• Nie Znaleziono Wyników

Czy "Satyra na leniwych chłopów"? : próba socjologicznoliterackiego opisu tekstu

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Czy "Satyra na leniwych chłopów"? : próba socjologicznoliterackiego opisu tekstu"

Copied!
21
0
0

Pełen tekst

(1)

Witold Kośny

Czy "Satyra na leniwych chłopów"? :

próba socjologicznoliterackiego opisu

tekstu

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 67/4, 3-22

(2)

I.

R O Z P R A W Y

I

A R T Y K U Ł Y

P a m i ę t n i k L i t e r a c k i L X V I I , 1976, z. 4

WITOLD KOŚNY

CZY „SATYRA NA LENIW YCH CHŁOPÓW ” ?

PRÓBA SOC J OLOGICZNOLITERACKIEGO OPISU TEKSTU

Ju ż przed stu la ty Józef Szujski opublikow ał anonim ow y te k s t w ie r­ szow any z w. XV, będący skargą n a złą pracę pańszczyźnianą chłopów 1. W b rak u oryginalnego ty tu łu u tw ó r ten w szedł do h isto rii lite ra tu ry ja ­ ko S a tyra na len iw ych chłopów (dalej skrót: SCHŁ). A kceptacja takiego ty tu łu 2 pozw alałaby przypuszczać, że badacze za spraw ę głów ną w ty m w y padku uw ażali zw iązki m iędzy ideałem w ysuniętym w tekście literac­ kim a k ry ty k o w an ą w nim rzeczywistością. Tak jednakże nie było: SCHŁ uchodziła dotąd p raw ie w yłącznie za źródło, m ate ria ł czy św ia­ dectw o pew nego szczebla w rozw oju historii języka lub też stosunków społecznych i obyczajowych. P y ta n ie o g atu n ek (genre) tego te k stu oraz o literack ie i polityczne w aru n k i jego pow stania i oddziaływ ania staw ia­ no ty lk o nieśm iało, a odpowiedź na nie była każdorazow o niew y starcza­ jąca. Z anim problem y te zostaną tu w ysunięte, przyp om nijm y sam tek st 3:

Chytrze bydlą z pany kmiecie, W iele się w jich siercu plecie: Gdy dzień panu robić mają, Częstokroć odpoczywają, 5 A robią silno obłudnie:

Jedwo w yńdą pod południe, A na drodze postawają, Rzekomo pługi oprawiają; Żelazną wić doma złoży 10 A drzewianą na pług włoży;

1 J. S z u j s k i , T rzy za b y tk i ję zy k a polskiego XIV i X V wieku. „Rozprawy A U ”, Wydział Filologiczny, t. 1 (1874), s. 40—48.

2 Tak nazywa go też najnowsza polska bibliografia historycznoliteracka —

N o w y K orbut (t. 1, s. 322).

3 Cyt. według: Średniowieczna poezja polska świecka. Wyd. 2, uzupełnione. Ze­ brał i opracował S. V r t e l - W i e r c z y ń s k i . Wrocław 1949, s. 51—52. BN I, 60.

(3)

Wprzągają chory dobytek,

Chcąc zlechm anić ten dzień wszytek: Bo um yślnie na to godzi,

Iż się panu źle urodzi.

15 Gdy pan przydzie, dobrze orze — Gdy odydzie, jako górze;

Stoi na roli, w lem iesz klekce: Rzekomoć mu pług orać nie chce; N am ysłem potraci kliny,

20 Bieży do chrosta po jiny;

Szedw do chrosta, za krzem leży, N ierychło zasię wybieży.

Mnimać każdy człow iek prawie, By był prostak na postawie, 25 Boć się zda jako prawy wołek,

A lić jest chytry pachołek.

Z n o tatk i n a m anuskry p cie, w k tó ry m odk rył S zujski owe 26 w ersów 8-zgłoskow ych parzyście rym ow anych, w ynika, że tek st SCHŁ m usiał pow stać p rzed rokiem 1483 4. Poniew aż chodzi tu o odpis, dotychczasow e badania cofały datę jego pow stania n a połow ę stulecia. Ów ta k późno odnaleziony u tw ó r jest dla polskiej lite ra tu ry średniow iecznej ty m god­ niejszy uw agi, że nie z a jm u je się tem a te m relig ijn y m , a ponadto napi­ san y został w języ k u polskim , co w ow ych czasach zdarzało się nieczęsto. T ekst te n pow szechnie zaliczany b y w a do poezji św ieckiej 5. Dotychczas jednakże nie określono jego przynależności gatunkow ej. Z apew ne oce­ niano go jako nie dość w artościow y (lub, co w ychodzi na to samo, jako bezproblem ow y), by szczegółowo rozw ażać jego tem aty k ę, styl, jego a u to ra i odbiorcę. A przecież dopiero rozpoznanie w szystkich ty ch k ategorii łą­ cznie i osadzenie te k stu w rzeczyw istości literack iej i polityczno-spo­ łecznej pozw alają poczynić dokładniejsze u stalen ia n a te m a t gatunkow ej przynależności średniow iecznych w ypow iedzi językow ych.

W b ad an iach nie uw zględniono n a w e t oczywistego fak tu , że nie ty l­ ko s tru k tu ra dźw iękow a SCHŁ zgodna jest z określonym i zasadam i, lecz

4 S z u j s k i , op. cit., s. 43, 46—47.

5 Już sam podział literatury średniowiecznej na świecką i religijną w ydaje się mało dystynktyw ny. Tym bardziej problem atyczne jest tu stosow anie pojęcia poezji, które powstało w innych kontekstach historycznych i literackich. W wydanym ostatnim i czasy podręczniku Literatura polska od średniowiecza do p ozy tyw izm u (pod redakcją J. Z. J a k u b o w s k i e g o . Warszawa 1974, s. 44) znajdujemy taki tytuł rozdziału: Poezja polska — religijna i świecka. Ostrożniejszy był A. B r ü c k ­ n e r (Źródła do d zie jów literatury i ośw iaty polskiej. 5: Wiersze polskie średnio­

wieczne. „Biblioteka W arszawska” 1893, t. 1, s. 258), gdy rozróżniał „poezję”, zapo­

czątkowaną w Polsce przez J. K ochanowskiego, i „w iersze” — nie definiując jed­ nakże tych terminów.

(4)

rów nież i treść jest uporządkow ana w edług pew nych reg u ł retorycznych: po sen ten cjo n aln y m stw ierdzeniu, zaw arty m w dwóch pierw szych w e r­ sach, n a stęp u je obszerniejsza n a rra c ja , m ająca w ykazać oczywistość w y­ m ienionej tezy, potem zaś, jako w niosek — 4-wersow e zam knięcie, będące

dobitnym potw ierdzeniem w edług w zoru „quod erat d e m o n stra n d u m ”. Z im m anen tn ej analizy te k stu w ynika poza ty m jasno, że n a rra to r kie­ r u je swe słow a do „każdego człow ieka” (w. 23), k tó ry w ierzy w naiw ­ ność chłopa w jego postępow aniu wobec panów i którego — m usim y dodać — jako a d r e s a ta 6 swojej „przem ow y” chce przekonać o czymś w ręcz przeciw nym . W szczegółowej części środkow ej (w. 3— 22), gdzie opisane czyny m ają u jaw n ić praw dziw y zam iar chłopa, w y kazu je n a rr a ­ to r um iejętność opracow ania tem a tu sform ułow anego w pierw szych dwóch w ersach. O bserw ując chłopów z bliska, p atrząc im n a ręce, po­ znał ich w ybiegi, k tó ry m i pró bu ją uchylać się od p racy pańszczyźnianej. P o tra fi więc udow odnić przekonująco, że opisyw ane sposoby postępo­ w ania chłopów to nie objaw jakiejś, z ludzkiego p u n k tu w idzenia może zrozum iałej, obojętności i może godnej współczucia ograniczoności, lecz sk u tek wrogiego ustosunkow ania się; że są to czyny popełniane z p re ­ m edytacją („um yślnie” , w. 13; „N am ysłem ”, w. 19), b y przynieść p an u szkodę gospodarczą. Z w raca się więc a u to r z persw azją do ty ch , k tórzy jeszcze nie zn ają w istocie owego stan u rzeczy, niejako m obilizując ich, aby dążyli czynnie do ukrócenia tak ich p ra k ty k chłopów.

