• Nie Znaleziono Wyników

S z a b u n i e w i c z B., M a tk a i dziecko w p ie rw sz y ch sta d ia ch rozw oju . . 217

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "S z a b u n i e w i c z B., M a tk a i dziecko w p ie rw sz y ch sta d ia ch rozw oju . . 217"

Copied!
36
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Z a le c o n o d o b ib lio t e k n a u c z y c ie ls k ic h i lic e a ln y c h p is m e m M in is tr a O ś w ia ty

nr IV/Oc-2734/47

W ydano z pomocą finansow ą P o lsk ie j A k ad em ii Nauk

TRESC ZESZY TU 10 (2190)

S z a b u n i e w i c z B., M a tk a i dziecko w p ie rw sz y ch sta d ia ch rozw oju . . 217

K r z y s z t o f o w i c z A., K a r a c z a n y ... 222

D u d z i a k J., W pływ d ziała ln o śc i człow ieka n a w spółczesną sed y m en tację rzek g ó r s k i c h ... 225

R o ś c i s z e w s k i K ., R ola m ik ro e lem e n tó w w ra c jo n a ln y m żyw ieniu czło­ w iek a . . . . . . . ; ...227

L a s s o c i ń s k i W., R zęsa w o d n a h o d o w an a n a ściekach j a k o • u z u p e łn ia ją c e źródło b i a ł k a ... ; ... 232

W o j t u s i a k R. J., W 110-lecie uro d zin prof. d r T ad eu sza G arbow skiego 234 D robiazgi p rzy ro d n icz e D etektorow y rd ze ń czuciow ego o rg a n u m a g n ety z m u (B. S z a b u n i e ­ w i c z ) ...235

Dlaczego zw ierzęta m ogą „z ap o w ia d ać” trz ę sie n ia Z iem i? (W. K a ra - s z e w s k i ) ... 236

O sobliw e p rz y p a d k i w y ro śn ięc ia k o rze n i przybyszow ych u d rze w (J. M i­ siew icz) . 237 S iad y olbrzym iego k r a te r u m e teo ry to w eg o w e F ra n c ji (W. K araszew ski) 237 R ecenzje In fo rm a to r k rajo z n aw cz y (K. R. M a z u r s k i ) ...238

C o m p a ra tiv e B iology of S k in (A. J a s i ń s k i ) ... 238

T he E n d o crin e H y p o th a la m u s (A. J a s i ń s k i ) ... 239

R. B e c h: E ie rle g e n d e Z a h n k a rp fe n (R. G e r t y c h o w a ) ...239

K lim a tic esk ije c h a ra k tie ris tik i ziem novo sa ra (A. K am iń sk i) . . . . 240

K osm os — s e ria A. B iologia (Z. M . ) ... , 240

C h ro ń m y p rzy ro d ę ojczystą (Z. M.) . . . . . . . . . . . 241

K ro n ik a n au k o w a Z jazd i S ym pozjum S ekcji S peleologicznej P T P im. K o p ern ik a (J. H o- r z e m s k i ) ...241

O lim p iad y B iologiczne F in a ł V III O lim p iad y B iologicznej w roku szkolnym 1978/79 (J. Z deb- sk a -S ie ro sła w sk a ) ... 243

S p i s p l a n s z

la . K A RA CZA N Z M A D A G A SK A R U , G ro m p h a d o rh in a b rauneri, la rw a . H odow la Z a k ła d u Zoologii S y stem aty c zn e j U J. F o t. E. K isiel

Ib. K A R A CZA NY Z K UBY, N auphoeta cinerea, z hodow li Z ak ład u Zoologii S y­

stem aty czn ej U J. F ot. E. K isie l

II. P R Z E Z IE R N IK OSO W IEC, A eg eria a p ifo rm is. F ot. W. S tro jn y

III. B O C ZN IA K O STR Y G O W A TY , P le u ro tu s o strea tu s, n a om szałym p n iu g rabu.

F ot, W. D udziński

lV a. W A N D A U G E N -E ISH O H LE . A u stria , A lpy S alz b u rsk ie. F ot. W. B u rk ac k i IV b. KB-10. A u stria, A lpy S alz b u rsk ie. F ot. W. B u rk a c k i

O k ł a d k a r PRZY BY SZK A (sam iec), P eriplaneta am ericana. Fot. J. W ojtusiak

(3)

P I S M O P R Z Y R O D N I C Z E

O R G A N P O L S K I E G O T O W A R Z Y S T W A P R Z Y R O D N I K Ó W I M. K O P E R N I K A

(Rok za lolenia 1875)

PAŹDZIERNIK 1979 ZESZYT 10 (2190)

BOŻYDAR SZA B U N IEW iC Z (G dańsk)

MATKA I DZIECKO W PIERW SZYCH STADIACH ROZWOJU

O kres indyw idualnego rozw oju nowego or­

ganizm u rozpoczyna się od chw ili zapłodnienia.

