Jerzy Paszek
"Ów halcyjon"
Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 3, 91-107
Jerzy Paszek
„Ów halcyjon”
I
Ów halcyjon, w iersz um ieszczo
n y na początku tom u Na zn a k (1965) oraz, co w aż niejsze, o tw ierający w spaniałą księgę U tw orów poe
ty c k ic h (1971) — zaw iera jaw n e (podpow iedziane
przez sam ego poetę) i narzucające się aluzje do po ezji Słowackiego11. W szkicu ty m chciałbym zwrócić uw agę na tru d n ie j dostrzegalne, bo głębiej u k ry te odw ołania tego — tak cennego w odczuciu P rz y b o sia — w iersza do pro zy Żerom skiego. P ow iązania z Ż erom skim (głównie z rozdziałem Popiołów z a ty tu łow any m „Z im orodek” o bejm u ją kilka isto tn y ch elem entów u tw o ru Przybosia, m.in. ty tu ł, sy tu a c ję liryczną, opis p tak a (m etaforyczny o b raz szy bu jące go zim orodka). Dzięki tem u liry k ów sta je się in te resu jący m p rzykładem dw utorow ości alu zji i d w u - źródłowości rem iniscen cji literack ich 2.
Z am ierzam n a jp ie rw w skazać pew ne, skupiające się w om aw ianym w ierszu, ch arak te ry sty c z n e cechy po
1 Z badała je szczegółow o D. Z am ącińska: W i d z ę n a p rz ó d o w i e k ? W: S tu d i a z teorii i his to rii po ezji. Seria druga.
Pod red. M. G łow iń sk iego. W rocław '1970, s. 272—276. * N a ten tem at pisze S. D ąbrow ski: O b ra zy , zdania, sł o w a
(Na m a r g in e sie p r o b l e m u ech cudzych w tw ó rc z o śc i M ic kiew icza). „P am iętn ik L itera ck i” 1S68 z. 3.
O dw ołania do Ż erom skiego
JE R Z Y P A S Z E K
92
W ybrane m o ty w y
Z naki przyrody
ety k i Przybosia, b y n a stę p n ie zestaw iać je z an alo gicznym i elem en tam i sty lu pro zy Żerom skiego. W analizie w iersza o zim orodku chciałb ym z atrzy mać się zw łaszcza p rzy p a ru w y b ran y ch m otyw ach trw ale p o w racający ch w poezji Przybosia:
1) m otyw ie „znaków ” przy ro d y , 2) m otyw ie p tak a ,
3) zestaw ien iu oksym oronicznym „ p rz e stra ch — za c h w y t”.
II
Z asada zbieżności izom orficznych3 w p rze d staw ie n iu p rzy ro d y i człow ieka p rzy b ie ra w poezji P rzy b o sia sw oistą postać. Dość często po w ta rz a się w jego tw órczości m otyw „znaków ” p rz y ro d y, czyli p ew n y ch sygnałów ze s tro n y n a tu ry , k tó re w d ecy d u jący sposób m ają zaw ażyć na losach podm iotu lirycznego. P rz y k ła d e m może b y ć fra g m en t w iersza R ów nanie serca (z tom u pod ty m ty tu łe m , 1938):
O grody — N ó w jak cierń w sch od zący z gałęzi — św ia t b eze m n ie się sp ełn ia w o ln y i bezczuły, i ty lk o liści jesien n y ch opada n a g ło w ę laur. ... aby już n ig d y n ie u c ic h ł4.
Co p raw d a , n ie m a tu w prost nazw anej sy tu a c ji p rz e k azy w an ia znaków , lecz m etafo ra liści-lau rów je s t c h y b a dość oczy w ista (ten sam sens znaku p rzy ro d y p o jaw i się w w ierszu o zim orodku1). N atom iast w li ry k u P ow rotność (z tom u N a zn a k — Up, s. 504) m ówi się o tw arcie o tak im syg nale n a tu ry :
— n igd y tak n isk ich obłoków n ie w id z ia łe m — jak b y p o u fn ie ch ciały m i dać znak,
jaki?
3 Por. Z. Ł apiński: „ Ś w i a t cały — ja k ż e z m ie ś c i ć go w ź r e n i
c y ” (o k a te g o r ia c h p e r c e p c y j n y c h w p o e z j i Juliana P r z y b o sia). W: S tu d i a z teorii..., s. 3:17—819.
4 J. P rzyboś: U t w o r y p o e ty c k ie . Zbió r. W arszaw a 1971, s. 56. W szystk ie cy ta ty w ierszy P rzyb osia pochodzą z tej edycji,, oznaczonej w tek ście — Up.
93 „Ó W H A L C Y J O N ”
W poem acie W ierzcho łek im p eriu m (z tom u K w ia t
n iezn a n y, 1968 — Up, s. 555) m otyw znaku k o jarz y
się ściśle z obrazem p tak a:
To p ięk n y ptak, n ie orzeł:
red w in g black bird,
czerw on ym i sk rzyd ełk am i rozb ił pow ietrze na zielon ą sm użkę drżącą jak dw a listki, dał znak,
uprościł.
M etafora dotycząca lotu p ta k a — „skrzydełkam i ro z bił p o w ietrze” — je st pow tórzeniem b ardziej ro zb u dow anego obrazu, w k tó ry m p ta k „przew raca” sk rzy d łam i ogród, a n a w e t „ro ztrąca” nieokreślone p rag n ien ia dziew czyny (z p ro zy poetyckiej p t. Z a
kochana w zbiorze N a jm n ie j słów, 1955 — Up,
s. 476):
Tam, op lecion a rozch w ian ym i gałązk am i, czekała, aby się przed w y m ó w ien iem sło w a stało to, co... ab y przecież św ia t dał znak jak pąk!
