• Nie Znaleziono Wyników

Czasopismo „Powstaniec“ w latach 1919-1921

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Czasopismo „Powstaniec“ w latach 1919-1921"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Zezw ala się na dow olne korzystanie z kom unikatów In sty tu tu Śląskiego dla celów prasow ych bez ża d ­ nego zobowiązania finansowego

Seria III Komunikat Nr 3 6

Czasopismo „Powstaniec“ w fatach 1919-1921

Sytuacja Górnoślązaków po pierwszym powstaniu

Z araz po pierw szym pow staniu górnośląskim , trw ającym zale­

dwie tydzień, rzesze w alczących w obawie przed zem stą rozjuszonego

„G renzschutzu" schroniły się do m iejscowości pogranicznych Polski, gdzie pow stały dla nich obozy uchodźcze w Sosnowcu, Będzinie, Szczakowej i Oświęcimiu.

O środkiem pom ocy d la uchodźców stał się Sosnowiec — sie­

dziba Podkom isariatu N aczelnej R a d y Ludowej dla spraw Śląska, k tó ry dostarczał im pom ocy żywnościowej oraz odzieżowej.

N a czele w ydziału aprow izacyjnego stali red. J a n P rzybyła i W iktor Pollak, k tórzy zorganizow ali kuchnie dla pow stańców — n ajp ierw przy t. zw. „Kościółku", czyli w C hrześcijańskim Tow arzy­

stw ie Dobroczynności, a potem w Gospodzie Żołnierskiej. G łów na k a sa w ypłacała uchodźcy po 5 mk, a za każdego członka rodziny, pozostałego na G órnym Śląsku, 3 m arki dziennie. Chorym oraz dzie­

ciom w ydaw ano mleko, ryż i pszenną, t. zw. „am erykańską” mąkę.

Chorym i z a ją ł się dr Jarczyk. Kierow nikiem ak cji oświatowej był d r W ilimowski. Przypuszczano, że te niepew ne stosunki długo nie potrw ają, ale okazało się, iż pow rót do stron rodzinnych nie był tak łatwy.

Cel i zadania czasopisma powstańczego

I wówczas, gdy biedna oraz znękana rzesza uchodźców poczęła w padać w rozpacz, żyjąc w niepewności, m łody akadem ik z W ielko­

polski, Teodor Tyc, razem z G órnoślązakiem , red. Janem P rzybyłą,

Al X

(2)

postanow ili w ydaw ać pismo, którego celem m iało być wszczepienie w rozbitków z w alki zbrojnej szacunku i m iłości dla niedaw nych przeżyć, a tak że przekonania, iż pow stańcy są duszą polskiego Śląska.

P onadto czasopismo, które postanow iono nazw ać m ianem ,,P o ­ w staniec", m iało krzepić ducha wśród uchodźców ze Śląska i u trz y ­ m ywać ich w ciągłej atm osferze w ytrw ania na posterunku. M iało ich przygotow ać na pow rót do ojczystej ziemi, gdzie pójdą, aby w dzień plebiscytu dać świadectwo praw dzie, poczem dalej owocnie pracow ać dla Polski.

Działalność „Powstańca" w październiku i listopadzie 1919 r.

P ierw szy num er „Pow stańca" ukazał się dnia 7 października, a ostatni 27 listopada 1919 r. Ogółem wydano 21 num erów. Pism o wychodziło trz y raz y tygodniowo. D rukowano je w Sosnowcu.

„Pow staniec”, dzięki niepośledniej k u ltu rze T eodora Tyca, był redagow any b ardzo dobrze. Z najdujem y w nim rzeczowo oraz p rz y ­ stępnie pisane artykuły, uśw iadam iające uchodźców o wielu w spól­

nych zagadnieniach Polski i Śląska; ponadto pism o poruszało n a j­

rozm aitsze ak tu aln e bolączki i troski śląskie, a szczególnie uchodź­

cze, w sposób szczery, s ta ra ją c się konkretnie zaradzić wszelkim niedom aganiom .

W dziale literackim red a k c ja zam ieszczała b ard zo trafnie i um ie­

jętnie dobrane w yjątki z lite ra tu ry polskiej, m yśli i w skazania, poroz­

rzucane tu i ówdzie w tekście pisma, lecz łatw o w padające w oko i w iążące się treścią z będącym i na czasie zagadnieniam i. N ie brak było także powstańczego i śląskiego hum oru: ogrom ną poczytnością i popularnością cieszyły się zwłaszcza „błozny" z teki W iktora PoT laka.

