• Nie Znaleziono Wyników

Emigracja polska po powstaniu styczniowym : (na marginesie książki J. W. Borejszy, Emigracja polska po powstaniu styczniowym, Warszawa 1966)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Emigracja polska po powstaniu styczniowym : (na marginesie książki J. W. Borejszy, Emigracja polska po powstaniu styczniowym, Warszawa 1966)"

Copied!
11
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

JERZY ZDRADA

Emigracja polska po powstaniu styczniowym

(na marginesie książki J. W. B o r e j s z y , Emigracja polska po powstaniu stycz­

niowym , Warszawa U966)

Dzieje ostatnich „rom antyków wolności na tułaczym szlaku” są pierwszą m o­ nografią ujm ującą całość historii em igracji postyczniow ej. „Celem autora — pisze B o r e j s z a w e wstępie — stało się odtworzenie, w miarę m ożności, działań i pojęć wychodźstw a takimi, jakimi były one ówcześnie — przed stu laty. W ydaje się, iż tylko taka droga prowadzić może do zrozumienia roli, jaką w (Polsce i na świecie odegrała owa osatnia fala wychodźstw a popowstaniowego, która zamknęła jego stuletnie bez mała dzieje” (s. 16). Założenia te nie były łatwe d o zrealizowania, gdyż W dotychczasowych badaniach w iele istotnych kwestii uszło uwadze historyków. Zm usiło to autora do szerokiej kwerendy, uwzględniającej tak prasę i publicysty­ kę krajową, i emigracyjną, jak przede wszystkim spuściznę rękopiśmienną ugru­ powań em igracyjnych przechowywaną w Bibliotece Polskiej w Paryżu oraz nie­ zwykle ciekawe archiwalia francuskich i rosyjskich władz p olicy jn y ch i rządo­ wych. Jest to materiał w zasadzie p e łn y 1, dzięki któremu m ożliw e b yło wszech­ stronne oświetlenie przedstawianych problem ów. A utor p ołożył głów ny nacisk na przedstawienie organizacji wewnętrznej em igracji oraz je j ideologii i poglądów na podstaw owe kwestie społeczno-polityczne. Główną uwagę skierował na sprawy dotychczas pomijane, stąd też wszelkie jego ustalenia są wynikiem skrupulatnego w yławiania i zestawiania różnorodnych wzmianek źródłow ych.

Wiele w tej pracy słusznych uogólnień, lapidarnie, a przy tym precyzyjnie cha­ rakteryzujących poszczególne ugrupowania i wydarzenia. Przykładow o można w y ­ m ienić: charakterystykę roli i działalności M ierosławskiego i HaukenBosaka, przed­ stawienie stosunku em igracyjnych dem okratów do sprawy chłopskiej, przedstawie­ nie sympatii napoleońskich w ich związku z aktualną sytuacją polityczną Euro­ py, szczegóły związane z reakcją em igracji na wydarzenia polityczne zachodzące w Europie. Na uwagę zasługuje analiza w pływ u idei społecznych i filozoficznych Zachodu na ideologię demokratów. Do bardzo interesujących należy rozdział po­ św ięcony kontaktom i stosunkowi emigrantów do organizacji i ruchu rew olu cyjn e­ go w Europie (s. 345 n.). Ostrożniej, w porównaniu z innymi pracami, pisze autor o związkach em igrantów polskich z I M iędzynarodówką, podkreśla różnice, jakie istniały między M arksem a przywódcam i demokratów polskich w Londynie. P rze­ konyw ająco zbija pogląd, jakoby wszyscy polscy uczestnicy K om uny Paryskiej byli uprzednio związani z M iędzynarodówką. Wnosi przy tym wiele nowych, niezna­ nych szczegółów dotyczących stanowiska i działalności Polaków w czasie w ojny

i D a ło b y się g o u z u p ełn ić k ilk u p o m in ię ty m i b ro sz u ra m i oraz w y z y s k u ją c w n ik liw ie j k o r e s p o n d e n c je z a m ieszcza n e w p ra sie e m ig r a c y jn e j. W k ilk u w y p a d k a c h au tor p om in ą ł e m ig r a c y jn e d ru k i u lotn e.

(3)

526 J E R Z Y ' Z D R A D A

1870— 7(1 r. oraz Kom uny Paryskiej. Szczególnie dużo inform acji zawiera książka 0 prasie em igracyjnej, je j podstawach organizacyjnych, redaktorach i w spółpracow ­ nikach oraz obliczu ideologicznym. Doskonała znajomość tej prasy ułatwiła w y ­ korzystanie inform acji dziennikarskich do rekonstrukcji dziejów emigracji. A utor dowiódł, że w rękach w praw nego historyka jest to źródło pierwszorzędnej wagi.

Spośród wielu zagadnień, które autor porusza w sw ej książce, pragnę zatrzy­ mać się dłużej przy trzech w chodzących w zakres m oich zainteresowań, a m iano­ w icie: przy sprawie stosunku i kontaktów em igracji z krajem , dalej działalności Hotelu Lam bert po Ü864 г., a wreszcie przy roli kwestii polskiej w polityce m o­ carstw tego okresu.

Problem oddziaływania na kraj należy do 'istotniejszych w dziejach em igracji postyczniow ej. Jest to w m oim przekonaniu ważne kryterium oceny znaczenia i si­ ły środowiska em igracyjnego. Wiadomo, że np. Jarosław Dąbrowski początkowo głosił otwarcie: „em igracja jest przedstawicielką narodu, wolę jego poza krajem spełniać obowiązana, jest ona agentem narodowym tylko i nigdy prawodawcą lub władzą narodową b y ć nie może. Potępiam więc stanowczo usiłowania utworzenia na em igracji ciała politycznego, m ającego przewodniczyć krajow i w jego rew olu­ cyjnych działaniach [...]. Śledzić każdy objaw życia narodowego i być w ciągłej gotow ości na wezwanie kraju — oto są [...] obowiązki em igracji” 2. Po kilku m ie­

siącach jednakże ten sam Dąbrowski czynnie uczestniczył w akcji konspiracyjnej sięgającej do kraju, był nawet jednym z je j inicjatorów . Efekty tych prób dow o­ dzą, że w e w zajem nych kontaktach em igracji z 'krajem zaistniał poważny roz- dźwięk. Tak np. demokraci lw ow scy z sympatią śledzili poczynania dem okracji em igracyjnej, pozostawali z nią w kontakcie, ale nie byli skłonni do podporządko­ wania się jej program owi. W społeczeństwie galicyjskim nastroje antyrosyjskie były bardzo silne, społeczeństwo to gotow e było ponieść duże ofiary w razie w ojn y z Rosją, ochotnicy galicyjscy niewątpliwie ponieśliby sztandar powstańczy na zie­ mie polskie zaboru rosyjskiego, ale te plany oparte były na przewidywaniu w y b u ­ chu rychłej w ojny między Austrią a Rosją, na nadziejach na wspólne działanie polsko-w ęgiersko-austriackie. Traktowano Austrię jako sprzymierzeńca na polu p o­ lityki m iędzynarodowej, jakkolw iek walczono z W iedniem o koncesje autonom icz­ ne. Dla dem okratów em igracyjnych natomiast Austria była wyłącznie zaborcą.

