• Nie Znaleziono Wyników

Dekabryści i ich stosunek do Polski

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Dekabryści i ich stosunek do Polski"

Copied!
31
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

DEKABRYŚCI I ICH STOSUNEK DO POLSKI

і.

Nie i m m zamiaru przed staw iać tu, choćby najtreściwiej,

dziejów p ow sta n ia i rozw oju tych organizacja tajnych rosyj­

skich, k tó rjrch założyciele i uczestnicj7 zasłynęli nastę p n ie pod m ianem „ d e k a b r j's tó w “, albo, jak m jr ich nazj-wamjT — „grudnio- w c ó w “.

W p raw dzie, należyte zobrazow an ie historyi zw iązków tajnjTch w Rosyi, n a k tó rj’ch czele stali dekabryści, należałobj' się i n a ­ szemu ogółowi, któ ry o tem wszystkiem niewiele wie, wiedzieć zaś p ow inien więcej niż to, co rozpo w szech n iła o nich w śró d nas legenda, ze w zględu przedew szystkiem na ich s tosun e k do nas, na ich poglądy na Polskę i jej przj^szłość. W s p ó łt w ó r c ą leg e n d j7 o de ­ k abrystach był, ja k w iadomo, Mickiewicz, którj^ ich kilku znał osobiście. To też kazdjT z nas, gdy mu przychodziło rozważać s p ra w y i w ypadki, związane z ru ch e m d e k a b ty stó w , m achinalnie p ow tarzał za Mickiewiczem jeg o o tych ludziach świadectw o. Atoli s to su n e k ich do nas objaw iał się w rzeczywistości w szcze­ gólniejszy sposób, w taki, że g d j' się to pozna — legenda musi się rozwiać...

N iepo do bn a dzisiaj patrzeć na d e k a b rj's tó w okiem wzniosłej, wzruszonej ich losem, duszj' Mickiewicza, n iepodo b na oceniać ich chęci i zam iarów względem nas, ich w ogóle sto sunk u do cało­ kształtu s p ra w Polski, tak jak to wszj'Stko oceniał Mochnacki np.,

(3)

1 8 6 D E K A B R Y Ś C I I ICH S T O S U N E K DO P O L S K I .

który, pisząc n a gorąco po w ypad kach r. 1831, więcej dbał o w y ­

tknięcie błędów' swoim, niż uchybień obcym !).

Zresztą dziś o ludziach, ich dążeniach i sposobach myślenia, za p atry w a nia c h i działaniach, m ożem y wiedzieć więcej i pewniej

niż przed laty. Dziś dopiero, z chwilą g d y głów ne źródło do hi-

storyi de k a b ry stó w , mianowicie akty komisyi śledczej, do ostatnich czasów n ied o stępn e, zostało ud o stę p n io n e badaczom, całkowita p r a w d a o nich może wyjść na jaw .

Materyał, za w a rty w aktach Komisyi śledczej, złożony nietylko z odpowiedzi n a staw iane d ek a b ry sto m na śledztwie pytania, lecz i z całych refe ra tó w i zapisek, w yk ładających historyę tajnych związków, w spółudział w nich każdego z podsądnych, oraz w y n u ­ rzenia, dotyczące ich uczuć najpoufniejszych i myśli najskiytszych, jest źródłem o wiele cenniejszem do pozn an ia całości ruchu i zro­ zumienia p o b u d e k działania s p iskow ców , niż to, z jakiego do nie­ d a w n a w y p a d a ło historykom czerpać, niż ta cała t. zw. literatura o d ek ab ry stach , złożona z ich p am iętników i wspom nień, pisanych głównie na w ygn an iu , kiedy już i pamięć zaw odziła au to ró w i uczu­ cia ich straciły p ierw o tn ą swoją świeżość.

Do tego p ierw szo rzędn eg o źródła zwróciła się już n auka ro ­ syjska. Co ważniejsze m ateryaly, dotyczące dekabrystów , zostały w krótkim czasie p o w y d a w a n e w osobnych książkach, bądź w w y­ d aw nictw ach peryo d y czny ch (jak np. „B yło je“); nie dały na siebie rów nież długo czekać o p raco w ania monograficzne, pośw ięcone ż y ­

ciu i sp ra w o m wybitniejszych d e k a b ry stó w , bądź też dzieła, obej­

mujące całość ruchu, któ reg o byli spraw cam i, przedstaw iające roz­ wój tajnych organizacyi, którym przew odniczyli i dla których nakreślili plan d z ia ła n ia 2). Na ludzi i ich czyny, na c h a ra k te r j e ­ d n o ste k i c h a ra k te r ruchu, k tórem u dał}7 inicyatyw ę, n a wartości

1 ) P . Potr »tanie narod u ро їякіеуо w r. 183 0 i 18 3 t. T o m 2-gi d z ie ł, r o z ­ d z ia ł o T a jn y c h z w ią z k a c h .

2) D z ie ła z k tó r y c h k o r z y s ta łe m w n in ie j s z y m sz k ic u : p rof. M. W . D o -w n a r -Z a p o ls k ij: — 1) „ T a jn e T o -w a r z y s t -w o D e k a b r y s t ó -w “, 2) „ Id ea ły D e k a b r y ­ s t ó w “, 3) „M em u ary D e k a b r y s tó w '“ (Z a p isk i, l is t y , z e z n a n ia , p r o je k ty k o n s ty - tu c y i, w y c ią g i z e s p r a w y ś le d c z e j i t. p ., w y d a n e p r z e z p r o f D. Z a p o ls k ie g o ).

N. P a w ło w - S y lw a n s k ij — „ D e k a b r y s ta P e s t e l p r z e d n a jw y ż s z y m są d e m k a r n y m “ . (R o s y js k a B ib lio te k a H is to r y c z n a , N. Ib). „ D e k a b r y ś ci, T a jn e T o w a -s tw a w R o -s y i “. ( Ś le d z t w o . S ą d . W y r o k . A m n e -s ty a O fic y a ln e d o k u m e n ty ), w y ­ d an ie S a b lin a . M o s k w a r. 1906. B a r o n R o z e n „ Z a p isk i D e k a b r y s t y “ N. A . K o- tla r e w s k ij — „ D e k a b r y ś c i k s. O d o je w sk ij i A. A . B e s tu ż e w -M a r lin s k ij“ . R o c z ­ niki w y d a w n ic t w a „ B y ło j e “ . P ro f. S z y m o n A s k e n a z y „ R o s y a - P o ls k a “ (I S lb — 1830), te n ż e „ Ł u k a s iń s k i“ . M. M o ch n ack i — „ P o w s t a n ie n a r o d u p o ls k ie g o “ i t. p.

(4)

D E K A B R Y Ś C I I IC H S T O S U N E K D O P O L S K I . 1 8 7

in dy w id u alne i w artości społeczne, rzu co no ostatnimi czasy wiele św iatła żywego, niejedną w ątp liw o ść rozstrzygnięto, niejedną stronę przedm iotu, z b a d an o po raz pierwszj^, całość rzeczy w ogóle p rz e d ­ staw iono gruntow niej i zupełniej. Na p o d s ta w ie tego wszystkiego, m ożna ju ż dzisiaj mówić stanow czo i śmiało, bez obaw'y uchybień i sk ru p u łó w co do nie o d dania kom uś lub czemuś sp ra w ie d liw o ­ ści należnej, przynajmniej o tem wszystkiem , co było zasadniczem w r u ch u d e k a b ry stó w , w czem się wjrraziła isto ta ludzi i w y ­ padków.

Na to w szystko zw rócono i u nas, w ostatnich czasach, uw agę, n ied o sta te c zn ą je d n a k mojem zdaniem, zwłaszcza w tych w s z y s t­ kich w y padkach, gdzie chodzi o s to su n e k d e k a b ry stó w do narod u naszego, o ich p o g lądy na k w e sty ę p o lsk ą i intencye w zglę­ dem nas *).

Co do mnie, to właśnie na to o statnie p ra g n ę nacisk p o ło ­ żyć, zarów no, ja k i na g a tu n e k ludzi, na ich psychikę i ideały, gdyż w tem tkw ią p rzyczyny ich działań, a więc i s p rę ż y n y tego, co w tych działaniach nas dotyczyło.

G a tu n e k ludzi niew ątpliw ie pierw szorzędny. Należeli d e k a ­

bryści p rzew ażnie do stanu w ojsk o w e g o , t. j. do tej instytucyi państw ow ej, k tó ra w p a ń stw ie rosyjskiem najmniej p osiad ała w a ­ ru n k ó w do w y tw a rz an ia i p ielęg no w an ia w łonie swojem ducha niezależności i sw obody, wolnej i krytycznej myśli, um ożliw ia­ jącej w ś ró d jej członków św iadom e p rag n ie n ie i dążenie do in­ nych form życia społecznego i p a ń stw o w e g o . Z urodzenia swego i w ychow ania, byli — z małemi w yjątkam i — członkami tej w a r­ stw y społecznej, arystokratyczno-ziem iańskiej, której ideały spo ­

łeczne i polityczne, stanowił}1 zawsze najmocniejszą p o d p o rę

historycznego p a ń s tw a rosj^jskiego i nie sprzyjały jego ewOlucyi w kieru n k u rozszerzenia p ra w o byw atelskich czy politycznych. I oto, w ś ró d takiej w a rstw y , w atm osferze uwsteczniających myśl tradycyi rodzinnych, społecznych i p a ń stw ow y c h , w środow isku,

') P . L u d w ik K u lc z y c k i, a u to r n ie d a w n o w y d a n e j k sią żk i „ R e w o lu c y a R o s y js k a “ (O d D e k a b r y s t ó w d o w ę d r ó w k i w lu d , 1825 — 1870) L w ó w 1909 r.‘ p o ś w i ę c i ł s p o r o m ie j s c a w d z ie le s w o im D e k a b r y s to m i w y p a d k o m 14 g ru d n ia 1825 ґ: P o m ija ją c s z a b lo n s o c y a lis t y c z n y , z a s t o s o w a n y d o o c e n y r u c h u id e o ­ w e g o , r e p r e z e n t o w a n e g o p r z e z D e k a b r y s t ó w , ich p o g lą d ó w n a k w e s t y e s p o ­ łe c z n e i p o lit y c z n e , r z e c z ta d o b r z e p r z e d s t a w ia h is t o r y ę p ie r w s z y c h z w ią z ­ k ó w ta jn y c h w R o s y i i w y n ik i ich działafi.

