• Nie Znaleziono Wyników

Tysiąc lat granicy polsko-niemieckiej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Tysiąc lat granicy polsko-niemieckiej"

Copied!
21
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

R

O

Z

P

R

A

W

Y

JA N M. P ISK O R SK I

Tysiąc lat granicy polsko-niemieckiej*

W ciągu jednego tylko roku — od wiosny 1990 do początków 1991 — dane m i było wygłosić trzy razy w ykład na tem at polskich Ziem Zachodnich i zarazem dawnych wschodnich obszarów Niemiec (die Ost­

gebiete, das Ostdeutschland) w powiązaniu z kw estią tzw. praw hi­

storycznych. Już sam ten fakt, z całą pewnością nieprzypadkowy, po­ kazuje, jak bardzo nauka historyczna jest zależna od problemów, któ­ rym i zajm uje się bieżąca polityka, i jednocześnie jak głęboko tkw i historyk w otaczającym go społeczeństwie. Nie może to naturalnie pozostawać bez znacznego w pływ u na w yniki naszych badań, czego historycy od daw na byli w pełni świadomi. Józef S z u j s k i — jeden z założycieli obozu stańczyków — zauważył już w drugiej połowie XIX w., że nauka historyczna nie może być absolutnie obiektywna, co nie oznacza jednak, abyśmy nie mieli starać się przedstawiać dziejów w sposób możliwie najbardziej bezstronny. Wedle Szujskiego stopień obiektywizmu w ykładu historycznego zależy od dwóch rzeczy: po pierw ­ sze od „ilości, jakości i opanowania m ateriału”, po drugie od „historycz­ nego zm ysłu” h Problem w tym tylko, w jaki sposób poznać, kto ma najlepsze wyczucie historii. Najprawdopodobniej w każdej epoce miano by na ten tem at zupełnie inne zdanie, a i w ram ach tego samego okresu bardzo rzadko można by mówić o jednomyślności.

W swojej polemice z Michałem B o b r z y ń s k i m Szujski myślał przede wszystkim o różnicach w ynikających z przekonań politycznych badaczy. Lecz co najm niej od XIX w. doszły do nich kolejne, nie m niej ważne różnice, będące rezultatem przynależności narodowej historyka.

* W y k ł a d w y g ł o s z o n y w k w i e t n i u 1991 r. p o d c z a s k o n f e r e n c ji h i s t o r y k ó w a m e ­ r y k a ń s k ic h , n ie m ie c k i c h , pols kich i (je szc z e ) r a d z ie c k ic h , z o r g a n iz o w a n e j w B e r ­ linie p r z e z S e n a t i t a m t e j s z ą H istorisch e K o m m is s io n . W n i n i e j s z y m te k ś c ie s t a ­ r a ł e m się u w z g l ę d n i ć w a ż n i e j s z e w n i o s k i p ły n ą c e z b e r l iń s k i e j d y s k u s j i . J e d n a k szczególn ie w i e l e z a w d z i ę c z a m r o z m o w i e z P r o f e s o r e m H a n s e m - D ie t r i c h e m K a h ­ l e m (G ie ßen), k t ó r y zech ciał p r z e c z y t a ć m a s z y n o p i s i p o d z i e li ć się z e m n ą s w o ­ i m i u w a g a m i i w ą t p l i w o ś c i a m i , za co s e r d e c z n ie c h c i a ł b y m M u p o d z i ę k o w a ć . N i e m i e c k a w e r s j a a r t y k u ł u oddana została do d r u k u w „ Jah rbu ch f ü r die G e sc h ic h ­ t e M i t t e l - u n d O s td e u t s c h la n d s ”.

1 J. S z u j s k i , K i l k a u w a g o d z i e ja c h P o ls k i w k r ó t k i m z a r y s i e M ich ała Bo- b r z y ń s k ie g o , „ N iw a ” 1879. P odają w ed łu g zbioru J. S z u j s k i , O f a ł s z y w e j hi­ s to r ii ja k o m i s t r z y n i f a ł s z y w e j p o li ty k i . R o z p r a w y i a r t y k u ł y , w yd . H. M i c h a l a k , W arszaw a 1991, s. 378 n.

(3)

598 J A N M . P I S K O R S K I

W 1963 r. W alter S c h l e s i n g e r zauważył, na marginesie rozważań na tem at tzw. niemieckiego parcia na Wschód, że chociaż badacze nie­ mieccy, polscy i czescy pracowali tym i samymi metodami naukowymi, dochodzili do zupełnie odmiennych wyników, których pogodzenie nie wydaje się możliwe. „Mimo iż może to zabrzmieć paradoksalnie — pisał Schlesinger — poznanie naukowe oraz sąd naukowy okazały się zależne od przynależności narodow ej” 2.

Powyższe spostrzeżenie, choć słuszne, nie powinno być właściwie za­ skoczeniem dla historyka. Wiadomo bowiem, co szczególnie mocno pod­ kreślał R obert K. M e r t o n w swej pracy „Social Theory and Social S tructu re” z 1949 r., że nauka całkowicie niezależna od poglądów, prze­ działów narodowych i rasowych byłaby możliwa tylko w stanie ideal­ nym 3, co nawiasem mówiąc gatunkowi ludzkiemu bodaj nigdy nie „za­ grozi”. Tymczasem nasi poprzednicy w zawodzie historyka, archeologa, etnografa i w ogóle uczonego wpisany mieli w swój etos bardzo głębo­ kie poczucie patriotyzm u, który graniczył czasami z nacjonalizmem i na­ wet szowinizmem. Czuli się oni nie tylko badaczami, lecz może przede wszystkim strażnikam i narodowej chwały i dumy. Obowiązywało ich zatem myślenie w kategoriach prestiżu narodowego, co nie zawsze mogło iść w parze z rzeczowością sądu 4.

Zwłaszcza w okresie po I wojnie światowej historiografia niemiecka, dotknięta do żywego „dyktatem w ersalskim ”, w w yniku którego Niem­ cy utraciły „pradawne obszary germ ańskie” na Wschodzie, popadła — jak pisał Michael S a l e w s k i — w syndrom rewizjonizmu, powszechny wśród niemal wszystkich kręgów społeczeństwa niem ieckiego5. Prze­ konanie o słuszności własnego stanowiska było naonczas tak ugrunto­ wane, iż wielu historyków, naw et najlepszych, nie zorientowało się, jaki los szykuje III Rzesza podbitym narodom, w ychwalając — jak K arl K a s i s k e w 1941 r. — przyłączenie tzw. P rotektoratu, utworzenie Ge­ neralnej Guberni, a naw et „daleko idące porozumienie” (die weitgehen­

de V erständigung) z państw am i wschodnimi i w ogóle „całą wzniosłość

m isji historycznej”, którą Niemcy ponownie podjęli na W schodzie6. Poczucie zagrożenia rewanżyzmem niemieckim, strach przed przy­ szłością, wreszcie w wypadku Polski (ale i Węgier) pewne groteskowe wręcz m arzenia mocarstwowe, dla których uzasadnienia szukano w od­ ległej historii, spowodowały, iż po I wojnie światowej także znaczna część nauki polskiej, w tym zwłaszcza archeologia, językoznawstwo,

2 W. S c h l e s i n g e r , D ie m i t t e l a l t e r l i c h e d e u ts c h e O s t b e w e g u n g u n d die d e u ts c h e O stforsch u n g, M arburg 1964, m aszyn op is, s. 23. C yt. za K. Z e r n a c k , B r a n d e n b u r g is c h e L a n d e sg e sc h ic h te in d e r p o ln isch en G e s c h ic h t s w is s e n s c h a ft , [w:] G e sc h ic h te u n d V erfa s su n g sg e fü g e . F r a n k f u r te r F e stg a b e f ü r W a l t e r Sch les in g er, W iesbaden 1963, s. 1 n.

8 P od aję w e d łu g p olsk iego tłu m a czen ia pt. T e o ria socjolo giczn a i s t r u k t u r a sp ołeczn a, W arszaw a 1982, s. 582 n.

4 Por. G. R h o d e , D e u tsc h - p o ln is c h e G r e n z p r o b l e m e i m M itt e la l te r , [w :] Die R olle S c h le s ie n s u n d P o m m e r n s in d e r G e s c h ic h t e d e r d e u ts c h - p o ln i s c h e n B e z ie ­ hungen i m M i t t e li a lte r (=■ X I I . d e u ts c h - p o ln i s c h e S c h u lb u c h k o n f e r e n z d e r H is t o r i­ k e r v o m 5, bis 10. J u n i 1979 in A l l e n s t e i n l O ls z ty n ), B ra u n sch w eig 1983, s. 20.

5 M. S a l e w s k i , D as W e i m a r e r R e v i s i o n s s y n d r o m , „A us P o litik und Z eit­ g e sch ich te” 1980, z. 2, s. 14— 25. Zob. też G. S m o l k a , Die d e u ts c h e n O s tg e b i e t e in der p o ln isch en H istoriogr aph ie d e r Z w i s c h e n k r i e g s z e i t [w:] S p e c u l u m histo riale . G esch ich te i m S p ie g e l v o n G e s c h ic h ts s c h r e ib u n g u n d G e sc h ic h tsd e u tu n g . Festsch r. J. S p o e rl, M ü n chen 1965, 703— 719.

* K . K a s i s k e , Das W e s e n d e r o s t d e u ts c h e n K o lo nisation, „ H istorisch e Z eit­ sch rift” t. C LX IV , 1941, s. 314 n.