Opis p rac y pańszczyźnianej, opieszałego jej w ykonyw ania przez chło­ pów, agresyw ne nastaw ienie a u to ra /n a rra to ra i jego u k ry ty w tekście apel o egzekw ow anie powinności chłopskiej spowodowały, że te k st ten in te rp re to w a li badacze jako św iadectw o antagonizm ów społecznych w system ie feudalnym , jako ciekaw e źródło do historii k u ltu ry , a naw et jak o dokum ent oporu wobec pańskiego despotyzm u. Ju ż S zujski m ówił 0 „buntow niczym oporze chłopstw a” , a B rü ck n er uznał SCHŁ za „p ierw ­ szy odgłos w alki socjalnej w polskim języ k u ” 7. In te rp re ta c ję tę — zgod­ nie z rozpow szechnioną w szeregu publikacji historycznych opinią, że SCHŁ stanow i opis chłopskiego sabotażu gospodarczego 8 — p o w tarzają 1 dziś polscy histo ry cy lite ra tu ry 9. M ieczysław Piszczkowski posuw a się naw et ta k daleko, że z uw agi na polityczne im plikacje te k stu uw aża za­

6 W zależności od płaszczyzny komunikacji rozróżniam narratora i adresata na płaszczyźnie w ew nątrztekstowej oraz autora i odbiorcę na płaszczyźnie pozateksto- w ej. Zob. A. O k o p i e ń - S ł a w i ń s k a , Relacje osobowe w literackiej komuni­

kacji. W zbiorze: Problem y socjologii literatury. Wrocław 1971.

7 S z u j s k i , op. cit., s. 48. — B r ü c k n e r , op. cit., s. 261.

8 Zob. np. J. B i e n i a r z ó w n a , Walka chłopów w kasztelanii krakowskiej. Warszawa 1953, s. 26.

(5)

ak ceptow an y przez polską historię lite ra tu ry ty tu ł za odbicie antagoniz­ m ów społecznych i chce go zastąpić innym , w k tó ry m w y raźn ie uwidocz­ n iłb y się elem en t w a lk i10.

P o w ta rza n e spostrzeżenia o p rzejaw iający ch się w tekście k onfliktach codziennego życia ówczesnego społeczeństw a są po w iększej części cał­ kiem tra fn e , jednakże nie odpow iadają w ym ogom naukow ej analizy literack iej, poniew aż:

1) te k st litera c k i je st niew łaściw ie rozum iany jak o proste odbicie procesów, k tó re zachodziły w rzeczyw istości historycznej; jego fun kcja zostaje wów czas zred uko w an a do płaszczyzny d o k u m en tarn ej, p rzy zle­ kcew ażeniu w szystkich inn y ch ;

2) z kolei — uproszczona ak tu alizacja tek stu , sform ułow anego w in ­ nej rzeczyw istości społecznej, lekcew aży w a ru n k i jego pow stania i od­ d ziaływ ania, co znacznie u tru d n ia określenie jego celu społeczno-literac-

kiego и .

Jeżeli p rzy jm iem y , że in te rp re ta c ja socjologicznoliteracka w inna badać w tek sta ch sposób przekazyw ania rzeczyw istości i w y rażające się w nim cele te k stu oraz pow oływ ać się na sy tu a c ję literacką, to m usim y w kon­ sekw encji zrelacjonow ać rzeczyw istość społeczną, w k tó rej tk w i SCHŁ, oraz określić isto tn e ogniw a pośredniczące: tem a t, sty l, au tora, odbiorcę.

P rzekon an ie h istory k ó w o tym , że rzeczyw istość historyczna nie da się w iern ie zrek o n stru o w ać na podstaw ie n a w e t najobszerniejszych m a­ teriałó w źródłow ych, należałoby m im o jego oczywistości przypom inać w każdej p racy , k tó ra dotyczy sto sun k u m iędzy lite ra tu rą a życiem. A ndrzej W yczański w sw ojej m onografii o polskiej w si XVI w. pisze dobitnie:

powinniśm y zdawać sobie sprawę, że oglądamy nie tę w ieś, lecz nasze o niej wyobrażenie. Wyobrażenie oparte o jej ślady, głównie zapisy, bynajmniej nie sporządzone w tym celu, by pokazać jej w ierny obraz 12.

10 M. P i s z c z k o w s k i , Wieś w literaturze polskiego renesansu. Kraków 1959, s. 16. Zob. też s. 15: „W w ierszu nie chodzi w cale [!] o lenistw o, lecz o świadomy opór chłopski, co widocznie starano się zamazać za pomocą fałszyw ego tytułu. Takie są kręte i tajem nicze ścieżki w alki socjalnej nawet po w ielu stuleciach!”

11 Uproszczona aktualizacja polega głów nie na tym, że konkretny czytelnik uznaje siebie za „idealnego” czytelnika ( = odbiorcę), do którego zwraca się autor. Przykład aktualizacji poprawnej (z punktu widzenia dydaktyki szkolnej) podaje W. M a c i ą g (O leniwych poddanych. „Życie Literackie” 1970, nr 38). Przedstawia on nierozw iązywalną sprzeczność w pojm owaniu pracy pańszczyźnianej przez pana i przez chłopa, podkreśla „różny stosunek do pracy tego, kto pracuje, i tego, dla kogo się pracuje”, zwracając uwagę na sw oisty typ „psychologii zbiorowej”, jaki kształtow ały warunki bytu społeczno-narodowego w różnych okresach historii Polski i jakiego pew ne relikty do dziś można obserwować.

(6)

A więc gdy będzie się tu dalej mówiło o rzeczyw istości społecznej, należy ją rozum ieć nie jako sam ą tę rzeczywistość, lecz jako frag m en t społecznej rzeczyw istości w. XV, zrek onstruow any w szczególnym celu poznaw czym (w ty m w ypadku: ja k rzeczyw istość opisana w SCHŁ mo­ gła w yglądać „n a p ra w d ę ”). Ze w zględu na skąpy zasób źródeł i stan ba­ dań często będziem y zm uszeni sięgać do innych obszarów narodow ych i innych odcinków czasowych, aby w oparciu o analogie dojść do szeregu wniosków na tem a t in teresu jącej nas rzeczywistości polskiej.

Jako „panów ” i „km ieci” określono w tekście SCHŁ dwie gru p y spo­ łeczne, różniące się głównie ty m , że jed n a posiadała ziemię, drug a zaś korzystała z części tej ziem i gospodarując na niej i b yła za to zobowią­ zana do danin przeróżnego rodzaju. Ten system posiadania ziem i i jej eksploatacji, k tó ry uw aża się za istotną cechę ch arak tery sty czn ą feu da- lizm u 13, był rów nież w Polsce podstaw ą społeczną m onarchii stanow ej pow stałej po ponow nym zjednoczeniu państw a. Obok p an ującej k lasy feudałów , k tó ra składała się z dwóch stanów : szlachty i k leru , u kształ­ tow ały się w ciągu XIV stulecia dalsze dwa stany: praw n ie w yo dręb nie­ ni z ludności w iejskiej „k m e th o n es”, czyli kmiecie, a w m iastach m iesz­ czanie. Ci pierw si należeli do zasobnych m ieszkańców wsi, k tó rzy u ży t­ kow ali ziem ię o pow ierzchni co najm niej 1 łana (ok. 16— 17 h a ) 14 i któ­ rzy stanow ili (według najnow szych oszacowań statystycznych) ponad 80% ludności w s i 15. W zam ian za praw o użytkow ania ziem i m usieli św iadczyć panom powinności ustalone w dokum entach publicznych lub pry w atn y ch , m ianowicie w postaci czynszu, danin i robocizny. Km iecie św iadczyli pańszczyznę sprzężajną (upraw a roli, prace przewozowe), a m ałorolni chłopi byli zobowiązani do p rac ręcznych (najczęściej do robót ż n iw n y c h )16. Położenie ekonom iczne km ieci nie było w XIV w. złe. Dzięki pow iększaniu się m iejskiego ry n k u zbytu, dzięki w zrostow i cen zboża przy u trzy m u jący m się w tej sam ej wysokości czynszu chłop­ skim — km ieć mógł n iejednokrotnie osiągnąć większą zamożność niż jego sąsiad szlachcic, k tó ry jeszcze nie dostosował się do now ej sytuacji g o sp o d a rc z e j17.

13 J. L e G o f f , Kultura średniowiecznej Europy. Przekład: H. S z u m a a - s k a - G r o s s o w a . Warszawa 1970, s. 102.

14 K. T y m i e n i e c k i , Historia chłopów polskich. T. 2. Warszawa 1966, s. 31. Zob. też Historia Polski. Opracowanie zbiorowe pod redakcją T. M a n t e u f f l a . T. 1, cz. 1. Warszawa 1958, s. 497.

