• Nie Znaleziono Wyników

Idea niepodległości w kształtowaniu świadomości narodowej w polskiej literaturze historycznej : (między tekstami kultowymi a wiedzą historyczną)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Idea niepodległości w kształtowaniu świadomości narodowej w polskiej literaturze historycznej : (między tekstami kultowymi a wiedzą historyczną)"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Wiesław Jan Wysocki

Idea niepodległości w kształtowaniu

świadomości narodowej w polskiej

literaturze historycznej : (między

tekstami kultowymi a wiedzą

historyczną)

Niepodległość i Pamięć 8/1 (17), 5-15

(2)

„Niepodległość i Pamięć”

Nr 17, 2001

Wiesław Jan Wysocki

Idea niepodległości w kształtowaniu świadomości

narodowej w polskiej literaturze historycznej

(między tekstami kultowymi a wiedzą historyczną)

C hociaż wciąż p o zo stają na obszarze naszej wiedzy historycznej b iałe plam y i daleko jeszcze do satysfakcjonującego stanu b ad a ń nad dziejam i polskich dróg d o niepodległości, to trzeb a zgodzić się na p rzew rotną konstatację, iż w ostatnich latach gorzej je st ze zn ajo ­ m ością historii w śród społeczeństw a niż z naukow ym pozn an iem naszej przeszłości. Tezę tę sform ułow ał ju ż z g ó rą 20 lat tem u prof. Stefan Kieniewicz, ale z kolejnym pokoleniem staje się o n a jeszcze bardziej wyraziście praw dziwa. Jej przew rotność polega też na tym, iż w cze­ śniej istniały b ariery i przeszkody (choćby cenzura polityczna), a pew ne historyczne praw dy przechow yw ane były li tylko w potocznej i obiegowej świadom ości, w spartej z czasem te k ­ stem „drugoobiegow ym ” .

D ziś znaczących, wartościow ych pozycji przybywa, ale znajdują one o d b ió r raczej w k rę ­ gach profesjonalistów i w znacznie mniejszym zakresie docierają do szerszego czytelnika. Spadają d o granic opłacalności edytorskiej nakłady książki historycznej. Jest to dostateczny pow ód do alarm istycznych prognoz i katastroficznych wizji stanu narodow ej świadom ości, k tó rą to w dużym sto p n iu książka historyczna kształtow ała — ale czy zdolna będzie dalej kształtow ać!?

Tym bardziej trze b a uwypuklić te teksty historyczne, k tó re kształtow ały św iadom ość pokoleń Polaków i odegrały fu n d am e n taln ą rolę w m odelow aniu aktywności naszych p rzo d ­ ków oraz ich zaangażow ania patriotycznego. N ierzadko w śród tekstów tych o b o k stricte naukow ych prac, wnoszących k o n k retn ą w iedzę historyczną, znajdują się form y literackie zasługujące na rów nie wysoką lokatę, gdyż to one często w największym stopniu oddziałały

(3)

na św iadom ość narodow ą. O ceniając wpływ tej literatury historycznej m ożna posłużyć się m odnym dziś określeniem , iż były to teksty k u l t o w e .

D o takich w łaśnie zaliczyć trzeb a pieśń wojskow ą z 1797 ro k u Jeszcze Polska nie um ar­

ła..., n ajtrafniej odd ającą w olę życia n aro d u po utracie państw a, k tó ra z czasem stała się

naszym hym nem narodow ym . D zięki tej pieśni nasze dzieje now ożytne rozpoczyna nie akt rozpaczy, lecz nadziei — w ezw anie do m ęstw a i zwycięstwa. Jeszcze Polska nie umarła, kiedy

m y żyjemy... A dam M ickiewicz skom entow ał: „Słowa te znaczą, że ludzie zachow ujący w so­

bie to , co stanow i istotę narodow ości polskiej, zdolni są przedłużyć byt ojczyzny niezależnie od wszelkich w arunków politycznych i m ogą dążyć d o jego przyw rócenia”. Z czasem pew ne zwroty uległy zm ianie i gdy słowo „kiedy” zastąpiło „póki”, jeszcze m ocniej uzew nętrzniony został duch bezw zględnego o d d an ia i utożsam ienia w łasnego życia z życiem Polski.

W Pieśni L egionów została rzucona z całą wyrazistością myśl, k tó rą rom antycy podchw y­ cą i rozw iną, myśl o identyfikacji z ojczyzną. O znacza to w prost, iż żad n e zew nętrzne zakusy i sta ra n ia o likw idację R zeczypospolitej nie były w stanie faktycznie przekreślić jej w e w ­ n ę t r z n e j egzystencji. Była to podstaw ow a idea, w okół której ukształtow ał się now oczes­ ny patriotyzm polski, esencjonalnie, ale i em ocjonalnie, związany z duchowym istnieniem ojczyzny. Pielęgnow anie idei państw a w duchu społeczności polskiej stanow iło form ę jego ocalania. Insurekcyjny c h a ra k te r pieśni zaw arty je st w tym, że kolejne pokolenia m ogą p o ­ w tarzać z tym sam ym przek o n an iem : „póki my żyjemy”, i to „m y” tworzy łańcuch pokoleń, p ochód kolejnych generacji, kształtujących Polskę swoim życiem.

K olejnym utw orem kultow ym je st niewątpliwie Warszawianka, stw orzona przez Casim i- ra D elavigne’a na wieść o w ybuchu pow stania w 1830 roku Słowa przełożył K arol S ienkie­ wicz, a m uzykę skom ponow ał K arol K urpiński. To pieśń poryw ająca d o czynu, do trium fu, wyzwalająca uniesien ie bitew ne i nastrój determ inacji w walce. Słowa: „Dziś twój tryum f albo zgon” — stanow iły dla poko leń im peratyw działania, wykluczały w szelkie k u n k ta to r­ stwo i dw uznaczność. W olność albo grób — motyw kształtujący czyn zbrojny i form ujący w olę i siły n a ro d u d o wybicia się na niepodległość.

W spółbrzm ią z Warszawianką utw ory A d am a Mickiewicza, z których wystarczy przywo­ łać choćby dwa: III część D ziadów i Redutę Ordona.