W ydaje mi się, że należy ostrożniej traktować plany powstańcze emigrantów 1 zapewnienia przyw ódców o istnieniu bazy powstańczej w postaci organizacji oraz składów broni na terenach polskich. Zapewniał o tym Dąbrowski w swym m em o­ riale do Napoleona III. Autor stwierdza, że te rachuby „nie były bynajm niej tw o­ rem rozgorączkowanej fantazji” , gdyż „em igracja latami zabiegała o podtrzym a­ nie organizacji, składów broni, kontaktów pow stańczych” (s·. 388). To prawda, za­ biegi takie m iały m iejsce, autor kilkakrotnie· przytacza dotychczas nieznane fakty o próbach nawiązania konspiracyjnych kontaktów emigracji z krajem (s. 246— 7. 253, 256, 2Θ7), ale ich rezultaty nie usprawiedliwiały optymizmu. Dąbrowski znany był na em igracji z pom ysłów śmiałych, nie zawsze opartych na realnej ocenie sy­ tuacji (por. s. 112, 2'56)3. Toteż treści memoriału Dąbrowskiego nie należy trakto­ wać dosłownie: była to próba zaktywizowania Francji w kierunku propolskiej p o­ lityki, a żeby to osiągnąć trzeba było użyć odpowiednich argumentów. Jednego Dą­ browski był pewny, i chyba słusznie, że w razie zwycięstw francuskich byłoby na­ der łatwe, przy poparciu ze strony Napoleona III, w yw ołanie zbrojnego powsta­ nia w W ielkopolsce. Zdawał sobie z tego sprawę Bismarck, stwierdzając, z w łaści­

2 J. D ą b r o w s k i , L is t y , w yd . R. G e r b e r , W arszaw a 1960, s. 68, „O d e z w a d o em i­ g r a c ji ” , P a ry ż 19 listopa da Ü865.

(4)

E M I G R A C J A OPOLSKA P O P O W S T A N I U S T Y C Z N I O W Y M 527

wą sobie przesadą, gdy m ów ił o sprawach polskich, że powstanie może w yw ołać jeden francuski batalion.

Em igracyjni działacze demokratyczni licząc na wyw ołanie zbrojnego powsta­ nia na ziemiach polskich traktowali poszczególne zabory jako ziemie izolowane od w pływ u i ingerencji sąsiada. Nie liczono się np. z możliwością zbrojnej interw en­ cji ze strony Rosji, gdy m ów iono o powstaniu w zaborze pruskim. 'Wypowiedzi te były tylko odzwierciedleniem pragnień ich autorów. O słabości p ozycji em igracji w obec kraju świadczy brak propagandy ideologicznej na wsi polskiej, brak w ięk ­ szych i skutecznych prób zwrócenia się wprost do ludu z programem społecznym i politycznym, jakkolw iek powszechnie zdawano sobie sprawę z ważności tego za­ gadnienia.

W ydaje się, że autor przecenia nieco w p ływ em igracji na Galicję stwierdza­ jąc, że emigranci „w znacznej mierze sprawili to, że Galicja stała się na długie dziesięciolecia ostoją idei patriotycznych, polskim Piem ontem ” (s. 271). Uważam, że przyczyną tego był nie tyle w p ływ em igracji, co przebieg i rezultat walki o auto­ nomię narodową. Właśnie charakter tej walki, przy pełnej m ożliwości w ypow iada­ nia się strony polskiej w obec Wiednia, rozbudził politycznie Galicję. Sądzę też, że należało krytyczniej zanalizować w ypow iedzi prasy em igracyjnej na temat w y ­ darzeń politycznych w Galicji. Zakres oddziaływania em igracji na kraj prasa em i­ gracyjna z natury rzeczy skłonna była wyolbrzym iać. Nie orientując się w aktual­ nym układzie sił bardzo dowolnie też interpretowała rozw ój wydarzeń. Tak np. przypisywano Smolce wymuszenie na Franciszku Józefie planu odwiedzin G alicji; jednakow o przychylnie pisano o Smolce, Sapieże, Zyblikiew iczu i G otucho wskim przy relacji z obrad sejmu nad rezolucją 24 września 1868 (s. 265), a w 1870 r. nawoływano do jedności między demokratami, mamelukami, rezolucjonistami i kon­ serwatystami krakowskim i i(s. 263). Istotnie H otel Lambert, jak słusznie stwierdza autor, miał w Galicji lepszą pozycję niż demokratyczna em igracja (s. 259). Autor obszernie przytacza krytyczne w ypow iedzi prasy em igracyjnej pod adresem gali­ cyjskiej i austriackiej polityki Hotelu Lambert. W ypowiedzi te były najw ażniej­ szymi składnikami kampanii skierowanej przeciw polityce Czartoryskiego. Warto by jednak dodać, że w wielu wypadkach były to argumenty demagogiczne, w ysu­ wane bez zrozumienia wew nętrznych spraw monarchii habsburskiej, aktualnej polityki G alicji oraz sytuacji m iędzynarodowej. Tak np. H auke-Bosak żądał, by postulaty autonomiczne w razie oporu Wiednia „poprzeć siłą, to jest powstaniem w Galicji, a to w porozumieniu się jednoczesnym z bratnimi Czechami i innymi

słowiańskimi ludami jęczącym i pod jarzm em austriackim" (s. 260).

