• Nie Znaleziono Wyników

Głos Wąbrzeski : bezpartyjne polsko-katolickie pismo ludowe 1937.01.05, R. 18, nr 1

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Głos Wąbrzeski : bezpartyjne polsko-katolickie pismo ludowe 1937.01.05, R. 18, nr 1"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Dziś: Kalendarz ścienny!

BEZPARTYJNE POLSKO - KATOLICKIE PISMO LUDOWE.IHGFEDCBA

S u m tenn em wykonywaniem obowiązków,ZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA

budujemy silną Ojczyznę!

f i r i ł r i C -T £ » r » i a • ° g *0 8 it- p o b ie ra s ię o d w ie r s z a m m . (7 u y i u b z e i i i c i . a n i.) 1 0 g r ., z a r e k la m y n a s tr . 4 - ła m . w w ia d o m o ś c ia c h p o to c z n y c h 3 0 g r . n a p ie r w s z e j s tr . 5 0 g r . R a b a tu u d z ie la s ię p r z y c z ę s te n i o g ła s z a n iu . ,G lo s W ą b rz e s k i" w y c h o d z i tr z y r a z y ty g o d n . i to : w p o n ie d z ia łe k , ś r o d ę i p ią te k . P r z y s ą d o - w e m ś c ią g a n iu n a le ż n o ś c i r a b a t u p a d a . D la s p r a w s p o r n y c h je s t w ła ś c iw y S ą d w W ą b rz e ź n ie . — Z a te r m in o w y d r u k , p r z e p is a n e m ie js c e o g ło s z e n ia a d m in is tr a c ja n ie o d p o w ia d a . W y d a w n ic tw o z a s trz e g a s o b ie p r a w o n ie p rz y ję c ia o g ło s z e ń b e z p o d a n ia p o w o d ó w

N r . 1 Koualeujo, w to re k d n ia 5 s ty c z n ia 1 9 3 7 r. R o k 1 8

W Nowy Rok

Ż Y C ZE N IA N O W O R O C Z N E N A Z A M K U.

W A RSZ A W A. Pan Prezydent R zeczypospoli­

tej przyjął w dniu N ow ego R oku w godzinach porannych doroczne życzenia kierow ników na­

czelnych organów Państwa, poczem w ich oto­

czeniu w ysłuchał m szy św . odpraw ionej w ka­

plicy zam kow ej przez kapelana przybocznego ks. prałata H um polę.

Po nabożeństw ie złożył życzenia Panu Pre­

zydentow i ks kardynał R akow ski W południe Pan Prezydent poprzedzony przez dyrektora protokółu w tow arzystw ie prezesa rady m ini­

strów i m inistra spraw zagranicznych udał się do sali rycerskiej, gdzie oczekiw ał go korpus dyplom atyczny. A m basador turecki Ferid Tek, jako dziekan korpusu, w ygłosił przem ówienie.

W przem ów ieniu sw ym w yraził uznanie dla rzą­

dów Pana Prezydenta oraz całej Polski w yraża­

jąc się: „Polska pod kierunkiem w ypróbowanej m ądrości sw ojego Prezydenta, pod osłoną m ę­

stw a, energii i niezlom ności charakteru sw ojego M arszałka pod w skazaniem polityki pokojowej i rozum nej sw ojego R ządu iść będzie m ocnym i stanowczym krokiem do sw oich chlubnych prze­

znaczeń”.

Pan Prezydent odpow iedział dziękując u- przejjm ie za życzenia oraz w yrazy uznania dla naszego kraju i R ządu. Po krótkiej rozm ow ie z A m basadorem Pan Prezydent przyw itał się ko-

i k u p rz e z R z ą d w z a k re s ie z ró w n o w a ż e n ia b u d - I ż e tu i s tw o rz e n ia p o d s ta w o w y c h w a ru n k ó w d la 1 p o p ra w y fin a n s o w e j i .g o s p o d a rc z e j. S to im y w o - i b e c w y ra ź n ie z a ry s o w u ją c y c h się m o ż liw o śc i o - ż y w ie n ia tę tn a n a s z e g o ż y c ia n a w s z y s tk ic h p o la c h . R ó w n ie ż i n a P o m o rz u ro k 1 9 3 6 z a m y ­ k a s ię w y ra ź n y m s a ld e m d o d a tn im : n o tu je p o ­ w s ta n ie n o w y c h i u ru c h o m ie n ie n ie c z y n n y c h w a rs z ta tó w p ra c y , w y b u d o w a n ie k ilk u n o w y c h o d c in k ó w d ro g o w y c h a o s ta tn io p rz e d p a ru ty ­ g o d n iam i o tw a rto w G d y n i trz e c ią z rz ę d u p o d e g id ą s a m o rz ą d u w o je w ó d z k ie g o — d u ż ą e le k ­ tro w n ię , m a ją c ą zap ew n ić ciąg ło ść d o p ły w u e- n ergii d la u rząd zeń p o rto w y ch n aszej b ram y m o rsk iej.