Z chwilą, gdy zaczęto wykonywać postanow ienia umowy polsko- niem ieckiej w spraw ie am nestii dla powstańców, gdy uchodźcy zaczę­

li opuszczać P olskę ud ając się do swych domów, „Pow staniec" na razie zaw iesił sw ą działalność.

Charakterystyczne cechy pisma

C harakterystyczną cechą „Pow stańca" b y ła nadzieja, akord w iary w pokojowe rozstrzygnięcie spraw y górnośląskiej, p rzek o n a­

nie, że spraw iedliw ie przeprow adzony plebiscyt stanie się ostateczną i zw ycięską rozgryw ką z Niemcami. Pismo zaczęło też pierw sze p od­

kreślać nazwę „pow staniec", jako stałego już, m ającego pozostać na długo, określenia pewnej kategorii ludzi na Śląsku, którzy przez o d ­ wagę czynu zajęli w społeczeństw ie szczególnie chlubne stanow isko.

(3)

K om unikat In sty tu tu Śląskiego w Katowicach n r 36 3

W ciągu dwu- i półm iesięcznego istnienia ,,Pow stańca", będą­

cego praw dziw ym dokum entem ówczesnej chwili, pojaw iło się na je­

go łam ach, poza artykułam i zasadniczym i, sporo także literackich utw orów ludowych. Chociaż pod względem artystycznym były one słabe, to za to, stanow iąc w yraz nastrojów mas ludowych na Śląsku w czasie w alk o zjednoczenie z Polską, są bezcennym w prost m ate­

riałem dla zaobserw ow ania duszy ludu, mówiącego o sobie i o tym, co przeżyw a, do czego dąży oraz — czym się łudzi.

W znowienie „Powstańca” w 1921 r.

Bo złu d ą b yła w iara w pokojow e załatw ienie spraw y górnoślą­

skiej. W szak jeszcze dwa raz y G órnoślązacy m usieli poryw ać za broń, by tym bezapelacyjnym argum entem poprzeć słuszność swych żądań i wywalczyć je, cbociaż częściowo, dopiero w trzecim pow sta­

niu, a w ostatecznej w alce także i „Pow staniec" zachęcał ich do nieustępliwości.

Z chwilą wybuchu trzeciego pow stania, tej najw iększej epopei Górnego Śląska, istnego „plebiscytu krw i" — pismo „Pow staniec"

rów nież stanęło na posterunku.

Dnia 4 m aja 1921 r. ówczesny pracow nik plebiscytowy, prof, d r Ludwik Ręgorowicz, otrzym ał rozkaz z dow ództw a G rupy

„W schód", m ającej m iejsce postoju w Bańgowie, aby wspólnie z red.

Je rz y m Czoponowskim i prof. W iluszem zaczął redagow ać i wydawać organ prasow y G rupy p. n. „Pow staniec".

Pismo postanow iono w ydaw ać w Szopienicach, gdzie rzekomo m iała się znajdow ać większa drukarnia, co jednak okazało się nie­

praw dą.

Hasłem „Powstańca" — do broni!

Zająw szy na siedzibę red akcji „Pow stańca" p u stą klasę w p a r­

terow ej szkole obok kościoła szopienickiego, red ak to rzy przygoto­

w ali pierw szy num er pisma, którego ideologia była zaw arta w k ró t­

kich, mocnych zdaniach:

„Nie ma takiej mocy, która zdołałaby zakuć nas z powrotem w kajdany! Pchnięciem bagnetu, ogniem karabinow ym odpowiemy na tak nikczem ne usiłowania! Przyrodzonego praw a do wolności nikt nam już w ydrzeć nie potrafi! Chwyciliśmy za broń i nie złożym y jej, póki nie wyzwolimy naszej górnośląskiej ziemi! Nie spoczniemy, póki nie wyw alczym y sobie ostatecznie wolności i połączenia z O j­

czyzną!”

(4)

Przeniesienie pisma do Bielszowic

Chociaż szef W ydziału Polityczno-Prasow ego G rupy W schód, R udolf Kornke, naglił o jak najszybsze przysłanie „Pow stańca", to je ­ dnak na skutek w ielu trudności technicznych pismo mogło się u k a ­ zać dopiero 7 m aja.

Tegoż dnia szef łączności w G rupie W schód, Saw a-Szaliński, uruchom ił reg u larn ą służbę telefoniczną Dow ództw a G rupy z Szopie­

nicami, za czym szef kolejnictw a, W erner-D w orczyk, — pierw szy pociąg, którym odwieziono c a łą red ak cję i nak ład „Pow stańca" do Bielszowic — nowego m iejsca postoju Dowództwa G rupy W schód.