W zasadzie poza paragrafem m ów iącym o związkach m łodej em igracji z Hote­ lem Lambert, oraz o organizacjach, instytucjach i szkołach kierow anych przez H o­ tel, autor nie przedstawia szerzej działalności politycznej ugrupowania Czartory­ skiego. Było to zresztą ograniczenie celowe (s. 16). Z najdujem y jednakże w tekście stosunkowo liczne wzmianki na ten temat. Czym b y ł Hotel Lambert po 1864 r.? Przede wszystkim zmienił się skład ludzi bezpośrednio związanych z W. Czarto­ ryskim i angażujących się w now e akcje polityczne. A utor słusznie stwierdza, że „trzon ekipy Hotelu Lam bert” stanow ili: Klaczko, Bronisław Zaleski, Henryk W y- ziński, Lubom ir Gadon, Leonard Niedźwiecki, podczas gdy inni dawni członkowie zrezygnowali z aktywnej roli (s. 5'3— 4). Prawdą jest, że np. W. Zam oyski „nie li­ czył się już na scenie polityczn ej” , ale nie było to tylko wynikiem „głębokiej apa­ tii” (s. 53), a raczej skłócenia z W. Czartoryskim i w ynikłej stąd izolacji jaką obser­ w ow ać m ożem y do połow y 1866 r. Podobnie pogłębiały się rozdźwięki między Hote­ lem Lam bert a Kalinką, które doprowadziły w końcu do zerwania. Sam Klaczko przez kilka lat, do 1869 r., stał jakby na uboczu, nie uczestnicząc w głów nych akcjach Hotelu. Odsunięci też byli starsi w spółpracownicy, jak gen. Bystrzonowski. Z tego też względu nie można traktować Hotelu Lambert jako stronnictwa repre­

(5)

528 J E R Z Y Z D R A D A

zentującego jednolity program polityczny. Wśród osób, które m ożem y zaliczyć do grona em igracyjnych konserwatystów pojaw iały się najrozmaitsze opinie, które w tym okresie często niew iele m iały w spólnego z aktualnie prowadzonym kierun­ kiem akcji politycznej. -Nie znaczy to bynajm niej, by zmieniła się treść ideowa p o­ czynań grupy Czartoryskiego. Reprezentowała ona te same interesy społeczne i p o­ lityczne co przed i w czasie powstania styczniowego — interesy konserwatywnego ziemiaństwa. Stąd też w ypływ ała łatwość zbliżenia z politykam i austriackimi i kon­ serwatystami galicyjskim i.

Ogólnie biorąc autor (trafnie uchw ycił najw ażniejsze rysy stanowiska i działal­ ności Hotelu Lam bert po powstaniu styczniowym. Są to szczegóły ciekawe, w do­ tychczasowej literaturze pomijane. Niektóre budzą jednak zastrzeżenia. Należy do nich traktowanie zakonu zm artw ychwstańców jako sojusznika H otelu także po 1864 r. (s. 5,2, 59), podczas gdy od końca 1863 istniał m iędzy Hotelem a zakonem pow ażny rozdźwięk. Zresztą zmartwychwstańcy zawsze byli w m niejszym lub większym konflikcie z Hotelem. W interesującym autora okresie były czynione ze strony Hotelu Lam bert próby zbliżenia z zakonem, podyktow ane w yłącznie w zglę­ dami taktycznymi. Chciano bow iem zneutralizować w rogi H otelow i Lam bert w pływ zm artw ychwstańców na kurię rzymską. Porozumienie to miało nastąpić w czasie pobytu W. C zartoryskiego w Rzym ie w kwietniu i m aju 1865 r. Podróż do Rzymu zakończyła się jednak fiaskiem. „Zastałem grunt polski jeszcze niemilszy niż prze­ szłego roku i nienawiść, intrygi przeciw ko m nie jeszcze silniejsze” stw ierdził przy­ w ódca Hotelu L a m b ert4. Tego rodzaju prób ju ż w ięcej nie podejm ow ano tym bar­ dziej, że w latach następnych Rzym nie odgrywał w polityce Hotelu Lam bert w ięk ­ szej roli. Nie jest ścisłe twierdzenie, że po przekazaniu R!N treści rozm ow y 'kwietnio­ w ej '1864 r. z Napoleonem III Czartoryski „zw inął Biuro Hotelu Lam bert” (s. 61); uległo ono jedynie m odyfik acji i zakonspirowane istniało do 1865 r.5 A utor pow ołuje się na jedno tylko przem ówienie Czartoryskiego z 18i65 r., pom ija zaś pozostałe, w y ­ głaszane corocznie do ІІ870 г., a zwłaszcza przem ówienia z r. 1868 i 1870, najistot­ niejsze dla zrozumienia działalności Hotelu, zawierające najw ażniejsze opinie o po­ lityce m iędzynarodowej, sprawie polskiej i kierunku dalszej akcji politycznej.

Z przedsięwzięć politycznych Hotelu Lam bert n ajw ięcej uwagi pośw ięcił autor agencji „Correspondance du N ord-Est” , podając sporo interesujących szczegółów dotyczących sieci korespondentów, charakteru inform acji, jej w pływ u na prasę za­ chodnią. Słusznie autor podkreśla „elastyczny konserwatyzm” , jaki przebija z biu ­ letynów (s. 299). Powstania tej agencji inform acyjnej nie można jednak łączyć z Kongresem Słowiańskim 18;67 r. w Moskwie, wystawą powszechną i zamachem Berezowskiego (s. 297), była to bowiem impreza powstała na fali aktualnej p o li­ tyki m iędzynarodowej, a m ianowicie w idocznego zbliżenia, jakie nastąpiło w p oło­ w ie 1867 r. między Wiedniem a Paryżem. W yrazem tego była najpierw wizyta Na­ poleona III w Salzburgu, a następnie w izyta Franciszka Józefa i Beusta w Paryżu w październiku 1867 r., w czasiej której politycy polscy tak z Galicji jak i z H ote­ lu Lambert odegrali niemałą rolę. Tworząc agencję Hotel dążył do wzm ocnienia i utrwalenia tego sojuszu, który dla dyplom atów polskich był podstawą nadziei i całej akcji politycznej. W czasie swego istnienia agencja Hotelu Lam bert temu so­ juszow i służyła, a co w ięcej była w znacznym stopniu finansowana, przez czynniki rządowe austriackie i węgierskie. Sam autor pisze, że je j cechą charakterystyczną

„b y ło nastawienie antyrosyjskie i lansowanie sojuszu austriacko-francuskiego”

(s. 299), że „w śród ludzi związanych z Hotelem Lam bert uważano, iż w interesie Austrii leży zajęcie się sprawą polską; nie wysuw ano jednak na ogół hasła odbu­

4 W . C za rtory sk i d o L. B y strz o n ow ak ieg o, R zym 25 m arca 1865, BCz., Ew. rkps 1523. 5 P or. P r o t o k o ły p osied z eń B iura, W. C z a r t o r y s k i , P a m ię t n ik , w y d . H. W e r e - s z у с к i, W arszaw a 1960.

