• Nie Znaleziono Wyników

Fakty, hipotezy, domysły : w związku z artykułem Czesława Zgorzelskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Fakty, hipotezy, domysły : w związku z artykułem Czesława Zgorzelskiego"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

Siemion Łanda

Fakty, hipotezy, domysły : w związku

z artykułem Czesława Zgorzelskiego

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 69/4, 259-277

1978

(2)

II. M A T E R I A Ł Y I N O T A T K I

P a m i ę t n i k L i t e r a c k i L X I X , 1978, z. 4

SIEMION LANDA

FAKTY, HIPOTEZY, DOMYSŁY

W ZWIĄZKU Z ARTYKUŁEM CZESŁAWA ZGORZELSKIEGO *

Uwagi krytyczne Czesława Zgorzelskiego, w ywołane ukazaniem się mojego arty k u łu n a łam ach „Pam iętnika Literackiego” 1 pobudzają do różnorodnych refleksji. G dyby chodziło o jeszcze jeden w ariant in te r­

pretacyjny tékstu literackiego, można byłoby poprzestać na owej publi­

kacji i do niej odsyłać zainteresow anych czytelników. Jednakże w tym wypadku w ystępuje z uw agam i polemicznymi nie tylko w ybitny m istrz m iniatury literaturoznaw czej, w nikliw y in terp retato r utw orów a rty ­ stycznych, lecz również surow y i w ym agający analityk-tekstolog, autor doskonałego, jeszcze nie w pełni ocenionego kom entarza do w ierszy Mickiewicza z w ydania Dziel w szystkich — tego fundam entalnego osiąg­

nięcia polskiej filologii. Oczywiście, nie będzie teraz szło o pełną i zo­

biektywizowaną ocenę całokształtu kom entarza tekstologicznego czy n a­

w et tej jego części, któ ra stała się przedm iotem dyskusji. Jednakże za­

sięg polemiki objął mimo wszystko zagadnienia tekstologiczne dotyczące ustalenia czasu dokonania zapisów w albumie Moszyńskiego, w ariantów redakcyjnych w iersza Do Maryi, przypuszczalnego udziału Mickiewicza w autorstw ie listu „protestacyjnego”, ogłoszonego w r. 1826 przez „ano­

nimowego przyjaciela” poety. Czy rozważania te przyczynią się do peł­

niejszego zbadania twórczości poety? Chciałoby się wierzyć, że w świetle rozpoczętej dyskusji w yraźniej w ystąpią niektóre nie dość zbadane pro­

blemy, pogłębiające nasze poglądy na rozwój jego twórczości.

1

W uwagach krytycznych Zgorzelskiego, dotykających praw ie w szyst­

kich stw ierdzeń zaw artych w moim artykule, charakterystyka album u Moszyńskiego zajm uje miejsce szczególne. Chciałbym tu przypomnieć,

* Cz. Z g o r z e l s k i , O a lb u m ie M o szyń sk ieg o , o „S on etach ” i o w ie r s z u M ic­

k ie w ic z a „Do M***”. N a m a rg in e sie p r o p o z y c ji S iem io n a L a n d y . „Pamiętnik L ite­

racki” 1978, z. 3.

1 S. L a n d a , Z d z ie jó w p o w sta n ia „ S o n etó w ” A d a m a M ick iew icza . „Pam ięt­

nik Literacki” 1977, z. 4.

(3)

2 6 0 S IE M IO N L A N D A

że próbuję udowodnić moskiewskie pochodzenie albumu i większość tek­

stów trak tu ję jako zapisy kolejnych redakcji utworów, kopii ze szkiców uprzednich, nad którym i pracę kontynuow ał poeta właśnie w owym al­

bumie. W historii pow stania odeskich wierszy Mickiewicza album w y­

daje mi się nie pierw iastkow ym tekstem , lecz jedynie dokum entem eta­

pu następnego, najpew niej związanego z pierw szym i miesiącami pobytu poety w Moskwie. Zgorzelski jest innego zdania. Jako zwolennik „bar­

dziej prawdopodobnego” tradycyjnego kom entarza przypuszcza, że prócz dwóch kopii, sporządzonych prawdopodobnie jeszcze za czasów w ileń­

skich (o czym będzie dalej mowa), praw ie w szystkie wiersze pierwszej, głównej części album u zostały zapisane podczas pobytu w Odessie i sta­

nowią pierwsze brulionowe w ersje tekstu:

z a p i s y m i ę d z y d w i e m a p i e r w s z y m i k o p i a m i a D u m a n ia m i d o k o n a n e z o s t a ł y m n i e j w i ę c e j w o k r e s i e p o b y t u p o e t y w O d e s s i e , t z n . p r z e d 1 /13 li s t o p a d a 1825. N i e p r z e c z ą t e m u u t w o r y z a p i s a n e w t e j p a r t i i a l b u m u ; m i e ś c i s i ę w ś r ó d n i c h : 9 s o n e t ó w o d e s k i c h , 5 k r y m s k i c h i 13 i n n y c h u t w o r ó w , a t m o s f e r ą s w ą z b l i ż o n y c h p r z e w a ż n i e d o s o n e t ó w p i e r w s z e g o c y k l u . [Z 177] 2

N astępnie spostrzeżenia te są rozw ijane polemicznie:

Z a k w e s t i o n o w a ć w r e s z c i e w y p a d a t w i e r d z e n i e L a n d y , ż e a l b u m „ w w i ę k ­ s z o ś c i s k ł a d a ł s i ę n i e z p i e r w i a s t k o w y c h u t w o r ó w , n a g o r ą c o n o t o w a n y c h p r z e z M i c k i e w i c z a ” : w s z y s t k i e s o n e t y z a p i s a n e w a l b u m i e p r z e d D u m a n ia m i w d zie ń o d ja z d u — z j e d y n y m w y j ą t k i e m , j a k i m j e s t P ie lg r z y m , ó w „ n a j p i e r w s z y ” z S o n e t ó w k r y m s k ic h ( n i e w y k l u c z o n e , ż e i s t o t n i e p r z e p i s a n y z j a k i e g o ś w c z e ś ­ n i e j s z e g o b r u l i o n u ) , m o g ą u c h o d z i ć w ł a ś n i e z a p i e r w s z e b r u l i o n o w e w e r s j e t e k s t u . [Z 178]

Jako potw ierdzenie swej tezy autor przytacza opinię Bronisława Gu- brynowicza — ostatniego, niestety, z badaczy, który miał szczęście w końcu X IX w. zapoznać się z treścią album u i opisać go: kopie dwóch pierwszych zapisów —

N a p i s a n e s ą [...] n a d e r s t a r a n n i e , p i s m e m p i ę k n y m i w y r a ź n y m , w s z y s t k i e i n n e z a ś k r e ś l o n e s ą n i e d b a l e i n o s z ą n a s o b i e c h a r a k t e r y s t y c z n e c e c h y p i e r w ­ s z y c h r z u t ó w p o e z y j M i c k i e w i c z o w s k i c h . [C y t. Z 177]

Tak przedstaw ia się podstawowa część argum entacji, w której ze­

w nętrzne cechy rękopisu zostały potraktow ane jaiko istotne elem enty jego charakterystyki. Ale czy takie ograniczenie jest zasadne? Czyż trzeba tu przypominać, że przy określaniu utw oru jako praszkicu bądź jako w ersji kolejnej niezwykle istotne jest uwzględnienie przede w szyst­

kim takich elementów jego genezy, jak w zajem ny stosunek kolejnych redakcji, charakter korekty i uwag autora do tekstu, miejsce wśród po­

2 D o w y m i e n i o n y c h p u b li k a c j i : Z g o r z e l s k i e g o (o p . c ii.) i L a n d y (o p . c i i . ) , o d s y ł a m y o d p o w i e d n io z a p o m o c ą s k r ó t ó w : Z o r a z Ł . L ic z b a p o s k r ó c i e w s k a ­ z u j e s t r o n i c ę . J e ś l i p o d a j e s i ę t u c y t a t p r z y t o c z o n y r ó w n i e ż w k t ó r y m ś z t y c h a r t y k u ł ó w , p r z e d s k r ó t e m u m i e s z c z a m y „ c y t .”

(4)

F A K T Y , H I P O T E Z Y , D O M Y S Ł Y 2 6 1

zostałych rękopisów, świadectwa współczesnych, różnorodne fak ty z rze­

czyw istości pozaliterackiej, itd., itp., w m niejszym zaś stopniu w ygląd zew nętrzny rękopisu. Jakże często bywa, że to, co zrazu w ydaje się pierwszym brulionem , w rzeczywistości okazuje się kolejną redakcją utw oru. Problem y te są znane polskim badaczom literatury, m. in. au­

torom kom entarza rzeczowego do Dziel w szystkich Adama Mickiewicza.