(4)

Gr a n i c a p o i.s k o-n i ë m i ë c k a

599

antropologia i geografia z ośrodka poznańskiego, przeszły z pozycji czy­ sto ooronnych, charakterystycznych dla okresu wcześniejszego, do sta­ nowiska rewizjonistycznego. Pisano, że Połabie i P rusy Wschodnie stanowią ziemie rdzennie polskie. Kwestionowano powersalskie granice Polski na zachodzie i północy. Żądano przywrócenia Macierzy milionów „świeżo zgermanizowanych Słowian” między Odrą a Łabą i następnie podjęcia ich reslawizacji. Niekiedy — zwłaszcza w tekstach publicysty­ cznych — wymachiwano wręcz szabelką. Twórca poznańskiej szkoły archeologicznej oświadczył już w 1919 r., „że nasz naród współbraci nie wyzwolonych nigdy się nie wyrzecze i nie zapomni. Możemy chwilo­ wo me mieć siły i możności odzyskania nie przyznanych nam ziem kreso­ wych [na Zachodzie — J.M.P.], ale dążenie do połączenia ich z Macierzą będzie świętym przykazaniem każdego Polaka i przyjdzie czas, że z bro­ nią w ręku upomnimy się o kresy utracone” 7.

Powstanie polskiego nacjonalizmu agresywnego, który zapożyczył sposoby argum entow ania z niemieckiej literatu ry przedmiotu, zmienia­ jąc naturalnie interpretację źródeł i zwłaszcza ocenę opisywanych wy­ darzeń, dostrzegł już w 1931 r. Florian Z n a n i e c k i , wówczas profesor U niw ersytetu Poznańskiego, twórca polskiej socjologii i jednocześnie badacz bardzo obiektywny 8. Podnieść przy tym trzeba, że zdaniem Zna­ nieckiego ów nacjonalizm był Polsce potrzebny, gdyż samo dążenie do zachowania status quo nie starczyłoby jej do przetrw ania konfrontacji z powszechnym w narodzie niemieckim nacjonalizmem ekspansywnym, zmierzającym do całkowitego unicestwienia P o lsk i9.

Tak w Niemczech, jak i w Polsce nadrzędność propagandy patrioty­ cznej lub nacjonalistycznej nad etosem bezstronnego uczonego pogłębiła się bodaj najbardziej w latach ostatniej wojny 10, tyle że w Niemczech pod wpływem zachwytu nad początkowymi zwycięstwami Hitlera, któ­ rem u ulegli niemal wszyscy, natom iast w Polsce w skutek polityki władz okupacyjnych, pragnących — że przywołam słowa Hansa R o o s a — sprowadzić Polaków do rangi półwolnego i nieuświadomionego politycz­ nie narodu pomocniczego (H ilfsvolk) u . N aturalnie nasiliło to nienawiść do Niemców, z którym i — jak w tedy sądzono — naród polski toczył odwieczne wojny, przy czym wszystkie m iały mieć charakter zbliżony do tej o s ta tn ie j12.

7 Zob. szerzej J. M. P i s k o r s k i , P r z e c i w n a c jo n a l iz m o w i w badania ch n a u ­ k o w y c h n ad p r z e szło śc ią s t o s u n k ó w p o ls k o - n ie m ie c k i c h (w zw iązk u z książką B er­ narda P i o t r o w s k i e g o , O P olskę na d O drą i B a łt y k ie m . M yś l zach odn ia i ba­ dania n i e m c o z n a w c z e U n i w e r s y t e t u P o z n a ń sk ie g o 1919— 1939, P oznań 1987), PH t. L X X X I, 1990, z. 2, s. 319— 324.

a F. Z n a n i e c k i , S i ł y społeczne w w a lc e o P o m o rz e, [w:] P o lsk ie P o m o rz e t. II, pod red. J. B o r o w i k a , T oruń 1931, s. 80— 108. P odaję w ed łu g w zn o w ien ia p rzygotow an ego w ram ach „ B ib lio tek i S o cjo lo g iczn ej” — F. Z n a n i e c k i , W s p ó ł ­ czesne n a ro d y , W arszaw a 1990, s. 359— 404, tu taj zw łaszcza s. 392.

9 T am że, zw ła szcza s. 385 nn.

10 Por. ostatn io na ten tem at D. L u k a s i e w i c z , N a u k a i oku pacja. A d a m S k a ł k o w s k i w la tach 1939— 1945, „P rzegląd Z achodni” 1983, n r 2, s. 97— 108; t e n - ż e, M i ę d z y m a r ty r o l o g ią a historią. K i e r u n k i r o z w o j u badań na d n a u k ą p c ls k ą o k r e s u o k u p a c ji h i t l e r o w s k i e j 1939— 1945, „P rzegląd Z achodni” 1989, nr 5/6, s. 318— —328.

11 H. R o o s, G e sc h ic h te d e r poln isch en N a tio n 1916— 1960, S tu ttgart 1961, s. 182.

12 Zob. zw ła szcza Z. W o j c i e c h o w s k i , P olska— N ie m c y . D zie się ć w i e k ó w zm agania , P ozn ań 1945 oraz n ie m n iej w y m o w n ą a n tologię opracow aną przez A. T r e p i ń s k i e g o pt. P o tę p i e ń c y . S ą d w i e k ó w na d N ie m c a m i, Ł ó d ź 1947. P ie r ­ w sze w y d a n ie tej k sią żk i ukazało się w p od ziem iu w 1944 r. S zerzej p isze na

(5)

J A N M . P I S K O R S K I

Klęska III Rzeszy, która dla Polaków, zwłaszcza tych ze wschodnimi doświadczeniami, oznaczała właściwie zamianę okupacji niemieckiej na rad zieck ą13 oraz dziwaczne — jak pisał wilnianin Tadeusz K o n w i ­ c k i — przesunięcie Polski na Zachód, gdzie niby to „odzyskany Dom” pachniał przecież obco 14, nie tylko nie zdezaktualizowała niemiecko-pol­ skiego sporu o granicę, lecz, wręcz przeciwnie, aktualność tego problem u w zrastała — jak zauważył w styczniu 1946 r. Józef D u b i e l — „z każ­ dym kilometrem, o który posunęliśmy się na zachód 15. Istniała bowiem świadomość faktu, iż odebranie Niemcom Dolnego Śląska, Nowej Marchii, Pomorza Zachodniego i Prus, zniemczonych już przed wieloma wiekami i zamieszkałych przez miliony Niemców, wywoła w powojennych Niem­ czech jeszcze silniejszy rewanżyzm, którem u Polska będzie się mogła przeciwstawić jedynie przy pomocy Związku Radzieckiego, tracąc oczy­ wiście na jego rzecz przynajm niej część swojej niezawisłości. Dlatego też nie wszyscy Polacy napraw dę tego przesunięcia pragnęli.

Nie w nikając głębiej w to zagadnienie, przytoczmy tylko dwie strofki z napisanego we wrześniu 1941 r. wiersza Władysława Broniewskiego pt. „Droga”, jednego z najpopularniejszych utworów doby okupacji. Ta tytułow a „Droga” oznaczała krętą i najeżoną przeciwnościami drogę żoł­ nierza polskiego do kraju:

„D roga w io d ła z daleka, droga w io d ła przez N arw ik

D o W arszaw y, L w o w a i W ilna, do W isły, B u g u i N a rw i”. ---„Nad tą drogą już le c i p ieśń m oja m ściw a i g n iew n a .

N a ziem ię p rzez w roga zdeptaną, do W arszaw y, K rakow a i G n iezn a” 16

Lewicowy poeta, który w 1939 r., uciekając przed Niemcami, znalazł się w radzieckim więzieniu, z którego wydostał się dopiero kilka mie­ sięcy po napaści Niemiec na Związek Radziecki, wyraził w swoim w ier­ szu to, co czuła znaczna, jeśli nie większa część narodu. Mianowicie, że Polska nie może obejść się bez Warszawy, Gniezna, Krakowa, Lwowa i Wilna. Nie wspomniał on ani o Wrocławiu, ani o Szczecinie — sym­ bolach ziem, które nieco później nazwaliśm y odzyskanymi i które przez wiele powojennych dziesięcioleci stanow iły kość niezgody między Niem­ cami a Polakami, czego ostatnim — m iejm y nadzieję — akordem była dyskusja graniczna z przełomu 1989 i 1990 r.

K iedy nie ulegało już najm niejszej wątpliwości, iż wynikiem wojny będzie u trata przez Polskę ziem na wschód od Bugu, czyli około 180 tys. km2 zajętych przez ZSRR po 17 września 1939 r., Polakom nie pozostało właściwie nic innego, niż starać się o możliwie dużą rekom pensatę na zachodzie. W przeciwnym bowiem w ypadku byłaby Polska, mimo iż stanowiła ona pierwszą ofiarę w ojny rozpętanej przez Niemcy, państew ­ kiem kadłubowym, obejmującym powierzchnię około 200 tys. km 2 mię­ dzy Bugiem na wschodzie a Bydgoszczą i Częstochową na zachodzie.

ten tem a t E. D m i t r ó w, N i e m c y i o k u p a c ja h it le r o w s k a w ocza ch P o la k ó w . P o ­ g l ą d y i o p in ie z la t 1945— 1948, W arszaw a 1987.

11 Zob. np. J. T r z n a d e l , H ańba d o m o w a . R o z m o w y z p is a rza m i, L u blin 1990, s. 88, 181, 249, 254, 275.

14 T. K o n w i c k i , W s c h o d y i z a c h o d y k s i ę ż y c a , W arszaw a 1990, s. 90, 340, 342.

15 J. D u b i e l , P e r s p e k t y w a O d r y . Z b ió r a r t y k u ł ó w , K a to w ice 1946, s. 5. 18 Por. L. M. B a r t e l s k i , P ie ś ń n iepodległa. P isarze i w y d a r z e n i a 1939— — 1942, K rak ów 1988, s. 464 nn.