(6)

E M I G R A C J A IPOL'S'KA P O 'P O W S T A N I U 'S T Y C Z N I O W Y M 529

dowania przez Austrię Polski niepodległej” (s. 1811). Istotnie, publicznie takiego po­ stulatu nie wysunięto, ale wiele jednoznacznych sugestii w tej sprawie znaleźć m ożem y w przem ów ieniach Czartoryskiego z 186:8 i 1870 r. Cała działalność Hotelu Lam bert zmierzała do przygotowania gruntu pod przyszłe austro-polskie rozw ią­

zanie sprawy naszej niepodległości.

Genezy politycznego związania isię H otelu Lam bert z państwem Habsburgów szukać należy w austrofiliźm ie konserwatystów em igracyjnych oraz w aktualnej sytuacji politycznej w Europie i w ew nątrz m onarchii austriackiej. Po klęsce p ow ­ stania styczniow ego oraz po dalszych przeobrażeniach wew nętrznych Austrii na­ dzieje Hotelu Lam bert na podniesienie sprawy polskiej przez W iedeń znacznie wzrosły. Roik 1866 (utwierdził tych p olityk ów w przekonaniu, że Austria musi prze­ ciw staw ić się R osji, a tym samym podnieść sprawę podiską, gdyż usunięcie Austrii z Rzeszy Niem ieckiej stanowiło zapowiedź zwrócenia jej polityki zagranicznej w kierunku wschodnim , a w ięc siłą rzeczy pośrednio przeciw ko Rosji. Oznaki zbliżenia francusko-austriackiego widoczne po Sadowię, jakkolw iek oznaczały prak­ tycznie tylko solidarność przeciw ko Prusom, były dla P olaków zapowiedzią p o­ parcia udzielanego przez Napoleona III Austrii i jej polityce wschodniej. W H o­ telu Lambert liczono, że mimo wew nętrznych i zewnętrznych trudności Austria w yjdzie z nich obronną ręką i znacznie wzm ocni swe międzynarodowe stanowisko. Ostateczne rozstrzygnięcie widziano w izwycięsbiej w ojn ie z Rosją, k tórej konse­ kw encją miała być niepodległa 'Polska w unii personalnej z Austrią. Stąd w y ­ pływ ały wszelkie akcje Hotelu Lambert, które zmierzały do wzm ocnienia Austrii, a w ięc łagodzenie konfliktu K oła Polskiego z rządem, p rojekty reform w ojsk o­ w ych, plany przyszłych działań w ojennych, czy też szczególnie silne zwalczanie propagandy panslawistycznej. A trakcyjn ość Austrii jako sprzymierzeńca wzm a­ gała struktura państwowa i społeczna m onarchii oraz katolicki charakter dynastii. Niemałą rolę odgryw ały aktualne zmiany wewnętrzne, w wyniku których władza w Galicji dostała się w ręce polskiej szlachty. Gwarantowało to utrzymanie spo­ łecznej i politycznej przewagi ziemiaństwa polskiego, a tym samym decydowało o roli, jaką w przyszłym państwie mógł odegrać Hotel Lambert. Jednym z celów grupy Czartoryskiego było uczynienie z G alicji ośrodka ogólnonarodowej polityki, m ogącego sterować austriacką nawą państwową w kierunku antyrosyjskim.

Bardzo poważny w p ływ na działalność Hotelu Lam bert w yw arły kontakty z Beustem i jego najbliższym i współpracownikam i. Stosunek Beusta do sprawy polskiej był jednak inny, niż przez kilka lat sądzili w spółpracow nicy Czartory­ skiego. W prawdzie Beust dążył do sprowokow ania zatargu z Rosją na ile sprawy wschodniej, a w ię c liczył się z m ożliwością użycia atutu polskiego, ale też ta jego koncepcja miała charakter działania pośredniego, obliczonego na izolację politycz­ ną Prus i w ytrącenie z rąk Bismarcka argumentu obrony interesów ogólnonie- mieckich. Celem Beusta b yło nie, jak sądzili Polacy, Skuteczne przeciwstawienie się R osji i w yparcie jej na wschód, ale sprowokow anie takiej sytuacji politycznej, w k tórej zmusiwszy Bismaroka do opowiedzenia się po stronie R osji, Austria m ogłaby w ystąpić przeciw ko Prusom w im ię obrony interesów o.gólnomiemiectoich. W tej sytuacji dla Beusta spraiwa polska była tylko narzędziem. Beust zatrzymy­ w ał sobie P olaków jako pow ażny atut w razie odpowiedniego przesilenia polityki m iędzynarodow ej. Szybko też się go pozbył, gdy w początkach w o jn y niem iecko- -francuskiej, w lipcu 1870 r., pogrzebane zostały jego rachuby p olity czn e6. Było to olbrzym im ciosem dla polityki Hotelu Lam bert i powodem psychicznego załama­ nia się Henryka W yzińskiego. Rozpacz i gorycz w jego listach, zawierających opi­

6 P o lity k a B eusta w tym ok re sie została s z c z e g ó ło w o p rz ed sta w ion a w książce H. W e r e · s z у с к i e g o, S o ju s z t r z e c h c e s a r z y . G e n e z a 1866— 1872, W arsza w a 1965.

(7)

530 J E R Z Y Z D R A D A

nie o polityce i politykach austriackich, najlepiej w skazuje na iluzoryczność planów Hotelu Lambert przed w ojn ą 1870 r.

Upadek Napoleona III oraz bierność polityczna Austrii uświadom iły Hotelowi Lambert, że okres m ożliw ej interw encji m ocarstw na rzecz 'sprawy polskiej należy do przeszłości. Zawód, jaki spotkał Czartoryskiego ze strony Beusta, legł u podstaw całkow itego związania się z Andrassym już w początkach 1871 r. W Andrassym widziano, zgodnie z ówczesnym i opiniami, rzecznika aktywnej antyrosyjskiej p o­ lityki i zwolennika odbudowy niepodległej Polski. Rychło jednak okazało się, że polskie sympatie W ęgrów mają wartość tylko w wew nętrznych stosunkach au­ striackich oraz że A ustro-W ęgry nie są zdolne do podjęcia szerszej inicjatyw y w sprawie polskiej. Świadom ość tego stanu rzeczy zniechęciła Andrassyego do realizacji programu reprezentowanego przez Hotel Lambert. Tym samym ostatni sojusznik, jak się wydaw ało najpewniejszy, został w yelim inowany, a akcja poli­ tyczna Hotelu Lambert zawisła w próżni.

