Emilia Kurzydło 5 gamma
O rany – to była przygoda. Przyjaciel mojego taty – Pan Fogg – zaproponował, abym potowarzyszyła mu w jego podróży. Dołączyłam do niego w Bombaju. Była to niedziela 21 października. Było upalnie.
Pot lał się po całym moim ciele. Natomiast pan Fogg wyglądał, jak zwykle nienagannie. W tym dniu Obieżyświat – służący pana Fogga, który był Francuzem, postanowił zwiedzić świątynię indyjską. Fajnie jest mieć służącego, choć pewnie tym razem pan Fogg w głębi ducha mógł tego żałować. Obieżyświat trafił do zakazanej części budynku i naraził się na gniew kapłanów. Ledwo zdążyliśmy na pociąg do
Kalkuty. Pociąg zatrzymał się 15 mil – tak, Anglicy podają odległość w milach – przed celem – stacją Rothal. Okazało się, że skończyły się tory. Nieustraszony, jak zwykle pan Fogg kupił słonia i na nim
kontynuowaliśmy dalszą drogę. Ależ było wysoko! W wiosce Kallerger moi towarzysze uratowali młodą kobietę przed spaleniem na stosie i zabrali ją ze sobą. Wyjątkowo dzielny okazał się w tej akcji
Obieżyświat. W końcu dotarliśmy do niesamowitej, indyjskiej Kalkuty.
Stąd odebrał mnie mój tato i niestety musiałam wrócić do mojej codzienności. Jednak niezapomniane wspomnienia z tej podróży, do dziś wywołują mój uśmiech.