• Nie Znaleziono Wyników

Przyroda i Technika, R. 9, Z. 9

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Przyroda i Technika, R. 9, Z. 9"

Copied!
54
0
0

Pełen tekst

(1)

£ 2 . 4 6 0 /

po

PRZYRODA i TEOINIkA

ianuiiiiiniiiHiiiiii

NOwoowoasK»

R O K I X LISTOPAD 1930 Z E S Z Y T 9

M IES IĘ C Z N IK , WYDAWANY STARANIEM PO LSK IEG O TO W ARZYSTW A PRZYRODNIKÓW IM. KOPERNIKA

n a k ł a d s p. a k c. k s i ąZn i c a-a t l a s t. n. s. w. l w ó w-W A R SZA W A ADMINISTRACJA : LWÓW, CZARNIECKIEGO 12.

0148485353534853235323232323534853532323482348232323480023235348535348485353235323232348232391535323

(2)

PRZYRODA I TECHNIKA

C Z A S O P IS M O , P O Ś W IĘ C O N E NA U K OM P R Z Y R O D N IC Z Y M I IC H ZA STO SO W A N IU

W ydaw ane przez Polskie Tow arzystw o P rzyrodników im. K opernika (B ydgoszcz, K atow ice, K raków , Lwów, Poznali, Sosnow iec, W arszaw a, W ilno). D elegat Z arząd u Głównego Pol. Tow. P rzyr.

im. K opernika i przew odniczący K om itetu R edakcyjnego prof.

E. R om er, w iceprzew odniczący proł. M. Siedlecki. R edaktor d r. M. K oczw ara.

W ych o d zi ra z n a m ie s ią c z w y ją tk ie m lip c a 1 sie r p n ia . A D R E S R E D A K C JI:

D r. M. K oczw ara.

Katowice, W ojewództwo, W ydział O św iecenia Publicznego.

A D R E S A D M IN IS T R A C JI:

K siążnica-A tlas, Lwów, C zarnieckiego 12.

P. K. O. 149 598.

P ren u m era ta r o c z n a zł. 8'40.

S k ła d y g łó w n e :

K S IĄ Ż N IC A -A T L A S , O ddział w W arszaw ie, ulica N owy Św iat 1. 59.

K S IĘ G A R N IA św. W O JC IE C H A , P oznań, plac W olności 1, Lublin i Wilno.

G E B E T H N E R i W O LF, K raków , R ynek główny 1. 23. - L U D W IK FIS Z E R , K atow ice, P oprzeczna 2, i Łódź, Piotrkow ska 47. — R. JA S IE L S K I,

Stanisław ów . — W. U ZA R SK I, Rzeszów.

U w a g i d la P. T. W sp ó łp ra co w n ik ó w P r z y r o d y i T ech n ik i.

Artykuły i notatki, umieszczane w Przyrodzie i Technice, są hono­

rowane w wysokości 60 zł. za arkusz druku.

Oprócz honorarjum może autor otrzymać bezpłatnie 20 egzemplarzy odnośnego zeszytu. Odbitki wykonuje się tylko na wyraźne życzenie autora na poczet honorarjum. Autorzy, reflektujący na odbitki, winni zaznaczyć w jakiej formie życzą je sobie otrzymać (w okładce, bez okładki, z nadrukiem tytułu lub bez, łamane lub nie i

t.

p.).

Rękopisy niezużytkowane odsyła się tylko na wyraźne życzenie po u p r z e d n i e m n a d e s ł a n i u n a l e ż y t o ś c i p o c z t o w e j .

T R E Ś Ć :

Prof. dr. Z ygm unt W eyberg: Słów kilka o ciałach bezpostaciow ych.

Dr. L udw ik M onne: O budow ie i rozw oju plem ników w święcie zw ierzęcym.

Dr. Stanisław B ą k : O niektórych form ach budow nictw a ludowego.

Dr. Ludom ir Sedlaczek-K om orow ­ sk i : W spółczesne poglądy me- chanistów i finalistów.

S praw y bieżące.

P ostępy i zdobycze wiedzy.

R zeczy ciekawe.

Słow niczek w yrazów obcych i te r­

m inów naukow ych.

(3)

ROK IX. LISTOPRD 1930. ZESZYT 9.

PRZYRODA I TECHNIKA

M IE S IĘ C Z N IK , P O Ś W IĘ C O N Y N A U K O M P R ZY R O D N IC ZY M I IC H ZA S T O SO W A N IU W Y DAW ANY S T A R A N IE M P O L S K IE G O TO W A R ZY STW A PR Z Y R O D N IK Ó W IM . K O P E R N IK A

W S Z E L K IE P R A W A Z A S T R Z E Ż O N E . P R Z E D R U K D O Z W O L O N Y ZA P O D A N IE M Ź R Ó D Ł A .

Prof. Dr. Z Y G M U N T W E Y B E R G , Lwów.

S Ł Ó W K I L K A 0 C I A Ł A C H B E Z P O S T A C I O W Y C H .

W p ism ach wielu przyrodników sp ó łczesnych, zarów no pol­

skich jak cudzoziem skich, dość często zd arzają się w zm ianki o dwu rodzajach ciał stałych , m ianow icie o c i a ł a c h stałych b e z p o s t a c i o w y c h i k r y s t a l i c z n y c h .

Rozw ażm y, czy w zm ianki te są zgodne z rzeczyw istością, t. j. czy istotnie ciałom stałym jest w łaściw e p rzy bieranie obu tych stanów w ym ienionych, bezpostaciow ego i k ry staliczneg o. Sądzę, że rozw ażanie to w y p ad n ie najlepiej i najsk u teczn iej, jeżeli p rze­

prow adzim y je na tle rozw oju histo ry czneg o poglądów na ciała bezpostaciow e i badań, w y k o n an ych n ad tem i ciałam i.

Początek spraw y om aw ianej w idzim y w pierw szy ch latach stu lecia dziew iętnastego, gdy przew ażnie Glocker i Breithaupt po­

częli zazn aczać w sw ych p ism ach p rzyp u szczenie, że istnieją c i a ł a takie, jak np. o p a l e , które w żad ny ch w arunkach n i e s ą z d o l n e d o p r z y b i e r a n i a p o s t a c i i u s t r o j u k r y s t a l i c z ­ n e g o . O brazow o w yrażali się oni o tych ciałach, że są to m asy stałe, od „ p rap o czątk u “ istotnie i zasad n iczo n iek ry staliczn e.

W roku 1833 Fuchs nazw ał te ciała a m o r f n e m i 1). Z arazem on pierw szy w yraźnie zazn aczył, że w łaściw ości fizyczne ciał amorf- n ych zasadn iczo się różnią od w łasności ciał kry staliczn y ch . Z daniem Fuchsa istn ieją d w a s t a n y c i a ł a stałego: b e z p o s t a ­ c i o w y (am orfny) i k r y s t a l i c z n y . S tan y te u zn aw ał on za

„an ty p o d y “, za w zajem ną antytezę, do tego stopnia, że n a ozna­

czenie ich nie zaw ahał się u ży ć w yrazów „ciała“ i „przeciw ­ c ia ła “. W tych p rzy p adkach , w których oba te sta n y są w łaści-

') Żałuję bardzo, że dopiero teraz dom yśliłem się, mojem zdaniem , należytego sp o sobu polszczenia w yrazów obcych, m ianow icie form alną, dźw iękow ą, analogją m orfologiczną z w yrazam i rd zen n ie polskiem i lub z takiem i, które w polszczyznie oddaw na u ta rły się pow szechnie. W danym więc razie jeżeli m am y w yraz „trafn y “, to m ożem y m ieć w yrazy: „am orfny“, „polim orfny“, „izom orfny“, „m etam orfny“, podobnie gdy jest „ro ztro p n y “, to m oże być „izotropny“, „m orfotropny“ i t. p.

25

(4)

3 8 6 Słów kilka o ciałach bezpostaciowych.

w ością jednej i tej sam ej su b stan cji chem icznej, przejście jednego stan u w drugi Fuchs uw ażał za analogiczne przejściu jednego polim orfonu w drugi. P onadto uznaw ał on istnienie takich sub- stancy j, którym jedynie stan bezpostaciow y jest w łaściw y. Fuchs w reszcie był tym badaczem , który, jak to wyżej już zaznaczono, o k r e ś l i ł c i a ł a a m o r f n e , bezpostaciow e, z p u m k t u w i d z e ­ n i a f i z y c z n e g o . O k reślił on je m ianow icie jako ciała stałe jednorodne o jednakow ych w łaściw ościach fizycznych we w szy st­

kich kierun kach , czyli jako ciała izotropne, jednokierunkow e pod każdym w zględem fizycznym . Innem i słow y s t a n k r y s t a l i c z n y jest to stan stały jednorodny, różnokierunkow y (anizotropny), czyli stan o w łasnościach zm ien n ych z kierunkiem , którego, innem i słow y, kierunkow e w łasności fizyczne w różnych k ieru n ­ kach w y rażają się odcinkam i różnej długości. S t a n b e z p o ­ s t a c i o w y (am orfny) zdaniem Fuchsa jest to rów nież stan stały, rów nież jednorodny, ale jednokierunkow y, czyli o w szystkich w ła ­ snościach nie zm ieniający ch się w nim ze zm ianą kierunku.

Poglądy i definicje Fuchsa przyjęto ogólnie. W yraz „am orfny“

i pojęcia z nim złączone szybko zapanow ały i rozpow szechniły się w ów czesnych rozpraw ach, m onografjach i podręcznikach.