15 Historia chłopów polskich. Opracowanie zbiorowe pod redakcją S. I n g 1 o t a. T. 1. Warszawa 1970, s. 183.

13 T y m i e n i e c k i , op. cit., t. 3 (1969), s. 90—91.

17 J. D o w i a t , Polska — pań stw em średniowiecznej Europy. Warszawa 1968, s. 357—358.

(7)

Od końca w. X IV robocizna zaczynała staw ać się najw ażniejszą for­ mą pow inności c h ło p s k ic h 18, co gospodarstw om chłopskim uszczuplało siłę roboczą, a ty m sam ym bazę ekonom iczną. O ile w X IV w. dw ór zadow alał się tylk o kilkom a dniam i robocizny w roku, to w XV w. zw iększył swe żądania, w y m agając jej przeciętnie 1— 2 dni tygodnio­ wo 19. Owe zm iany b y ły ściśle zw iązane z pow staniem kościelnych (prze­ de w szystkim klasztornych) i szlacheckich folw arków , k tó re s ta ra ły się zaspokoić zw iększony k rajo w y i zag raniczn y p o p yt na zboże przez w pro­ w adzanie fo rm użytkow ania um ożliw iających in ten sy fik ację produkcji. Szlachta i Kościół usiłow ały — drogą kolonizacji i dokupyw ania ziemi — przejąć w e w ładan ie jak n ajw ięcej g ru n tó w u praw n y ch. Dla nieodzow ­ nego zagospodarow yw ania ro li podstaw ow ym w aru n k iem stała się tan ia siła robocza. Tej siły roboczej szukał w łaściciel fo lw ark u ju ż nie tylko w śród bezrolnej ludności w iejskiej i zubożałych m ałorolnych chłopów, lecz także w śród km ieci. Ci o statni w zb ran iali się często przed ekono­ m icznie szkodliw ym i i nieraz sam ow olnie zw iększanym i żądaniam i. W ydaje się, że sum ienność w odpracow yw aniu pańszczyzny zawsze była znikom a, gdyż ju ż w XIV w. n iek tó re a k ty osadnicze w yraźnie w ym ie­

niają s ta ra n n ą orkę i siew jako pow inności 20. W w ieku XV najczęstszym pow odem sk arg sądow ych składanych przez chłopów b y ły bezpodstaw ­ nie, ich zdaniem , zw iększane żądania w zakresie p ra c pańszczyźnia­ nych 21. W a k ta c h sądow ych X V -w iecznych zachow ała się m. in. spraw a

sporu m iędzy k lasztorem a km ieciam i dotycząca liczby dni pańszczyz­ n y 22. Oprócz drogi p raw n ej chłopi m ieli do dyspozycji jeszcze inne środ­ ki oporu: ucieczkę do innego w łaściciela ziem skiego, kolonizację lub odm owę w yk o n ania czy nied b ałe w yk o n y w an ie p a ń szc z y z n y 23, ja k to

pokazano w SCHŁ n a p rzykładzie orki.

T en system , w k tó ry m sta n y nie ty lk o różniły się pom iędzy sobą fak ­ ty czną w ładzą p olityczną i ekonom iczną, lecz także posiadały bardzo odm ienne jakościow o p raw a, m usiał znaleźć uzasadnienie ideologiczne. Przeprow adzano je głów nie w tw órczości literack iej, ale tak że w ikono­

18 Historia chłopów polskich (t. 1, s. 209) nazywa zaostrzenie powinności służeb­ nych „jedną z istotnych przyczyn w alki klasow ej”.

19 Historia Polski, t. 1, cz. 1, s. 499—500. 20 Historia chłopów polskich, t. 1, s. 217. 21 Ibidem, s. 211.

22 Ruch husycki w Polsce. W y bór te kstów źródłowych (do r. 1454). Opracowali R. H e c k i E . M a l e c z y ń s k a . Wrocław 1953, s. 63.

23 Historia chłopów polskich (t. 1, s. 215) polem izując z niektórym i w cześniejszy­ mi ocenam i stwierdza, że „szkodzenie panu przez odmowę świadczeń czy sabotaż zawierało w sobie niejednokrotnie więcej elem entów w alk i czynnej [...] niż ucieczka

(8)

g ra fic z n e j24. W Europie zachodniej około r. 1000 pojaw iły się teksty , napisane przez duchow nych, a przedstaw iające trójdzielne społeczeństwo, k tó re składa się z „oratores, bellatores, laboratores” w zajem nie od siebie

zależnych, jako całość solidarną. Np.:

Tych trzech współżyjących ze sobą w arstw nie da się rozdzielić. Prace jednej są warunkiem działania dwu pozostałych. Każdy dąży do wsparcia ca­ łości. Związek ten jest w ięc wprawdzie potrójny, ale przecież stanow i jed­ ność 25.

Taka try p a rty c ja fu n k cjo n aln a to sym bol harm onii społecznej, do k tó re j w praw dzie wciąż dążono, nigdy jej jedn ak nie o sią g n ię to 26. Od połow y X II w. ta rzeczyw istość społeczna, coraz m niej harm onijna, a coraz bardziej zróżnicow ana, staw ia ów schem at tró jd zieln y pod zna­ kiem zapytania, ale jako m otyw literacki p rzetrw a on jeszcze dość dłu­ go. M iejsce try p a rty c ji zajm u je z kolei obraz społeczeństw a stanow ego, zróżnicow anego pod względem pozycji zawodowej i społecznej poszcze­ gólnych grup. P ie rw o tn y schem at podziału na „ sta re ” trz y czy cztery sta n y (jeśli uw zględnić mieszczan) ulega dalszem u rozw arstw ieniu w obrębie tych stanów na sk u tek pogłębiających się ekonom icznych i p raw n y ch zróżnicow ań 27. Kościół dostosow ywał się do tej now ej sy tu ­ acji społecznej i głosił w kazaniach stanow ych, poem atach dy dak tycz­ n y ch i podręcznikach dla spow iedników naukę o pow innościach, posłu­ gując się ustanow ionym przez siebie ideałem dla danego stan u i w ycho­ dząc z założenia, że w ykonyw anie danego zawodu czy rzem iosła jest drogą do osiągnięcia wiecznej szczęśliwości, jeżeli obowiązki i praw a w y nikające z przynależności do owego stan u będą przestrzegane i w ypeł­ niane. P orządek społeczny pojm ow ano jako dany od Boga, a pokorną akceptację tego porządku uznaw ano za m iłą Bogu.

24 L e G o f f (op. cit., s. 15) częste przedstawianie chłopów w ikonografii i in ­ nych dziedzinach sztuki interpretuje jako wyraz panującej ideologii, której „zale­ żało na ukazaniu [...] społeczeństwa zhierarchizowanego wprawdzie, ale zespolonego i harmonijnego [...]”.

25 Fragm ent kazania A d a l b e r o n a z L a o n . Przekład według: Fischer

Weltgeschichte. T. 11. Herausgegeben und verfasst von J. L e G o f f . Frankfurt am

Main 1965, s. 27. Ten i następne przekłady tekstów średniowiecznych łacińskich i niem ieckich (gdy nie zaznaczono inaczej) sporządził Jerzy W o r o n e ż a k, który także przeprowadził w eryfikację tłumaczenia całego artykułu.

26 W dalszych partiach tekstu A d a l b e r o n a z L a o n znajdujemy już wzm iankę o konfliktach społecznych (zob. ibidem, s. 27—28).

27 I tak np. prawie 100 „stanów” wylicza jedna z ówczesnych satyr stanowych — zob. Des Teufels Netz. Satirisch-didaktisches Gedicht aus der ersten Hälfte des

(9)

To twój urząd, który ci Bóg powierzył. Jeśli Pan nasz powierzył każdemu człow iekow i jakiś urząd, nie stw orzył nikogo dla próżnowania, to m usim y się w szyscy nieco w ysilić, ażeby osiągnąć zbawienie. Ja też mam urząd: urzędem moim jest głoszenie kazań. Jeśli Pan nasz w szystko to mądrze uporządkował, to również uporządkował i stw orzył człow iekow i jego życie podług tego, jak On chce, a nie jak m y chcemy. Jeśli naw et niejeden w olałby być hrabią, to jednak m usi być szewcem; choćbyś ty w olał być rycerzem, musisz być chło­ pem [gebu re] i musisz dla nas uprawiać żyto i winorośl. Któżby nam miał uprawiać ziem ię, gdybyście w szyscy byli panami? Albo któżby nam robił buty, gdybyś ty był tym, czym byś chciał? Ty m usisz być tym, kim chce Bóg. A w ięc stw orzył jednego, aby był papieżem; inny ma być cesarzem’ albo kró­ lem, albo biskupem, albo rycerzem, albo hrabią, albo tym czy owym. I jaki bądź urząd masz, czy b yłby w ysoki czy niski, z tego musisz Panu zdać ra­ chunek 2S.

Ta część kazan ia odnosi się do niższych stan ó w i zakłada ich dążenie w górę, „społeczną zaw iść”, w ypły w ającą z niebezpodstaw nego p rzeko­

n ania, że „ry cerze i hrab io w ie” m ają lżejsze życie. Nie jest też p rzy p a d ­ kiem , że m ów iąc na te m a t chłopa, k tó ry stoi bardzo nisko na drabin ie społecznej, przy p o m in a m u się o w zajem n ych zobow iązaniach stanów i o ich odpow iedzialności za całość społeczeństw a. F ritz M artini pisze:

Tak jak on [tj. chłop] sam był zobowiązany z oddaniem i pilnością w yk o­ nywać powinności wobec pana, który dawał mu ziem ię do uprawy, tak też rycerz był zobowiązany chronić jego [tj. chłopa] życie i bronić jego majątku. Ta reguła, która każdego przyw iązyw ała do jego stanu, określając jednak rów ­ nocześnie jego m iejsce i stosow ne zadania w społeczeństw ie — ciągle w ysuw a się na pierw szy plan w poem atach dydaktycznych jako p o stu la t29.