U ssaków okres w stępny pozostaje pod zna­

kiem chemicznej łączności m atki i embriona.

Łączność ta i w zajem ne oddziaływania koncen­

tru ją się głównie na pograniczu b arie ry łożys­

ka. Pod koniec ciąży, gdy dojrzew ają m ięśnie i niektóre rodzaje zmysłów, przede wszystkim dotyk i słuch, dochodzi do pierw szych oddzia­

ływ ań fizycznych pomiędzy płodem i m atką.

Od chw ili przełom u porodowego, na miejsce głównie chemicznej łączności łożyskowej, roz­

wija się nowa łączność pokarm ow a i łączność psychiczna. F orm uje się w zajem ne nastaw ie­

nie obu tych istot, rzu tu jące na całość później­

szego rozw oju tego elem entarnego zespołu, ale szczególnie na rozwój szybko rosnącego nowe­

go indyw iduum . Za swego rodzaju paradoks można uważać fakt, że o tych pierw szych sta­

diach pozapłodowego rozw oju nauce ludzkiej praw ie nic nie wiadomo. Poznana je st w praw ­ dzie postać anatom iczna em briona i histologia jego tkanek, natom iast norm alne przeistocze­

nia funkcjonalne, a szczególnie rozwój układu nerwowego pozostają dotąd praw ie nie zbada-

Efz. ob.

ne. Toteż niektóre spostrzeżenia z tego zakresu stają się dla nas niespodziankami.

Do takich niespodzianek zaliczyć wypada wiadomość o zm ianach ch arak teru dzieci uro­

dzonych z m atek leczonych podczas ciąży nie­

którym i hormonami, mianowicie progestero­

nem i estrogenam i. Wiedziano od dawna, że wydzielanie tych hormonów jest związane ze stanam i psychicznego nastaw ienia zw ierząt i ludzi. Wobec konieczności ratow ania zdrowia nie zawsze pam iętano o tak zwanym ubocznym działaniu leków. W dodatku zm iany usposo­

bienia nie zawsze są łatwo uchw ytne. Toteż nieraz dopiero gdy pacjentce zm ieniał się głos i w yrastał męski zarost, lekarz orientow ał się.

że horm on może powodować nieprzew idyw ane efekty.

W r. 1977 J. M. Reinish (Naturę 266, 1977, 561) — w oparciu o spory m ateriał klinik po­

łożniczych w Los Angelos — zbadała psychicz­

ny charakter 12 letnich dzieci, których m atki podczas ciąży przed laty były leczone proge­

steronem albo estrogenami. Porów nyw ała ona te dzieci z grupą kontrolną rówieśników po­

chodzących od tych samych rodziców i wycho-

(4)

218

w yw anych w tych sam ych rodzinach, a więc rozw ijających się w podobnym środowisku.

Okazało się, że dzieci m atek leczonych estro ­ genam i cechował ch arak ter przeciętnie bierny,

„zależny od grupy i orientow any na g ru p ę”.

Tym czasem pod w pływ em leczenia progeste­

ronem rozw inęły się dzieci o ch arakterze sil­

nym indyw idualnie, o znacznym stopniu pew ­ ności siebie, sam ow ystarczalne i bardziej n ie­

zależne od grupy.

Inne, rów nież dość niespodziew ane spostrze­

żenia zostały niedawno dokonane na szczurach.

noworouKi niektórych gryzoni gińą łatwo, je- sn są pozDawione m atczynej opieka. sp o strz e ­ żono na przy siad , ze do w aznycn okoliczności w arunkujących przezycie należą pierw sze aKty opróżnienia pęcnerza, nie- zacnoazące sponta­

nicznie, a w ywoływane przez samicę (jaicó oaiu cn j lizaniem oKoncy moczopłciowej now o­

rodka. W ykrycie podobnych okoliczności i moż­

ność- laboratoryjnego zastąpienia m atki i wy- prow aazem a now orodka szczura do dojrzałego wreku w yaaw aia się gw aran cją opanowania sztucznej hodowli. Tym czasem 6. K. tsu tier i w spółpracownicy {Science lyy, 197 b, 44dj w y­