W in n ej części k raju w ty m sam y m d n iu o tw arto jed n o z n ajw ięk szy ch u rząd zeń elek try fik acy jn ych w P o lsce — zap o rę w o d n ą w P o rąb ce — m ająceg o d o starczy ć d u żej ilo ści en erg ii d la n ajb ard ziej u p rzem y sło w io n eg o o- k ręg u P o lsk i, k tó reg o ro w ó j i ek sp an sja tak ściśle są zw iązan e zaró w n o z ek sp an sją m o rsk ą jak też z g łęb ok im g o sp o d arczy m zesp o len iem się ziem zach o d n ich z resztą o rg an izm u g o sp o ­ d arczeg o P o lsk i.

D o św iad czen ie w y k azuje, że p o stęp y te c h ­ n iczn e w łasn e w d zied zin ie elek try fik acji i m o ­ to ry zacji są n iem al ró w n o zn aczn e w d zisiej­

szy ch w aru n k ach g o sp o d arczy ch ze slw arza-

lejno z w szystkim i szefam i m isyj, którzy przed- w arunkach naturalnego lub prym itywnego go- staw ili M u członków sw oich placów ek, poczem spodarstwa.

pow rócił do sw oich apartam entów. jęie m ożem y jednak i nie pow inn

N iem ogąc przybyć na zam ek, Pan M arszałek Judzić się, że technika, że postęp, że ujarzm io- Śm igły R ydz przesłał Panu Prezydentow i R P .' '*■ * ... listow nie życzenia now oroczne przez sw ego

adjutants. Pan Prezydent odpow iedział rów nież pism em odręcznem .

W generalnym inspektoracie sił zbrojnych została w yłożona specjalna księga dla pragną­

cych złożyć życzenia now oroczne Panu M ar­

szałkow i Śm igłem u R ydzowi.

W ST O L IC Y PO M O R Z A . TO R UŃ . W dniu N ow ęgo R oku odbyło się o godz. 10-tej w kościele N ajśw. M arii Panny uroczyste nabożeństw o z udziałem pana W oje­

w ody pom orskiego W ładysława R aczkiewicza oraz przedstaw icieli w ładz i społeczeństw a.

Po nabożeństw ie o godz. 12-tej pan W oje­

w oda przyjm ow ał w pięknie udekorowanej auli U rzędu W ojewódzkiego od przedstaw icieli w ładz, urzędów i społeczeństw a życzenia now o­

roczne dla Pana Prezydenta R zplitej, W odza N aczelnego i R ządu.

Pierw szy złożył życzenia w im ieniu O krę-

^ k c K orpusu ar VIII generał M iller, po czym O kładając życzenia w im ieniu społeczeństw a po­

m orskiego, p. starosta krajow y Ł ącki w ygłosił następujące przem ów ienie:

Panie W ojew odol

M am zaszczyt złożyć w im ieniu tu zebra­

nych przedstaw icieli zorganizowanego społe­

czeństw a pom orskiego na ręce pana W ojewody, jako W łodarza Ziem i Pom orskiej, życzenia dla Pana Prezydenta R zeczypospolitej i N aczelne­

go W odza. Jednocześnie pozw alam sobie u- św ięconym zw yczajem przem ówień now orocz­

nych — dodać kilka uw ag, które się m im ow oli narzucają, gdy człow iek podsum owując bilans w ysiłków zeszłorocznych, m yśli o dniu jutrzej­

szym , oraz o now ych zadaniach, stojących przed nam i.

W szyscy jesteśm y pod w rażeniem w ielkie­

go w ysiłku, dokonanego w ciągu ubiegłego ro-

cy zb io ro w ej i p o d n iesien iem ży cia m aterialn e ­ go i k u ltu raln eg o o d p o w ie zg o d n y m u d ziałem i w y d o b ęd zie z sieb ie en erg ię d o stateczn ą d ła p o k o n an ia p rzeszk ó d i d la to ro w an ia d ro g i w lep szą p rzy szło ść, n ie zw ażając n a jej tru d y i ry zy k o .

B ard zo u p rzejm ie p ro szę o zło żen ie P an u P rezy d en to w i R ezczy p o sp o litej, jak też N aczel- | n em u W o d zo w i o raz całem u R ząd o w i n a jb a r­

d ziej g o rący ch i szczery ch ży czeń o so b isteg o p o w o dzen ia i o w o cn ej p racy d ła d o b ra R zeczy ­ p o sp olitej.

W tej m y śli w n o szę o k rzy k :

P an P rezy d en t R zeczy p o sp o litej p ro f. Ig n a- M o ścick i,

N aczeln y W ó d z M arszałek Ś m igły R y d z o raz p an p rem ier g en erał S ław o j-S k ład - k o w ski — n iech żyją!

O k rzy k ten zeb ran i z en tu zjazm em p o w tó ­ rzy li a o rk iestra o d eg rała h y m n n aro d o w y .