D ziady są g enialną rek a p itu la cją przem yśleń związanych z u padkiem Rzeczypospolitej

i upartym poszukiw aniem nadziei odzyskania wolności. R om antycy z M ickiewiczem na cze­ le postaw ili na trw ałość św iata duchow ego i w nim dostrzegli sens idei n aro d u nieujarzm io- nego, k tó reg o nie je st zd o ln a unicestwić jakakolw iek przem oc m aterialna. R om antyczne o calenie ojczyzny polegało na n ad an iu relacji do niej odczucia skrajnie osobistego, w ręcz intym nego. Tak pojm ow any patriotyzm rom antyczny przybierał cechy w ręcz swoistej religii, sakralizow ał w szelkie dążen ia do niepodległości, zwłaszcza te zro d zo n e już z cierpienia i rozpaczy patriotycznej. III część D ziadów otw iera perspektyw ę o d ro d ze n ia państw owości, stw arza nadzieję cierpiącym niewolę, ukazuje wizję zm artw ychw stania. W arunkiem zm ar­ tw ychw stania je st je d n ak ż e ofiarnicza śm ierć i o n a d o p ie ro przynosi o calenie mesjanistycz- ne. Ten rom antyczny do g m at był n atchnieniem i utw ierdzeniem w niezłom nym uporze na d ro d ze do niepodległości tylu poko leń straceńców , insurgentów i m ęczenników narodow ej sprawy.

Z innych w ielce znaczących utw orów M ickiewicza — by wym ienić jeszcze Księgi narodu

(4)

zaw arte w niej skondensow anie historiozoficznej symboliki walki o wolność. Sens m oralny sceny batalistycznej sprow adza się nie tyle do efektow nego i n am iętnie efekciarskiego (choć niewiele m ającego z fak tam i) p ęd u do „pięknej śm ierci”, ile d o w ielkiego starcia dwu p o tę ż ­ nych sil: D o b ra i Z ła . Czyn O rd o n a wysadzającego re d u tę był bowiem aktem sakralnym , figuratywnym w yobrażeniem działania Bożego niw elującego szatańską p otęgę carskiej des- potii. „B óg w yrzekł słow o s t a ń s i ę , Bóg i z g i ń w yrzecze”. W alka o w olność stała się tym samym zm aganiem o św iętą spraw ę, a jej uczestnicy po stro n ie słusznej sprawy zdobywali la u r sakralny. Je st w tej rom antycznej historiozofii pieczęć religijnego uznania dla n ie p o d le ­ głościowych aspiracji polskich.

Z tego n atch n ie n ia w yrasta u Ż erom skiego patos sceny z carskiej szkoły, gdy uczeń (R ad e k ) m ocą poetyckiego im peratyw u budzi św iadom ość narodow ą kolegów. Tak o to p o e ­ zja sprzęgła się z form am i prozatorskim i, by w innych p o koleniach wcielać w umysły i serca te sam e treści rom antycznej teleologii. Bez tw órczości rom antycznej i jego dziedzictw a nie byłoby gotow ości, by „chcieć chcieć” w kolejnych zrywach insurekcyjnych, w legionowym czynie i późniejszych dram atycznych zm aganiach aż po „B u rzę” uw ieńczoną Pow staniem W arszawskim i postaw ę sprzeciw u w obec niesuw erenności czy półsuw erenności. W arto za­ pew ne dlatego i w k ręgu p rozatorskim sięgnąć po p o nadpokoleniow e pozycje k u l t o w e .

W budzeniu św iadom ości narodow ej niezaprzeczalną pozycję uprzyw ilejow aną zajm uje H enryk Sienkiew icz ze swoją p o p u la rn ą Trylogią. O ddziaływ ała n a wszystkich, nie tylko na elitę intelek tu aln ą, i kształtow ała praktyczne form y postaw społecznych. Z re sz tą pisarz nie krył bynajm niej motywacji narodow ej i patriotycznej swego dzieła i na końcu Potopu przy­ znał, iż pisał dla p o k r z e p i e n i a s e r c . W Potopie zresztą bez ogródek wyraił swoje credo w wielkiej m ow ie Sienkiew iczow ego U llisessa — im ć Zagłoby, który na uczcie zaręczynow ej A ndrzeja K m icica i O leńki Billewiczówny nie do nich, ale d o całego n aro d u perorow ał: „M ości panow ie n a cześć onych p r z y s z ł y c h p o k o l e ń ! N iechże im Bóg błogosławi i pozwoli u s t r z e c t e j s p u ś c i z n y , k tó rą im o d resta u ro w a n ą naszym tru d em , naszym po tem i naszą krwią z o s t a w u j e m . N iech, gdy c i ę ż k i e c z a s y n a d e j d ą , w spom ną na nas i n i e d e s p e r u j ą n i g d y , bacząc na to, że n i e m a s z t a k o w y c h t e r m i ­ n ó w , z k t ó r y c h b y s i ę v i r i b u s u n i t i s p r z y b o s k i c h a u x i l i a c h p o d ­ n i e ś ć n i e m o ż n a Tu nie o pointę, naw et nie o swoiste credo pisarskie szło, ale o wy­ raźny p r o g r a m p o l i t y c z n y . Stanow ił on inspirację dla poko leń i w ielokrotnie p o d k re ­ ślano, iż bez Sienkiew iczow ego p rogram u czynu narodow ego, bez przesłania niesionego przez Trylogię i całą spuściznę pisarza, nie byłoby tej postawy, z której narodził się czyn legionowy i niepodległościow y zryw w 1918 roku. Ileż razy zresztą wcześniej i później odw o­ ływano się do powyższych słów włożonych w usta Zagłoby, aby z zaw artej w nich d e te rm in a ­ cji w yrastała n adzieja w różnych tragicznych i beznadziejnych m om entach, jakie pojawiały się n a d e r często w naszych dziejach najnowszych. I zawsze, w każdym pokoleniu, znajdow a­ ły one właściwy rezonans.

Innego rodzaju kodyfikacją postaw i p rogram em społecznym je st Prusow a L alka. P rz ed ­ staw ia o n a n ajrzetelniej i ja k o kwestię zgoła oczywistą p o trzeb ę zabiegów o przyw rócenie Polsce niepodległości i pokazuje ja k to praktycznie i skutecznie realizować. Sukces polsko­ ści w tej pow ieści p olega na fakcie, iż życie społeczeństw a polskiego toczy się, jakby nie było zaborów i obcej dom inacji. K reuje w świadom ości społecznej dążenie do przyw rócenia

(5)

w łasnej państw ow ości i stanow i syntezę podglebia polskości w ram ach cywilizacyjnego p ra ­ gm atyzm u.