Jeśli przy n ależący do określonego sta n u u chy lał się od tej odpow ie­ dzialności, to pow odow ał u p ad ek całego społeczeństw a i m iała go w ted y spotkać w raz ze społeczną pogardą rów nież pogarda Boska. P ostępow a­ nie przeciw ne m oralności zawodowej staw iano na rów n i z naruszen iem p ra w Boskich. T ym tłu m aczy się fak t, że kazania, książeczki dla spo­ w iedników itp. piśm iennictw o kościelne zaw ierało całe katalogi g rze ­ chów stanow ych, k tó ry ch w ie rn y w inien był unikać, a w p rzy p ad k u ich popełnienia w in ien był je w yznać na spow iedzi i żałow ać za nie.

P rzepaść m iędzy ideą h arm onii stanow ej a ostateczną rów nością w szystkich przed B o g ie m 30 oraz surow ym i fak tam i rzeczyw istości spo­

28 Z kazania franciszkanina, B e r t h o l d a von R e g e n s b u r g (zm. 1272). Przekład według: Berthold von Regensburg. Vollständige Ausgabe seiner Predigten. T. 1. Wien 1862, s. 13—14.

29 F. M a r t i n i , Das Bauerntu m im deutschen Sch rifttum von den Anfängen

bis zu m 16. Jahrhundert. H alle/Saale 1944, s. 20.

30 Zob. kazanie B e r t h o l d a von R e g e n s b u r g (op. cit., t. 2 (1880), s. 28): „Więc w inniście w y wszyscy swój urząd przez Boga [dany] wypełniać, czy jest w y ­ soki, czy niski, taki czy inny. Jeśli nie zostaniecie tu wynagrodzeni, to nagrodzi w as Bóg o w iele w yżej w tam tym św iecie”.

(10)

łecznej coraz bardziej się pogłębiała. M artini pisze jeszcze w ty m kon­ tekście o rozbieżności „m iędzy rów nością ludzi wobec p raw a n atu raln ego i Boskiego pod w zględem w artości w iary i duszy, z jed nej stro ny , a o par­ ty m rów nież na Boskim porządku zróżnicow aniem p raw n y m i ideow ym m iędzy stanam i, z drugiej s tro n y ”, któ ra to rozbieżność jednakże nie u jaw n ia ła się, „ ja k długo więź społeczna zachow yw ała siłę ży w otn ą” 31. W ątpliw e jest jednak, czy w ogóle była odpowiednio w ykształcona św ia­ domość „więzi społecznej” 32 w społeczeństwie, w k tó ry m sta n y wyższe szukały sw ojej nagro dy na ty m świecie — i znajdow ały ją też, kosztem innych — podczas gdy niższym stanom , w śród nich rów nież chłopom, pró b y osiągnięcia aw ansu społecznego zarzucano jako przew inienie, a za­

p łatę obiecyw ano dopiero na „tam ty m św iecie”. J a k w ielka b y ła opisy­ w ana przez M artiniego rozbieżność, ukazuje różnotorowość m yśli re li­ gijnej w ocenie sy tu acji chłopów, k tórzy m ieli jako najniższa w arstw a społeczeństw a stanow ego dźwigać jarzm o najcięższej p racy na rzecz i n ­ nych stanów , posiadając m inim um praw . A u to ry ta ty w n a n auk a Kościoła o stanach, ta k ja k ją głosił np. Tomasz z A k w in u 33, była niezgodna z chrześcijańskim i zasadam i w odniesieniu do biednych; h isto ryczno -te­ ologicznie m otyw ow ana in te rp re ta c ja p racy chłopskiej jako p rzek leń stw a Noego 34 była sprzeczna z n au k ą Nowego T estam entu , że C hrystus ofia­ row ał się w łaśnie za biednych i uciśnionych, a w y m agan y obowiązek bezw arunkow ego posłuszeństw a kolidow ał z przykazaniem chrześcijań­ skiej łaskaw ości i opieki wobec podw ładnych, niechętnie lu b też całko­ wicie nie p rzestrzeg an y m przez panów. Te przeciw staw ne p u n k ty w i­ dzenia zn alazły też swój w yraz w tek stach literackich: tekstom tzw. p o łajan ek chłopskich oraz różnych „napom inań” chłopów przeciw staw ia kazanie fran ciszkańskie pochwałę prostodusznego, związanego z p rzyrodą w ieśniaka, co doprow adziło do tego, że „skrom ny, prostoduszny chłop [...] dostąpił w późnym średniow ieczu daleko idącej idealizacji etycznej i re- ligijno-społecznej” 33.

A czkolw iek SCHŁ nie mówi explicite ani o idei harm onii, ani o w za­ jem n y ch obow iązkach stanów , obydwie te spraw y tk w ią w założeniu

31 M a r t i n i, op. cit., s. 27. 32 Zob. L e G o f f , op. cit., s. 263. 33 M a r t i n i , op. cit., s. 109, przypis.

34 Zob. H o n o r i u s A u g u s t o d u n e n s i s w odniesieniu do Genezis 9, 25—27. Cyt. za: M a r t i n i , op. cit., s. 22: „Huius tempore divisum est genus hu­

manum in tria: in liberos, milites, servos. Liberi de Sem, milites de Japhet, servi de Cham”. Przekład: „Za jego [tj. Noego] czasu podzielił się rodzaj ludzki na troje:

na wolnych, rycerzy, poddanych. Wolni od Sema, rycerze od Jafeta, poddani od Chama”.

(11)

utw oru , a jego doniosłość je st rozpoznaw alna jed y n ie n a tle tra d y c ji za­ rów no ogólnych ideologicznych u sp raw ied liw ień społeczeństw a stan o ­ wego, ja k też szczegółow ych d y sp u t co do roli, przeznaczenia chłopów. N a rra to r p o d ejm u je w alkę z opinią o „sancta sim plicitas k m e th o n o ru m ”: nie „ p ro sta k ” (w. 24), nie „p ra w y w o łek ” (w. 25), lecz „ c h y try pach ołek” (w. 26), i p ię tn u je „sim u latio” p rzy w y k o n yw aniu pańszczyzny, owe n a ­ um yślnie w yrząd zan e p a n u szkody gospodarcze. A więc i tu ta j uchybia­ nie obow iązkom w y n ik ający m z więzi społecznej pojm ow ane jest jako naruszanie n o rm y nie ty lk o m o raln ej, ale także p raw n e j 36.

K im jest w obec tego a u to r SCHŁ i do kogo k ie ru je swój wiersz? T ak jak znikom e są obecnie em piryczne dane o k o n k retn y c h czytel­ n ikach lite r a tu r y średniow iecznej w ogólności, a SCHŁ w szczególnoś­ ci — podobnie bezowocne byłoby p rzy dzisiejszym stanie źródeł szukanie k onkretn eg o au to ra. P o d ję ta przez B rü c k n e ra próba określenia a u to ra tego u tw o ru w oparciu o dw a w e rsy frag m en tary czn eg o przekazu epic­ kiego poem atu M ikołaja K otw iczą Sbigneis, napisanego w języ k u łaciń­ skim 37 — nie może być z naukow ego p u n k tu w idzenia tra k to w a n a po­ ważnie.

Venit ite m laetus Stiborius ille, facetus, Qui carmen vulgare iocis scit fingere [...]38

Ze w skazania na owego Ścibora, k tó ry ponoć u k ład ał pod koniec XV w. wesołe piosenki w języ k u polskim , a z którego tw órczości je d ­ nakże nic się nie dochowało, w żad n y m w y p ad k u nie w y nik a koniecz­ ność u zn ania go za a u to ra SCHŁ, choćby dlatego, że nie m ożna tego tek stu uw ażać za „w esołą piosenkę” . N aw et gd y b y dowiedziono p ra w ­ dziwości a u to rstw a w spom nianego Scibora, zysk b y łby nikły, a tego ro ­ dzaju in fo rm a c ja biograficzna w niosłaby znikom ą wiedzę o in ten cjach utw oru. Zam iast więc k o n k retn eg o a u to ra p rzy jm ie m y tu takiego au to ra, k tó ry jako rzecznik pew nej g ru p y sp o łe c z n e j39 napisał tek st w jej in te ­ resie. W yobrażenie ta k pojętego a u to ra mogą n am przybliżyć: analiza w ew n ątrzte k sto w a (określenie n a rra to ra ), uw zględnienie rzeczyw istości społecznej oraz porów nanie tego u tw o ru z innym i podobnym i.

30 Por. w utworze term inologię dotyczącą tych dwóch zakresów: „chytrze” (2 razy), „w jich siercu p lecie”, „obłudnie”, „rzekomoć” (2 razy) — i „um yślnie”, „nam ysłem ”.

37 B r ü c k n e r , op. cit., s. 261.

38 Cyt. za: R. G a n s i n i e с, „Sbigneis” Mikołaja Kotw iczą. „Pamiętnik L ite­ racki” 1957, z. 1, s. 129. Na s. 130 przekład: „Przybył też Scibor Poniecki, wesoły, słynący dowcipem, / Który w rodzimym języku pocieszne układa piosenki”.