P an W o jew o d a p o m o rsk i W ład y sław R acz- k iew icz o d p o w iedział n a p rzem ó w ien ie p. sta­

ro sty k rajo w eg o jak n astęp u je:

P an ie G en erale, P rzew ieleb n i K sięża, P an ie i P an o w ie!

P rzed ch w ilą p rzez u sta staro sty k rajo w eg o jak o re p re z e n ta n ta całej sp o łeczn o ści n aszej Z iem i P o m o rsk iej zło żo n e zo stały ży czen ia n aj­

w y ższy m au to ry teto m n aszeg o P ań stw a — ży ­ czen ia p o m y śln o ści w realizo w an iu ty ch zam ie­

rzeń , k tó re so b ie w im ię d o b ra p ań stw a n a k re ­ ślili.

N iech m i w o ln o b ęd zie tu łaj, jak o g o spo d a- n iem co raz szerszy ch m o żliw o ści zn alezien ia [rzo w i Z iem i P o m o rsk iej z ram ien ia R ząd u p racy d la ty ch , k tó rzy b y p ró żn o jej szu k ali w [R zp litej zło ży ć w szy stk im o b ecn y m re p re z e n ­

tan tom sp o łeczeń stw a a za ich p o śred n ictw em całej lu d no ści tej Z iem i n ajlep sze ży czen ia n o ­ w o ro czn e — ży czen ia, k tó re ch ciałby m zło ży ć w aszy m ro d zin o m , w aszej p racy , k ażd em u , k to sto i i p racu je p rzy jak im k o lw iek w arsztacie p racy , jak ró w n ież zesp o lo n ej p racy całej zo r- cy

N ie m o żem y jed n ak i n ie p o w in n iśm y n aw et

► , że u jarzm io ­ n e siły p rzy rod y w y ręczą k ied y k o lw iek człow ie­

k a w jeg o p racy i w jeg o o so b isty m często

I > r j > s. i r j ’ > f it-,

k rw aw y m tru d zie zd o b y w an ia ch leb a p o w szed - g an izo w an ej n aszej sp o łeczn o ści.

I n ieg o . N ie w id zim y w cale, żeb y w y siłek lu d zk i ' O ży czen iach , k tó re zo stały sk iero w an e p o d

|in iał się staw ać co raz m n iejszy m i co raz s la b -! ad resem P an a P rezy d en ta R zp litej, N aczeln eg o szy m . Ilu zje p o d ty m w zg lęd em n ależy zw ał- j W o d za i R ząd u n ie o m ieszk am n aty ch m iast do-

czać n a k ażd y m k ro k u . । n ieść.

W m iarę in ten sy fik acji g o sp o d arstw a i| S zan o w n i P ań stw o ! K ied y stajem y w o b li • w zro stu d o ch o d u n aro d o w eg o w zrastają ró w n ież czu N o w eg o R ok u, k ied y p rzek raczam y w p icr-

n asze p o trzeb y i w y m agan ia i n ao g ó ł zaw sze p ręd zej, n iż m o żliw o ści ich zasp o k ojen ia. Ż eb y ch leb p o w szed n i n a p o zio m ie p o jęć d zisiejszej

cy w ilizacji, w y siłek n asz in d y w id u aln y jak też ró w n ież o k iem w stecz, o g arn iając to w szy stk o , zb io ro w y , p o m im o śro d kó w tech n iczn y ch , b ę- ’ co w m in io n y m ro k u p o zo staw iliśm y. N ie b ez d ący ch w n aszy ch ręk ach , staje się zn aczn ie zn ączen ia jest, p atrząc w p rzy szło ść, o b ją ć, w ięk szy n iż d aw n iej i z k ażd y m d n iem b ęd zie w zro k iem to , co się d ziało w p rzeszło ści. T ak co raz w ięk szy . ] jak w szy stk o co trw a, co ży w e i m o cn e c z e rp ie:

Jesteśm y w szy scy p rzek o n an i, że d zisiaj sw o je p o d staw y ze zb io ro w eg o w y siłk u , z p rze- j ro zp o czy n ający się ro k 1937 n iesie ze so b ą sp eł- szło ści i w iąże je z zam ierzen iam i n a p rz y sz ło ść ,.

n ien ie jeżeli n ie w szy stk ich , to ch o ciażb y czę- ta k sam o g d y w k raczam y w N o w y R o k , czy w ści p o k ład an y ch p rzez n a s n ad ziei co d o o ż y -' n o w y o k res jak iejś p racy , m u sim y zaw sze um ie-1 w szy m d n iu jeg o p ró g , n iew ątp liw ie rzu cam y sp o jrzen ie w p rzy szło ść, jak że n ieraz zag ad k o ­ w o i zd aw ało b y się n iejasn o . R zu ćm y jed n ak

zb io - ■ jętn ie w iązać n asze p o czy n an ia z ty m , co śm y

! w p rzeszło ści n aszej zd ziałali.

Je że li rzu cim y w stecz o k iem , to n iew ątp li- i w ien ia w szy stkich d zied zin n aszeg o ży cia

ro w eg o .