(6)

G R A N I C A P O L S K O - N I E M IE C K A 601

W takiej sytuacji historiografia i w ogóle nauka polska podjęły się wykazania słowiańskiej i polskiej przeszłości „Ziem Odzyskanych”, ko­ rzystając przy tym niewątpliwie ze starszego dorobku tzw. polskiej m y­ śli zachodniej, której początki sięgają przełomu XIX i XX wieku. Za­ sadzała się ona na czysto politycznej tezie Romana Dmowskiego, iż nie­ podległość Polski budować należy w oparciu o Rosję, tworząc z nią wspólny m ur przeciw germańskiemu niebezpieczeństw u17.

Polska myśl zachodnia, która w historiografii przyjęła formę tzw. piastowskiej koncepcji dziejów Polski, ukształtowała się w okresie mię­ dzywojennym, zwłaszcza w Poznaniu, gdzie i po II wojnie światowej znaleźli się jej czołowi przedstawiciele 18. Istotę koncepcji piastowskiej ująć można krótko w trzech punktach: 1. Polska powinna być — jak we wczesnym średniowieczu — państw em w zasadzie jednonarodowym; 2. zachodnia granica Polski najlepiej, aby przebiegała — niczym za pierwszych Piastów — linią Odry i Nysy, z ew entualnym wygięciem ku zachodowi na Łużycach, ostatnim bastionie niepodległej Słowiań­ szczyzny Połabskiej; 3. jedną z najważniejszych przvczvn upadku Polski było porzucenie przez nią zachodniego kierunku polityki i podjęcie eks­ pansji ku wschodowi — na obszary ruskie i litewskie, co spowodowało rozproszenie narodowych sił i środków. Dodać jeszcze można, że w tym ostatnim punkcie tw órcy koncepcji piastowskiej nawiązali do zaprezen­ towanej w drugiej połowie XIX w. przez Szujskiego teorii tzw. zgubnej przestrzeni, wedle której Polska w m iarę posuwania się ku wschodowi traciła siły w ew nętrzne i słabła wobec sąsiadów 19.

Norman D a v i e s , autor głośnej anglojęzycznej historii Polski, wy­ danej w 1982 r., spostrzegł trafnie, że tzw. piastowska koncepcja dzie­ jów Polski, mimo iż była wytw orem historyków przedwojennych, okre­ ślanych od końca lat czterdziestych deprecjonującym mianem historyków burżuazyjnych, znakomicie w prost mieściła się w nowej, marksistowsko- -leninowskiej wizji historii Polski, tak z powodu jej antyniemieckości i zwłaszcza prorosyjskości, iak i ze względu na możliwość jej natych­ miastowego wykorzystania do historycznej legitymizacji „pow rotu” Pol­ ski nad Odrę 20. Wprawdzie koncepcja ta stała w w yraźnej sprzeczności z czystą, że tak powiem, teorią marksistowską, wyłączającą nacjonalizm, lecz — jak pisał Davies — marksizm-leninizm w w ydaniu znad Wisły „na swój w łasny sposób łączył mesjanizm romantyków, realizm stańczy­ ków, pozytywizm szkoły w arszawskiej i nacjonalizm wszystkich” 21.

17 R. D m o w s k i , N ie m c y , R osja i k w e s t i a pols ka, L w ó w 1908. Por. R. W a- n i ń s k i , R o m a n D m o w s k i , W arszaw a 1979, s. 45 nn i K. G. H a u s m a n n , D m o w s k i s S te l lu n g z u D e u tsc h la n d v o r d e m E rsten W e l tk r i e g , „Z eitsch rift fü r O stforsch u n g” t. X III, 1964, s. 56 nn.

18 Por. P o lsk a m.vśl za chodnia w Pozn an iu i W ie lk o p o lsc e . J e i r o z w ó j i r e a ­ liza cja w w i e k a c h X I X i X X , W arszaw a 1980: M. M г о с z к о. P olska m y ś l z a ­ chodnia 1918— 1939 (k s z ta ł to w a n ie i u p o w s z e c h n i a n ie ), P oznań 1986; B. P i o t r o w ­ s k i . O P o ls k ę n a d O drą (zob. przyp. 7).

18 Por. J. M a t e r n i c k i . J ó z e f S z u j s k i w o b e c t z w . id e i ja g ie llo ń s k ie j, [w:] H istoria X I X г X X w i e k u . S tu d i a i sz k ice o fia ro w a n e H e n r y k o w i J a b ło ń s k ie m u , W rocław 1979.

80 N . D a v i e s , Z m i a n a (P olska 1978— 1988). „T ygodnik P o w szech n y ” 1989, nr 13: ten że w ro zm ow ie z M. B o c h e ń s k ą , „T ygodnik S olid arn ość” 1989, nr 23. Zob. też przyp. 21.

81 N. D a v i e s . God's P la ygro und. A H i s t o r y of Pola nd t. I: T h e O rigins t o 1975. N e w Y ork 1982. C ytuje w ed łu g p olsk iego tłu m aczen ia E. T a b a k o w - s k i e j pt. B oże ig r zy sk o . H istoria P o lsk i t. I, K rak ów 1990, s. 42.

(7)

602 J A N M . F I S K O R S K I

Walka o tzw. ziemie odzyskane była jedną z niewielu idei, które zjed­ noczyły po wojnie nową, narzuconą Polsce władzę z Kościołem i prak­ tycznie z całym społeczeństwem, integrując je — jak słusznie podniósł Włodzimierz B o r o d z i e j w ślad za ówczesnym am basadorem ame­ rykańskim w Polsce — z partią komunistyczną 22

W piśmie propagandowym Zarządu Politycznego Ludowego Wojska Polskiego ze stycznia 1945 r. pt. „O ziemie polskie na zachodzie” nie podpisany jego autor stwierdzał, że „polska reakcja” zaniedbywała w przeszłości możliwość odzyskania ziem nad Odrą i Nysą, lecz obecny

„rząd d em o k raty czn y daje gw arancję, że tym razem wielka szansa

historyczna nie będzie zm arnowana” 23. Śląsk i Pomorze Zachodnie, do­ wodził dalej ów autor, to odwiecznie polskie ziemie, „do których mamy praw a historyczne, etnograficzne, gospodarcze i których wymaga nasze bezpieczeństwo” 24.

Nieco później, ale jeszcze także w 1945 r. ksiądz Tadeusz K r u s z y ń - s к i pisał w książeczce pt. „Co nam mówią zabytki o polskości ziem nad Odrą i przy uiściu W isły”, w ydanej w ram ach „K ursu N aukowo-Infor­ macyjnego o Ziemiach Zachodnich”, organizowanego przez U niw ersytet Jagielloński i Akademię Górniczą, że „gdyby dziś urządzić plebiscyt, to jeżeli powtórzyłoby się widzenie proroka Ezechiela i spod ziemi podjęły się kości i pokryły ciałem i skórą, to głosowałyby za nam i te olbrzymie zastępy dawnych mieszkańców, tępionych niemiłosiernie przez Niem­ ców”. Zresztą nauka polska stwierdzić miała sine ira et stvdio, iż dyspo­ nujem y wszelkimi praw am i historycznym i do ziem nad Odrą, lecz — dodawał K ruszyński — „najlepszym sposobem przekonania Niemca jest nie dowód z nauki, ale pięść, a w tym w ypadku pieść słowiańska dobrze wymierzona, która go wypchnęła z zagrabionych Lechitom ziem” 25.

Wreszcie, by dołączyć do tej listy jakiegoś historyka, przyw ołajm y słowa K arola M a l e c z y ń s k i e g o z książeczki pt. „Polskość ziem za­ chodnich”, gdzie czytamy, że „lud polski w oparciu o Armię Radziecką i przy pomocy Związku Radzieckiego na wieki zespolił z Polską Ziemie Odzyskane”, do których historyczne praw a narodu polskiego są bez­ sporne, o czym świadczyć m iały najdaw niejsze dokum enty pisane, za­ bytki k u ltu ry i sztuki, mowa ich mieszkańców, ich tradycje oraz zwy­ czaje 2e.

Propagandzista partyjny, ksiądz i historyk stanęli równo w jednym szeregu, wspólnie podejmując się „historycznej” legitymizacji „pow rotu” Polski nad Odrę i Nysę. Czy napraw dę wierzono w istnienie praw hi­ storycznych, tego nie sposób ustalić, albowiem ci sami historycy przy­

82 W. B o r o d z i e j , „ A f e r a ” s t u tt g a r c k a , „R es P u b lica ” 1988, n r 10, s. 33. Por. te ż R. В r e y e r, D ie poln isch e M i ll e n iu m -D i s k u s s io n z w i s c h e n G e s c h ic h t s ­ w i s s e n s c h a f t u n d Id eologie , [w:] P r o b l e m e d e r W i s s e n s c h a f t i m h e u ti g e n Polen, w yd . R. B r e y e r, M arburg 1968, s. 95.

28 O z i e m i e p o ls k ie na zach odzie , ( = O ddział P ropagandy G łów n ego Zarządu P o lity czn o -W y ch o w a w czeg o W ojska P o lsk ieg o , B ib lio teczk a Ż ołnierza, n r 2), sty ­ czeń 1945, s. 19 n.

24 T am że, s. 21, 34 i 41 (skąd zaczerp n ąłem cytat).

25 T. K r u s z y ń s k i , Co n a m m ó w i ą z a b y t k i o p o ls k o śc i z i e m n a d O drą i p r z y u jś c iu W i s ł y (= U n iw e r s y t e t J a g ie llo ń sk i i A k ad em ia G órnicza, K u rs N au ­ k o w o -In fo rm a cy jn y o Z iem iach Z achodnich, z. 8), K raków 1945, s. 9 n. (skąd po­ chodzi o sta tn i cytat), 21, 31 (gdzie zn ajd u je się p ierw szy z cytatów ).

28 K. M a l e c z y ń s k i , Polsk o ś ć z i e m zach odn ich (= M a ła B ib lio teczk a T o ­ w a rzy stw a W ied zy P o w szech n ej), W arszaw a 1954, s. 3.

