• Nie Znaleziono Wyników

W szkole i w pracy radziłam sobie bardzo dobrze - Krystyna Doroń - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "W szkole i w pracy radziłam sobie bardzo dobrze - Krystyna Doroń - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

KRYSTYNA DOROŃ

ur. Niedrzwica Duża

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Projekt "Rzemiosło. Etos i odpowiedzialność", szkoła, nauka zwodu, szewstwo, cholewakrastwo

W szkole i w pracy radziłam sobie bardzo dobrze

Skończyłam szkołę obuwniczą i poszłam do pracy. Po prostu rodzice mnie wysłali do tej szkoły. Chociaż polubiłam ten zawód i go bardzo lubię. Od [19]69 roku pracuję.

Centralny Związek Spółdzielczości Pracy [tak nazywała się szkoła]. Tylko nie wiem czy nie przekręciłam, bo to już tak dawno. W tej szkole było parę zawodów. Było cholewkarstwo, kaletnictwo, introligator, obuwnictwo, więc ja na obuwnika. W szkole byłam zadowolona, nawet sobie bardzo dobrze radziłam, dostawałam stypendium. To sobie za te pieniądze kupiłam już buty. Nas nie było stać, bo miałam duże rodzeństwo, ośmioro nas było w domu, to sobie kupiłam buty przykładowo czy tam jakąś tam bluzkę czy płaszcz jakiś i tak skończyłam szkołę. Nie było bardzo pieniążków na dojazdy, a nie mówiąc już do kupna cokolwiek. Było na ubranie czy na buty czy coś takiego. Jak poszłam do szkoły i do pracy, to byłam bardzo zadowolona.

W pierwszym roku mieliśmy dwa dni praktyki, resztę szkoła, bo kiedyś w sobotę się chodziło do szkoły. A w drugim roku też było chyba dwa dni praktyki i szkoła, w trzecim roku było trzy dni praktyki i trzy dni szkoły. W szkole sobie dobrze radziłam na praktyce. Zawsze miałam piątkę. Byłam bardzo dobra. W szkole się dobrze uczyłam, no i w pracy sobie też dobrze radziłam, aż mi zazdrościli - panowie, którzy już pracowali po dwadzieścia, dwadzieścia pięć lat, to ja taka byłam najbystrzejsza.

Dobrze sobie radziłam i radzę sobie do dzisiaj. To znaczy ten zawód mi pasuje, polubiłam go. W ogóle nigdy się nie nastawiałam źle w tym kierunku. Robiliśmy nowe buty, nową produkcje w szkole, tylko nowe. Nie robiliśmy reperacji. Ale jak się robi nowe, to już się umie robić. A ja co podpatrzyłam, ja nie jestem cholewkarka, ale robię cholewkarskie rzeczy. Ja podpatrzyłam od starszych, aby wystarczyło mi popatrzeć i już się brałam za robotę. Cholewkarka to tak - doszywanie pasków, cholewki szyć, w ogóle takie różne przeróbki… przy cholewkach. A obuwnik, to robi buty. Kaletnik, to robi torby na przykład. Nowe torby czy reperacje, to nie jest wielkie coś. Jak ktoś ma troszkę pomysłu, to wszystko zrobi. Ja jako obuwnik sobie też radzę w cholewkarskim zawodzie. Bo tam trzeba doszyć paski czy coś tam zmienić, czy

(2)

skrócić, czy przedłużyć, czy przerobić coś, bo czasami trzeba coś z tyłu pięty obciąć, trzeba coś dorobić, parę pasków - jeden pasek czy dwa, żeby to wygląd miało i trzymało nogę, bo czasami schodzi but z pięty. Ja sobie radzę bez problemu.

Data i miejsce nagrania 2016-06-09, Lublin

Rozmawiał/a Anna Góra

Transkrypcja Karolina Szczapańska-Jeremicz

Redakcja Karolina Szczapańska-Jeremicz

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Człowiek się czepiał wszystkiego, to były takie czasy, że trzeba było dużo myśleć. Moja koleżanka zadzwoniła do Herbapolu, na adres pracy przysłała mi też

Miałam tylko takie problemy, że chcieli mnie wykopać po prostu z zakładu, bo lepiej sobie dawałam radę, jak ten, kto pracował dwadzieścia lat.. Mniej robił i wybierał sobie

Teraz to już mniej usług jest, supermarkety powstały, butów jest multum na rynku.. Ludzie kupują

Już też z osiemdziesiąt może pięć… może z siedem lat, odwiedził - co ze mną robił.. Już też sporo

Ten jeden i jeszcze dwóch, co to pracowali dłużej u mnie, jeden bardzo długo, to jeszcze prowadzą zakłady, tu w Lublinie.. Taki cichy uczeń, bystry chłopak, jak przyszło do tego,

Powiedzieć - były różne złe chwile, były różne chwile, kiedy zawiodłem, ale patrzę też na to, że Bóg mnie używał, że w jakiś tam sposób to moje życie właśnie dla

Udało mi się kupić lokal po takiej cenie, za jaką sprzedałam swoje stare mieszkanie w Hrubieszowie, także wszystko poszło po mojej myśli. W Lublinie czułam się dobrze,

I krzyknęła na mnie, to tylko raz było, że krzyknęła na mnie: „Marta, skup się!”–bo błąd robiłam. Napisałam „Piłsucki” a później „Piłsudzki” a to i tak nie