A by to rozw inął, aby p rzyzw olił! Zeby za n ią z jej p o w strzym anej siły zaw ołał! I n im poruszyła w argam i p rzed - szepcąc „kocham ” — fru n ą ł z gęstw in y, z p isk iem i k la skiem , spłoszony, g w a łto w n y ptak.
R oztrącił to n iew y sło w io n e, lecz ogród, nim ptak, p r z e w ró ciw szy go sk rzyd łam i, zniknął,
przyw rócił n ajn iższym spieszącym się traw om najszyb sze czubki drzew...
Je śli w pow yższych przytoczeniach m ożna w yróżnić dw a p o w tarzające się elem enty analizow anej se k w en cji (schem atycznie oznaczam je: znak + p tak ), to w n astęp n y m cytacie z W iosny 1969 (wiersz now y, nie o b ję ty żad n ym tom ikiem w y d an y m za życia poe ty — Up, s. 413) w y o d ręb n iają się trz y kom ponenty m otyw u: znak + p ta k + zranienie:
w listk a ch led w ie zaznaczonych żółtodzioby czarny kos d a ł znak głośn y,
w b ił św is t ostry w m ięk k i p ośw ist ja k ig łę w m ój puls
C zasam i pow yższy kom pleks obrazow y obyw a się bez członu pierw szego, bez zam arkow ania sygnału p rzyrody. T ak je s t w w ierszu zaty tu łow an ym
Resz-M otyw zra n ie n ia
Obraz ptaka
JE R Z Y P A S Z E K 9 4
O nom atopeja
W szystk ie e le m en ty se k w e n cji
ta św iata (Na zn a k — Up, s. 359), gdzie wszakże w y
stę p u je now y sk ład n ik — rozbudow ana onom atope ja śpiew u p tak a:
I pisn ął
ostry śpic, zaciął kolcem , p rzew iercił św istem ,
w eśw Tid row ał się ciok an iem jed n olitym ! I pociek ła lep k o z ran y k rew b ru n atn aw a, dziobek jątrzył, czy ścił się w jusze, ciął i rozciął,
darł skórę do drugiej skóry...
Ów hal cyjo n zaw iera w szystkie k om ponenty om a
w ianej sekw encji, w chodzącej w skład szerszego m o ty w u znaków p rzy rod y. O to odpow iednie frag m en ty (Up, s. 13—14):
ów halcyjon... ptak S łow ack iego, zim orodek...
N ad potokiem ścięty m w cien iu cien k im lodem z bugaju olch i w ierzb in y
fru n ą ł n a g le i ogn iście ów dziw ...
K rzyk iem ostrym zra n ił serce
D ziw się z ja w ia tylko raz p raw d ziw ie. Z ja w ił m i się w pastu szym d zieciń stw ie na znak:
Istniej!
Z w raca uw agę, że w eszło tu — ja k gdyby n a zasa dzie swoiście p o jęte j k o h eren cji m otyw u — tak ie ujęcie in stru m e n ta c y jn e (trz y k ro tn e pow tórzenie sy lab y „cie”), k tó re woale nie je s t on o m ato p eja śp ie w u p tak a , jak to b yło w p rzyw oływ any m fra g m en cie R e s z ty św iata (onom atopeja o p a rta m.in. na in te rfe re n c ji zbitek fonem ów „cie”, „cio” i „dzio”). M ożna stą d w ysnuć w niosek, że w m otyw ie znaków p rzy ro d y połączyły się, w y stę p u ją c niek iedy z a m ienn ie i w chodząc w rozm aite układy , dwa zasad nicze łań cu ch y obrazow e: a) znak + p ta k + z ra n ie nie; b) p ta k + o n o m ato p eja 4- zran ienie (w d a n y m utw orze może b rak o w ać któregoś z w y m ieniony ch ogniw łańcucha).
9 5 „Ó W H A L C Y J O N ”
C hciałoby się powiedzieć, iż w podśw iadom ości P rz y bosia spójność w ew nętrzna poszczególnych łańcu chów oraz całego m otyw u jest tak w ielka, iż m ożli w e je s t podstaw ienie w m iejsce określonego sk ła d nik a jego nam iastki, k tó ra p ełn i co p raw d a inne fu n k cje, lecz jest form alnie analogiczna do w łaści wego ogniwa. D ziała tu więc zasada m etonim iezności w yobraźni poetyckiej; w d anym układzie „klocków ” (by posłużyć się tak ą m etaforą in te rp re ta c y jn ą) m ożliwe są w szelkie ich połączenia ze sobą oraz — c h a ra k te ry sty c z n e w łaśnie dla om aw ianego cy tatu — podstaw ienie „klocków ” z innej gry, bylefby tylko odpow iadały p ew n y m k ry te rio m podobieństw a bądź przyległości (styczności). Ten teo rety czn y w yw ód łatw o m ożna zaopatrzyć w aneks, zaw ierający ono- m atopeje zbudow ane na pow tórzeniach „ptasio- brzm iących” zbitek „cie” , „cier”, „ćw ier” itp. I tak, w Sło ńcu w schodzącym (w tom ie N arzędzie ze św ia
tła, 1958 — Up, s. 282) p ta k zaśpiew ał:
i pociek ła d zien n iej, cieniej w od a ciem nej, krętej rzeczki, b yło w id n iej, było daw no, b yłem dzieckiem .