(5)

1 8 8 D E K A B R Y Ś C I I I C H S T O S U N E K DO P O L S K I .

żyjącem biern em posłuszeństw em , w p o d d a ń s tw ie regułom i n a ­ kazom z e w n ę trz n jrm, zabijającym w jed n o stc e w szelką inicyaty- wę, w odd aniu się sp ra w o m i czynnościom, krępującym ducha, w szkole ucisku, przem ocy i ru ty n y bezdusznej — słow em w w a ­ ru n k a c h jaknajmniej sprzyjających b u dzeniu się n ow y ch instyn- któ w i a s p ir a c ji, p o w sta je g ro m a d a ludzi, w yprzedzających m yślą ep o kę swoją, nastrój o g ólny sp o łe c z eń stw a sw ego, stawiających woli swojej szczytny ideał życia z bio ro w e g o do urzeczywistnienia. S n ać ludzie ci byli z osobliwej, szlachetnej gliny ulepieni, jeśli mogli, n iew spie ran i przez nic i przez nikogo, bo ani przez trady- cve dziedziczne ani przez d ucha czasu,— w ynieść samodzielnie myśl swoją n a tak w ysok i poziom, wolę zaś swToją d o prow adzić do nie­ b y w a łe g o przed nimi, w życiu oświeconej części społeczeństw a rosj^jskiego, natężenia. W p ra w d z ie mieli za so bą świeże tradycy e rew o lu cyjn e Zachodu; duch liberalnej E u ro p y , k tó rą poznali w cza­ sie wojen nap o leo ńsk ich , ow iew ał i ich częstokroć; mieli możność p o ­ znania tych instytucyi, jak ie duch ten w y tw o rz y ł w E u ro pie zachodniej, zrozumienia wagi urządzeń now o ży tny ch dla przyszłości w łasnego narodu. Mieli rów n ież za s o b ą — co było w ynikiem w ojny r. 1812 — w zrost św iadom ości n arod o w ej we w ła s n e m społeczeństwie, ro mogło i ich także pobudzać do żywszej troski o jego do bro i p o ­

myślność. T o w szystko praw da, ale n ie z apo m in ajm y o tem, że

w czasach, w k tó ry c h przyszłym d e k a b ry s to m w y p a d ło formować d ucha swego, żyć i działać, m ożna było, ja k nic, stracić ten n ie ­ znaczny zasób tchu liberalnego, jaki p r z y p a d k iem zaczerpnęło się u obcych źródeł, — można było odrazu w ybić z g ło w y swojej wszelką myśl refo rm i postępu, w zetknięciu się z ów czesnym ładem i duchem p a ń s tw a rosyjskiego i usposo bien iem całego n ie ­

mal s p ołeczeń stw a. Powstali dekabryści w jed nej z najbardziej

p o nu ry ch e p ok życia rosyjskiego, w drugiej połowie pan o w a n ia A le k san d ra I-go, — kiedjr wszystkie sity p a ń stw a, cała je g o moc i urok, zużyw ane byty n a w sp ieran ie reakcyi politycznej w E u r o ­ pie, w Rosyi zaś n a b ezw zględne tłum ienie wszelkich przebłysków

myśli liberalnych i zabijanie w zarod ku życia wolności. S p o łe ­

czeństwo, zaró w n o j a k i państwO, og a rn ię te było p rąd e m reakcyi, ulegało i sprzyjało jej, będąc przeniknięte duchem , wrogim lib e ra ­ lizmowi europejskiem u. Znaczniejsze i czynniejsze żyw ioły sp o łe ­ czne w spierały reakcyę rzą d o w ą id eo w o i m oralnie, ze w zględów in te resu osobistego, poziomo-żjrciowego. Człow iek idei b e z in tere ­ sownej, czystej, bjrł tu rzadkością; w śró d działaczy i p rz e d s ta w i­ cieli państwTowTych — nie było takich wcale, w szyscy przejęci byli korzyścią osobistą, k aryerą, zaspokojeniem a m b ic ji w ładzy i z w ię ­

(6)

kszenia d o s ta tk ó w m ateryalnych. Jeśli więc w śró d tak ie g o —p a ń ­ s tw o w e g o i sp ołeczn ego — sta nu rzeczy— zjawia się liczny sto sun ­ kow o zastęp ludzi, któ rzy nietylko żywią dlań, w głębi serc sw o­ ich, głuch ą nienaw iść, n ietylko m arzą skrycie o lepszem życiu w ojczyźnie, lecz myśl swoją o niem w y trw a le noszą w sobie i szerzą dookoła, pom im o niezw ykłych trudności zadania, a p rzytem go­ towi są p o przeć j ą czynem, niebezpiecznym dla sam ych siebie,— to o takich ludziach m ożna twierdzić, że w istocie ich tkwiła przy ­ r o d zo n a szlachetność, że u o sobione w nich lepsze człow ieczeństwo zawdzięczali sam oistnej żyw otności w ła sn eg o ducha.

Dziś, aby tw o rzy ć ruch „ w o ln o ścio w y “ i b \Tć p rze dstaw ic ie ­ lem „ now ego ż y c ia “, nie w iele trzeba mieć w artości oso bisty ch—

i nie je s t to już społecznie zbyt trudne. Dziś, w Rosyi, po w o ła ­

nych do tego b y w a zwykle bardzo w ielu — w y b ra n y c h wszakże

znacznie mniej. W epoce d e k a b ry s tó w było inaczej: trzeba było

być n a p ra w d ę je d n o s tk ą w y b raną, w y b o ro w ą . W iększo ść d e k a ­ b r y stó w w istocie należała do takich. Byli to ludzie, przed k tó ry ­ mi o tw a rty stał p rzy b y te k r a n g i zaszczytów, wysokich stanow isk w hierarchii p a ń stw o w e j. Byli młodzi i uzdolnieni, obdarzeni p rzy ­ wilejami u ro d ze n ia i b o g a c tw a —mogli m arzyć o najśw ietniejszych k aryerach i pow o d z e n iu osobistem, w ja k ą k o lw ie k stronę skiero­ w aliby sw oją działalność. Niektórzy, jak ks. W ołk o ń sk i, ks. T ru - beckoj, ks. Golicyn, generałow ie: Fonwizin, Juszniewski, Turge· niew , — pułkow nicy: A rtam o n M uraw iew, Brigen, Pow ało-Szw ej- kowski, P e s te l i w ielu innych, zajmowali sta no w iska w y bitne w w’ojsku, bądź urzędzie i mogli, bez tru du , wznosić się coraz w y ­ żej po drabinie godności i d o sto je ń stw p a ństw ow y c h . P e ste l np. w 27 r o k u życia był ju ż p ułkow nikiem , dow odzącym pułkiem, a nie należał do ludzi szczególniej p ro te g o w a n y c h przez związki

rodzinne, stosunki to w arzyskie i t. p. Mogli więc nadto, w zorem

ludzi sw eg o sta n u i swojej sfer}’, zachęceni w yróżnieniem , jakie im tow arzyszyło od lat najm łodszych, robić k aryerę, dobijać się

władz3% bądź zdobyw ać dostatki, tak jak to robili ich koledzy, zna­

jomi, k r e w n i—co molochowi p a ń s tw a ó w czesneg o zaprzedali d u ­ szę własną, b y ciału zapewnić w y g o d ę i do b ro b y t. Mogli używać, rozkoszow ać się m łodością i daram i losu, bez słow a p r o te s tu przeciw temu, co było złem ich czasów, bez myśli o ludzie ucie­ miężonym, o ojczyźnie, p oddanej su ro w e m u porządkow i samowoli i bezprawia, o sk arb ie o k rad a n y m i t. p., wreszcie o godności ludzkiej sp o niew ieranej. T y m czasem ci świetni i młodzi oficerowie, których życie u p ły w a ło w sferze jaknajm niej ideow ej, w ś ró d za-

przątnięć i czynności, krępujących duszę, obniżających jej

(7)

1 9 0 D E K A B R Y Ś C I I IC H S T O S U N E K D O P O L S K I .

lot,—woleli zrzec się pow szednich s p ra w bytu i pon ętn y ch w id o ­ ków k a ry e r y osobistej,— by myśl sw oją poświęcić całkowicie s p ra ­ wie odrodzenia ojczyzny, wielkiem u z adaniu w y rw a n ia jej z cie­ m noty i poniżenia, z apew nienia jej w a r u n k ó w rozw oju i szczęśli­

wości. Nietylko potrafili m yśleć o tem wszystkiem , lecz i życie

w łasne nagięli do ideału, w y pielę g n o w an e g o w duszy, — na szali przyszłości lepszej złożyli całą życia tego wagę, wiedząc dobrze z góry, że gra j e s t niebezpieczna i że ry zy ku ją wszystko. Czynili zaś to, nie w chwili zam ętu ogólnego, kiedy ruch sam p o ry w a n ie ­ raz najnędzniejszych i najsłabszych, a duch b u n tu przekształca oporny ch i p o p y c h a do czynu o b ojętnych, lecz w czasach m a r a ­ zmu i skrzepnięcia ogólnego, — je d y n ie dzięki w ła sn y m p rze k o n a ­ niom i pragnieniom , w y ro b io n y m d ługą i w y trw a łą pracą um y słó w swoich, działających w odosobnieniu, w b r e w po w szech nem u n a ­ strojowi społeczeństw a. Dla tych wszystkich p ow o dó w , p o w ta rz a ­ my raz jeszcze, — byli to ludzie naów czas w yb ran i, z przedniego m atery ału w ykrojeni.