(8)

G R A N IC A P O L S K O -N IE M IE C K A 603

woływali często znaną krytykę pióra Feliksa Łoyki, który tak skutecznie wykpił „historyczne” uzasadnienie przez historiografów pruskich pierw ­ szego rozbioru Polski, iż po kolejnych dwóch rozbiorach P rusy całko­ wicie zaniechały odwoływania się do „praw historycznych” эт. Sądzić należy, iż w latach zaraz powojennych nie zadawano sobie w ogóle py­ tań o stosunek między tzw. praw am i historycznymi a rzeczywistością historyczną. Pisanie o polskiej obecności na „ziemiach odzyskanych” traktow ano po prostu — jak w yznał mi to niedawno jeden z w ybit­ nych historyków polskich — jako patriotyczny obowiązek. Chodziło o przełam anie u napływających tam osadników poczucia tymczasowości, o stw orzenie im nowych korzeni, o oswojenie ich z ziemią, k tó rej nie chcieli częstokroć zaakceptować, czując przecież, że nie są u siebie w do­ m u i m arząc niekiedy całymi latam i o powrocie do ojczystych stron w okolicach Lwowa czy Wilna 28.

W tym miejscu dodatkowo podkreślić trzeba, że sformułowania takie jak „pow rót” lub „ziemie odzyskane” historiografia polska przejęła, po­ dobnie jak wiele innych elementów patrzenia na historię, że wspomnę chociażby o słynnym Drang nach Osten 29, z literatu ry niemieckiej, która regularnie określała średniowieczną kolonizację wschodnią jako — po­ służmy się słowami H erm anna A u b i n a — die grosse Volksbew egung

der deutschen R ückw anderung30 albo jako — zacytujm y tym razem

Rudolfa K ö t z s c h k e — die W iedergewinnung des O sten s31. Z kolei terytoria wchłonięte przez Niemcy i P ru sy w w yniku średniowiecznej kolonizacji, a niekiedy naw et w skutek rozbiorów Polski, zwane były

27 Por. S. H u b e r t , P o g lą d y na p r a w o n a r o d ó w w Polsce c z a s ó w O św iecen ia, W rocław 1960; A. F. G r a b s k i , M y ś l h is to r y c z n a p o ls k ie g o O ś w iecen ia , W arsza­ w a 1976, s. 101 nn.; G. L a b u d a , P o lsk a gra nica zach odnia. T y s ią c la t d z i e j ó w p o li ty c z n y c h , P ozn ań *1974, s. 120, 369; J. T o p o l s k i , P o g lą d y na r o z b i o r y Polski, [w;] S to s u n k i p o ls k o - n ie m ie c k i e w h is to rio g ra fii cz. 1, P oznań 1974, s. 419 nn.; Z. W i e l g o s z , N o w a Marchia w his toriografii n ie m i e c k i e j i polskiej, Poznań 1980, s. 3 n.; J. S t r z e l c z y k , P o lsk a a p o c z ą t k i M a r ch ii B r a n d e n b u r s k i e j, „So­ b ó tk a ” t. X X X IX , 1984, n r 1, s. 21 n. O sam ym Ł oyce por. H. M a d u r o w i c z -- U r b a ń s k a , B adania i prace n a u k o w e F eliksa Ł o y k i. S p u śc izn a rę k o p i ś m i e n n a , R D SG t. X X X IV , 1973, s. 67— 90; t a ż , F elik s Ł o y k o — w y c h o w a n e k A k a d e m i i R y c e r s k i e j w L e g n ic y , „Szkice L eg n ick ie” t. V III, 1974, s. 19 nn.

88 B o g a ty m ateriał na ten tem a t zebrał B ogdan T w a r d o c h l e b . Por. jego a rty k u ł w m ateriałach z sesji pt. P o m o r z e Z achodnie . P r z y p o m n ie n i a i n o w e u s t a ­ lenia, pod red. K. K o z ł o w s k i e g o , S zczecin 1991. T rudności z ad ap tacją na „ziem iach o d zy sk a n y ch ” trw a ły jeszcze p rzez d z iesią tk i lat. W. P a w ł o w s k i przytoczył („P o lity k a ” 1990, n r 23) op in ię ch łop ów spod Zgorzelca, k tórzy w ziąć się m ie li za k o n serw o w a n ie sw o ich p o n iem ieck ich gosp o d a rstw „gdzieś ta k od B ran d ta”. P od ob n ych sąd ów m ia łem okazję często słu ch ać n a P om orzu Z achod­ n im jeszcze na p rzełom ie la t sześćd ziesią ty ch i sied em d ziesiątych.

29 Zob. W. W i p p e r m a n n , „ G en O s tl a n d w o ll e n w i r r eiten !’’. O r d e n s s t a a t u n d O s ts ie d lu n g in d e r h is to risch en B e l l e t r i s t i k D eu tsch lan ds, [w :] G e r m a n i a S l a r ic a t. II, w yd . W. H. F r i t z e , B erlin 1981, s. 196 n. W arto dodać, iż w sp ó ł­ cześn i L itw in i m ów ią o p olsk im D ra ng nach O s te n — por. rozm ow ę B. S z l a c h t y z p rezy d en tem V. L an d sb ergisem , „Znak” R. X L IV , 1992, n r 3, s. 7.

80 H. A u b i n , D ie O s tg r e n z e des a lt e n d e u ts c h e n Reiches. E n tste h u n g u n d s t a a ts r e c h tl ic h e r C h a r a k te r (w yd. 1 — 1932), [w:] t e n ż e , V on R a u m u n d G r e n ­ z e n d e s d e u ts c h e n V o lk e s. S t u d i e n zu r V o lk s g e s c h ic h t e , B reslau 1938, s. 139. P o ­ dobnie K. К a s i s к е, Das W esen , s. 289.

81 R. K ö t z s c h k e , D ie d e u ts c h e W i e d e r b e s i e d l u n g d e r o ste lb isc h e n Lande, [w:] D er o s t d e u ts c h e V o lk sb o d e n . A u f s ä t z e z u d e n Fra gen d e s O ste ns, w yd. W. V o l z , B reslau 1926, s. 152 nn.; t e n ż e w raz z W. E b e r t e m , G esch ich te d e r o s t d e u ts c h e n K o lo nisation, L eip zig 1937, gd zie tak ie sform u łow an ie sp otyk am y już w sp isie tr e śc i (s. 5).

(9)

604 J A N M . P I S K O R S K I

die wiedergewonnenen Gebiete, ponieważ kilkanaście stuleci wcześniej

znajdowały się w posiadaniu plemion germańskich.

A rgum entacja historyczna i po wojnie nie trafiła w Niemczech (nie myślę tu o NRD, gdzie taka dyskusja była po prostu zabroniona) do lamusa, mimo iż wykpiwano jej użycie po przeciwnej stronie. W sposób może najbardziej jaskraw y znalazło to wyraz w pracy jednego z n aj­ lepszych ówczesnych historyków praw a Herm anna C o n r a d a , która opublikowana została w 1955 r. pod tytułem „Die m ittelalterliche Be­ siedlung des deutschen Ostens und das Deutsche Recht”. Już na wstępie zapytał autor, czy Niemcy akceptują granicę na Odrze i Nysie, po czym stwierdził: „Wolne Niemcy odpowiedziały na to pytanie, zgłaszając i do­ chodząc wciąż od nowa swych roszczeń do oderwanych im terytoriów. Roszczenia muszą zostać uzasadnione. Jedno z uzasadnień tych roszczeń stanowi historyczne prawo narodu niemieckiego do tego k ra ju ”, który — dodawał Conrad nieco dalej — „dopiero dzięki tchnieniu weń życia przez naród niemiecki stał się tym, co on dziś przedstawia i w ogóle godnym pożądania” 32.

Proces rozszerzania niemieckiego obszaru życiowego na wschodzie rozpoczął się — pisał Conrad w ślad za Aubinem — w epoce Karola Wielkiego. Jednak „ostrość niemieckiego miecza” (die Schärfe des deut­

schen Schwertes) odczuli Słowianie głównie za Henryka I na „krw aw ią­

cej granicy wschodniej” (blutende Ostgrenze) Rzeszy. Z kolei zasługą Ottona I było powołanie metropolii m agdeburskiej, która miała za za­ danie chrystianizację „wszystkich krajów słowiańskich pozostających

jeszcze do podbicia” (alle noch zu unterw erfenden Slawenländer

) 33

Z całości wywodów Conrada płynął zatem wniosek, iż Niemcy dysponują pełnym i praw am i do ziem na wschód od Odry i Nysy, albowiem oni je ucywilizowali, przynosząc im z Niemiec wyższą kulturę.