Podobnie w Spacerze m a jo w y m (wiersz now y — Up, s. 641):
— Cichaj... Jed en p ierw szy ptasi św ie r g o t w ciern iach cienki, zadzierzys,ty śp iew cierniow y od cierpienia do nadziei
czerw onym i k ropelkam i ciek n ie z dziobka piegży i nakrapia z boku jej piersi.
T ak sam o (tym razem trz y k ro tn e pow tórzenie „cier” i „ćw ier”) w J e d n y m drzew ie z tom u Na zn a k (Up, s. 368):
I sikora na cierniu poćw ierk u jąc cierpnie.
III
Co z tego, tak w yrazistego kom p leksu obrazow ego, z tej persew erującej serii ujęć przed staw iający ch „znaki” przyro d y , m ożna znaleźć u Żerom skiego?
Struktura m otyw u
P tasiob rzm iące zbitki g ło so w e
J E R Z Y P A S Z E K 9 6 To sam o u Ż e ro m sk ieg o A n alogia sy tu a c ji p o d m io to w e j
W Popiołach, w opisie lo tu zim orodka dostrzec d aje się bez tru d u połączenie dw óch elem entów znanego n am ju ż dobrze obrazu — p ta k (też zim orodek!) o raz zranien ie („przeszycie duszy ” — ten zbanali- zow any frazeologizm jest t u „odm łodzony” , b y użyć słów P rzybosia, dzięki podw ojeniu: p ta k w ty m że frag m encie także „p rzeszyw a” pow ietrze):
„W tej sam ej c h w ili nad w od am i, w zdłuż gałęzi, w sk roś całego bugaju brzóz i olch, sosen i w ierzb, zim orodek p rze le c ia ł z ostrym , zg iełk liw y m , donośnym śp iew em . (...) K rzy k ten p rzeszy ł duszę słu ch acza na w sk roś, do dna. C isza już b y ła zupełna, a głos ten długo jeszcze w n im (Rafale) drżał i n a za w sze pozostał w duchu (...)” 5
S y tu a cja podm iotu, k tó ry obserw uje lot zim orodka, je s t w obu w y p ad k ach bardzo podobna. J e st to chw i la w ażnej decyzji życiow ej. W Popiołach w cytow a n y m rozdziale ro zstrzy g a się w ogóle życie O lbrom - skiego — po śm ierci H eleny, p o pobycie w w ięzie n iu R afał przechodzi w gościnnych Stokłosach w ie l k i k ry zy s w e w n ętrzn y : „Jedno co go pociągało, gdy się budził, i co zam ykało jego dzień, to b yła leniw a chęć: nie b y ć ” (s. 325, podkr. J. P.). Ż erom ski d aje tem u w y raz w n a stę p u jąc y c h hiperbolach: R afał „był w te d y ja k płom ień zag asły”, „serce upadało w swój g ró b ” , a dusza „szła jak b y w śród ru in s trz a skan y ch przez trzęsienie ziem i” (s. 326). D la 01- brom skiego p o jaw ienie się osnutego legendam i p ta k a 6 je s t p o m y śln y m znakiem , po tw ierd za rozw ijane w łaśn ie m yśli o p ięknie św iata i życia (s. 327):
„Z adum ał się nad tym , jak to dobrze je st żyć (...) P oczął w o ln o sam z sieb ie p rzem yśliw ać, jak p ięk n y je s t i jak n ie w y sło w io n y św iat, jak w ie lk im a b ło g o sła w io n y m cudem je s t ży cie, jak d ziw n y m i sposoby godzina cierp ień p r z e is ta 5 S . Ż erom ski: P o p io ły . W: U t w o r y w y b r a n e . T. III W a r szaw a 1:9-64, s. 327. D alsze cy ta ty pochodzą z tego sam ego w y d a n ia .
6 W sta ro ży tn o ści uw ażano, że „zim orodek posiada s iłę m agiczn ą, k tóra pozw ala łagod zić burze; zasuszone jego cia ło u ży w a n e b yło jako ta lizm a n p rzeciw piorunom Z eu sa ” (R. G raves: M i t y greckie. W arszaw a 1967, s. 158. Z nane d aw n iej b y ły ró w n ież „dni h a lc y jo ń sk ie ”).
9 7 „O W H A L C Y J O N ”
cza się w stokrotne b ogactw o radości, p łyn ące z w id ok u ziem i (...)
W tej sam ej ch w ili (...) zim orodek p rzeleciał (...)”
u Przybosia obraz zim orodka m a rów nież fu n d am en taln e znaczenie d la podm iotu lirycznego: oznacza n a ro dzin y poety. F orm uła słow na tych narodzin — „Istn iej!” —■ je st p a ra le ln a do przezw yciężonej „le niw ej ch ęci” R afała — „nie b y ć ”.
I tu, i tam w ięc sytu acje liryCzne, uw ydatnione sym bolicznie przez m otyw zim orodka, m ają w ażną cechę w spólną: p tak jest w obu utw o rach figu rą ponow n ych narodzin.
N ajdob itn iejszym śladem nap row adzającym na nie w ą tp liw y związek opisu Żerom skiego i w iersza P rz y bosia je st m etafo ra czasow nikow a: obraz szybow a nia zim orodka. W Popiołach lot p tak a został u jęty w n astęp u jący sposób (s. 327, podkr. J. P.):
„Lot jego led w ie m ożna było poch w ycić okiem , tak bardzo prędko p rzeszył p ow ietrze. W ydało się tylko, że to sz a fir o w a czy lazu row ob łęk itn a nić, że cudnobarw ny krzyk ra d o ści opasał, o b ją ł i z w i ą z a ł ten b u k ie t ziem sk i”.