P ow szechnem u przyjęciu definicji ciała bezpostaciow ego w tej form ie i treści, jaką jej Fuchs nadał, szczególnie sp rz y ja ły n ie­

które ów czesne n astroje i k ieru n k i teoretyczne, m ianow icie spór, który w czw artem dziesięcioleciu wieku dziew iętnastego szcze­

gólnie w n iem ieckich kołach naukow ych w yw iązał się pom iędzy atom istam i a dynam ikam i o ustrój m aterji. W ciałach bezposta­

ciow ych d ynam icy w łaśnie dopatryw ali się ciągłości w ustroju ciała stałego.

Lubo wielu chem ików i m ineralogów w ow ych czasach od­

kryw ało coraz liczniejsze su b stan cje, nieznane w stanie k ry sta ­ licznym lub niezdolne do k rystalizacji, jednak tw ierdzenia Fuchsa, pom im o pow szechnego przyjęcia, niezadługo po ogłoszeniu w y­

w ołały rów nież zastrzeżen ia a naw et zaprzeczenia. Szczególnie badania Frankenheima, które uczony ten ogłaszał w czw artem i piątem dziesięcioleciu wieku dziew iętnastego, były niem ałego znaczenia w spraw ie om aw ianej. Frankenheim stw ierdził m iano­

wicie, że liczne m i n e r a ł y , m i a n e z a b e z p o s t a c i o w e , s ą z e s p o l e n i e m bardzo drobnych m i k r o s k o p o w y c h k r y ­ s z t a ł k ó w , wobec czego p rzy p u ścił on, że innym ciałom bezpo­

staciow ym jest rów nież w łaściw y taki sam ustrój, z tak drob­

(5)

Stów kilka o ciałach bezpostaciowych. 3 8 7

nych jednak k ry ształów , że nie w idzim y ich w najw iększem n a ­ wet pow iększeniu m ikroskopow em . Nie w szy stkim jed n ak ciałom bezpostaciow ym Frankenheim p rzy p isy w a ł ten ustrój. N a ciała takie, jak k a u c z u k , ż y w i c a i t. p., zapatry w ał się on j a k o n a z e s p o l e n i a n i e z m i e r n i e d r o b n y c h k r y s z t a ł k ó w z c i e ­ c z ą i u p atryw ał ich an alo go n y w c i a ł a c h g a l a r e t o w a t y c h . Innem i słow y Frankenheim n i e u z n a w a ł j e d n o r o d n o ś c i c i a ł b e z p o s t a c i o w y c h i, jak w idzim y, b ył na drodze stw orzenia pojęcia stan u koloidalnego, rozproszonego.

Poglądy Frankenheima podzielili rów nież ów cześni f i z y c y t e o r e t y c z n i , szczególniej ci, którzy rozw ażali zjaw iska s p rę ż y ­ stości. I c h o b l i c z e n i a , przeprow adzone w z a ł o ż e n i u s t a ­ ł e g o c i a ł a b e z p o s t a c i o w e g o i d e a l n i e i z o t r o p n e g o pod każdym w zględem fizycznym , n i e o k a z a ł y s i ę z g o d n e z p o ­

m i a r a m i s p r ę ż y t o ś c i n ajd o sk o n alszy ch ciał bezpostaciow ych, co skłoniło ich d o u z n a n i a ty ch ciał za z e s p o ł y z i a r e n e k k r y s t a l i c z n y c h o w y m iarach m n iejszy ch od długości fali św ietlnej, a więc n i e d o s t ę p n y c h o k u najlepiej naw et u zbro­

jonem u.

Pom im o że w o statniej jeszcze rozpraw ie, ogłoszonej w roku 1869, Frankenheim dowodził praw dziw ości poglądu na ciała bez­

postaciow e jako na u kład y niejednorodne, jedn ak fizycy, che­

m icy i m in eralodzy ów cześni niem ało przytaczali dowodów, że w inniśm y u zn ać istn ien ie ciał niew ątpliw ie jednorodnych a z a ­ razem niew ątpliw ie bezpostaciow ych, n iek ry staliczn y ch . Spraw a zatem stała się „k w estją“, przedm iotem sp oru n ierozstrzy gn ię­

tego. Podstaw y do jego ro zstrzy g n ięcia poczęły się tw orzyć dopiero w ynikam i badań Grahama w ro k u 1862 i w latach dalszych , ale nie odrazu stały się one dla w szystkich jasne.

Graham dowiódł m ianow icie, że l i c z n e c i a ł a , n i e o k a z u j ą c e z d o l n o ś c i d o k r y s t a l i z a c j i , r ó ż n i ą s i ę o d c i a ł k r y s t a ­ l i c z n y c h nietylko w stanie rzekom o stałym , ale rów nież w s t a ­ n i e r o z p u s z c z e n i a w c i e c z a c h . Są to m ianow icie takie ciała, jak w o d n i k i k r z e m i o n k i , w o d o r o t l e n k i g l i n u i ż e ­ l a z a , b i a ł k o , g u m y , k l e j e i t. p. Graham, jak w iem y, nazw ał je koloidam i, to jest ciałam i kleistem i, „kolia“ bowiem po grecku oznacza klej. N a j c h a r a k t e r y s t y c z n i e j s z ą w ł a ś c i w o ś c i ą k o l o i d ó w jest ich m a ł a z d o l n o ś ć d o d y f u z j i , oraz w y ­ d z i e l a n i e się z roztworów w p o s t a c i o s a d ó w b e z p o s t a ­ c i o w y c h . Pierw iastko wo w ydaw ało się, że pom iędzy koloidam i

25*

(6)

3 8 8 Słów kilka o ciałach bezpostaciowych.

i krystaloidam i zachodzi różnica zasadn icza, niejako przepaść, w y łączająca naw et m ożność dopuszczenia przejścia pom iędzy tem i dwom a rodzajam i ciał.

G dy jednak odpow iedniem i osadam i chem icznem i w ytworzono błony, przez które n i e d y f u n d o w a ł y naw et niektóre substan cje z d o l n e d o k r y s t a l i z a c j i , a zarazem gdy stw ierdzono, że n i e ­ k t ó r e k o l o i d y zw olna z a m i e n i a j ą s i ę n a z e s p o ł y k ry ­ ształów, p rzestano upatryw ać „ p rz e p a ść “ pom iędzy koloidami i krystaloidam i.

Jednakże w roku 1876 niezależnie od siebie dwaj badacze, Knopp i Lubawin, w yrazili przekonanie o zupelnem przeciw ieństw ie ciał k ry staliczn y ch i bezpostaciow ych. Podnieśli oni okoliczności następujące. W p rzy p ad k ach jednej i tej sam ej su b stan cji ch e­

m icznej, znanej w stanie bezpostaciow ym i k rystaliczn ym , g ę ­ s t o ś ć c i a ł a b e z p o s t a c i o w e g o j e s t m n i e j s z a od gęstości ciała krystalicznego, ciało bezpostaciow e ulega r e a k c j o m c h e ­ m i c z n y m z w i ę k s z ą p r ę d k o ś c i ą , t o p i się w tem peraturze n i ż s z e j , jego c i e p ł o w ł a ś c i w e jest w i ę k s z e , a gdy prze­

chodzi w stan krystaliczny, w y d z i e l a c i e p ł o . Inni pisarzeza zn a­

czyli wtedy ponadto, że p rzejście ciała bezpostaciow ego w stan cie­

czy jest stopniowe, ciał k ry staliczn y ch raptow ne, a prócz tego zw ró­

cili oni uw agę na to, że, gdy polim orfony k rystaliczne różnią się od siebie zupełnie w yraźnie, tak iż m ożem y je ściśle definjować określonem i a znacznie odm iennem i w łasnościam i fizycznem i, to ciała bezpostaciow e m ożem y p rzy rząd zać w rodzajach, ró żnią­

cych się m iędzy sobą nieznacznie, będących niejako ogniwam i szeregu ciągłego ciał, stopniow o jedno w drugie przechodzących, co w znacznej m ierze zachw iało zapatry w ania na ciała bezpo­

staciow e jako na jednorodne.

Zarazem w tym czasie b adania teoretyczne zw olna poczynały spraw ę posuw ać naprzód. Studja Voigta i Kelvina (1889—1890) nad sp ręży sto ścią ciał stałych potw ierdziły w yniki badań fizyków spółczesnych Frankenheimowi. Kelvin m ianow icie doszedł o sta­

tecznie do przekonania, że w łasności fizyczne ciała s t a ł e g o w ścisłem znaczeniu tego w yrazu są nieodłączne od r ó ż n o k i e - r u n k o w o ś c i , innem i słowy, że jednorodne ciało stałe jest z ara­

zem fizycznie anizotropne, że przeto c i a ł o b e z p o s t a c i o w e , t.j. w z g l ę d e m k a ż d e g o z j a w i s k a f i z y c z n e g o i z o t r o p n e , j e d n o k i e r u n k o w e , n i e j e s t c i a ł e m s t a ł e m . R więc z a ­ rów no jednorodność, jak stan stały ciał bezpostaciow ych, okazał

(7)

Słów kilka o ciałach bezpostaciowych. 3 8 9

się niezgodny z rzeczyw istością. W tej dobie rów nież badania teoretyczne nad ustrojem stan u k ry staliczn ego doszły do z n a cz ­ nego stopnia doskonałości, p rzyczem gdy utw orzono teoretycznie w szystkie stru k tu ry , m ożliwe w stanie stałym , to okazało się, że niem a i nie m oże być m iędzy niem i takiego ustroju, którego w szystkie w łasności fizyczne b y łyby jednakow e we w szystkich k ierunk ach. Jednem słow em uznan o , że b e z p o s t a c i o w o ś ć i s t a n s t a ł y s ą t o p o j ę c i a w z a j e m n i e s i ę w y ł ą c z a j ą c e .