R om antyczny pragm atyzm albo pozytywizm urom antyczniony, m im o odm iennych form , nie je st antynom ią m etaforycznego rozpięcia Polski na Krzyżu, ideałem rycerskiej cierp ięt­ niczej m iłości, apologią „nagiego tru p a L eo n id asa” czy cierpienia „za m iliony” . Trzeźwy handlow iec W okulski podszyty je st duchem rom antyzm u, który go uw iera, ale i rozpiera, i uw odzi, i uwzniośla.

A kcja L a lk i toczy się w o b ręb ie n iepokonanej polskości i głów nie w m ieście, k tó re przy­ bierze sobie później przydom ek niepokonanego. Śladem tego w artkiego życia b ęd ą kolejne w ariacje poetów i pisarzy — zapisy tego życia i spory o polskość znajdziem y w wielu utw o­ rach, od Wesela i Popiołów p o K olum bów (gdzie a u to r zap rzed ał je d n a k przynajm niej p o ło ­ wę polskiej duszy „czerw onem u d ia b łu ”) i Człowieka z m arm uru czy... z żelaza.

D ziedzictw o tej literatu ry będzie eksponow ało m ąd rą dewizę, iż polską drogą rozwoju je st rom antyczny duch i wyzbycie się go z rodzim ej kultury godzi w rozw agę, rozsądek i so­ lidność podejm ow anych przedsięw zięć. Było to — m ówiąc językiem Norwidowym — teleo- logiczne sprzężenie „ducha pracy” z „kształtem w artości”, czyli narodow ą aksjologią. R o­ m antyczny „hom o fa b e r” tkwiący w P olakach był głów ną m otyw acją cywilizacyjnego awansu n aro d u , ale jed n o cześn ie kształtow ał pew ność, że dążąc do o d ro d zen ia niepodległości bytu państw ow ego, nie trze b a o d rad z ać polskości, bo nie m oże odrad zać się coś, co nigdy nie um arło. L ite ra tu ra , sztuka, kultura, św iadom ość zbiorow a — m im o najstraszniejszych „ter­ m inów ” — w ypisała w sercach n ie z a ta rte słowa o polskości: non om nis moriar.

Tak się dziwnie stało, że w k u lturze polskiej rząd dusz należy do literatury, o n a wym ierza spraw iedliw ość w idzialnem u św iatu, m a m oc rozsądzania o cnotach i zasługach oraz o p rze­ w inach i hańbach. N aw et w ytęskniona „P olonia R e stitu ta ” została literackim biczem Ż e ­ rom skiego schłostana za zbyt m ocne rysy na „szklanych d o m a ch ”. Ż erom ski, ja k nikt inny, p o trafił wyrazić dążen ia zbiorow e n aro d u d o wolności i do odrzu cen ia wszelkich zniew oleń, krzywd i niepraw ości. Był w ięc szczególnie wrażliwy na krzywdę społeczną i na wszystko, co zniepraw ia. U cieleśniał w ielkość i rozpraw iał się z m ałością, co zaw arł w przesłaniu: „trzeba rozryw ać rany duszy polskiej, aby się nie zabliźniły bło n ą podłości” . Jeg o „sen o szpadzie” d o p ełn ia „sen o ch leb ie” i „słow o o B an d o sie”. R om antyczną ideę w olności dopełnił pozy­ tywistyczną treścią godności. Po Ż erom skim pragm atycznym truizm em je st przekonanie, że „w arto być przyzwoitym ” (W ładysław Bartoszew ski) z akcentow aniem słowa w a r t o jako w yw iedzionego od p ojęcia w a r t o ś ć .

W kolejnych poko len iach m oraliści-literaci dbali, by rany polskie „nie zabliźniły się b ło n ą pod ło ści” ; od Brzozow skiego i A bram ow skiego po H erlin g -G ru d z iń sk ie g o i H e rb e rta trw a ro zrac h u n ek polskich losów. A iluż literackich błaznów , szyderców udających pow agę i łajdaków przyodzianych w togi cnotliw ości prześcigało się w pozow aniu na współczesnych K atonów , i to ju ż po ogłoszeniu publicznej w yprzedaży starych dobrych w artości. Z ad u fan i Szczypiorscy są, niestety, w każdym pokoleniu. Z tym w iększą m ocą trzeb a uczyć przesłania z re p o rta ż u w ojennego z p leb an i wyszkowskiej, gdzie u ks. W iktora M ieczkow skiego „gości­ ła ” now a w ładza — tzw. popów , czyli „pełniących obow iązki P olaków ”, a pod adresem których (łącznie z potom stw em peerelow skim ) k o resp o n d e n t w ojenny Stefan Ż erom ski pi­ sał: „K to na ziem ię ojczystą, chociażby grzeszną i złą, w roga odw iecznego naprow adził, z d e p ta ł ją , stratow ał, splądrow ał, spalił, złupił ręk o m a cudzoziem skiego żoldactw a, ten się

(6)

wyzuł z ojczyzny. N ie m oże o n a być dla niego ju ż nigdy dom em , ni m iejscem spoczynku. N a ziem i polskiej nie m a dla tych ludzi ju ż ani tyle miejsca, ile zajm ują stopy człow ieka, ani tyle, ile zajm ie m ogiła” .

M ocarne „popioły” pisarskiej spuścizny Ż erom skiego stały się nie tylko w artościow ą glebą, ale i zapow iedziały nadzieję „w iatru od m o rza” .

Tradycyjne spory n ad dziejam i R zeczypospolitej przedrozbiorow ej i okresu niewoli, utrw alone zarów no w historiografii, literaturze, ja k i myśli społecznej, znalazły dwa nurty, niekiedy w ręcz przeciw staw nych przekonań. Pierwszy z tych nurtów przekonyw ał, iż u p ad e k R zeczypospolitej był w ynikiem zw yrodnienia społeczeństw a szlacheckiego i znajduje w ytłu­ m aczenie (albo k onsekw entne u zasadnienie) w „historii w ew nętrznej” O bojga N arodów .