„B ukiet ziem ski” — to bugaj brzóz i olch, sosen i w ierzb (zauw ażyć więc m ożna aliterację: BU kiet, BUgaj, Brzóz). Podobny bugaj („bugaj olch i w ie rz b in y ”) w y stęp u je u Przybosia (Up, s. 13). T u taj zi m orodek
L eciał w sw oją istn o ść złotą,
Z w i j a ł przestrzeń
i p rzem ieniał,
w y św ietla ją c sobą in n y św iat: odlotny, z d a la -b lisk i
Ten „obraz ru cho m y ” (W iesław Grabowski) czy „obraz w sta w an iu się” (M arian M aciejew sk i7) w Popiołach nie je s t przypadkow y. Ż erom ski św ia dom ie użył tu m etafo ry czasow nikow ej (razem
7 Por. ciek a w e rozw ażania na tem at konstrukcji obrazów p oetyck ich S ło w a ck ieg o — W. Grabow ski: S p r a w y o b r a z o
w a n ia w liryce S łow ackiego. „P am iętn ik L itera ck i” 1964 z. 1;
M. M aciejew sk i: N a t u r y pozn an ie w li rykach S ło w a ck ieg o .
D zieje n a p ięć m i ę d z y p o d m i o t e m a p r z e d m i o t e m , „ P a m ięt
n ik L itera c k i” .1966 z. 1. F igura p o n o w nych narodzin Obraz ru chom y 7
J E R Z Y P A S Z E K
98
z rzeczow nikow ą: „nić” i synestezją: „cu d n o b arw n y k rzy k rad o ści”), by ożywić d aw ny po ety ck i blask frazeologizm u „b uk iet d rze w ”. W yrażenie to w li te r a tu r z e polskiej w iek u X IX przeszło c h a ra k te ry styczną ew olucję; od ro m an tycznej m etafo ry do stałego« zw iązku frazeologicznego, oznaczającego „skupisko d rzew ” . Jeszcze u Słow ackiego „b u k iet d rz e w ” (por. w F antazym : „S tan iem y za d rze w klom bow ych b u k ie te m ”8) m ożna b y ło trak to w ać jak o ta k ą sam ą przenośnię jak spoty kan e w in n y ch dzie łach p o ety podobne obrazy, np. „w ianki drzew ogro dow ych”, „w ieniec borów ” , „palm w ia n e k ” , „g irlan d a
Od przenośni do lasów ” . Ani S ło w n ik Lindego, ani S ło w n ik W ile ń sk i
frazeologizm u (1 8 6 1 ) nie od notow ują takiego w yrażenia. W S ło w
n ik u W a rsza w skim p o jaw iają się jak o p rz y k ła
dy użyć p rzen o śn y ch c y ta ty z K orzeniow skiego („B ukiety ogro m n y ch d rze w ”) i Jeża („B uk iety drzew , rosnący ch na pochyłości”). S ło w n ik D oro szew skiego dodaje tu taj — ale już jako p rz y k ła d y zastosow ań n iep rzen ośny ch — c y ta ty z Faraona („N a tle zielonych pól c iąg n ęły się n iep rz erw an y m szeregiem chłopskie c h a ty , figowe gaje, b u k ie ty p a lm ” .) o raz z A d astra („B u k iet brzóz, w znoszący się n ad e m ną, stoi w św ieżości k o r białych i w ru c h liw y m ożyw ieniu pow iew n ych sw ych liści”.). W a rto nadm ienić, że O rzeszkow a rów nież w pierw szym akapicie Nad N ie m n e m posłużyła się ty m zb an ali- zow anym poetyzm em : „(...) radość i złota sw oboda śp iew ały chórem p tak ó w i owadów n a d ró w n in ą w gorącym pow ietrzu , n a d n iew ielkim i w zgórzam i, w o k ry w a ją c y c h je bu k ietach ig lasty ch i liściastych d rze w ” .
D obrze w idać tu „ u m ieran ie” m etafory: odkryw cza u Słow ackiego, przechodząc w ręce prozaików sta je się obiegow ym poetyzm em , b y w końcu stracić w szelkie p rzen ośne napięcie, stać się w y rażen iem frazeologicznym .
8 J. S ło w a ck i: F a n ta z y . W: U t w o r y w y b r a n e . T. II. W ar szaw a 1962, s. 375.
9 9 „ÓW H A L C Y J O N ”
Ż erom ski widocznie zauw ażył tę pow olną leksyka- lizację m eta fo ry i stra ł się przyw rócić jej daw ną p o etycką w artość. D latego „bukiet ziem ski” nie w y stę p u je w Popiołach jak o zjaw isko nieruchom e, sta tyczne, zastane przez Rafała, lecz jak o dynam iczne, tw orzące się w idziadło (by użyć ulubionego w yrazu pisarza), pow stające dopiero w w yobraźni boh ate ra.
W niosek z tej d y g resji o> „bukiecie drzew ” w ypływ a jednoznaczny: Ż erom ski z całą św iadom ością a rty stycznego efektu użył w swoim opisie lotu zim orod ka m etafory czasow nikow ej, tw orząc sw oistą „figu rę k re a c y jn ą ” (term in A rtu ra S an dau era) — bugaj drzew sta ł się praw dziw y m b ukietem , o w ijanym ko lorow ą nicią — szybow aniem ptaka.