W kole d e k a b ry stó w , w ś ró d człon kó w tajnych organizacyi za czasów p a n o w a n ia A le k san d ra I, zaczynając od „Związku oca­ le n ia “, a kończąc n a związkach „ P ó łn o c n y m “ i „ P o łu d n io w y m “ oraz „Słow ian Z jed n o czo n y ch “ — były jed n o stk i o bardzo różnej organizacyi etyczno-psychicznej. Byli entuzyaści i zapaleńcy, r o zw a ­ żni i trzeźwi, marzyciele i racyonaliści, b y ły ch ara k te ry niezłomne i dusze chwiejne, b ardzo św iadom e przeznaczenia swego i niezbyt jeszcze skrystalizow ane,—nie było je d n a k p raw ie jednostek, dzia­

łających pod w p ły w e m p o b u d e k b rudnych, poruszanych poziomym

interesem osobistym. Pestelow i zarzucano w y g ó r o w a n ą ambicyę

d yktatorską, kapitan Jakubow icz o p a n o w a n y był uczuciem zem sty osobistej: oto dwaj tylko, na których du sz y dojrzeć m ożna p o w a ­

żniejszą skazę, zresztą nie k ryjącą w sobie nic haniebnego. Gd\r

więc z listy d e k a b ry s tó w w ykreślim y niecnej pamięci Michała Mu- raw iew a, k tó ry znalazł się w ś ró d nich p rzy p a d k iem i zresztą w y ­ cofał się jaknajśpieszniej z organizacyi, gdy jeszcze by ła w za­ w ią z k u ,— to nie sp o tk a m y tu człowieka, od któ reg o b y ze w s t r ę ­ tem m yśl się odw racała.

B yły w ś ró d d e k a b ry s tó w jed n o stk i mniej dojrzałe, k tórym można n a w e t lekkom yślność, a właściwie zby tn ią zapalność i poryw czość zarzucać, większość w szakże o d znaczała się poczuciem o dpo w ie­ dzialności osobistej i w stąp iła n a drogę walki z rzą d e m za p o ­ m ocą konspiracyi, po d o b rem u ś w iado m ieniu sobie konieczności p odo b n e g o działania, jed y n ie p o d p rzem o żny m w p ły w e m uczucia

(8)

D E K A B R Y Ś C I I IC H S T O S U N E K DO P O L S K I . 191

w późniejszych ruchach rew o lucy jn y ch rosyjskich, typ rew olucyo- nisty z a w o d o w e g o — nie istniał jeszcze za czasów d e k a b ry stó w , nie uwodził p o d ó w czas inteligencyi rosyjskiej fałszywym heroiz­ m em swoim. Nie z fanfaronady rew olucyjnej, nie z d ucha anarchii doktrynerskiej, bądź tem p e ra m en to w e j, ani z ukochan ia p rze w ro tu dla niego sam ego, w y p ły n ą ł ruch d ek a b ry stó w , lecz z głębokiego przejęcia się niedolą ojczyzny, której nieść pom oc było ich p r a ­

gnieniem g o rącem i w olą niezłomną. Z fatalnej sytuacyi, w ja k ą

w trącił ich absolutyzm p a ń s tw a i d em oralizacya rządu reakcyjnego, p o z baw ion ego poczucia spraw iedliw ości i troski o pom yślność kraju, — zdawali oni sobie d o skonale sp ra w ę i, na w y p ły w ające z niej konieczności, godzili się nie bez sm utk u w duszy. Oto, co w liście swoim do cesarza Mikołaja I, pisanym z więzienia, w y ­ znaje w tej mierze jed e n z d e k a b ry stó w , nie najbardziej b u dujących,

Jakubowicz: „NiezadowTolonych, albo k a rb o n a ry u szó w , niem a vj n a ­

turze człowieka i p o rządku rzeczy; stw a rz a ich rząd; on n ie s p ra ­ w iedliwościam i swemi i uciskiem, m ałą troską o pom yślność s w o ­ ich p o d d a n y c h i nie liczeniem się z p o stę p e m ośw iaty narodow ej, przez to, że nie wnika w ducha czasu i nie daje ujścia ani kierunku pożytecznego wrzącym nam iętnościom młodzieży, rodzi te zgubne idee, które, ja k zaraza m oralna, rozlew ają się po calem państw ie, zarażają w yo b raźnię każdego i, zanim d o p ro w a d z ą do korzyści ogólnych, spra w ia ją to, że tępi się tysiące najlepszych obywateli, najdobroczynniejsi zaś m o n arc h o w ie stają się okrutnym i tyranami; i w te d y to d o k o n y w a się n a zawsze oddzielenie tronu od narodu, a b iad a tej ojczyźnie, w której rozdział p o d o b n y n a s tą p i“.

T a k czuli i rozumieli fatalność dziejową sw eg o położenia w pa ń s tw ie rosyjskiem wszyscy niemal dekabryści. T o też nie o d ­ razu i nie z lekkiem sercem uznali oni konieczność powyższego rozdziału, ale po rozw ianiu wielu nadziei, że w ojczyźnie może być lepiej, że się w sposób n a tu ra ln y odmieni na lepsze s tosu n e k rządu do n arodu , bez użycia środków g w a łto w n yc h, przym usow ych, ze stro n y tych, co z p a ń stw a byli niezadowoleni.

P ow racali młodzi oficerowie z w ę d ró w e k swoich po Europie, z achw yceni jej urządzeniami, w k tó re się wcielił duch wolności, przejęci je d y n ie zbożną m yślą przeszczepienia na g ru n t ojczy­ sty rzecz\r, będących d o b rodziejstw em innych narodów , ożywieni m iłością n a ro d u swrego i chęcią zwiększenia je g o pomyślności.

Myśl ich nie była zatruta nienaw iścią rządu i władzy, nie

żywiła w zględem nich zam iarów krańco w y ch, owszem, sp o d z ie ­ w a ła się od nich in icyatyw y dobroczynnej dla kraju, reform z b a­

(9)

pa-1 9 2 D E K A B R Y Ś C I I ICH S T O S U N E K DO P O L S K I .

tryoci doznali rychło gorzkiego zaw odu. W y s tę p u je on dosadnie

w licznych w ynurzeniach późniejszj^ch sp iskow ców i rew olucyo- nistów. A le k s a n d e r B estu żew tak rze c zy p rzedstaw ia w liście, w yjaśniającjmi cesarzowi Mikołajowi I przyczyny ruchu antirządo- wego: „ W ojsko, od g e n e ra łó w do p ro sty c h żołnierzy, p o w róciw szy do domu, o niczem innem nie rozpraw iało, tylko o tem, j a k to dobrze j e s t n a obczyźnie; p o ró w n a n ie z w łasnem położeniem r o ­ dziło na tura ln ie pytanie: dlaczego u nas tak nie jest? Z początku, g d y nie p rzeszkadzano o tem mówić, szło to n a wiatr, rozum b o ­ wiem, ja k proch, niebezpieczny je s t w ów czas, gd y p o dlega presyi. Prom ień nadziei, że cesarz da k o n s ty t u c ja , jak o tem wspom niał przy otw arciu sejm u w W a rs z a w ie, i z a p o czątk o w ane przez n ie ­ k tóry ch g e n e ra łó w osw obodzenie swroich poddanych, — wszystko to jeszcze łudziło wielu. Ale od r. 1817 w szystko się odmieniło. Ludzie, k tórzy widzieli zło, albo pragnęli czegoś lepszego, z p o ­ wodu m a s j’· szpiegów zostali zmuszeni rozm aw iać o tem skry cie— i oto początek tajnych t o w a rz y s tw “. B a ro n S z ten g e l—także w liście do Mikołaja I—m ówiąc o zgu b ny m w pływ ie p a n o w a n ia A le k s a n d ra I,

robi uwagę: „Ś redn ie i niższe w a r s tw jr n a ro d u bj^ły zdum ione i,

witając serdecznie cesarza, szem rały z p o w o d u rozporządzeń rządu; n iezadow olenie n a ro d o w e szukało w in o w a jc ó w w śród m inistrów . Ci zaś, któ rzy byli oświeceńsi, patrzyli i rozumowali inaczej“.

Otóż do takich należeli założyciele pierwszych organizacyi tajnych w7 Rosyi, którzy, po straceniu złudzeń co do intencyi rządu i m onarclw , zaczęli patrzeć na rzeczy i rozum ow ać o nich w isto ­ cie „inaczej“, niż to było p ierw ia stk o w o ich zamiarem i skłonno­ ścią. A g d y raz znaleźli się n a d rodze ow ego „in n e g o “ rozum o­ wania, doszli w kró tce do jego kresu, do myśli i zam ysłów k r a ń ­ cow ych, tem bardziej, że beznadziejność s y tu a c j i do tego ich z a ­ chęcała. S ta n o w c z o ść i k rań co w ość rozum ow ania, znalazła n a jp ie rw wyraz w g ru nto w n ej krytyce dążności p a ń s tw a i opłakanej g o sp o ­ darki jego w e wszj'stkich dziedzinach żj^cia społecznego i p olity­ cznego. N astępnie — odbiła się n a w j7tw arzanych planach i wjr- obrażeniach przj^szłego u stroju p a ń s tw o w e g o i społecznego, w r e ­ szcie na obm j'šleniu i przyjęciu ś ro d k ó w , wiodącj?ch do u p r a g n io ­ nego celu. J a k sżj’bko rosło n iezadow olenie z osobjT m onarclw i jeg o rząd u w ś ró d związkow ców , j a k g w a łto w n e uczucia zaczęły niemi miotać, może międzjr innemi św iadczjTć fakt, że w chwili przek ształcan ia „Związku Z b a w i e n ia “ n a „Związek P o m y śln o śc i“ (Błagodienstwija), na zebraniu, o d b y tem w Moskwie r. 1818, była już m o w a o zam achu na głow ę p a ń stw a, a n a w e t j e d e n z uczestn i­

(10)

D E K A B R Y Ś C I I ICH S T O S U N E K DO P O L S K I . 1 9 3

n a w e t tacy związkowcy, ja k np. Michał Łunin, co już o wiele w cze­ śniej, w r. 1816 i 1817, nosili się z p o d o b n y m zamiarem, o czem świadczą zeznania P e ste la i M ateusza M u r a w ie w a Ł). Słow em , w kole tych, co zawiązywali tajne organizacye, nie żywiąc zamia­ r ó w w y w ro to w y c h , myśl rew olucyjna, p o d n iec a n a rosnącem o b u ­ rzeniem na stan rzeczy w państw ie, robiła szybkie postęp}’ i na ­

bierała aż na z b yt krań co w eg o w yrazu. W świadomości zw iązko­

w ców coraz wyraźniej zarysow yw ał}’ się wady, braki i ujemne stro n y ów czesnego system u p a ń s tw o w e g o i ów czesnych rządów ,— myśl k ry ty c z n a zw racała się ku nim ze śmiałym aktem oskarże­ nia, rzucając jask raw e światło na wszystkie sfery życia p a ń ­ stwa, w e w n ę trz n ą i zew nętrzną, społeczną i polityczną, — atakuje jego mechanizm, wykazując w ybitną anorm alność i niep raw idło ­ wość jego czynności. K ry ty k u ją zw iązkow cy w e w n ętrzn ą i ze­ w n ę trz n ą politykę rządu, — a ich k r y ty k a charakteryzuje bezład i rozstrój ów czesnego życia p a ń s tw o w e g o Rosyi, w sposób, św ia d ­ czący o ich przejęciu się tą spraw ą.