Z okazji kom entarza do brulionu B urzy z album u Moszyńskiego Zgo- rzelski zauważa:

M o ż e z a p is [...] — m i m o d o ś ć l i c z n y c h p r z e k r e ś l e ń , d o k o n a n y c h z a p e w n e w t r a k c i e n o t o w a n i a — n i e b y ł n a j w c z e ś n i e j s z y m r z u t e m u t w o r u i s a m s t a ­ n o w i ł j u ż o d p i s z i n n e g o ź r ó d ła , d z iś n a m n i e z n a n e g o ? [D W 1 -2 , 1 6 1 ] 3

»I zgadza się z przypuszczeniem Zbigniewa Bieńkowskiego, które w y­

daje mu się trafne.

B r a k c z w a r t e g o w i e r s z a [ w a u t o g r a f i e Burzy] n i e j e s t [...] d o w o d e m t r u d ­ n o ś c i z n a l e z i e n i a r y m u . M o ż e t o b y ć b r a k p r z y p a d k o w y , w y n i k a j ą c y z p o ­ ś p i e s z n e g o p i s a n i a lu b p r z e p i s y w a n i a z j e s z c z e i n n e g o , n i e z a c h o w a n e g o b r u ­ lio n u . T y m b a r d z i e j , ż e p o e t a n i e p o z o s t a w i ł w o l n e g o m i e j s c a n a p ó ź n i e j s z e u z u p e ł n i e n i e s t r o f y 4.

Podobną opinię wypowiada w kom entarzu do autografu Pielgrzym a z tegoż albumu. Zdaniem badacza tekst ten „spraw ia raczej w rażenie odpisu z wcześniejszego autografu, który się do naszych czasów nie do­

chował” (DW 1-2, 180). Poddanie analizie odpisów Pietraszkiewicza po­

zwala na wysnucie arcyciekawego wniosku:

s ą o n e [tj. k o p ie ] o d p i s e m z j a k i e j ś w c z e ś n i e j s z e j r e d a k c j i s o n e t u , p o t w i e r d z a ­ j ą c j e d n o c z e ś n i e h i p o t e z ę o A M [tj. a l b u m i e M o s z y ń s k i e g o ] j a k o o d p i s i e z n i e d o c h o w a n e g o b r u l i o n u . [D W 1 -2 , 180. P o d k r e ś l . S . Ł .]

Hipoteza, do której przychyla się kom entator, została już w 1902 r.

w ysunięta przez W ilhelm a Bruchnalskiego, k tó ry zwrócił uw agę na no­

tatk ę poety obok ty tu łu B u rzy w albumie Moszyńskiego („ob. Cisza — na wysokości Kiki[neis]”):

P r z y p i s e k t e n z j e d n e j s t r o n y m ó w i , ż e a l b o k a r t k a z a u t o g r a f e m Ciszy

z o s t a ł a z „ A l b u m u ” w y d a r t a , a l b o ż e p o e t a m i a ł d r u g i j e s z c z e , n i e z n a n y d z i ­ s i a j k a r n e t , w k t ó r y t a k ż e w p i s y w a ł s w o j e u t w o r y , z d r u g i e j z a ś , ż e Cisza

n a p i s a n a z o s t a ł a b e z w a r u n k o w o p r z e d Burzą5.

Ubolewać jedynie należy, że Zgorzelski nie dość konsekw entnie roz­

winął ideę potraktow ania album u Moszyńskiego „jako odpisu z nie do­

3 W t e n s p o s ó b o d s y ł a m y d o w y d .: A . M i c k i e w i c z , Dzieła wszystkie. P o d

r e d a k c j ą K . G ó r s k i e g o . T . 1, c z . 1— 2. O p r a c o w a ł C z . Z g o r z e l s k i . W r o ­ c ł a w 19711972. P i e r w s z a lic z b a o z n a c z a t o m , li c z b a p o ł ą c z n i k u — c z ę ś ć , a p o p r z e c i n k u s t r o n ic ę .

4 Z . B i e ń k o w s k i , Nad brulionem „Sonetów krymskich”. „ T w ó r c z o ś ć ” 1 952, z. 1, s. 93.

s A . M i c k i e w i c z , Dzieła. T. 2. L w ó w 1900, s. 454.

(5)

2 6 2 S IE M IO N L A N D A

chowanego bru lion u ”, lecz spostrzeżenia dokonane w ty m niezwykle cennym dla nas kom entarzu zasługują na poważne zajęcie się nimi. Spo­

śród 27 wyliczonych przez Zgorzelskiego wierszy, k tó re stanowią coś w rodzaju pierw szej części albumu, 10 zostało według niego prawdopo­

dobnie odpisanych z wcześniejszych szkiców poety. Prócz wymienio­

nych były to: Sen, Rozmowa, Elegia I. Godzina, Dwa słowa, Elegia, Za­

loty, wszystkie mające wygląd pierw otnych brulionów (DW 1-2, 219—

220, 221, 225—226, 231, 232, 233).

Wykaz ten można by kontynuować, ale zostańm y w obrębie ostroż­

nych obserw acji Zgorzelskiego, pozwalających n a w ysnucie wniosku, że jeżeli weźmiemy pod uwagę nie ty tu ły poszczególnych utworów, lecz sam ich te k st poetycki, to więcej niż połowa album u w jego tzw. części wileńsko-odeskiej została w ypełniona nie szkicami pierw otnym i, ale póź­

niejszym i redakcjam i tych wierszy. Czyż wnioski te nie podważają w y­

znaw anych przez Zgorzelskiego opinii dotyczących pochodzenia pozo­

stałych tekstów, np. tych, k tóre sw ym w yglądem zew nętrznym przypo­

m inają bruliony pierw otne? Czyż w szystko to nie podbudowuje hipo­

tezy traktującej album Moszyńskiego „jako odpis z nie dochowanego brulionu” ? Czyż mój polem ista nie w daje się świadomie lub mimo woli w dyskusję z „w ydaw cą W ierszy Mickiewicza z edycji Dzieł w szyst­

k ich ”?

Jest oczywiste, że problem pochodzenia album u może wywrzeć istot­

ny w pływ na ustalenie czasu pow stania tego czy innego utw oru, na określenie jego genezy. Wobec założenia, że album nie służył jako no­

ta tn ik do „pierwiastkow ych” zapisów i że istniały wcześniejsze brulio­

ny, zestawienie go przez Zgorzelskiego (dostrzegającego zresztą przy­

padkowość owych zestawień) z późniejszymi kopiam i Pietraszkiewicza — niewiele może pomóc w ustaleniach chronologicznych, a przede wszyst­

kim w sprecyzowaniu czasu pow stania tego albumu. Nieliczne w ystępu­

jące obok autografów daty mogą być brane pod uw agę tylko w bardzo ograniczonym zakresie: zaświadczają one czas pow stania utw oru, a nie w pisania go do albumu.

Z drugiej zaś strony, jeżeli przyjm ie się, że album posiada charakter

„przejściowego” zeszytu, przeznaczonego do zebrania pow stałych już utw orów i do dalszej pracy nad nimi, to Odessa nie w ydaje się najlep­

szym miejscem dla tego ty p u zajęcia. Znane jest przecież stwierdzenie Mickiewicza z listu do Odyńca („Moja muza, długo niema, zaczęła w Odessie ruszać się trochę; ale w ty m zaraz momencie odebrałem roz­

kaz w yjazdu” ; D 283 ®), k tóre chyba nie może świadczyć na korzyść odeskiego pochodzenia album u, będącego drugim już etapem pracy nad tekstam i, oddalonym w czasie od pierw szych zapisów poetyckich. Przy-

e W t e n s p o s ó b o d s y ł a m y d o w y d .: A . M i c k i e w i c z , D zieła . W y d . J u b i l e u ­ s z o w e . T . 14. W a r s z a w a 1955. L ic z b a p o s k r ó c i e w s k a z u j e s t r o n i c ę .

(6)

F A K T Y , H I P O T E Z Y , D O M Y S Ł Y 2 6 3

toczne w ty m miejscu rozważania są jednakże zanadto oparte na da­

nych przybliżonych, by na ich podstawie realnie wnosić o czasie po­

w stania albumu. Mogą one jedynie być poparciem dla argum entów b ar­

dziej ważkich, które może uda się nam odnaleźć na k artach samego al­

bumu.