Dla pełnej oceny k oncepcji i rachub politycznych em igracji, a w niemałym stopniu i polityków krajow ych, konieczna jest analiza stosunków m iędzynarodo­ w ych po 1864 r. oraz roli, jaką odgrywała sprawa polska. W kilku fragmentach książki zostały om ów ione wypow iedzi dyplom atów R osji i Francji, a także Prus i Austrii na temat sprawy polskiej i jej roli w stosunkach m iędzynarodowych. W y­ raźnie z tego widać, że mimo klęski 1863 r., zaborcy, głównie Rosja, obawiali się w ybuchu k olejnego powstania polskiego. Z drugiej strony przytaczane fragmenty korespondencji dyplom atycznej wskazują, że rządy używały sprawy polskiej przede wszystkim dla w yw arcia nacisku względnie wzbudzenia zaufania przy realizowa­ niu swych politycznych celów w ręcz szkodliwych dla narodowego interesu Polski. Na kartach książki znajdujem y wiele ciekaw ych szczegółów, dotychczas zupełnie nieznanych, naświetlających stanowisko gabinetu petersburskiego w obec polskich aspiracji politycznych, czy też ilustrujących politykę caratu i jej zależność od sto­ sunku Prus, A ustrii i Francji do kwestii polskiej. Do bardzo ciekaw ych należą przytoczone przez autora fakty świadczące o dużym zainteresowaniu, a nawet za­ niepokojeniu Petersburga proaustriacką polityką Hotelu Lam bert (s. 259— 260), re­ lacje o uczuleniu dyplom acji rosyjskiej na działalność em igracji polskiej w P o - znańskiem i Galicji, fakty ilustrujące stosunek R osji do udziału P olaków w K o­ munie oraz dyplomatyczne zabiegi rządu francuskiego o uzyskanie rosyjskiej p o­ m ocy politycznej za cenę odcięcia się Francji od sprawy polskiej (s. 400). Obszernie

cytowane fragm enty korespondencji dyplom atów francuskich w pełni potwierdza­ ją tezę, że po 1871 r. „zbliżenie francusko-rosyjskie i powstanie Drugiej Rzeszy zepchnęły sprawę polską d o rzędu kwestii drugoplanowych” (s. 400 n.).

Odmiennie interpretowałbym natomiast słowa ks. Napoleona wypowiedziane w czerwcu 1868 r. w Konstantynopolu, o jego i Napoleona III przychylności dla sprawy polskiej oraz istniejących planach zajęcia się nią aż do odpowiedniego jej randze rozwiązania (s. 315). B yły to ogólniki, ale jednocześnie w ówczesnej sytuacji politycznej bardzo przejrzyste aluzje. Nie wykluczone, że 'za tymi słowami k ryły się istotnie rozm ow y m iędzy Austrią a Francją. Ślady tego odnaleźć m ożem y w prze­ mówieniu W. Czartoryskiego 3 m aja 1868. W tym samym czasie powstał plan ga­ licyjskiej podróży Franciszka Józefa, traktowany przez Gołuchow skiego jako istot­ ny krok do podjęcia przez W iedeń sprawy polskiej. Zaniepokojona R osja wyw arła presję na Austrię i plan ten udaremniła. Francja nie kryła swego rozczarowania po odwołaniu podróży, zrażona polityczną miękkością sw ego sojusznika. Nie jest wykluczone, że petersburska misja gen. Fleury była wynikiem tego rozczarowania i próbą zmiany polityki. W każdym razie jej celem nie b yła chęć zatarcia wraże­

nia zamachu Berezowskiego.

Przytoczone przez autora raporty ambasadora R osji w Eerlinie ilustrują cha­ rakter stosunków na linii Berlin-Petersburg (s. 277— 8). A utor stwierdza, że w roz­

(8)

E M I G R A C J A 'P O L S K A P O P O W S T A N I U S T Y C Z N I O W Y M 531

m ow ach z dyplomatami rosyjskim i Bismarck „świadom ie w yolbrzym iał niebezpie­ czeństwo zbliżenia Francji z Austrią, a by zneutralizować R osję na wypadek przy­ szłego starcia zbrojnego z Napoleonem III” (s. 278). Niebezpieczeństwo tego zbli­ żenia Bismarck oceniał chyba realnie. W tej sytuacji chodziło m u nie o neutrali­ zację Rosji, a o neutralizację Austrii poprzez nacisk ze strony R osji ·— i to w pełni się udało. Istotnym uzupełnieniem obrazu sytuacji politycznej w początkach w o j­ ny 1870 r. jest przytoczona przez autora instrukcja rządu rosyjskiego dla Okunie- w a z 24 lipca 1870, w której sprecyzowano założenia rosyjskiej polityki zagranicz­ nej w tym okresie. Instrukcja ta, której 'treści dotychczas można się było tylko do­ myślać, potwierdza ostatecznie tezę, że o osamotnieniu Francji zdecydowała nieu­ stępliwa postawa Rosji. Petersburg nie chciał dopuścić do zbrojnego wystąpienia Austrii obawiając się, że pociągnie to za sobą podniesienie sprawy polskiej 7.

Charakteryzując antypolską politykę Bismarcka po 18·71 r. autor przytacza nie­ znaną dotychczas relację ambasadora R osji w Berlinie o rozm ow ie Andrassyego z Bismarckiem na temat spraw y polskiej (s. 278) 8, łącząc ją z obawami Berlina

i Petersburga z pow odu m ożliwości odnowienia przymierza francusko-austriackie­ go, podczas gdy Andrassyemu chodziło o w ciągnięcie Niemiec w orbitę antyrosyj­ skiej polityki A ustro-W ęgier. Andirassy-polityk był niechętny Francji a z sympatią

odnosił się do Prus. Zresztą powołanie go na miejsce Beusta oznaczało zamiar p o­ praw y stosunków z Berlinem , co było m ożliw e jedynie przez rezygnację ze w spół­ pracy z Francją. O bjęcie steru austriackich spraw zagranicznych przez Andrassye­ go oznaczało także utrzymanie, a nawet wzm ocnienie antyrosyjskiego kursu poli­ tyki Austrii, co było szczególnie istotne dla strony polskiej. Zaczęto też coraz w y ­ raźniej stawiać na przyszłą w ojn ę z Rosją, w wyniku której miała powstać niepo­ dległa Polska złożona z części Poznańskiego, Królestw a Polskiego i Galicji. O m oż­ liw ości takiego rozwiązania zapewniał Andrassy polityków polskich oso b iście a. Istotnie Andrassy, podobnie jak i inni politycy węgierscy o antyrosyjskiej orienta­ cji, szczerze dążył do wzm ocnienia żywiołu polskiego, w którym widział tarczę przed panslawizmem. Pragnął tylko realizacji sw ych koncepcji w sojuszu z Bis­ marckiem. Ten punkt właśnie przekreślał realność pom ysłów węgierskiego polity­ ka. Przeikonał się o tym Andrassy, gdy próbow ał w ciągnąć Bismarcka do w sp ól­ n ych przygotowań antyrosyjskiej w ojny, której jednym z celów m iało być odbu­ dowanie Polski. Tego właśnie dotyczy cytowana przez autora relacja Westmanna. K ategoryczny sprzeciw Bismarcka i uprzedzenie R osji o zamiarach Andrassyego oznaczało przegraną polskiego programu W ęgrów ; od tego też momentu Andrassy licząc się z reakcją Berlina i Petersburga przestał popierać polskie dążenia niepo­ dległościowe 10.