kazali, ze oddzielenie oseska od m atk i nie po­

zostaje bez następstw . A utorzy ci badali aiuyw nosc specjalnego enzym u, znajdującego się m. in. w sporycn ilościach w mózgu, m ia­

nowicie dekarooksyiazy ornitynow ej (oznaczo­

nej sym ooiem u u u , E.C.4.1.1.17). Knzym te n — o ile dotąd wiadomo — pozostaje w ja ­ kim ś szczególnym stosunku do rozrostu tk a ­ nek i do syntezy polinukieotydów (U iN A , K

in

A )

w kom orkach. boziom U U t w mózgu nowo- rodKow szczura je st wyzszy n iż u osobmkow dojrzałych. Wysoki poziom u trzy m u je się przez czas szybkiego rozw oju tkanek mózgu m łode­

go ustroju.

B u tler i wsp. badali poziom ODC w mózgach osesków szczura czasowo separow anych od m atki. Okazało się, że po odłączeniu poziom aktyw ności ODC spada w mózgu do połowy, po niezbyt opóźnionym zaś przyw róceniu oseska m atce, pow raca do w yjściow ej w artości.

Łiżekt je st w ydatny naw et po 1 godzinie se­

paracji. Nie je st on powodowany an i zm ianam i tem p eratu ry , an i brakiem dostępu do sutków czy też głodem. P rzeniesienie oseska do innej karm iącej samicy, któ ra go przyjm ie, nie zmienia poziomu ODC. N atom iast unierucho­

m ienie m atk i na jakiś czas za pomocą narkozy (co nie zatrzym u je w ydzielania m leka) pocią­

ga za sobą spadek aktyw ności ODO. Z roznycn tego rodzaju prób autorzy doszli do przekona­

nia, że istotnym czynnikiem je st pielęgnacyj­

na aktyw ność karm iącej m atki. W później­

szych badaniach w yjaśniono w części m echa­

nizm zjawiska. Oto ruchow a aktyw ność m atki podtrzym uje (widocznie na drodze odrucho­

w ej) w ydzielanie horm onu wzrostowego u pło­

du i dostateczny poziom tego horm onu w krw i płodu. B rak horm onu pow oduje spadek a k ty w ­ ności ODC. Istnieje więc, ja k się zdaje, jakiś niezbyt jasn y odruchow y związek oseska z m a­

tką. Można suponować, że od tego naturaln ego

ustosunkow ania zależy praw idłow y rozwój ośrodków mózgowych.

Również bardzo zasadnicze spostrzeżenia zu­

pełnie innego rodzaju pochodzą z obserw acji życia ptaków. W niektórych gniazdach w okre­

sie lęgowym rozw ija się akustyczno-odrucho- wa rodzinna więź kwoki i piskląt. Sprawę, zna­

n ą zresztą z badań w cześniejszych i nazyw aną m ianem „im pregnacji”, w yjaśnił E. H. Hess na dzikich kaczkach krzyżów kach (por. Wszech­

św iat 1974, s. 119) żyjących w n atu raln y m środow isku w szuw arach. O kazuje się, że więż akustyczna rozpoczyna się przed wykluciem się piskląt, w ciągu p aru ostatnich dni wysia­

dyw ania. NasiadKa w ydaje w ty m czasie ci- ene gdaknięcia o typow ej akustycznej iorm ie, na które sw ym i piskam i odpow iadają dojrze­

w ające emoiuony z jaj poprzez ich pow ietrzne komory, i a w ym iana głosów je st początkiem specyiieznego akustycznego kontaktu. P isklęta zostają przyuczone do rozpoznawania głosu w łasnej nasiadki i na ten głos zostają pozy­

ty w n ie em ocjonalnie nastrojone. Na głos in ­ n y c h nasiadeK — dający saę nagryw ać na taś­

m ę i reprodukow ać za pomocą specjalnych gło­

śników — reag u ją one natom iast odruchem obawy, m. in. nastroszeniem piór. P isklęta po­

zn ają rów nież głos sw ycn tow arzyszy gniazda.