Wprawdzie sposób, w jaki znany historyk prawa uzasadniał roszcze­ nia Niemiec do ziem na wschód od Odry, przypominający w znacznej mierze wywody Heinricha v o n T r e i t s c h k e o praw ie narodów k u l­ turalnych do odbierania terytoriów b arb arzyńskich34, nie pasował już do epoki, w której powstał, lecz przecież nie da się zaprzeczyć, iż hi­ storia Niemiec wschodnich w średniowieczu traktow ana była przez hi­ storyków niemieckich jeszcze w dwadzieścia lat po wojnie bardzo instrum entalnie. Znalazło to w yraz w ankiecie przeprowadzonej wśród

52 H. C o n r a d , Die m i tt e l a l t e r l i c h e B e sie d lu n g des d e u ts c h e n O s te n s u n d das D e u tsc h e R e c h t ^ A r b e its g e m e in s c h a ft fü r G e iste sw isse n sc h a fte n ”, z. 35), K öln -O p lad en 1955, s. 5 n. Ze w zg lęd u na w y ją tk o w ą w ręcz dosadność sfo rm u ­ łow ań , p ozw olę sob ie p rzytoczyć tak że ory g in a ln y tek st: Das fr e ie D e u tsch la n d h at dies e Frage b e a n tw o r t e t, in d e m es seine A n s p r ü c h e au f die ih m e n tr is s e n e n G e b ie te i m m e r w i e d e r e r n e u t e r h e b t u n d g e l t e n d m acht. A n s p r ü c h e m ü s s e n b e ­ g r ü n d e t w e r d e n . Eine d e r B e g r ü n d u n g e n d i e s e r A n s p r ü c h e i s t d as historisch e R e c h t d e s d e u ts c h e n V o lk e s a u f d ies es L a n d , --- [das] e r s t du rc h d e n L e b e n s ­ a t e m d e s d e u ts c h e n V o lk e s z u d e m g e w o r d e n ist, w a s es h e u te d a r s t e l l t u n d ü b e r h a u p t e r s t b e g e h r e n s w e r t m acht. 88 T am że, s. 10— 12. 84 H. v o n T r e i t s c h k e , D as d e u ts c h e O r d e n s l a n d P re u ss e n (w yd. 1 — 1862), [w :] t e n ż e , H istoris che u n d politisch e A u f s ä t z e t. II. L eip zig «1903, s. 1— 76 i tu przede w szy stk im s. 12. Por. W. S c h l e s i n g e r . Zur P r o b le m a ti k d e r E rfo r­ schung d e r d e u ts c h e n O sts ie dlu ng, [w:] Die d e u ts c h e O s ts ie d lu n g d e s M i tt e la l te r s als Problem, d e r eu ro p ä isc h e n G esch ich te, S igm arin gen 1975, s. 21: W. W i p p e r ­ m a n n , Die d e u ts c h e O s ts ie d lu n g in der d eu tsch en Historin araphie u n d P ubit- zistik , [w:] G e r m a n i a S la vica t. I, w yd. W. H. F r i t z e , B erlin 1980, s. 61.

(10)

G R A N IC A P O L S K O - N I E M IE C K A

605

uczniów zachodnioniemieckich w połowie lat sześćdziesiątych. Znaczna ich część twierdziła, że średniowieczna kolonizacja pozwala uzasadnić roszczenia Niemiec do terytoriów „okupowanych” przez Polaków i Ro­ sjan 35.

K laus Z e r n а с k, który w 1973 r. znakomicie scharakteryzow ał po­ lityczną funkcję historii i nauki historycznej w Polsce po drugiej wojnie światowej, zadał wówczas pytanie, czy w tam tej konkretnej sytuacji historiografia miała w ogóle sposobność zajmować się w yjaśnianiem dzie­ jów, czy też raczej spełniała ona jedynie rolę służebną wobec życia i współczesności36. Sądzę, iż to ważne i z całą pewnością zasadne py­ tanie, rozszerzyć trzeba także na naukę niemiecką, przynajm niej do koń­ ca lat sześćdziesiątych.

*

Dzieje granicy polsko-niemieckiej rozpatryw ać trzeba by w trzech aspektach 37. Po pierwsze jako granicę rozdzielającą dwa państwa, przy czym jest to zagadnienie stosunkowo dobrze oświetlone źródłowo i bez wątpienia najlepiej opracowane naukowo. Po drugie, co jest już bardziej skomplikowane, jako granicę językową, która — jak wiadomo — nie musi się pokryw ać z polityczną 38. Wreszcie po trzecie, i to stanowi

prob-55 Por. W. H u g , D as M i tt e la l te r i m G e s c h ic h t s b e w u s s t s e in d e r Ju g e n d heute , [w:] S p e c u l u m h isto riale (zob. przyp. 5), s. 720— 727, zw łaszcza s. 725.

8,1 K. Z e г n а с к, S c h w e r p u n k t e u n d E n tw ic k l u n g s li n ie n d e r p o ln ischen G e ­ s c h i c h ts w i s s e n s c h a f t nach 1945, „H istorisch e Z eitsch rift” 1973, S o n d erh eft 5: L i ­ te r a t u r b e r i c h t e ü b e r N eu ersc h e in u n g e n z u r a u s s e r d e u ts c h e n G esch ich te, s. 206.

87 Por. tu ta j u w a g i H .-D . K a h l a w pracy zb iorow ej pt. G e s c h i c h t s b e w u s s t ­ sein in O s tm i t t e l e u r o p a . E rgebnis se e in er w is s e n s c h a f t li c h e n Ta g u n g d e s J. G. H e r ­ d e r - F o r s c h u n g s r a t e s ü b e r die g e is ti g e L a g e d e r o s t m i tt e le u r o p ä i s c h e n V ö lk e r (A p r i l 1960), w y d . E. B i r k e i E. L e m b e r g , M arburg/L ahn 1961, s. 78—80.

88 S ied zen ie przeb iegu granic języ k o w y ch w ok resie n a jn o w szy m n ie nastręcza w ięk szy ch tru d n ości. N a tom iast w o d n iesien iu do śred n iow iecza, zw łaszcza jego w c ześn iejszy ch partii, p o d sta w o w ą trudność sta n o w i p y ta n ie o to, co n a leży rozu ­ m ieć pod p o jęciem „język a p o lsk ieg o ”, gd zie szukać granic język a p olsk iego w śród ję z y k ó w zach od n iosłow iań sk ich . N o w e badania, przede w szy stk im M. J e ż o w e j (D a w n e s ł o w i a ń s k i e d i a l e k t y M e k l e m b u r g i i w ś w i e t l e n a z w m i e j s c o w y c h i o so­ b o w y c h t. I— II, W rocław 1961— 1962, g łó w n ie t. I, s. 105 nn.) i Z. S t i e b e r a (zob. np. jeg o W z a j e m n e s t o s u n k i j ę z y k ó w za c h o d n io sło w ia ń sk ic h , „ B iu lety n P o l­ sk iego T o w a rzy stw a J ęzy k o zn a w czeg o ” t. X IV , 1955, szczególn ie s. 89; przedruk w : Z. S t i e b e r , Ś w i a t j ę z y k o w y S ło w i a n , W arszaw a 1974) p okazały, że m ożna tu m ó w ić co n a jw y żej o szerokich strefach p rzejściow ych . W św ie tle w sp ó łcze­ sn ych badań języ k o w y ch daw n y i zażarty spór o p rzynależność k a szu b szczyzn y już to do język a p olsk iego już to do języ k ó w p ó łn o cn o -za ch o d n io -sło w ia ń sk ich b y łb y n iem o żliw y , p o n iew a ż w iadom o, iż sta n o w iła ona d ia lek t p rzejściow y: n iek tóre cech y w ią z a ły go z d ialek tam i w ielk o p o lsk im i, a in n e z język iem zachodnich P o ­ m orzan. Ju ż T. L e h r - S p ł a w i ń s k i (J ę z y k p ols ki. P ochodzenie , p o w s ta n i e , r o z w ó j , W arszaw a 1978, s. 58) p isał słu szn ie, że „ w szy stk ie g w ary lech ick ie, od d rzew ia ń sk ich poczynając poprzez obodrzyckie, W ieleckie i p om orsk ie aż do p o l­ sk ich w łą czn ie, sta n o w iły jeden n iep rzer w a n y łań cu ch stop n iow ych odm ian j ę ­ zyk ow ych , k tórych ścisłe rozgraniczenie w te ren ie b y ło b y praw dopodobnie n ie ła tw e do p rzeprow adzenia. W zajem ne ich zw ią zk i b y ły tak b lisk ie, że przy sp rzy ja ją ­ cych w aru n k ach p o lity czn o -k u ltu ra ln y ch m o g ły b y ły w sz y stk ie one w e jść w skład w sp ó ln eg o języ k a k u ltu raln ego p o lsk ieg o ”.

W o d n iesien iu do zagadnienia stosu n k u m ięd zy gran icam i języ k o w y m i, p le ­ m ien n y m i i p o lity czn y m i bardzo w a żn y jest te ż artyk u ł S. U r b a ń c z y k a , O góln e w a r u n k i p o w s t a w a n i a sło w i a ń s k i c h j ę z y k ó w n a r o d o w y c h i li te r a c k ic h w e w c z e ­ s n y m ś r e d n i o w i e c z u (na p r z y k ł a d z i e pols kim ), [w :] Z p ols kic h s t u d i ó w s l a w i s t y c z ­ n ych , S eria 1, W arszaw a 1958, s. 7— 23; p otem ró w n ież w : S. U r b a ń c z y k , Prace z d z i e j ó w j ę z y k a pols kie go, W rocław 1979, s. 34— 49). S w ó j pogląd n a ten

(11)

606 J A N M . P I S K O R S K I

lern z całą pewnością najtrudniejszy, jako granicę świadomościową, przy czym w tym wypadku dochodzimy już praw ie do granic możliwości poznania naukowego 39.

W syntetycznym ujęciu rozwoju granicy polsko-niemieckiej w ciągu tysiąca lat naszego sąsiedztwa, do czego teraz przejdę, ograniczę się za­ sadniczo, lecz naturalnie nie tylko, do aspektu politycznego. Nie wcho­ dząc w szczegóły faktograficzne, gdyż zestawili je po stronie niemiec­ kiej H erm ann Aubin, Paul К i r n i H ans-Jürgen K a r p , natom iast po

stronie polskiej G erard L a b u d a , którego książka z 1971 r. stanowi bez wątpienia najpełniejsze dotychczas przedstawienie całości zagadnie­ nia, wyróżniłbym w dziejach granicy niemiecko-polskiej sześć podsta­ wowych faz 40.