W reszcie w roku 1896 poczęły w ychodzić w św iat rozpraw y Tammanna o tym przedm iocie, dające dowody, że w wielu c i a ­ ł a c h b e z p o s t a c i o w y c h należy widzieć c i e c z e o w i e l k i e m t a r c i u w e w n ę t r z e m , czyli należy zapatryw ać się na nie jako na c i e c z e p r z e c h ł o d z o n e . Nie okazują one utajonego ciepła topnienia, w szy stk ie ich w łasności fizyczne z ogrzew aniem zm ie­

niają się w sposób ciągły, podobnie jak cieczy ich objętość wła­

ściw a i ciepło w łaściw e jest w iększe od objętości i ciepła w ła­

ściw ego ciał stałych. Jednem słow em Tammann orzekł ostatecznie, że w rów now agach ch em iczn y ch ciało bezpostaciow e i ciecz jest j e d n ą fazą.

Z arazem badaniam i chem icznem i i fizycznem i ciał koloidal­

nych stw ierdzono w tym czasie niew ątpliw ie, że zarów no o s a d y k o l o i d ó w j a k i c h r o z t w o r y s ą n i e j e d n o r o d n e , że m ia­

now icie ich r o z t w o r y są w istocie z a w i e s i n a m i , a więc że są to tylko roztw ory rzekom e (pseudoroztw ory), oraz że ich o s a d y rów nież są u k ł a d a m i d w u f a z o w e m i , t. j. że s ą z e s p o ł a m i c i a ł w d w u s t a n a c h s k u p i e n i a .

O statecznie więc dochodzim y dziś do w niosku, że c i a ł a b e z ­ p o s t a c i o w e są to a l b o z e s p o l e n i a k r y s z t a ł k ó w n i e ­ z m i e r n i e d r o b n y c h , b e z ł a d n i e , a więc niejednorodnie o r j e n t o w a n y c h , co x -rad jo m etrja stw ierdza niew ątpliw ie, albo są to niejednorodne z e s p o l e n i a d w u lub w iększej liczby s u b - s t a n c y j w r ó ż n y c h s t a n a c h s k u p i e n i a , m niej lub więcej w yschłe koloidy, albo w reszcie są to p r z e c h ł o d z o n e c i e c z e . N iektóre z tych ciał są bardzo tw arde, jak np. s z k ł a , o p a l e i t. p., czem z pozoru są one podobne do ciał stały ch. R \e tak, jak są ciała stałe m iękkie (talk) i tw arde (djam ent), tak sam o są ciecze m iękkie i tw arde.

N ie m ożem y więc m ówić o jed no rod n ych bezpostaciow ych ciałach stałych. Ciało bezpostaciow e albo jest niejednorodne, albo nie jest stałe. Stan stały n atom iast jest to synonim stanu k ry ­

(8)

3 9 0 O budowie i rozwoju plemników w św iecie zwierzęcym.

stalicznego. N azyw am y go s t a ł y m , poniew aż w niezm iennych w aru n k ach tem p eratu ry i ciśnienia jest on niezm ienny, ustalony, sta ły ; n azyw am y go stały m ponadto dlatego, że w ciele stałem , nieodształconem , każdy atom nietylko zajm uje stałe położenie, ale każdem u atom owi ciała stałego jest w łaściw a stała orjentacja.

W ciele bezpostaciow em nato m iast cząsteczki jego leżą bezład­

nie, ponadto ciało bezpostaciow e nie jest niezm ienne. W szystkie geologicznie daw ne koloidy zachow ały pozór zew nętrzny nacieków, skupień gron iasty ch , nerkow ych i t. p. form , w łaściw ych osiad­

łym skrzepłym hydrożelom , ale p rzeszły w stan k ry sta lic zn y i dziś składają się z m aleńk ich kryształów , a geologicznie stare szkliw a w ulkaniczne stały się rów nież zespołam i bryłeczek k ry ­ staliczn ych w ielkości m ikroskopow ej. N aw et szkła sztuczne, po­

chodzące z odległej staroży tn ości, w w ykopaliskach znajdow ane, są m ętne nie dlatego, aby nie um iano p rzy rząd zać ich ongi n a ­ leżycie, ale dlatego, że m iały już czas w ytw orzyć się w nich drobniutkie k ry ształy , tak sam o jak w szkle św ieżem , gdy je trz y ­ m am y kilka lub k ilk an aście godzin w tem p eratu rze nieco niższej od tej tem peratury , w której ono z aczy n a m ięknąć. T em peratura w ysoka p rzy sp ie sz a k ry stalizację w cieczy pierw otnie przechło- dzonej.

Jednem słow em n i e m a d w u s t a n ó w ciała stałego, m ianow i­

cie s t a n u b e z p o s t a c i o w e g o i k r y s t a l i c z n e g o . Ciało stałe jest k ry sta lic zn e ; s t a n k r y s t a l i c z n y t o j e s t w ł a ś n i e s t a n s t a ł y . S t a n bezpostaciow y nie istnieje, istnieją tylko różne c i a ł a , zw ane bezpostaciow em i, które s ą t r z e c h r o d z a ­ jó w , są one m ianow icie albo niejednorodną bezładną m ieszaniną kryształów , albo niejednorodnym zespołem dwufazowym , albo jednorodną cieczą przechłodzoną.

Dr. L U D W IK M O N N E , Lwów.

O BUDOWIE I R OZ W O JU PLE MNI KÓW W ŚW IE C IE Z W I E R ZĘ C YM .

Jak wiadomo, w w iększości w ypadków w świecie zw ierzęcym jaje m oże się rozw inąć dopiero po zapłodnieniu, t. j. po zespo­

leniu się kom órki płciowej żeńskiej, czyli jaja, z kom órką płciową m ęską, czyli plem nikiem . Z tą chwilą rozpocząć się może rozwój

(9)

O budowie i rozwoju plemników w św iecie zwierzęcym. 3 9 1

zarodkow y, czyli em brjo naln y , który prow adzi do w ytw orzenia nowego osobnika, podobnego we w szystkich cechach istotnych do osobników rodzicielskich. W n iniejszym arty k u le ograniczę się tylko do sc h arak tery zo w an ia procesów rozw ojow ych kom órek płciow ych m ęskich i do zilustrow ania na

kilku przykładach n iezm iernej różnorod­

ności ich budowy.

R ozpatryw anie rozw oju plem ników rozpoczniem y od kom órek, zw an y ch sper- m atogonjam i, które ulegają k ilkakrotnym podziałom m itotycznym , w skutek czego liczba ich znacznie w zrasta.

Podział m itotyczny kom órki polega na tern przedew szystkiem , że w jądrze ko- m órkow em dokonują się c h a ra k te ry ­ sty czn e zm iany, dzięki k tó ry m w yłaniają się z niego pew ne, poprzednio niedo­

strzeg aln e ciała, co do liczby i kształtu

stałe dla danego g atunku i n o szące nazw ę chrom osom ów . U kła­

dają się one w jednej płaszczyźnie, prostopadłej do osi t. zw. w rze- cionka podziałowego, na którego bieg u n ach w idzim y m ałe zia­

ren k a, t. zw. centrjole, które odgryw ają w ażną rolę w procesie po­

działu kom órki (ryc. 155). K ażdy chrom osom ulega podziałowi podłużnem u. N astępnie każdy z pow stałych przez podział chro­

m osom ów w ędruje w k ieru n k u p rzeciw nym ku centrjolom . Ko­

m órka rozpada się na dwie kom órki potom ne, podczas gdy ch ro­

m osom y znów w ytw arzają jąd ro, t. zw. jądro spoczynkow e kom órki.

G a rn itu ry chrom osom ów są naogół we w szystkich kom órkach danego zw ierzęcia jednakow e, dzięki tem u, że pro ces podziałow y chrom osom ów przebiega zaw sze w ciągu całego rozw oju zaro d­

kowego w wyżej sch ara k te ry zo w a n y sposób. W yjątki od tej ogól­

nej regu ły są nieliczne. K ażdy g atu n ek zw ierzęcy posiada pe­

wien ch arak tery sty czn y , stale w y stęp u jący g arnitur chrom o­

somów.

Jednakow oż u wielu zw ierząt sam iec i sam ica różnią się po­

m iędzy sobą garnitu rem chrom osom ów . N aprzykład u pluskw iaka Anasa tristis sam ica posiada 22 chrom osom y (ryc. 156, 1, 2), sa ­ m iec n atom iast tylko 21 (ryc. 156, 3, 4). Pow iadam y, że sam iec posiada 10 p a r autosom ów i jeden n iep a rzy sty chrom osom , t. zw.

X -chrom osom , czyli chrom osom płciowy, sam ica natom iast 10 par

R y c. 155. S ta d ju m p o d z ia łu m ito - ty c z n eg o k o m d rk i. W id o czn e c h r o ­ m o so m y w p o s ta c i p ętli, c e n trjo le i z n ic h w y ch o d zą c e p ro m ien ie

w rzec io n k a p o d z ia ło w eg o .

