• Nie Znaleziono Wyników

cały numer do pobrania

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "cały numer do pobrania"

Copied!
301
0
0

Pełen tekst

(1)

1

ŚWIAT TEKSTÓW ROCZNIK SŁUPSKI

NR 17

(2)

2

(3)

3

AKADEMIA POMORSKA W SŁUPSKU

ŚWIAT TEKSTÓW ROCZNIK SŁUPSKI

NR 17

SŁUPSK 2019

(4)

4

Komitet Redakcyjny

Redaktor naczelny – dr hab. Sławomir Rzepczyński, prof. AP Członkowie: dr Marek Kaszewski, dr hab. Tomasz Tomasik, prof. AP Sekretarz i osoba do kontaktu – dr hab. Bernadetta Żynis, prof. AP, Instytut Polonistyki,

ul. Arciszewskiego 22a, 76-200 Słupsk (e-mail: bernadetta.zynis@apsl.edu.pl) Komitet Naukowy

Małgorzata Czermińska (Polska), Andrzej Hejmej (Polska), Arent van Nieukerken (Holandia), Tomasz Sobieraj (Polska),

Mikołaj Sokołowski (Polska), Feliks Sztejnbuk (Ukraina) Zoia Valiukh (Ukraina)

Recenzenci współpracujący prof. dr hab. Sławomir Buryła, UWM dr hab. Joanna Chłosta-Zielonka, prof. UWM

dr hab. Tatiana Czerska, prof. USz prof. Barbara Gawrońska

dr. Jonathan David Ingle dr hab. Małgorzata Jakubowska, prof. UŁ

dr hab. Piotr Krupiński, prof. USz dr hab. Michał Kuziak prof. UW prof. dr hab. Jarosław Ławski, UwB prof. dr hab. Małgorzata Mikołajczak, UZ dr hab. Beata Morzyńska-Wrzosek, prof. UKW

dr hab. Beata Przymuszała, prof. UAM dr hab. Piotr Siemaszko, prof. UKW

prof. dr hab. Andrzej Skrendo, US prof. dr hab. Tomasz Sobieraj, UAM

dr hab. Marek Stanisz, prof. URz dr hab. Anna Walczak, prof. UŁ

dr hab. Katarzyna Wądolny-Tatar, prof. UP im. KEN dr hab. Violetta Wróblewska, prof. UMK dr hab. Piotr Zwierzchowski, prof. UKW

Redaktor językowy Redaktor tematyczny dr Marek Kaszewski dr hab. Bernadetta Żynis, prof. AP

Redakcja, korekta i skład Oficyna Wydawnicza Edward Mitek

Projekt okładki Małgorzata Rzepczyńska

ISSN 2083-4721

Wersja papierowa czasopisma jest wersją pierwotną. Czasopismo w wersji on-line znajduje się na stronie: http://swiattekstow.apsl.edu.pl, www.slupskie-prace-filologiczne.apsl.edu.pl

Wydawnictwo Naukowe Akademii Pomorskiej w Słupsku ul. K. Arciszewskiego 22a, 76-200 Słupsk, tel. 59 84 05 378 www.wydawnictwo.apsl.edu.pl e-mail: wydaw@apsl.edu.pl

Druk i oprawa: volumina.pl Daniel Krzanowski ul. Księcia Witolda 7-9, 71-063 Szczecin, tel. 91 812 09 08

Obj. 23,0 ark. wyd., format B5

(5)

5 SPIS TREŚCI

Czas – przestrzeń – miasto – mit – społeczeństwo

Agnieszka Trześniewska-Nowak, Zbrodnia zaczyna się w Bostonie. Obraz miasta medycz- nego ukazany w amerykańskich thrillerach medycznych od lat 60. XX wieku po

współczesność ... 7 Jora Vaso, The Current State of Language in Contemporary Art and Cinema: From William

Wordsworth and Hugo von Hofmannsthal to Jean Luc-Goddard and Milosz Odobrovic 21 Barbara Zwolińska, Sándora Máraia widzenie miast (rekonesans) ... 31 Idalia Cierniak-Nielub, Autobiograficzna mityzacja czasu i przestrzeni w Dolinie Issy

Czesława Miłosza ... 43 Karolina Najgeburska, Pomiędzy bezdomnością a próbą zadomowienia na Nowym Konty-

nencie: Adama Zagajewskiego spotkania z wielkomiejską metropolią ... 55 Kleitia Vaso, Too Much Love for the World: Apocalypse in the Works of T.S. Eliot and Lars

Von Trier’s ... 67 Dariusz Piechota, Wirtualne życie ponowoczesnego społeczeństwa ... 75 Kobiecość – męskość

Mirella Kryś, „Ażeby dowieść, że mogą chodzić, same chodzą” – kwestia kobieca w Kronice

paryskiej Zofii Węgierskiej ... 89 Matylda Zatorska, Powstałe. Uczestniczki powstania styczniowego w najnowszej popularnej

polskiej powieści historycznej (na wybranych przykładach) ... 101 Serafina Maria Huras, Edyty Stein i Hildegardy z Bingen próby transgresji kobiecej i teolo-

gicznej ... 115 Barbara Wąsik, Słoneczniki. Drogi do samorealizacji i niezależności bohaterek drugo-

rzędnych powieści kobiecych przełomu XIX i XX wieku ... 127 Wioletta Głowa, Nomadyzm kobiecy jako wariant drogi do/ku wolności w powieści Joanny

Bator Piaskowa Góra, Chmurdalia ... 151 Ireneusz Szczukowski, „Katolik to nie wypacykowany goguś”. O męskim chrześcijaństwie

„czasu krucjat” ... 165 Sandra Magdalena Kocha, Kobiece drogi do niezależności w baśniowej twórczości Hansa

Christiana Andersena ... 175 Bartłomiej Borek, Powinowactwo gwiazd i kwiatów w lirycznej twórczości Bronisławy

Ostrowskiej ... 187 Kamil Barski, Czego nie mówi Sara Braga? Próba psychoanalitycznej interpretacji noweli

Stefana Grabińskiego pt. W domu Sary ... 199 Anna Łozowska-Patynowska, Granice (nie) do przekroczenia. Rozważania nad „srebrno-

-czarnymi” lirykami Jana Lechonia ... 211

(6)

6

Romantyzmy

Maria Wójcik, Dualizm kompozycyjny świata przedstawionego utworów Cypriana Norwida

na przykładzie Stolicy ... 229 Kamila Supeł, „Wstydno w Ukrainie, kiedy piosnka nie tak płynie”. Między wariantami

Zaweruchy Tomasza Olizarowskiego ... 241 Karol Samsel, Echa romantyzmu polskiego w Jądrze ciemności ... 255 Dzieci

Aldona Kiełpińska, Czarna pedagogika w Złotej różdżce Heinricha Hoffmanna ... 283

Oświadczenie dotyczące etyki ... 297 Zasady recenzowania publikacji w „Świecie Tekstów. Roczniku Słupskim” ... 299 Wymagania edycyjne dotyczące artykułów składanych do czasopisma „Świat Tekstów.

Rocznik Słupski” ... 299 Spis treści

(7)

Ś W I A T T E K S T Ó W • R O C Z N I K S Ł U P S K I 7

Nr 17 ss. 7-21 2019

ISSN 2083-4721

© Instytut Polonistyki Akademii Pomorskiej w Słupsku

Oryginalna praca badawcza Przyjęto: 11.03.2019 Zaakceptowano: 03.06.2019

Ś W I A T T E K S T Ó W • R O C Z N I K S Ł U P S K I

Agnieszka Trześniewska-Nowak Uniwersytet im. Marii Skłodowskiej-Curie Lublin

ZBRODNIA ZACZYNA SIĘ W BOSTONIE OBRAZ MIASTA MEDYCZNEGO UKAZANY W AMERYKAŃSKICH THRILLERACH MEDYCZNYCH

OD LAT 60. XX WIEKU PO WSPÓŁCZESNOŚĆ

THE CRIME BEGINS IN BOSTON AN IMAGE OF A MEDICAL CITY SHOWN IN AMERICAN MEDICAL THRILLERS FROM THE 1960S TO THE PRESENT DAY

Słowa kluczowe: zbrodnia, thriller medyczny, miasto, medycyna, przestrzeń Key words: crime, medical thriller, city, medicine, space

Złożoność ponowoczesnego miasta, podobnie jak jego XIX-wiecznego odpowiednika, reprezentowana jest przez zbrodnię1. Różnica polega na tym, iż ikoniczne przestrzenie, które w epoce pary i elektryczności utożsamiano z przestępstwem, takie jak np. dzielnica Whi- techapel w Londynie, gdzie grasował Kuba Rozpruwacz, zostają przeniesione do Stanów Zjednoczonych. Jak zauważył Andrzej Stoff:

W utworze literackim każda topograficzna nazwa własna otrzymuje jednostkowe znacze- nie bez względu na swe pochodzenie. Znaczenie to jest pochodną sensów utworu odnoszą- cych się do fragmentów przestrzeni, które nazwa wskazuje; jest ono jego wewnątrzliteracką charakterystyką, ściśle związaną z ogólnym sensem utworu i jego przesłaniem ideowym2. Badacz zakłada także, iż literacka realizacja miasta jest tworem oderwanym językowo od realnej przestrzeni metropolii. W niniejszym artykule postaram się jednak udowodnić, iż obraz Bostonu ukazany przez czterech pisarzy w sześciu różnych powieściach opublikowa- nych w przeciągu sześćdziesięciu lat ma elementy wspólne. Dodatkowo należy już na wstę- pie zauważyć, iż pisarze ci tworzą w swoich utworach współczesny mit wielkiego miasta.