W okresie pierwszym, rozpoczynającym się spotkaniem niemiecko- -polskim nad Odrą w latach sześćdziesiątych X w. i trw ającym m niej więcej dwa—trzy stulecia, czyli do końca X II względnie połowy X III w., granica polsko-niemiecka biegła najogólniej mówiąc na Odrze i Nysie, przekraczając je czasami w kierunku zachodnim w Ziemi Lubuskiej i na Łużycach, a chwilowo także na Pomorzu Zachodnim. W tym czasie od­ było się kilka w ypraw cesarskich przeciw Polsce, lecz m iały one na celu co najw yżej jej zhołdowanie, przy czym najcięższe walki, w początko­ wych latach XI w., wywołane były niewątpliw ie polityką Bolesława Chrobrego, który zmierzał do podporządkowania Polsce Milska i Łużyc. Obecnie większość historyków polskich sądzi, że ekspansywna polityka Chrobrego, która kierowała się także na południe przeciw Czechom i na wschód przeciw Rusi, była ponad siły młodego państw a polskiego i m u­ siała sprowadzić na nie kryzys 4l.

Na m arginesie dodać w arto, że najostrzejszego kry ty k a znalazła po­ lityka pierwszego z Bolesławów w Adamie Mickiewiczu. Nasz narodowy wieszcz przedstaw ił Chrobrego jako intryganta, rabusia, gwałciciela i nie­ omal barbarzyńcę, ponoszącego odpowiedzialność między innym i za wy­ niszczenie Słowian połabskich. „Z króla trzeba sądzić o narodzie” — pi­ sał Mickiewicz, zachwycony szlachetnością charakteru cesarza niemie­ ckiego H enryka II, władcy dobrej w iary i woli, którego Chrobry m iał wciąż oszukiwać 42

tem at p rzed sta w ię n ieb a w em w e w stę p ie do k sią żk i J. D u m y i E. R z e t e l - s k i e j - F e l e s z k o , P o m o r z e Z ach odn ie w ś w i e t l e n a z w m i e j s c o w y c h (w p rzy ­ gotow aniu).

sg Z teg o pu n k tu w id zen ia obszarem szczególn ego zain teresow an ia w in ie n być Ś ląsk , za m ieszk iw a n y dzisiaj przez P olak ów , N iem có w i Ślązak ów , k tó rzy w ciąż jeszcze n ie p otrafią ok reślić dok ład n ie sw ej n arod ow ości (tzw . s c h w e b e n d e s V o lk s t u m ) . Jeszcze bardziej in teresu ją ce b v lo b y zagad n ien ie p oczucia p rzy n a leż­ n ości n aro d o w o ścio w ej sło w ia ń sk iej lu d n ości Ś ląsk a w końcu śred n iow iecza i na początku czasów n ow o ży tn y ch : czy czuła się ona, je ś li w ogóle zadaw ała sobie ta k ie pytania, P olak am i, czy C zecham i, czy Ślązak am i, czy N iem cam i. W o d n ie­ sien iu do tak ich k w e stii w sp ó łczesn a n au k a m oże p o sta w ić w ię c e j pytań , niż u d zielić odp ow ied zi.

40 H. A u b i n , Die O stgren ze. s. 109— 145; P. K i r n , Po litisch e G e sch ich te d e r d e u ts c h e n G re n ze n , L eip zig 21938; G. L a b u d a , P olska gra nica zachodnia; H .-J. K a r p , G r e n z e n in O s tm it te l e n r o v a w ä h r e n d des M itte la lte r s . Ein B eitrag z u r E n ts te h u n g s g e s c h ic h te d e r G ren zlin ie aus d e m G ren zsa u m , K öln—W ien 1972. Por. też, ty le że w in n ym u jęciu , G. R h o d e , D e u ts c h - v o ln is c h e G r e n z p r o b l e m e , s. 9— 21 i ostatn io K. Z e r n a c k , D e-'tsch lan ds O stg r en ze, [w:] D eu tsch la n d s G r e n z e n in d e r G eschic hte, w yd . A. D e m a n d t, M ünchen 1990, s. 135— 159.

41 Tak już G. L a b u d a, S tu d ia n a d p o c z ą t k a m i p a ń s t w a p o ls kie go, Poznań 1946 (w yd. 1, g łó w n ie s. 324) i P oznań 1987 (w yd. 2 z kom entarzem ).

(12)

G R A N I C A P O L S K O - N I E M IE C K A 607

Upadek la t trzydziestych XI w. przezwyciężyła Polska, co chyba nie od rzeczy będzie tu taj wspomnieć, dzięki pomocy, jakiej udzieliło ce­ sarstwo księciu Kazimierzowi Odnowicielowi. Mieszko I w przekazie Widukinda nazw any został przyjacielem cesarza (amicus imperatoris) Ottona I. Równie ciepło w yrażał się o Mieszku I Thietm ar. Bolesław Chrobry współpracował ściśle z cesarzem Ottonem III, który w roku 1000 pielgrzymował do Gniezna. H enryk II, z którym Bolesław zmagał się przez 16 lat, udzielił mu poparcia w wyprawie na Kijów w 1018 r. Liczbę takich przykładów można by pomnożyć. Sądzę, iż pozwalają one na wyciągnięcie wniosku, że heroizacja polsko-niemieckich zmagań gra­ nicznych w XI i XII w. jest dziełem historyków patrzących na przeszłość przez pryzm at stosunków XIX- i XX-wiecznych. Dopiero wówczas upo- zowano Bolesława Chrobrego i Bolesława Krzywoustego na bohaterów, którzy bronili polskiej granicy zachodniej przed zdemonizowanymi Niem­ cami, stanowiącymi naszych odwiecznych w rogów 43. Wówczas dopiero H enryk II okazał się bojownikiem o niemiecką „M itteleuropę”. Dopiero wówczas też niemieccy chłopi i rzemieślnicy, którzy w stuleciach XII do XIV ciągnęli na wschód, szukając tam lepszego życia, zaczęli myśleć w nowoczesnych kategoriach narodowych.

Tymczasem fakty mówią, że dwa pierwsze stulecia stosunków nie­ miecko-polskich przeplatane były walką i współpracą, co zresztą już w końcu XIX w. podkreślał w polemice z ówczesnymi tezami nauki niemieckiej Stanisław S m o l k a 44. Lecz jego głos pozostał wołaniem na puszczy, albowiem w sytuacji ciągle zaostrzającej się polsko-niemie­ ckiej w alki narodowościowej nie było miejsca na kompromisy.

D rugi okres w dziejach granicy niemiecko-polskiej przypada na d ru ­

t. II, w y d . T. P in i, L w ó w b.r.w ., s. 527— 533. Zob. też J. M. P i s k o r s k i , „ K r z y ­ ż a c k i e g o g a d u nie ug ła s zcze n ik t!”, c z y l i A d a m M i c k i e w i c z o Z a k o n ie K r z y ż a c k i m i N iem ca c h, [w :] B alticu m . S tu d i a z d z i e j ó w p o li ty k i , g o s p o d a r k i i k u l t u r y X I I — — X V I I w . o fi a r o w a n e M a r ia n o w i B i s k u p o w i w si e d e m d z i e s i ą tą ro cznic ę u rodz in , red. Z. H. N o w a k , T oruń 1992, s. 266.

N o ta bene, n ie lep szą op in ię o B o le sia w ie C hrobrym m iał drugi z w ie lk ic h p olsk ich ro m a n ty k ó w — J u liu sz S ło w a ck i, por. E. К i ś 1 a k, C a r - t r u p i K r ó l Duch. R osja w tw ó r c z o ś c i S ło w a c k ie g o , W arszaw a 1991, s. 338 nn.

48 N ie ch cę tu taj zaprzeczać, iż ju ż u A n on im a G alla w początkach X II w . zarów no B o le sła w C hrobry, jak i B o le sła w K rzy w o u sty p rzed staw ien i z o sta li jako b oh aterow ie, strzegący n ie z a w isło śc i P olsk i. P rob lem w ty m tylk o, a b y n ie za­ pom inać o w ła śc iw y c h proporcjach, pam iętając, że dla G alla n a jw ięk szy m i w r o ­ gam i — je ś li pom in ąć pogańskich Pom orzan — b y li n ie N iem cy , lecz C zesi.

41 S. S m o l k a , P ola cy, C ze si i N ie m c y , K rak ów 1898, s. 47: „C hociażbym m iał za to stan ąć na sto sie in telek tu a ln y m , za ty le b lu źn ierstw i n a u k o w y ch h e - rezyj, p o w iem jed n o jeszcze b lu źn ierstw o. P om im o całego blasku, jak im ja śn ieje d ziejop isarstw o n ie m ie c k ie X IX stu lecia, h isto ria N iem iec e s t t o u t à fa i t d r e ­ fa ire i m oże k a m ień na k am ien iu n ie p ozostan ie z d zisiejszego zasadniczego, zd ogm atyzow an ego n ieja k o sądu o p rzeszłości n iem ieck ieg o narodu. N iech m n ie za te słow a w y śm ie ją : so h elf m i r G o tt, ich k a n n n ic h t anders!

A je ś li k ie d y ś przyjdzie do tak iego, daj B oże, n a jry ch lejszeg o przebudow ania h isto rii N iem iec, w te d y p ew n ie n iejed n o , co N iem cy dziś jeszcze p oczytu ją za przedm iot n arod ow ej ch w ały, ukaże się dopiero w całej zasłu żon ej n icości; n a ­ tom iast w ie le fa k tó w , o k tórych d zisiejsze p o k o len ie h isto ry k ó w jeszcze n a w e t n ic n ie w ie — d ob ije się zasłu żon ego zn aczenia jako rzeteln y ty tu ł p raw d ziw ej sła w y n ie m ie c k ie g o narodu. W ów czas znajdzie się p ew n o dużo w ię c e j p u n k tów sty czn y ch m ięd zy N iem ca m i a P olsk ą, w ię c e j, n iź li się dziś przypuszcza. J est b o w iem n ieza w o d n ie w ie le rzeczy w p rzeszłości N iem iec, na n ieb ie i na ziem i, o k tórych się n ie śniło historyk om b erliń sk im , a w k tórych b ije ży w e tętn o O tto- n o w y ch trad ycji.