P ow staje w ięc m ała, akustycznie zespolona, socjam a grupa gniazdowa, w ram ach której zapew niany je st porządek i kierow anie się na głos w łasnej kwcuki, co je st istotne w przy - padkacn m eoezpieczeństw a.

innym , jeszcze bardziej zastanaw iającym objaw em są szczegóły uczenia się pieśni „wła- sciw ycn" (Z. M ajlert, W szechswiat i97o, s. 141) niek tó ry ch śpiew ających ptaków. Opiszemy to w edług spostrzeżeń P. M arłera i A. P eters {Science 19b, 1977, 519), dokonanych na pew ­ ny ch gatu nk ach am erykańskich zięb. Sam czy­

ki każdego g atu n k u tych ptaków produkują pieśni złożone z fraz znam iennych gatunkowo, j^rzy tym każdy dojrzały sam czyk m a pieśń o cechach subtelnych, ale bardzo znam iennych indyw idualnie. Cechy te pozw alają ptakom na jej odruchow e (ale rów nież ludziom na doś­

w iadczalne sonograiiczne) rozpoznanie sposrod w ielu in n y ch pieśni tego samego gatunku.

Wiadomo było w cześniej, że ch arak ter in ­ dyw idu aln y pieśni je st przekazyw any z p ta- ka-ojca na synów . Wspołczesnie wykazano, ze pisklę uczy się pieśni ojca w m łodym wieku.

Zachodzi to w specjalnym okresie, mianowicie w ciągu k ilk u pierw szych tygodni po w yjściu z ja ja . W ty m okresie pisklę nie produkuje

„w łaściw ej” pieśni dojrzałego samca. W ydaje ono tyiko charaktery sty czne piskięce głosy własne. Nie uczy się więc drogą wprawy, jak to czyni niem ow lę ludzkie, a tylko jakoś u trw a la „b iern ie” pieśń i jej indyw idualne ce­

chy w swej akustycznej pamięci. Dopiero sze­

reg m iesięcy później, po osiągnięciu dojrza­

łości płciow ej, zaczyna on produkow ać typową samczą „w łaściw ą” pieśń, znam ienną szczegó­

łam i zaczerpniętym i ze wzorca zasłyszanego

kilka m iesięcy wcześniej. Taki m łody ptak,

słysząc w otoczeniu gjłosy innych samczyków

(5)

219 zięb, na tle akustycznym uzyskanym od ojca,

uzupełnia swą produkcję do ostatecznego in ­ dyw idualnego wzoru, nie zm ieniającego się już potem do końca życia. Nerwowe mechanizmy w arunkujące taki „im pregnacyjny” proces akustyczny są dotąd niezbadane. Pew ne jest to, że do tego rodzaju pamięci zdolne mogą być tylko ośrodki odpowiednio subtelnie wy­

posażone dziedzicznie. Dziedziczenie takich przystosow ań jest zagadnieniem dotąd niew y­

tłumaczonym.

M arler ze w spółpracow nikam i wykazał, że można zięby przyuczyć do produkow ania pie­

śni o cechach sztucznych, nagryw anych z gło­

śnika. W ybierali oni ja ja z gniazd i w ak u ­ stycznym odosobnieniu inkubow ali je (w gniaz­

dach kanarków ), po czym sztucznie w ykarm ia- li pisklęta. W okresie odpowiedniej wrażliwoś­

ci, takim m łodym ptakom nagryw ano (dwa ra ­ zy dziennie szereg razy) z głośnika pieśni sztucznie skomponowane, m. in. przez specjal­

ne kom putery akustyczne. Jeśli cechy takich pieśni b y ły akustycznie i wokalnie dostępne dla ptaków tego gatunku, młode samczyki u trw alały odpowiednie frazy w swej pamięci i, po dojrzeniu, odtw arzały je w swych recy­

tacjach.

Pieśń samczyka jest gatunkow ym sygnałem ostrzegawczym opanowania teryto rium gniaz­

dowego, z którego inne ptaki są energicznie przepędzane. Pieśń „w łaściw a” jest tylko je d ­ nym z różnych sygnałów głosowych ptaka.

Zdołano w ykryć istnienie także głosów w abią­

cych i przyw ołujących, ostrzegających przed drapieżcą w locie, albo też siedzącym w są­

siedztwie. Nie wiadomo ile może być jeszcze podobnych sygnałów, produkow anych na przy­

kład podczas zakładania gniazda i w ylęgu itp.

Głosy te są gatunkowo specyficzne, ale byw a­

ją rozum iane rów nież przez inne gatunki. Jest oczywiste, że produkcja takich okolicznościo­

wo różnych głosów w ym aga złożonego a p ara­

tu akustycznego, wokalnego (motoryczno-gło- sowego) oraz odruchowo-warunkowego. Są to wszystko elem enty „ptasiej m ow y”, którą czło­

wiek ledwo zaczyna pojm ować (Z. M ajlert, 1. c.).