2

Pochodzenie album u Moszyńskiego jest bezpośrednio związane z pierwszymi w pisanym i doń utw oram i — Basza „1824, 11 wrześ im - profwizacja?] popr[awiona]” i Do M aryi — 1823 —. Według Zgorzel- skiego zapisy te pow stały w ostatnich dniach pobytu Mickiewicza w Wil­

nie lub już w Odessie, czyli dotyczą 1824 albo 1825 roku. W artykule swoim próbow ałem podważyć ten tradycyjny p unkt widzenia i uzasad­

nić nowe datowanie, odnosząc je w czasie do m arca—kw ietnia 1826, kiedy to Mickiewicz przygotow ujący w Moskwie edycję trzeciego tom iku swych utw orów dowiedział się o korsarskim opublikowaniu tych dwóch wierszy w Warszawie. Pew ną form ą reakcji na owe w ydane bez wiedzy autora w prasie stołecznej „nie popraw ione” i „sfałszowane” kopie był, jak mi się zdaje, powrót Mickiewicza do starych tekstów, ich ponowna redakcja i ponowny wpis do albumu w „popraw ionej” szacie. W związku z tym Zgorzelski stwierdza:

W w y w o d a c h L a n d y n a j m o c n i e j s z y m a r g u m e n t e m w y d a j e s i ę s a m f a k t p o w i ą z a n i a d w u t y c h w i e r s z y z a r ó w n o w „ D z i e n n i k u W a r s z a w s k i m ” , j a k i w c z y s t o p i s a c h n a p i e r w s z y c h s t r o n i c a c h a l b u m u . C z y ż b y m o g ł o t o b y ć p r z y ­ p a d k o w e ? [Z 185]

Następnie autor tych uwag krytycznych próbuje w oparciu o „fakt (nie domysł!)” (Z 186) wykazać przypadkowość owej zbieżności. Zw ra­

cając się ku historii tekstu, ku losom różnych kopii tekstów dochodzi do wniosku, że autografy obu wierszy z album u Moszyńskiego są redakcja­

mi „przejściowymi”, poprzedzającymi publikację owych utw orów w w y­

daniach autoryzow anych z lat 1829 i 1838. F ak t ten jest bezsporny. Lecz cóż z niego w ynika? Wiele autografów z album u można określić jako

„przejściowe” redakcje — czy jednak należy dopatryw ać się w ty m uzasadnienia dla jakichkolwiek konkretnych ustaleń chronologicznych bądź form alnych zbieżności? „Przejściow y” ch arak ter redakcji tych dwóch wierszy nie tłum aczy ani czasu ich napisania, ani zbieżności ich ukazania się na łam ach „Dziennika W arszawskiego” i k artk ach albu­

mu Moszyńskiego.

Moglibyśmy nie zatrzym yw ać się dłużej przy tej tezie, gdyby nie fakt, że podtrzym ujące ją tekstologiczne spostrzeżenia Zgorzelskiego rzucają — w brew jego woli — nowe i nieoczekiwane światło na historię powstania album u Moszyńskiego. P rzyjrzyjm y się uważniej argum en­

tom badacza.

(7)

2 6 4 S IE M IO N L A N D A

P ie r w s z ą w e r s j ę , w y g ł o s z o n ą p r z e z p o e t ę 1 1 /2 4 w r z e ś n i a 1 824, z a n o t o w a l i — j a k w i e m y — s ł u c h a c z e - p r z y j a c i e l e . Z t y c h n o t a t e k z a p e w n e p o c h o d z i ł y o d ­ p i s y (z o b . D W 1 -1 , 3 2 5 — 3 26) p r z e k a z y w a n e p ó ź n i e j z r ą k d o r ą k . J e d e n z n ic h , s p o r z ą d z o n y p r z e z n i e s t r u d z o n e g o i n a j d o k ł a d n i e j s z e g o z k o p i s t ó w p o e t y , P i e ­ t r a s z k i e w i c z a , z n o t a t k ą „ 1 1 /2 4 W r z e ś n i a ” , z a w i e r a p r z e k r e ś l o n e w a r i a n t y , k t ó ­ r e „ p o z w a l a j ą w i ą z a ć g o z n a j w c z e ś n i e j s z y m e t a p e m k s z t a ł t o w a n i a u t w o r u ” (D W 1 - 1 , 3 2 5 ). B y ł a b y t o z a p e w n e p i e r w s z a z a p i s a n a r e d a k c j a i m p r o w i z a c j i . P o p r a w k i n a n i e s i o n e n a t e j ż e k o p i i p r z e z P i e t r a s z k i e w i c z a o d t w a r z a j ą w e r s j ę d r u g ą , ,,p o p r [ a w io n ą ] ” , z b l i ż o n ą d o c z y s t o p i s u w a l b u m i e , a t a k ż e — o c z y ­ w i ś c i e — d o p i e r w o d r u k u w „ D z i e n n i k u W a r s z a w s k i m ”.

D o n i e j z b l i ż a s i ę r ó w n i e ż k o p i a M i c h a ł a C z a r n o c k i e g o o z n a c z o n a d a tą : „ W il­

n o . 1824. W r z e ś n i a 11. K l a s z t o r B a z y l i j a ń s k i ” (z o b . D W 1 -1 , 3 2 5 ). T o b y ł b y j u ż d r u g i e t a p k s z t a ł t o w a n i a u t w o r u . T r z e c i, p ó ź n i e j s z y n i ż t e k s t w a l b u ­ m i e , p o d z m i e n i o n y m t y t u ł e m : B asza. R en eg a t. B a lla d a T u re c k a , p r z y n o s i a u ­ t o g r a f p r z e c h o w y w a n y w M u z e u m N a r o d o w y m w K r a k o w i e [...]. [Z 185— 186;

p i e r w s z e p o d k r e ś l . S . Ł ., d r u g i e — C z. Z .]

A utograf ten sporządzony został tuż przed opublikowaniem wiersza w w ydaniu petersburskim z roku 1829.

Mamy tu więc nową w ersję pochodzenia „ballady tureckiej”. W ersja ta w yróżnia się konsekw encją architektoniczną: w szystkie znane kopie i autografy dają się uszeregować w jeden ciąg zam knięty ostateczną re ­ dakcją utw oru. Niestety, owa jednolitość kompozycyjna, oparta na za­

pisie „niestrudzonego i najdokładniejszego z kopistów ”, w ywołuje okre­

ślone wątpliwości: w najistotniejszych swych fragm entach nie zostaje potwierdzona przez fak ty przytoczone w cieszącym się dużym auto ry te­

tem kom entarzu wydawcy W ierszy Mickiewicza w edycji Dziel w szyst­

kich. W tomie 1 (cz. 1, s. 332) odnajdujem y inform acje, które pozwa­

lają mówić o istnieniu dwóch zasadniczo różniących się redakcji utw o­

ru. Jedną z nich reprezentują pierw odruk i kopie litewskie (Czarnoc­

kiego i Kołakowskiego). Drugą — odpis Pietraszkiew icza i autograf z album u Moszyńskiego, przerobiony przez autora tuż przed ukazaniem się w ydania petersburskiego. Rzeczywiście rozbieżności pomiędzy dwo­

ma „odgałęzieniami redakcyjnym i” (Z 20) są tak znaczne (nie tylko w poszczególnych wersach, lecz naw et w całych zw rotkach — 4, 5 i 61, że Zgorzelski był zmuszony zaopatrzyć owe grupy tekstow e w odrębne kom entarze (DW 1-1, 332—333). Potw ierdzeniem spostrzeżeń tekstologa są w spom nienia świadków naocznych zreferowane przez H enryka Bie- geleisena:

S t a n i s ł a w G ó r s k i, b o t a n i k , p o c h w y c i ł p o d s t ę p n i e I c z ę ś ć t e j i m p r o w i z a c j i . S t o j ą c z a p l e c a m i ś p i e w a k a , p o n o t o w a ł j ą z g r u b a o ł ó w k i e m , d r u d z y d o p e ł n i li p a m i ę c i ą i t a k p o d a n o j ą m im o w o l i i w i e d z y M i c k i e w i c z a d o „ D z ie n n ik a

W a r s z a w s k i e g o ” , g d z i e j ą u m i e ś c i ł M o c h n a c k i w l u t y m 1 8 2 6 ” T.

Najzupełniej oczywiste jest więc, że badacz styka się w pierwszej grupie tekstów z „m artw ym odgałęzieniem” — z przypadkowymi ko- 7H . B i e g e l e i s e n , Im p r o w iz a c ja A . M ic k ie w ic z a p t. „B a sza ”. „ K ł o s y ” 1 8 8 4 , t. 2 , s. 275. (C y t. D W 1 -1 , 328).

(8)

F A K T Y , H IP O T E Z Y , D O M Y S Ł Y 2 6 5

piami sporządzonymi bez wiedzy autora, bez uwzględnienia jego redak­

cyjnych popraw ek i późniejszych przeróbek, które wywołały w swoim czasie owe pełne sm utku uwagi „bezimiennego przyjaciela p. Mickie­

wicza” o kopiach „sfałszowanych”, w ystaw iających na szwank dobre imię poety. Jakże więc można przy uw zględnieniu powyższych faktów uważać kopie „sfałszowane” za pokrew ne autografowi poety lub, jak ją określa Zgorzelski, „przejściowej”, drugiej redakcji utw oru? Jest to przecież ślepa uliczka, z której nie znajdujem y w yjścia w kierunku w ersji z album u i w ariantu Pietraszkiewicza.