1 R. Williams, Miasta ciemności i światła, przeł. T. Rachwał. W: Miasto w sztuce – sztuka miasta, red.

E. Rewers, Kraków 2010, s. 87.

2 A. Stoff, Poetyka i semantyka literackich zobrazowań przestrzeni miasta. W: Miasto – Kultura – Litera- tura. Wiek XIX, red. J. Data, Gdańsk 1993, s. 11.

(8)

8

Omawiana tu amerykańska metropolia stała się nieoficjalną stolicą thrillera medycz- nego i choć pisarze sięgają również po inne przestrzenie, jak chociażby Nowy Jork czy Los Angeles, nie zmienia to faktu, iż występują one najczęściej jako tło dokonywanych zbrodni. Jak słusznie zauważa Katarzyna Szalewska, „osadzenie zbrodni w konkretnych przestrzeniach miejskich”3, a nawet łączenie jej z określonym miastem odnosi się bezpo- średnio do genius loci całego obszaru.

Niemalże wszyscy twórcy tego gatunku w pewnym momencie swojego życia byli związa- ni z Bostonem: Robin Cook odbywał rezydenturę w jednym z tamtejszych szpitali, podobnie jak Michael Crichton, który w latach 60. był rezydentem w Massachusets General Hospital, Michael Palmer na początku swojej medycznej kariery był związany z Boston City Hospital i Massachusetts General Hospital. Ze schematu nieco wyrywa się Tess Gerritsen, która jednak mieszka stosunkowo niedaleko Bostonu (zaledwie 4 godziny jazdy samochodem), a samo mia- sto zna z autopsji:

Boston nie tylko ma fascynującą historię i elementy zabudowy przestrzennej, ale ma tak- że bogatą mieszankę kulturową, bo obok zamożnych dzielnic znajdują się te biedniejsze.

Geograficznie jest to kompaktowe miasto, które ma jedne z najlepszych na świecie szpitali i uniwersytetów, port, dzielnicę finansową i Chinatown. Jest więc wiele możliwości do wy- korzystania dla pisarzy…4

Śledząc motyw przestrzeni miejskiej w thrillerach, zauważyć trzeba, że Boston jest miastem nadreprezentowanym w tymże gatunku, jednakże nie zdobywa konkretnych ry- sów, stając się „jednym z amerykańskich miast”. Jak zauważa Katarzyna Szalewska, „mia- sto jako miejsce zbrodni to jeden z najczęstszych fantazmatów nowoczesnej wyobraźni urbanistycznej”5. Sięgają po niego wszyscy pisarze, począwszy od mistrza thrillera me- dycznego, czyli Robina Cooka, poprzez Michaela Crichtona, Micheala Palmera czy Tess Gerritsen6. Popularność motywu wynika zapewne zarówno z biografii autorów, ale także z faktu, iż bostońskie szpitale uważane są za jedne z najlepszych w Stanach Zjednoczo- nych, gdyż pracują w nich nie tylko znakomici fachowcy stawiający na innowacyjność, ale również tamtejsza kadra ma do dyspozycji sprzęt „z najwyższej półki”.

Jak już zostało powiedziane, Boston w thrillerach medycznych występuje nader często, dlatego aby usystematyzować rozważania o przestrzeni miejskiej w thrillerach, zdecydo- wałam się obrać klucz historyczny. Śledząc wizerunek Bostonu ukazany w sześciu powie- ściach, przyjrzę się, jak portretowali go różni pisarze.

W moim zestawieniu pojawiają się mniej i bardziej popularne thrillery medyczne, które jednak stanowią ciekawą reprezentację omawianego zjawiska. Można byłoby pokusić się o przeanalizowanie wizerunku miasta w thrillerach jednego autora (np. Robina Cooka), ale sądzę, iż wizerunek ten straciłby na swoim kompleksowym ujęciu. W artykule wzięłam pod uwagę sześć następujących powieści: Wyższa konieczność (1969) Michaela Crichtona, Coma (1977) Robina Cooka, Siostrzyczki (1982) Michaela Palmera, Infekcja (1997) Tess Gerritsen, Piąta fiolka (2007) Michaela Palmera, Szarlatani (2018) Robina Cooka.

3 K. Szalewska, Psychoanaliza miasta. W: tejże, Urbanalia, Gdańsk 2017, s. 247.

4 Tłumaczenie własne za: http://www.tessgerritsen.com/a-dark-side-of-boston/ [dostęp 11.02.2019]

5 K. Szalewska, Pitawale – o tajemnicach i miejskich zbrodniach. W: Urbanalia…, tejże, s. 250.

6 W swoich rozważaniach skupię się na tej czwórce pisarzy, mając jednak świadomość, iż inni również sięgali po przestrzeń Bostonu jako miasta medycznego.

Agnieszka Trześniewska-Nowak

(9)

9 Analizując motyw Bostonu w thrillerach medycznych, zdecydowałam się na ukazanie, jak miasto przesiąknięte zbrodnią medyczną było portretowane przez różnych pisarzy. Po- lem działania bohaterów-morderców okazują się nie tylko prestiżowe bostońskie szpitale, ale również podejrzane zaułki. Nota bene łączy się to z ciemną stroną miasta w znaczeniu temporalnym7. Dodatkowo warto w tym miejscu zaznaczyć, że Boston jest szczególną me- tropolią ze względu na swoją czytelność (legible), jak to określił Kevin Lynch w The Image of the City. Autor wskazuje, iż chodzi tu głównie o taki podział przestrzeni, który zapewnia mieszkańcom poczucie bezpieczeństwa i „ułatwia zadomowienie się w niej”8. Jak zauwa- żyła Katarzyna Szalewska, czytelne miasto „zachęca zmysły do skupienia uwagi i udziału w doświadczeniu przestrzennym”9, gdyż czytelność to łatwość, z jaką mieszkańcy rozpo- znają poszczególne elementy topografii metropolii – w przypadku Bostonu jest to chociażby rzeka, port czy budynek Boston Memorial Hospital.

Michael Crichton Wyższa konieczność

Boston to miasto, które zbudowano na bagnach10. Klimat grząskości, niejednoznaczno- ści i ciągłego lęku sprawił, że w tej przestrzeni zaczęło funkcjonować społeczeństwo różnią- ce się od tych, które można spotkać w innych amerykańskich miastach:

Jest to wizytówka społeczeństwa ogarniętego lękiem przed grzechem, potępieniem, ogniem piekielnym, zarazą i Indianami – w tej właśnie kolejności. Społeczeństwo pełne na- pięć, strachu i podejrzliwości. Jednym słowem – społeczeństwo bigotów i fanatyków reli- gijnych11.

Ale to także „zbiorowisko ludzi przeciętnych”12, którzy wierząc w swą niezwykłość, wyłonili spośród siebie „nieutytułowaną arystokrację”13. Okazuje się, że bostończycy pil- nie strzegą podziału na dobre i złe dzielnice. Jednoznacznie pozytywne konotacje przywo- łuje Beacon Hill jako „dobry adres”, bo „jeżeli w ogóle Boston, to tylko Beacon Hill”14. Dzielnica ta stanowi kontrast chociażby dla North Endu, gdzie mieszkają przeważnie włoscy i niemieccy robotnicy.

Bohater Crichtona przedstawia czytelnikowi Boston z punktu widzenia autochtona, któ- ry zna wszystkie detale związane z topografią i architekturą oraz wie, jak w tej przestrzeni funkcjonuje społeczeństwo. Przykładem jest bostoński szczyt komunikacyjny:

Była za piętnaście dziewiąta – kulminacja godziny szczytu, co w Bostonie oznacza hazard, w którym stawką jest życie. Boston ma najwyższy współczynnik wypadków w Ameryce – wyższy niż Los Angeles. To może potwierdzić każdy stażysta na ostrym dyżurze15.

7 Więcej na ten temat patrz: K. Szalewska, Psychoanaliza miasta. W: Urbanalia…, tejże, s. 245.

8 Tamże, s. 216.

9 Tamże.

10 M. Crichton, Wyższa konieczność, przeł. J. Goślicki, Warszawa 1994, s. 75.

11 Tamże.

12 Tamże.

13 Tamże.

14 Tamże, s. 160–161.

15 Tamże, s. 16.

Zbrodnia zaczyna się w Bostonie. Obraz miasta medycznego ukazany w amerykańskich thrillerach...