39 Oczywiście nie chodzi tu ani o faktyczne zlecenie, ani o przynależność sta­ nową w sensie prawnym .

(12)

Na podstaw ie tego, co stw ierdzono dotychczas, m ożna powiedzieć 0 autorze, iż napisał swój tek st jako zw olennik pew nej w spólnoty spo­ łecznej, u stru k tu ro w an e j i zunifikow anej w edług określonych zasad — tj. społeczeństw a feudalnego, w k tó ry m „społeczne w spółdziałanie” sta ­ nów 40 zostaje zakłócone przez jed en stan. Chłopi, któ rzy szkodzą panom , szkodzą zarazem ogółowi stanów i zakłócają tym sam ym pożądaną rów ­ now agę ekonom iczną i społeczną. A utor w yraża w ięc in te resy tych, k tó ry m szczególnie zależy na pełnym w ykorzystaniu chłopskiej siły ro ­ boczej i k tó rzy zw ani są w tekście „panam i”.

W w ieku XV ow ym i „panam i” m ogli być zarów no duchow ni jak 1 św ieccy zw ierzchnicy chłopa. W p anującej klasie feudalnej sta n y d u ­ chow ny i św iecki różniły się m iędzy sobą z p u n k tu w idzenia politycz­ nego oraz/albo ekonomicznego. Polska szlachta dzieliła się n a trz y w ięk ­ sze grupy: m agnaterię, średn ią szlachtę i szlachtę zag ro d o w ą41. Dla m agnatów w p ły w y z m ajątk ó w ziem skich stanow iły w ty m okresie je ­ dynie drobną część dochodów. N atom iast średnia szlachta, do k tórej należeli posiadacze jednego lu b niekiedy k ilk u folw arków , opierała się p raw ie w yłącznie na ty ch dochodach i bezpośrednio zainteresow ana była e fek ty w n ą p racą chłopa, bo w odróżnieniu od m agnata, k tó ry oddaw ał folw ark pod lepiej lu b gorzej fu n kcjo n u jący zarząd, jego „ b ra t stano ­ w y ” ze śred n iej szlach ty osobiście kierow ał folw arkiem i szczególnie troszczył się o najw ażniejsze źródło swojego dochodu. P odstaw ow ym w aru n k ie m rentow ności takiego m ają tk u było posiadanie poddanych chłopów, w y k o n u jący ch potrzebne roboty sprzężajne i ręczne. Szlachta zagrodow a, któ ra ze w zględu na szczupłość sw ych g ru ntów nie oddaw ała ziem i in n y m w użytkow anie, w zasadzie nie była zainteresow ana proble­ m am i pańszczyzny.

Jed n ak że p rzy o k reślan iu g ru p y społecznej, k tó rej poglądy rep rezen ­ tow ał piszący SCHŁ, należy uw zględnić rów nież to, że rozw ój szlachec­ kiego fo lw ark u w XV w. nie b y ł jeszcze zbyt zaaw ansow any. Z ekono­ m icznego p u n k tu w idzenia daleko w yżej stały fo lw arki należące do klasztorów , k tóre jako pierw sze uznały tę form ę gospodarki rolnej za korzy stn ą i dążyły do jej dalszego rozw oju 42. Toteż oprócz nowo zdoby­ tej ziem i potrzebow ały one tak że chłopów pańszczyźnianych, k tórzy w ykony w alib y pracę dobrze i w m ożliw ie n ajw iększym w ym iarze cza­ sowym .

Jeśli w eźm ie się w ięc pod uw agę sy tu ację ekonom iczną w okresie pow stania SCHŁ, to najw iększe praw dopodobieństw o przypisać trzeba

40 Zob. Fischer Weltgeschichte, t. 11, s. 203—204.

J1 Tu i dalej opieram się na W y c z a ń s k i m (op. cit., s. 73 n).

(13)

hipotezie, że a u to r „o trzy m ał zam ów ienie” z kręgów zaintereso w anych fo lw arkam i k laszto rn y m i — m iał przekonać w szystkich w łaścicieli ziem ­ skich, k tó rz y by li zdani n a pracę pańszczyźnianą, iż km iecie w y k o n u ją sw oją służbę z rozm ysłem bardzo niedbale.

Tego ro d zaju określenie a u to ra m usim y jeszcze zw eryfikow ać poprzez sięgnięcie do sy tu acji literack iej jako dalszego tła w yjaśniającego: do tek stó w porów n y w aln ych z om aw ianym utw orem . Do tak ic h n ależy sa­ ty ra stanow a, k tó ra nie ty lk o w y stę p u je często jako g a tu n e k relig ijn y , ale ponadto pełni fu n k cje kościelne: pojaw ia się w c h a ra k te rz e poucze­ nia religijn ego (z pow iązaniam i etycznym i i społecznym i), a także w ob­ rzędach kościelnych — jak o kazania i w podręcznikach dla spow ied­ ników .

W kazaniu P io tra z M iłosław ia (praw dopodobnie franciszkanina), k tó ­ re zapisał on p rzed r. 1459 w języ k u łacińskim 43, zn a jd u jem y w ykorzys­ ty w a n y często, od X II w. rozpow szechniony w całej Europie, m otyw sa ty ry stanow ej „D iabelskie oblubienice” [„Satansbräute”]:

Accedamus ad qu em libet statum huius mundi, videbim us, quod quilibet in suo speciali saltim uno notabiliter laborant peccato. Dyabolus etenim contra­ x i t m atr im on iu m cum iniquitate, quibus Luciper dedit copulam in inferno /...] genuerunt e x se n ovem filias, quibus postea singillatim post status huius m u n ­ di tradiderunt. Sunt au tem hec: simonia, ipocrisis, rapina, usura, periurium, sacrilegium, avaricia, superbia, luxuria; prim a est copulata prelatis, 2 religiosis, 3 terrigenis, 4 magnatibus, 5 mercatoribus, 6 agricolis, 7 sacerdotibus, 8 v i r ­ ginibus, nona au tem qu em libet statum d i l i g i t 4i.

W dalszej części kazan ia poszczególne g rzechy zostały dokładniej omówione. O skarża ono chłopów, rzekom o „tylk o na pozór n iew in n y ch ” , o p ró b y znacznego zm niejszania w y m iaru dziesięciny zbożowej poprzez fałszyw e in fo rm acje dotyczące ich plonów:

43 N o w y Korbut, t. 2, s. 525. Jak zw ykle kazania dla ludu, było ono wygłaszane w iernym po polsku. Zob. A. B r ü c k n e r , Literatura religijna w Polsce średnio­

wiecznej. T. 1. W arszawa 1902, s. 41—42.

41 Cyt. za: A. B r ü c k n e r , Kazania średniowieczne. III. „Rozprawy AU ”, W y­ dział Filologiczny, t. 25 (1897), s. 144. Przekład: „Przystąpmy do każdego stanu tego św iata, a ujrzymy, że każdy cierpi w idom ie na przynajmniej jeden w łaściw y mu grzech. D iabeł bowiem poślubił nieprawość, a Lucyper dał im ślub w piekle [...], spłodzili dziewięć cór, które potem w ydali za poszczególne stany tego świata. A są to: św iętokupstw o, obłuda, grabież, lichwa, krzyw oprzysięstwo, świętokradztwo, chciwość, pycha, rozpusta. Pierw szą poślubiono prałatom, drugą zakonnikom, trzecią ziemianom, czwartą magnatom, piątą kupcom, szóstą w ieśniakom , siódmą kapłanom, ósmą pannom, dziew iąta zaś m iłuje w szystkie stan y”. W rękopisie florenckim z XIII w. siódma córa, „simulatio", jest poślubiona sługom (zob. L e G o f f , op.

cit., s. 267); to w łaśn ie ów grzech, który w SCHŁ przypisuje się chłopom („A robią

(14)

quando decimare debent, tunc ostendunt frumenta depasta p e r porcos, scrophas et iumenta dicentes: „Generose domine, tamen sum homo unam habens ani­

m a m [...], solus vobis ostendam ubi pociora frumenta locavi. Ecce hic ab hoc fine depav it mihi vicinus meus aut vectores curribus destruxeru nt et ideo hic non capiatis sed in illo et illo loco”, sic quoque ostendit ubi viliora frumenta esse cognoscit [...] et hoc idem est de quintuplici offertorio per annum [...]45.

W ydaje się, że kazania dla lu d u — „homilia coram vulgo/plebe/popu­

lo” — b y ły w średniow iecznej Polsce głów nym nośnikiem s a ty ry stan o­

w ej, bo poza nim i SCHŁ jest, o ile m i wiadomo, jed y n y m dochow anym tek stem tego rodzaju. B rü ck n er podkreśla satyrycznostanow y aspekt polskiej średniow iecznej lite ra tu ry kaznodziejskiej, k tóra w łaśnie w XV w. osiągnęła szczyt swego rozw oju:

Pod względem obyczajowym ciekawe w ycieczki przeciw błędom i nałogom spółczesnym, liczne nieraz po kazaniach; skreślone w nich obrazki rzem ieślni­ ka, kupca, rolnika i ich praktyk nie zawsze godziwych, dalej modnisiów, opo- jów, koster, rzadziej panów duchownych i świeckich, uciskających chłopa, a przekażających spraw iedliwość i sądy [...]. Stanowisko kaznodziei zawsze negatywne, on w ytyka tylko i karci, w ybiera rysy ujemne, j a k b y s a t y ­ r y k j a k i 46.