Pew ne wątpliwości budzi również opinia Zgorzelskiego uważającego Pietraszkiewiczowską kopię za najbardziej w iarygodny i być może pierw ­ szy zapis im prowizacji Mickiewicza. W dokładnym i dość ścisłym opisie kopij Pietraszkiewicza znajdującym się w edycji Dziel w szystkich Mic­

kiewicza brakuje uwzględnienia jednej istotnej okoliczności: czas po­

w stania owych kopii nie został wskazany. Tymczasem można go dość łatwo ustalić. Kopiariusz nie był zapełniany w przeciągu w ielu lat. Nie jest to zbiór luźnych i odległych w czasie zapisów. Jeżeli weźm iem y pod uwagę rozmieszczenie utw orów w zachowanej jego części8, charak­

te r pism a i kolor atram entu, to łatwo dojdziemy do wniosku, że utw ory zostały w pisane praw ie równocześnie, w każdym razie w dość ograni­

czonym odcinku czasu, należącym już do moskiewskiego okresu życia poety. Rzecz w tym , że zeszyt rozpoczyna się odpisem wiersza poświę­

conego Aleksandrowi Siemaszce (utw ór pow stał w styczniu 1827), im ­ prowizacja znajduje się w otoczeniu sonetów odeskich, a zakończenie wiersza Do M aryi — 1823 — sąsiaduje bezpośrednio na jednej stronicy z utw orem Do m ojej przyjaciółki, datow anym zwykle na r. 1827 czy naw et 1828, lecz prawdopodobnie pow stałym w październiku 1826 jako poetycki kom entarz do korespondencji z Joanną Zaleską (D 300—303).

Oba wiersze zostały wpisane do zeszytu Pietraszkiewicza równocześnie.

Z powyższego w yraźnie wynika, że kopia Pietraszkiewicza została spo­

rządzona nie w wileńskim, ale w moskiewskim okresie życia poety, już po ukazaniu się Sonetów, i nie mogła być zapisem — do tego jednym z najwcześniejszych! — im prowizacji Mickiewiczowskiej. Tekst, do k tó ­ rego sięgał kopista (Pietraszkiewicz sporządzał kopie z autografów poety), jest oczywiście rękopisem Mickiewicza (być może sporządzoną z pamięci rekonstrukcją improwizacji), nad którym autor kontynuow ał pracę re ­ dakcyjną, a jej rezultat utrw alił w czystopisie w albumie Moszyń­

skiego.

Czy można określić czas tych wydarzeń? Według Zgorzelskiego były to ostatnie dni pobytu Mickiewicza w Wilnie, w przeddzień w yjazdu do Rosji, kiedy poeta wiedział już o istnieniu zapisów pierwszej części im prowizacji sporządzonych przez „słuchaczy-przyjaciół”. Na potw ier­

8 M u z e u m A d a m a M i c k i e w i c z a w W a r s z a w i e , i n w . n r 38.

(9)

2 6 6 S I E M IO N L A N D A

dzenie tego faktu zostają przytoczone wspomnienia Ignacego Domeyki.

Lecz autor pam iętnika pisze wyraźnie, że w wigilię w yjazdu M ickie­

wicz improwizował drugą część Baszy, i to nie od razu, ale dopiero pod koniec spotkania, na usilne prośby przyjaciół:

P r z y k o ń c u n a l e g a n o n a A d a m a , ż e b y c o z a i m p r o w i z o w a ł . Z r a z u n i e c h c ia ł, a l e p o c h w i l i F r e y e n d z a g r a ł n a f l e c i e p i e ś ń j e g o u l u b i o n ą Już słońce zaszło, psy się uśpiły i n a t ę n u t ę ś p i e w a j ą c i m p r o w i z o w a ł b a l l a d ę Basza (d r u g ą c z ę ś ć ) 9.

Przytoczony przez Domeykę fakt nie 'zastanawia Zgorzelskiego.

M o ż l i w e z r e s z t ą , ż e p o e t a p r z e d i m p r o w i z a c j ą c z ę ś c i I I p o w t ó r z y ł w d n . 2 4 X / 5 X I t a k ż e c z ę ś ć I, s k o r o w g r o n i e o b e c n y c h z n a j d o w a l i s i ę s ł u c h a c z e , k t ó r z y j e j j e s z c z e n i e z n a l i . [D W 1 -1 , 328]

Na takiej dość chw iejnej podstawie ponawia się przypuszczenie:

2 4 X / 5 X I — 25 X / 6 X I w n o c y — i m p r o w i z a c j a c z ę ś c i II , z a p e w n e z p o w t ó r z e n i e m p o p r a w i o n e j j u ż w e r s j i с z. I. [D W 1 -1 , 3 30; p o d k r e ś l . S . Ł .]

Z apytajm y jednakże, czy istnieją jakiekolw iek (choćby naw et nie- bezpośrednie) przesłanki mogące służyć za podstaw ę tego rozgałęzionego łańcucha przypuszczeń? W spomnienia Domeyki — jedynego naocznego świadka — raczej tem u przeczą. Niewiele też pomoże odwołanie się do album u Moszyńskiego. Przecież najpierw należy jeszcze ustalić, że pierw ­ sze zapisy w albumie odnoszą się do czasów wileńskich. Nie można wszak mylić fak tu pow stania im prowizacji i fak tu wpisania jej tekstu do albumu.

Kwestia, kiedy wpisano im prowizację do album u Moszyńskiego, po­

zostaje otw arta. Niewykluczone, iż pew ne światło na to zagadnienie mo­

że rzucić historia tekstu innego „równoległego” utw oru poety — Do Maryi. Tę owocną myśl poddał Zgorzelski w replice krytycznej. Spró­

bujm y podążyć za nim przez charakterystykę odpisów i autografów utw oru.

M im o w i e l u d r o b n y c h r ó ż n i c t e k s t o w y c h d o ś ć ł a t w o j e d n a k w ś r ó d w e r s j i t y c h o d r ó ż n ić d w a g ł ó w n e o d g a ł ę z i e n i a r e d a k c y j n e . J e d n o r e p r e z e n t u j ą k o p i e P ie t r a s z k i e w i c z a i p a n i B é c u , a u t o g r a f w a l b u m i e i r ę k o p i s , k t ó r y m i a ł p r z e d s o b ą a n o n i m o w y a u t o r l i s t u w „ B i b l i o t e c e P o l s k i e j ” . D r u g i e — p i e r w o d r u k w „ D z i e n n i k u ” i w s z y s t k i e n a s t ę p n e p u b l i k a c j e w i e r s z a . [Z 187]

Odnotowujem y również uwagę, że — w odróżnieniu od improwiza­

cji — w historii tekstu Do M aryi nie wszystko jest jasne. Z ty m spo­

strzeżeniem zgodzimy się, uzupełniając je jednakże pew nym i uściśle­

niami w oparciu o au to ry tet edycji Dzieł w szystkich, co czyniliśmy już niejednokrotnie.

W ątpliwości nasze budzi charakterystyka odpisu należącego do pani

8 C y t . z a : M . D e r n a ł o w i c z , K. K o s t e n i c z , Z. M a k o w i e c k a , Kro­

nika życia i twórczości Mickiewicza. Lata 17 9 8 —1824. W a r s z a w a 1 9 5 7 , s. 481.

(10)

FAKTY, HIPOTEZY, DOMYSŁY 2 6 7

Bécu. Porównanie autografu Mickiewicza ze w szystkim i pozostałymi przekazami pozwala wnioskować, że przyczyną podstawowych rozbież­

ności determ inujących istnienie dw u redakcji (w w ersach 3— 4, 31—32, 35, 36, 38 i 40) był fakt, iż pani Bécu nie korzystała z album u Moszyń­

skiego, lecz z odpisów, z których jeden służył za podstawę pierw szej pu­

blikacji wierszą. Nieliczne zaś zbieżności z autografem poety, które można stwierdzić w stosunku do pierw odruku (w. 15: „czytasz” zam iast

„ujrzysz”; w. 16: „tęż” zam. „tę”; w. 20: „kończyła” zam. „skończyła”;

w. 29: „jeźli” zam. „jeśli”) są zbyt za mało istotne, by upow ażniały do jakichkolwiek konkluzji, i przypuszczalnie są nieścisłościami pow stałym i podczas przepisyw ania lub pochodzą z jakiegoś wcześniejszego źródła, poprzedzającego pierw odruk. Stąd wniosek, że w ersja zachowana w „pąsowej książeczce” Salomei Bécu nie może pozostawać w żadnej re­

lacji z autografem w albumie, lecz najwidoczniej związana jest z drugą grupą w ariantów , z tzw. redakcją ostateczną — z publikacjam i w „Dzien­

niku W arszawskim” oraz w szystkim i pozostałymi w ydaniam i utw oru, aż do dnia dzisiejszego. Jeżeli będziemy się trzym ać tradycyjnej opinii o „redakcji ostatecznej” wiersza, to uściślenie niniejsze nabiera szczegól­

nego znaczenia. Odyniec był niejako plenipotentem literackim pani Bécu w dziedzinie poezji rom antycznej i jest całkiem prawdopodobne, że właśnie od niego otrzym ała kopię utw oru: któż inny jeśli nie Odyniec mógł znać końcową redakcję wiersza Do M aryi sporządzoną przez poetę?