O duchu i dążności rządu w yrażają się w ten sposób: „Rząd—

mówi b aron S ztejngel—oddzielał się od p a ń s tw a i zd aw ał się wie­ rzyć, że m oże ono być b o gatem i silnem, chociażby wszystkie stany pa ń stw o w e , a zwłaszcza lud — był w niemocy. Rząd, zdaje się, k ierow ał się zasadą, że zd em oralizow anym i biednym n a ro ­ dem łatwiej i bezpieczniej je s t rządzić, niż posiadającym cnoty o by w atelskie i wr dostatk u żyjącym; ztąd też nie w słuchiw ał się w opinię n aro d u , nie wchodził w je g o potrzeby: rozkazyw ał i ż ą ­ dał b e z w a ru n k o w e g o posłuszeństw a, choćby to miało pociągnąć za sobą ruinę w sz y s tk ie g o “.

C h arakteryzu jąc p a n ow an ie A le k s a n d ra I, powiada: „w za­ rządzie p a ń s tw e m nie było żadnego p ozytyw nego, stanow czego planu. R ząd u w ażał wszystko, co było przedtem , za złe; wiele rze­ czy rozpoczął na nowo, wiele zmienił i wOgóle nic nie ukończył, w szystko zaś doprow adził do rozstroju. W istocie, początek je g o działalności odznacza się okresem liberalizmu i filantropii, później mam y o k res mistycyzmu, w końcu zaś o k res wręcz przeciw nych poglądów i d z ia łań “. 2)

') P „ B y ło j e “ r. 1906 i P a w ło w a - S ilw a ń s k ie g o : „ D e k a b ry sta P e s t e l w o b e c N a j w y ż s z e g o są d u k a r n e g o “ .

2) P „ I d e a ły D e k a b r y s t ó w “ p rof. D o w n a r a - Z a p o ls k ie g o , str. 10b.

(11)

194 D E K A B R Y Ś C I I IC H S T O S U N E K DO P O L S K I .

„Tam, gdzie opinia publiczna j e s t w z g a rd zo n a i nic nie znaczy w spraw ach p o l a k i wew nętrznej, w szy stk o je s t n iby ześrodko- w ane w osobie m o n arch y , pozorna wszakże, zew nętrzna ta jedność, prowadzi w rzeczywistości do n iep rzew idzianych w y p a d k ó w , do p rzeciw ieństw a w p raw a ch i pow olności w p ro w ad zeniu spraw . W Rosyi trzy władze — p o w iada J a ku bo w icz — stan ow ią n ie o g ra ­ niczoną siłę panującego: 1) p raw o d aw cza, 2) sądownicza, 3) w y ­ konawcza. P ie rw sz a działa n a p a ń s tw o nie przez w p row ad zan ie pożytecznych p r a w i ciągłe dążenie do je d n e g o celu, lecz wciąż now em i ukazami i o d stęp o w aniem od sw oich system ów , to też u tru dn ia tylko rządzenie p ań stw em i w7łasnem i działaniami niszczy

w łasną sw ą siłę. D ru g a — wielką liczbą instancyi, sprzecznością

w ukazach, dotyczących tegoż sam ego przedm iotu, p ow o ln o ścią p ostę p o w an ia i złym do b orem funkcyo naryu szó w , spraw ia to, że nie sp raw iedliw ość lecz p rze k u p stw o zasiada w trybunałach, w k tó ­ rych nie broni się życia, hon o ru i m ienia obyw ateli, lecz sprzedają się za złoto, bądź inne w ygody, n iesp raw iedliw e wj^roki. T rz e c ia — działa silnie, ale nie stanow czo i niezawsze trafn ie“.

T a k ieg o zdania, o ówczesnem p ań stw ie i w ładzy w Rosyi, byli wszyscy członkowie tajnych stow arzyszeń, nietylko wybitni i w y ­ soce wykształceni, lecz i przeciętni, żyjący skromniejszemi formami m yślenia i odczuwania. Na punkcie rozstroju i znieprawmienia p a ń ­ stw a i przyczyn tego, w szyscy są p raw ie jedn om yślni, o czem świadczą liczne w y zn an ia związkow ców, listy, raporty, pamiętniki, zeznania wreszcie, składane później, na śledztwie, przed sądem. Cóż dopiero, g d y m yśl ich zatrzym uje się n a poszczególnych dzia­ łach życia p a ń stw o w e g o , n a tem w szystkiem , co dotyczy czynności adm inistracyjnych, sprawiedliwości, finansów , s p ra w wojskowych, oświaty n a ro d o w e j, położenia w a rs tw nieuprzyw ilejow anych, reli- gii, obyczajów i t. p. T u myśl zw iązkow ców , zm uszona odbyć dantejską w ę d ró w k ę po piekle n ędzy i niedoli, zgnilizny i rozstroju, zaniedbania e le m en tarny ch w a ru n k ó w b y tu zbiorow ego i ponie­ wierki jed n o stk i ludzkiej, z tem większą siłą i oburzeniem o d s ła ­ nia opłak any stan rzeczy w państw ie, w adliw ość i n ieprzy datn ość

jeg o urządzeń. Dość rzucić okiem pobieżnie na to wszystko, co

członkowie zw iązków tajnych m ówią o ó w czesnem pod daństw ie włościan, o położen iu żołnierza, o bezm yślnych, a ok rutn ych o s a ­ dach w ojskow ych, o samowoli władz, prze k u p stw ie urzędników , ciemnocie i surow ości obyczajów, oraz o poniżeniu godności ludz­ kiej, — aby mieć należyte w y o b rażen ie o tem, jak dusze ich byty w ypełnione poczuciem krzy w d y ogólnej i j a k się uczucie ich o b u ­ rzało, a p rzytem j a k g łęb o ką była ich znajom ość sto su n k ó w

(12)

panu-jąc y c h ,ja k trafną ich ocena. K a c h o w sk ij—w listach do ces. Mikołaja I i g enera ła -a d ju ta n ta L e w a sz e w a — w spom ina o szkodliwości o g ro ­ mnej ilości m o no p o ló w rządow ych, b ędących przyczyną braku handlu; Ja ku b o w icz m ówi o włościanach, że „cały ciężar p ow in ­ ności i p od atk ó w , oraz ru jnująca rozrzutność szlachty,—w szy stk o to obciąża ten stan s zan o w n y lecz nieszczęśliw y“; „urządzeniem złych d ró g zajęte były ręce trzeciej części Rosyi, zboże zaś gniło na pniu" ·— skarży się A le k s a n d e r B estużew , przedstaw iając op ła­ k a n y stan armii, ciężki los p r o ste g o żołnierza i t. p., M. Mura- w ie w -A postoł powiada: „większość d o w ó d z c ó w p u łk ó w p iechoty korzysta w sposób nielegalny z p ro w ia n tó w żołnierskich, co też zmusza ich do w chodzenia w hańbiące u kład y z dowódzcam i od­ działów; d o w ó d z c y pułków , k tórzy m ają n a względzie korzyść w ła ­ sną, dopuszczają się z uch w alstw a w sp ra w ac h służbow ych i m ałą zwracają u w a g ę na m oralność oficerów; żołnierz przez cały rok j e s t w pochodach, n a co się uskarża i t. p . “ P o d p u łk o w n ik Podżio zwierza się: „...sam byłem raz świadkiem , w r. 1823, ja k pewien szeregowiec w m u n d u rze i z m edalem n a piersiach przyszedł p r o ­ sić— o co? o chleb! Byłem sam w m u n d u rze i przyznaję, że gorzko mi się z ro b iło “; k ry ty k u jąc bezcelowość wielu instytucyi adm ini­ stracyjnych, nieodp ow ied n iość osób w y znaczonych n a u rzęd y i nie­

legalność ich postęp ow an ia, Kachowskij robi uwagę: „Jeśli

gen erał-gub ernatoro w ie u stan o w ien i zostali w celu zorganizow ania w n o w y sposób u rzę d ów g u b ernialnych, to w y b ó r zrobiono b a r ­ dzo nieszczęśliw y: najlepszy n a w e t d o w ó d z c a dywizyi może być bardzo złym g e n e ra ł-g u b e rn a to re m “.