A utorzy badający głosy ptaków dostrzegają ich analogie do mowy ludzi. Wiadomo po­

wszechnie, że około roku dziecko „zaczyna mówić”. Liczne obserw acje świadczą także, że już w 3 i 4 miesiącu niemowlę w dość typow y sposób grucha i gaworzy, a jeszcze wcześniej w ykazuje w yraźne objaw y w słuchiwania się w ludzki głos. Czy w ty m okresie u trw ala ono akustyczne form y poszczególnych słów jak ka­

cze pisklęta w gniazdach? A jeśli tak, czy okres utrw alania rozpoczyna się od urodzenia, czy też wcześniej lub później? Wiadomo, że pod koniec ciąży płód słyszy dźwięki z otocze­

nia i niekiedy na nie reaguje rucham i. Jak opisuje N. I. K asatkin (1948), próbowano n a ­ w et uzyskać u płodów odruchy w arunkow e (ruchy na głos). Płód na pewno słyszy głos własnej m atki. Czy jego ośrodki u trw alają wówczas tim bre jej głosu? Z niektórych spo­

strzeżeń wynika, że now orodki istotnie są

•ł

przyswojone do niektórych objawów akustycz­

nych. Głos m atki działa kojąco na niemowlę, jeżeli jest pieszczotliwy, pełen spokoju i pogo­

dy. Głosy inne, na przykład będące oznaką cierpienia albo irytacji, a szczególnie szorstki głos męski, działają niepokojąco, naw et alar­

mująco. Takie spostrzeżenia wskazują, że no­

worodek bez życiowego przystosowania w yka­

zuje w yraźną pozytyw ną preferencję, albo ne­

gatyw ny stosunek em ocjonalny względem skomplikowanych akustycznych bodźców.

Podobnie noworodek odnosi się do kom plek­

sów bodźców wzrokowych. Mówi o tym M. M. Kolcowa (1958) w swej m onografii o ro­

zwoju odruchów w arunkow ych u niemowląt.

M. M. H aith i współpracownicy (Science 198, 1977, 853) w ykazują, że noworodek jest pozy­

tyw nie usposobiony względem pew nych emo­

cjonalnie znam iennych zarysów tw arzy, a szczególnie oczu. Rozróżnianie wyrazów tw a­

rzy w e wczesnym niemowlęctwie zaskakuje nas, ponieważ wiadomo, że naw et nie każdy dorosły jest na nie wrażliwy.

Do niedawna panowało przekonanie, że ży­

ciowe adaptacyjne zdolności układu nerw ow e­

go w ym agają zetknięcia się z pozamacicznym otoczeniem, a więc że „nauka” rozpoczyna się.

dopiero po urodzeniu. Z drugiej jednak strony od dawna wiedziano, że niektóre ssaki (np. źre­

bięta) albo ptaki (kaczęta, kurczęta) przycho­

dzą na św iat z dalelko posuniętą motoryczną gotowością odruchową. Inne znów ssaki (kocię­

ta), ptaki (wróble) i ludzie są pod względem lokomocji całkowicie niedołężne po urodzeniu.

Rozliczne spostrzeżenia świadczą, że również u ludzkich noworodków daje się stw ierdzić zdolność do wykonywania bardzo skompliko­

wanych czynności. W. Szejmach (1955), P. C. Dodwell i wsp. (1976) oraz A. N. Maltz- off i M. K. Moore (1977) w ykazują, że nowo­

rodek jest zdolny wykonywać typow e kroki, gdy jest odpowiednio podtrzym yw any, umie w odpowiedzi na bodziec wzrokowy zmieniać położenie oczu, głowy, naw et sięgać i uchw y­

cić przedmiot, także naśladow ać w yraz twarzy!

Zdolności te dają się stw ierdzić tylko w ciągu kilku pierw szych tygodni życia, po czym za­

nikają. Przypuszcza się, że zanik jest powodo­

w any ham owaniem ze strony ośrodków moto- rycznych innych czynności, rozw ijających się w pewnej typowej kolejności.

M amy tu więc do czynienia, jak się zdaje, z dziedzicznie przekazyw anym i skłonnościami koordynacji nerw ow ej. Dziedziczą się tu nie czynności, lecz skłonność do form ow ania się pewnych nerw owych koneksji pod wpływem określonych bodźców zespołów.