A więc — kiedy zostały już odrzucone domysły tekstologiczne i po­

zostają nam same fakty, zwróćmy uwagę, jak „samotnie” w yglądają pierwsze zapisy w album ie Moszyńskiego. W śród wielkiej liczby kopii tych dwóch wierszy rozpowszechnionych na Litwie (zresztą nie tylko na Litwie) nie znajdziem y ani jednego korespondującego z redakcjam i utrw alonym i w autografach poety. Zdecydowanie odpadają wszystkie świadectwa potw ierdzające (nawet choćby pośrednio) w ersję o w ileń­

skim pochodzeniu pierwszych zapisów w albumie. Mimo to nadal bę­

dziemy — podążając za Zgorzelskim — twierdzić, że wpisy do albumu rozpoczęto nie w Moskwie, lecz przypuszczalnie w Wilnie, jeszcze w tym krótkim okresie poprzedzającym w yjazd Mickiewicza, pomiędzy pierw szą (11/24 IX 1824) a drugą im prowizacją (24/25 X—5/6 XI).

Oba wiersze przypuszczalnie zostały zapisane do album u praw ie równocześnie. Jeden z nich to opracowana przez poetę im prowizacja (zasadność tego domniemania rozważaliśmy wyżej), drugi zaś jest wczes­

ną w ersją (a w edług Zgorzelskiego, być może, pierw otną) wiersza Do Maryi. Czyż nie w ygląda to wszystko dziwnie?

W przeddzień swego w yjazdu, w w arunkach nie sprzyjających by­

najm niej spokojnej pracy twórczej, Mickiewicz znajduje czas na doko­

nanie radykalnej przeróbki wiersza, k tó ry był pracą „w gronie tylko przyjaciół czytaną i im m iłą”, nie przeznaczoną do publikacji, „bo do

(11)

2 6 8 SIEMION LANDA

popraw y ostatecznej ręka [poety] się jeszcze nie przyłożyła” 10 (nie po­

siadam y żadnych faktów świadczących, że Mickiewicz w tym okresie korygował improwizacje lub inne utw ory literackie) — i jednocześnie przepisuje kaligraficznie wczesną redakcję wiersza Do Maryi, która straciła już dla niego jakiekolwiek znaczenie literackie. Przecież całkiem niedawno — trzym ajm y się propozycji Zgorzelskiego — poeta w pro­

wadził do swego pierwszego szkicu istotne zm iany i ta właśnie w ersja była już w ystarczająco znana, jeśli poczęła krążyć w odpisach po całej Litwie i ziemiach polskich. Cóż więc spowodowało, że Mickiewicz nagle

„zapomniał” o świeżych jeszcze popraw kach w tekście? Czyżby dał się unieść pasji zapisywania wczesnych redakcji w łasnych utworów? To przecież do niego nie podobne. Zbyt sztucznie w yglądają wszystkie kon­

strukcje kojarzące pojawienie się dwóch pierwszych wierszy w albu­

mie — z ostatnim i dniam i pobytu Mickiewicza w Wilnie.

M ieliśmy dotąd do czynienia z negatyw ną jedynie argum entacją, lecz nie jest ona wystarczająca, by ustalić chociażby hipotetycznie czas pow stania albumu. Potrzebne są inne, pozytywne fakty. Sądzę, że takie istnieją. Do spostrzeżeń wyłożonych w moim arty k u le pragnę dorzucić jeszcze jedno, w pew nym sensie podpowiedziane mi przez mego adw er­

sarza, który zwrócił szczególną uwagę na kopie Pietraszkiewicza. Wspo­

minało się już o moskiewskim pochodzeniu tego zbioru. Obecnie należy podkreślić, że w odróżnieniu od większości odpisów znacznie później­

szych niż zapisy w albumie, kopie sporządzone przez Pietraszkiewicza z omawianych dwóch w ierszy w yraźnie korespondują z tekstam i pow­

stałym i przed wpisami do album u — można o ty m wnosić na podstawie charakteru popraw ek w brulionach, z których poeta przepisyw ał na czysto. Właśnie tu możemy znaleźć wskazówkę potw ierdzającą, że al­

bum pow staw ał wiosną 1826, podczas pierw szych miesięcy pobytu Mic­

kiewicza w Moskwie. Jeden z brulionów, wiersz Do M aryi, został p raw ­ dopodobnie sporządzony z tekstu, który w lutym 1826 ukazał się w „Dzienniku W arszawskim” (niewielkie rozbieżności można tłumaczyć autorską m anierą kopiowania), następnie poddany był dalszej korekcie

i wreszcie — w w ersji ostatecznej — utrw alony w albumie.

Niestety, Zgorzelski pominął milczeniem tekstologiczną analizę kopii Pietraszkiew icza — od publikacji, poprzez w ersję o charakterze „przej­

ściowym”, aż do tekstu w album ie — zaw artą w moim artykule, jak również kw estię popraw ki do tekstu dokonanej przez poetę w w yda­

niu, które podarował Tadeuszowi Pągowskiemu (Ł 257—259, przypisy 30, 32), czyli to wszystko, co niedwuznacznie popiera hipotezę o mos­

kiewskim pochodzeniu albumu. Zam iast tego szczególnie wiele uwagi poświęcił Zgorzelski stylistycznej analizie utw oru, ale to już przecież dziedzina odczuć subiektywnych, z którym i nie chcę i naw et nie mam praw a dyskutować. Pragnąłbym jedynie oświadczyć, że nie mogę się

10 .B ib liotek a Polska” 1826, t. 2, s. 184.

(12)

FAKTY, HIPOTEZY, DOMYSŁY 2 6 9

zgodzić na przypisanie m i twierdzenia, jakoby w ersja w albumie byłą

„nierównie dosikonalsza w wyrazie poetyckim ” (Z 187). Wprost przeciw ­ nie, piszę: „obie w ersje są sobie równe pod względem estetycznym ”

(Ł 260). I więcej — jestem przekonany, że poeci tej m iary co Mickie­

wicz i Puszkin nie posiadają w swoim dorobku wierszy przeciętnych i każdy w ariant ich utw orów ma niepow tarzalną wartość artystyczną.

A rtyzm , dążenie do jak największej wyrazistości, artystyczne doskona­

lenie wiersza nie mogą być rozpatryw ane jako cel sam w sobie ani jako praca rzemieślnicza; stanow ią jedynie przejaw nie zawsze dostrze­

galnych poszukiwań wewnętrznych, nowych percepcji ideowych. I dla­

tego można uznać, że redakcja wiersza z album u nie tylko jest później­

sza od ogłoszonej w „Dzienniku W arszawskim”, lecz również ze w zglę­

du na jej sposób konstruow ania obrazu jest związana z moskiewską, a nie z w ileńską liryką Mickiewicza. O ddajm y zresztą głos „anonimowemu przyjacielow i” poety, nieoczekiwanie polem izującem u ze Zgorzelskim z łamów „Biblioteki Polskiej” : „mimo pięknego wynalezienia, gładkich myśli i łatwego ry m u ” uderza w pierwszej publikacji wiersza „zanied­

banie i zupełna niepoprawność” lł. Być może, że ów przyjaciel był zbyt surow y w swej ocenie (niestety, całkiem um otywow anej w w arunkach bezprawnego publikow ania utw orów autora), lecz ogólny wniosek, jaki ów „polemista” wysuwa, jest całkiem w yraźny: za ostateczną redakcję w iersza uważa on tekst identyczny z autografem w albumie. Czy jed­

nak można zaufać opinii anonimowego obrońcy Mickiewicza? W jakim stopniu jest ona autorytatyw na i w jakiej m ierze wyraża stanowisko poety?