W O w y m halcyjonie nato m iast m etafora „zwijać p rz e strz e ń ” nie m a znam ion jednokrotności, o rygi nalności użycia. O braz ru ch u kolistego — opisyw a n y przenośnie tak im i w yrazam i, jak „zaw ijać” , „os- nu w ać” , „ow ijać” czy n aw et „bandażow ać” — tw o rzy u Przybosia jeszcze jed en charak tery sty czn y , p e rse w e ru ją c y m otyw poetycki. Spotykam y się z nim ju ż w w ierszu Parada śm ierci z tom u Sponad (1930 —■ Up, s. 31, pokr. J. P.):
W au reoli hełm u, sk rw aw ion ą sz arfą tyraliery
o w i t y
w y p ręży ł się u m oich b u tów tw ój odznaczony trup
W m in iatu rze O fiaruj linią z prozy poetyckiej Pióro
z ognia ten sam m otyw p o tra k to w a n y został hum o
ry sty c z n ie („zaw ijać” w b u k iet i... w wąs) (Up, s. 523, podkr. J. P.):
„Spod sm yczka, ześlizg n ą w szy się w zdłuż spojrzenia, w y m yk ała się ścieżk a i w sad zie z a w ij a ła się w b u k iet i w w ą s (...).
P o licjan t p ary sk i k ieru jący ru ch em ulicznym — „salw y a u t p rzeszyw ały go na w skroś” — pokazany jest w opalizującym rozm aitym i sensam i ujęciu
(C ztery stro n y z tom u R ów nanie serca — Up, s. 87,
podkr. J. P.):
M etafora czasow nikow a
Ruch k o listy u P rzybosia
J E R Z Y P A S Z E K
too
Interp retacja S ła w iń sk ieg o n ie w y sta rcza
I zn ów m ach ał ram ionam i, p r z e w i j a ł ,
b a n d a ż o w a ł zran ion e m iejsce (...)
Jeszcze b ard ziej ro zbu do w any obraz ru c h u k o liste go, p rzed staw ian eg o jak o zaw ijanie, zakręcanie i za w iązyw anie w supeł (m etafora k rea c y jn a do d r u giej potęgi: pierw szy poziom — lasso, osnucie i za w ijan ie, d ru g i — efekt zaw iązyw ania: w ęzeł-pom - nik), o b serw u jem y w utw orze zatytuło w an ym Meta, (rów nież z tom u R ów nanie serca — Up, s. 94, p o d kr. J . P.):
R ęką,
sek u n d n ik iem k iero w n icy ostatn iego w rejd zie w ozu,
z a k r ę ć lasso zap lecion e z pędu,
sznur
sam och od ów w k o ło rynku!
Wóz w p ad ający w w ó z ostatn ie okrążenie pruł — m iejsce w środku om ijan e sp oczyw ało i w ięd ło, ruch je z a w i n ą ł i o sn uł —
w ir o w a ły n iezliczo n e św iata strony... ... I z a w i ą z a ł okrążoną pu stk ę w pom nik, v.' w ę z e ł z brązu!
Ja n u sz Sław iński in te rp re tu je pow yższy fra g m en t następ u jąco : „S em antyczny m kluczem do tego o b ra zu je st — ty po w y to w yp ad ek u P rzybosia — sk o n w encjo n alizo w ana m etafo ra «sznur aut», 'która u m o żliw ia i m o ty w u je całą akcję rozw ijającą się poprzez sta rc ie dw óch in te rfe ru ją c y c h w ątków : ru ch u aut i za w ią zyw a n ia p rzestrzeni, w której ten ru ch się odbyw a. W ątkom tym odpow iadają — w w arstw ie lek sy k aln ej w ypow iedzi — dw a łań cu ch y «term ino logiczne» zbiegające się w owej skonw encjonalizo w an ej m etafo rze” 9. W yodrębnione przeze m nie obrazy ru c h u przechodzącego w zaw ijanie p rz e strz e ni m o d y fik u ją tę in te rp re ta c ję : frazeologizm „sznur a u t ” nie jest jed y n y m źródłem rozbudow anej p rz e nośni. T ak sam o w ażnym fu n d am e n te m jest p e rse - w erow anie u k ład u : ru c h kolisty + czynność opla tan ia . „ S z n u r” je s t p o p ro stu (jak w in n y m cytacie 9 J. S ła w iń sk i: K o n c e p c j a j ę z y k a p o e ty c k ie g o a w a n g a r d y k r a k o w s k i e j . W rocław 1965, s. 136.
101 „ÓW H A L C Y JO N "
s z a r f a ”') m eton im iczn y m drogow skazem (podpórką), u law ia jąc y m zrozum ienie obrazu.
IV
P orów nując opisy zim orodka u Słowackiego., Ż erom skiego i Przybosia zauw aża jmy, że nafbogatszy kolorystycznie zaw arty jest w
O w y m hakcy jonie. Słow acki p odkreślał jed y n ie ^ogólnikowo f('by nie rzec: m anierycznie) p ięk n o u b a r
w ienia p tak a w trzech zestaw ieniach: z aniołem .„niby w anioła k o lo ra c h ”, „ja k anioł, w rów ni złote rskrzydła trz y m a ją c y ” , „halcyjon — gdy ja k anioł ssię o d słan ia” ao. Żerom ski zw raca uw agę na kolory niebieskie: „szafirow a czy lazurow obłękitna nić” oraz n a „cudnobarw ność” w synestezji odnoszącej się do głosu p taka. Przyboś n ato m iast bierze od Słow ackie go „arch an io ły ” i kolor „złoty” , dodając bardziej o d pow iadający rzeczyw istości szafir i szm aragd, a ta k że dw uznaczny przysłów ek „ogniście”, odnoszący się do pom arańczow o-rdzaw ego koloru p ta k a i szyb kości poruszania się („frunął nagle i ogniście”:). Z n a m ienną in no w acją 'Przybosia, znajdującą się zresztą w kręg u hiperbolicznych „b ły sk otek ” Słowackiego, je st o ry g in aln y obraz (Up, s. 13, podkr. J. P.):
3 ro zw in ą ł się d ia d e m zim o w eg o horyzontu.