Szczególnie ważną okolicznością jest przy tym to, że zdolność do ustalenia się wszelkich adaptacyjnych przystosow ań organizm u byw a ograniczona do rozwojowego okresu typowego dla danej aktywności. Na przykład w spom nia­

ne wyżej pisklęta zięby są zdolne utrw alać

pamięciowo zasłyszane frazy pieśni (ojca lub

z głośnika) począwszy od 20, a skończywszy

na 50 dniu po wyjściu z jaja. P róby nauczania

poza tym i okresami — tak wcześniejsze jak

(6)

220

późniejsze — d ają pozytyw ne rezu ltaty albo tylko z 'trudem , albo pozostają naw et całkowi­

cie nieskuteczne. Badania rozw oju ośrodków nerw ow ych u zw ierząt w skazują, że dla każ­

dego ośrodka istn ieje okres w rażliwości na fi­

zjologiczne ibodźcowe czynniki rozwojowe. And wcześniejsze, an i późniejsze działanie tych sa­

m ych czynników n ie byw a skuteczne.

O kresy rozw oju aktyw ności w okalnych u in ­ nych ptaków nie m uszą być tak ściśle określo­

n e ja k u zięby. O kresy gruntow ania akustycz­

nego m ow y mogą być dłuższe u ludzi. N ie­

m niej wiadomo, ja k „sam oistnie” pojaw ia się m ow a u dziecka bez specjalnego przyuczenia, gdy, przeciw nie, w yuczenie się obcej mowy przypadające zw ykle n a późniejsze lata p rzy ­ chodzi z tru d em i rzadko doprow adza do jej biegłego opanowania. N aw et i w tym ostatnim przy p ad ku „ak cen t” pozwala n atychm iast roz­

poznać obcokrajowca.

Z powyższego widać, jak fragm entaryczne są nasze wiadomości o początkach naszego własnego rozw oju. Z nam y z niego tylko od­

cinki, i to często n a przykładach zwierząt.

0 człowieku w iem y niew iele 'więcej od m atek 1 piastunek. Istnienie zaś i czas trw ania wyżej w spom nianych okresów rozwojowej w rażliw oś­

ci, a więc faz zagruntow ania odruchow ej aktyw ności, je st u człowieka białą k artą. T y l­

ko sięgając po ogólną wiedzę i zdrow y rozsą­

dek możemy dom yślać się, co w ty m okresie zachodzi.

Pierw sze d n i po urodzeniu i cały okres fi­

zjologicznego k arm ienia piersią trzeba uważać za fazę ustaw iającą now orodka w jego odru- chowo->warunkowym kontakcie n ajp ierw z m a­

tką, a za je j pośrednictw em z rodziną i dal­

szym i społecznym i grupam i. Jed n ak i d la m a­

tk i je st to okres nader ważny. M atka, form u­

jąc dziecko pokarmowo, pielęgnacyjnie i p sy ­ chicznie, zm ienia się rów nież sam a. Całość je st tu genetycznie przygotow ana i spleciona ze sobą.

P iersi m atki nie są b y n ajm niej rodzajem fi­

zjologicznej term oflaszki z jałow ym p o k ar­

mem. Nie są one wcale oddzielone od je j orga­

nizm u i jej psychiki. K obieta karm iąc piersią przyucza dziecko do pierw szych odruchów względem źródła pokarm u i je j sam ej. U grun­

tow uje ona em ocjonalny stosunek dziecka do siebie. Również jej psychika fo rm u je się i zm ienia w ty m stosunku. Czy i jak ie są n a ­ stępstw a gw ałtow nej separacji dziecka i m atk i w zakładach położniczych? Tego nie badano, a wiele przem aw ia za tym , że prow adzi to do w ydatnych zmian.

Bodźce dochodzące do m atk i ze stro n y dzie­

cka są jej tak niezbędne, ja k antygen dla ro ­ zw oju specyficznej odporności. U strój je st w praw dzie genetycznie przygotow any do re a ­ gowania, ale więź specyficzna pow staje dopie­

ro po pojaw ieniu się obiektu. G dy obiektu nie ma, tend encje psychiczne wiążą się z różnym i nien aturalny m i nam iastkam i, ja k obce potom ­ stwo, pieski-pieszczotki, itp. Dla m atki n a tu ­ raln y m obiektem je st w ynoszone przez nią dziecko. I odw rotnie, dla dziecka m atka je st

pierw szym i n atu raln y m elem entem społecz­

nym , fizjologicznie-rodzinną niezbędnością psy­

chiczną. Co czuje dziecko w razie jego oddzie­

lenia w szpitalu zaraz po urodzeniu? Ludziom się nieraz zdaje, że now orodek nie czuje. Tym ­ czasem te re n je st w istocie nieznany. A z ob­

serw acji osesków u m ałp wiadomo, że dziecko po separacji w pada nieraz w depresję, prow a­

dząca do odmawiania pokarm u i do śm ierci z wyniszczenia.