3

Bez względu na to, jaką wagę przyw iązujem y do ustalenia, kto był autorem listu „protestacyjnego”, spowodowanego bezpraw nym i publi­

kacjam i utw orów Mickiewicza i w ystępującego w obronie jego praw autorskich — jeszcze większe zainteresow anie budzi osoba inspiratora tego listu (w każdym razie wyrażającego poglądy i nastroje owego czło­

wieka). List ten może być uznany, moim zdaniem, za niezwykle cieka­

w y dokum ent uczestnictwa Mickiewicza w życiu literackim W arszawy w przededniu „w ojny” mającej w krótce rozgorzeć między rom antyka­

mi a klasykami. Ta właśnie spraw a wywołała najwyższy i najbardziej obw arowany argum entam i sprzeciw Zgorzelskiego; z większością jego argum entów byłem gotów zgodzić się od razu.

Kiedy w artykule polemicznym przekonywająco udowodnione zos­

tało, że list „protestacyjny” nie ma nic wspólnego z „klarowną, jasno myśl ujm ującą, na łacinie wzorowaną — składnią Mickiewicza” (Z 181),

11 Cyt. za: W. В i l l i p , M ickiew icz w oczach w spółczesnych. W arszawa 1962, s. 66. (Cyt. Ł 256).

(13)

2 7 0 SIEMION LANDA

kiedy językowa specyfika listu nie znajduje potw ierdzenia w m ateria­

łach Słow nika języka Adam a Mickiewicza — nie mogę nie przyznać racji. Co więcej, sam dość szczegółowo uzasadniłem fakt, że list był pisany nie przez Mickiewicza, lecz przez jego przyjaciół, a następnie został poddany przez Dmochowskiego przeróbce znacznie w ykraczają­

cej poza wymogi redakcyjne (Ł 267—271). K iedy au to r arty k u łu zw ra­

ca uwagę na fakt, że poeta był jak najdalszy od braku skromności au­

torskiej, szczególnie w stosunkach z przyjaciółmi, i że nie sposób sądzić, aby w yrażał się pogardliwie (choćby naw et czyniąc to anonimowo) o twórczości swego młodszego przyjaciela Odyńca czy przypisyw ał so­

bie sławę poetycką — mogę jedynie przyjąć te spostrzeżenia i wskazać na podobne we w łasnym artykule, które zresztą zauważył mój pole­

mista.

Lecz jeśli uznam y za słuszne wszystkie te konstatacje, cóż zostanie w liście z samego Mickiewicza? Czyż można będzie w ykryć jego obec­

ność pod tylom a naw arstw ieniam i i określić treść owej „obecności”?

W ydaje się, że w yraża się ona w głównej problem atyce listu — nieste­

ty, praw ie całkiem pom iniętej w replice Zgorzelskiego.

Problem y praw a autorskiego są nicią przew odnią całego listu, jego zawartości, odcieni emocjonalnych. Je st to rzecz zrozumiała. W ystarczy przypomnieć, że szybko rosnąca sława Mickiewicza niosła ze sobą rów ­ nież negatyw ne skutki. Dało się to odczuć w postaci nie znanych dotąd korsarskich publikacji utw orów poety.

„Plagiaty”, jak zwykło się nazywać owe korsarskie wydania, nie ograniczały się do poszczególnych wierszy, przedrukow yw ano całe cykle poetyckie czy poem aty, bez wiedzy autora ukazyw ały się naw et zbiory utworów. Sytuacja poety-zesłańca, oderwanego od najw ażniejszych oś­

rodków k u ltu ry polskiej, znacznie utrudniała, a najczęściej uniem ożli­

w iała skuteczną kontrolę publikacji własnych utworów. Lecz mimo wszystko Mickiewicz sta rał się bronić swych praw , najczęściej co praw da z niezadowalającym skutkiem . Świadczą o tym jego listy z okresu ro­

syjskiego do przyjaciół i znajomych, zabiegi dotyczące przekazania peł­

nomocnictw wydawniczych Odyńcowi i Lelewelowi — w celu obrony przed owymi niszczycielskimi „plagiatam i”. S ytuację komplikował fakt, że zasady praw autorskich zostały ustalone ostatecznie w drugiej poło­

wie w. XIX, w latach zaś dwudziestych pojęcie własności autorskiej nie było dostatecznie sprecyzowane 12.

N ikt chyba prócz Mickiewicza nie uświadam iał sobie wówczas tak

18 Zob. W. S p a s o w i c z , P raw a au torskie i kontrafakcja. Warszawa 1871. — Ch. L y o n - C a e n , P. D a l a l a i n , Lois françaises e t étrangères sur la pro­

priété littéra ire e t artistiqu e [...]. T. 1—2. Paris 1889—1896. — М. В. Г о р д о н , К ис­

тории возникновения авторского права в России. „Ученые записки Харьковского юридиче­

ского института” вып. 3, 1948.

(14)

FAKTY, HIPOTEZY, DOMYSŁY 2 7 1

w yraźnie konieczności ustalenia podstaw praw nych dla własności au­

torskiej. W liście do Odyńca, z czerwca 1827, przyznaw ał poeta: „Nie mam najmniejszego w yobrażenia [...], czy są jakie praw a przeciwko fał­

szerzom w ydań [...]” (D 343). A w liście do Józefa Muczkowskiego (z 5/17 III 1829; D 475) skarżył się: „własność autorska tak u nas mało szanowana”.

W tej szkicowo zarysowanej perspektyw ie list „bezimiennego przy­

jaciela” poety przestaje wydawać się przypadkow ym zjawiskiem; wiąże się organicznie z całością problemów wydawniczych, z jakim i borykał się Mickiewicz; list ten po raz pierwszy i — być może — najpełniejszy w yraża jego poglądy na prawo autorskie. Niezależnie od tego, kto był bezpośrednim autorem , ideowa problem atyka listu pozostawała pod widocznym w pływ em sugestii samego poety, co znajduje zresztą poś­

rednie potwierdzenie w tekście anonimowej korespondencji, kiedy to jej autor — kilkakrotnie w tak niewielkiej notce dziennikarskiej! — powo­

łuje się na „wieloliczne utyskiw ania jego [tj. Mickiewicza] na podobne nadużycia” . W liście do Odyńca (22 II / 6 III 1826), w yprzedzającym bez­

pośrednio nadesłanie listu do redakcji „Biblioteki Polskiej”, Mickiewicz czynił przyjacielowi podobne gorzkie w yrzuty za „zaocznie” opubliko­

wany wiersz (Do Aleksandra Chodźki), który nie wydawał m u się tego w art. Nawet po upływ ie wielu lat, w r. 1837, nie zapomniał tych w ra­

żeń i w tomie 3 paryskiego w ydania podarow anym Pągowskiemu zrobił obok tego utw oru następującą uwagę: „Do tych wierszy nie przyznaję się, są fałszywie z pamięci przez kogoś notow ane” (DW 1-1, XLV).

Jest to praw ie dosłowna zbieżność z opinią anonimowej „protestacji” :

„czynią krzyw dę autorowi, że jego pracę [...] podają ze swoich kopij sfałszowanych”. Na ile podobne przeżycia poety były aktualne w okre­

sie powstania „protestacji”, niech świadczy list Malewskiego do jego sióstr z kw ietnia 1826:

Posłałem był piosnkę m yśliwską. Autor teraz ma do m nie pretensją, bo, jak powiada, piosnka nie była jeszcze poprawiona. N ie dawaj w ięc nikomu tego egzemplarza, bardzo cię o to proszę od siebie i od autora [...]13.

„Popraw ione” teksty są tu zdecydowanie przeciwstawione „nie po­

praw ionym ”. A ntyteza „poprawiony” — „nie popraw iony” staje się w owym czasie w świadomości Mickiewicza form ułą polemiki literackiej w prowadzonej przez niego walce o ochronę w łasnych praw autorskich.

Nigdy przedtem i — pozwolę sobie dodać — nigdy później poeta nie odczuwał tak w yraźnie konieczności popraw iania swoich utworów, rozcho­

dzących się w „nie poprawionych” wersjach, jak w tedy, gdy zajmował

13 Cyt. za: W. M i c k i e w i c z , Ż y w o t A dam a M ickiew icza. T. 1. Poznań 1890, s. 246.

(15)

: 2 7 2 SIEMION LANDA

się doborem m ateriału do tom iku 3 swych poezji. Oto dlaczego skłonny jestem uważać notkę objaśniającą do Baszy w album ie Moszyńskiego:

,,impro[wizacja] popr[awiona]” — jedyny przypadek podobnego notowa­

nia w znanych nam autografach poety — za bezpośrednią reakcję na bezpraw ne opublikowanie tej „nie popraw ionej” im prowizacji na po­

czątku 1826 r. w „Dzienniku W arszawskim”. Ale nie o album teraz nam chodzi.