D rugi z nurtó w przyczyny u p adku państwowości polskiej dostrzegał głównie w sytuacji politycznej zew nętrznej, ja k a istniała w E u ro p ie. N ie w olno w kontekście owych dwu nurtów nie wym ienić także trzeciego, uw zględniającego za strzeżenia i okoliczności w skazane przez zantagonizow ane wyżej nurty historiozoficzne.

We wszystkich je d n a k ż e nu rtach kw estia niepodległości Polski, czy szerzej — Rzeczy­ pospolitej, p o d ejm o w an a była albo ja k o konflikt pom iędzy k arą za zasłużone narodow e winy i za n ied b an ia (w ątek Skargow ski) albo ja k o niezawiniony fatalizm dziejowy. S tereotyp te n rządził n a rów ni i historiografią, i literatu rą.

W yrwał się z tego za klętego kręgu chyba tylko Paweł Jasienica, nobilitow any na history­ ka, choć cechowi odm aw iali m u p aten tu ; pozostaje wszak faktem , iż był uw iódł nie je d n o pokolenie rodaków swoimi panoram icznym i wizjami Polski Piastów i Rzeczypospolitej O boj­

ga Narodów. K olejnym i w ydaniam i swoich p rac niczym kaduceuszem zniew alał św iadom ość

historyczną ok resu pow ojennego. Jeśli już porównyw ać go, to do oddziaływ ania Sienkiewi- czowego.

D ziejom u stro ju daw nej R zeczypospolitej pośw ięcił swoje pierw sze b ad a n ia Stanisław K utrzeba, by zakończyć swoją służbę dziejopisarską p racą Polska Odrodzona. W swej Koro­

nie Królestwa Polskiego przedstaw ił społeczeństw o, jego warstwy, elity i m obilność społecz­

ną, w reszcie organy władzy — w tym pozycje władców. Był to wywód o m echanizm ach władzy służącej spraw ie niepodległego państw a i jego zadań m ocarstwowych.

Socjolog kultury Wacław B eren t w swej trylogii (Opowieści biograficzne) staw ia w prost pytania: d l a c z e g o P o l s k a p r z e t r w a ł a ? , k o m u z a w d z i ę c z a n a r ó d s w o ­ j ą n i e n a r u s z o n ą t o ż s a m o ś ć h i s t o r y c z n ą ? , j a k i j e s t d u c h o w y r o ­ d o w ó d o d r o d z o n e g o p a ń s t w a ? O biektem zainteresow ania B eren t uczynił p o k o ­ lenie, k tó re dośw iadczyło ro k u 1795. G dzie w ielu doszukiw ało się spełnienia wieszczby finis

Poloniae, tam B e re n t dogrzebyw al się zaczynu „od ro d zen ia w u p ad k u ” (by posłużyć się

tytułem opus m agnum T adeusza K orzona). O drodzeniow e nadzieje w iązał B eren t z nową form acją inteligencji doby Stanisławowskiej, k tó re jako pierw sze stanęło w obec im peratyw u „przechow ania i p rzen iesien ia polskości” na n astęp n e generacje. Z nając m echanizm y sp o ­ łeczne dostrzegał najw iększe zagrożenie dla ów czesnego p o k o len ia w oderw aniu o d cywili­ zacji zachodniej i jej em brionalnych w artości tworzących św iadom ość narodow ą Polaków. Jednocześnie w idział w ielką szansę przetrw ania nienaruszonej tożsam ości narodow ej d zię­ ki k u lturze i zachow aniu przez kolejne pokolenia kulturow ej ciągłości. E litę narodow ą w i­ dział B e re n t w i n t e l i g e n c j i — jedynej w arstw ie społecznej scalającej i syntetyzującej, a w efekcie także ocalającej, św iadom ość historyczną Polaków .

(7)

W ątek zm agań o polskość i niepodległość „dla późnych w nuków ” nie je st wiązany li tylko z polem bitew nym i osobistą ofiarą krwi, ale coraz konsekw entniej przenoszony na d ziałania n a rzecz ratow ania i przechow ania dla potom nych depozytu kulturow ego n aro d u i je g o niezbywalnych w artości. Szczególnie pieczołow icie określan o k ieru n ek rozw oju owej kultury ab ovo, w skazując jej ła cińsko-helleński rodow ód, śródziem nom orskie w artościow a­ nie i p o łu d n io w o -za ch o d n ie ciągoty i zapożyczenia, tak że ju ż pierw sze p okolenie dośw iad­ czone niew olą w yraziło przek o n an ie, iż „będziem P olakam i” w yprow adzonym i nie tylko fizycznie, ale i duchow o „z ziem i w ł o s k i e j do Polski”.

P okolenie ro k u 1795 — co podk reślają liczni pisarze — obok rozlicznych wysiłków ratow ania R zeczypospolitej pozostaw iło legendę czynu zbrojnego i kulturow y przekaz, b ę ­ dący swoistym te sta m e n te m dla zstępujących; generacje kolejne w ielokrotnie w dziejach pow ielały to sam o sm u tn e dośw iadczenie przodków , ale też było to p okolenie kresu I R z e­ czypospolitej i początku nocy niewoli o b iektem in telektualnej fascynacji historyków (Aske- nazy, F eldm an, K orzon, K ieniewicz, Ł ojek, Skow ronek, Z ah o rsk i) i literatów (M ickiewicz, K rasiński, B e re n t, Ż erom ski, M arian Brandys, Jacek Bocheński).

B iografie w ielkich postaci, heroicznych bojow ników i wielkich m ęczenników n a ro d o ­ wej sprawy, kreślo n e p ióram i historyków stawały się w zorcam i i probierzam i postaw i z a ­ chow ań. Przykładem m oże być praca Szym ona A skenazego o księciu Józefie P oniatow ­ skim z 1904 roku, skądinąd b ard z o k o resp o n d u jąca z Popiołami Ż erom skiego. Jej p rze sła­ nie sprow adzało się d o stw ierdzenia, że nie w olno przeoczyć okazji do walki, a tak a chwila dziejow a je st blisko.

D rugim utw o rem skreślonym w tym samym duchu przez A skenazego je st p raca o mjr. W alerym Ł ukasińskim , z w ielką konspiracją z lat 1815-30 w ieńczącą swoje d ążenia w Nocy Listopadow ej i spontanicznym politycznie zrywie podchorążych w tle.