(10)

3 9 2 O budowie i rozwoju plemników w św iecie zwierzęcym.

autosom ów i 2 X -chrom osom y. Jak z ryc. 156 w ynika, różnica pom iędzy g arniturem chrom osom ów sam ca i sam icy polega tylko na tem , że sam cow i brak jednego chrom osom u, a m ianowicie X -chrom osom u, z re sz tą jednak są ich chrom osom y zupełnie jed ­ nakow e. S perm atogonja u Anasa tristis posiadają oczyw iście także 21 chrom osom ów .

W pewnej chwili sperm atogonja p rzestają się dzielić, a po­

w stałe przez ich podział kom órki zaczy n ają silnie ro sn ąć i z tą z chw ilą o trzym ują nazw ę sperm atocytów pierw szego rzędu. Sper- m atocyty pierw szego rzędu dzielą się, a ich kom órki potom ne otrzym ują nazw ę sperm atocytów drugiego rzędu. Te ostatnie ko­

m órki dzielą się jeszcze raz i w ten sposób pow stają sperm atydy, które już bezpośrednio przek ształcają się w plem niki.

Jeden z tych dwóch podziałów sperm atocytów jest red u k cy j­

nym podziałem , poniew aż dzięki niem u liczba chrom osom ów zm n iejsza się do połowy. U pew nych zw ierząt jest pierw szy po­

dział red u k cy jn y , u in n y ch znów drugi. N ależy dobitnie podkre­

ślić, że, podczas gdy we w szystkich kom órkach w ciągu całego rozw oju i życia zw ierzęcia podziały kom órki przebiegają zaw sze w ten sposób, że liczba chrom osom ów pozostaje stale jednakow a, to w przeciw ieństw ie do tego jeden z dwóch ostatnich podziałów, poprzedzających w ytw orzenie się dojrzałych kom órek płciowych, spraw ia, że liczba chrom osom ów zm n iejsza się do połowy. Plem ­ nik, dzięki podziałowi red u k cy jn em u , posiada połowę tego gar­

nituru chrom osom alnego, jaki jest dla danego gatunku charakte­

ry sty c z n y . Pow iadam y, że plem nik posiada haploidalny garnitur chrom osom ów , natom iast sperm atogonja i kom órki ciała diplo- idalny.

Z azn aczy ć jeszcze należy, że w chrom osom ach sperm ato cy­

tów dokonują się w ażne p rocesy, którym się przy p isu je duże znaczenie dla przebiegu dziedziczenia cech.

W sperm atognjach u Anasa tristis spotykam y 21 chrom oso­

mów. Po podziale red u k cy jn y m , dzięki tem u, że liczba chrom o­

somów jest niep arzy sta, o trzym u jem y dwa rodzaje plemników w jednakow ej ilości, a m ianow icie plem niki, zaw ierające 10 auto­

somów (ryc. 156, 5), i plem niki, m ające 10 autosom ów i jeden X -chrom osom (ryc. 156, 6).

Sam ica posiada 22 chrom osom y (ryc. 156, /). W jajach do­

konuje się rów nież red u kcja chrom osów do połowy. K ażde jaje dojrzałe zaw ierać więc będzie jedenaście chrom osom ów , a m ia­

(11)

nowicie 10 autosom ów i jeden X -chrom osom . W szystkie jaja są więc jednakow e pod w zględem chrom osom ów , plem niki natom iast dwojakiego rodzaju.

W czasie p ro cesu zapłodnienia łączy się jądro kom órki jajo ­ wej z jądrem plem nika. Poniew aż plem niki są dwojakiego rodzaju, wobec tego w skład jąd ra jaja zapłodnionego w ejdzie albo 10 auto­

som ów i jeden X -chro- m osom jaja niezapłod- nionego oraz 10 autoso­

mów i jeden X -chrom o- som z plem nika, albo też 10 autosom ów i je ­ den X -chrom osom jaja niezapłodnionego oraz 10 autosom ów p lem ni­

ka. Jaja zapłodnione b ę­

dą więc zaw ierały al­

bo 10 par autosom ów i 2 X -chrom osom y, albo też 10 p a r autosom ów i jeden X -chrom osom . Z pierw szych pow sta­

ją w yłącznie sam ice, z drugich nato m iast w y­

łącznie sam ce. P on ie­

waż plem niki obu rodzajów są w jednakow ej ilości i poniew aż m ają jednakow e sz an se zapłodnienia, wobec tego sam ce i sa ­ m ice pow stają w jednakow ej ilości. O tern, czy z danego jaja rozw inie się sam ica czy też sam iec, ro zstrzy g a to, czy zostanie ono zapłodnione przez plem nik, p o siad ający chrom osom X, czy też chro m osom u X pozbaw iony. O tern zaś, jaki plem nik zapłodni jaje, ro zstrz y g a przypadek.

K ażdy osobnik otrzym uje w skutek zapłodnienia połowę swego g arn itu ru chrom osom alnego od ojca a połowę od m atki. P onie­

waż chrom osom y, o trzym an e od m atki, są zupełnie takie sam e, jak i te, które pochodzą od ojca, z tą jedyną różnicą, że sam iec od ojca X -chrom osom u nie otrzym uje, wobec tego w kom órkach zw ierzęcia chrom osom y są p aram i rów ne [hom ologiczne] (ryc. 156, 1, 2, 3, 4). Poniew aż sam iec X -chrom osom u od ojca nie otrzy ­ m ał, wobec tego on jedynie tylko jest n iep arzy sty (ryc. 156, 4).

O budowie i rozwoju plemników w św iecie zwierzęcym. 3 9 3

R yc. 156. G a rn itu ry c h ro m o so m ó w , i i 2 — u sam icy A n a s a tr is tis ; 3 i 4 — u s a m c a A n a s a tr is tis ; 5 i 6 — w p le m n i­

k a c h ; 7 — w rzecio n k o p o d ziało w e.

(12)

3 9 4 O budowie i rozwoju plemników w św iecie zwierzęcym.

Podział red u k cy jn y dokonuje się zaw sze w ten sposób, że z każ­

dej p a ry chrom osom ów hom ologicznych jeden w ędruje do jed ­ nego biegun a w rzecionka podziałowego, drugi natom iast do prze­

ciwległego. Poniew aż X -chrom osom u sam ca Anasa tristis part­

nera nie posiada, wobec tego w ędruje on w w ym ienionym po­

dziale w całości na jeden biegun w rzecionka podziałowego (ry­

cina 156, 7). G dyby w jajach i p lem nikach liczba chrom osom ów nie ulegała redukcji do połowy, liczba ich m u siałaby się podwa­

jać z generacji na generację w skutek zapłodnienia.

M echanizm determ inacji płci, jaki p o zn aliśm y u Anasa tristis, jest praw dopodobnie w zasadzie taki sam i u człowieka. O sta­

tecznie jednak w yjaśn ien ie tej sp raw y u człow ieka i u ssaków wogóle w ym aga jeszcze dalszych badan.

U m otyli, a praw dopodobnie i u ptaków , spotykam y odwróce­

nie wyżej w spom nianego m ech anizm u determ inacji. W szystkie plem niki są jednakow e pod w zględem g arn itu ru chrom osom al- nego i zaw ierają X -chrom osom , n atom iast jaja dojrzałe lecz nie- zapłodnione zaw ierają w połowie X -chrom osom , w drugiej zaś połowie są go pozbaw ione. U motyli więc ro zstrzy g a obecność lub nieobecność X -chrom osom u w jaju niezapłodnionem , czy z niego rozw inie się po zapłodnieniu sam iec, czy też sam ica.

O becnie przejdziem y do sch arak teryzo w ania procesów rozw o­

jow ych plem nika, dokonyw ujących się w plazm ie. D la przykładu sc h arak tery zu ję kilka stadjów rozw ojow ych plem nika u świnki m orskiej, które m ożna bardzo dobrze obserw ow ać w kom órkach żyw ych. W sperm atocytach, m ożna w yróżnić ponad jądrem t. zw.

idiosom (ryc. 157, 1, 2). Ciało to utw orzone jest z elem entów ap aratu Golgi’ego, położonych na jego pow ierzchni, oraz z Wa- kuom u. ftp a ra t Golgi’ego jest to stały i ogólny składnik pla- zm atyczny, który w kom órkach, zakonserw ow anych przy pomocy odpow iednich m etod i traktow anych kw asem osm ow ym , przybiera barw ę czarną. Niem niej jed n ak jest on widoczny niekiedy w ko­

m órkach żyw ych. W akuom nato m iast jest rów nież stałym i ogól­

nym składnikiem plazm y, d ający m się zabarw ić w kom órkach żyw ych p rzy pom ocy czerw ieni obojętnej. W ystępuje on w for­

mie kuleczek, położonych zw ykle w idiosom ie (ryc. 157, /), u św inki m orskiej jednakow oż spotykam y kuleczki, barw iące się czerw ienią obojętną także i poza idiosom em . W środku idio- som u położone są centrjole, które, jak w iem y, odgryw ają bardzo w ażną rolę w procesie podziału kom órki. Również i m itochon-

(13)

O budowie i rozwoju plemników w Swiecie zwierzęcym. 3 9 5

drja są stałym i ogólnym składnikiem plazm y. B arw ią się one w żywej kom órce zielenią janusow ą. W idzim y je u św inki m or­

skiej w form ie ziarenek, ro zrzu co n y ch w plazm ie (ryc. 157, 2).