W „diadem ie” tym poeta osadza jednocześnie dw a szla c h etn e kam ien ie — szafir i szm aragd (pojęte uprzed n io jak o m etonim ie kolorów), ja k i „roziskrzo ny śn ie g ” oraz „istność zło tą”. In teresu jące może być to, iż zim orodek, p ojaw iając się po raz w tó ry w w ierszu Na zmianą (Na znak), będzie także sy m bolem działalności poetyckiej (w przeciw ieństw ie do skow ronka — obrazu b rata-ro ln ik a), a jeg o b a rw ność zostanie zasugerow ana przez bliski fonetycznie „diadem ow i” w y ra z — „ d iam en t” (Uip, s, 21, podkr. J. P.):
30 Por. Z am ącińska: op. cit., s. 273—274.
Z im orod ek n a jb a rw n iejszy u P rzyb osia D iadem zim ow ego horyzontu
J E R Z Y P A S Z E K
102
Czy k lisza z Ż erom skiego?
Zyć w p od ziw ie
W iosno, roboto polna! W ychodzim y!
B rat z ciężkim k oszem ziarna na pole szerokie, ok rak an e przez w ronę,
ja lek k o m y śln ie w yżej na p ow ietrze strom e ze sło w em sk ry ty m w św ie tle jak ze z i m o r o d k i e m . Z jego blasku w odlocie po d ia m e n t zim y
został nam cień lecą c y do słońca: skow ronek.
Na podstaw ie tej zbieżności („diadem zim owego ho ry z o n tu ” i „d iam ent zim y”) m ożna snuć p rzy p u sz czenia o b rzm ien io w ym kom ponencie pam ięci p o ety (czyżby „ b u g a j” z Owego halcyjona — w y raz rz a d k i u p o ety przek ład ająceg o raczej „ g a j”, „zag aj” i „ z ag a jn ik ” — b y ł 'kliszą „bugaju — ziem skiego b u k ie tu ” z Żerom skiego?).
V
W łaśnie w w ierszach o ptakach, gd y sam tem at p rzyw odził onom atopeje (por. c y to w an e poprzednio, o p a rte na po w tarzan iu zbitek „cie” itp.), poeta zastanaw ia się nad „głosow ą isto tą słów ” (Chruściel z tom u N a jm n ie j słów). Łączy się z częstokroć ta k i „ p ta si” te m a t z rozw iniętą grą słów, p a ro n o m a zją i in ny m i c h w y ta m i u w y d a tn ia jący m i „m iłodźw ięk” '(neologizm Przybosia). W poin cie Owego halcyjona dostrzec m ożna fig u rę ety m o lo giczną i k a la m b u r (Up, s. 14, podkr. J. P.):
D z i w s ię zjaw ia ty lk o raz p ra w d ziw ie
Ż yję w p o d z i w i e .
D w uznaczna — w olno sądzić — jest lin ijk a o statn ia. In te rp re ta c ja pierw sza: poezja m oja sta le się rodzi z zachw ytu. Możliwość d ru ga: od d n ia spotkania z zim orodkiem zaczął się w m oim życiu okres, k tó ry oznaczam po-dziw ie.
Ju ż zresztą sam o trz y k ro tn e pow tórzenie m orf em u „dziw ” (a i w początkow ej części w iersza pojaw ia się „ów d ziw ”) zm usza odbiorcę do aktyw ności in te rp re ta c y jn e j: chcąc nie chcąc zaczyna on ro zsu p ły
-1 0 3 „O W H A L C Y J O N ”
w ać tajem nicę pow tórzeń w ty m „udziw nionym ” przesłaniu.
Inna fig u ra etym ologiczna zaw arta jest w n astęp u jący m dw uw ierszu Owego halcyjona (podkr. J. P.): ■wyświetlając sobą in n y
ś w i a t : odlotny, z d a la -b lisk i
To bliskie hom onim izacji zestaw ienie „św iata” ze „św ieceniem ” m a w w ierszu duże znaczenie: zim o ro d ek s ta je się w te n sposób dla Przybosia sym bo lem „św iata-św iatła” n , czyli w ogóle poezji (linia sk o jarzeń o piera się na przesłankach: 1) św iatło jest p odstaw ą bytu, 2) poezja je st — dla p o e ty — p se u donim em istnien ia, a więc 3) — zim orodek „w y św ietlający ś w ia t” jest sym bolem poezji). S tąd ścisły
związek — p raw dziw e poetyckie ró w nan ie — p o m iędzy „znakiem ” n a tu ry — pojaw ieniem p tak a (sym bolu poezji) a rozkaźnikiem „Istn iej!” , k tó ry dopiero teraz rozum iem y popraw nie jako „żyj poe z ją ”, tw órz” .
O drębne zagadnienie stanow i ty tu ł w iersza. Chyba bez w ielkiej pom yłki m ożna słowo „ h alcy jo n ” w ią zać rów nież ze spraw ą „m iłodźw ięku” ; poetę z a fa scynow ało niezw ykłe brzm ienie tego w yrażu, podob nie zresztą jak i Słowackiego. P rzyboś często ulegał takim skłonnościom do słów o- dziw nym dla ucha polskiego dźw ięku. Niech starczy jak o dowód jed e n tylko przy kład : p erse w e ra cja m otyw u „pinakli d s te r- czy n ” (te dw a te rm in y arch itek to n iczn e zastosow a ne są w opisie krajobrazu!). C ytat pierw szy pocho dzi z w iersza Notre-D ame III (Kwiat niezna ny — Up, s. 402, podkr. J. P.):
I upadłem w iglicach, pin aklach, sterczyn a ch b ieleją cej do św itu tarniny w iosen n ej
w rozpostarciu pól znanych...