(13)

608 J A N M . P I S K O R S K I

gą połowę X III i pierwszą XIV w., kiedy w wyniku ekspansji i kolo­ nizacji niemieckiej stabilna dotąd granica na Odrze załamała się, by następnie gwałtownie przesunąć się ku wschodowi. Jak wielkie siły zostały w tedy wprawione w ruch, pokazuje już samo spojrzenie na mapę. Około połowy XII w. Niemcy graniczyły poprzez dolną tjabę ze słowiańskimi związkami plemiennymi Obodrzyców i Luciców. W kilka lat później m argrabia Albrecht Niedźwiedź był już w Brandenburgu nad Hawelą, gdzie stoczył walkę z nieznanym bliżej słowiańskim księ­ ciem Jaksa z Kopanika, popieranym najprawdopodobniej przez książąt polskich, których wpływy sięgały w tedy okolic B e rlin a 45. W 1250 r. margrabiowie brandenburscy doszli do Odry, tzn. w ciągu stu lat poko­ nali odległość 200 km dzielących Magdeburg nad Łaba od F ran k fu rtu czy K ostrzyna nad Odrą. Dalsze podboje brandenburskie postępowały jeszcze szybciej. Sto kilometrów od Odry do Drawy przebyli Branden- burczycy w ciągu dwudziestu lat, aby w 1308 r., czyli w ciągu następ­ nych niespełna czterdziestu lat, podejść pod Gdańsk, oddalony od Drawy o około 225 km 46.

Równocześnie u północnej granicy Polski pojawił się Zakon K rzy­ żacki, sprowadzony w 1226 r. przez księcia Konrada Mazowieckiego do walki z pogańskimi Prusami. Lecz w 1308 r. Krzyżacy, wezwani na po­ moc przeciw oblegającym Gdańsk Brandenburczykom, skorzystali z na­ darzającej się okazji i sami zajęli całe Pomorze Gdańskie. Wydarzenie to, jak słusznie podniósł Gotthold R h o d e , stało się na przeciąg półto­ ra wieku kością niezgody między Polską a Zakonem, urastając zarazem do rangi najważniejszego problemu granicznego między Polską a Niem­ cami 47. W prawdzie dodać tu trzeba, że Zakonu Krzyżackiego nie można

45 Por. H. L u d a t . Lep e n d e n u m J a r a v o n K ö p e n ic k . D eutsche u n d sla w isc h e Fürsten i m K a m p f u m B r a n d e n b u r g in d e r M i tt e des 12. Jhs., L einzig Κ. Μ V ś 1 i ή s к i. Polska a P o m o rz e Z ach odn ie po śm ie rc i K r z v w o v s t e Q o . „R ocz­ n ik i H isto rv cz n e”, R. X V II. 1948. z. 1, s. 42 nn.: K. Z e r n a c k , Könenick. r n d das Land Zrrriamiani in r o r a s k a n is c h e r Zeit. „Jahrbuch fü r die G esch ick te M U tel- und O std eu tsch la n d s” t. IX /X . 1961, s. 13 пп.; Н.-П . K a h l . S l a w e n u n d D eu tsch e in d e r B ra n d e n b u rg isc h e n G esch ich te d e s z w ö l f t e n Jah rh u n d erts. Die l e t z t e n J a h r z e h n te d e s L a n d e s S to dor. K öln 1964. t. I. s. 350 пп.: t. II. s. 839 пп.: W. H. F r i t z e . Das V o r d r i n g e n d e u ts c h e r H e r r s c h a f t in T e l t o w ” nd Barn im . fw :l t e n ż e . F r ü h z e i t z w is c h e n O s ts e e u n d Donau. A u s a e w ä h l e B eiträ g e z - m

gesch ich tlich en W e r d e n im östlichen M i tt e le u r o p a v o m 6. bis z u m 13. Jh., B erlin 1982 ( = G e r m a n i a S la m c a t. im , s. 297 nn.

4' S zv b k i m arsz m argrabiów bran d en b u rsk ich na w schód d oczek ał sie bardzo bogatej literatu rv. Por. zw łaszcza B. R t a s i e w s k i . K ir c h e n g e s c h ic h t li c h e B e i­ träge zu r E n tw ic k l u n g d e s d e u ts c h -p o ln i s c h e n G r e n z r a n m e s im H o ch m ittela lter, Forschungen z u r oste u ro p ä is c h e n G e sch ich te 2. 1955. s. 7 пп.: G. H e i n r i c h . Forsch ungen zu r G esch ich te der M ark B ra n d e n b u rg . Fin L i t e r a t u r b e r i c h t ü b e r die Ja h re 1941— 195в. „Jahrbuch fü r d ie G esch ich te M ittel- und O std eu tsch lan d ” t. IX /X , 1961. s. 357 пп.: G. L a b u d a , P olska granica zach odnia, s. 52 nn. oraz 350 пп.: t e n ż e . Z a jecie Z i e m i L u b u s k i e j p r z e z m a r g r a b i ó w b ra n d e n b u r sk ic h w p o ło w i e X I I I w.. „Sobótka” t. X X V III. 1973, z. 3, s. 311— 321: Z. W i e l g o s z , N o w a M archia w h is to riografii n i e m i e c k i e j i p o ls k ie j, Poznań 1989, s. 24 nn.; J. S t r z e l c z y k , Ś r e d n i o w i e c z n a B ra n d e n b u rg ia ( p r ze g lą d n o w s z y c h p u b l i k a c j i ), .S tu d ia H istorica S la v o -G erm a n ica ” t. X . 1981. s. 161 пп.; J. M. P i s k o r s k i , P o m m e r n bis z u m Ende des D re is sig jä h rio e n K r i e g e s in d e r G esc h ic h tssc h r e ib u n g N ordpolen s . „Z aniski H istoryczn e” t. L V II, 1992, s. 51 n. i nrzvm'sv 62 do 69

47 G. R h o d e . D e u tsch -p o ln is ch e N a ch b a rsch a ft in d e r G esch ich te. Tw:l S ch u ld u n d V er h p is s im g d e u ts c h - p o ln i s c h e r N achbarschaft. R eferate d e r O s tk i r - ch en ta g u n g in H a m eln 7.— 9. O k to b e r 1957, U lm /D on au 1958, s. 16 nn.; t e n ż e , D e u tsc h - p o ln is c h e G r e n z p r o b l e m e , s. 17 n.

(14)

Û R A N IC A P O L S K O -N IË M IE C K A 609

autom atycznie identyfikować z Rzeszą Niemiecką, ale w świadomości polskiej XV i XVI w. Krzyżak był z zasady synonimem N iem ca48.

W w yniku podbojów Henryka Lwa w Meklemburgii, zhołdowania Pomorza przez B randenburgią i usadowienia się Zakonu na Pomorzu Wschodnim i w Prusach granica osadnictwa niemieckiego przesunęła się nad Bałtykiem od ujścia Łaby aż po Niemen, czyli o 750 km. Jeszcze dalej rozpostarła się niemiecka władza państwowa (Landesherrschaft), w której w ładaniu znalazło się również ujście Dźwiny, gdzie jednak Niemcy stanow ili jedynie stosunkowo nieliczną grupę rządzącą, pod­ czas gdy wieś i w znacznej mierze także miasta zamieszkiwali auto­ chtoni 49.

Na przełomie XIII i XIV w. Polsce udało się powstrzymać ekspansję brandenburską, a na pewnych odcinkach przejść naw et do kontrofen­ sywy. Było to tym łatwiejsze, iż po w ym arciu Askańczyków w 1319 r., wyrosłe niczym grzyb po deszczu państwo brandenburskie popadło w stan perm anentnego kryzysu, z którego wyciągnęli je dopiero Ho­ henzollernowie w XV w. Rozszerzanie się terytorium brandenburskiego ku wschodowi w drugiej połowie XII i w X III w. było — w arto dodać — podręcznikowym wręcz przykładem budowy władztwa terytorialnego poprzez osadnictwo (tzw. Landesherrschaftsbildung durch Kolonisa­

tion) 50. Władza margrabiów askańskich posuwała się ku wschodowi

wzdłuż starej, mocno zalesionej kotliny dyluw ialnej, która była i w zna­ cznej mierze do dziś pozostaje bardzo słabo zasiedlona. Na odcinku pol­ skim, czyli na wschód od Odry, obszar ten stanowił sporną strefę grani­ czną między Wielkopolską a Pomorzem Zachodnim. Osadnicy niemieccy, którzy tam wówczas napływali, brali zatem w posiadanie ziemię w pew ­ nym sensie niczyją. Myślę nota bene, iż była to najważniejsza przyczyna niezwykle słabego oporu, z jakim spotkali się Brandenburczycy na obsza­ rach na północ od Noteci. Znamienne jest bowiem, że nie potrafili oni w sposób trw ały usadowić się ani nad pomorskim brzegiem Bałtyku, mimo iż mieli tu do czynienia ze słabym przeciwnikiem, ani też uszczup­ lić podstawowego korpusu ziem polskich, gdzie tamę postawili im ksią­ żęta wielkopolscy.

Zresztą nie brandenburska Nowa Marchia, lecz odzyskanie Pomorza z Gdańskiem stanowiło dla jednoczącego się państw a polskiego kwestię zasadniczą, angażującą cały wysiłek polskiej dyplomacji. Jednak mimo dwóch pozytywnych wyroków sądów papieskich z lat 1320/1321 i 1339

48 Por. R .-D . K l u g e , D a rstellu n g u n d B e w e r t u n g d e s D e u tsc h e n O r d e n s in d e r d e u ts c h e n u n d poln isch en L ite r a tu r . Ein Ü b e r b li c k , „Z eitsch rift fü r O stfor­ sch u n g ” t. X V III, 1969, s. 38; W. W i p p e r m a n n , D er O r d e n s s t a a t als Ideologie. D as B ild d es D e u ts c h e n O rden s in d e r d e u ts c h e n G e s c h ic h ts s c h r e ib u n g u n d P u ­ blizistik , B erlin 1979, s. 337 nn.; J. M. P i s k o r s k i , „ K r z y ż a c k i e g o g a d u nie ug ła s zcze n ik t ! ’’; t e n ż e , N i e m c y w opin iach P o l a k ó w (okres staropols ki), w druku.