W alka Mickiewicza z korsarskim i publikacjam i w ywoływała jego ref­

leksje o idei prawa, własności i woli autorskiej. Idee owe znalazły swoje odbicie w liście do redaktora „Biblioteki Polskiej”.

Nie zam ierzam określać, w jakim stopniu uzasadniona jest ironia Zgorzelskiego na tem at stylu anonimowego listu. Tam, gdzie ja u p at­

ru ję pełen emocji język potoczny, w niewielkim tylko stopniu podpo­

rządkow any obowiązującym konstrukcjom składniowym (być może, jest to nie całkiem udany zapis pełnych oburzenia wypowiedzi poety), Zgo- rzelski dostrzega „wypowiedź człowieka pióra, publicysty” (Z 181).

W takim w ypadku jest rzeczą niezrozumiałą, dlaczego „wypowiedź”

profesjonalisty była „w składni swej zawiła, nie skoordynowana, w zwią­

zkach zdaniowych chw iejna i niejasna” (Z 181). Chodzi nam tu jednak o coś innego. N aw et przez m glistą kalkę zapisu dość przejrzyście prze­

b ijają ideologiczne sform ułow ania Mickiewicza — choćby w takich np.

fragm entach:

łatw o sobie w ytłum aczyć słuszne powody użaleń autora na podobne nieoszczę- dzanie jego [...].

to dzieje się mimo jego chęci, życzeń i zezwolenia [...].

żeby [...] ogłoszenie było za wiadom ością i w olą autora [...].

autor pracując nad w ykończeniem dzieł swoich do 3 tomiku nierad w idzi sie­

bie uprzedzanym w m yślach i życzeniach, których w ykonanie wprost do niego należy [...]14.

List „protestacyjny” zabrzm iał jak swoista publiczna deklaracja broniąca praw autora do jego własności, przy czym pojęcie własności literackiej wiązało się z problem em odpowiedzialności za doskonałość artystyczną utw oru poetyckiego.

Idee te w owym czasie były tak zaskakujące, że w ywołały zdecydo­

w any sprzeciw naw et ta k doświadczonego publicysty jak Dmochowski:

nie można obwiniać redaktorów pism periodycznych, iż używ ają prawa w ła ś­

ciwego sobie i um ieszczają to, co im udzielone zostanie. W ydawcy dzienników i gazet słusznie mogą bronić się tą odpowiedzią Moliera „Je p ren ds m on bien pa rto u t où je tro u ve”. Nigdy nie odrzucą płodów tak pięknego talentu, cho­

ciażby mniej wykończonych, a zwłaszcza że poezje umieszczone w pismach periodycznych za próby i szkice, nie zaś za wykończone dzieła zw ykle publicz-

14 „Biblioteka Polska” 1826, t. 2, s. 184.

(16)

FAKTY, HIPOTEZY, DOMYSŁY 2 7 3

ność uważa, których ostateczne w ygładzenie w zbiorze dzieł autora znaleźć się sp od ziew a15.

Poglądy Dmochowskiego były „program owe” dla owych czasów, czyli odzwierciedlały realną praktykę wydawniczą i podzielali je p ra ­ wie wszyscy współcześni. Ale cóż mówić o Dmochowskim, jeżeli sam Lelewel szczerze pragnący pomóc zesłanemu poecie, pozbawionemu nie­

mal zupełnie możliwości prowadzenia swych interesów wydawniczych, niewiele się od Dmochowskiego różnił pod ty m względem. Obdarzony najszerszym pełnomocnictwem („Bez zgłoszenia się do Mickiewicza mam praw o w im ieniu jego na przedrukow anie dzieł jego zezwolić” 16).

Lelewel najczęściej nie zawiadamiał poety o w szystkich w arunkach i za­

wartości planow anych edycji. Znane jest rozgoryczenie Mickiewicza po otrzym aniu wiadomości o w ydaniu paryskim z lat 1828 — 1829. W ydanie poznańskie w ty m sam ym okresie dostarczyło m u podobnych przykrości.

I nie chodziło tu tylko o w ygląd zewnętrzny.

W ystarczy przypomnieć, że do tomu 3 owego w ydania, znajdującego się pod osobistym patronatem Lelewela, włączono... im prowizacje Do Aleksandra Chodźki i Basza, przedrukow ane z „Dziennika W arszawskie­

go”, które przecież nie tak dawno sprowokowały ukazanie się listu

„protestacyjnego” i polemicznej repliki wydawcy „Biblioteki Polskiej” . R edagujący nowe w ydanie w ścisłym kontakcie z Lelewelem Józef Muczkowski posuwa się jeszcze dalej niż Dmochowski. W przypisach do Baszy w yjaśnia, dlaczego zdecydował się na ogłoszenie tekstu w y­

raźnie niedoskonałego:

Lubo spraw iedliwa jest uwaga w ydaw cy „Biblioteki P olsk iej”, z roku 1826 [...]; z tym w szystkim , kiedy już w piśm ie publicznym [...] jest ogłoszoną, nie w ahaliśm y się um ieścić jej w niniejszym wydaniu, aby je tym sposobem jak najzupełniejszym u czy n ić17

W tym że celu „uzupełnienia” Muczkowski nie zaw ahał się do swego w ydania włączyć utw oru Śmierć zdrajcy o jczyzny „przez Antoniego Góreckiego” i — bezimiennie — Wygnańca Odyńca wraz z fragm entem Majtka. Za ty m wszystkim, rzecz jasna, nie kryła się zła wola: Lelewel i Muczkowski w oparciu o ówczesne norm y postępowania edytorskiego pragnęli bezinteresow nie pomóc poecie i nie mogli pojąć jego źle u k ry ­ wanego niezadowolenia 18.

15 Cyt. za: B i l l i p , op. cit., s. 67—68. (Cyt. Ł 261).

16 Cyt. za: T. S y g a , Te księgi proste. D zieje p ie rw szych polskich w yd a ń książek M ickiew icza. Warszawa 1956, s. 74.

17 A. M i c k i e w i c z , P oezje. T. 3. Poznań 1828, s. 103—105.

18 Historię wydań, które ukazały się za życia poety, zreferow ał Cz. Z g o r z e l ­ s k i (DW 1-1, X X X IX —LI). O wydaniu poznańskim zob. S. P i g o ń , Z d zie jó w ku ltu M ickiew icza w W ielkopolsce. „Kurier Poznański” 1921, nry 92—96. — B. Z a ­ k r z e w s k i , M ickiew icz w W ielkopolsce. Poznań 1949. — S y g a , op. cit. — J. M a c i e j e w s k i , G dy gościł w W ielkopolszcze. A dam M ickiew icz w W ielkim K s ię stw ie Poznańskim 1831—1832. Poznań [1958].

18 — P a m i ę t n i k L i t e r a c k i 1978, z. 4

(17)

2 7 4 SIEMION LANDA

W ydaje się, że przytoczone spostrzeżenia, uzupełniające argum en­

tację poprzedniego mojego artykułu, pozw alają usunąć wątpliwości co do decydującego udziału Mickiewicza w form ow aniu ideowej proble­

m atyki listu, jak też mogą świadczyć o prekursorskiej roli poety w pro­

cesie tw orzenia się nowych w literaturze polskiej poglądów dotyczących praw a autorskiego.

Spostrzeżenia te nie w yczerpują treści listu. Zaskakuje on również literacką orientacją autora. W ty m miejscu zostałem znowu zasypany law iną pytań i uwag krytycznych.

4

Dlaczego w ięc później zdecydował się na anonim ową form ę „protestacji”, skoro m iał pełne prawo w ystępow ać w e w łasnym im ieniu? [···] Obrona za po­

mocą strusiej m etody chowania głow y w piasek n ie w ydaje się zgodna ze sty ­ lem reagow ania M ickiewicza. N ie unikał on przecie jawnych i czołowych starć, gdy w ym agały tego okoliczności. [Z 180]

Co było przyczyną zwrócenia się poety do „Biblioteki Polskiej”, skoro jedyna rzecz, którą w tej kw estii wiem y na pewno, to wyrażone w liście do Odyńca pragnienie, by wystosować „protestację” do „Dzien­

nika W arszawskiego” ? (Z 180) Czyż mógł Mickiewicz pozwolić na otw ar­

tą gloryfikację swojej osoby w liście, którego był współautorem ? (Z 178

— 179) — itd.

Co praw da, sam au to r tych wątpliwości lojalnie stwierdza:

Zbyt często jednak polem iczna argumentacja szkicu odwołuje się do prze­

św iadczeń o charakterze poety. Łatwo w takich sytuacjach o subiektyw ną ocenę. [Z 180]

Powyższe sform ułow ania zw alniają mnie z obowiązku odpowiedzi i dlatego ograniczę się jedynie do przedstaw ienia pew nych faktów zwią­

zanych z obiektyw ną sytuacją, w jakiej znajdował się w tedy poeta.