Ż erom ski, A skenazy i inni gloryfikowali czyn zbrojny i popychali doń pokolenia, u sp ra­ wiedliwiali i adm irow ali chwytających broń, nad okolicznościow e racje przedkładali szla­ chetność celów i gorącość serc bojow ników . Z ich literackiego i historycznego zewu wykluł się czyn lat 1914-1918 i zrodziła się koncepcja wolnej Polski w olność niosącej innym...

G łów ne nurty ideow e uk ieru n k o w an e na „wybicie się na niepodległość” obrosły niem ałą literatu rą , ale ta k w istocie pozostają wciąż dalekie od satysfakcjonującego poznania, a na pew no spopularyzow ania. Dotyczy to w równym stopniu obozu niepodległościow ego, co też n u rtu narodow ego, endeckiego. W ypada przyw ołać choćby kilka ważniejszych prac b iografi­ cznych o liderach lub dom inujących postaciach politycznego życia polskiego: o R om anie D m ow skim (A ndrzej M icewski), W incentym W itosie (A ndrzej Z akrzew ski), Ignacym Janie P aderew skim (M a re k M. D rozdow ski), Józefie Piłsudskim (W acław Jęrzejew icz, Zbigniew W ójcik, B o h d an U rbankow ski, bo o A ndrzeju G arlickim w ypada w spom nieć tylko zawsty­ dzonym p ółgębkiem ), W ładysław ie Sikorskim (M arian Kukieł, K arol P opiel, O lgierd Ter­ lecki, W alentyna K orpalska, R o m an W apiński), Józefie H allerze (Stefan A ksam itek).

W iele z tych postaci obarczonych je st różnego rodzaju legendam i, fascynacjam i lub an i­ m ozjam i, n ad a je im się znaczenie symboli lub mitów, ale to tym w iększe zobow iązanie, by poznać drogi i bezdroża, jakim i przyszło im kroczyć ku niepodległości. Niezależnie od m ery­ torycznej oceny przywołanych monografii i ich autorów, stanowią one ważki elem ent pozna­ nia epoki, elity ów czesnego społeczeństw a, m echanizm ów i uw arunkow ań nimi rządzących.

(8)

D zisiejsze poszukiw ania rodow odów ideowych pokazują, ja k często na różnych za krętach dziejowych dokonyw ano rozlicznych zapożyczeń, przeinaczeń i w ręcz kradzieży tradycji.

U pow szechnienie tekstów program ow ych pisanych przez politycznych i ideowych lid e­ rów ruchów społecznych pokazuje różne m iary patriotyzm u i alternatyw ne rozw iązania poli­ tyczne. Jednym z w ażniejszych trak tató w politycznych, któ reg o oddziaływ anie tru d n o p rz e ­ cenić, je st dzieło R o m an a D m ow skiego Polityka polska i odbudow anie państw a. Jeg o treść pow stała w okresie kształtow ania się państw owości polskiej po I w ojnie światowej i stanow i wyraz in telek tu aln eg o realizm u politycznego, logicznej spraw ności, konsekw entnego an a li­ zow ania sytuacji o raz gotow ości do ustępstw w kw estiach drugorzędnych, ale obstaw ania uporczywego przy pryncypiach ideowych. D rugim ponadpokoleniow ym trak tate m D m ow ­ skiego je st Niemcy, Rosja i kwestia polska — dylem at n a różne sposoby wikłający każde p okolenie polskie w geopolityczne zawiłości.

P ostacią opozycyjną w stosunku do dyw agatora D m ow skiego był — posądzany o sk ło n ­ ności dyktatorskie — Piłsudski. Pierwszy był analitykiem odw ołującym się do racji dyskursu intelektualnego, drugi „chciał chcieć” i „m ierzył siły na zam iary” . Toteż ten drugi trafiał do serc rodaków i w okół polityki wytwarzał au rę em ocji narodow ych, zwanych i m p o n d e r a - b i 1 i a m i. Jeżeli D m ow ski chciał uczyć żyć dla ojczyzny, rom antyczny S am otnik dla tych samych racji prow adził p odkom endnych do walki i kazał za Polskę um ierać. Tradycja W o­ kulskiego, czy tradycja O rd o n a zdom inow ała nasze m yślenie? A m oże nie trze b a z tych biegunów robić an ty tez i m ożliw a je st ich obu synteza?!

O kres X IX stulecia, na który przypadają istotne zrywy pow stańcze i walki n aro d u o w ol­ ność polityczną, w cezurach specjalistów rozpada się na dwie różniące się epoki historycz­ ne: lata 1795-1863 i 1864-1918. Ideow a antynom ia pan u jąca w nich (w pierw szej wyrazisty duch rom antyzm u nobilitującego heroizm , sztandarow e m yślenie racjam i narodow ym i i p o ­ litycznym im peratyw em spontanicznego czynu; w drugiej — ideologia pozytywistyczna, p o ­ zornie odrzu cająca pow stańcze zrywy i wszelkie akty wywracające istniejący p o rząd ek rz e ­ czy, a przenosząca w agę n a znojną; perspektyw istyczną pracę podnoszącą poziom g o sp o d a r­ czy, społeczny i kulturow y kraju i naro d u ) bynajm niej nie je st tak a jed noznaczna i w zajem ne zależności czy zm odyfikow ane przez czas i okoliczności ich form y działania w yrastają z tego sam ego im pulsu św iadom ości. Zwłaszcza w idać to ju ż w schyłkowej fazie drugiego okresu, gdy po roku 1892 w yraźnie naw racają d o zerw ania m aski pozytywistycznego wyciszenia i akcentow ania haseł rom antycznych. A nalogicznie, pierw sza faza po u p adku R zeczypospo­ litej szlacheckiej d o 1830 r. eksponuje raczej oświeceniowy racjonalizm bliski duchow i pozy­ tywistycznemu. Słuszne w ięc w ydaje się m ów ienie o rom antyzm ie i kryptorom antycznych form ach całego X IX wieku.

D la pierw szego o kresu, tzw. pow stańczego, najbardziej reprezentatyw ne pozostają syn­ tezy historyczne B olesław a Lim anow skiego (Historia dem okracji polskiej), M ichała Bobrzyń- skiego (Dzieje Polski) i S tefan a Kieniewicza (wskazać w ypada zarów no Historię Polski, jak m o n u m e n ta ln e Powstanie Styczniowe, ale też cały d o ro b ek naukow y do niedaw na jeszcze nesto ra historyków polskich).