48 Zob. przede w szy stk im V. N i i t e m a a , Die U n d e u ts c h e Frage in d e r P o ­ li ti k d e r L i v l ä n d is c h e n S t ä d t e i m M itt e la l te r , H elsin k i 1949; a le też R. W i 11 r a m, G e sc h ic h te d e r b a ltis c h e n D eu tsch en , S tu ttg a rt 1939, s. 22; t e n ż e, B altische G esch ich te. Die O sts e e la n d e L iv la n d , Estland, K u r l a n d 1180— 1918, M ünchen 1954, s. 35; M. H e 1 1 m a n n, Das L e t t e n l a n d i m M itt e la l te r , M ü n ster 1954, s. 215; W. H u b a t s с h, Die d e u ts c h e S ie d lu n g in L i v l a n d i m M i tte la lte r , [w:] D e u tsc h e O s ts ie d lu n g in M i t t e l a l t e r u n d N e u z e it , K öln 1971, s. 118, 123.

50 Рог. H. Q u i r i n , H e r rsc h a f tsb ild u n g u n d K o lo n isa tio n i m m i t t e l d e u t s c h e n O ste n , G öttin gen 1949; J. M. P i s k o r s k i , K o lo n i z a c ja w i e j s k a P o m o rz a Z a ­ c h odn iego w X I I I i w p o c zą tk a c h X I V w i e k u na tle p r o c e s ó w o s a d n iczych w ś r e d ­ n i o w i e c z n e j Europie , P oznań 1990, s. 153 nn.

(15)

610 J A N M . P I S K O R S K I

Polsce nie udało się zmusić Zakonu do zwrotu Pomorza. Ten problem rozwiązały dopiero ciężkie i długie w ojny w XV oraz początkach XVI w.

Z zupełnie innych powodów niż Pomorze utraciła Polska Śląsk, który jeszcze w X III w. stanowił bez w ątpienia najbogatszą, najbardziej zur­ banizowaną i przodującą kulturalnie dzielnicę Polski. Książęta H enryk Brodaty i jego syn H enryk Pobożny w ydaw ali się być przez długi czas najbliżsi zrealizowania ponownego zjednoczenia państw a polskiego. P ro­ ces ten przerw ała śmierć H enryka Pobożnego w bitwie z Mongołami pod Legnicą w 1241 r., gdzie książę polski posiłkowany był przez K rzy­ żaków. Od tej pory Śląsk ulegał coraz mocniejszym podziałom dyna­ stycznym i przestał się liczyć jako czynnik polityczny, nie tracąc nic ze swego znaczenia gospodarczego. W prawdzie najazd mongolski zniszczył pewne partie Śląska, lecz po pierwsze spustoszenia nie były chyba aż tak wielkie, jak sądziła dawniejsza historiografia, po drugie zaś na­ stąpiła szybka odbudowa Śląska, związana w znacznej mierze z koloni­ zacją niemiecką i na praw ie niemieckim. Szacuje się, iż tylko do 1266 r. lokowano tu taj około 50 wsi na surowym korzeniu. Do połowy XIV w. liczba wsi na praw ie niemieckim wzrosła na Śląsku do 1200, natom iast miast do 120.

Paradoksalnie wzrost gospodarczego znaczenia Śląska i zwłaszcza wysoki stopień jego urbanizacji w płynął na rozluźnienie jego więzów z Polską. Mieszczaństwo śląskie oglądało się bowiem nie na podzieloną na dzielnice Polskę, lecz na bardziej atrakcyjne Czechy, będące właśnie u szczytu potęgi. Na Czechy spoglądali zazdrośnie również mieszczanie krakowscy i poznańscy. Tak sprzyjającej sytuacji nie mogli nie wyko­ rzystać czescy Luksemburgowie, którzy w latach 1327— 1329 zhołdowali większość księstw śląskich. Zresztą podkreślić trzeba, iż Śląsk stanowił już od X w. przedm iot stałych pretensji i najazdów czeskich, w związku z czym ekspansja czeska na tym odcinku mogła zostać podbudowana historycznie, o co i wówczas dbano 51.

51 Por. K. T y m i e n i e c k i , K o lo n i z a c ja a g e r m a n iz a c j a Ś lą s k a w w i e k a c h śr ed n ich (w yd. 1. — 1937), [w :] t e n ż e , P is m a w y b r a n e , W arszaw a 1956, s. 245— —295; H. A u b i n , T h e L a n d s e a s t of th e E lb e a n d G e r m a n C olon ization e a s t w a r d s , [w:] Th e C a m b r i d g e E conom ic H i s t o r y of E u rope t. I, w y d . M. M. P o s t a n , C am bridge 21966, s. 485; W. К о r t a, R o z w ó j w i e l k i e j w ła sn o ś c i fe u d a l n e j na Ś lą s k u do p o ł o w y X I I I w i e k u , W rocław 1964, s. 159 пп.; B. Z i e n t a r a , H e n r y k B r o d a ty i je g o c z a s y , W arszaw a 1975; H. H e 1 b i g, L a n d e sa u sb a u u n d S ie d l u n g s ­ b e w e g u n g e n , [w:] H an dbu ch d e r e u ro p ä isc h e n G esch ich te, w yd . Th. S с h i e d e r, t. II, S tu ttg a rt 1987, s. 248 nn.; a tak że a rty k u ły G ernot v o n G r a w e r t M a y (S chlesie ns S te l lu n g i m P ia s t e n s t a a t u n d se in V e r h ä lt n is z u m R eic h in s t a a t s ­ r e c h t li c h e r Sic ht), B. Z i e n t a r y (Sch les ien in P ia s t e n s t a a t bis z u r W e n d e des 13 Jhs.), O. P u s t e j o v s k y (S ch lesien z w i s c h e n P ole n u n d B ö h m e n v o m 14. bis z u m 16. Jh), R. H e с к a (Die V e r b in d u n g e n S ch les ien s m i t Polen im 14. u n d 15. Jh.) i K. Z e r n a c k a (Poln ische B e v ö l k e r u n g u n d N e u s t a m m b i l d u n g in S c h l e ­ sien), w y g ło szo n e podczas X II p o lsk o -n iem ieck iej k o n feren cji pod ręczn ik ow ej w 1979 r. w O lsztyn ie (Die Rolle S c h le s ie n s u n d P o m m e r n s in d e r G e sc h ic h te der d e u ts c h - p o ln i s c h e n B ezie h u n g e n i m M i tt e la l te r , B ra u n sch w eig 21983, s. 35— 97. P olsk a w ersja refera tó w ukazała się n ak ład em O ssolin eu m w 1983 r. pt. Ślą s k i P o m o r z e w h is to rii s t o s u n k ó w p o ls k o - n ie m ie c k i c h w śr ed n io w ieczu ). Zob. r ó w ­ n ież o statn io J. M. P i s k o r s k i , D ie d e u ts c h e u n d d e u ts c h r e c h tl ic h e K o lo n i s a ­ ti on d e s 12. bis 14. J a h r h u n d e r t s in O s tm i t t e l e u r o p a , „G eschichte in W issen sch aft und U n terrich t” t. X L II, 1991, s. 203— 219, g łó w n ie 211; t e n ż e , D ie d e u ts c h e O sts ie d lu n g des M i t t e la l te r s in d e r E n tw i c k l u n g d e s ö stlichen M itte le u ro p a . Z u m S ta n d d e r F orschung au s p o ln isch er Sich t, „Jahrbuch fü r die G esch ich te M ittel­ und O std eu tsch la n d s” t. X L , 1991, s. 27— 84, zw ła szcza 54 n.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Prace winny być kontynuowane w północnej partii wzgórza celem uchwycenia od tej strony zasięgu cmentarzyska oraz przebiegu rowu w jego części północnej,. CEDYNIA _

W wypełniskach kloak znaleziono ceramikę: liczne całe naczynia i ich fragmenty, kawałki kafli, fragmenty naczyń i innych wyrobów szklanych, liczne kości zwierzęce i inne

powo!anej przez Radeþ Wydzia!u Filologiczno-Historycznego (przekszta!conego w Wy- dzia! Filologiczny) Uniwersytetu Gdan´skiego w sprawie domniemanego plagiatu w pra- cy

Ɍɚɤɨɟ ɫɨɫɬɨɹɧɢɟ ɨɬɦɟɱɟɧɨ ɤɚɤ ɞɥɹ ɨɞɧɨɨɫɧɨɜɧɵɯ, ɬɚɤ ɢ ɞɥɹ ɪɚɡɧɨɨɫɧɨɜɧɵɯ ɝɪɚɦɦɚɬɢɱɟɫɤɢɯ ɫɢɧɨɧɢɦɨɜ, ɫɪ.: ɢ ɩɚɤɢ, ɥɟɬɨ ɩɥɵɜɲɟ, ɜ Ɍɨɛɨɥɶɫɤɟ ɡɢɦɨɜɚɥ (ɀɢɬɢɟ

Montalambert Charles de 302 Montefiore (Montefiori) Judith 216 Montefiore (Montefiori) Moses 216 Montesquieu Charles-louis de Secondat 221 Montezuma 185 Moraczewski Kazimierz

Badacz początków życia przeprowadza szczegółową analizę: procesów ewolucji kosmicznej, występowania związków organicznych w meteo- rytach, wpływu komet na zasiew życia

W rozdziale ostatnim nie pojaw iają się jednak pytania, które w przyjętej przez autorkę perspektywie narzucać się w inny same.. Czy wydarzeniom Wiosny Ludów