• Nie Znaleziono Wyników

Jeszcze o "Rozłączeniu" i jego adresatce

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Jeszcze o "Rozłączeniu" i jego adresatce"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

Wiktor Weintraub

Jeszcze o "Rozłączeniu" i jego

adresatce

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 56/2, 491-494

(2)

JESZCZE O „ROZŁĄCZENIU” I JEGO ADRESATCE

W szkicu A d re s a tk a „R ozłączen ia” 1 prof. Konrad G órski stara się w yb ron ić w b rew K ucharskiem u i K lein erow i z jego „m ałego” Słow ackiego tradycyjn ą interp retację R ozłączenia Słow ackiego, w e d łu g której adre­ satką w iersza m iałaby być M aria W odzińska, a nie, jak tam ci u czeni uw ażali, m atka p oety. Inaczej czytam y w iersz, który je st w yrazem syn ow skiej tęskn oty, a inaczej erotyk. Rodzaj argum entacji prof. Gór­ sk iego zahacza o p ew n e szersze problem y, d otyczące upraw nień i granic p sych ologiczn o-biograficzn ej interpretacji liryki. W arto w ięc chyba d y s­ k usję na tem at w iersza podjąć.

W iersz, żeb y posłu żyć się słow am i prof. Z gorzelskiego z jego książki O lir y k a c h M ickiew icza i Słow ackiego, „nosi [...] charakter listu p o ety c­ k iego”. Z adresatką w iersza łączą „ja” p o ety silne w ięz y uczuciow e. K ochają się i są na zaw sze rozdzieleni. W ym ieniają w za jem n ie w ieści o sobie. On je st w szczęśliw szym położeniu. Z aw sze m oże ją sobie w y ­ obrazić na tle jej otoczenia i krajobrazu, bo krajobraz te n zna i zachow ał w ży w ej pam ięci. Ona m usi dokonać w ielk ieg o w y siłk u w yobraźni, bo tego ty p u krajobraz, w k tórym on ob ecn ie żyje, je st jej z b ezpośredniego dośw iadczenia n ie znany:

A le ty próżno będziesz krajobrazy tworzyć, Osrebrzać je księżycem i promienie świtem : N ie wiesz, że trzeba niebo zwalić i położyć Pod oknami, i nazwać jeziora błękitem . Potem jezioro z niebem dzielić na połowę,

W dzień zasłoną gór jasnych, w nocy skał szafirem; N ie wiesz, jak w łosem deszczu skałom w ieńczyć głowę, Jak je w idzieć w księżycu odkreślone kirem.

W ty c h słow ach b yło dla K lein era a rg u m e n tu m crucis, w yłączające M arię W odzińską jako m ożliw ą adresatkę w iersza. Jasne, że m ają on e

1 K. G ó r s k i , T rzy n otatki o Słowackim. 1: A dresatka „Rozłączenia”. „Pa­ m iętnik Literacki” 1964, z. 1 (cytaty z tej pracy oznaczamy sym bolem PL; liczba w skazuje stronicę).

(3)

492 W IK T O R W E IN T R A U B

sen s ty lk o w ted y , k ied y zaadresow ane są do kogoś, dla kogo ty p o w y krajobraz szw ajcarsk i — w ielk a tafla jeziora, okolonego góram i — jest czym ś egzotyczn ym , czym ś, czego n igd y w życiu n ie m iał okazji w idzieć. Słow ack i p isa ł R ozłączen ie w V ey to u x . Panna W odzińska była w tedy w G en ew ie. N a to, aby krajobraz taki ze w szy stk im i jego elem en tam i m ogła zobaczyć, w y sta rczy ło jej p rzejść się po Quai du M ont B lanc. Tego rodzaju tech nik a opisu n atom iast zrozum iała się staje, jeśli przyjm iem y, że adresatką w iersza je st pani B écu. K ied y S łow ack i d zielił się z m atką, w liście z 10 w rześn ia 1831, sw oim i w rażen iam i lond yń skim i, p isał jej, iż w id ział „do ob elisk ów podobne k om iny m achin p a row ych ”, tłum acząc n iezn an e przez ob iekt zn an y i z nagrobków cm entarnych, i z fron tysp isów książek. P od obn ie p ostąp ił i tu taj, każąc jej w yob razić sobie szm at nieba rzucony na ziem ię.