(10)

10

Nadużywanie przymiotników w stopniu najwyższych to element charakterystyczny dla narratora Wyższej konieczności, który mówi o tym, że miasto przoduje w liczbie zachoro- wań16. Przymiotnik w stopniu najwyższym użyty został również w ironicznym komentarzu dotyczącym więziennych cel:

Art miał całkiem sympatyczną celę. Czystą i niezbyt cuchnącą, Boston ma najprzyzwoit- sze cele w Ameryce. Nie może być inaczej, jeśli zważyć, ile znakomitości spędza w nich czas.

Burmistrzowie, wysocy urzędnicy i tym podobni. Czy od kogoś, kto uczestniczy w uczciwej kampanii wyborczej, ubiegając się o powtórny wybór, można wymagać, żeby ją prowadził z jakiejś wszawej dziury? To nie byłoby dobrze przyjęte17.

To amerykańskie miasto jest pełne sprzeczności, bo obok dzielnicy finansowej, która jest synonimem „Nowego Bostonu”, znajdują się rewiry prostytutek z podejrzanymi barami i do- mami publicznymi, ale okazuje się, że obie te przestrzenie, tak z pozoru różne od siebie, „są na swój sposób funkcjonalne”18 i kompatybilne.

Najważniejszymi miejscami w Bostonie okazują się być te położone w okolicach szpita- li, bo to tam rozgrywa się prawdziwa miejska walka:

Strefę Frontową, rozciągającą się w okolicach skrzyżowania Massachusetts Avenue i Co- lumbus Avenue, gdzie nocą roi się od prostytutek, stręczycieli, narkomanów i handlarzy nar- kotykami. Zawdzięcza ona swoją nazwę lekarzom City, którym codzienne żniwo strzelaniny i bójek przywodzi na myśl jakąś wojnę lokalną19.

U Crichtona nie brakuje też lokalnych elementów zabudowy przestrzeni, które wska- zują, iż metropolia nie została wybrana przez niego przez przypadek. Świadczy o tym opis małego zakładu fotograficznego, który niejako wrósł w przestrzeń:

Zakład fotograficzny znajdował się na rogu Washington Street, na północnym jej krańcu, z dala od świateł kinoteatrów i wielkich domów towarowych20.

Nawet tak chaotyczne czynności jak ucieczki ulicami Bostonu odbywają się u Crichtona w ściśle „przemyślany sposób”, a mijane po drodze, u innych pisarzy czasami wręcz po- mijane, budynki i ulice dają w Wyższej konieczności pretekst do bliższego zapoznania się z miastem:

Poszedł w stronę Stuart Street i na rogu skręcił w lewo, w kierunku wyjazdu szosą. Uda- łem się za nim. Ten odcinek Stuart Street był prawie bezludny (…). Doszliśmy do Boston Commons. Atmosfera tego kawałka miasta była zupełnie inna. Do Commons przylegał Tre- mont Street, pełna wytwornych magazynów i eleganckich teatrów. Ale wystarczy minąć je- den blok, żeby się znaleźć na Washington Street, gdzie królują już bary, prostytutki i kina por- no. A potem im dalej, tym gorzej: kilka chińskich restauracji i zaczyna się okolica hurtowni.

Głównie tekstylia21.

16 Tamże, s. 229.

17 Tamże, s. 11.

18 Tamże, s. 41.

19 Tamże, s. 43.

20 Tamże, s. 115.

21 Tamże, s. 230.

Agnieszka Trześniewska-Nowak

(11)

11 Ważny w utworze wydaje się także motyw karetki jadącej ulicami miasta oraz ludzi zatrzymujących się na jej widok (nota bene wykorzystują go także inni pisarze):

Na Massachusetts Avenue przez gałęzie nagich drzew przedzierało zimne jesienne słoń- ce. Kiedy zstępowałem po schodach Mallory Building, właśnie ulicą przejeżdżała karetka.

Zmierzała do City Hospital. Zdążyłem zobaczyć, że w tylnej części pojazdu jakiś człowiek leży płasko na łóżku. Nie widziałem rysów twarzy. Nie mogłem nawet powiedzieć, czy to była kobieta, czy mężczyzna. Ludzie zatrzymywali się, żeby popatrzeć na karetkę. Na ich twarzach malowały się różne uczucia: troska, ciekawość, litość22.

Robin Cook Śpiączka

Boston w jednej z najsławniejszych powieści Cooka to miasto nie tylko „lepkie od bo- stońskiego brudu”23, ale także metropolia, którą „przykrywa pokrywa chmur”24, skutecznie utrudniająca mieszkańcom dostęp do dziennego światła. Ponurość, ograniczony dostęp do słońca, a tym samym brak witalności determinują funkcjonowanie protagonistów żyjących, niemalże jak bohaterowie XIX wiecznych powieści z Londynem w tle, w świecie wiecznej mgły.

Miasto widziane oczami Susan – bohaterki Śpiączki – to przede wszystkim okolice Bo- stońskiego Głównego Szpitala Miejskiego oraz dzielnica Beacon Hill. Kobieta przemierza ulice metropolii, aby dotrzeć do celu, gdyż samo wędrowanie nie jest dla niej żadną warto- ścią. Pomimo tego narrator zdaje się zwracać uwagę na detale:

Poszła Charles Street i niebawem otoczenie zmieniło się. Wystawy kilku sklepów z an- tykami zachęcały do zabałamucenia, ale zimny nocny wiatr ją ponaglił. Przy Mount Vernon Street skręciła w lewo i zaczęła się wspinać na Beacon Hill. Numery na drzwiach domów świadczyły, że ma przed sobą kawałek drogi. Przeszła przez Louisbourg Square. Pomarań- czowa poświata z gotyckich okien z kamiennymi słupkami rzucała ciepłe promienie w zimną noc. Tutejsze domy z masywnymi ceglanymi fasadami dawały poczucie spokoju i bezpie- czeństwa25.

Susan porusza się po Bostonie jak w letargu „widzi wszystko, ale jej umysł nie rejestruje zgiełku życia, psów, śmieci i innych odpadków miejskiego środowiska”26; przemierzając ulice metropolii, kluczy jak po labiryncie, szukając celu swoich wypraw. Miasto kobiety to

„płynna struktura połączeń, zwrotnic, z których rozbiegają się na wszystkie strony najrozma- itsze odnogi prowadzące do kolejnych zwrotnic i przegubów”27, pomimo iż w wielu przypad- kach bohaterka decyduje się na piesze wędrówki, czasem tylko wybierając kolejkę miejską (nota bene przemierzanie ulic Bostonu na własnych nogach ewentualnie połączone z uży- waniem transportu miejskiego jest cechą niemalże wszystkich bohaterów omawianych tutaj thrillerów medycznych). Dryfowanie w mieście, czyli błądzenie w poszukiwaniu uroków

22 Tamże, s. 272.

23 R. Cook, Śpiączka, przeł. M. i A. Grabowscy, Warszawa 1990, s. 17.

24 Tamże, s. 128.

25 Tamże, s. 191.

26 Tamże, s. 216.

27 T. Sławek, Miasto. Próba zrozumienia. W: Miasto w sztuce – sztuka w mieście, red. E. Rewers, Kraków 2010, s. 31.

Zbrodnia zaczyna się w Bostonie. Obraz miasta medycznego ukazany w amerykańskich thrillerach...

(12)

12

metropolii „mające na celu gromadzenie doznań”28 jest obce kobiecie, która funkcjonuje w przestrzeni Bostonu w sposób zadaniowy i tak też porusza się pomiędzy kolejnymi ele- mentami topografii miasta.

Boston w powieści Cooka łączy w sobie wiele przeciwności, z jednej strony jest to tętniąca życiem metropolia, a z drugiej bywa „opustoszałe przywodząc na myśl wymarłe siedziby Mayów”29, bo:

Jak każde wielkie miasto, Boston nigdy całkowicie nie zapadał w sen. Ale w przeciwień- stwie do innych wielkich miast ruch w nim niemal zupełnie zamierał. Zaledwie kilka samo- chodów jadących w przeciwnym kierunku minęło mknącą przez Storrow Drive taksówkę30. Zabieganie, ruchliwość, ciągła pogoń to wyznaczniki wielkich i nigdy niezasypiających metropolii, które skutecznie „zdetronizowały dotychczasową stabilność”31. Boston wydaje się w tym aspekcie zrywać z tą zasadą, funkcjonując na pograniczu miejskiego zabiegania i letargu.