Je st w ięc zupełnie praw dopodobne, że SCHŁ m a swój pierw ow zór w jakim ś ów czesnym k a z a n iu 47. W ątpliw e jednakże, czy b yła częścią takiego kazania „ad sta tu s”, aczkolw iek s tru k tu ra w ierszow a te k stu nie przeczyłaby tem u. Istn ieją m ianow icie kazania zaw ierające m niej lub bardziej obszerne rym o w an e frag m en ty , niekiedy n aw et o treści „świec­ k ie j” , z ten d e n c ją u m o raln iającą 48. Z grabna pod w zględem reto ry czn y m budow a SCHŁ, z „k lam rą zam y k ającą”, przem aw ia jednakże za tym , że m am y przed sobą sam odzielny tek st.

N ależy n a tu ra ln ie założyć, że a u to r SCHŁ w yk orzystyw ał do sw ojej

45 Cyt. za: B r ü c k n e r , Kazania średniowieczne, III, s. 144—145. Przekład: „kiedy mają oddawać dziesięcinę, wtedy pokazują zboże spasione przez wieprze, św inie i bydło, mówiąc: »Szlachetny panie, przecież jestem człow iekiem prostodusz­ nym. Sam wam pokażę, gdzie mam lepsze zboże. Oto tu, od tego końca, spasł mi mój sąsiad albo woźnice zniszczyli wozam i i dlatego nie bierzcie tu, ale w tym a tym miejscu«, i pokazuje tam, gdzie wie, że jest gorsze zboże [...], i to samo jest z pięciokrotną do roku ofiarą [...]”.

46 B r ü c k n e r , Kazania średniowieczne, III, s. 40. Podkreśl. W. K.

47 Zob. H. R o s e n f e l d , Die Entwicklung der Ständesatire im Mittelalter.

„Zeitschrift für deutsche Philologie” t. 71 (1951/52), s. 200: „Można chyba powiedzieć, że satyra stanowa wyrosła z kazania i że w ten sposób zrodzona poezja oddziałała z kolei zapewne na kazanie”.

48 A. B r ü c k n e r , Dzieje kultury polskiej. T. 1. Kraków 1931, s. 462—463. Na ślady kazań rym owanych in lingua vulgari wskazuje także W. B r u c h n a l s k i

(R ozwój w y m o w y w Polsce. W zbiorze: Dzieje literatury pięknej w Polsce. Cz. 2.

(15)

p ra c y także in n e w zory literackie. Obok k azania w ygłaszanego, k tóre jako m e d iu m służyło w kościelnej codzienności tem u celowi, by w dro­ dze nakazów relig ijn y ch w szystkie niższe w a rstw y zobowiązać do p rze­ strzeg ania istniejącego p o rząd k u stanow ego — znane są obszerne u tw o ry satyryczn e, w k tó ry c h ukazano w szystkie zaw ody i g ru p y społeczne, w yszczególniając ich grzech y w swego ro d za ju katalogach w ystępków . Ja k o najw yższe osiągnięcie tego ty p u s a ty ry stanow ej określa się w na­ uce dzieło po w stałe p rz y końcu X IV w. n a południow oniem ieckim ob­ szarze językow ym : Des tü fe ls segi (Des T e u fels N e tz [Diabelski niewód]), k tó re było rozpow szechniane w rękopisach w pierw szej połowie XV w ie­ k u 49. W rozm ow ie p u steln ik a i diabła (obejm ującej ponad 13 tys. w e r­ sów) p rzed staw io ne są 94 zaw ody z ich głów nym i grzecham i. W ersy 12322— 12419, pośw ięcone „gepureri”, o p isu ją liczne u chyb ien ia chłopów. C hłopskie g rzechy stanow e to zazdrość i nienaw iść. P row adzą one do tego, że chłopi toczą pom iędzy sobą bezw zględną w alkę k o n k u rencyjną. Ich postępow anie wobec pana jest sprzeczne z um ow ą lub oszukańcze, gdy opuszczają ro lę i uciek ają do m iasta albo p ró b u ją p rzy dostaw ie da­ nin zbożowych na św. M arcina udzielać fałszyw ych danych o swoich plonach:

So si zinsend an sant Martis tag, Denn k o m p t er m it ainr grossen clag: „Das korn ist gar übel gerœten; Das geschach, herr, do w i r sœten, Das was das w e tte r tüff und nasz, Das hat v e r d e r b e t korn und grasz. Darzuo ist sin nit v i l worden; Und steken d in grossen sorgen W ie w i r durch das jar komend. Herr, w ir m ugend den zins nit gen; Der hagel h at uns gar w e getan;

Ir sond m i t uns mit leiden han’\ Das ist denn alles erlogen.

Er hat das guot korn in den kästen gezogen, Und ist der herr d a m it betrogen,

Ob er es jo sich m it den ougen 50.

49 R o s e n f e l d , op. cit., s. 200.

50 Des Teufels Netz, s. 393—394. Przekład: „Gdy oddaje się daninę w dzień św. Marcina, / W tedy przychodzi z w ielkim narzekaniem: / »Żyto mi się bardzo źle udało; / Stało się to, panie, kiedyśm y siali, / W tedy była pogoda zimna i mokra, / To zniszczyło żyto i trawę, / D latego n iew iele się urodziło; / I tkw im y w w ielkich troskach, / Jak przebrniem y przez ten rok. / Panie, nie możemy dać daniny; / Grad nam w yrządził w iele szkód; / W inniście m ieć dla nas współczucie«. / To jest w tedy w szystko skłam ane. / Schował dobre żyto do skrzyni, / I pan jest w ten sposób oszukany, / Choćby naw et patrzył w łasnym i oczym a”.

(16)

Ten m otyw , k tó ry znam y już z kazania P io tra z M iłosławia, z jednej stro n y potw ierdza ścisły zw iązek lite ra tu ry kaznodziejskiej z s a ty rą sta ­ now ą 51, a z drugiej stro n y uwidocznia, jak rzadko poszczególne epizody zaczerpnięte są „prosto z życia” , tzn. posiadają c h a ra k te r dokum entarny. A u to r jest „dobrym ob serw ato rem rzeczyw istości” 52 nie w ty m sensie, że pow iela fotograficznie rzeczywistość, lecz — że n akład a n a nią m o­ ty w y i toposy lub też m odyfiku je te, k tó re w y dają m u się dla danej rzeczyw istości „typow e”. Tak w łaśnie dzieje się w SCHŁ, gdzie jako ty p o w y dla chłopa grzech ,,sim ulatio” pokazany jest w y raźnie w od­ niesieniu do typow ej p rac y pańszczyźnianej — orki. C ytow ane tu tek s­ ty: kazania, s a ty ry stanow ej i SCHŁ, są w ty m do siebie podobne, że ukazu ją n a przykładzie typow ych pow inności chłopskich (dziesięcina zbożowa, daniny, p raca pańszczyźniana) znam ienne uchybienia tego sta ­ n u i w yciągają z nich, niejednakow e zresztą, wnioski.

P rzekonanie, że relacjonow ane epizody nie posiadają bezpośredniej w artości d o k u m en tarn ej, nie może pozostać bez w pływ u na dokonaną tu przez nas c h a ra k te ry sty k ę a u to ra SCHŁ. A nalogicznie jak w p rzy p ad k u kaznodziei czy a u to ra s a ty ry stanow ej, k tó ry zajm ując się różnym i g ru ­ pam i zaw odow ym i, każdorazow o stylizu je się na szczególnie dobrego znaw cę danej m aterii — m usim y nasze dotychczasow e stw ierdzenie o autorze, iż jest rzecznikiem pew nej g ru p y społecznej, zm odyfikow ać o tyle, że w y b i e r a on r o l ę rzecznika w łaścicieli folw arków klasz­ to rn y ch . Z tego w y n ik a z kolei, że w p rzy p ad k u SCHŁ nie m am y do czynienia z tek stem jed n ofu n k cyjn y m , k tó ry na k o n k retn e „zam ów ie­ n ie ” dotyczące sabotażu chłopskiego reag u je jedynie apelem o podjęcie k o n k retn y c h środków zapobiegaw czych, m imo iż czytelnicy n a tu ra ln ie m ają zostać w ezw ani do czujności wobec przebiegłych chłopów. Dalsze ro zp a try w a n ie adresatów /odbiorców w porów nyw anych powyżej tek s­ tach pokaże, iż a u to r pisząc SCHŁ kierow ał się jeszcze in nym i celami. W przeciw ieństw ie do kazania i s a ty ry stanow ej — SCHŁ nie zw raca się do ró żnych stanów . T ak jak na początku kazania n astęp u je zw rot do całego au d y to riu m , tak też sa ty ra stanow a Des T eu fels N e tz zw raca się na początku do całego społeczeństw a:

Hœrend, hœrend, arm und rich, Jung und alt gemainlich, Er si w ip oder man, Es gat mengklichen an, Gaistlich und weltlich,

51 Można by tu przytoczyć jeszcze w iele innych przykładów.

52 Tak określił autora SCHŁ J. N o w a k - D ł u ż e w s k i (Okolicznościowa p o e ­

zja polityczna w Polsce. Średniowiecze. Warszawa 1963, s. 90).