P an ie W o jew od o ! S zerzy się d ziś w całej! Je że li rzu cim y w stecz o k iem , to n iew ątp li-i P o lsce p rzek on an ie, że d la w sp ó ln eg o d o b ra k o -. m o żem y z o tu ch ą sp o jrzeć w p rzy szło ść, n ieczn e jest p rzełam an ie d o ty ch czaso w ej b ier- O to w ty m ro k u w ielk ieg o n iep o k o ju , w ielk ich n o ści n a w szy stk ich p o lach : n ie ty lk o g o sp o d ar- j w aik f zm ag ań, w ro k u k rw aw y ch b itew P o lsk a czej, lecz też p o lity cznej i k u ltu raln ej. Ż eb y w y ch o d zi w zm o cn io n a i sto jąc n a straży w sk azań w y jść z b łęd n eg o k o ła, m u sim y w p ro w ad zić w p rzez W ielk ieg o M arszałka n ak reślo n y ch , słu - o b ieg w szy stk ie siły i czy n n ik i: te k tó ry m i d y - Zą C Zasad o m p o k o ju , u trw ala w ięzy z in n y m i' sp o n u jem y i te, k tó re sto ją d o ty ch czas n a u - n aro d am i k u o w o cn em u w sp ó łży ciu. I n ic też

t*00211* ! d ziw n eg o , że b y liśm y n ied aw n o św iad k am i jak

P o p raw a sy tu acji zaró w n o sp o łeczeń stw , jak so jusznica F ran cja w itała W o d za N aczeln eg o i k ażd eg o z n as z o so b n a zależy p rzed e w szy - n aszej arm ii, sk ład ając h o łd żo łn iersk iej c h w a -' stk im o d zw ięk szen ia w y siłk u , p o m n o żen ia p ra- ie P o lsk i, a jed n o cześn ie sk ład ając w y razy u-1 cy i w p ro w ad zen ia p rzez to n o w ej en erg ii do Zn an ia d o sto jn ej p racy n aszeg o n aro d u . A le n ie o g ó ln eg o ło ży sk a. j ty lk o u m acn iam y n asze stan o w isk o w św iecie,

W tru d nej ro li k iero w n iczej n aszeg o ży cia u m acn iam y je i w ew n ątrz u sieb ie n a o d cin k ach g o sp o d arczeg o i k u ltu raln eg o m o że R ząd n asz ży cia g o spo d arczeg o i p o lity czn ego . Ja k zazn a- i P an , p an ie W o jew o d o , m ieć całk o w itą p ew - czy i w sw o im p rzem ó w ien iu p an sta ro sta k ra- ność, że społeczeństw o pom orskie na w ezw a­

nie do w spólnego w ysiłku nad ożywieniem pra-

jo w y , ro k u b ieg ły d ał n am zu p ełn ie p o zy ty w n e rezu ltaty . W id zim y zró w n ow ażenie b u d żetu

p ań stw o w eg o , w idzim y m o cn ą n aszą w alu tę, w i­

d zim y już p ierw sze p rzeb ły sk i zary so w u jącej się p o p raw y g o sp o d arczej. A jeżeli w ejrzy m y w ew n ątrz n aszeg o ży cia sp o łeczn eg o , to czy ż tam n ie w id zim y tej rad osn ej p o d n iety , k tó ra k ażę sp o d ziew ać się, że ro k p rzy szły b ęd zie ro ­ k iem p o m y śln iejszy m d la n aro d u i p ań stw a?

O to d o o k o ła arm ii n aszej, d o o k o ła n aszego W o d za N aczeln eg o cały n aró d staje m asą. C ały n aró d staje w zw arty ch szereg ach jak b y ch ciał w sk azać p rzez to , że arm ia i O n to jed n o . I czy z to n ie jest ty m n ajjaśn iejszy m zad atk iem d la n aszej p rzy szło ści, czy ż n ie tu n ależy szu k ać w zo ru , jak w p rzy szły m ro k u n ależy u staw ić n aszą p racę sp o łeczn ą w im ię d o b ra n ajw y ższe­

go, w im ię d o b ra n aro d u i p ań stw a. N iech że w zw arty ch szereg ach cały n aró d id zie, p ro w ad ząc p ań stw o do lep szej p rzy szło ści. M o żem y w ięc z ro k u u b iegłeg o czerp ać o tu ch ę i n atchn ien ie d la n aszej p racy n a p rzy szło ść.

A jak że tu n a tej Z iem i P o m o rsk iej n asza zb io ro w a p raca m a w y g ląd ać?

P o w iem o n iej w d w ó ch sło w ach : tak jak ro zu m iem , jak czu ję. A m b icją P o m orza zd an iem m oim p o w in n o b y ć o d eg ran ie w ięk szej niż d o ­ ty ch czas ro li w ży ciu p ań stw a. A m b icja sp o łe­

czeń stw a p o w in n a b y ć, ab y zad an ia, k tó re p ań siw o n ak reśla d la P o m o rza i ze w zg lęd u n a jeg o g eo p o lity czne p o ło żen ie zrealizo w ać w całej ro zciąg ło ści w e w szy stk ich p rzejaw ach n aszej zb io row o ści.