Spraw a polska odgrywała w ięc w stosunkach m iędzynarodowych dość istotną rolę, nie było to jednak wynikiem działań em igracji polskiej. Można m ów ić jed y­ nie o dość ograniczonym w pływ ie Hotelu Lam bert na politykę Austro-W ęgier. Czynnikiem, który utrzymywał sprawę polską na powierzchni wydarzeń m iędzy­ narodowych, b y ły sprzecizności w śród m ocarstw europejskich, pow odujące ustawicz­ ne w ygryw anie przeciw ko sobie atutu polskiego. Z chwilą, gdy w ,187:2 r. załago­ dzone zostały antagonizmy trzech państw rozbiorow ych, sprawa polska znika z w i­ downi. Powracać jeszcze będzie kilkakrotnie w okresie kryzysów politycznych 1878 1 1886 r., ale te fakty potwierdzają to, co uprzednio poiwiedziałem. Au'tor analizu­ ją c sytuację polityczną po 1864 r. doszedł do wniosku, że lata do 1871 r. były sto­ sunkowo spo-sobnymi do n ow ej próby powstańczej. Jednakże analiza rozw oju sy­

7 'Por. H. W e r e s z y c k i , op. cit., s. 21Ί1—214.

8 K o r e s p o n d u je to z r e la c ją Sta n isła w a K o ź m i a n a , o d z ia ła n ia c h i d z ie ła c h B ism ar­ c k a . K r a k ó w 1Ô02, s. 287.

» S . K o ź m i a n , op. cit., s. 286, oraz P is m a p o l it y c z n e , K r a k ó w 1>903, s. 4Ô4. 10 H. W e r e s z y c k i , op. cit., s. 318.

(9)

532 J E R Z Y Z D R A D A

tuacji m iędzynarodowej i stanu społeczeństwa polskiego rozw iew a to pozorne przekonanie.

Sprawy szczegółow e: trudno uznać M arcelego Lubom irskiego za „w p ływ ow ego protektora sprawy polskiej na dworach europejskich” (s. 54); tamże opinia W. M ic­ kiewicza o I. Kossiłowskim zbyt jednostronna; brak szczegółów sprawozdania do­ tyczącego sum litewskich, zwłaszcza że były w nim zäwarte sugestie ' w sprawie wykorzystania tych funduszów (s. 78); w jakim czaspiśmie zamieścił B. Ś w ięto- rzecki swą odezwę z 2 listopada 18.Θ7 <s. Ш ); czy istotnie na pogrzeb T. Ż uliń - skiego w e L w ow ie w 1885 r. stawiło się 40 000 -ludzi, jak to podał „K urier P olski w Paryżu” ? Cała ludność L w ow a liczyła wówczas -około 110 000 (s. Iil7'); p o ró w ­ nanie cen „N iepodległości” i „G azety 'N arodowej” o tyle nieścisłe, że nie uwzględ­ nia częstotliwości ukazywania się tych gazet (s. ;157); trudno powiedzieć, aby Klaczko swymi pracam i uzupełniał Giilera (s. 174); w ydaje mi się, że genezy „P rze­ glądu P olskiego” nie należy szukać w porozumieniu się {którego wówczas nie było)

„grupy m łodych konserwatystów galicyjskich i stronnictwa Hotelu Lam bert”

(s. 258); TN -D Frantoaka Smolki w 1872 r. już nie istniało (s. 268); kraj m iał inne dow ody politycznego istnienia emigracji, niż -strzał Berezowskiego (s. 283); warto by wyjaśnić, że list-oświadczenie St. Tarnowskiego opublikowane w „C orres­ pondance du N ord-Est” dotyczył sprawy rezolucji galicyjskiej oraz w yjaśniał cha­ rakter i cele polityki galicyjskiej w obec Wiednia (s. 298); autorem broszury „La- France, la Pologne et -le Ртілсе N apoleon” jeät Józef Bolesław Ostrow­ ski, autor kilku innych broszur politycznych pośw ięconych sprawie -polskiej11 (s. 304); czy w p ływ y Okszy-Orzechowskiego w T urcji były istotnie tak potężne? (s. 311—-13). A utor idzie za L e w a fc ie r n przyjm u ją c jego stwierdzenia na temat roli Polaków w T urcji i działalności K orespondencyjnego Biura P rasow ego prow adzo­ nego przez Okszę w Stambule. W swoim czasie -te fragm enty pracy Lewaka pod­ dane zostały ostrej k r y ty ce 12. Szkoda, że autor nie podał szczegółów apeli Klaczki o wystąpienie A ustrii w obronie Francji {s. 383). D otyczy to zresztą całej profran- cuskiej atm osfery panującej w społeczeństwie polskim. Chyba nieprawdziwy jest

fak t k ocio-m ysiej uczty u Nabielaka, jakiej opis zostawił nam M ickiew icz (:s. 3,90).

Głód był wielki, ale czy z tego powodu robiono ekstrawaganckie popisy kulinar­ ne? Analizując w ypow iedź „G łosu W olnego” należało stwierdzać, że Dobrzański,. B orkow ski i Kostecki to po prostu P olacy (s. 237—8).

Przy przedstawianiu polskich planów w ojsk ow ych na wiosnę :1866 r. br-ak na­ wiązania do lat poprzednich: było :to bowiem w znacznym stopniu 'kalkowanie pla­ nów M ierosławskiego z 1859— 60. K on cepcje -polskie należało ocenić k rytyczniej, gdyż ujaw niają one brak należytej oceny aktualnej sytuacji politycznej. Polacy działali na falii ruchu w łoskiego, ale to przesądzało o ich słabości (s. 91—3). Szer­ sze przedstawienie działalności em igracji u progu w o jn y -1866 r. byłoby o tyle k o ­ rzystne, że zarysowała się wówcza-s cała mozaika stanowisk i podziałów nie tylko w edług schematu: demokraci — H otel L a m b ert13.