Lim anow ski i B obrzyński od m ien n ie rozkładają akcenty, wszak są i kronikarzam i d zie­ jów, i ich czynnymi uczestnikam i, mającymi wyraziste poglądy polityczne i niekryjącymi swoich sym patii. Lim anow ski, rew olucjonista z p rzekonania, a dem okratyczny socjalista z w yboru, apologizuje w alkę pow stańczą. K onserw atysta Bobrzyński nie tylko nie m a do niej szacun­

(9)

ku, ale dezaw uuje insurekcyjne zrywy. Jest to „o statn i” (z w ielkich) apo lo g eta trzeźw ego p ro g ram u organicznego i państw ow ej myśli konserw atywnej. O bie te prace pokazują o d ­ m ienność w idzenia i uczą ja k p atrz eć na historię w łasną z pozycji socjalistycznych (ale tego n u rtu niepodległościow ego) i galicyjskiego konserw atyzm u, ugodow ego w obec „ tro n u ob ce­ go ”, lecz nie w yrzekającego się polskości.

K reacja spuścizny historycznej Kieniewicza jest innego rodzaju; określił on kodeks norm, którym i społeczeństw o polskie doby niewoli kierow ało się w życiu narodow ym i dzięki k tó ­ rym ocaliło swoją tożsam ość i zdolne było podjąć wyzwanie niepodległości. Kieniewicz, b ad ając nasz szlak przez czas niewoli — albo raczej: nasze drogi od u p ad k u do o d ro d zen ia państw owości — dał nam wielki wykład o kulturze politycznej Polski X IX stulecia. D la wiedzy historycznej zrobił d o k ład n ie to sam o, co d la św iadom ości literackiej i społecznej Ż erom ski. Po ukazaniu się fu n d am en taln ej pracy K ieniew icza o Pow staniu Styczniowym, angielski historyk R o b e rt F. L eslie stw ierdził: „N aród polski wyszedł z pow stania silniejszy, a nie słabszy”. To nie tylko kurtuazja, ale i potrzeba unaocznienia innym w E u ro p ie i świecie, iż nie tylko za „n aszą”, ale i z a w a s z ą w o l n o ś ć biliśmy się. I nie Leslie, F oot czy D avies m uszą nam w łasne zasługi przypom inać, choć chw ała im, że to robią.

D la drugiej połowy doby niewoli (p o 1863 r.) do najwartościowszych opracow ań stanu św iadom ości historycznej należą p rac e W ojciecha M odzelew skiego {Naród i p ostęp), który przedstaw ił analizę myśli politycznej doby pozytywizmu, gdy kształtow ało się p okolenie zarów no socjalistów, ja k endeków oraz szereg innych ruchów ideowych, dzieło Tadeusza L epkow skiego (Polska — narodziny nowoczesnego narodu 1764-1870) oraz Stanisław a K o­ zackiego (Historia Ligi Narodowej, zresztą d oprow adzona tylko d o r. 1907), skądinąd czyn­ nego działacza endeckiego.

W tym kontekście w arto m oże przyw ołać m ało znane dziełko K o nstantego Srokow skie­ go (N K N ), p odejm ujące dzieje tzw. orientacji austro -p o lsk iej. B roni jej ja k o także swoistej drogi do niepodległości, choć początkow o m ocno uw ikłanej w zależności od dw oru habs­ burskiego. N aw et tego typu p rez en ta cje dyskusyjne uśw iadam iają, ja k wielkie znaczenie, obok poczynań radykałów , m ają d ziałania prow adzone na gruncie legalizm u politycznego. To on e, m im o iż nie m iały nic w spólnego z w alką czynną, w końcowym efekcie służyły tem u sam em u celowi — budowie niepodległego państwa. Stąd uzasadnione są późniejsze pochwały kierow ane pod ad resem R ady Regencyjnej, pod o b n ie ja k m ogą być in telek tu aln ie zapła- dniające argum enty obrony polityki D ru ckiego-L ubeckiego i hrabiego W ielopolskiego.

Każdy z przyw ołanych historyków m ógłby podpisać się pod diagnozą wystawioną sp o łe­ czeństw u polskiem u przez T. L epkow skiego: „N ow oczesnem u narodow i polskiem u, co p o ­ w staw ał do życia w w ieku klęsk, narodow i o wielkiej niepow tarzalnej kulturze, o u k ształto ­ wanych cechach psychiki zbiorow ej, m ożna i trzeb a było przepow iedzieć w ósm ej dekadzie ubiegłego stulecia, iż będzie m iał tru d n e dzieciństw o i ciężką m łodość. N ie m ożna m u było pro ro k o w ać bliskiej śm ierci. Ju ż bow iem w kolebce byt zahartow any i odp o rn y ” . M ożna pow iedzieć, że był to praw dziw ie „zdrowy duch” w „zdrowym ciele”.

P otw ierdza to H enryk W ereszycki w swojej Historii politycznej Polski w dobie popow sta­

niowej 1864-1918 starając się p rzek o n ać czytelnika o w ielkim skoku cywilizacyjnym, jaki

n astąpił p o P ow staniu Styczniowym. W ereszycki pisze: „W św iadom ości naw et w ykształco­ nego ogółu polskiego czasy m iędzy pow staniem styczniowym a odbudow aniem państw a, stanow ią pew nego rodzaju lukę. S koro w okresie tym nie było żadnego pow stania ani wojny

(10)

na ziem iach polskich, w ydaje się pow szechnie, jakoby się w tym czasie w Polsce praw ie nic nie działo. D ziało się wiele. R odziła się Polska X X w ieku”.

Syntetyzującym o b razem dziejów polskiej myśli politycznej je st praca W ilhelm a F eld m a­ na, historyka literatury, krytyka, liberała i radykała jednocześnie. Jego trzytom ow e Dzieje

polskiej m yśli politycznej w okresie porozbiorowym zaw ierają m.in. krytykę „orientacji au s­

triack iej” o ra z p o tę p ie n ie trójlojalizm u, polem ik z p ro g ram em N arodow ej D em okracji i prom ocję — zgodnie z przekonaniam i a u to ra — w kładu myśli socjalistycznej w dzieło odzyskania niepodległości. N iezależnie od stronniczości a u to ra je st to wielkie dzieło, p ro p a ­ gujące ideę walki w yzwoleńczej, dzieło będące syntezą polskiej myśli politycznej lat 1795— -1914. D o p ełn ien ie m tej m onografii je st dziś zbiorow e przedsięw zięcie wydane w pięciu tom ach jako Historia dyplomacji polskiej.