Warunki pracy redakcyjnej w Bielszowicach

Z dużym zadow oleniem i radością jechali red ak to rzy drogą okrężną na terenie już zajęty m przez w ojska pow stańcze szlakiem : Ligota-Kochłow ice do Bielszowic, gdzie znaleźli pom ieszczenie w bu­

dynku dyrekcji kopalni skarbowych. Tu red a k c ję zasiliły jeszcze dwie osoby: dr Rom an L utm an i Olga Zarzycka-Ręgorow iczowa.

O dtąd w ydaw anie pism a funkcjonow ało bardzo sprawnie. B ez­

pośredni k o n tak t z Dowództwem, jak i fakt, że do Bielszowic ciągle przybyw ało m nóstwo ludzi w najrozm aitszych spraw ach, że tu odby­

w ały się ważne, zasadnicze narady, że stąd w ychodziły na pobliski front w alki o d d ziały powstańcze, p rzy jeżd żali i w yjeżdżali k u rie ­ rzy — wszystko to ułatw iało pracę i obsługę inform acyjną.

N ależy dodać, że od drugiego num eru przeniesiono druk pism a do zakładów „K atolika" w Bytomiu, cernow anym przez w ojska po­

w stańcze, gdzie prof. W ilusz codziennie rano zawoził m ateriał re d a k ­ cyjny przyw ożąc z pow rotem cały, pięciotysięczny nak ład „Pow ­ stańca".

W poszczególnych tegoż num erach, jak w zw ierciadle, odbi­

ja ły się nie tylko biegnące w prost z błyskaw iczną szybkością w y p ad ­ ki, a le coraz to nowe uczucia oraz n astro je w alczących i ludności.

A gdy na długiej linii bojowej w szędzie rozgorzały zacięte i krw aw e walki, gdy lud śląski bronił się przed wściekłym i atakam i zbrojnych oddziałów , sprow adzonych z głębi Niemiec, mimo zw y­

cięstw — w śród czynników kierowniczych pow stania wziął górę p rą d likw idacyjny.

„Pow staniec" oponuje przeciw ko temu, jest w yrazicielem w al­

ki aż do zwycięskiego końca, co doprow adza do scysyj z K orfan­

tym, k tóry w reszcie zażądał, by red a k c ja przeniosła się do Szopie­

(5)

K om unikat In sty tu tu Śląskiego w Katowicach n r 36 5

nic, tj. do m iejsca postoju Naczelnej Kom endy W ojsk Powstańczych.

P rz y dowództwie grupy „W schód" pozostał tylko jako referent p ra ­ sow y dr R. Lutm an.

„Powstaniec" — organem N. K. W. P. w Szopienicach

16 m aja re d a k c ja „Pow stańca" została pom ieszczona w budyn­

ku szkoły powszechnej przy ul. Raw y i odtąd jej sam odzielność ogra­

niczono. W eszła ona w skład W ydziału Prasow ego N. K. W. P.

G órn. Śląska. „Pow staniec" m iał być od tąd naczelnym organem po­

w stania.

W skład red a k c ji i W ydziału Prasow ego poza red. P rzybyłą wchodzili: prof. d r L. Ręgorowicz, prof. Z. W ilusz, red. red. J . Czo- ponowski, B ator i O. Zarzycka. D ruk „Pow stańca” przeniesiono do zakładów M iarki w Mikołowie, gdzie zam ieszkał na stałe prof. W i­

lusz d la pilnow ania w ydaw nictw a n a m iejscu.

Prócz dostarczania m ateriału do „Pow stańca", red a k c ja pełniła fu nkcje biura prasow ego dla p rasy w ogóle, której reprezentanci co­

dziennie rano przychodzili po wiadomości. Poza tym układano różne ulotki i odezwy, zredagow ano parę num erów pism a powstańczego po niemiecku, choć w arunki pracy były fatalne. M oże naw et praca re d a k c y jn a zyskała na sprawności, lecz ponieważ m ateriał szedł n a jp ie rw do zatw ierdzenia przez N. K. W. P., co trw ało zawsze kilka godzin, to z tej ra c ji num er pojaw iał się z opóźnieniem, podając już wiadomości nieaktualne.

„Sikawka pożarna" gasząca powstanie

Na dom iar „Pow staniec", z żywo i barw nie początkowo re d a ­ gowanego pisma, przem ienił się powoli w zbiór suchych kom unikatów z pola walki, obwieszczeń w ładz cywilnych pow stania, z których w iały dążności likw idacyjne i brak mocnej decyzji na ostateczną do zw ycięstw a w alkę w łonie czynników kierowniczych, uw ażających pismo, wg trafnego określenia red. Czoponowskiego, za „sikawkę po­

żarn ą", w m yśl intencyj N. K. W. P., m ającą gasić zbyt wielki p ło ­ m ień ognia powstańczego.