(17)

Si sigend arm oder rich, Herren und ouch f r o w e n 53.

W ażniejszy niż ta różnica w odniesieniu do SCHŁ — gdzie b rak „ a d re su ” do w iększej ilości g ru p spow odow any jest na pew no krótkością te k s tu — w y d aje się b ra k drugiego członu ch arak tery sty czn eg o dla k a ­ zania i s a ty ry stan ow ej, w k tó ry ch po opisaniu głów nych grzechów ja ­ k iejś g ru p y zaw odow ej n a stę p u je pouczenie dla złajanych. I ta k w Des

T e u fels N e tz naw iązu jąc do p rzedstaw io n y ch oszukańczych w ybiegów ,

jak ie stosują chłopi, diabeł pow iada:

„Doch vin t m an e ttw a n ain biderb man Der sollichs ungern h ett getan

Und tuot bi sinem herren beliben, Übel und guot m it im liden, Das korn re ch t und guot bringen, Den w il ich in m in segi nit zw ingen Und muos in vor der segi lan, Ich mag kain gew alt an in han, Wan er ist ain getrüw er buman;

Und tuot in gotz gnaden stan, Wann er isset die arbait siner hend, Und belipt von m ir ungeschent” 5i.

O biekt opisu zm ienił się tu w obiekt pouczania. Chłopi są teraz a d re ­ satem /odbiorcą tek stu . P o przed staw ien iu ich przew inień stanow ych grożących w iecznym p otępieniem w sk azu je się im teraz obowiązki sta ­ now e (wierność wobec pana, dobra praca, zachow anie odpow iadające stanow i), k tó ry c h w yp ełn ianiem zasłużyć m ogą na ,,życie w ieczne” 55. C ałkiem inaczej dzieje się w SCHŁ: chłop, któreg o złe postępow anie opi­ sane jest dość szczegółowo, nie zostaje pouczony. Nie do niego zw raca się ten utw ór. P o n ad to u k azu je on chłopa jak o niepodatnego na pouczanie, bo b ra k w skazania jak iejk o lw iek m ożliwości przyw iedzenia go do w łaści­ wego zachow ania. Dwie k o nsekw encje w y n ik a ją z tego stanow iska a u to ­ ra SCHŁ. Po pierw sze, czyteln ik m a uznać opisane lenistw o chłopa za oczyw iste i nie m ogące ulec zm ianie. Po drugie, uw agę przenosi się

53 Des Teufels Netz, s. 1. Przekład: „Słuchajcie, słuchajcie, biedni i bogaci, / Młodzi i starzy pospołu, / Czy to niew iasta, czy mąż; / To dotyczy wszystkich, / D uchownych i św ieckich, / Czy to ubodzy, czy bogaci, / P anow ie czy panie”.

54 Ibidem, s. 394. Przekład: „Lecz jeśliby ktoś był uczciw ym człowiekiem , / K tó­ ry tak czynić nie chciał / I pozostaje u sw ego pana, / Cierpi z nim zło i dobro, / Oddaje żyto dobrze i spraw iedliwie, / Tego nie w ciągnę przemocą w swój niewód / I m uszę go przed siecią zostawić. / N ie użyję siły wobec niego, / Jeśli jest w iernym chłopem; / I pozostaje w łasce Bożej, / Gdy spożywa pracę sw oich rąk, / I nie będzie ode m nie pohańbiony”.

(18)

z postępow ania chłopa na jego m otyw y i na ich niedocenianie przez większość ludzi.

S p ró b u jem y teraz opisać odbiorców SCHŁ jeszcze dokładniej niż do­ tąd. Tym zagadnieniem badacze p raw ie w cale się nie zajm ow ali. Jed yn ie Piszczkow ski jako „in tencjo n aln ych czytelników ” u p a tru je w łaścicieli folw arków , gdyż SCHŁ jest w jego in te rp re ta c ji apelem : „należy złam ać bojkot, b ie rn y opór i zm usić chłopa, by więcej sił i sta ra ń poświęcił fo lw arko w i” 56. Ta bojow a in te rp re ta c ja nie zn ajd u je oparcia ani w te ­ kście, ani w rzeczyw istości społecznej. W łaśnie do osobliwości SCHŁ n a ­ leży, iż poza u k ry tą w tekście rad ą, aby wzmocnić nadzór nad w ykony­ w aniem pańszczyzny, nie m a tam żadnego sform ułow ania dydaktycznego, rezy g n u je się z w ym ienienia sankcji przeciw ko leniw ym chłopom oraz ze wskazów ek, ja k zintensyfikow ać ich pracę. Tę pow ściągliw ą postaw ę au to ra może z całą pew nością w yjaśnić ówczesna sy tu a c ja ekonom iczna. M ajątki k laszto rn e i szlacheckie b y ły w XV w. mocno zainteresow ane u trzy m an iem gospodarstw chłopskich na swoim obszarze. Ucieczka chło­ pa, szczególnie km iecia, mogła przynieść pan u w iększe stra ty niż klęski żywiołow e, bo oprócz u b y tk u siły roboczej powodow ała w większości w ypadków także zm niejszenie zasobu narzędzi rolniczych i b ydła pocią­ gowego 57. K ażdy w łaściciel m ają tk u sta ra ł się więc, aby jego chłopi pozostaw ali u niego i m ieli p rzy n ajm n iej takie w aru n k i jak w sąsiedz­ tw ie 58.

Ta w zględna zależność od chłopa, którego jednakże należy potępić za jego rozm yślne lenistw o, w ynika z tek stu i objaw ia się w nim w spom nia­ nym już brak iem w skazów ek p rakty czn y ch 59. S ytuacja, k tó ra ju ż z po­ wodu zachow ania się chłopów odczuw ana jest jako niezadow alająca, n a ­

56 P i s z c z k o w s k i , op. cit., s. 15. 57 W y c z a ń s k i , op. cit., s. 118—119.

58 Zdarzało się nawet, że w łaściciele ziemscy „odbijali” sobie nawzajem chło­ pów. Podobny wypadek przedstawiony jest w dokumencie z w. XV, donoszącym, jak to pew ien szlachcic w zyw a chłopów, aby nie pracowali dla innego w łaściciela ziem­ skiego. Zob. Ruch husycki w Polsce, s. 190—191.

59 W okresie późniejszym, kiedy zależność chłopa postąpiła naprzód już daleko z punktu w idzenia prawnego i faktycznego, znaczniejszy oddźwięk m ogły znaleźć w skazów ki przedstawione w „pierwszym polskim podręczniku gospodarki rolnej” — zob. A. G o s t o m s k i , Gospodarstwo. (1588). Wstępem i objaśnieniam i zaopatrzył S. I n g l o t . Wrocław 1951, s. 33. BN I, 139: „Kmieć naprzód posłuszeństwo panu powinien, a iżby mu dobry przykład urzędnik z włodarzem z siebie dał, a ci, co mu rozkażą, mają z pilnością dojźrzeć tego, aby tak było: bo nie na rozkazaniu, ale na dojźrzeniu każda rzecz należy, aby uczyniono. Gdzie nie posłucha, dom za­ mknąć; gdzie nie wynidzie, chłostę, cztery plagi przez gołe ciało, i znowu odrobić kazać”.

(19)

biera groźnych cech w sk u te k fak ty czn ie istn iejącej siły chłopa i błędnej oceny n a tu ry chłopskiej. Do b ra k u solidarności m iędzy stan am i dochodzi także b rak jednom yślności w w a rstw ie posiadających. W łaśnie panow ie z kręgów szlacheckich i kościelnych, k tó rz y n a ru sz a ją jednom yślność po­ staw y w obec chłopa, są odbiorcam i SCHŁ.

W istocie w w a rstw ie posiad ających w XV w. istn ieli ludzie, k tórzy — czy to z p rzyczyn politycznych, czy ekonom icznych — nie byli skłonni trak to w ać losu chłopów jako danego przez Boga i niezm iennego oraz przechodzić n ad ty m obojętnie. Nie ty lk o kaznodziejstw o 60, lecz rów nież in ne zak resy działalności literack iej w y k orzy sty w ano do u sk arżania się na dolę chłopów. C hłopskiego pochodzenia profesor U n iw e rsy te tu K ra ­ kowskiego, J a n z L udziska — w czesny hum an ista, używ a swojej elo­ kw encji, ab y p rzy p o w itan iu K azim ierza Jagiellończyka, k tó ry w r. 1447 p rzybyw a do K rak o w a n a koronację, w skazać na ciężki los c h ło p s k i61. O rato r a rg u m e n tu je na rzecz chłopów w m yśl chrześcijańskiego h u m a ­ nizm u, staw iając przed p rzy szły m w ładcą Polski n a tu ra ln ą rów ność w szystkich lu d z i 62 jako zasadę sp raw ied liw ych rządów .