Podobnie w1 u tw orze Katedra jest biała (w iersz no w y — Up, s. 415, podkr. J. P.): S w ia t-św ia tło M iład źw ięk i P rzybosia 11 J. K w iatk ow sk i: S w i a t - ś w i a t ł o w p o e z j i P rzybosia. „ P a m iętn ik L iteracki” 1971 z. 1.
J E R Z Y P A S Z E K 1 0 4
U Ż erom skiego też g ry słów
Skąd
„złotostron ”?
Z ozdobnej nad grządkam i tu lip an ów w iśn i spod p in a k l i i s t e r c z y n
lecą p łatk i rum iane tej — i w szy stk ich w io sen
Czy u Żerom skiego w opisach ptaków znajdziem y jak ie ś p a ra le le do ty ch gier słów i „m iłodźw ięków ” ? Otóż tak! O to w y im k i z frag m en tu Popiołów p rz e d staw iająceg o „ k o n c e rt” słow ika (s. 102— 103, podkr.
J. P.):
„M łodzieniec zerw ał się i usiadł. S łu ch ał ton ów słow iczych (...). Z w o ln a te dźw ięiki m etaliczn e, ton y p ierw otn e (...) p oczęły zapadać w niego, lecieć w skroś, jak o stry k rzem ień p rzelatu je g łęb in ę w o d y (...) Z daw ało m u się ch w ilam i, że to w n im sam ym , sobie sam em u śp iew a ó w n i e w y s ł o w i o n y
z ło to stro n (...)
P ierw szem u s ł o w i k o w i, który tę ton ik ę zaczął, o d p o w ie dział z dala drugi, tam tem u trzeci. Do tego trójd źw ięk u p rzyłączył s ię czw arty tw orząc z p ierw szy m i akord n i e
w y s ł o w i o n y ”
Z w racają tu uw agę dw ie sp raw y (oprócz połączenia m otyw u p tak a ze zranieniem ): g ra w yrazów „sło w ik ” — „niew ysłow iony” i użycie p e ry fra z y „złoto s tro n ” . C zterok rotn e pow tórzenie m o rfem u słów — prow adzi do efek tu p aradoksalnego: w y ra z „słow ik” zaw iera w sobie jednocześnie m ożliwość „w ysław ia n ia ” (etym ologia!) i jej zaprzeczenie — jest „nie- -w y slo w io n y ” . B yłaby to w ięc analogia do P rzybo - siow ych o p eracji na rd zen iu „dziw ”.
P e ry fra sty c z n e ok reślenie słow ika rzeczow nikiem „zło to stro n ” jest odw ołaniem do poezji ro m an tycz nej: Ż erom ski czyni tu aluzję do pow szechnie zn a nego w iersza M ickiew icza Do B... Z., gdzie w y stęp u je p rzy m io tn ik „ z ło to -stro n ” . Tak więc aluzję P rz y bosia m ożna uznać (w n ajogólniejszym b ad an iu s tr a tegii poetyckiej a u to ra N a jm n ie j słów) za odpow ied nik podobnej aluzji Żerom skiego.
VI
O statn i p aralelizm Owego hal-
cyjona i prozy Ż erom skiego m ożna znaleźć w am bi
ia-105
„Ó W H A L C Y J O N ”jącym się zw ykle przy okazji opiew ania piękna przy ro dy n . W w ierszu Przybosia czytam y (Up, s. 13, podkr. J. P.):
K rzykiem ostrym zran ił serce do n erw icy dobrow ieszczej: czułem radość tak za w ielk ą, że z ro z p a c z y słodkiej tylko, że już nie jest do zniesienia, trw ała jeszcze...
rzeczyw iściej...
A m biw alentn e napięcie nie ogranicza się tu do w y odrębnionej p ary : radość — rozpacz. M ożna je do strzec rów nież w zestaw ieniach: rozpacz — słodka, radość — nie do zniesienia, nerw ica — dobrow iesz- cza. O szerszą egzem plifikację tego< antytetycznego w ątk u w tw órczości P rzybosia nie je s t trud no . W y m ieniam przykładow o c z te ry w iersze, w których rea k c ja ty p u zachw y t-p rzerażen ie w iąże się z po dziw ianiem p rzy ro d y . W iersz W szy stk o jedno (Na
znak) przed staw ia zafascynow anie zapachem roślin
i gleiby: (Up, s. 366, podkr. J. P.):
i poczułem , poznając coraz ciem niej, że ginę,
że uziem ia m nie mój z a c h w y t ze s trachem .
T rzy n a stę p n e frag m enty, podobnie jak Ów halcy-
jon, przynoszą zapis am b iw alen tn ych uczuć bo h a
te ra w sytuacji, gdy k rajo b raz ożyw iony jest przez ptak a. We W spo m nien iu (R zut pionowy, 1952) „sza firo w y oszloch” — to zięba (Up, s. 174, podkr. J. P .):
S zafirow y oszloch w niebo p od n iósł z błota gw iazd k ę w łasną.