O to sądy i opinie typow e, przenikliwe, głęboko sięgające

w istotę złego. N a w et tacy związkowcy, co zdala od głów nych

ognisk życia p a ń s tw o w e g o obserw o w ali stan rzeczy — jak B a ­ sargin np. — nie mieli wątpliwości, i twierdzili, że „w ew n ętrzn a organizacya Rosyi, jej administracya, społeczne i m oralne położe­ nie, jej form y rządow e i w końcu m ały rozwój w y kształcenia— w szystko to rzucało się w oczy każdem u ośw ieco nem u i przeję­ tem u dobrem i chęciami człowiekowi i budziło w nim mimowoli pragnienie zmiany, albo przynajmniej n a p ra w y w edle możności p o d o b n e g o p o r z ą d k u “. Ja k że więc potężne pragnienie zmiany m u ­ siało budzić to wszystko w duszy związkow ców , k tó rzy nietylko odczuwali ogrom złego w p ań stw ie, lecz nosili w umysłach s w o ­ ich skrystalizow ane, całkowicie o p r ac o w an e w yobrażen ie przyszłej form y p a ń s tw a i wszelkich je g o urządzeń. P ra c ą n a d ich w y r o ­ bieniem teore ty c z n e m zajęci byli od p a r u lat w organizacyach taj­ nych, zbiorow o, bądź w pojedynkę. J u ż p ierw sze tajne

(13)

eye stawiał}· sobie cel dw'ojaki: społeczny i polityczny. „Związek Z b a w ie n ia “ zo bow iązyw ał członków' swoich do działalności oby- watelsko-społecznej, do „pracow'ania w'szelkiemi siłami dla pożytku o g ó ln eg o “ i „przeszkadzania wszelkiem u z łe m u “,·— jak się w yraża

ks. T rubeckoj w zeznaniach s w o i c h 1). Pozatem u sta w y związku

określały cel polityczny je g o działalności, do tyczący zmiany ustroju p a ń s tw a rosyjskiego. Miano na względzie ustrój przedstawicielski, konstytucyjny. W p ra w d zie , j a k świadczą zeznania niektórych związ­ kowców', bliższe określenie celu politycznego było tajemnicą człon­ ków w yższego stopnia, nie mniej w ogólnych zarysach wiedzieli o nim w szyscy, gdyż, ja k wyznaje Pestel, „pozostałym członkom nadm ieniało się że celem założenia .T o w a r z y s tw a jest w p ro w a d z e ­ nie n o w e g o p o rzą d k u do zarządu p a ń s tw e m “ 2). Dalszym ciągiem „Związku Z b a w ie n ia “ był „Zw iązek P o m y ś ln o ś c i“, któ re g o u s ta ­ w a określała wTp raw d zie zadania w yłącznie « fila ntropijne»— jak się w yrażają n iek tórzy członkow ie — g łów nie m oralno-społeczne, kulturalne,-—i tu j e d n a k nad w'szystkiem u nosil się cel polityczny; tak przynajmniej rozumieli rzeczy główni k ierow nicy i założyciele związku, którzy ideę zmiany rządu absolu ty sty c z n eg o na k o n s ty tu ­ cyjny reprezento w ali w związku poprzednim.

P e ste l p rzy znaw ał szczerze, że „treść Zielonej Księgi Związku P o m y śln o śc i“— (w Zielonej księdze b yły w yłożone moralno-społeczne zadania Zw iązku) nie b y ła niczem innem, j a k tylko czczem odcią­ gnięciem uwagi od istotnego celu, n a w y p a d e k ujaw nienia T o w a ­ rzy stw a i dla p rze d s ta w ie n ia go n o w o w s tę p u ją c y m “.

Cele społeczne i polityczne „Związku P o m y ś ln o ś c i“ p rzecho ­ dzą, po je g o rozw iązaniu, do „Związku P o łu d n io w e g o “ i „Związku P ó łn o c n e g o “, w nicli bow iem główne, kierow nicze ją d ro członków,

s kłada się z założycieli pierwszych organizacyi tajnych. Przejdą

one w n a s tę p s tw ie i do związku „S łow ian Z je d n o cz o n y c h “, któ ry pow stał niezależnie od wyżej w ym ienionych i samoistnie wyrobił sobie p ro g ra m m oralno-społecznego i politycznego działania.

W związku „ P o łu d n io w y m “ i „ P ó łn o c n y m “, ideały i zamiary społeczne i polityczne d e k a b ry stó w w y s tę p u ją po kilkoletriiej ewo- lucyi, w ostatecznej, skrystalizowanej postaci. „Związek Połu d n io ­ w y “, k tó rem u ra d y k a ln y Pestel n a d a w a ł kierunek, żyw ił ideały bardziej krańcow e, niż „Związek P ó łn o c n y “; w e w n ątrz jed n e g o

1 9 6 D E K A B R Y Ś C I I IC H S T O S U N E K DO P O L S K I .

*) P . „ M em u a ry D e k a b r y s t ó w “, w y d a n e p r z e z p ro f. D o w n a r a -Z a p o l- s k ie g o .

2) Por. z e z n a n ia P e s t e la , w y d a n e p r z e z P a w ło w a - S ilw a ń s k ie g o i p r a c ę p r o f. D o w n a r a - Z a p o ls k ie g o „ T a jn e T o w a r z y s t w o D e k a b r y s t ó w “ .

(14)

D E K A B R Y Ś C I I IC H S T O S U N E K DO P O L S K I . 197

i drugiego istn iały pom iędzy członkami różnice w poglądach na zadania i cele ostateczne o rg an iz ac ji, niemniej cele zasadnicze były je d n a k o w e w o b u w jrpadkach i w szyscy zw iązkow cy dążyli do je d n e g o ,—m ianowicie do g ru n to w n eg o przekształcenia u stroju spo ­ łecznego i p a ń s tw o w e g o Rosyi. Ja k że sobie ów przyszły ustrój w y ­ obrażali, j a k ą form ą chcieli zastąpić s ta ry porządek rzeczy?

Przejęci n a w s k ro ś ideałami s w o b o d y i równości, marzyli 0 wolności b y tu dla wszystkich w państw ie. W y c h o d z ą c z j e d n a ­ k o w eg o odczucia po trzeby zasadniczych sw obód, z jednakowj^ch prag nień zadość uczynienia im, m yśl w szakże d e k a b ry s tó w p o d ą ­ żała w tej mierze w dw óch kierunkach, dochodziła do n ieje d n a ­ kowych w n io sk ó w . U rzeczyw istnienie s w o b ó d o byw atelskich, p r a ­ wa osobiste, społeczne i polityczne je d n o s tk i ludzkiej jedni ro zu ­ mieli w sposó b wyraźnie dem okratyczny, inni mniej szerokie

zakreślali im granice. W p rogram ie społeczno-politycznym de k a ­

b r y stó w — jeśli w ogóle m oże tu być m o w a o zbiorowo uznanym p rogram ie — znajdu jem y rozmaite szerokie rojenia i plan y reform, od m istycznych niem al wzlotów , j a k np. w „Katechizmie p r a w o ­ s ła w n y m “ S ergiu sza M uraw iew a, gdzie się m ówi o p a n o w a n iu „jednego P a n a w niebie, a n a ziemi Je z u s a C h r y s tu s a “, do i n te ­ gralnej, obejmującej całość sto s u n k ó w społecznych i politycznych, refo rm y u stro ju p a ń stw o w e g o , w yłożonej np. w „Ruskiej P r a w ­ dzie“ Pestela, bądź poszczególnych życzeń, odnoszących się do rozm aitych urządzeń p a ń s tw a i jego gospodarki, j a k je m am y w y ­ liczone, c hoćby w liście A le k s a n d ra Bestużewa, do cesarza Miko­ łaja I. Je d n o lite g o p rog ram u społeczno-politycznego, który, po wspólnej d y s k u s ji, bjdbj^ uchwalonjr, tajne stow arzyszenia nie po- siadafy. N iew ątpliw ie je d n a k w szyscy ich członkow ie n a wielu

pu n ktach byli jednomj^ślni. Wszj^scj' np. pragnęli rów ności s ta ­

nów, b jii gorącjmii zwOlennikami zniesienia p o d d a ń s tw a włościan 1 uwłaszczenia ich; wszyscj? ż y czjii sobie zabezpieczenia p r a w jednostki, wolności sumienia, nietykalności osobistej; chcieli, w ol­ nej od w p t y w ó w ubocznj^ch, oświatyr publicznej, rozpow szechnie­ nia jej wśród niższjrch w a rs tw społeczeństwa,·—żjrczjii sobie armii, w którejbjr szan o w a n o p ro ste g o żołnierza, w ogóle z re o rg a n iz o w a ­ nej n a zasadach hum anitaryzm u, a n ade w sz y stk o pragnęli zniesie­ nia abso lutyzm u i chcieli posiąść ustrój konstytucjrjny. D o s k o ­ nałą ilustracyą tego, jak sobie przeciętnie w yo b ra ż an o w sferach d e k a b ry s tó w to, czem pow inien być ustrój przj'szly p a ń s tw a r o ­ syjskiego, jakim miał p o trz e b o m i p ragnieniom zadośćuczjmić,—je s t

w sp o m n ia n jr ju ż nieraz list A. B estużew a: „Oto nasze m arzenia

(15)

198 D E K A B R Y Ś C I I IC H S T O S U N E K D O P O L S K I .

S enat, złożony z najstarszych i najrozum niejszych głów rosyjskich, dla k tó re g o spodziew aliśm y się pozyskać w ybitnych ludzi ob e c ­ n ego rządu, m niem aliśm y bow iem , że w ła d z a i miłość zaszczytów

b y łaby zaw7sze przynętą. Izbę zaś przedstaw icieli mieliśmy u tw o ­

rzyć, n a zasadzie wyborczej, ze w szystkich sta n ó w narodu. P o ­

niew aż je s t rzeczą niezaprzeczoną, iż opinii publicznej nie m ożna w y tw orzyć i obd arzy ć jej p o w a g ą inaczej, j a k tylko przez złącze­ nie jej z in te rese m każdego, to na tej zasadzie opieraliśmy bezin­ tere so w n o ść sędziów. Każda in stytu cya m iałaby u nas swój, nie m ogącj7 być przek azan y innym, zakres działania, — nadto stron y p ro cesujące się m o g ły b y wybrać, z danej liczby sędziów, jakiegoś jed n ego , p o d łu g upodobania, a w ten s po sób ho n o r i interes zm u­ siłyby ich do sumienności w zględem siebie, jaw ność zaś p o s tę p o ­ wania sąd o w eg o, ograniczenie je g o czasu, oraz s w obo d a druku, w7szystko to d e m a sk o w a ło b y niedbałych i nieuczciwych; w celu oświecenia niższych klas naro d u chcieliśmy urządzić wszędzie szkoły lankasterskie. A po to, b y podnieść m oralnie świeckie (białe) du ­