Z tą argu m entacją prof. G órski próbuje się uporać, ale n ie m ożna pow iedzieć, żeb y fortu nn ie. P isze on:

Jej zasadniczą słabością jest poczytyw anie krajobrazu szwajcarskiego za pojęcie jednoznaczne. W rzeczyw istości, jeśli m ówię: „krajobraz alpejski” albo „krajobraz tatrzański”, to mam na m yśli zespół pewnych składników kraj­ obrazowych, które m ogą w ystęp ow ać w najrozm aitszych połączeniach i stw a­ rzać całości tak do siebie niepodobne, jak niepodobne jest otoczenie Morskiego Oka do widoku, jaki się roztacza z H ali M iętusiej na K rzesanicę i Wantule. Jeśli Maria W odzińska nie w iedziała, w jakiej m iejscow ości przebywa Słowacki, i nie znała otoczenia V eytoux, to nie była w cale w lepszej sytuacji niż matka poety. [PL 203—204].

A rgum entacja taka m iałab y sw ą siłę p rzekon yw ającą tylk o w ted y, g d y b y S łow ack i w w ierszu starał się od tw orzyć sp ecy ficzn y charakter krajobrazu ok olicy V ey to u x . A le przecież w w ierszu m am y tylk o n a j­ o góln iejsze w ielo k ro tn ie sp o ty k an e elem en ty krajobrazu szw ajcarskiego: w ielk ą ta flę jeziora, na d alszym p lan ie góry, raz w id zia n e w deszczu, drugi raz — w św ie tle k siężyca. W szystk o to elem en ty w sp ó ln e krajobra­ zow i jezior szw ajcarskich, czy w id zianem u z G en ew y, czy z V ey to u x , czy skądinąd.

A zatem panna W odzińska n ie m ogła być adresatką w iersza.

R ozłączen ie n osi datę 20 lipca 1835. Bardzo b lisk ie m u chronologicznie

są liryk i zw iązan e z osob ą M arii W odzińskiej. P isze w zw iązku z ty m prof. Górski:

Z w ażyw szy na te okoliczności powstania całego cyklu związanego z Marią W odzińską, w ypadnie uznać za m ało prawdopodobne, żeby Rozłączenie, tak bliskie czasem napisania wierszom pozostałym , m iało nagle św iadczyć o w ybu­ chu tęsk noty do m atki poety, gdy cała jego świadom ość pełna była żalu i sm ut­ ku z powodu nagłego rozstania z tą, co m u „była siostrą na w ygnania ziem i”. [PL 205]

(4)

Trochę to szufladkow a psychologia: skoro za jęty b ył panną W odziń­ ską, to n ie b y ło w sercu jego m iejsca na silną tęskn otę za m atką. I n ie licząca się ze sw oistością życia rom ansow ego p oety. W ych ow an y w śród kobiet, w atm osferze sen tym en taln ej egzaltacji i uw ielbienia, szukał w śród sw oich „u m iłow an ych ” tak iej w ła śn ie atm osfery. M iały one być po trosze su b stytu tam i m atki. A k ied y rola taka przestała której w y ­ starczać, chciała pójść dalej — uciekał. W G en ew ie Słow ack i żył w tow a­ rzystw ie i E glan tyn y P attey, i Marii W odzińskiej. W V e y to u x został napraw dę sam . Cóż b y d ziw n ego w ięc b yło w tym , że w ła śn ie w takich okolicznościach, w V eytou x, tęskn ota za m atką odezw ała się szczególn ie siln y m głosem ?