Tym, co skupia najwięcej uwagi w Śpiączce, jest architektura jednego z najważniejszych szpitali w Bostonie – Boston Memorial Hospital:

Bostoński Główny Szpital Miejski z pewnością nie jest osiągnięciem architektonicznym, mimo iż w Bostonie i okolicach mieszka masa architektów. Główny budynek budzi cieka- wość i ma wygląd przyjemny dla oka. Zbudowano go przeszło sto lat temu z bloków brunat- nego piaskowca, które starannie i umiejętnie i z wyczuciem dopasowano do siebie. Ale jest on niewygodny, bo mały i zaledwie jednopiętrowy. W dodatku zaprojektowano w nim duże, ogólne oddziały szpitalne, które są już przestarzałe. Dlatego też jego aktualna przydatność jest prawie żadna. Jedynie atmosfera historii, którą przesiąkły sale tej budowli, powstrzymuje od działania brygady rozbiórkowej i planistów32.

Architektura budynku „stwarza ułudę trwałości i porządku”33, włączając w polis „skan- dal śmierci”34. Jak słusznie podkreśla Katarzyna Szalewska, przestrzeń szpitala „dekonstru- uje fikcję miasta jako nieśmiertelnego porządku ratio”35. Dla autora Śpiączki Boston to nie detale, bo „całość to więcej niż tylko suma części”36. W tej przestrzeni, jak chyba nigdzie indziej, liczy się sąsiedztwo, a to w okolicach szpitala okazuje się być niezwykle przypadko- we i nieprzystające do rangi tak znakomitego ośrodka:

Bezpośrednie sąsiedztwo szpitala nie jest zbyt ciekawe. Z jednej strony labirynt kole- jowych torów wiodących do Dworca Północnego i oszałamiająca plątanina nadziem- nych autostrad tworzą gigantyczną rzeźbę z rdzewnej stali. Po drugiej stronie wznosi się nowoczesne osiedle zaprojektowane dla rodzin o niskich dochodach. Ale osławiona

28 E. Konończuk, Psychogeograficzne poetyki miejskie. W: Nowe poetyki miejskie. Z problematyki urbani- stycznej w literaturze XX i XXI wieku, pod red. M. Roszczynialskiej, K. Wądolny-Tatar, Kraków 2015, s. 22.

29 Tamże, s. 228.

30 Tamże, s. 262.

31 T. Sławek, Miasto próba zrozumienia…, s. 32.

32 R. Cook, Śpiączka…, s, 24.

33 K. Szalewska, Psychoanaliza miasta…, s. 230.

34 K. Szalewska, Heterotopie dewiacji – o szpitalach i o tym, co znajduje się pod chodnikiem.

W: Urbanalia…, tejże, s. 224.

35 Tamże.

36 Tamże, s. 24.

Agnieszka Trześniewska-Nowak

(13)

13 przekupność bostońskiego magistratu sprawiły, że ów cel poszedł w zapomnienie. Ze wzglę- du na brak elewacji budynki w osiedlu wyglądają jak bloki dla upośledzonych warstw spo- łeczeństwa, lecz mieszkają w nich wyłącznie bogaci i uprzywilejowani, bo czynsze są tam niebotyczne. Przed szpitalem rozciąga się martwa odnoga Zatoki Bostońskiej z wodą czarną jak kawa, posłodzona gazem ze ścieków. Szpital i ów akwen oddziela wybetonowany teren zabaw zaścielony porzucanymi gazetami37

Michael Palmer Siostrzyczki

Thriller Michaela Palmera Siostrzyczki ukazuje Boston z perspektywy biegacza – warto wspomnieć, iż jest to novum, bo zazwyczaj miasto oglądane jest z perspektywy niespiesz- nego przechodnia (flaunera), ścigającego lub ściganego ewentualnie pasażera samochodu.

Podziwianie metropolii z dynamicznej perspektywy sportowca sprawia, że czytelnik może odkrywać dobrze znaną topografię na nowo:

Z początku sztywno, z coraz jednak większą płynnością ruchów, przebiegł kilka przecznic dzielących jego dom od promenady. Mijał wiązy i dęby, pełne głębokich czerwieni, odcieni pomarańczowych i złocistych. Powietrze, zdecydowane dziś wygrać ze spalinami, smakowa- ło jak woda z górskiego źródła.

Przeciął Storrow Drive i kiedy wbiegł na asfaltową ścieżkę wzdłuż brzegu, przyspieszył do zwykłego tempa. Przez jakiś czas biegł z niemal zamkniętymi oczami, wchłaniał w siebie powietrze i coraz bardziej rozkoszował się reaktywnością każdego mięśnia38.

Natomiast „niespieszny przechodzień” pojawiający się na kartach powieści ma typo- we cechy flaunera – reprezentowany przez jednego z protagonistów – kontempluje zastałą przestrzeń, odkrywa jej dodatkowe znaczenia i zapuszcza się w dzielnice, w których widać ścieranie się przeszłości z teraźniejszością. Jednym z przykładów takich miejsc jest cmen- tarz, który odwiedza David:

Stalowego koloru popołudniowe niebo mogło napawać trwogą, ale padający bez przerwy od kilu dni deszcz ustał. Z restauracji Paddy’ego O’Briena do domu Davida było trochę ponad trzy kilometry. Nie mając gdzie się spieszyć, David narzucił sobie spacerowy krok, wszedł nawet na cmentarz, gdzie leżał Paul Revere. Uznał, że będzie to najlepsze miejsce do przeczytania listu od Lauren39.

Mężczyznę męczy przestrzeń „przesiąknięta znaczeniami”, dlatego postanawia podążyć w kierunku miejsc chętniej uczęszczanych, żeby móc wtopić się w tłum: „Clarendon Street praktycznie opustoszała. David stanął, nie bardzo wiedząc, co robić zdecydował skierować się ku Boylson Street, na której powinien panować większy ruch”40, bo tam kwitnie nocne życie, a ulice są pełne „prostytutek i złodziei, narkomanów i alkoholików, a przed knajpami stoją grupy młodych mężczyzn”41.

37 R. Cook, Śpiączka…, s. 24.

38 M. Palmer, Siostrzyczki, przeł. P. Wieczorek, Zakrzewo 2017, s. 29.

39 Tamże, s. 207.

40 Tamże, s. 238.

41 Tamże, s. 94.

Zbrodnia zaczyna się w Bostonie. Obraz miasta medycznego ukazany w amerykańskich thrillerach...

(14)

14

W Siostrzyczkach Michaela Palmera Boston to żywy organizm, który tworzy różnorodne i wielobarwne społeczeństwo, ale również budynki „mające duszę”, takie jak Boston Doc- tors Hospital:

(…) to masywna hydra ze szkła i cegły. Trzy macki wysuwa na północ i zachód, w głąb Roxbury, pozostałe trzy na południe i wschód w stronę centrum. W ciągu stu pięciu lat ist- nienia budynku wyrastały z niego skrzydła, dojrzewały, obumierały i odpadały zastępowa- ne coraz większymi i wyższymi. Nieustanne prace budowlane były tak samo nieodzow- nym elementem szpitala jak strumień białych kitli wsysanych w jego trzewia i stamtąd wypluwanych42.

Dodatkowo dzielnicę Brookline Carole D’Elia określała mianem „starego miasta o mło- dym sercu”43, co odnosiło się do tego, że tutejsze oryginalne budynki z mieszkaniami do wynajęcia zamieszkiwały tysiące studentów i młodych pracujących ludzi44. Niekiedy trudno sobie wyobrazić omawianą przestrzeń bez niektórych, tak charakterystycznych miejsc:

Popeye’s, miejsce bez którego trudno wyobrazić sobie Boston, od ponad trzydzie- stu lat gościło lekarzy i pielęgniarki pozostawiających tu swoje problemy i historie życia.

Na zewnątrz restauracji znajdował się ruchomy neon45.

Tess Gerritsen Infekcja

Autorka Żniwa decyduje się na wykorzystanie przestrzeni Bostonu pomimo tego, iż wła- ściwie nigdy nie pracowała w jednym z tamtejszych szpitali. Tym samym zrywa ze schema- tem, który pokazuje, iż miasto jest przede wszystkim opisywane z autopsji.

Boston w powieści Infekcja widziany jest głównie zza szyby taksówki lub innego samo- chodu. To z pozoru zatłoczone miasto zieje pustką; bohaterowie, przemierzając ulicę, prak- tycznie nie spotykają nikogo na swojej drodze. Dodatkowo alejki czy zaułki nie są natural- nym polem działania dla protagonistów, którzy czują się na nich obco, jak chociażby młoda prostytutka, która „wiedziała, że to nie jej teren”46. Molly Picker nie uważa, aby było to jej naturalne środowisko działania, a gdy musi skonfrontować się z manifestującą organizacją prolife, czuje się nieswojo: „na chodniku falował tłum. Ludzie coś skandowali, ale słów nie rozumiała. Słyszała tylko pulsujący rytmicznie, hałaśliwy chór głosów. Z boku stali dwaj policjanci z założonymi rękami. Wyraźnie się nudzili”47. Bohaterka odcina się od tej ludzkiej masy, która wydaje się dziwaczna i niezrozumiała. Przez chwilę kobieta staje się spacero- wiczem-obserwatorem, dystansując się wobec otaczającego tłumu48. Innym razem protago- nistka zostaje słownie zaatakowała w miejscu publicznym, gdy korzysta z jednej z budek telefonicznych. Zirytowany mężczyzna nie zostaje jednak szczegółowo scharakteryzowany.