chow ieństw o, m yśleliśm y dać mu n iezbędn e w a ru n k i bytu. Znie­

sienie p raw ie wszystkich lokalnych powinności, p raw o pędzenia w ódki i p olepszenie, kosztem rządu, d ró g kom unikacyi pom iędzy biednemi i bogatem i w zboże m iejscowościam i, poparcie rolnictw a i w ogóle opiek a n a d przem ysłem, — w sz y stk o to zapew n iło by d o ­ b ro b y t włościan. Zabezpieczenie i stałość praw7 przy ciągnęło by do Rosyi m n ó stw o produk cyjny ch cudzoziem ców i t. p., i t. p.... Co zaś d otyczy polityki zew nętrznej, t o —p o s tę p o w a ć otw7arcie, żyć ze wszystkimi w zgodzie, nie mieszać się do s p ra w cudzych i, nie pozw7alając n a w trącan ie się w e własne, nie słuchać tych lub owych gaw ęd, nie bać się gróźb, R o sy a bo w iem jest „ s a m o b y tn ą “ i może się obejść, n a w y p a d e k zerwania, bez po m o cy p ostronnej. W niej mieści się św ia t cały, a przytem korzyści handlow7e innych n a r o ­ d ó w nie po zw o liły b y na to, żeby jej n a czem kolw lekbądź zby­ w a ł o “ x). T e g o rod zaju m arzenia zw iązk ow ców o tem, ja k być p o ­ w inno w zreform ow anej Rosyi, m arzenia, w których zaznaczają się in d yw idualne różnice w poglądach n a p a ń s tw o i jeg o funkcye, w ylały się w d w ó c h projektach pisanych przyszłego u stroju spo- łeczno-państw ow ego, któ re o dp ow iadają dw om ten dencyo m zasa­

dniczym, ścierającym się w łonie tajn ych organizacyi, d zielą­

cym ich członków n a zw olenników u stro ju rep ublikańsko - d e m o ­ k ratycznego i m on archiczno-konstytucyjnego, liberalnego. Mam

(16)

tu na względzie „Ruską P r a w d ę “ P e s te la i projek t konstytucyi

Nikity iMurawjewa. S ą to dzieła, w yrażające przedew szystkiem

in dyw idu alną myśl au to ró w swoich; nie mniej „Ruska P r a w d a “

może do p e w n e g o stopnia służyć jak o w yk ładn ik p og ląd ó w

„Związku P o łu d n io w e g o “, w któ ry m przew ażały ten d e n c y e r e p u ­ blikańsko - dem okratyczne, „ K o n s ty tu c y a “ zaś Nikity M uraw iew a może być w y ra z em z a p a try w a ń „Związku P ó łn o c n e g o “, któ reg o większość członków — pomimo częstego chwiania się pom iędzy dw om a w sp om n ianem i kierunkam i -b a rd z ie j była za ustrojem mo- narchiczno-konstytucyjnym .

Co się tyczy „Ruskiej P r a w d y “, to chociaż n a niej znać p rze ­ dew szystkiem odbicie m ocnego i nieskłonnego do u s tę p s tw ducha Pestela, niemniej faktem jest, że treść tego dzieła by ła często om aw ian a na zebraniach k iero w n ikó w „Związku P o łu d n io w e g o “ i d a w a ła n iejednokrotnie p o w ó d n iektórym je g o członkom, jak np. S ergiu sz M u ra w ie w i Bestużew -R ium in, do czynienia swoich uwag. W p ra w d z ie zdanie P e s te la p r z e w a ia ło w końcu i większość człon­ kó w sta w a ła po jeg o stronie, jed n ak że, j a k św iadczy m ajor Lorer, Pestel, red ag ując „R uską P r a w d ę “ , ko rzy stał z pom ocy i r a d in ­ nych członków, między innemi przyjaciela swego, g en erała-inten-

denta, Juszniew skiego. H isto ry k d e k a b ry stó w , prof. D ow nar-Za-

polskij, twierdzi, że Pestel, badając tę lub inną kw estyę, radził się niew ątpliw ie ludzi św iadom ych r z e c z y 1). Jakkolw iebądź, „R uska P r a w d a “ zo stała o p r ac o w an a przez najw ybitniejszy umysł, jaki istniał n ietylko w ś ró d członków „Zw iązku P o łu d n io w e g o “, lecz w ogóle w ś ró d D e k a b ry stó w ; tchnął w nią ducha swego człowiek, którego p o tęż n a w ola podbijała otoczenie i naginała je do s w o ­ ich zam iarów, m ożna więc, bez o b a w y p o pełn ien ia większego błędu, twierdzić, że za m yślą P e ste la poszłaby, w chwili u rzeczyw istnie­ nia planu, z a w a rte g o w jeg o dziele, m yśl większości z w ią zk o w c ó w — i nietylko ich—zwłaszcza, że m yśl ta lepiej o d po w iadała ch a ra k te ­ rowi umyrsłowośei rosyjskiej, niż jakabądż inna. Że tak było, niech świadczy to choćby, że późniejsze rad y k a lne p r o g ra m y społeczno- politycze, jak ie stw a rz a ła in teligencya rosyjska, duchem swoim nie różnią się od ducha, k tó ry m był n a tc hn io n y auto r „Ruskiej P r a w d y “, a w spółcześni naw et, radykalni refo rm ato rzy rosyjscy, czerpią myśl swoją z tego źródła.

W y c h o d zą c z ogólnych pojęć o p ań stw ie, je g o przeznaczeniu, sto su nk u do o byw ateli i t. p .—n a któ ry c h znać w p fyw

polityczno-D E K A B R Y Ś C I I IC H S T O S U N E K polityczno-DO P O L S K I . 1 9 9

(17)

filozoficznych myślicieli demokratjrcznych z końca w. XVIII i p o ­ czątku X IX —Pestel w y k ła d a w „Ruskiej P r a w d z ie “, że rząd istnieje dla d o b ra ludu (narodu), lud zaś istnieje dla w łasn eg o dobra i wszyscy w p ań stw ie posiadają rów ne praw o do urzeczyw istnie­ nia go.

„Ztąd też — m ówi P e s te l — n a ró d rosyjski nie je s t przy nale­ żnością czy w łasnością jakiejś jednej osob y, bądź rodziny. Przeci­ wnie, rząd j e s t przy należnością narodu, on u s ta n a w ia się dla dobra n aro d o w eg o , a nie n a ró d istnieje dla d o b ra r z ą d u “. Zgodnie z p o ­ wyższą zasadą n iezb ędn em jest, aby paristwO rosyjskie „znajdo­ w ało się pod w ład zą i zarządem p raw społecznych (ogólnych), nie zaś k a p ry s ó w osobistych i zapew niało m ożliw ą szczęśliwość w szy st­ kim i każdemu, a nie rozciągało złej woli w ładz sw oich nad w sz y st­ kimi, dla korz37ści je d n e g o lub k ilk u “. D latego w ięc n o w y ustrój pow inien być o p a rty „jedynie na spraw ied liw ych p raw ach i p o ­ s ta n o w ie n ia c h “. W przyszłem państw ie, istniejącem dla m ateryal- nej i politycznej — p o d łu g ówczesnej term inologii — pomyślności

obj'wateli, przysług u ją im o dp ow iednie praw a. „ R u sk a P r a w d a “

dzieli p raw a polityczne wogóle na p ra w a polityczne i cywilne. Do pierw szych n ależy p ra w o u czestnictw a w życiu politycznem,

p raw o bycia członkiem gm iny i p raw o korz3rstania z cząstki ziemi.

Do p ra w cywilnych zalicza się sw o b o d a oso bista i t. p. „Ruska

P ra w d a " jest przeciw na jak ie m uk o lw ie kb ądź podziałow i obywateli

p a ń stw a na sta n y i klasy. D latego „wszyscy ludzie w państw ie

powinni być zupełnie równi w obec praw a, a w szelkie p o sta n o w ie ­ nie, n a d w erężające tę rów ność, j e s t nie m ogącem być tolerow'a- nem nadużyciem w ładzy i p o w inno uledz u n ice s tw ie n iu “. Nie mogę tu szczegółowo p rze d staw ia ć organizacyi społecznej i państw ow ej, podłu g „Ruskiej P r a w d y “: chodzi mi przede w szystkiem o jej istotę. U p o d s ta w y o r g a n iz a c ji społecznej spoczyw a idea zniesienia wszel­ kich przyw ilejów sta n o w y ch , co zaś do podziału dóbr, to Pestel wychodził z tego założenia, że trzeba prze d e w sz y stk ie m dać lu ­ dziom to, co j e s t n iezb ędn e do życia, a n a drugim planie po sta ­ wić naby w an ie d o s ta tk ó w („obfitości“ — jak p o w ia d a Pestel). Do pierw szego ma p ra w o każdy, do d rugiego zaś ten tylko, kto p o ­ trafi nabywać.

W szy stk im trz e b a zapew nić m ożność korzystan ia z darów p rzy ro d jr (ziemi i t. p.), w stopniu, o dp ow ia d a ją c y m potrzebom życia każdego człowieka; gdj^ to nastąpi, to trzeba rów nież za- bezpiecz3Tć z u p ełn ą s w o bo d ę nabj^wania i z a c h o w y w a n ia do sta ­ tków. Bardzo ciekaw ą i c h a rak teiystyęzną j e s t reform a a g ra rn a — i w ogóle sprawTa uw łaszczenia w łościan—p ro p o n o w a n a przez „R u­

(18)

D E K A B R Y Ś C I I IC H S T O S U N E K DO P O L S K I . 201

ską P r a w d ę “. Stoi ona na tym stanow isku, że każdy o by w atel ma p raw o k orzy sta n ia z ziemi, w stopniu niezbędnymi dla jeg o istnienia.