F eldm an k reuje um otyw ow anie polityczne dla tzw. o rientacji niepodległościow ej i choć nie pom ija argum entacji i w alorów innych polskich gru p politycznych, to staje p o stronie czynu i myśli Jó zefa Piłsudskiego. Kończy swój wywód następująco: „I oto, gdy w śród zw al­ czających się w zajem orientacji i k o n iu n k tu r nagle pod koniec lipca 1914 r. rozległy się pierw sze grzm oty, zw iastujące niebywałą burzę dziejow ą, z dusz polskich p rzede wszystkim wyzwolił się ów czynnik rom antyczny: głęboki instynkt wolności, niewyczerpany entuzjazm i wola do odzyskania n iepodległego bytu narodow ego. D nia 6 sierpnia 1914 r. Jó z ef P iłsud­ ski n a czele niewielkiej garstki Strzelców wkroczył do K rólestw a i zajął szm at kraju, o p u ­ szczonego przez R osjan. D o k o n ał się sam orodny czyn polski. Ż o łn ie rz polski spełnił fakt historyczny”.

Czy to jeszcze te k st historycznej refleksji, czy literatu ra o drodzonego rom antyzm u? To najlepiej pokazuje w alory pokolenia, k tó re w przyw rócenie Polski zaangażow ało się czynnie.

O d początku w iadom e było, że w śród dróg prowadzących do odzyskania u traconej n ie­ podległości najważniejszy m iał być szlak czynu zbrojnego. „W ybijanie się na n iepodległość” m iało swoje wzloty i upadki, zw łaszcza ju ż pokoleniu dośw iadczonem u styczniową gloriae

victis m ogło się zdaw ać, że id ea walki spoczęła p o d kurhanem . P okolenie „pogrobow ców

p ow stania” je d n a k dało o sobie znać, a obudził je p o d koniec lat 80. X IX stulecia T eodor Tomasz Je ż (Z ygm unt M ilkowski), publikując swoją głośną broszurę pod wielce z n a m ie n ­ nym tytułem : R zecz o obronie czynnej i skarbie narodowym . Jeż, dawny insurgent, pisał do swoich rodaków , iż tylko w ystąpienie z b ronią w ręku, w sparte ofiarnością całego społeczeń­ stwa, k tó re złoży się na skarb narodow y arm ii pow stańczej, m oże stworzyć w E u ro p ie sytu­ ację polityczną, ja k a przyw rócić będzie w stanie zapom niane imię „P olska” na m apie. A gi­ tował za czynem zbrojnym i przekonyw ał, że m a on szanse pow odzenia. I m ożna za p o etą (Stanisław em W yspiańskim ) pow iedzieć, że „śpiące po b u d ził”, bo dziełko M iłkowskiego zelektryzow ało m łode pokolenie.

I jeszcze je d n o . Czy nie w Rzeczy o obronie czynnej... należy szukać kw intesencji i syntezy rom antyzm u i pozytywizm u — w alka i środki walki, czyli... pieniądze (skarb narodow y). R om antyzm celów przybrany w pragm atyzm środków , żeby już nie pow tarzać głupich słów: „poszli nasi w bój — b e z b r o n i ! ”

Piłsudski docen iając znaczenie własnej siły zbrojnej św iadom ie kreow ał i do legendy podnosił w alki legionow e i w szelkie boje niepodległościow e. A że wojsko bez w odza nie m oże istnieć, p o trafił ud an ie przyjąć nim b K o m en d an ta (czyniąc przy okazji ukłon leg en ­

(11)

dzie K ościuszkow skiej), który najlepiej wie, d okąd i w jaki sposób poprow adzić zbrojne „dzieci” . O taczał go krąg ludzi przez sztukę oddanych spraw ie polskiej — w śród tysięcy bez m ata w yłuskać m ożna tuzy literackie: Stanisław a W yspiańskiego, L eo p o ld a Staffa, K azim ie­ rza W ierzyńskiego, J a n a L echonia, A rtu ra O p p m an a, K azim ierę Iłłakow iczów nę. O ni uty- siąckrotniali głos K o m en d a n ta dom agającego się w ierności ideałom naw et za cenę życia i przekazyw ali tę n au k ę n a stęp n e m u pokoleniu, k tó re p odjąć m usiało p o te m zadanie szaro- szeregow ych „K olum bów ” i gorycz p ato su Pow stania W arszawskiego.

Polonia rediviva m a n u militari pokazan a jest w swym całokształcie w m iarę syntetycznie

i choć w iele w ątków — zw łaszcza P O W — w ymaga głębszego zainteresow ania badaw czego, to dysponujem y dziś stosow ną w iedzą o przedsięw zięciach m ilitarnych. Z najważniejszych opracow ań wyliczyć trze b a p rac ę H enryka B agińskiego o polskich je d n o stk a ch wojskowych w R osji w latach 1917-1920, ja k też — utrzym ane w tym nurcie — W acława G ąsiorow skiego (W iesław a Sclaviusa) na te m a t historii A rm ii Polskiej we Francji w latach 1910-1915 (tom 1, gdyż następnych nie zdążył p rze d śm iercią przygotow ać do w ydania) czy W itolda H . Tra- w ińskiego o pracow anie w kom ponow ane w p am iętnik o polskiej arm ii błękitnej, bąd ź zgoła najnowszy szkic historyczny D ariu sza Radziwiłłow icza Błękitna Arm ia. W 80 rocznicę utw o­

rzenia. W n u rcie m ilitarnym niezastąpiony pozostaje wciąż Wacław Lipiński ze swoim synte­

tyzującym obrazem walki zbrojnej o niepodległość Polski w latach 1905-1918. W jego cieniu pozostają nowsze o pracow ania M a ria n a K ukiela, Ju lian a Stachiew icza, Stanisław a B iegań­ skiego, M ieczysława W rzoska, L echa W yszczelskiego, A n to n ieg o C zubińskiego, B ogusław a Polaka, G rzeg o rza Ł ukom skiego, Jerzeg o H olzera, Jerzego M olendy, B oh d an a S karadziń- skiego, Je re m ia sza Slipca.