N iech że w szy stk o to, co jest w sp óln y m d o ­ b rem i co n as w szy stk ich jak o n aró d p o lsk i łą ­ czy , n iech n as p ro w ad zi w p racy d la d o b ra tej o to ziem i. P rzestań m y d zielić lu d zi n a ty ch i in n y ch . Ł ączm y ich w szy stk ich i w iążm y w im ię d o b ra w sp ó ln ej id ei i w sp ó ln ej słu żb ie O j­

czy źn ie. N iech zap an u je h arm o n ia w e w szy­

stk ich zb io ro w y ch w y siłk ach sp o łeczeń stw a p o ­ m o rsk ieg o. A b y śm y m ogli w y k o n ać to zad anie, k tó re d la Z iem i P o m o rsk iej jest p rzezn aczo n e, ab y Z iem ia ta b y ła stalo w y m zap leczem m o rza, ab y się ro zw ijała i ro zk w itała g o sp o d arcz o i k u ltu raln ie, ab y zb io ro w y m sw o im w y siłk iem w p racy słu ży ła p rzy k ład em d la in n y ch ziem R ze­

czy p o sp olitej.

T o ży czen ie p rag n ę zło ży ć p an o m jak o re ­ p rezen tan t sp o łeczn o ści p o m orsk iej i so bie. G łę­

b o k o p rzek o n an y jestem , że zw arty m w y siłk iem w szy stk ich w arstw m iejsco w ej lu d n o ści i p rzy p o p arciu w szy stk ich w ład z p o trafim y o siąg nąć ten rezu ltat, a w itając p rzy szły R o k N o w y , b ę ­ d ziem y m o g li zg o d n ie z w łasn y m su m ien iem p o ­ w ied zieć so b ie: Z d aliśm y eg zam in , p o szliśm y n ap rzó d i w zro zu m ien iu w ielk ieg o jej zn acze­

n ia p o d n ieśliśm y w zw y ż tę d ro g ą Z iem ię.

T ak n am d o p o m ó ż B óg!

N astęp n ie p an W o jew o d a p o zło żen iu ży ­ czeń p rzez p rzed staw icieli w ład z, u rzęd ów i in- sty tu cy j d o k o n ał d ek o racji o só b o d zn aczo n y ch w d n iu 11 listo p ad a 1936 r. zło ty m , sreb rn y m i b ro n zo w y m k rzyżem z« sług i.

W im ien iu u d ek o ro w an y ch p rzem ó w ił o d ­ zn aczo n y zło ty m k rzy żem zasłu g i O . S o larz, n a co p an W o jew o d a o d p o w ied ział w k ró tk ich sło ­ w ach , ży cząc o d zn aczo ny m d alszej o w o cnej p ra ­ cy d la d o b ra P ań stw a. T rad y cy jn ą u ro czy sto ść zak o ń czo n o o d eg ran iem „P ierw szej B ry g ad y ” .

D E P E S Z E .

T O R U Ń . Z o k azji N o w eg o R o k u p an W o je­

w o d a p o m o rsk i W ład y sław R aczkiew icz w y słał n astęp u jące d ep esze:

P an P re z y d e n t R zeczy p o sp o litej P o lsk iej P ro feso r D r Ig n acy M o ścick i

W arszaw a L u d n ość p rastarej Z iem i P o m orsk iej sk ład a C i, P an ie P rezy den cie, za m o im p o śred n ictw em n a p rzeło m ie N o w eg o R o k u w y razy n ajg łęb szej czci i h o łd u o raz ży czen ia o so b istej p o m y śln o ści.

(D a lsz y c ią g n a stro n ie 2 -g ie j).

(2)

Str. 2 „G Ł O S W Ą B R Z E Ś K I Nr. 1

JO Mioteł Klimka

| ^ooceW /Lutni

(Dokończenie ze stron} 1-szej) Jednocześnie społeczeństwo pomorskie zapew­

nia Cię, Panie Prezydencie, że stoi i zawsze siać będzie wiernie na straży polskie; racji stanu nad Bałtykiem.

Racz Panie Prezydencie przyjąć i moje najlepsze życzenia noworoczne z wyrazami szczerego oddania.