P a ń s tw o p o w in n o zabezpieczyć każdem u ten stopień k orzy ­

stania. S tą d w ynika, że w p a ń s tw ie p o w in n a być społeczna w ła­

sność ziemska;— z drugiej zaś stro n y m oże w niem być i w łasność p ry w a tn a . P o n ie w a ż je d n a k interesy^ ogólne p o w in n y stać na pierwszj^m planie, w y p ły w a stąd, że p ry w a tn i właściciele będ ą musieli uczynić u s tę p s tw o z p r a w a sw ego w tych w y padkach, kiedy ono n a d w e rę ż a p r a w a przyrodzone, p o dłu g któ ry c h każdem u człowiekowi trz e b a dać m ożność uczestniczenia w e w ładaniu zie­ mią. P e s te l p ro jek tuje w tym celu utw orze n ie p a ń s tw o w e g o za­ sobu ziemi, („gosu d arstw ien n y j ziemielny^j f o n d “). Zgodnie z ówcze- snem poło żeniem włościan, dzieli „ R u sk a P r a w d a “ w łasność ziem­ ską w ten sposób: w każdej gminie ziemia zostanie podzielona n a dwie ró w n e części: n a zb iorow ą (społeczną) ziemię gm iny i na p r y w a tn ą albo n a sk a rb o w ą,—w gm inach, złożonyTch z osad t. zw. p a ń stw o w y c h w łościan. Ziemia gm in n a należy do całej społeczno­

ści gminnej i stano w i jej n ietykalną w łasność. P ozostała ziemia

należyr do osób p ryw a tn y c h , bądź też do p a ń stw a, a przeznaczeniem jej je s t w łaśnie „dostarczanie obfitości“. P e ste l op raco w ał rów nież system , p o d łu g k tó reg o p a ń stw o ma wyw łaszczać ob szarn ik ó w na rzecz włościan, — ta zaś s tro n a je g o pro je k tu reform y rolnej, ja k zresztą cały projekt, j e s t p ełna sprzeczności i nie wjrgląda na rzecz skończoną.

G m ina w y stę p u je w „Ruskiej P r a w d z ie “ ja k o zasadnicza k o ­ m órka politycznego życia w państw ie, j e s t ona sam orządną, lokalną jedn ostk ą. W y c h o d z ą c z tej pierw iastk ow ej in s ty tu c ji żj^cia poli­ tycznego, znajdziem y u szczytu o rg a n iz a c ji p a ń s tw a trzy in sty tu ­ c j a , o d p o w ia d a ją c e w ładzy p raw o d aw czej, w ykonaw czej i, ja k ją Pestel n azyw a, przestrzegającej („bliustitielnaja w ła s t’“) czjii k on­ trolującej. P ierw szą w y o b ra ż a — „N aro do w e z e b ra n ie “, d ru g ą „Dzier­ żąca władzę d u m a “ („D ierżaw naja D u m a “) — co odp ow iada k om i­ tetowi m in is tró w —trzecią— „Zwierzchniczy S o b ó r “ (r W ierchow nyj S o b o r “). W s z j's tk ie te in sty tucjre pow ołu je do życia n a ró d cafy, za p o m ocą skom plik o w aneg o system u wj^borów.

Pom ijam i n s t y t u c j a a d m in is tra c jjn e , sądow e, w ojskow e i t. p. pow o łane do zarządzania poszczególnemi działami życia p a ń s tw o ­ wego. W szjrstkie one są zorganizow ane w m jTśl przyjętej zasady, że p a ń s tw o po w in n o istnieć dla m a te rjTalnego, m oralnego i poli­ tycznego d o b ra jeg o obj^wateli. Z zasady tej wj^ptywa obowiązek

samych o b y w ateli. S ą oni zobowiązani do zupełnego p o słu sz e ń ­

(19)

poszczegól-202 D E K A B R Y Ś C I I ICH S T O S U N E K DO P O L S K I .

nycli jed n o ste k , staw ia jedn o cześnie każdej s u ro w e wym agania, zdolne n a w e t p o d p o rzą d k o w ać swoim, t. j. og ó ln eg o dobra intere­ som, sw o b o d ę o so bistą i m a te ry a ln y d o b ro b y t poszczególnej je d n o ­ stki. Chcąc spełnić przeznaczenie swoje, zapew n ić wszystkim m o ­ żność i bezpieczeń stw o istnienia, p a ń s tw o m usi być silnem, całko- witem i niepodzielnem . T o możliwe je s t wówczas, g d y m ieszkańcy p a ń s tw a stan o w ią jed n o lity n a ró d i g d y w ła d z a jego rozciąga się na wszystkie dziedziny życia społecznego, reguluje i wT ścisłym utrzym uje po rzą d k u życie zbiorowe. T y p pa ństw a, za w a rty w „Ru­ skiej P r a w d z ie “, j e s t ty p em p a ń s tw a centralistyczno-nacyonalisty- cznego. W całem p a ń s tw ie mają p a n o w a ć j e d n a k o w e dla w szyst­ kich p raw a , j e d n a k o w e dla w szystkich instytu cye i urządzenia p ań stw o w e, funkcyonujące w sposób, p rzew id u jący w szystko i k o n ­ trolujący wszystkich, tak że w7 nim inicy aty w a indyw idualna o b y ­

wateli red u ku je się do minimum. (W idocznem jest to w urzą­

dzeniu m in isteryu m s p ra w w e w n ętrzn y c h , w nieu znaw aniu przez Pe ste ia w przyszłem państw ie p o trz e b y wszelkich jaw n y c h i taj­ nych sto w arzy szeń i t. p.). W szy s tk ie o d rę b n e narodow ości p rzy ­ szłego p a ń s tw a ro s j7js k i e g o —w yjątek, jak zobaczym y później, robi Pestel tylko dla P o la k ó w —mają zlać się w j e d n ą m asę i stanow ić j e d e n n a ró d rosyjski, pozbaw io n y różnic, odcieni plem iennych i t. p. Po d łu g prof. Dowmara-Zapolskiego, państw7o „Ruskiej P r a w d y “, w g łów n y c h rysach swoich, przy pom in a typ p a ń stw a staro ży tnego świata, p a ń s tw a socyalistycznego i p a ń s tw a n a poleońskiego kroju. I tak j e s t w istocie, gdyż pod w zględem społecznym zdradza ono w yraźne ten d e n c y e socyalistyczne, a n astępnie opiera się na c n o ­ cie surowej rządu, d bałego o d o bro wszystkich, na cnocie p o s łu ­ szeństw a o b \7wateli, oraz na silnej, porządkującej wszystko, d y k ­ tatorskiej niem al w7ładzy.

P ro je k t k o nsty tu cyi Nikity M u raw iew a, istniejący w trzech redakcyach (dwie z nich zostały ogłoszone w „M emuarach D e k a ­ brystów7“) i b ę d ą c y w yrazem p o g ląd ó w większości „Związku P ó ł ­ n o c n e g o “,—n a tc h n io n y je s t duchem w ręcz przeciw nym nieraz idei

p a ń stw a Pesteia. I tu zresztą przyjęta jest zasada naczelna, że

„naród... s w o b o d n y i niezależny, nie je s t i nie może być w ła s n o ­ ścią żadnej o s o b y a n i żadnej ro d z in y “ — k o n s ty tu c y a wszakże Ni­ kity Murawiew7a j e s t m onarchiczną i władzę w y k o naw czą składa w ręce cesarza, k tó ry je s t „najwyższym dostojnikiem rządu r o s y j­ skieg o“. W ła d z a cesa rsk a je s t dziedziczna w prostej linii, z w y łą ­ czeniem kobiet. Cesarz czuwa n a d w7ykonywraniem p raw a , osoba

jego nie p o d leg a sądzeniu i jest on nieodpow iedzialny. G d y b y

(20)

karb je g o n iem ocy m oralnej. Różnice sta n o w e znoszą się w p a ń ­

stwie, w szj'scy są rów ni w obec p raw a. P ro je k t N. M u ra w ie w a

dzieli m ieszkańców przyszłego p a ń s tw a rosyjskiego n a dwie kate-

gorye: ro sy a n i obywateli. Do pierwszej kate g o ry i należy cała

ludność, k tó ra k o rzy sta z p r a w o sobistych i m ajątkow ych, nie k o ­ rzy sta zaś z p r a w politycznych. „ O b y w a te le “ zaś są to właśnie ci, którzy ko rzysta ją także i z tych ostatnich. Bieg s p ra w w p ań stw ie d o k o n y w a się n a po dstaw ie p raw k o nstytucyjnych, które spoczyw ają na su ro w e m zasto so w a n iu dwóch zasad: podziału w ładzy i ustroju federacyjnego. P a ń s tw o dzieli się n a sam orządne pro w in cy e i dziel­ nice, k tó re po sia d a ją w łasn e sejmy, w ysyłające re p re z en ta cy e swoje do p a rla m e n tu centralnego, do k tó re g o na le ż ą s p ra w y ogólno-pań- stw o w e, w ychodzące poza zak res oddzielnych prowincyi. W ła d z a p raw o d a w c z a całego p a ń s tw a s poczyw a w dwóch izbach; wyższa n a ­ zy w a się „Najwyższą D um ą", niższa— „Izbą prze d staw ic ieli“. W ła d z ę są d o w ą rep re z en tu je dla całego p a ń s tw a „Najwyższy T ry b u n a ł" . P o d d a ń s tw o włościan znosi k o n sty tu c y a N. M uraw iewa, nie zabezpie­ cza je d n a k ich bytu przez nadanie im dostatecznej ilości ziemi, j a k to robił P e ste l w „Ruskiej P r a w d z ie “. P ro je k t k o nstytucyi Nikity Mu­ ra w ie w a w y ró żnia się p rzedew szy stk iem dążnością federalistyczną, jest za s w o b o d ą zw iązków i sto w arzyszeń — wręcz przeciw nie z p rojek tem P e s te la — pod w zg lęd em je d n a k reform y społecznej jest mniej d e m okratyczny od „Ruskiej P r a w d y “.