W h isto rio g rafii J a n Długosz sta n ą ł po stro n ie chłopów przeciw ko szlachcie, ab y ty m sposobem w a k tu a ln e j d y sk u sji politycznej poprzeć p o stu lat w zm ocnienia w ład zy królew skiej. Posłużył się w ty m celu r e ­ lacją o d o b rych w zajem n y ch stosun k ach m iędzy królem K azim ierzem W ielkim a chłopam i:

km iecie i osadnicy zależni od rycerzy i szlachty, ilekroć byli uciskani przez sw oich panów i dziedziców, znajdowali u niego pew ną opiekę. On w staw iał się za nimi oraz skutecznie, zdecydowanie i surowo zabraniał ich krzywdzenia, tak że nikt, naw et w p ływ ow y i bogaty możnowładca, nie m iał odwagi być okrut­ nym, przykrym i niespraw iedliw ym w obec sw oich kmieci, bo król Kazimierz każdemu za jego w ystęp ny czyn i przew inienie wym ierzał odpowiednią karę. Z powodu tych zasad, stosow anych przez niego nader surowo (jak się w yd a­ w ało rycerzom), nie mógł się uchronić od ich szemrania i od tego, że szlachta i rycerze nazyw ali go królem chłopów.

60 N iestety, brak przykładów z terenu Polski. Jednakże m ożemy założyć istn ie­ nie takich kazań, np. u Jakuba z Paradyża (1383—1485), o którym inform uje A. C r u e l (Geschichte der deutschen Predigt im Mittelalter. 1879. Hildesheim 1966, s. 504—505), że w ystęp ow ał przeciw ciem iężącym chłopów książętom i w łaścicielom ziem skim. B r ü c k n e r (Literatu ra religijna w Polsce średniowiecznej, t. 1, s. 86) w skazuje na chłopskie pochodzenie w ielu kaznodziejów i podkreśla, że nie stracili oni łączności ze środow iskiem chłopskim. A taki na sam ow olę szlachty i wyższego kleru były w początkach XV w. rzekomo tak m asowe, że w r. 1423 biskup krakow ­ ski m usiał w ezw ać kaznodziejów do umiarkowania.

61 I o a η n i s d e L u d z i s k o Orationes. Edidit H. S. B o j a r s k i . Wroc­ ław 1971, s. 63, 65.

62 Temat ten przew ija się też w X V -w iecznym utworze De morte prologus, gdzie Śm ierć powiada, że czyni rów nym i ubogich i bogatych.

(20)

N iekiedy człowiekowi, który skarżył się na swego pana o pobieranie nad­ miernych opłat, doradzał, by zdobywszy krzesiwo i znalazłszy krzemień, mścił się podpalaniem, jeżeli nie ma innej rady. I tak poskromił sam owolę w ielu rycerzy, w krzywdzący sposób plądrujących przy lada okazji m ajątki swoich poddanych i uciskających ic h 63.

Nie m ożna oczywiście tra k to w a ć SCHŁ jako bezpośredniej odpowie­ dzi n a cytow ane teksty. Stanow i ona jednakże frag m en t jakiegoś sporu ideologicznego, k tó ry prow adzili pom iędzy sobą przedstaw iciele klas po­ siadających, zróżnicow ani pod względem interesów ekonom icznych i po­ litycznych. Poza ty m pokazuje SCHŁ codzienną p rak ty k ę, w k tó rej ten spór rozgryw a się jako spór o m aksym alne w ykorzystanie chłopskiej siły roboczej.

Zanim p rzy stąp im y do ostatecznego sform ułow ania odpowiedzi na postaw ione w ty tu le pytanie, dokonajm y podsum ow ania.

W p rzy p ad k u SCHŁ m ożem y rozróżnić dwie płaszczyzny fu n k cjo n a l­ ne. N a płaszczyźnie p rak ty czn ej n a rra to r w y stępu jący z pozycji k lasztor­ ny ch posiadaczy ziem skich zw raca się do w szystkich inn y ch posiadaczy ziem skich, k tó rz y m ają do czynienia z chłopam i, ale nie doceniają ich sp ry tu , uw ażając za ograniczonych um ysłowo, za bydło robocze. N a tej to płaszczyźnie problem objaw ia się jako sprzeczność m iędzystanow a (pom iędzy panam i a km ieciam i). N a drugiej płaszczyźnie, ideologicznej, a u to r w y stęp u je jako orędow nik idei harm onii stanow ej. W n ieuśw iada- m ian iu sobie przez licznych panów , jakie są praw dziw e zam iary chłop­ stw a, d o p a tru je się on zagrożenia postulow anej solidarności m iędzy stan am i i koniecznej jednom yślności w obrębie w łasnego stanu. Tu kon­ flik t p rzy b iera k ształt sporu w obrębie sta n u posiadających. Obydw ie płaszczyzny fu n k cjo n aln e są zw iązane ściśle, w prost nierozerw alnie, co nie przeszkadza w ystępow aniu napięcia pom iędzy nim i. W ynika ono z różnicy kon fliktó w na obydw u płaszczyznach i pow oduje efe k t sa ty ­ ryczny, u k azu jąc niedoskonałość „św iata”, w k tó ry m ro zg ry w ają się te „ w y d a rze n ia ” prak ty czn e i ideologiczne.

Owo oddziaływ anie saty ry czn e u tw o ru w zm aga rezy g n acja z w y raź­ nej d y d a k ty k i i farsow ego kom izm u. B rak w skazów ek dy daktycznych (w dziedzinie p rak ty czn ej i ideologicznej) spraw ia w rażenie n ien a p ra- w ialności owego św iata. R ezygnacja z farsow ego zabarw ienia kom izm u 64, ja k i istnieje w założeniu, uniem ożliw ia złagodzenie złośliwości postępo­ w ania chłopów 65.

63 J. D ł u g o s z , Roczniki, czyli Kroniki sławnego Królestw a Polskiego. Prze­ kład [...] J. M r u k ó w n a . Ks. IX. Warszawa 1975, s. 444, 445.

64 Chodzi tu o epizod: „Szedw do chrosta, za krzem leży, / Nierychło zasię w y- b ieży” (w. 21—22).

(21)

SCHŁ je st dla nas te k ste m saty ry czn y m , nie tylko skierow anym przeciw godnem u n ap iętn o w an ia postępow aniu chłopów p rzy odrabianiu pańszczyzny, lecz także u jaw n ia jąc y m ig n o rancję w ielu ze szlach ty co do p raw dziw y ch zam iarów chłopa. F u n k c jo n u ją c y dotychczas ty tu ł: Sa­

ty r a na le n iw y c h chłopów , dotyczy ty lk o jed n ej kw estii; z naszej próby

opisu w y n ik a, że ty tu ł te n n ależałoby poszerzyć tak: „ S a ty ra na len i­ w ych chłopów i n a i w n y c h p a n ó w ”.

Z niem ieckiego przełożyły

Eryka Konopka i Zofia K u bikow ska

przez B r ü c k n e r a (Źródła do dziejów literatury i ośw iaty polskiej, V, s. 260— 261) Opisaniu przechernej i sztucznej natury chłopskiej przeciw ko panom swoim. Jest ono opracowaniem SCHŁ i rozbudowuje tekst wzorcowy w cały katalog przewinień.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dlatego też nadawcy kampanii społecznych, mając na celu zmianę zarówno za- chowań czy opinii w konkretnej kwestii, jak i postaw wobec danego problemu po- przez promowanie

Zauważ, że w tym łącznym ruchu punkt znajdujący się na dole koła (punkt P ) ma prędkość liniową równą zeru, a punkt, znajdujący się na górze (punkt G) porusza się

 Ludowość – bohaterowie wywodzą się z ludu, ukazane są ich wierzenia, święto dziadów oraz ludowy kodeks moralny.. Lawa opowieść o Dziadach

Dalszą konsekwencją tego, iż ludzie mediów stali się w tak wysokim stopniu uzależnieni od świata polityki, jest postępujący upadek autorytetu tej profesji Postrzegani

Ja byłam w domu sierot, w sierocińcu i tam było kilkoro dzieci, to znaczy tam była dwunastoletnia dziewczynka, ośmioletni chłopiec i zdaje się tam dziesięcioletnia jeszcze

Syrop zaleca się także zażywać po dodaniu do dobrze ciepłego naparu z kwiatów bzu czarnego lub kwiatostanów lipy (najlepiej na noc przed położeniem się do ciepłego

tym zaś jest pewien teoriotwórczy przełom, który faktycznie dokonany został przez tych właśnie myślicieli, ale który swym rzeczywistym znaczeniem i zasię- giem wykracza daleko

Dyskusje dotyczące współczesnego znaczenia religii dla państwa demokratycznego ogniskują się głównie wokół kwestii, które można usystematyzować jako religijne lub