W sp erm aty d ach spoty k am y te sam e składniki, co i w sper- m atocytach. W idiosom ie dokonują się bardzo w ażne zm iany,

R yc. 157. 1 i 2 — S p e rm a to c y ty u św inki m o r s k ie j, 3, 4, 5 — S p e rm a ty d y u św in k i m o rs K ie j.

tw orzy się m ianow icie akrosom , ciało położone z reguły na szczy ­ cie plem nika wiciow cowego (ryc. 157, 3, 4, 5). W idzim y, że z idio- som u w ysuw a się zra z u jednorodna kula, barw iąca się czerw ie­

nią obojętną (ryc. 157, 3), która przykłada się następ n ie silnie do jąd ra i ró żn icuje się na część cen traln ą, silniej barw iącą się czerw ienią obojętną, i na część korow ą, b arw iącą się słabiej (ry ­ cin a 157, 4). Później zan ik a ta różnica m iędzy w arstw ą korow ą, a częścią centralną, a akrosom sp łaszcza się podobnie jak i ją ­ dro sperm aty d y , które tw orzy zn aczn ą część główki plem nika

(14)

3 9 6 O budowie i rozwoju plemników w świecie zwierzęcym.

(ryc. 157, 5). A krosom tw orzy jakgdyby czapkę na szczycie plem nika. A p arat Golgi’ego i W akuom , który się jeszcze zacho­

wał, zostaje w raz z płatem plazm atycznym zw ykle w yrzucony z plem nika. U św inki m orskiej jednakow oż części aparatu Gol- gi’ego zachow ują się w bryłce plazm atyczn ej, położonej wpo- bliżu podstaw y główki plem nika.

N atom iast witka plem ników wiciow cowych tw orzy się w zw iązku z centrjolam i. Je st to zjaw isko stałe. W szczegółach centrjole m ogą się zachow yw ać rozm aicie. C zęsto rozpadają się na kilka ziarenek.

P ostać plem ników jest bardzo różnorodna. M ożem y w yróżnić dwa główne ty p y plem ników , a m ianow icie: plem niki wiciow- cowe i plem niki niew iciowcowe. Podczas gdy pierw sze z nich posiadają witkę, przy pom ocy której m ogą w ykonyw ać energiczne ru ch y , i pod tym względem przyp o m in ają pierw otniaki, zw ane wi- ciow cam i (Flagellata), to drugie z nich są takiego aparatu ru cho ­ wego pozbaw ione. P lem niki wiciowcowe są bezporów nania po­

spolitsze w św iecie zw ierzęcym , aniżeli niewiciowcowe. Te ostat­

nie w ytw orzyły się niew ątpliw ie w tórnie z plem ników wiciow­

cowych.

Ryc. 158 przedstaw ia rozm aite plem niki wiciowcowe. R y­

cina 158, 3 przedstaw ia przednią część plem nika ślim aka m or­

skiego Pałella. Główka jest jajow ata, na szczycie jej znajduje się guziczkow aty akrosom , a u podstaw y jej w idzim y kule, które są niczem innem , jak tylko ciałem m itochondrjalnem . Z podstaw y główki w ybiega witka, w y rastająca z centrjołów , które się tam m ieszczą. P lem niki tego rodzaju stanow ią typ najp ro stszy w św ie­

cie zw ierzęcym . K ształt i w ielkość akrosom u m ogą być bardzo rozm aite. N a ryc. 158, 7 w idzim y akrosom lekko zaostrzony, b a r­

dziej w ydłużony jest akrosom na ryc. 158, 5, jeszcze bardziej na ryc. 158, 4, a w reszcie na ry c. 158, 2 w ydłuża się on w for­

m ie dość długiej igiełki. C zasem jednakow oż akrosom posiada postać m ałego, ledwie dostrzegalnego ziaren k a (ryc. 158, /). P lem ­ nik na ryc. 158, 5, 6 odznacza się tern, że posiada ciało mito- chondrjalne nie w postaci czterech, lecz w form ie dziesięciu k u ­ lek. U wielu zw ierząt, jak naprzy kład u wielu ślim aków , spoty­

kam y w praw dzie w sp erm aty d ach ciało m itochondrjalne w for­

m ie kilku kul, lecz w m iarę tw orzenia się plem nika, w ydłużają się one wzdłuż przedniej części plem nika i tw orzą tak zw aną część środkow ą plem nika, położoną pom iędzy dwoma centrjolam i,

(15)

O budowie i rozwoju plemników w św iecie zwierzęcym. 3 9 7

i3

« i

-15

i

R yc. 158. P lem n ik i w iciow cow e (R etziu s). 1 — p le m n ik je żo w ca S p h a e r e c h in u s ; 2 — m ię c z a k a C h ito n ;:

3 — ś lim a k a m o rsk ie g o P a te lla ; 4 — m a łża M y til u s ; 5 — m a łż a M o d io la ; 6 — głdw ka p le m n ik a m a łża M o d io la , w id z ia n a o d p o d s ta w y ; 7 — p le m n ik r o d z a ju P ty c h o d e r a ; 8 — głdw ka p le m n ik a P ty c h o d e ry r w id z ia n a od p o d s ta w y ; 9 — a k ro s o m p le m n ik a tr a s z k i; 10 — p le m n ik p ła z a R t y l e s ; 11 — w r d b la ; 12 — je le n ia ; 13 — p le m n ik je le n ia , w id zian y z b o k u ; 14 — c z ło w iek a; 15 — p le m n ik czło w iek a, w i­

d z ia n y z b o k u ; 16 — m y s z y (M us a g r a r iu s ) .

pow stałem i przez podział pierw otnego. N a ryc. 159 w idzim y, że witka, biegnącą w części środkow ej, ograniczonej dw om a centrjo- lam i, w ydłuża się daleko ku tyłow i, a ku przodowi przechodzi w sp iraln ą nitkę, biegnącą w obrębie główki ku akrosom owi.

Główka plem nika w róbla jest spiralnie skręcona i posiada rów­

nież spiralnie skręcon y akrosom (ryc. 158, 11).

W itce plem ników wielu płazów to w arzyszy błona u n d u lu ją c a (ryc. 158, 10). Ryc. 158, 9 przedstaw ia dziw ny, haczykow aty akrosom , w ystęp u jący w plem nikach traszki (Molge).

(16)

3 9 8 O budowie i rozwoju plemników w święcie zwierzęcym.

U ssaków spotykam y najczęściej plem niki o m ocno spłaszczo­

nych głów kach, posiadających duży akrosom (ryc. 157, 5 i r y ­ cina 158, 12, 13). Główka plem nika człow ieka jest tylko w przed­

niej części spłaszczona, wtyle n atom iast w ydęta (ryc. 158,14, 15).

Na ryc. 158, 12— 16 m ożem y w yraźnie widzieć część środkow ą plem nika. U ssaków centrjol dzieli się często na kilka ziarenek. T y ln y koniec części środkow ej plem ­ nika zajęty jest często przez centrjol, który przybiera kształt pierścienia. Główka plem nika m y szy jest spła­

szczona, m niej więcej kształtu sierpa (ryc. 158, 16), na przednim końcu m ieści się zaostrzony akrosom . W części środkow ej plem nika spotykam y utw ór ho­

m ologiczny ciału m itochondrjalnem u w form ie pięknej spirali.

Mimo całej swej różnorodności plem niki wyżej opi­

sane zdradzają w spólne ry sy , a m ianow icie, idąc od przodu ku tyłowi, w idzim y: akrosom , główkę plem nika, w yw odzącą się z jąd ra kom órkowego, ciało mito- chondrjalne oraz witkę, pozostającą w zw iązku z cen- trjolam i. Istnieją jednakow oż plem niki wiciowcowe, w których nie widzim y, by w spom niane składniki le­

żały w wyżej w ym ienionym porządku. Plem nik, przed­

staw iony na ryc. 160, 3 odznacza się tem , że posiada Plemnik5«!- dwie witki, które są przytw ierdzone do główki w zu- nia^iTuzet)*. pełnie innem m iejscu, aniżeli w zw yczajnych plem ­

nikach wiciowcowych.

Niewiciowcowe plem niki spoty k am y n ap rzykład u glisty (Ascaris), pasorzytu jącej w przew odzie pokarm ow ym zw ierząt s s ą ­ cych (ryc. 160, 5). P lem nik taki jest k ształtu stożkow atego, do jaja w nika sw oją podstaw ą. Jądro, które w plem nikach wiciowco­

w ych tw orzy główną część główki, jest tutaj m ałe, okrągłe, zbli­

żone do podstaw y. Za jądrem spotyk am y m itochondrja kształtu drob n y ch ziarenek, duży, b ły szczący utwór, którego znaczenie m orfologiczne jest niejasn e, oraz kilka elem entów ap aratu Gol- g ieg o .