Różniąc się w swoich poglądach n a formę przj-szłego p a ń ­ stw a rosyjskiego, godzili się zw iązkow cy wszakże jaknajzupełniej n a j e d n o , — n a to mianowicie, że ten czy. inny ustrój społeczno- polityczny, zryw ający z duchem i postacią panującego, nie da się inaczej w pro w ad zić w życie, ja k tylko za pom ocą g w a łto w n e g o przew ro tu , n a drodze zam achu stanu. Myśl przew rotu , w postaci zam achu na o sobę m onarchy, św itała ju ż w p ierw iastk ow y ch zw ią­ zkach tajnych, w niektórych zapalony-ch głowach ich członków (Jakuszkin, Łunin). Z ostała on a pod jęta następnie, gdy organiza- cye tajne przekształciły się ostatecznie w związki— „Połud n iow y" i „ P ó łn o c n y “. I tu spotykam y je d n o stk i (Jakubowicza, Kachowskij) rw ą c e się do czynu n a w ła sn ą rękę, bez w zględu n a ogólny plan p rzew ro tu . G orliw ość w szakże je d n o s te k tego rodzaju została p o ­ wściągnięta, (był czas, kiedy Ryliejew, wysuwający7 się n a naczelne stanow isko w „Zw iązku P ó łn o c n y m “, zamierzał zaden un cyo w ać Jakubow icza, noszącego się z zam iarem pozbaw ienia życia ces. A le k s a n d ra I, ab y nie dopuścić do przedw czesnej katastrofy, z k tó ­ rej n iep rz y g o to w an e do p rze w ro tu organizacye tajne nie m ogłyb y skorzystać),—myśl zaś in d y w id u aln a zaczęła staw ać się myyślą zbio­

(21)

2 0 4 D E K A B R Y Ś C I I I C H S T O S U N E K DO P O L S K I .

ro w ą i w eszła wT koń cu do ogólnego p la n u zam achu stanu. W tym planie b y ły rozm aite projekty, dotyczące oso b y m o n a rc h y i w ogóle dynastyi panującej. Już r. 1823, wTśród oficerów-związkowców z dziewiątej d y w iz ji, ro zk w a te ro w a n ej w Bobrujsku, je s t m ow a o rozpoczęciu rew olucyi przez a resztow anie cesarza, w ielkiego księcia Michała i g e n e ra ła Dj'bicza, któ ry ch w ó w czas spodziew ano się w Bobrujsku. Był to plan Se rg iu sz a M u raw iew a i Bestużew a- Riumina. Ciż sami członkowie „Związku P o łu d n io w e g o “, o p a n o ­ wani żądzą działania, a zniecierpliwieni odkładaniem w y bu chu , na co n a s ta w a ł P estel, zdecj?dow7ani byli sami i innych namawiali do tego — abjr rozpocząć r e w o l u c j a w r. 1826, w czasie przeglądu

wojsk trzeciego k orp u su, zapow iedzianego przez cesarza. T u ta j

miało się rozpocząć wszj^stko od z a m o rd o w a n ia A le k s a n d ra I-go. P e s te l ro zc iąg n ą ł plan zamachu na żjTcie g ło w jr państwTa, ju ż n ie ­ tylko n a oso b ę cesarza, lecz na wszjrstkich członków domu p a n u ­

jącego. A b j 7 zjednać dla planu sw eg o członków „Związku P o łu ­

d n io w e g o “, dow o d ził im Pestel, że zamach n a cesarza i rodzinę jego p o w inien być d o k o n a n j7 przez spiskow ców , stojącj7ch poza o rg an iz ac ja , a b y k rew ofiar nie ciążj7ła na niej, wT przeciwnj-m bow iem w jrp adk u m ogłoby to odbić się n a pow odzeniu rew olucyi, budząc w masach w s trę t do zabójców7.

P ro je k t P e ste ia nie znalazł z b j7t gorącego poparcia w śró d członków „Zw iązku Połud n iow ego "; wielu było wręcz mu przeci­ wnych, j a k świadczą zeznania p o d p u łk o w n ik a Podżio, k a p ita n a K orniłow icza i t. p., — w „Związku P ółn ocn jon " zaś miał bardzo nielicznych i niezdecjrdow’a n j7ch zw olenników . Nikita M u raw iew odzywał się o nim później jak o o barba rz y ń stw ie , niezgodnem z zasadami moralności.

Bądźjakbądź, i tu i tam, w e wszystkich związkach tajnych, sp ra w a p r o je k to w a n eg o p rz e w ro tu o b rac a ła się, m iędzj7 innemi,

dokoła o so b y m o n arc h j7. W iększość członków7 bjda za p o z b a ­

wieniem cesarza życia, mniejszość zaś godziła się na aresztow anie go, wjrwiezienie członków d y n a s tj i zagranicę i t. p. Jednolitości zam iarów i p o sta n o w ie ń nie było ró w nież i w ogólnym planie przew rotu. K a ż d y z dwóch g łów nych zw ią zk ó w —w o sobach s w o ­ ich wybitnjrch członków — nosił się ze sw oim plan em własnjori, a p r ó b j7 po rozum ienia się i zdecj7do w a n ia na coś je d n e g o nie d o ­ pro w a d z ały do w y ro b ien ia ani przj7jęcia je d n o lite g o sp oso b u dzia­ łania. P e s te l pow ziął plan najszerszy, obejm ujący i h a rm onizującj7 jed n o c z e sn e działania związku „ P o łud nio w eg o" i „ P ó łn o c n e g o “. Zdaniem P esteia, rew olucya, w szczęta za p om ocą wojska, p o w in n a była rozpocząć się w P etersburgu , arm ia zaś, stojąca na p o łudniu

(22)

Rosyi, m iała w esprzeć ruch w stolicy, zaraz po je g o rozpoczęciu

się tam. Dla armii południow ej o p rac o w ał Pestel szczegółowy

plan działania. P ierw szy m aktem je g o miało b j7ć aresztow anie

głównej kwra te r y armii (głó w n o d o w od zącego i je g o naczelnika sztabu). D o k on ać tego miał sam Pestel, na czele p u łk u wiackiego,— którego był d o w ódzcą,—gdjr p ułk ten zaciągnie, z kolei, straż w Tuł- czynie; w tym celu rozd ane były role poszczególnym spiskowcom, a w ich liczbie znalazł się n a w e t późniejszy zdrajca, szpiegujący

już w ó w czas tajn ą organizacyę, k a p ita n M ajboroda. P rojektow ał

również Pestel, na w y p a d e k powTodzenia pierw szy ch kro ków re ­ w o lu c ji, zgrom adzić Symod i S e n a t i zmusić i n s t y t u c j a te siłą, gdj^byr nie chciaty się p o dd ać dobrowolnie, do wj^dania dwóch m a ­ nifestów; p ierw sz y miał pochodzić od S y n o d u do całego n a ro d u rosyjskiego z żądaniem złożenia p rzjTsięgi rządow i tym czasow em u, drug i—od S e n a tu , oznajmiającj7, że rząd ten obow iązany je s t w p ro ­ wadzić k o nsty tuc y ę . Co zaś do rząd u tym czasow ego, to miał się on składać z d jn e k to r ó w tajnych to w a rz y stw , które m iałjr istnieć przez cafy czas trw an ia rząd u tym czasow ego, żeby urobić n o w ą opinię publiczną, dotyczącą n o w e g o sta n u rzeczy. P ro je k to w a ło się także pow o fy w ać na u rzędy tylko członków tajnj^ch o rg an iz ac ji.

S a m od zie lny p lan p rz e w ro tu i działania układali koledzy P e ­ stela ze „Związku P o łu d n io w e g o “, nie lubiący i podejrzew ający go o ambitne, d y k tatorsk ie z am iarj7, kierow nicy zarządu („U pra­ w y “) organizacyi w a s jik o w sk ie j (W a s y lk ó w — niedaleko Kijowa), Sergiusz M u raw iew i przyjaciel jeg o , Bestużew -R ium in. Ich plan, ja k w sp o m n ia łe m wyżej, stał w związku z m ającym się odbyć w r.

1826 prze g ląd e m w ojsk trzeciego k o rpu su. R e w oluc jTa miała się

rozpocząć od pozbaw ien ia życia A le k s a n d ra I, poczem zostałyby w y d a n e dwie o d e z w j7: do w ojska i narodu. Jedno cześn ie członko­ wie „Związku P ó łn o c n e g o “ rozpoczęliby rew o lu c y ę w P e te r s b u rg u przez wyw iezienie rodziny^ cesarskiej zagranicę i ogłoszenie rządu tym czasow ego. Dalej — trzeci k o rp u s p o m as z e ro w a łb y do Kijowa

i u tw o rzy ł tam w a r o w n jr obóz ob serw acyjny . Inna część w ojska

w y ru s z y ła b y do M oskwjT i zażąd ałab y tam od S e n a tu przekształ­ cenia p a ń s tw a , oczywiście w w yp ad ku , gdybjr w P e te r s b u rg u ruch się nie rozpoczął. B e stu że w p ro je k to w a ł n a w e t utw orzenie trzech o bozów w aro w n ych; n a dow ódzcę kijow skiego przeznaczono P e ­ stela, chciano m u więc dać s k ro m ną b ardzo rolę naczelnika „po­ granicznego, o bserw acyjnego, a przy tem nieczynnego k o r p u s u “— jak się sam wyraził n a śledztwie. W tym planie, B estużew miał objąć d o w ó d z tw o w o jsk w Moskwie, S e rg iu sz M uraw iew zaś wy- sjdan j7 był do P e ters b u rg a .

Cytaty

Powiązane dokumenty

dzialny przed parlamentem. 49 i 50 wynika, że odpowiedzialność gabinetu istnieje tylko wobec Zgromadzenia Narodowego. Senat zatem nie może pociągać rządu do

W deklaracji MOP z 2008 roku dotyczącej sprawiedliwości społecznej na rzecz uczciwej globalizacji pod- kreślono m.in., że jej członkowie (w 2012 roku zrzeszała 185 państw) zgodnie

W historii Turcji mamy do czynienia z trzema przewrotami wojskowymi, w latach 1960, 1971, 1980, oraz z tak zwanym przewrotem postmodernistycznym w 1997 roku, w którym armia

- nauczyciel, odwołując się do wiedzy uczniów, omawia okoliczności powstania Księstwa Warszawskiego oraz przebieg wojny 1809 roku (wypowiedzi ilustrowane są mapą), - na

Gdyby bowiem ktoś usiłował ich okrążyć, mógłby uczynić to <tylko> od uzbrojonej, nie zaś od odsłoniętej strony.212 Jeśliby zaś kiedyś z jakiegoś

unia ta upada i Buł­ garia staje się państwem jednolitym, chociaż prawnie ten stan rze­ czy zostaje zatwierdzony dopiero poprawkę do Konstytucji z roku 1911 (cf. 4-go

na gruncie prawa procesowego może dojść do powstania stosunku prawnego między podmiotem, który żąda określonego, zgodnego z treścią norm pozytywnopraw- nych, zachowania

W Holandii przypada ponad trzy razy więcej ludzi na jeden kilometr kwadra- towy niż w Polsce (420 w Holandii, 120 w Polsce), a mimo to holenderski wskaźnik przeludnienia jest