Szczególnie ostry sprzeciw wyw ołało w red ak cji ogłoszenie z polecenia K orfantego 29 m aja rozkazu o rzekom ym „zaw ieszeniu broni" i na tym tle pojaw iły się m iędzy kierownictw em biura praso ­ wego a jego w spółpracow nikam i niem iłe zgrzyty, których zewnę­

trzn y m w yrazem było wystosowanie do N. K. W. P. indyw idualnych pism, zdecydow anie dom agających się zm iany kierunku redakcji pism a.

G dy to się nie stało, w spółpracow nicy zaczęli redakcję opu­

szczać, tak że w końcu pozostał tylko sam prof, d r Ręgorowicz.

(6)

W połowie czerw ca zaprzestano rów nież w ydaw ania „Pow stańca", a to na skutek ostatecznej likw idacji ruchu powstańczego.

Katowice, w grudniu 1938

L udw ik Ł a kom y

NOW E W Y D A W N IC T W A INSTYTUTU ŚLĄSKIEGO

„ Z A R A N IE Ś L Ą S K IE ”, czasopismo regionalne, organ Insty tu tu Śląskiego w Katowicach i Tow arzystw a Ludoznawczego w C ieszy­

nie. Rok XIV, zeszyt 4.

N o w y num er „ Z a ra n ia Śląskiego” u k az ał się bezpośrednio po historycznej chw ili odzyskania Śląska Zaolzańskiego p rze z Polskę, czego w yrazem jest z a ­ m ieszczony na w stępie m anifest K om itetu W a lk i o Śląsk za O lzą z dnia 1 p aźd ziern ik a 1938, obw ieszczający p o w ró t Z aolzia d o Polski. W dziale n aukow ym znajdujem y w now ym num erze a rty k u ły : S t . S z c z o t k i : O zbój­

nikach żyw ieckich n a Śląsku, J. G a l i c z a : Z dziejów szkolnictw a polskiego n a Śląsku Cieszyńskim , A. D o b r o w o l s k i e j O pis M uzeum miejskiego w Bielsku (z ilustracjam i), oraz now e m ateriały źródłow e o W a le n ty m R oź- dzieńskim , zebrane przez p ro f. R . P o 11 a k a. D zia ł literacki rep rezen tu ją wiersze H . R e d l o w e j i R. N i e b r o j ą , dalszy ciąg „W esela górali isteb- niańskich” w o pracow aniu J e r z e g o P r o b o s z a i szkic literacki M icha­

liny P a z d r o o E dm undzie O sm ańczyku. Treść num eru uzupełniają drobne m ateriały, k ro n ik a i n o ta tk i. N a okładce d rze w o ry t J a n a P elara.

D rukarnia „D ziedzictw a“ w Cieszynie

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wpływ ilości aktywnej fazy katalizatora na konwersję oleju rzepakowego do estrów metylowych zobrazowano na przykładzie katalizatorów KOH/MgO oraz K 2 CO 3 /.. MgO, użytych w

Podobnego całkow itego zaangażow ania się w spraw ę Jahw e dom agają się oni od ludu Bożego i to nie tylko jako spo­ łeczności, ale także jako jednostki..

Cza­ sopismo to, organ Najwyższego Sądu Wojskowego, Naczelnej Prokuratury Wojskowej i Wojskowego Instytutu Naukowo-Wydawniczego, zajmowało się propagowaniem

36 Wziąwszy pod uwagę charakter tej literatury m istyczno-teologicznej — gdzie obok obrazów now ych przewijają się niew ątpliwie koncepcje dawne, stare m etafory

Jeśli marketing na rynku usług transportowych defi­ niuje się jako zespół zintegrowanych działań, mających na celu kształtowanie wielkości i asortymentu

W wyborach do rad gmin, rad powia­ tów i sejmików województw, limit wydatków oblicza się mnożąc kwotę przy­ padającą na jeden mandat radnego, ustaloną

Słowa prawdy z tego wzglę- du dają moc człowiekowi i pozwalają mu widzieć rzeczywistość taką, jaką ona jest w sobie.. Słowa, będące nośnikami prawdy, są też

Dzięki badaniom przeprowadzonym w rozprawie doktorskiej zdołaliśmy wyodrębnić terminy, które odnieść możemy do tkanin, przebadać je etymologicznie i statystycznie;