42 Tamże, s. 32.

43 Tamże.

44 Tamże, s. 95.

45 Tamże, s. 158.

46 Tamże, s. 17.

47 T. Gerritsen, Infekcja, przeł. J. Kraśko, Warszawa 2015, s. 122.

48 K. Szalewska, Psychogeografie i pielgrzymki miejskie – o patrzeniu przez okno. W: Urbanalia…, tejże, s. 72.

Agnieszka Trześniewska-Nowak

(15)

15 Boston Gerritsen zostaje podzielony na dwie części (nie stanowi to żadnego novum w literaturze; pisarze często sięgają po ten zabieg, konfrontując dobro ze złem, pozytywne- go bohatera z negatywnym, bezpieczne przedmieścia i niebezpieczne centrum). W Infek- cji przestrzeń miasta wyraźnie została rozgraniczona na bezpieczne przedmieścia i groźne dzielnice mieszczące się bliżej centrum. Podział ten usankcjonował się nie tylko w opisach, ale również w subiektywnym postrzeganiu otaczającej przestrzeni przez protagonistów:

„Newton jest stosunkowo bezpiecznym przedmieściem Bostonu, a przy ulicach, którymi jechała, mieszkali ludzie dość zamożni”49. W innym miejscu mowa o dodatkowych atutach pracy poza centrum: „To właśnie należało do jasnych stron pracy na cichych przedmieściach, takich jak Newton”50. Jak zauważa Katarzyna Szalewska, zbrodnia „powiązana jest najczę- ściej z ciemną stroną miasta – i w znaczeniu temporalnym (miasto nocne), i w znaczeniu spacjalnym (podejrzane dzielnice, zaułki i tym podobne)”51.

W Infekcji bohaterowie często przemierzają miasto w pośpiechu, uciekając lub goniąc kogoś. Podróż po mieście, odbywająca się z perspektywy ściganego lub ścigającego, spra- wia, że protagoniści bardzo często sami nie wiedzą, dokąd zmierzają:

Patrzyła w okno, na przesuwające się za szybą ulice Bostonu. Nie znała tych okolic, ale wiedziała, że jadą na południe. Tak przynajmniej głosiła ostatnia tablica, którą minęli:

Washington Street, South. Pudełkowe budynki, zakratowane okna, grupki mężczyzn na we- randach, ich lśniące od potu twarze […]. Dzielnice, które dobrze znała, zostały daleko w tyle, jechali teraz przez okolice zupełnie obce i wrogie52.

W utworze Gerritsen nie ma mowy o nieśpiesznym przechodniu, przemierzającym mia- sto w poszukiwaniu artystycznego spełnienia. Pojawia się natomiast ścigany, który kluczy po ulicach miasta, aby w ten sposób odsunąć od siebie zagrożenie:

Skręciła w prawo, w wąską uliczkę i stromym, nierównym, chodnikiem popędziła w kie- runku Beacon Hill, ale już przy pierwszej przecznicy zabrakło jej tchu. (…) w labiryncie uli- czek Beacon Hill. […] Szła szybko, najpierw Cambridge Syreetm, potem Sudbury. Zwolniła dopiero w labiryncie uliczek North Endu. Był tam cmentarz z ławką przed wejściem i tablicą z napisem: Copp’s Burying Ground53.

Michael Palmer Piąta fiolka

W Piątej fiolce Michaela Palmera Boston może być określony jako „Wielki Nieobecny”

z racji tego, iż główne wydarzenia toczą się w małej afrykańskiej wiosce. Niemniej jednak to amerykańskie miasto pełni rolę klamry, gdyż w Bostonie wszystko się zaczyna i wszystko się kończy – posługując się tytułem niniejszego artykułu, „zbrodnia zaczyna się w Bostonie”.

Przestrzeń amerykańskiego miasta u Palmera daje namiastkę uporządkowania, bo zesta- wiana jest zarówno z afrykańskimi wioskami, gdzie protagonista (nota bene Amerykanin) stanowi motor działań, jak i z krajami azjatyckimi. Zło, które zakiełkowało w Bostonie, po- jawiło się w różnych częściach świata, bo standardy moralne metropolii zmuszają bohaterów

49 T. Gerritsen, Infekcja…, s. 53.

50 Tamże, s. 28.

51 K. Szalewska, Pitawale – o tajemnicach i miejskich brodniach. W: Urbanalia…, s. 245.

52 T. Gerritsen, Infekcja…, s. 15–16.

53 Tamże, s. 168–169.

Zbrodnia zaczyna się w Bostonie. Obraz miasta medycznego ukazany w amerykańskich thrillerach...

(16)

16

do tego, aby niejednoznaczne moralnie procedery dokonywane były poza jego granicami.

Stąd wynika zapewne fakt, iż bohaterowie często odwiedzają chociażby lotnisko Logana w Bostonie, z którego odbywają nie do końca bezpieczne podróże54.

Chociaż ta przestrzeń u Palmera jawi się jako monolit ze swoimi silnymi, sięgającymi XIX wieku zasadami moralnymi, to jednak widać w niej różnorodność, która jest tak oczy- wista dla aglomeracji, ale nie przystoi Bostonowi:

Dorchester, ze swoją gwałtownie starzejącą się społecznością, leżało na południe od uro- czego mieszkania Natalie na Brooklinie (…). Małe grupy eleganckich, dobrze utrzymanych domów były wyspami na morzu biedy, imigrantów, narkotyków i przemocy55.

U Palmera miasto to głównie przestrzeń szpitala i akademii medycznej, po których porusza się protagonistka. Zdecydowanie ważniejsze okazują się dla niej miejsca użytku publicznego:

uczelnia medyczna czy szpital z poszczególnymi jego oddziałami niż spokojne i powolne ce- lebrowanie wyjątkowości samego miasta.

W Epilogu protagoniści wracają do Bostonu mówiąc, iż „lubią jesień w Nowej Anglii”56. Stanowi to klamrę kompozycyjną, która skutecznie spina Piątą fiolkę. Powrót do tego ame- rykańskiego miasta stanowi synonim powrotu do źródeł, w którym panuje niemalże mitolo- giczny ład i porządek.

Robin Cook Szarlatani

Bohater najnowszej powieści Robina Cooka – Szarlatani – nie wpisuje się w ramy spo- łecznych konwenansów, dlatego bardzo często decyduje się na „ucieczkę” w przestrzeń szpitala, która zapewnia mu poczucie bezpieczeństwa. Katarzyna Szalewska zauważa, iż

„szpital dąży do odizolowania tego, co w porządku kultury uznaje się za odbiegające od normy”57. Noah alienuje się na własne życzenie, z jednej strony należy do świata medyczne- go, w którym piastuje bardzo wysokie stanowisko (superrezydent), z drugiej zaś cechuje go przyjazny, profesjonalny dystans pojawiający się w kontaktach z personelem z bostońskiego szpitala. Bycie samotnym w ruchliwym mieście to częsty motyw. Wspomina o nim między innymi Ulf Hannerz dowodząc, iż „samotność w mieście może się wydawać paradoksem, lecz nie jest się z innymi ludźmi tylko dlatego, że się wśród nich przebywa”58.

Protagonista, w przeciwieństwie do innych omawianych tu bohaterów thrillerów me- dycznych, ma ściśle określony schemat poruszania się po Bostonie, krążąc pomiędzy Boston Memorial Hospital a Beacon Hill (gdzie mieści się jego mieszkanie oraz przyjaciółki Avy, i dwie restauracje, z których brał jedzenie na wynos dla obojga), właściwie nie zbacza z tras, które są mu dobrze znane. Ze schematem zrywa wówczas, gdy zostaje zawieszony w pracy. Jego przechadzce po Beacon Hill zawsze do tej pory towarzyszył cel (albo dostanie się do szpitala, albo wyprawa do sklepu po jedzenie), a wcześniej obraną trasę zmieniał tylko

54 M. Palmer, Piąta fiolka, przeł. Z. Halka, Warszawa 2008, s. 244.

55 Tamże, s. 33.

56 Tamże, s. 403.

57 K. Szalewska, Heterotopie dewiacji – o szpitalach i o tym, co znajduje się pod chodnikiem. W: Urba- nalia…, s. 225.

58 U. Hannerz, Odkrywanie miasta. Antropologia obszarów miejskich, przeł. E. Klekot, Kraków 2008, s. 297.

Agnieszka Trześniewska-Nowak

(17)

17 wtedy, gdy okazywało się, że jest śledzony. Wówczas jego droga po uliczkach Bostonu przy- pominała kluczenie zwierzęcia na polowaniu, które chce zgubić myśliwego, gdyż wybierał zawsze najruchliwsze ulice pomimo tego, iż droga taka nie zawsze okazywała się najkrótsza.