U wielu skorupiaków (Crusłacea decapoda) spotykam y piękne gw iaździste plem niki (ryc. 160, 2, 4). Na ry c. 160, 2 widzimy plem niki raka rzecznego. Nieco odm ienne są plem niki, uwidocz­

nione na ryc. 160. 1, 6. Ryc. 160, 6 w yjaśni nam nieco budowę plem ników tego rodzaju. C zęść plem nika, oznaczona literą H, od­

(17)

O budowie i rozwoju plemników w św ięcie zwierzęcym. 3 9 9

powiada przedniej części plem nika wiciowcowego i zaw iera jądro;

część w ydłużona natom iast, oznaczo n a literą T, odpow iada tylnej części plem nika wiciowcowego i zaw iera elem enty, pochodzące z centrjolów , z których dwa są krótkie, a jeden w ydłużony w for-

R yc. 160. 1 — p le m n ik s k o ru p ia k a N e p h ro p s ( R e t z iu s ) ; 2 — r a k a rzec zn eg o (G ra b o w s k a ); 3 — ro b a k a P ro c e ro d e s (K o ltz o ff); 4 — s k o ru p ia k a In a c h u s ( G r o b b e n ) ; 5 — g listy f ls c a r is ( H ir s c h le r ) ; 6 — s k o ­

ru p ia k a G a la th e a (K o ltzo ff).

m ie laseczki. T en twór laseczkow aty m ieści się w obrębie torebki, utw orzonej z chityny, która w chwili, gdy plem nik przytw ierdza się do jaja, by je zapłodnić, ulega eksplozji. Siła tej eksplozji w pycha plem nik do w nętrza jaja. W tego rodzaju gw iaździstych plem nikach, np. u rak a rzecznego, w idzim y nadto ap arat G olgfego, m niej więcej kształtu p ęch erzy k a, którego w nętrze barw i się c zer­

w ienią obojętną (ryc. 160, 2).

(18)

4 0 0 O niektórych iormach budownictwa ludowego.

D o szedłszy do końca opisu, podkreślę jeszcze raz istotne ry sy procesów rozw ojow ych plem ników , które są n a stę p u jąc e ; 1) re ­ dukcje chrom osom ów oraz procesy, pozostające w zw iązku z m e­

chanizm em determ inacji płci oraz dziedziczenia, 2) tw orzenie się witki w zw iązku z centrjolam i w plem nikach wiciowcowych, 3) tw orzenie się ak rosom u w zw iązku z aparatem Golgi’ego lub w zw iązku z W akuom em i aparatem Golgi’ego, 4) udział mito- chondrjów w tw orzeniu się ciała m itochondrjalnego.

Dr. S T A N I S Ł A W B Ą K , M ikołów.

O NI E K T Ó R Y C H F O R M A C H B U D O W N IC T W A LUDOWEGO.

O bserw ując drew niane budow le w n aszych w siach, zauw ażyć m ożna kilka sposobów u kładania i łączenia belek, w chodzących w skład ściany . Po najw iększej części sprow adzają się one do dwóch typów : w ę g ł o w e g o i s u m i k o w e g o . W ystępują one praw ie zaw sze obok siebie zarów no w dom ach m ieszkalnych, ja-

koteż w b u dy nk ach gospodar­

skich (w stodołach, stajniach, śpich rzach, kom orach i t. d).

W sy stem ie w ę g ł o w y m czyli z r ę b o w y m belki, których kształt jest obojętny (mogą one być okrągłe, półokrągłe lub k an cia­

ste), układa się naokoło ścian w sposób „ w i e ń c o w a t y “. N a­

zwa pow stała stąd, że belki two­

rzą jak by w ieńce, leżące jeden na drugim . Drzewo na końcu jest zacięte w w ę g i e ł , odpowiednio do kształtu belki (por. ryc. 161).

P rz y budowie s u m i k o w e j czyli ł ą t k o w e j 1) po założeniu i zaw ęgłow aniu p r z y c i e s i — które (jako podstaw a domu) są grubsze, niż inne belki ściany — w puszcza się w nie słu p y (por. ryc. 162, 163, 164, 172 i 173) z odpowiedniem i w yżłobieniam i czyli p a z a m i (por. ryc. 165 i 166).

’) M ożna ją tak że określić jako budowę słupową w szerszeni znaczeniu.

R yc. 161. N a ro że c h a ty w ęgłów ki (M ark o w n ia, pow . N is k o ); a — p rz y c ie ś p o d łu ż n a , b — p o ­ p rz e c z n a , C — p n ia k , n a k tó ry m w sp ie ra ją się p rz y c ie sie , d — b elk i śc ia n y , e — w ycięcie

węgłowe.

(19)

R yc. 162. B u d o w la su m ik o w a , w id z ia n a od s tr o n y w ew n ętrzn ej c h a ty , a — p rz y c ie ś p o d łu ż n a ; b — p o p r z e c z n a ; c — słu p n a ro ż n y , d — słu p ś ro d k o w y , e — w y żło b ien ie s łu p d w ,

/ — b elk i ścia n y .

O niektórych formach budownictwa ludowego.

R yc. 163. B u d o w la su m ik o w a o d z e w n ą trz , a — p rz y c ie ś p o d łu ż n a ; b — p o p r z e c z n a ; C — w ęgieł p r z y c ie s i; d — słu p n a r o ż n y ; e — b elk i ścia n y .

26

(20)

4 0 2 O niektórych iormach budownictwa ludowego.

W w yżłobienia te w chodzą t. zw. s u m i k i . Są to albo paroca- lowe deski, albo też grube drzew a, zacięte „w z ą b “ (ryc. 167, 168 i 169Ł). Te ostatnie n azyw ają w powiecie tarnobrzeskim s u m c e (m ian. 1. poj. s u m i e c ) l ub s u m c a k i . Zwykle budowa

" f R yc. 164. M iejsc e o s a d z e n ia s łu p a ś ro d k o ­ w ego w p rz y c ie s i (G rębów , p ow . T a rn o b rz e g ).

T a — zęby, w ch o d ząc e w w y żło b ien ie słu p a .

R yc. 165. P rz e k ró j p o ­ p rz e c z n y s łu p a ś ro d k o ­ w ego (M aziarn ia, p o w iat N isk o ), a — s łu p ; b —

w y żło b ien ie.

R yc. 166. P r z e k ró j p o ­ p rz e c z n y s łu p a n a r o ż ­ n eg o . a — s łu p ; b —

w y żło b ien ia.

R yc. 169. S u m ie c -k a n c ia k . a — ząb.

R yc. 168. In n y r o d z a j s u m c a -o k rą g la k a (G ręb ó w , pow . T a rn o b rz eg ), a — ząb,

z a rż n ię ty p iłą i o c io sa n y s iek ie rą.

R yc. 167. S u m iec-o k rąg lak (G rębów , pow . T a rn o ­ b rzeg ). a — ząb , z a c ięty s iek ie rą.

sum ikow a łączy się z system em zrębow ym . W tedy w tym sa ­ m ym dom u w idać w środku ściany słupy, (jeden, dwa, a naw et więcej), po rogach zaś drzewo zacięte jest w węgieł. W niektó­

ry ch okolicach ten system m ieszan y panuje w chatach i staj­

niach, stodoły jednak m ają niekiedy budow ę w całości sum i- kową. Stale b ud ują w ten sposób stodoły we dw orach, przyczem słu py drew niane są zastąp io n e m urow anem i.

*) S u m c e są naogół krótkie.

(21)

O niektórych iormach budownictwa ludowego. 4 0 3

R yc. 170. Ś c ia n a p rz y s łu p o w a (w ed ł. K. M o sz y ń sk ieg o ), a — s łu p y ; b — p o d p ó r k i;

c — b e lk a , n a k td re j w sp ie ra się d a c h ; d — b elk i śc ia n y .

P odobna nieco do budow y sum ikow ej jest t. zw. ścian a p rzy ­ słupow a (por. ryc. 170), gdzie słu p y nie stanow ią jedności ze ścian ą, lecz są w ysunięte nazew nątrz i p odtrzym ują dach (ryc. 170).

N ie należy tej śc ia n y m ieszać ze ścian ą łątkow ą, gdyż geneza budow y przysłupow ej jest i n n a .x)

N asuw a się pytanie, skąd pochodzi to zróżniczkow anie, czyli jaka była geneza tych dw u typów budow nictw a.

S ystem węgłowy spotyka się nietylko n a obszarze Słow iań­

szczy zn y , lecz także u ludów litew skich, fińskich, w Skandynaw ji, w k raja ch alpejskich , n a B ałkanie, a m oże i w starożytnej G re c ji2).

Nie w y stęp uje on np. w W ielkopolsce, częściow o n a P om orzu, na U krainie, w Jugosław ji na P rzym o rzu , rzadko bardzo w B ułgar ji'3).

D ziś system ten w śród Słow ian u stępuje system ow i sum ikow em u.

0 Ś cian a pow stała w ten sposób, że n ieg d y ś w obwód w bijano szereg pali, a ścian y z belek p rzytykały do tych słupów od stro n y w ew nętrznej. F orm a ta pojaw ia się w południow ej M ałopolsce, częściowo n a Słow aczyźnie, M oraw ach, Ś ląsk u P ruskim , w północnych C zechach i S aksonji (por. M oszyński K .: „K ul­

tu ra ludow a Słow ian“, część I: „K ultura m aterjaln a“, str. 498 i 499, K raków 1930).

2) P o r. C zekanow ski J .: „W stęp do historji S łow ian“, str. 173 i 184 — Lwow­

sk a B ibljoteka S law istyczna, tom I — Lwów 1927.

3) M oszyński K .: op. cit. str. 495.

26*

(22)

N iektórzy uczeni niem ieccy, j a k : Sem per, Lehfeld, M eitzen i t. d., z polskich zaś J. K arłow icz, są zdania, że chata zrębow a jest późniejsza, że pierw otniejsze były budowle sum ikowe. T y m c za ­ sem Schäfer, L utsch i inni, oraz polscy etnologowie: P u s z e t1),

4 0 4 O niektórych formach budownictwa ludowego.