A ch, aż ranny od ra dości — nad śnieżyczką się chylę... Ś w ia t się oddala (Próba całości, 1961 — Up, s. 543,
podkr. J. P.) daj-e opis o d ru ch u zach w y tu-przeraże- nia na w idok dudka:
Jeszcze ze m ną (lecz już w idzę, jak p rzebiegnie beze m nie) m oja córka b iegn ie za G uskajem
A m b iw a len cja za ch w y tu -przerażenia
Z now u ptaki
JE R Z Y P A S Z E K
1 0 6
Ta sam a am - b iw a len cja u Ż erom sk iego
(w ym yślon ym przez sieb ie p ół-p tak iem , p ół-liściem ), k rzyk n ęła p r z e s tr a s z o n a
z z a c h w y t u . P rzystaje:
to z d rew u tn i w y p a d ł z gniazda na zaplocie ptak,
T rzecim p tak ie m je s t paw (Dziecko i paw z tom u
W ięcej o m a n ifest — Up, s. 623, podkr. J. P.): — O, k rzyknął! Kto?
I p r z e s t r a s z y ł szafirow o i za sło n ił p i ę k n e m p rzestra ch 1
Rów nież u Ż erom skiego zw ykle „nie m a zachw ytu bez p rz e ra ż e n ia ” (Ś w ia t się oddala). Oto dwa ch a ra k te ry sty c z n e p rzy kłady: pierw szy m ów i o rea k c ji m ałego chłopca n a w idok zabitej wilgi, drugi — o zachłyśnięciu się R afała i H eleny k rajo b razem T a tr (s. 10 i s. 263, podkr. J. P.).
„Radosne ciało całe drży... Z w y ży n y w iązu rosnącego
w k ą c ie ogrodu spada trzepocąc sk rzyd łam i zło to lita w ilg a i broczy krw ią m okre traw y. (...) I n agły ów strach. N a g ły p rzeszy w a ją cy strach, radość, zem stę, rozkosz i n ie - w y sło w io n y d ziecięcy b ó l.”
„ S tr a c h -n ie - s tr a c h o w ie w a ł dusze. P atrzali w ten kraj
jak b y w obraz m iło ści sw ej, w tajem n icę sw eg o życia. Skąd że przyszła ku nim ta ziem ia p rzedziw na? Kto ją dla nich uczynił? Oczy n u rzały się w nią, n u rzały bez końca i, za p a m ięta w szy się w cu d n y m b lask u m iesięczn ym , n ie m o g ły objąć pięk n ości. W sercach p o w sta w a ł n iesły ch a n y żal, przeobrażał się w krzyk przerażenia czy radości, w h ym n św ięty , na który w m o w ie ludzkiej n ie m a słó w .”
P rz y k ła d y te są chyba w y starczający m dow odem na to, że m łodopolski prozaik i now oczesny, p oszuku jąc y stale now ych i oryginalnych „sy tu acji liry cz n y c h ” 13, poeta, w y zysk ując id en ty czn y oksym oron p rz e stra c h u -z a c h w y tu próbow ali oddaw ać tru d ne do w ysłow ienia stany psychiki ludzkiej, sty k a jącej się z pięk n em n a tu ry . Jeszcze to je d n a stru n a ro m an ty czn a w tak w ydaw ałoby się na w skroś a n ty - ro m an ty czn ej p oetyce Przybosia.
13 Por. E. B alcerzan: „ S y tu a c j a li r y c z n a ” — p r o p o z y c ja dla
p o e t y k i h is to r y c z n e j. W: S tu d i a z te orii i his to rii poezji.
1 0 7 „Ó W H A L C Y J O N ’
W dorobku poetyckim au to ra
Póki m y ż y j e m y spotkać można eo najm n iej kilka
św iadom ych alu zji do dzieł Żerom skiego. W Wiśle
(Więcej o manifest) Przyboś po p ro stu cy tuje całą
„sytuację liry c zn ą ” , a także w yim ek gw arow y z Za
pomnienia (Up, s. 356— 357, podkr. J. P.): T rzasnął konar: to pastuch-drapichrust
o b jął boso topolę u czuba i w y jm u je z gniazda... orlę białe, krąży nad nim zr o zp a czo n a w rona, b ije skrzydłem , kracze chrapliw ie, rabuś zach w iał się i puścił pisklę: „A kejze ty, fajtasiu , kej id zies po traw ie?”
K rzyczą ptaki.
zn ow u ból ów, który w ycierpiałem , skrucha,
i Z e r c m s k i- O b a la , i p raw ie sam obójcza w roniej m atk i zguba;
M in iatu ra Olbrzym i (z poem atu Pióro z ognia — Up, s. 530— 531, podkr. J. Pj) zaw iera w yraźną a lu zję do sym bolu z Ludzi bezdomnych:
N a w ąsk iej rozłące śniegów w y sia d łszy
— stacją jest tu tylko zielona sosna ro z d a rta —
T ak sam o w idoczny odsyłacz do prozy Żerom skiego w y stęp u je w Wiośnie 61 (Na zn a k — Up, s. 364, podkr. J. P.), gdzie pow tórzony został szereg syno- nim iczny z ostatniego o pow iadania pisarza — W il
gi:
zan iem ów ię do jaw oru, a od p ow ie św istem
b ogu w ola, w il g a , zof ija.
M yślę, że Ów halcyjon nie należy do powyższej se rii św iadom ych odw ołań do obrazów Żerom skiego. J e s t raczej śladem podświadom ego, ale d łu g o trw a łego, zapam iętania „sytuacji liry c zn e j” z wczesnej, być może sięgającej okresu „pastuszego dzieciństw a”, le k tu ry Piopiołów. VII Ś w ia d o m e a lu zje do Ż erom sk iego Ślad podśw ia - dom ego zap a m ięta n ia