Dodatkowo zaułki Bostonu przypominają mu o wiekowej historii miasta, które „projekto- wane było z myślą o jeździe konnej, a nie o ruchu samochodowym”59. Warto podkreślić, iż dzielnica Beacon Hill, która w wielu powieściach uważana jest za tak zwany dobry adres, pozwala na podziwianie panoramy miasta nocą:

Chwilę później oboje stali już na dachu domu Avy, na małym tarasie otoczonym nieco so- lidniejszą barierką. Widok istotnie był spektakularny – można było stąd podziwiać zdecydo- waną większość panoramy Bostonu, nieprzesłoniętą dachami sąsiednich budynków, włącznie z szeroką wstęgą rzeki Charles, z tej odległości bardziej przypominającą jezioro60.

Z drugiej jednak strony w Szarlatanach wyrażona zostaje opinia, iż „miasto prezentowa- ło się dość skromnie”61, głównie ze względu na swoją niską zabudowę, która nie przytłacza- ła, jak chociażby nowojorskie budynki mieszczące się w centrum.

Noah, pomimo swojej zadaniowości, potrafi jednak dostrzec piękno Bostonu. Widać to między innymi, gdy w chwili wytchnienia od pracy podziwia piękno Zatoki Bostońskiej:

W pokoju chirurgów rozluźnił się na tyle, że pozwolił sobie na chwilę zadumy: stanął z kubkiem kawy przy oknie i zapatrzył się na jednostki kursujące po zatoce. Był to w więk- szości ruch komercyjny, ale wśród większych statków przemykało też kilka jachtów, których pasażerowie po prostu cieszyli się latem62.

Boston to enklawa sama w sobie, ale w jego przestrzeni bohaterowie potrafią odnaleźć miejsca niezwykłe, bardzo zaciszne, zielone, wręcz uspokajające, które pozytywnie nastraja- ją protagonistów, utwierdzając ich w przekonaniu, iż żyją w niezwykłej metropolii:

[…] przystanął na chwilę, by nacieszyć oczy tą niespodziewaną oazą pośród ceglanych kamienic i chodników oraz brukowanych poboczy, typowych dla tej okolicy. Okolony do- rodnymi wiązami, był zaciszną enklawą żywej zieleni otoczoną gustownym ogrodzeniem z kutego żelaza. Na trawie za drzewami bawiło się kilkoro dzieci, a ich głosy niosły się echem wśród wysokich murów okolicznych domów63.

Zielona okolica zdaje się wyróżniać Boston i przyciągać jego mieszkańców, czyniąc jednocześnie ścisłe centrum miasta wyludnionym. Protagonista zauważył między innymi, iż

„w przeciwieństwie do pustawego o tej porze ścisłego centrum miasta zielona okolica była pełna ludzi, cieszących się ostatnimi minutami słońca”64.

Całodzienna wędrówka po mieście, czyli motyw „będący jednym z podstawowych ujęć nowoczesnej twórczości urbanistycznej”65, nie znajduje swojego odzwierciedlenia w przy- padku amerykańskich thrillerów medycznych, gdyż zarówno bohater Szarlatanów, jak i inni protagoniści przemierzają przestrzeń Bostonu, zawsze mając nadrzędny cel.

59 R. Cook, Szarlatani, przeł. M. Szymański, Poznań 2018, s. 373.

60 Tamże, s. 176.

61 Tamże, s. 246.

62 Tamże, s. 91.

63 Tamże, s. 122–123.

64 Tamże, s. 215.

65 K. Szalewska, Psychogeografie i pielgrzymki miejskie…. W: Urbanalia…, tejże, s. 73.

Zbrodnia zaczyna się w Bostonie. Obraz miasta medycznego ukazany w amerykańskich thrillerach...

(18)

18

***

Protagoniści omawianych thrillerów medycznych to przede wszystkim przyjezdni, któ- rzy pomimo tego, iż dobrze znają topografię miasta, po którym swobodnie się poruszają, nadal mają tendencję do porównywania metropolii z przedmieściami, z których pochodzą.

Można pokusić się nawet o stwierdzenie, że amerykańskie thrillery medyczne są swego ro- dzaju „spacerownikami”66 po Bostonie, z którymi można zwiedzać miasto. Jak słusznie udo- wadnia Elżbieta Rybicka, stanowić to może coraz popularniejszą „alternatywę dla turystyki masowej”67.

Boston to miasto nadreprezentowane w amerykańskich thrillerach medycznych. Znajdu- jące się w granicach metropolii jedne z najważniejszych ośrodków medycznych w Stanach Zjednoczonych, w których stawia się na innowacyjne rozwiązania, pobudzają czytelniczą wyobraźnię. I chociaż turystom zwiedzającym Boston nie zaproponowano jeszcze zwiedza- nia miasta z thrillerem medycznym w ręku, to taka wyprawa byłaby możliwa. Liczba powie- ści sprawia, iż ciężko wyodrębnić jest jedną postać i jej śladami zwiedzać zaułki metropolii, jak to czynić można między innymi w wiktoriańskim Londynie, tropiąc zbrodnie Kuby Roz- pruwacza. Należy jednak pamiętać o spostrzeżeniach Tadeusza Sławka, który dowodzi, że:

[…] miasto jest wielopojawieniowe; mimo tego samego nazewnictwa i tej samej topo- grafii nie ma „jednego” miasta. W tej sytuacji nie wolno zadowolić się „jedną” wizją miasta, lecz należy postrzegać je tak, jakby znajdowało się dopiero „w drodze” do siebie, niegotowe, a jego pozornie najtrwalsze konstrukcje są w istocie najbardziej kruchymi i zwodniczymi68. Robin Cook, Tess Gerritsen, Michael Palmer i Michael Crichton wpisują się w tworzenie współczesnego mitu wielkiego miasta, które jawi się przed ich czytelnikami jako przestrzeń

„wyzwań i niebezpieczeństw”69, bezpośrednio nawiązując do XIX-wiecznej powieści tajem- nic, budując w ten sposób „literacką i popkulturową”70 karierę miasta.

Lekarz w amerykańskich thrillerach medycznych pełni rolę detektywa, dzięki czemu gatunek ten przyjmuje wiele z tak dobrze znanych czytelnikom powieści detektywistycznej, w której miasto jest głównym polem działania protagonisty. Skonstruowanie postaci medy- ków na wzór detektywów poszukujących w miejskiej przestrzeni prawdy przypomina nieco postacie flaneurów oglądających świat z perspektywy przyjezdnego (Obcego). Protagoniści w omawianych tutaj powieściach to „miejscy śledczy zafascynowali kategorią obcości, która stanowi istotę miejskiej antropologii”71.

66 Określenia „spacerownik” użyła Elżbieta Rybicka w kontekście Dublina i powieści Joyce’a. Patrz:

E. Rybicka, Podróże lekturowe. W: Geopoetyka. Przestrzeń i miejsce we współczesnych teoriach i prak- tykach literackich, tejże, Kraków 2014, s. 230.

67 Tamże, s. 231.

68 T. Sławek, Miasto. Próba zrozumienia. W: Miasto w sztuce – sztuka miasta..., s. 28.

69 J. Bachórz, Powieść tajemnic [hasło w:] Słownik literatury popularnej, red. T. Żabski, Wrocław 2006, s. 487.

70 K. Szalewska, Pitawale – o tajemnicach i miejskich zbrodniach. W: Urbanalia…, tejże, s. 248.

71 Tamże, s. 247.

Agnieszka Trześniewska-Nowak

(19)

19

Bibliografia

Bachórz J., Powieść tajemnic, [hasło w:] Słownik literatury popularnej, red. T. Żabski, Wrocław 2006.

Cook R., Szarlatani, przeł. M. Szymański, Poznań 2018.

Cook R., Śpiączka, przeł. M. i A. Grabowscy, Warszawa 1990.

Crichton M., Wyższa konieczność, przeł. J. Goślicki, Warszawa 1994.

Gerritsen T., Infekcja, przeł. J. Kraśko, Warszawa 2015.

Hannerz U., Odkrywanie miasta. Antropologia obszarów miejskich, przeł. E. Klekot, Kraków 2008.

Konończuk E., Psychogeograficzne poetyki miejskie. W: Nowe poetyki miejskie. Z problematyki urba- nistycznej w literaturze XX i XXI wieku, red. M. Roszczynialska, K. Wądolny-Tatar, Kraków 2015.

Palmer M., Piąta fiolka, przeł. Z. Halka, Warszawa 2008.