W yjątkow o n ied o cen ian a je s t w tym kontekście działalność Polskiej O rganizacji W ojsko­ wej, k tórej funkcjonow anie m iało w szelkie cechy Państw a Podziem nego, którego m e ch a­ nizm nota bene d o tą d nie był szczegółowiej analizowany, a przecież od eg rał rolę w prost wyjątkową. Prześlizgnięcie się p o problem atyce Tom asza N ałęcza, {Polska Organizacja Woj­

skowa 1914-1918, Wrocław... 1984) w niczym m e um niejszyło atrakcyjności te m atu , w ręcz

okazało ogólnikow ość prezentow anych faktorów .

R uch irredentystyczny, jak i rozw ijał się od 1908 roku n a te re n ie Galicji, z m arginesu politycznego, n a jakim początkow o poprzestaw ał, w krótkim czasie sięgnął po rząd dusz i opanow ał umysły ów czesnego p okolenia Polaków. Te zm iany psychiki polskiej p rze d sta­ w iają w spom nienia M ichała Sokolnickiego (R o k czternasty), p ełn e refleksji o wojskówkach, m ilitaryzow aniu oddziałów strzeleckich, akcjach zbrojnych i zaskoczeniu „wojną pow sze­ ch n ą”, o k tó rą wcześniej kolejne p o k o len ia d are m n ie m odliły się słowam i rom antycznych wieszczów.

R ów nie w ażną spraw ą ja k opis w ydarzeń je st też stan św iadom ości społeczeństw a. W szak uzyskania niepodległości nie m ożna sprow adzić li tylko do aktu polityczno-adm ini- stracyjnego i rów nie isto tn a je st n i e p o d l e g ł o ś ć u m y s ł ó w . W ta k rozum ianym p o ję­ ciu m ieści się u m iejętność m yślenia o własnym kraju bez zaściankow ej m inoderii i bez kom ­ pleksów w obec innych, ja k też bez zawiści czy pogardy, szczególnie w obec tych, którzy „nas nie rozum ieją, bo nie m ają naszych dośw iadczeń” .

Z ap is tego stan u znaleźć m ożna w dziele niecodziennym i błyskawicznie w chłoniętym przez rynek czytelniczy; chodzi m ianow icie o tom p ió ra B o h d a n a Cywińskiego, zatytułow a­ ny R odow ody niepokornych. H isto ria w tym opracow aniu w eryfikow ana je st z o cenam i i roz­

(12)

w ażaniam i w spółczesnym i. O pow ieści Cywińskiego to cykl biografii ludzi pogruchotanych, zm ielonych przez młyny historii na przysłowiową „m ierzw ę”, ale kulturow o nośną i cywiliza­ cyjnie tw órczą, w których je st w iele z cech pionierów am erykańskich, żyjących — wbrew n ad e r częstej w ich życiu rozpaczy — nadzieją. R odow ody ak centują rolę kultury i ujaw niają w ielość m otywacji o raz — co m oże najważniejsze — uczą o rozm aitości dró g konfrontacji społecznej. P rzestają w tedy odgrywać rolę różnice politycznych poglądów , odm ienny status społeczny, a istotne są te sam e elem enty etosu, ja k wolność, spraw iedliw ość i godność czło­ w ieka, w spólnotow e poczucie tradycji narodow ej, p o d o b n a form acja intelektualna i katolic­ ki rodow ód, inspirujący w spólny system w artościow ania. W praw dzie rozbrat, jaki nastąpił w katolickim społeczeństw ie polskim , przyczynił się do w yodrębnienia obozów: lewicowych radykałów , liberałów , dem o k rató w i narodow ców , ale nolens volens stał się spoiwem aksjo­ logicznym wszystkich środow isk, bez w zględu na stosunek d o religii.

W nieco szerszej skali stan św iadom ości zaprezentow ał Jó z ef Chlebowczyk (Procesy na-

rodowotwórcze w krajach E uropy Środkowej), k o n fro n tu jąc polskie dośw iadczenia z an a lo ­

gicznymi procesam i europejskim i w drugiej połow ie X IX w ieku i pierwszych latach X X stu ­ lecia. M onografia Chlebow czyka je st oryginalna, gdyż nieczęsto zdarza się sięgać history­ kom po m etody m atem atyczne, wzory i wykresy o ddające relacje między poszczególnym i prezentow anym i w analizie narodam i.

U kształtow ane przez dośw iadczenia i procesy historyczne postaw y i poglądy oddziałują na ludzi dziś żyjących. Jed n o cześn ie dla zrozum ienia naszej sytuacji potrzeba nowej in te r­ pretacji przeszłości. Służą tem u najbardziej nie tyle abstrakcyjnie pojm ow ane procesy histo­ ryczne, k o n k re tn e postaw y podm iotów historii, a jedno cześn ie jej twórców i kreatorów . K ie­ dyś pow szechne było przek o n an ie, iż historia je st magistra vitae, dziś to nie je st ju ż takie pew ne i w spółcześni historycy co raz częściej pow ątpiew ają w nasze zdolności uczenia się na wzorcach. „Historia magistra vitae — tem p o współczesnych p rzem ian świata i zaskakującej ewolucji myśli ludzkiej w skazuje raczej na ograniczoność tej starej prawdy, aniżeli na jej pozytywny sens (...). B rak nam świadom ości historycznej i ja k o wiedzy i ja k o poczucia trad y ­ cji” — stw ierdza B o h d an Cywiński (Rodow ody niepokornych).

C ienia w ątpliw ości nie pozostaw iają m u w spółcześni historycy idei — W ojciech K arp iń ­ ski i M arcin K ról (Sylwetki polityczne X I X w.), stw ierdzający bez ogródek: „historia nie jest

magistra vitae i nie p o w tarza się. A le sens działania politycznego leży w nawiązywaniu do

w artości, k tó re ju ż były, k tó re zatem choćby częściowo zostały p o tw ierdzone” .

Słabe to m oże pocieszenie, ale pocieszenie. D ostrzegane dziś rozchwianie tożsam ości je st p o ch o d n ą zap o zn an ia w artości historycznych i sam ych dziejów ja k o wiedzy n iekoniecz­ nej. W szak znów krzyczą: „a w wiośnie niech w iosnę, nie Polskę, zobaczę!” A ta w iosna to po trosze wciąż Polska właśnie.

Cytaty

Powiązane dokumenty