Mickiewicz przybył do Moskwy na dwa dni przed w ybuchem pow­

stania dekabrystów, w którym uczestniczyło w ielu spośród jego przyja­

ciół. Już w Odessie przypadkowo znalazł się w polu obserwacji policji.

Oprócz władz m iejskich i licealnych, które niejako z obowiązku inw i­

gilowały zesłańców, wszyscy znajdowali się w ognisku zainteresow ania W itta, przygotowującego przy udziale Sobańskiej w łasny donos na de­

kabrystów . Za w yprawionym i do Odessy absolw entam i wileńskiego u n i­

w ersytetu ciągnęły się drapieżne macki z Wilna i Warszawy: senator Nowosilcow i w. ks. K onstanty nie odwracali od zesłańców swej uw a­

gi 19. Represje polityczne, które nastąpiły po upadku powstania deka­

brystów, mogły jedynie pogłębić ostrożność i „konspiracyjność” w za­

19 С. С. Ла н д а , Мицкевич накануне восстания декабристов. W zbiorze: Литература славянских народов. Вып. 4. Москва 1959.

(18)

FAKTY, HIPOTKZY, DOMYSŁY 2 7 5

chowaniu Mickiewicza, unikającego w owym czasie wszelkich znajomoś­

ci, ograniczającego swą korespondencję z W arszawą do osoby Odyńca.

Czy w tych w arunkach poeta mógł zdecydować się na zwrócenie na siebie uwagi poprzez otw arte w ystąpienia? N awet w okresie dużo póź-.

niejszym, n a wiosnę 1827, kiedy sytuacja znacznie się ustabilizowała, zwyczajna n otatka Mickiewicza dotycząca życia literackiego w Rosji ukazała się w W arszawie anonimowo. Ogłoszony w 1828 r. fragm ent pryw atnego listu z opisem im prowizacji Mickiewicza w P etersburgu uruchomił, jak wiadomo, cały ap arat policyjny. Czyż same w arunki polityczne, w jakich żył poeta, nie w ystarczą dla w ytłum aczenia anoni­

mowości „protestacji” bez uciekania się do zbędnego moralizowania?

Zresztą prócz powodów politycznych można jeszcze podkreślić czys­

to literackie, skłaniające poetę do sięgnięcia po form ę popularnego pod­

ówczas gatunku anonimowej korespondencji. Jak już wspomniałem, Mickiewicz nie dążył w owym czasie do otw artej w ym iany poglądów.

Uważał, iż przyczyna „protestacji” ma ch arakter osobisty, a form a ano­

nim u najbardziej takiem u w ystąpieniu odpowiadała. W liście do Odyńca (z 22 I I / 6 III 1826; D 282) wspomina właśnie o przyczynach, które ten protest wywołały, lecz nic nie mówi o jego form ie ani o adresacie, do którego zam ierzał skierować artykuł.

To, że list „protestacyjny” został opublikowany w „Bibliotece Polskiej”, tłum aczyłem specyficzną pozycją literacką, jaką podówczas zajmował Mickiewicz, k tóry w pew nym okresie (przed nadejściem wiosny 1827) szukał kontaktów z Dmochowskim (Ł 262, 265—266); i żeby już nie po­

wracać do tych zagadnień, pozwolę sobie na przytoczenie jedynie nie­

których uzupełniających poprzednią m oją wypowiedź argumentów.

Przed nadejściem wiosny 1826 Mickiewicz jeszcze nie znał arty k ułu Dmochowskiego Uwagi nad teraźniejszym stanem, duchem i dążnością poezji polskiej, ogłoszonego drukiem w tomie 1 „Biblioteki Polskiej”

z r. 1825, choć już dowiedział się o nim 20. Przyjaciele otrzym ali arty k u ł prawdopodobnie w końcu marca lub w początkach kw ietnia i w yw arł on na nich tak pozytywne wrażenie, że w krótce jeden z nich, Cyprian Dasz­

kiewicz, zajął się przekładem tekstu dla w ydawanego przez N. Polewoja pisma „Московский телеграф” . Należy tu taj podkreślić, że kontakty Polewoja z Mickiewiczem i gronem jego przyjaciół rozpoczynają się gdzieś w kw ietniu—m aju 1826, czyli m niej więcej w czasie pow stania

„protestacji”. Przygotow any przez Daszkiewicza przekład dosłowny zo­

stał poddany przez Polewoja korekcie literackiej. Nie może być mowy o jakichkolwiek w ty m okresie samodzielnych poglądach Polewoja na tem at literatu ry polskiej, ponieważ — jak tw ierdzi Mickiewicz — do­

20 Jak podaje W. M i c k i e w i c z (op. cit., s. 247), 24 II / 8 III 1826 M alewski ponaglał siostry: „Chciejcie mu (M. Piaseckiem u) [...] powiedzieć, ażeby »Biblio­

tekę« co prędzej przysłał, bo Adam owi i m nie bardzo chce się ją przeczytać”.

(19)

2 7 6 SIEMION LANDA

piero jesienią 1826 zaczął on uczyć się polskiego. Tym ciekawiej w yglą­

dają jego przypisy do przekładu artykułu.

W przepisie pierw szym została podana zwięzła inform acja o Dmo­

chowskim:

A rtykuł o poezji polskiej przełożony został z czasopisma „Biblioteka P ol­

ska”, które od roku zeszłego w ychodzi w W arszawie, a w ydaje je p. Dm o­

chowski, syn znakomitego tłumacza I lia d y 'i niepospolity literat p o lsk i21.

W ydaje się rzeczą w ątpliw ą, by Polewoj posiadał taką wiedzę o re ­ daktorze „Biblioteki Polskiej”. Opinia ta wyszła prawdopodobnie z k rę­

gu Mickiewiczowskiego, gdzie nie mogło nie być dyskusji nad przekła­

dem Daszkiewicza, który, jak wiadomo, mieszkał wówczas razem z Mic­

kiewiczem, M alewskim i Jeżowskim. Znacznie później, w liście do Odyń­

ca z m arca 1827, poeta obszerniej uzasadnił swą pozytyw ną opinię o Dmo­

chowskim, podzielaną również przez Daszkiewicza.

N astępny przypis Polew oja dotyczy bezpośrednio Mickiewicza:

Młody ten poeta zasługuje na sław ę europejską dzięki sw ym pełnym siły i zapału poezjom. [...]

Jeśli zdanie p. Dm ochow skiego o IV części D ziadów m oże niektórym kry­

tykom w ydaw ać się stronnym , jako głos spółrodaka zachw yconego n iezw yk ły­

m i zaletam i pierwszego w śród w spółczesnych poetów Polski, to niechaj głos człow ieka zupełnie bezstronnego w tym względzie potw ierdzi zdanie jego, które cała Polska podziela. W literaturze rosyjskiej nie ma nic takiego, co by m ożna było porównać z IV częścią D ziadów M ickiewicza 22.

Zwróćmy uwagę na fakt, że pierwsza ocena Mickiewicza jako poety na skalę europejską, ocena zaw ierająca całą kw intesencję recepcji Mickie­

wicza w Rosji aż do w ierszy Boratyńskiego:

Gdy, M ickiewiczu, poeto natchniony, Widzę Cię dzisiaj u Byrona nóg, Powiadam : w ielbicielu uniżony!

O wstań, o w stań, pamiętaj: tyś sam bóg! 23

— została w ykoncypowana przez Polewoja nie na podstawie lektury, lecz dzięki kontaktom z polskimi przyjaciółmi poety. Europejska sława Mickiewicza rodziła się — nie tylko na Litwie, lecz również w Rosji — przede wszystkim w w ąskim kręgu filomatów i filaretów , ubóstw iają­

cych swego przyjaciela. Podobną ocenę poety, w yrażoną w prawdzie nie­

co oględniej, zawiera list „protestacyjny”, k tó ry powstawał, jak się w ydaje, w tym (lub zbliżonym) czasie co przekład arty k u łu Dmochow­

skiego. Uczestnictwo Mickiewicza w pow staw aniu tych dwóch tekstów

21 Cyt. za: L. M é y e t, Zdanie P olew oja o M ickiew iczu. „Pam iętnik Tow a­

rzystw a Literackiego im. Adama M ickiew icza” t. 6 (1898), s. 341.

22 Cyt. jw., s. 341—342.

23 E. B o r a t y ń s k i , T y nie naśladuj... Przełożył M. J a s t r u n . W zbiorze:

A dam M ickiew icz w p o e zji p o lsk iej i obcej. 1818 — 1855 — 1955. (Antologia).

Opracował J. S t a r n a w s k i . W rocław 1961, s. 747.

Cytaty

Powiązane dokumenty