R yc. 171. P ie rw o tn a b u d o w la z o k rąg lak ó w u L a p o ń c zy k ó w (w ed łu g P u sz e ta ).

C z ek an o w sk i2), tw ierdzą, że system węgłowy był w cześniej­

szy 3), zaś form a śc ia n y łątkow ej w ytw orzyła się znacznie póź­

niej dzięki zm ianie w arunków , gdy skutkiem w ycięcia lasów za­

częło brakow ać odpow iedniego m aterjału budulcow ego.

Przeciw tw ierdzeniu niem ieckich uczonych o pierw otności sy ­ stem u sum ikow ego przem aw ia wiele okoliczności. Już rozległy za­

siąg tery to rjalny i rozpow szechnienie się sy stem u węgłowego św iadczy o jego starożytności. Pow tóre fakt, że dziś w okolicach, w których lud buduje chaty zrębow e, system sum ikow y w ystę­

puje w daleko szczuplejszej m ierze (poza dość pow szechnem jego zastosow aniem obok sy stem u węgłowego w Rosji, na Białorusi oraz na P olesiu),4) zdaje się dowodzić, że w ystąpił on wpraw dzie bardzo dawno, lecz drugorzędnie. Taki proces w budow nictw ie dokonał się np. w okolicach R zeszo w a4), gdzie w chatach 0 budowie łątkowej w ystępuje węgłowanie m alow ane lub przy ­

') P or. P u szet L .: „Studja n ad polskiem budow nictw em drew nianem : C h ata“, str. 13, 14 i 16 — K raków 1903.

2) P o r. Czekanow ski J . : op. cit., str. 174.

3) Nie jest to n a jsta rsz a forma b u dow nictw a; starsze jeszcze było plecenie 1 polepianie ścian (por. M oszyński K .; op. cit. str. 494).

*) P o r. C zekanow ski J.: op. cit., str. 174.

(23)

O niektórych formach budownictwa ludowego. 4 0 5

bite gwoździam i. Jeśli się przytem zw aży, że w ygarow anie, t. j, w ydrążenie takiego stu p a jeszcze dziś, p rzy użyciu św idra, dłóta i topora w y m ag a — ze w zględu na w cale zn aczną dokładność roboty — dość dużo czasu i pew nej um iejętności, to co dopiero m ożna m ówić o tej pracy w o-

w ych czasa c h , gdy człow iek przy obróbce drzew a nie rozporządzał takiem i n arzędziam i, jak obecnie.

N atom iast węgieł w jego n a jp ie r­

w otniejszej form ie m ożna było złożyć daleko łatw iej. Przede- w szystkiem te „zrębow e“ chaty nie by ły w yso k ie; pierw otnie m u ­ siało to by ć co najw yżej obra­

m ienie z okrąglaków nad „izbą“, w ykopaną w ziem i. Na tern ob­

ram ien iu u m ieszczan o p rz y p u ­ szczalnie dach. T a pierw otna

„ śc ia n a “ odpow iadałaby więc dzi­

sie jszy m „płatw iom “ podłużnym i p oprzecznym , w które zakłada się krokw ie d achu. Do sp o rzą­

dzenia jej w y starczy ły cztery bale, ułożone w kształcie kw a­

dratu, czy prostokąta. Kłód do budow y dostarczy ły zw alone pnie drzew . A b y się m ogły trzym ać jedna na drugiej, m ożna je było obić na końcach krótszem i p ala­

mi lub dłuższem i z obu s tr o n 1). W ejście do „izb y “ m usiało się znajdow ać w ziem i, pod jedną z tych belek, podobnie m oże, jak dzisiejsze zejście do piw nicy na wsi. Z czasem dopiero zaczęto w znosić ściany w yższe. N aturalnie m usiano już dojść do od­

k ry cia sposobu łączen ia belek przez w yrąbyw anie odpow ied­

nich wgłębień p rzy końcu belek-okrąglaków , jak to widać jeszcze dziś w sta ry c h budow lach. P ow staw anie ścian y ilu stru je form a budow nictw a, istniejąca dotąd u L apończyków w północnej Skan- d y n a w ji2) (ryc. 171). W ysokość tych ścian nie dorów nyw a po­

') D o dziś w podobny sposób urząd zają w ieśniacy t. zw. „w ysiadki“ pod ścianą c h a ty (w ysiadka — to coś w rodzaju przyzby), oraz gnojownie.

5) P o r. P u szet L .: op. cit., str. 18.

R yc. 172. C zęść ty ln ej p o d łu ż n e j ś c ia n y ze s łu ­ p em i w ęgłam i p o p rz e c z n e j ś c ia n y w ew n ętrzn e j (P rz ę d z e l, p ow . N isk o ), a — p rz y c ie ś p o d łu ż n a ; b — s łu p ; c — p n ia k , n a k td ry m w sp ie ra się p r z y c ie ś ; d — b elk i ś c ia n y ; e — w ę g ły ; b z le ­ w ej s tro n y — w ęgieł w ew n ętrzn ej p rz y c ie s i p o ­

p rz e c z n e j.

(24)

4 0 6 O niektórych formach budownictwa ludowego.

ziomowi dzisiejszem u. Z resztą i w P olsce m ożna szczątki takiego budow nictw a oglądać, m ianow icie n a M azow szu, gdzie dotąd istnieją chaty o niskich ścian ach . Podobnie też są budow ane sto­

doły na L itw ie1).

Z drugiej strony w m iarę, jak w znosiła się ścian a zrębowa, zachodziła potrzeba zrobienia otworów w tej ścianie nad po­

w ierzchnią ziem i, drzw i, a zczasem i okien. W prow adzenie przy

R yc. 173. C zęść ty ln e j śc ia n y z dw om a s łu p a m i (O cice, pow . T a rn o b rz e g ), a — p rzy cieś p o d łu ż n a ; b — w ew n ętrzn a p o p r z e c z n a ; c — w ęgieł p r z y c ie s i; d — s łu p y ; e belki ścia n y .

w ejściu słupów (odrzwi), n asunęło m yśl, że takich słupów m ożna użyć także w środku ściany, głównie tylnej. W ten sposób został zapoczątkow any sum ikow y system budowy. W ystąpił on wtedy, gdy sy stem węgłowy już się nieco udoskonalił. W dzisiejszych czasach w każdej chacie-w ęgłów ce w ystępuje on z konieczności.

Zw ykle słup znajduje się w tylnej ścianie chaty (por. ryc. 163 d, 164, 165, 172 b). T ak jest np. u Lasow iaków oraz u Posaniaków w kącie m iędzy W isłą a Sanem . W niektórych okolicach w tylnej ścianie tkwią dwa słupy, np. w O cicach pod T arnobrzegiem (ryc. 173).

B yw ają oprócz tego słu py we frontowej, a także szczytow ej ścia­

nie, np. słup y p rzy otworze o k ie n n y m 2) albo też w innem m iej­

s c u 3). S kutkiem b rak u m aterjału budulcow ego system łątkowy w y­

’) P o r. F isch er R . : „L ud polski“, str. 25. Lw ów -W arszaw a-K raków 1926.

2) W niektórych okolicach otw ór dzienny zaopatrzony jest słupam i, osadzo- nem i w przyciesi, m niejszem i jednak, niż odrzwi.

3) N p. w Siedliskach, polskiej osadzie w powiecie raw skim (woj. lwow- s k e ) . — P rzybudów ki zaw sze i w szędzie są łączone z re sz tą budynku przy po- m iocy słupów.

(25)

O niektórych formach budownictwa ludowego. 407 stępuje w yraźniej, gdy np. w jednem narożu jest węgieł, w dru- giem zaś (oraz w środku ścian y ) tkwi słup. W stodołach brak już n ieraz węgłów, są tylko sam e słupy.

W W ielkopolsce oraz na P om orzu, gdzie brak m aterjału bu ­ dulcow ego daje się już od XIX w. dotkliwie odczuw ać, ten spo­

sób staw iania budynków p an u je pow szechnie. W ytworzyło się tu jed n ak kilka odm ian, z których tylko t. zw. „ściana szachul- cow a“ najbardziej p rzypo m in a sum ikow ą. S z a c h u l e c polega na tem , że u staw ia się słu p y pionowe, a pom iędzy nie kładzie się poziom o drążki, ow inięte zaglinioną s ło m ą 1).

Inne form y m ożnaby określić jako b u d o w ę w s ł u p w ści- ślejszem znaczeniu. N ależy tu t. zw. m u r pruski, który tw orzą słupy oraz poziom o i sk ośn ie ułożone belki. Pola m iędzy niem i w ypełnia się cegłą. Jeżeli te p rzestrzen ie zapełnione są słom ia- nem i „kotam i“, m aczan em i w glinie, taka ścian a nosi nazwę r y g ł ó w k i , czy r e g l ó w k i . Do reglów ki jest podobna ściana szalow ana. I tu pionowe słu p y są połączone poziom em i oraz czę­

sto sko śn em i belkam i lecz obite deskam i. N iekiedy belek brak zupełnie, a deski p rzy b ija się albo poziom o do słupów , albo też pionowo do belek poziom ych, odpow iadających przyciesiom i płat- wiom w bud y n k ach z grubego drzew a. Jeżeli b u d y n ek jest prze­

znaczo n y na m ieszk anie, szalow anie daje się od stro ny zew nętrz­

nej i w ew nętrznej, a w olną p rze strz e ń zapełnia się trocinam i drzew nem i. W reszcie istnieje także budow a „w glinę pod topór“, t. j. śc ia n a z gliny, m ieszan ej z sieczką. Po obeschnięciu ścianę rów na się siekierą.