H orm ony reg u lu jące życie płciowe kobiety, przygotow ujące ją do zajścia w ciążę, in d u k u ją w niej także tendencje uczuciowe, rozw ijają skłonności opiekuńcze (pod w pływ em p ro lak ­ tyny)! co obok innych wrodzonych cech stano ­ wi o rozw inięciu się miłości do je j dziecka. Ju ż dziewczynki, inaczej niż chłopcy, baw ią się laikam i i są zafascynow ane m łodym i zwie­

rzętam i. U Bezdzietnych kobiet skłonności te pow odują „m iłość” do domowych psów, kotów i kanarków .

Z zakresu stosunku m atk i i dziecka w p ierw ­ szych okresach rozw oju znam y tylko fragm en­

ty. Wiadomo n a przykład, że mleko w piersi m atk i i przew ód traw ien n y now orodka są ja ­ łowe. Brodaw ki piersiow e natom iast są zaka­

żone populacją b ak terii swoistą indyw idualnie.

To sam o dotyczy domowego otoczenia rodzin­

nego. W populacji tej zn ajdują się szczepy sa- profitów , bak terii w prawdzie nieszkodliwych, ale w ytw arzających w łasne białka, będące w e­

dług wszelkiego praw dopodobieństw a pierw ­ szym i im m unologicznym i bodźcami dla całości system u odpornościowego dziecka. Podczas aktyw ności ssania, m atk a zakaża sw e dziecko

„fizjologicznie”. Osesek o trzy m u je jej sapro­

fityczne szczepy, które stopniowo zagnieżdżają się w jego przew odzie traw iennym . W zależ­

ności od w ielu okoliczności, szczególnie od do­

d atkow ych poza m lekiem składników pobiera­

nych przez dziecko, populacja b ak tery jn a zm ie­

nia się w jelitach. W ty m procesie zachodzi szereg faz prow adzących do stan u znam ienne­

go dla dorosłego osobnika, posiadającego rów ­ nież swoją w łasną znam ienną populację bak­

terii w jelitach, w ustach i n a pow ierzchni ciała.

Flaszka z pokarm em je st czynnikiem o dzia­

łan iu silnym , silniejszym niż pierś, ale nie fi­

zjologicznym. N ie zastępuje ona należycie fi­

zjologicznego pokarm u, i to z w ielu powodów, któ rych człowiek — stosując flaszkę — nie poznał jeszcze należycie. Nie m ożem y w szyst­

kiego pomuszyć n a ty m miejscu. Do jasno w i­

docznych następ stw n ależy zakażenie „niefi- zjologicznym i” i niekiedy patogennym i szcze­

pami, a — być może co gorzej — jałowość i b rak zakażenia w ogóle, co pow oduje brak saprofitycznych w stępnych zakażeń i niemoż­

ność należytego rozw inięcia się pierw szych im m unologicznych przystosow ań. K to wie, czy pow szechna obecnie wrażliwość dzieci na za­

każenia i konieczność uciekania się do an ty ­ biotyków n ie są pow odowane m. in. brakiem tego im m unologicznego fizjologicznego zagrun­

tow ania.

Inną, b ynajm niej nie bagatelną, okolicznoś­

(7)

221 cią jest przekarm ienie, -będące następstw em ła­

twości dostarczania obfitego pokarmu. Niektó­

rym m atkom (i lekarzom) w ydaje się, że dzie­

cko szczupłe je st bardziej podatne na zakaże­

nia i inne szkodliwe czynniki. Cieszą się oni, gdy dziecko w ykazuje nadw agę. Tymczasem wiele spostrzeżeń z hodowli zw ierząt doświad­

czalnych, ale rów nież i staty sty k i demograficz­

ne w skazują, że przekarm ienie, szczególnie w pierwszej fazie życia, je st szkodliwe. Z tłu ­ stych osesków w y rastają oty łe osobniki, b a r­

dziej skłonne do zakażenia i o krótszym sta ­ tystycznie życiu.