Władysław Raczkiewicz Wojewoda pomorski.

także wraz

!Z wojny domowej w fliszpanij

BERLIN. ( ała prasa Niemiecka po-

miesz.t za w iadomości w spraw ie mię­

ci z narodowej pomocy zbrojnej dla

Siła t. zw. „M iędzy narodowej Brygad}' określana jest 7000 dobrze Pan Marszalek Polski

Edward Rydz - Śmigły

Warszawa • । ' " ' >i- ' wz . . . W imieniu społeczeństwa pomorskiego s k i a - ,J. . . . i. . pv samolotow jednoosobowe mvsliw'-, - , , . n m u » • m - ; kie z szvbkoscią przeszło 400 kim.

dam Ci, Panie Marszałku, na przełomie Nowego- . . • - .' . . o . u i • ■ ■ • ui • na '.odzine. trzy lub czteroosobowe Roku wyrazy głębokiej czci i oddania oraz zy- . . . . czenia osobistej pomyślności. Jednocześnie hd- dwupłatowce, zaopatrzone W bomby 1

nośe Pomorza zapewnia Cie, Panie Marszalka, maszynowe l wresz.cu <-,<■/- że Stoi,c wiernie na straży polskiego Bałtyk.,, kie sowleektesam oloty bom bardujące, gotowa jest pod Twoim rozkazem do każdei

ofiary.

Racz Panie Marszałku przyjąć i moje gorętsze życzenia

Władysław Raczkiewicz Wojewoda pomorski

mo!o;ów rządowyc

nia sowieckiego. W pochodze-

NA FRONCIE NOW Y ROK.

Sewilla. Cień. Queipodde Lano w audycji radiowej dn. 51 grudnia o- świadczyl: Na różnych frontach nie zaszło nic ważnego. Na odcinku I e- ruel wojska rządoiwe atakowały w kilku miejscach 4-krotnie. Ataki od­

parto, przy

straciły wic__ r____ c-j__ , ___ _____

są płk. Jimenez de la Linaza i mjr.

Alfonse M orin. W zięliśmy trzy czoł-

W PADŁ NA M INĘ.

Gibraltar. — Parowiec nieznanej przynależności państwowej przy w ej­

ściu do portu M alaga wpadł dn. 31 grudnia na minę podwodną. Statek jst silnie uszkodzony.

naj- . samolotów

I )evoi! i ne”.

LONDYN. Statek hiszpański „So- . ten4', który po znanym incydencie z wojska rządówe .krążownikiem niemieckim „Konig-

1 sberg osiadł na mieliźnie, został z

^tiej w}dźwignięty, a następnie — o- jchraniany przez eskadrę pomocniczą statków rządu baskijskiego i liczne sa­

moloty — iwszedł do portu „Santona“.

I W diniu 1 stycznia w południe sta­

dek handlowy angielski „Black Hill“

° pojemności 2,500 ton z Newcastle płynący z Bajonny w kierunku portu Santader, był ścigany i ostrzeliwany v/.n,! V UZ/U1VZJ Ulic ^Z^aiupv jinJW- stańcze na wysokości Lequito.

ska narodowe posunęły się nieco na­

przód.

| Korospondent llavasa z Avila po stronie powstańców donosi: Posuwa­

jąc się naprzód od Leppera. Powstań-

Icy ziwclnili 500 zakładników, których ________ __ ___ , porzucił} cofające się wojska rządo- przez cztery uzbrojone szalupy* pow-

I we. stańcze na wvsoknsri Lemiitn

Pan Prezes Rady Mnistrów Gen. Dr Fel. Sławoj - Składkowski

Warszawa Ludność Pomorza za mojem pośrednictwem składa Ci, Panie Premierze oraz Rządowi Rze­

czypospolitej wyrazy głębokiej czci oraz za­

pewnienie, że świadoma zadań, które na niej ciążą i wielkich wysiłków Rządu nad rozbudo­

wą potęgi Państwa, nie ustanie w swej wytrwa­

łej i rzetelnej pracy.

Jednocześnie składam Panu Premierowi również i moje najszczersze życzenia

Władysław Raczkiewicz Wojewoda pomorski.

/ czrwonycli własne samochody pancerne które nie powiadajcj większej

mężnymi

sowiecki.

wy mi. Korpusem ma w yższy oficer

Co do artylerii, wojska madryc­

kie rozporządza ją własnymi działami kał. 7, i 12 oraz conajmniej 80 nowo­

czesnymi armatami sowieckimi, do­

starczanymi w ostatnich czasach. — Dopiero niedawno wojska rządowe

W edług oświadczenia członków' rodziny zmarłego przyczyną tragicz­

nego kroku był zawód miłosny. Na­

rzeczona W ojciechowskiego miała zerwać z nim narzeczeństwo.

Powiadomione o wrypadku władze sądowe wszczęły w tej sprawne do­

chodzenie. —

chodzi o karabiny ręczne, to uzvwana jest PREZYDENT AM ERYKI W YBIERA Broń różnych typom : hiszpańskie SIĘ DO EUROPY ! „M aozeryA francuskie „Lebele“,

I karabiny ,.M artinis . małe ręczne W prasie am erykańskiej zjawiły karabiny maszynowe angielskie „Le- się pogłosk. że prezydent Roosevelt visa“ i t. d.

podobno wybiera się do Europy celem .

omów ienia z czołowymi mężami sta- ? |° 1 ran>postu. w o jska rządów e nu wielkich mocarstw wielkich zagad- niedawna posługiwał} się tylko nień między narodow ych jak porożu- .on i iskow an} mi wwozami, ostatnio mienie monetarne, sprawy długów J Je(na^ otrzymały 250 samochodów, wojennych i kwestii taryfy celnej. ' ***