Z pośród tych form budow nictw a szach u lec oraz reglów ka są bardzo stare. G dy daw niej te odm iany budow nictw a w ystępo­

w ały na zachodnich k resa c h , to dziś m ożna je tu i ówdzie spot­

kać także w in n y ch okolicach Polski. Szczególnie pospolity jest m ur pru sk i i ścian a szalow ana. N aw et drew niane chaty wę- główki w idać tu i ówdzie obite deskam i. Z jaw isko to jest oczy­

w iście now sze.

1) P or. P u szet L. op. cit. str. 14; F isch er R . op. cit. str. 27, oraz M oszyński K.

op. cit. str. 501.

(26)

Dr. L U D O M IR S E D L A C Z E K -K O M O R O W SK I.

4 0 8 W spółczesne poglądy mechanistów i finalistów.

W S P Ó Ł C Z E S N E P O G L Ą D Y M E C H A N I S T Ó W I F I N A L I S T Ó W .

(R eierat, w ygłoszony na S em inarjum H istorji i Filozofji M edycyny U niw ersytetu Jagiellońskiego w K rakowie).

U m ysł ludzki, naw et na n ajn iższy m szczeblu swego rozwoju, usiłuje rozw iązać zagadki, narzu con e m u przez życie, tłum aczyć zjaw iska i objaw y życia, które wiąże, często błędnie, w łań c u ­ chy p rzy czy n i skutków . W m iarę rozw oju m yśli ludzkiej, roz­

woju nauki, błędy te zostają usunięte, a zdobycze w iedzy w yko­

rzy sty w an e dla tw orzenia now ych teoryj, now ych hipotez, któreby tłum aczy ły zjaw iska życiowe.

Jedną z teoryj, sięgającą sw ym początkiem jeszcze w czasy filozofji staro żytn ych Greków, jest t e o r j a m e c h a n i s t ó w . Stw ier­

dziw szy, że św iat, że w szystkie jego tw ory są różnem i odm ia­

nam i jednej i tej sam ej m aterji, zbudow anej z atomów, tłum aczą zw olennicy tej teorji w szelkie zjaw iska u stosunkow aniem się tych atom ów do siebie i ich w zajem nem oddziaływ aniem . Każde zjaw isko, każda czynn o ść, zdaniem ich, da się w ytłum aczyć do­

kładnie i ściśle przez odpowiednie ugrupow anie atomów. W szel­

kie z j a w i s k a bowiem nie są niczem innem , jak objaw em d ą ­ ż e n i a d o stan u stałej r ó w n o w a g i tych że a t o m ó w , skład ają­

cych odw ieczną m aterję, i s i ł , jakie n a n i e d z i a ł a j ą , sił, b ę ­ d ą c y c h zresztą jedynie w y n i k i e m w z a j e m n y c h o d d z i a ł y ­ w a ń a t o m ó w na s i e b i e .

Z biegiem czasu ten pogląd m ech an isty czny ulega przeobra­

żeniu, ewolucji, której w ynikiem jest w yznaw ana dziś przez w szyst­

kich praw ie m echanistów d oktryna d e t e r m i n i z m u p r z y c z y ­ n o w e g o , głosząca, jak to form ułuje M arburg, jej zwolennik i obrońca w filozofji polskiej, że w szelkie z j a w i s k a z koniecz­

nością w a r u n k u j ą s i ę w z a j e m n i e na m ocy p r a w s t a ł y c h . C zyto więc chodzi o stało ść związków chem icznych, czy też o praw a, w edług których w zajem nie w arunkują się zjaw iska psy­

chiczne, w szędzie m am y do czynienia, zdaniem m echanistów -de- term inistów z m echanizm em , t. j. z determ inizm em według praw stały ch , jakiekolw iek one są, czegokolw iek dotyczą. K a ż d y poje- dyńczo wzięty o d ł a m p r z y r o d y s t a n o w i u k ł a d m e c h a ­ n i c z n y bez względu na to, czy to będzie układ m aterjalny, czy istota żywa. T ak w jednym , jak i w drugim w ypadku wszelkie

(27)

W spółczesne poglądy mechanistów i finalistów. 4 0 9

zm ian y w układzie zachodzą na m ocy praw stałych, podających konieczne w arunkow anie zjaw isk jed n y ch przez drugie. Każdy sk u tek każe im doszukiw ać się p rzy czy n w tern w zajem nem uw a- runko w yw an iu się zjaw isk, bez uw zględnienia „ ja “ w ew nętrznego, b e z u w z g l ę d n i e n i a w p ł y w ó w p s y c h i c z n y c h . Zjaw iska bowiem p sy ch iczn e są ich zdaniem rów nież w ynikiem zadziałać na siebie w edług praw stałych atom ów, czy grup ich, tw orzących organ p sy c h ic z n y danego u stro ju, a więc u zw ierząt, po siad ają­

cych układ nerw ow y, kom órki tego układu. Św iadom ość, której istnienie m ożna i trzeba stw ierdzić u każdego tw oru żyjącego, — (jak to u zasad n ia B ilikiew icz w swej p rac y „Z agadnienie życia w św ietle zasad psychologji p orów naw czej“), — jest dla nich je­

dynie złudzeniem .

W śród m echanistów znaleźć też m ożna zw olenników poglądu, głoszącego, że zjaw iska p sy c h ic z n e są jedynie zjaw iskam i ubocz- nem i (epifenom en), to w arzyszącem i zjaw iskom m aterjalnym , zm ia­

nom ug rupow ań atom ów. Są to e p i f e n o m e n a l i ś c i .

D rugi k ieru n ek filozofji m ech an isty czn ej rep re z en tu ją zw olen­

nicy p a r a l e l i z m u , w edług których z j a w i s k a p s y c h i c z n e i m a t e r j a l n e p r z e b i e g a j ą r ó w n o l e g l e d o s i e b i e , lecz w zajem nie na siebie nie oddziaływ ują. Czem jednak są one, w skutek jakich p rzy c z y n pow stają, jak u zasad n ić zjaw iska p s y ­ chiczne, czyto uw ażając je za epifenom en, czy też za zjaw isko rów noległe zm ianom u kładu atom ów, ani epifenom enaliści, ani paraleliści nie m ówią, p om ijając zagadn ien ie to m ilczeniem . Z d a­

niem ich zresztą są to zjaw iska uboczne, niejako tak m ało ważne, że nie zasłu g u ją na sp ecjaln ą uw agę, a w y jaśn ią się dokładnie przez postępy nauki, które pozwolą nam poznać w szystkie w ią­

zania przyczynow e zjaw isk. Z tą chw ilą upadnie w reszcie zn ie­

naw idzona przez m echanistów i zw alczana przez nich tak gorąco, z taką n am iętnością, a często i rozgorączkow aniem , zdaniem ich, zupełnie błędna, żadny ch n aukow ych podstaw nie posiadająca teorja celowości, zw yciężeni zostaną w italiści, tw ierdzący, że sam o istnienie m aterji, choćby odw iecznej, sam e praw a przy- czynow ości, nigdy nie w y starczą do w y tłum aczenia zjaw isk ży ­ ciow ych w całej ich rozciągłości. Z chw ilą tą będzie m ogła n a ­ uka dokładnie pow iedzieć co, kiedy i dlaczego się działo, rozw ią­

zane zo stan ą w szelkie zagadki p rzeszłości i p rzyszłości, bo w sta­

w ienie dany ch do w ypracow anego w zoru m atem atycznego życia, wzoru, ujm ującego w szelkie p rzy c z y n y i ich zw iązki ze sobą,

Cytaty

Powiązane dokumenty

Niewątpliwie przy niskiej cenie przyczyni się ten pierwszy podręcznik ochrony przyrody do zrozumienia i rozpowszechnienia idei ochrony przyrody wśród szerszego

Powierzchnia wiążącego cementu glinkowego traci bardzo szybko wodę (wskutek ogrzewania się masy), przez co pozostaje, mięk­. szą dzięki niezupełnemu

micznych... Którym metodom przypisać należy w yższą wartość, jeśli chodzi o obliczenie ogólnego wieku ziem i, nad tern zastanow im y się później. W każdym

nego punktu głównego) od płaszczyzny kliszy równą jest długości ogniskowej, może jednak być zmienną dla zdjęć specjalnych, np. Przy pomocy tych urządzeń

rzystwo to postaw iło sobie za zad anie, m iędzy innem i, także dokładne zinw entaryzow anie i trw ałą ochronę w szy stk ich przyrodniczo w ażnych punktów w

u stentora, jeszcze przed podziałem uw idaczniają się zaw iązki now ych p rzy ­ szłych organelli, przedew szytkiem peristom u, w ystępującego przed podziałem tem

skuje się jeszcze jako cenny produkt dwutlenek siarki, materjał wyjściowy dla produkcji kwasu siarkowego, którego fabrykacja jest zawsze złączona z prażelnią

W zakresie zwierząt niższych interesował się Zmarły zwłaszcza wirkami, zebrał szczegółowe dane 0 rozmieszczeniu i życiu wypław- ków krynicznych (Planaria