Palmer M., Siostrzyczki, przeł. P. Wieczorek, Zakrzewo 2017.

Rybicka E., Podróże lekturowe. W: Geopoetyka. Przestrzeń i miejsce we współczesnych teoriach i praktykach literackich, tejże, Kraków 2014.

Sławek T., Miasto. Próba zrozumienia. W: Miasto w sztuce – sztuka w mieście, red. E. Rewers, Kra- ków 2010.

Stoff A., Poetyka i semantyka literackich zobrazowań przestrzeni miasta. W: Miasto – Kultura – Lite- ratura. Wiek XIX, red. J. Data, Gdańsk 1993.

Szalewska K., Urbanalia, Gdańsk 2017.

Williams R., Miasta ciemności i światła, przeł. T. Rachwał. W: Miasto w sztuce – sztuka miasta, red.

E. Rewers, Kraków 2010.

Streszczenie

Artykuł poświęcony jest analizie i interpretacji różnych obrazów Bostonu w amerykańskich thril- lerach medycznych. Przeanalizowano różne przedstawienia jednej metropolii, które można odnaleźć w literaturze w przeciągu 60 lat (mowa o utworach Robina Cooka, Michaela Crichtona, Michaela Palmera, Tess Gerritsen). Boston okazuje się być literackim miastem medycznym, bo tam właśnie roz- grywa się przeważająca większość thrillerów medycznych. Jest to także miasto nadreprezentowalne – to tam zlokalizowane zostały jedne z najlepszych amerykańskich szpitali i kliniki, i to ta przestrzeń najczęściej oraz najchętniej wybierana jest przez pisarzy. I chociaż turyści licznie odwiedzający mia- sto przemierzają także jego zakamarki, to jednak wciąż Bostonowi brakuje przewodnika po mieście śladem medycznej zbrodni.

Summary

This article is devoted to analyzing and interpreting different images of Boston. The major theme is to show how a city can be other – very important – protagonist. In the article analyze different ima- ges of the city for over 60 years. Boston is a very specific city where medical crime is starting. It is an important city for all writes which are mention in the article. Boston is a city over-represented in American medical thriller. Located within the metropolitan area, one of the most important medical centres in the United States, where innovation is put into place, stimulate reading imagination. And although tourists visiting Boston have not yet been offered a city tour with a medical thriller in hand, such a trip would be possible.

Zbrodnia zaczyna się w Bostonie. Obraz miasta medycznego ukazany w amerykańskich thrillerach...

(20)

20

Biogram

Agnieszka Trześniewska-Nowak – doktor nauk humanistycznych, nauczyciel języka polskiego. Jej zainteresowania badawcze obejmują literaturę polską i żydowską od drugiej połowy XIX wieku, ani- mal studies, ekokrytykę, fantastykę i współczesną kulturę popularną. Współredaktorka tomu Bole- sław Prus. Pomiędzy tekstami (2017). Współredaktorka serii Zielona Historia Literatury, w ramach której ukazały się: Emancypacja zwierząt? (2015), Ekomodernizmy (2016), Między empatią a okru- cieństwem (2017), (Nie)zapomniane zwierzęta (w druku). Autorka artykułów w tomach zbiorowych.

Publikowała również w czasopismach, m.in. „Świat Tekstów”, „Literacje”, „Podteksty”, „Amor Fati”.

Autorka monografii Miasteczko dwóch kultur.

agnieszkatrzesniewska@vp.pl

Agnieszka Trześniewska-Nowak

(21)

21

Jora Vaso Akademia Pomorska Słupsk

THE CURRENT STATE OF LANGUAGE IN CONTEMPORARY ART AND CINEMA: FROM WILLIAM WORDSWORTH AND HUGO VON HOFMANNSTHAL TO JEAN LUC-GODARD

AND MILOSZ ODOBROVIC

AKTUALNY STAN JĘZYKA W SZTUCE I KINIE WSPÓŁCZESNYM:

OD WILLIAMA WORDSWORTHA I HUGO VON HOFMANNSTHALA DO JEANA LUC-GODARDA I MIŁOSZA ODOBROVICIA

Słowa kluczowe: język, nowoczesność, sztuka współczesna, kino, digitalizacja Key words: Language, Modernity, Contemporary Art, Cinema, Digitalization

The ability of language to fully capture the human experience or encompass nature’s limitlessness has been questioned by many of the precursors to modernity. “O nature, and O soul of man! how far beyond all utterance are your linked analogies”1, writes Herman Melville in 1851’s Moby Dick. In Book 3 of The Prelude, Wordsworth similarly bemoans the limitations of language: “This genuine prowess, which I wished to touch/With hand however weak, but in the main/It lies far hidden from the reach of words”2. “Yet wherefore speak?/

Why call upon a few weak words to say/What is already written in the hearts/Of all that breathe?”3 he repeats in Book 5. Though the poet finds himself disillusioned by language4, particularly its inextricable ties to reason5 and its power over thought6, Wordsworth, similar to Melville, ultimately pens his long poem in none other than words. This alone would suffi- ce in framing the paradox of both the inadequacy and necessity of language. In fact, Melville

1 H. Melville, Moby Dick, Oxford 1988, p. 280

2 W. Wordsworth, The Prelude: Book Three: 1850.

3 Ibid. Book Five.

4 Ibid.: “Poems which at that time/Did never fail to entrance me, and are now/Dead in my eyes”.

5 Ibid. Book Seven: “Words follow words, sense seems to follow sense:/What memory and what logic! till the strain/Transcendent, superhuman as it seemed,/Grows tedious even in a young man’s ear”.

6 Ibid. Book Six: “languages that want the living voice/To carry meaning to the natural heart;/To tell us what is passion, what is truth,/What reason, what simplicity and sense”.

Ś W I A T T E K S T Ó W • R O C Z N I K S Ł U P S K I Nr 17 ss. 21-30 2019

ISSN 2083-4721

© Instytut Polonistyki Akademii Pomorskiej w Słupsku

Oryginalna praca badawcza Przyjęto: 31.03.2019 Zaakceptowano: 13.06.2019

Ś W I A T T E K S T Ó W • R O C Z N I K S Ł U P S K I

(22)

22

and Wordsworth stood in the forefront of the crisis of language that was slowly but surely taking shape at the time. As Richard Sheppard confirms, in Modernism: A Guide to European Literature, “the notion of a crisis of a language is not something entirely modern”7. Thus, while Melville and Wordsworth wrote before the “progressive hardening and cerebraliza- tion”8 of language, they were, in some ways, active participants in it.

Language undergoes continuous transformations, moving from a unified whole to frag- mentary stages. While this fragmentation of language may have begun thousands of years ago with the Tower of Babel, it took on a new face with the age of Modernism. The rise of modernism, with its proclivity toward efficiency and productivity, steered language toward economics, where “rationality, predictability, utilitarianism have torn the potentiating centre out of language”9. Walter Benjamin, in his essay “On Language as Such and on the Lan- guage of Man,” claims that “all communication of the contents of the mind is language”10 while also maintaining that the conditions of modernity make meaningful communication impossible. Thus, the contents of the mind can no longer be communicated meaningfully.

Susan Sontag in Against Interpretation writes: “Ours is a culture based on excess, on over- production; the result is a steady loss of sharpness in our sensory experience”11. This loss of sensory experience, partly caused by language, is, in turn, harmful to language, making the latter less effective, incapable of communicating a sensory experience that is no longer there.

“The existence of language”, writes Benjamin “is coextensive not only with all the areas of human mental expression in which language is always in one sense or another inherent, but with absolutely everything”12. As such, language, having become a reflection of this lack of experience, is rendered flat, losing its place in the unity of things.