Rozłąka w w ierszu u jęta została jako nieodw racalna, dozgonna („Lecz choć się nigdy, n igd zie połączyć n ie m am y”). D la prof. G órskiego je st to jed en jeszcze argum ent p rzem aw iający przeciw ko tem u, aby adresatką w iersza m ogła być m atka poety:

ówczesna sytuacja życiow a ich obojga wcale nie przesądzała tego, że się nigdy i nigdzie ze sobą nie połączą. [PL 208]

Tu znów m am y przykład psychologii, która grzeszy zb ytk iem trzeź­ w ości. Słow acki, k ied y pisał Rozłączenie, n ie w id ział się już z m atką la t pięć. D la kogoś, k to siln ie tęskni, m oże to być w ieczność. I n ie m iał się z nią w id zieć jeszcze przez lat bez mała trzynaście. Praw da, w listach raz po raz naw racają p lan y życia w sp ólnego z m atką gdzieś na Zachodzie. A le w szy stk ie one m ają charakter ułudy, którą poeta starał się w m ów ić w m atkę (a m oże i po trosze w siebie) dla osłodzenia rozłąki. N ic dla u rzeczyw istn ien ia ty ch p lan ów się n ie robi. I łatw o zrozum ieć, dlaczego — już po pow rocie do G en ew y, w liście z 29/30 listopada tegoż 1835 roku,

pisał S łow ack i do matki:

Najukochańsza, powiedz mi, co ja mam robić, abym nie był ciężarem na tej ziemi! Ty chodzisz w podartym szlafroku, ale ja — także — od czterech lat jeden frak mam czarny — i tylko sobie co lata jeden tużurek robić każę, aby m iędzy ludźmi dziurami nie świecić. [K 319]2

W takiej sytu acji fin ansow ej p lan y spotkania się z m atką na Zachodzie nie m o gły w yg ląd a ć zb yt realn ie. Bardzo też być może, iż w iersz ze sw ym „nigdy, n igd zie” jest tu szczerszy od listów , w ierniej od nich oddaje to, co S łow ack i napraw dę m yślał o tej rozłące. A zresztą n ie n ależy zapom i­ nać o ten d en cji S łow ack iego do dram atyzow ania sw oich uczuć, sty lizo w a ­ nia sw oich sytu acyj życiow ych na ostateczne. B yłob y to tutaj okrutne, gd yb y ten w iersz m iał być także i epistołą sensu stricto, gdyby S łow ack i

2 W ten sposób odwołujem y się do wydania: K orespondencja Juliusza Sło­ wackiego. Opracował E. S a w r y m o w i c z . T. 1. W rocław 1962.

(5)

494 W IK T O R W E IN T R A U B

go m atce posłał. A le p rzecież tak n ie zrobił. A jako poeta m iał p ełn e prawo do stylizow an ia sw ej sy tu a cji życiow ej.

C h w ycił się też prof. G órski argum entu „k ostium ologiczn ego”. W stro­ fie 3 R ozłączen ia czytam y:

Wiem, gdzie m alować m yślą tw e oczy i postać, M iędzy jakim i drzewy szukać białej szaty.

B iała su kn ia — dow odzi — p rzystoi m łodej pannie, ale n ie w d ow ie po dw óch m ężach, pani Bécu. Otóż o ty m argum encie p ow ied zieć trzeba, że n ie u w zględ n ia on balu k ostiu m ow eg o w yobraźni. S łow ack i k u lty w o ­ w a ł w p am ięci obraz m atk i p ięk n ej i m łodej.