GROŹNY POŻAR. f

KATOW ICE. W niedzielę, dnia 3 stycznia br. w godzinach porannych w ybuchł pożar w fabryce skór „Salus"4 w Rybniku. Spalił się magazyn skór, elektrownia wraz z magazynem e- kstraktów. Pożar powstał w elektro­

wni przy kompresorze napędzanym silnikiem elektrycznym, najprawdo-' bniej na skutek krótkiego spięcia. W ।

czasie gaszenia pożaru uległo poparzę-1 KRAKÓW . Napad rabunkowy. Na niu 2 robotników . Straty w ynoszą oko- drodze do wsi Klęczany pod N. Sączem lo 1 milion złotych. Fabryka była u- dwaj bandyci dokonali napadu ra-

bezpieczona. jbunkowego na kierowniczkę miejsco­

wej agencji pocztowej W eronikę Gródkową, która w towarzystwie cór- ki i woźnego pocztowego wracała z

3:

cał&j Polski !N. Sącza. Jeden z napastników ude- ' rzył Gódkową klkakrotnie rękojęś*

CIELĘTA. (Nieszczęśliwa nii-’cią rewolweru w głowę, a drugi wyr- łość powodem samobójstwa). W e wsi wał w^oźnemu worek pocztowy z prze- Cielęta pow. brodnickiego popełnił syłkami i pieniędzmi wartości kilku samobójstw o wystrzałem wr tył głowy7 ty sięcy złotych. Po dokonaniu rabun- z przerobionego karabinu rosyjskie

go 27 letni W ładysław W ojciechcwski z zawodu ślusarz. Kula rozstrzaskała czaszkę denata. Śmierć nastąpiła na-

ku bandyci zbiegli. Za uciekającymi Ciródkową oddała kilka strzałów, któ­

re jednak cliybiły. W ładze policyjne zarządził natychmiastowy pościg za bandytami.

I ' ■' Napisał Raskatow.

Ciąg dalszy (3.)

Od wczesnego rana już pan pra­

cuje! — rzekła cicho z przyjaznym uśmiechem, podnosząc na pana Reno swe śliczne, głębokie, czarne oczy.

— Zawsze coś jest do załatwienia.

— A mnie zdawało się pierwotnie, że w takiem miasteczku, jak nasze, zamało jest okazyj do pracy... Pan się spieszy?... chcę panu zadać tylko py­

tanie.

Reno skłonił się uprzejmie, obja­

wiając tern samem, że jest na usługi.

— Jedno pytanie, — rzekła pani Bu­

sze, — ale pan musi odpowiedzieć na nie, prosto, szczerze!

Młoda kobieta mówiła z uśmiechem i żartobliwie, ale Reno zauważył, że twarz jej była bledsza, niż zazwyczaj i w’ głębi oczu kryje <ę coś, jakby strach Głos pani Busze lekko drżał.

— Mój mąż burmistrzem jest nie­

dawno . i ja rozumię, że mogą być ja­

kieś niedociągnięcia... omyłki Niech mi pan powie, czy o tom pisze do mę­

ża starosta? Myślę o piśmie, jakie pan

I dotyczy jakichś omyłek?...

— Ależ, nie!

— Pan chce ukryć to przedemną.

— rzekła z żalem pani Busze.

— Zapewniam panią, że list nie do­

tyczy żadnych omyłek, a aby panią upewnić powiem tyle, że list dotyczy poszukiwań za jakimś rosyjskim zbie­

giem.

— Rosyjskim.

— Tak, on uciekł do Francji i ukry­

wa się tu gdzieś.

— W Alaton?

— Nie... Toby mu się nie udało...

Ale w naszym powiecie... Są takie do­

niesienia... Nazywa się Antoni Orłów..

Oto i cała tajemnica... Teraz mi pani wierzy?

— Teraz wierzę! — bezdźwięcznie odpowiedziała pani Busze. — Dziękuję panu

Pożegnawszy Reno skinieniem gło­

wy, ona wolno skierowała się w stro­

nę domu, z dziwną jakąś uwagą pa­

trząc w ziemię, jakby bała się pośli­

zgnąć o zwiędłe liście, któremi zasłana była ścieżka ogrodu

Rudział XIIL

T'Ia mieszkańców Alaton ich nowyy burmistrz pozostał taki sam jakim go

widzieli w ów czas, gdy z p. Diiur zwie_

.Izał zgliszcza. Nic się nie zmienił, przy n a j m ?. jej naze w n-ątrz.,

Ale Busze, zwłaszcza wtedy, gdy zo­

stawał sam, wpadał w jakąś straszną zadumę, a nawet rozpacz. Załamywał ręce Chodził nerwowo po pokoju, jak zwi.i’z, pozbawiony wolności, jak wię­

zień, któremu zabrano słonce, -niebo, powietrze, przestrzeń pól.