11 P o 1864 r. O strow sk i o p u b lik o w a ł p o n a d to : A f f a i r e s d e P o lo g n e , à M . J. L a b b è , d e L ’ O p in io n N a t io n a le , P aris ü865; L e s O t t o m a n s e t le s M o s c o v it e s , le s M u s u lm a n s et les O r t h o d o x e s les S a in ts , Paris ;1867; A M r. d e V ïlle m e s a n t d ir e c t e u r d u F ig a r o , P a ris 1869; L ·* é m a n cip a tio n m o s c o v i t e d e s p a y s a n s p o lo n a i s e n 1864. L e t t r e à M r . le r e d a c t e u r e n c h e f d u J o u r n a l l e. P e u p le F r a n ç a is , -Paris 1870.

12 p o r . 'k ry ty cz n e u w a g i ną ten. temait w rec. L. W 5 d e r s z a l a z p r a c y A. L e w a k a w K H 1936, s. 96 n.

13 'N iech ętn ie o le g io n ie p o ls k im w e 'W łoszech w y p o w ia d a ło się w ie lu e m igra n tów . P or. J. N. J a n o w sk i d o A . Gildera, P a ry ż 19 m a ja 1866, B ib lio te k a P A N , 'Kra'kôw, rkps 6412; N N d o A. GŁllera, M on a ch iu m 19 m a ja 1866, tam że rk p s 641-5; J. I. K ra szew sk i d o T. L e ­ n a rtow icza , D r e z n o 26 m a ja ;1·866, K o r e s p o n d e n c ja , w y d . Ώ . D a n e k , s. 108. Gen·. J. H a u k e- -Bosaik w liś c ie d o B oh d an a Z a le sk ie g o , Spezzia 30 k w ietn ia 1866 tafe p r e c y z o w a ł sw e sta - n o w is k o : „ J e ż e li p r z y jd z ie d o w ojn y, t o z m o je j s tro n y w z ią łb y m u d z ia ł t y lk o w ra z ie n a j

(10)

-E M I G R A C J A P O L S K A P O P O W S T A N I U S T Y C Z N I O W Y M 533

Odezwa Kom isji Tym czasowej Jednoczącej się Em igracji z 25 m aja 1866, k tó ­ rą autor cytuje za „N iepodległością” (s. 91), została opublikowana oddzielnie już w maju i została podpisana przez 64 osoby, które ze swego grona w ybrały „K o ­ m isję” . W pierw szej turze w yb orów do Kom itetu 'Reprezentacyjnego według spra­ wozdania K om isji Tym czasowej z ,12 lipca 1866 wymaganą większość otrzymali tyl­ ko Dąbrowski i Bosak, w związku z czym doszło do pow tórnego w yboru dalszych 5 członków K om itetu, trudno to jednak nazwać tylko w yboram i uzupełniającymi, mimo że takiej nomenklatury używano (s.. 92). A utor zestawiając różne przekazy 0 wynikach w yborów próbuje ustalić liczebność Zjednoczenia Em igracji Polskiej. Przy w yborach z listopada 1866 r. autor podaje liczbę 1485 głosujących (s. 02), któ­ rzy oddali 1438 głosów ważnych (s. 9.6). Ogólna liczba głosujących nie jest w tym wypadku ścisła: odezwa „D o W ychodźstwa P olskiego” z 29 listopada 1866 zawie­ ra dołączone sprawozdanie pt. „K om isja W yborcza do Komitetu Reprezentacyjne­ go W ychodźstwa Polskiego” , (Paryż 12 listopada ,1866, wraz z „Listą im ienną w y ­ b orców ułożoną wedle m iejsc zamieszkania” podaje liczbę Ί417·5 g łosu ją cy ch 14. P o ­ nadto do „P rojektu Organizacji W ychodźstwa Polskiego” , Paryż 7 lutego 1867, do­ łączone zostało „Sprawozdanie dodatkowe z w y b oró w ” listopadowych, (Paryż 10 lu ­ tego 1867, które donosiło o dalszych 70 głosach nadesłanych w term inie później­ szym i podnosiło ogólną liczbę w yb orców (a zatem i członków Zjednoczenia) do 1545 osób xä.

Autor pisze, że Dąbrowski, Jarmund i W róblewski starając się „tuszować sprzeczności” nie ogłaszali przez 6 tygodni rozłam owego oświadczenia Żulińskiego z 28 września 1867 (s. 94). Tak, ale sam Żuliński opublikow ał je wraz z krótką uwagą 15‘ października 1867 jako litografow aną odezwę pt. ,;Kilka słów należnego wyjaśnienia w yborcom m oim ” , Paryż 28 września 1867. Tezy i zarzuty Żulińskiego zasługiwały na szersze omówienie. Istotnie, od końca U8<37 r. Organizacja Ogółu bardzo ostro atakowała Zjednoczenie (s. 114), warto jednak zw rócić uwagę, że 1 Zjednoczenie nie stroniło od oszczerstw i demagogii. Np. Jarmund, Dąbrowski i W róblewski odezwą z 29 października '106.7 stwierdzali, że Gmina Montparnasse nie istnieje i że jest to tylko m istyfikacja Ogółu, na co Gmina zareplikowała w odezwie z 12 listopada 1867. Podobnie Zjednoczenie oskarżyło Gminę La Villette 19 października 1867.

legaln iejszegO i n a js o le n n ie js z e g o u zn a n ia p rzez W ło c h y fo r m o w a n ia i e g z y s te n c ji le g io n u p o lsk ie g o . O p rócz listu d o G a rib a ld ie g o treści n ie n a rz u c a ją c e j się i p o w ą tp ie w a ją c ą ) o w o j ­ nę, n ic n a d to d o ty c h c z a s n ie u c z y n iłe m dla o fia ro w a n ia m y c h usług. S iedzę s p o k o jn ie w S pezzii i czek a m c o będ zie. Z d a je m i się je d n a k , że d o w o jn y n ie p r z y jd z ie i że w sz y stk ie w o jo w n ic z e w ie ś c i i u z b r o je n ia się są t y lk o m a c h in a cją Sfin ksa dla w y k a z a n ia p o tr z e b y k o n ­ g resu e u r o p e js k ie g o , któreti m u się d o ty c h c z a s n ie udał. I ta k że lAustria n ie z a c ze p i p ierw sza , za c o m ożn a b y r ę c z y ć . C o zaś d o W io c h , iż b y sic na to z d e c y d o w a ły b ez u znania Sfintksa, a w ię c w ty m w z g lę d z ie w ię c e j od nas tu te jsz y ch w id z ie ć m ożecie. [...] O tóż je ż e li b ęd zie w o jn a , a p r z y jd z ie się nam fo r m o w a ć w le g io n , to z o d ezw a n iem się o sz k ole b ę d ę się m ó g ł w strzy m a ć. [...] Ż e w o jn a e u r o p e jsk a o k w e s tia c h n a r o d o w o ś c i m o ż e b y ć je s z c z e o d ło ż o n ą na r o k i w ię c e j, w ie r zę , a le u n ik n ion ą ju ż n ie ” . BCz. E w . rk p s 3312.