Abym ci dowiódł, Mamo, jak ty jesteś zaw sze przytom ną moim myślom , jak chciałbym w spom nienie tw oje ze w szystkim i marzeniami, nawet poetycz­ nymi, połączyć, m uszę ci donieść, że jedna z heroin mojej nowej tragedii na­ zywa się Salom eą. Zobaczysz kiedyś, że piękna jak lilia... i nieszczęśliw a prawie tak jak ty... tylko z innych przyczyn... [K 300]

Tak p isał w liście z 24 m aja 1835. A w zakończeniu listu jeszcze b liż­ szego datą R ozłączeniu, bo z 30 czerw ca, zn ajd u jem y słowa:

Adieu, droga Mamo. Zawsze nazyw am ciebie Mamą, bo ci, co się oddalili i rozłączyli z dziećmi, nie starzeją [...]. [K 307]

N ie m ają też m ieć sen su , je śli adresatką je st pani B écu, w ier sze 23— 28

R o złą c zen ia:

N ie w iesz, że gdzieś daleko, aż u gór podnóża, Za jeziorem — dojrzałem dwa z okien światełka. Przyw ykłem do nich, kocham te gw iazdy jeziora, Ciem ne m głą oddalenia, od gwiazd nieba krwawsze, D ziś je widzę, w idziałem zapalone wczora,

Zaw sze m i św iecą — sm utno i blado — lecz zawsze... W iersze te zaop atrzył prof. G órski w n astęp u jący kom entarz:

V eytoux (w łaściw a nazwa V eytaux) leży na południowo-w schodnim krańcu Jeziora Lemańskiego, G enewa zaś na północno-zachodnim, w ięc odległość m ię­ dzy tym i m iejscow ościam i jest zbyt w ielka, żeby Słow acki m ógł w idzieć w ie­ czorem św iatła domów genew skich. W dzień nie m iał pod tym w zględem żad­ nych złudzeń, ale wieczorem nic nie stało na przeszkodzie rojeniom , że dwa św iatełka z okien na przeciw ległym brzegu są to św iatła domu, w którym m ieszka Maria. Szczegół ten znów się tłum aczy, jeśli przyjm iem y, że ona była adresatką wiersza, a zgoła byłby niezrozum iały w zastosow aniu do Salom ei Bécu. Dlaczego ulatując m yślą stęsknioną do m atki poeta m iałby sobie upo­ dobać szczególnie dwa ośw ietlon e okna na przeciwległym brzegu jeziora i w ią ­ zać je z osobą m ieszkającą w tak odległych stronach i w m iejscowości, gdzie nie ma żadnego jeziora? [PL 207]

K om entarz te n grzeszy zb ytn ią z jednej stron y dosłow nością w w y ­ k ład n i sym b olu p oetyck iego, z drugiej zaś — dow olnością. P rzecież

Cytaty

Powiązane dokumenty

Такий підхід є швидким та ефективним для відновлення повідомлення користувачем при кількості 500 маршрутизаторів у мережі атаки.. Тому, вико- ристання методу

Uogólniając: jeżeli przyjmiemy, że kluczową determinantą wystąpienia i nara- stania luki innowacyjnej pomiędzy małymi i średnimi przedsiębiorstwami w Polsce

Prowadząc badania dotyczące przemysłów kreatywnych należy wskazać, jak będzie on rozumiany i w jaki sposób będą określane jego granice. Wskazana jest także

Należy jednak pamiętać, że przyjęte w zadaniu modele zmian jasności Betelgeuzy są bardzo uproszczone, w celu ułatwienia prowadzonych oszacowań.. Model zbliżony do

wymi obowiązkami związanymi z opieką nad wnukami, pomaganiem w dzieciom w gotowaniu czy szyciu. Okres emerytury, który miał być czas poczynku, zmienia się w

Onimiczny obraz świata w tłumaczeniu poprzez język trzeci na przykładzie antroponimów 

Klasyfikacja krajobrazów kulturowych często realizowana jest intuicyjnie, pośrednio, poprzez decyzje dotyczące form ochrony (wpis do rejestru zabytków jest już nobilitacją

Pokaż, jak używając raz tej maszynerii Oskar może jednak odszyfrować c podając do odszyfrowania losowy