As Benjamin suggests, the function of language is not to communicate things themselves but the “linguistic being of things”; therefore, “all language communicates itself”13. In mo- dern times, language communicating itself has taken on a new meaning. Humanity has too eagerly moved toward a world that is interpreted through intellect rather than feeling. Re- ferences to existing thought, quotes taken from previous thinkers, established symbols and formulaic expressions have replaced original thoughts, while much of an individual’s natural experience is, in fact, mute, immediate, indescribable. “A babe, by intercourse of touch/

I held mute dialogues with my Mother’s heart”14 writes Wordsworth. Indeed, what the poet implies is that language is unnecessary where the experience is pure and where the imme- diate sensory experience suffices. Thus, it seems that language may only be used effectively in lesser contexts and is, by default, an impure form of communication. In Hugo von Ho- fmannsthal’s The Letter of Lord Chandos, former writer Lord Chandos laments language’s lack of profundity and seeks to communicate “in a medium more immediate, more liquid, more glowing than words”15. Lord Chandos is experiencing a moment in which he cannot

7 M. Bradbury & J. McFarlane, Modernism: A guide to European Literature 1890–1930, Sussex 1978, p. 323.

8 Ibid.

9 Ibid., p. 326.

10 W. Benjamin, Reflections: Essays, aphorisms, autobiographical writings, New York 2007, p. 62.

11 S. Sontag, Against Interpretation, and Other Essays, New York 1966, p. 10.

12 W. Benjamin, Reflections: Essays, aphorisms, autobiographical writings, New York 2007, p. 62.

13 Ibid. 63.

14 W. Wordsworth, The Prelude: Book Two, p. 1850.

15 H. Von Hofmannsthal, The Lord Chandos Letter. New York 2005, p. 134.

Jora Vaso

(23)

23 adequately express himself because his mental state and language are at odds with one another. As language is unable to contain or reflect the entire scope of a state, feeling, or condition, Lord Chandos’ lament is unsurprising. As Benjamin writes: “It is a metaphysical truth that all nature would begin to lament if it were endowed with language”16. He adds that “lament, however, is the most undifferentiated, impotent expression of language”17. In response to Lord Chandos’ lament, Benjamin would suggest an acceptance of the impurity of language. There must be ways, he seems to imply, to circumvent the problems and paradoxes of language, ways which do not result in lamentation. Lord Chandos describes a future “with a language that is no language and that, until this language is found, the only possibility is silence”18, somewhat echoing Ludwig Wittgenstein’s words: “what can be said at all can be said clearly, and what we cannot talk about we must pass over in silence”19. The signifi- cant difference between the two is that Lord Chandos laments the inadequacy of language while Wittgenstein readily accepts it. Wittgenstein seems to suggest that silence is neither a punishment nor an unwanted result of the insufficiency of language but a part of it. What is happening currently is that things that should perhaps “pass over in silence”, are “discussed”

in silent emoticons.

To communicate using language means to relinquish that which one is describing and to create a new world, one which, as Baudelaire confirms with his poem “Correspondences”, can only be effectively created through an original, individual use of language, a higher language which, as Benajmin suggests, is “a translation of all lower ones”20. According to Benjamin, this higher language not only includes the language of nature and natural states but also elevates them. In his famous poem, Baudelaire achieves this elevation of language by joining nature and the world of man until “All scents and sounds and colors meet as one”21. Lord Chandos, on the other hand, cannot translate a similar experience into language: “The ideas streaming into my mind suddenly took on such iridescent colouring, so flowed over into one another, that I reeled off the sentence as best I could”22. Baudelaire’s “poetic beauty is the hardest to create”, however, writes Wallace Fowlie, because “it starts from hard complex notions and proceeds to reach a total simplicity of form and rhetoric”23. Yet, this same process of translating the complex into the simple is to blame for the flatness of modern language or expression as it is at the very core of the misguided use of non-dimensional emotive symbols and efficiency-based language. This kind of simplicity is far from Baudelaire’s in that it re- flects and represents flat content, rather than simplified or elevated complex meaning.

Similar to Baudelaire, Jean Luc-Godard’s film Goodbye to Language reveals a language that plays with other sensory faculties and symbols. As in many of his films, here he focuses on the significant sound-image relationship, often using sounds as equivalent of images or vice versa24. In Goodbye to Language, Godard attempts to achieve a unity of all languages.

16 W. Benjamin, Reflections: Essays, aphorisms, autobiographical writings, New York 2007, p. 72.

17 Ibid.

18 M. Bradbury & J. McFarlane, Modernism: A guide to European Literature 1890–1930, Sussex 1978, p. 323.

19 L. Wittgenstein, Tractatus Logico-Philosophicus, London and New York 2002, p. 3.

20 Ibid., p. 74.

21 C. Baudelaire, “Correspondences” 1857.

22 H. Von Hofmannsthal, The Lord Chandos Letter, p. 134.

23 C. Baudelaire, Flowers of Evil and Other Works/Les Fleurs Du Mal Et Oeuvres Choisies, New York 1992, p. 12.

24 The blog Cinema Asparagus discusses in more detail Godard’s work with sound an image in his films.

The Current State of Language in Contemporary Art and Cinema: from William Wordsworth...

(24)

24

For instance, in the film, words like “Language” or “God” and the exclamatory phrases “ah!”

or “oh!” are juxtaposed with one another, dueling for a position neither one can fully claim, while an alarming sound blares in the background, audio seeking its place in the unity of expression. At once, through an effective sensory and rational assault, the potential demise of faith, language and feeling becomes clear for the film viewer. As such, the effect is much greater than the sum of its parts. Lord Chandos describes the opposite condition. Language has become hollow and fragmentary, and is not capable of expressing unity: “For me every- thing disintegrated into parts, those parts again into parts: no longer would anything let itself be encompassed by one idea”25. Furthermore, precisely those words that should reveal the most representative potency are especially repulsive for Lord Chandos: “I experienced an inexplicable distaste for so much as uttering the words spirit, soul, or body”26. Words float around him like whirlpools, resulting in a vertigo that leads him into a void. Again, Baude- laire is a prime example of someone who surpasses this hurdle: “Baudelaire never describes in his poetry”, writes Fowlie, “he transforms his visions into sentiments. And yet he is not sentimental”27. Overcoming Lord Chandos’ paralysis, both Godard and Baudelaire achieve a similar transformation of language, from something potentially hollow into an elevated form of expression. Unless one overcomes this initial paralysis, however, the transformation from language to sentiments leaves a void, which is precisely where the ruin of language takes place.

What is especially novel about Godard’s film Goodbye to Language is that, in it, he attempts to achieve a return to language through the acceptance of its fragmentary con- dition. His film is made of fragments of language, music, and images which are repeated and reiterated yet never placed in logical order. Godard reintroduces poetic language to the contemporary arena, suggesting that there is an effectiveness to language when it is not used in its most rational form. Language is more meaningful when the meaning conveyed is not immediate or literal and, perhaps most importantly, when it does not stand on its own, but is unified to other forms of communication, much as the senses unify to absorb meaning. He films objects, a dog, nature, along with people in order to show a unity that needs no further explanation. The symbols of each object, human and animal are imbued with meaning be- cause they are juxtaposed with one another. It is precisely their contrast that unifies them and creates a greater whole. As Lord Chandos writes: “A pitcher, a harrow abandoned in a field, a dog in the sun, a neglected cemetery, a cripple, a peasant’s hut – all these can become the vessel of my revelation”28. There is power in these simple, fragmentary images, immediate in their effect, which can lead to a unified sensory experience. These are images that “words are too poor”29 to describe since language would flatten them or “bring them to their knees”30, as Chandos suggests, rather than add to their dimensionality and revelatory power. Yet, it is also by listing them that Lord Chandos imbues them with the meaning they command.

Through the dominating presence of a dog, Roxy, whose name is the only memora- ble one in the film, Godard ensures that the ‘mute’ creatures, which remind Lord Chandos of life and meaning, have the same effect in the film. “The water spoke to Roxy and it

25 H. Von Hofmannsthal, The Lord Chandos Letter, New York 2005, p. 134.

26 Ibid.

27 C. Baudelaire, Flowers of Evil and Other Works/Les Fleurs Du Mal Et Oeuvres Choisies, New York 1992, p. 13.

28 H. Von Hofmannsthal, The Lord Chandos Letter, New York 2005, p. 136.

29 Ibid., p. 136.

30 Ibid.

Jora Vaso

Cytaty

Powiązane dokumenty

Komunikaty nigdy nie znikają, a budowa tablicy jest taka, że łatwo się zorientować, w jakiej kolejności pojawiały się obecne na niej napisy.. Taka tablica jak wyżej,

Każdy zestaw tekstów powinien być opatrzony podpisem oraz zawierać następujące dane: imię, nazwisko, klasa, szkoła5. Umieszczony pod tekstem odręczny podpis autora

Gotowa książka wraz z graficzną oprawą na warsztat bierze operator DTP, który układa elementy książki do publikacji.. Kolejnym etapem jest drukarnia

Lizbona staje się tutaj jakimś „zamiast”, rozumianym jednak nie sta- tycznie, ale dynamicznie, jest w nią wpisane dążenie, jest drogą – bez celu, bez kresu,

strzeń znacznie wrażliwsza – przestrzeń postaw, wy- obrażeń, oczekiwań oraz poziomu zaufania: społecznej gotowości do ponoszenia ciężarów na zdrowie wła- sne i

(MEN 2014) zmieniające Rozporządzenie w sprawie podstawy programowej wychowania przedszkolnego oraz kształcenia ogólnego w poszczególnych typach szkół. Do nowej Podstawy

skiej, Tomasz Gellert – dyrektor Zespo³u Ochrony Zdrowia Biura Rzecznika Praw Oby- watelskich, El¿bieta Buczkowska – prezes Na- czelnej Izby Pielêgniarek i Po³o¿nych,

Ponieważ działanie to jest bezprawnym utrudnianiem wykonywania zawodu lekarza oraz pozbawianiem go jego uprawnień jako pacjenta, Wielkopolska Izba Lekarska będzie nadal prowadziła z