*

Od rana dzień był przepiękny. Słoń­

ce grzało jak w Jecie, mimo że była już połowa grudnia. Busze wracał z mia­

sta Szedł wolno, zbliżając się do domu.

Gdy minął zakręt za zajazdem, za­

uważył ze zdumieniem, żc przed do­

mem, w ogrodzie stoi jakiś obcy męż­

czyzna Nieznajomy był chudy, wysoki, łysv i ubrany w łachmany.

Stał z rozstaw-ionemi jak cyrkiel nogami i z ożywioną mimiką o czemś rozprawiał z niańką i synkiem Busze- go, stojącymi blisko furtki.

Chłopiec, bardzo podobny do ojca, czarny, jak cyganiątko, patrzał na nie.

znajomego swemi wielkiemi czarnemi oczętami Niańka — zła, wymachiwała rękoma uderzając się w piersi. Naj­

widoczniej usiłowała nieznajomego o czemś przekabać.

Gdv Busze podszent, nieznajomy zdjął kapelusz i tubalnym zgłuszonym elosem, jakim mówią zazwyczaj pijacy,

przywifał burmistrza:

Dzień dobry, panie burmistrzu A ia pana oczekuję!

Mówił złe po francusku kalecząc ,ięzvk i akcent, jak cudzoziemiec.

Przy pierwszem spojrzeniu na tego człowieka. Busze doszedł do wniosku, że twarz tę już gdzieś wńiział, wszel­

kie jednak wysiłki przypomnier.da so­

lve nie dały rezultatu. A dalby głowę,

że już widział te zielone, wyłupiaste oczy i tę twarz bez rzęs i brwi — tylko gdzie?

— Pytałem tej kobiety, gdzie się pan znajduje, ale ona, pan w j baczy — głucha albo głupia, jak pień Niech ją licho Nikt nie uczył mnie gadania palcami nic dziiwnego, że jej wcale nie rozumiałem. Zresztą, gwizdać, skoro pan nadszedł. Czy to pana syn, panie hurini«trzu?

Burmistrz nie odpowiedział, a dńł jedynie znak niani, aby odeszła.

Śporzawszy za odchodzącymi, -nie­

znajomy rzekł:

— Śliczny chłopak... Zaszczyt ojcu przynosi Ale niańka głupia i do nisze, go Mówię szczerze...

—• Pan chyba po to nie przyszedł tu.

Niech pan mówi, czego pan chce przerwał mu Busze zniecierpliwiony gadulstwem nieznajomego, któremu się dotychczas badawczo przyglądał i starał się przypomnieć, gdzie go wi­

dział dotychczas w swem życiu.

- Czego chcę? Nie, lepiej niech pan zapyta, czego ja nie chcę. Prędzej się wtedy dogadamy. Po pierwsze, nie chcę jeść nadal zgniłej słoniny i odpad­

ków, wykradanych ze śmietników, po drugie — nie chcę chodzić w tych dzia­

dowskich łachmanach, po trzecie — być bezdomnym i wreszcie po czwarte

— nie chcę dłużej marnieć w tej ponu­

rej mieścinie Alaton. To wszystko

A czego pan chce właśnie ode m nie?

— Pomocy, panie burmistrzu .. Od kogoż miałbym się tej pomocy spodzie­

wać, jak nie od pana W mieście żyją i urzędują same chamy Dogadać się z nimi trudno, zwłaszcza gdy się jest inteligentniejszym od nich człowie- iem. (Ciąg dalszy nastąpi).

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jeden zadow oli się groszam i, a m nie to się zaraz śnią bajońskie sum y To m nie czasom krę­. puje, ale nie m ogę się jakoś

Już w pierwszym [dniu tego miesiąca mówi się: „Kiedy. „W pewnym miasteczku grono łu- przyjdzie Nowy Rok, już ku wiośnie dzi dobrej woli stanowi zarząd kilku-

Należy przewidywać wprowadzenie bonów na obuwie oraz skrę, aby nie powtórzyły się fakty z okresu wielkiej wojny noszenia przez ludność obuwia z podeszwami drew­. nianymi

nia jeszcze przed Bożym Narodzeniem opłatka i Zarząd prosi wszystkich członków od działu na z [ zebranie, które odbędzie się 16 bm. 20 w

którzy obaw iali się, żel będzie usiłow ała udać się następnie do Sian-Fu, narażając sw e życie na nie- bezpieczeństiw ot. SZA N G

K ostrzew y odbyło się m iesięczne zebranie Janiszew ski został na gorącym uczynku przy- Stow arzyszenia Em erytów koła W ąbrzeźno pod .trzym any przez tutejszą

Wskutek odwołania się Wertha odbyła się ponowniie rozprawa, w której Werth przestawił, że Piekarek, mimo umowy nie płacił ani komor- nego ani nie uiszczał opłat za wodę

wrotu Polski na wybrzeże Bałtyku zbiega się z faktem poniekąd historycz ­ nym, z momentem przełomowym w dziejach walki noszej o utrwalenie praw Polski do