14 D r u k : „ Z u r ic h . W d ru k a rn i A . GiM era” , s. 8. T am że s z c z e g ó ło w e w y n ik i w y b o r ó w listo p a d o w y c h .

is D;ruk: „ Z u r ic h . W D ru k a rn i K o m ite t y R e p r e z e n t a c y jn e g o W y ch o d ź stw a P o ls k ie g o ” , 11867], s. 18. „S p r a w o z d a n ie d o d a tk o w e ” p o d a je n azw isk a 70 w y b o r c ó w (A m e ry k a 54, B a r le ID.uc 1:4, P a ry ż 2), k t ó r y c h b r a k w p od a n ej p r z e z au tora w a n ek sie liś c ie c z ło n k ó w Z je d n o ­ czen ia. Ja k p rzy p u szcza m , ta „ L is t a ” , na k t ó r e j a u to r się op arł, słu ży ła K o m is ji W y b o r ­ cz e j za p o d sta w ę d o ob licza n ia w y n ik ó w w y b o r ó w lis to p a d o w y c h , o c z y m za w ia d o m io n o K o m ite t R e p r e z e n t a c y jn y w p o w o ła n y m w y ż e j sp ra w ozd a n iu z 12 listop a d a 18««. S zk od a je d n a k , ż e au tor n ie s k o n fr o n t o w a ł j e j z w y d ru k o w a n ą je d n o cz e ś n ie „L is tą im ien n ą w y ­ b o r c ó w [ .. .] ” k tó r a z a w iera ,1475 n a zw isk oraz z e „S p r a w o z d a n ie m d o d a tk o w y m ” p o d a ją ­ c y m d a lsz y ch 70 n a zw isk . D a ło b y to n a zw isk a 105 c z ło n k ó w Z je d n o c z e n ia n ie u m ie sz cz o n y ch w „ S p is ie ” p o d a n y m p rz e z a u tora , a p r z y tym u m o ż liw iło .by s p r o sto w a n ie b łę d n e j p is o w n i nazwisik i m ie js c zam ieszk an ia, o k t ó r y c h w sp om in a au tor.

(11)

534 J E R Z Y Z D R A D A

Zbyt m ało uwagi pośw ięcił autor działalności Kom itetu iPolskiego na Wielką Brytanię i Irlandię (s. 37Ό), który od września 1864 r. aktywnie uczestniczył w przygotowyw aniu propolskich m ityngów, wystąpień i deklaracji. Program K o­

mitetu ogłoszony został w odezwie z ,18 października 18-64 i zawierał dwa główne punkty: konieczność pracy nad podtrzymaniem przychylności społeczeństwa angiel­

skiego dla emigrantów i sprawy polskiej oraz „urządzenie em igracji polskiej

w Anglii w jedno ciało” . K onsekw encją tej akcji było u'tworzenie „S ek cji Przedsta­ w ia ją cej” , liczącej w kwietniu 186,6 r. 7'6 cz ło n k ó w 16.

W kilku przypadkach brak powołania źródła istotnych nieraz inform acji, np. pnzy stwierdzeniu, że „H otel Lambert utrudniał wydaw anie i kolportaż demokra­ tycznej prasy em igracyjnej, denuncjując ją przed władzami francuskim i” (s. 160) czy że „A li Pasza pod w pływ em emigrantów opowiadał się [...] jako zwolennik odbudowania P olsk i” (s. ,3(1(1). (Podobnie jest z fragmentem pośw ięconym działal­ ności Langiewicza w 1866 r. (s. 316) oraz oceną reakcji Hotelu Lambert na udział P olaków w Kom unie (s. 399).

Te uwagi krytyczne nie powinny zacierać pozytyw nych stron książki. Jest to bow iem praca o trw ałej wartości naukow ej, poważnie w ykraczająca poza dotych­ czasowe badania dotyczące końcow ego okresu epoki W ielkiej Emigracji. P o raz pierw szy m am y do czynienia z m onografią naukową obejm ującą całość działalnoś­ ci em igracji postyczniiowej. A utor zgromadził obszerny materiał dow odow y i w y ­ dobył w iele dotychczas nieznanych szczegółów działalność tę ilustrujących. P o ­ zwoliło to na (trafne oddanie klimatu emigracji, na wykazanie, że — używ ając słów autora — „em igranci byli chorzy na P olskę” . Z tego względu w nioski autora, polem izujące z niektórymi wcześniejszym i stwierdzeniami literatury historycznej, są bardzo przekonyw ające. I chociaż niektóre szczegóły mogą wzbudzić różnice interpretacyjne, to jednak w całości otrzymaliśmy pracę bardzo wartościową, w niejednym punkcie odkrywczą, zawierającą sporo przemyślanych uogólnień.

iß „ S e k c ja P rz e d sta w ia ją ca T o w a rzy stw a D e m o k r a ty c z n e g o 'P olsk ieg o d o o g ó łu T o w a r z y ­ s tw a ” , Okólniik II, L o n d y n 15 k w ietn ia Ш 6, s. 8: „S p is im ie n n y c z ło n k ó w T D P ” . 'W L o n ­ d y n ie b y ło 34 c z ło n k ó w „ S e k c j i ” , w ś r ó d k t ó r y c h 18, ja k ś w ia d c z y o tym w y k a z au tora <s. 376), n a le ża ło d o I M ię d z y n a r o d ó w k i.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Nie mam ja zamiaru dowodzić, aby trudy te podejmowane były w celu zwrócenia na się oczu władzy duchownej i jak najszyb­ szego a upragnionego uzyskania

Academic teachers find that Freinet pedagogy is not only interesting intellectually, but that they are able to transform Freinet ideas into the practices o f

In these circumstances, a method of estimating the dynamic blade stress of conventional propellers operating in the wake of a ship's hull was studied in the first part of this