Zupełnie inny rodzaj szkody w ynikającej z karm ienia flaszką dotyczy charakteru. Czyn­

nikiem kształtu jący m układ nerw ow y je st stan em ocjonalny rozw ijający się w następstw ie tego, co nazyw am y potrzebą. S tany te są zwią­

zane z unikaniem głodu, pragnienia, bólu, zimna, z koniecznością opróżniania pęcherza i przew odu traw iennego, ale również z tenden­

cją do w ym iany bodźców psychicznych z oto­

czeniem. Do najw ażniejszych czynników kształ­

tujących układ nerw ow y należy głód. P ierw ­ sze aktyw ności układu nerwowego noworodka tw orzą się pod w pływ em tendencji do zaspo­

kojenia głodu. Tylko pierw sze a k ty ssania w y­

m agają podania piersi do ust. Bardzo prędko pojaw iają się odruchow o-w arunkow e czynnoś­

ci: ru chy ssania poprzedzające podanie piersi, zw rot oczu i głow y we właściwą stronę zależ­

nie od okolicznościowego ułożenia, spraw dza­

jące ruchy oczu i rąk. Flaszka natom iast nie wymaga aktyw ności. O tw ór w smoczku jest nam iastką nie m ającą fizjologicznego oporu przewodów gruczołowych sutka. Najczęściej jest za duży, dziecko ssie bez w ysiłku i bez innych dalszych aktywności. Odpada też zwy­

kły fizjologicznie kształtu jący czynnik nerw o­

wy. Trzeba podejrzewać, że karm ienie flaszką przyczynia się do rozw oju charakterów b ier­

nych.

Gdy dziecko ssie pierś, norm ow anie ilości po­

karm u sta je się zw ykle zbędne. Gdy natom iast człowiek ustala daw ki, „norm a” byw a zw ykle w ytyczona zbyt wysoko. N astępstw em prze­

karm ienia byw a typow e obecnie obojętne, albo i zgoła negatyw ne odniesienie się do pobiera­

nia zwykłego pokarm u. W rezultacie i starsze dzieci byw ają obecnie przyw oływ ane i n ak ła­

niane do jedzenia, nie walczą natom iast ani nie współzawodniczą o pokarm, jak to je st w całej naturze. Pod tym względem zresztą spraw y m ają się bardzo różnie w różnych krajach i klasach społecznych.

Wiadomo dalej, że podczas ciąży organizm m atki grom adzi w sw ym szkielecie zapas wa­

pnia. Podczas karm ienia w apń ze szkieletu m a­

tk i jest transportow any do w apniejącego kość- ca oseska. Mleko z flasziki zaopatruje dziecko w wapń ze szkieletu krow y. N atom iast depo­

zyt ciążowy pozostaje w szkielecie m atki. Czy i jak, poza obciążeniem, w pływ a to na stan szkieletu, nie wiemy.

W licznych współczesnych szpitalach położ­

niczych dziecko po urodzeniu byw a umieszczo­

ne oddzielnie od m atki. Tak zwane w ykwali­

fikowane pielęgniarki nie zawsze byw ają w ła­

ściwymi piastunkam i. N astępstw a są znane:

odparzone krocza i zakażenie noworodków

„klinicznym i” szczepami. Ale te szkody kto wie czy nie są bagatelne w porównaniu z następstw am i psychicznymi. Teren ten jest zupełnie nie zbadany. Tymczasem w ydaje się ze wszech m iar pewne, że pierwsze godziny i dni po porodzie rozstrzygają o ustaleniu się uczuciowego i hormonalnego stosunku dziecka i matki.

Psychika ludzka, a ty m bardziej „psychika”

noworodka są nie zbadane, a czynniki kształ­

tujące intelekt i afekty są wielorakie. Nie­

mniej jest niewątpliwe, że do zasadniczych czynników kształtujących należy nastaw ienie uczuciowe, pozostające pod przem ożnym dzia­

łaniem hormonów podwzgórza i okolicy. Psy­

chika m atki uzyskuje składową opiekuńczą.

Odebranie dziecka je st dla niej urazem, powo­

dującym tęsknotę i niepokój. Jest wielce praw ­ dopodobne, że konieczność pogodzenia się z se­

paracją od dziecka stępia czy ham uje w niej rozwój miłości do własnego dziecka. Wiadomo, że uczucie to należy do najsilniejszych i n aj­

trw alszych. Ze stępieniem tego uczucia współ­

cześnie niew ątpliw ie współdziała tendencja kobiety do indyw idualnej niezależności, myśl 0 wyrzeczeniach, jakich wym aga wielomiesię­

czne karm ienie piersią, o kłopotach i troskach związanych z pielęgnacją i zakażeniami. K ar­

mienie flaszką, żłobek, potem przedszkole 1 szkoła, w raz z ich stołówkam i i lekarską opie­

ką odbierają m atce rolę piastunki i opiekun­

ki domowego ogniska. Rolę tę przejm u je spo­

łeczeństwo i wyszkolone wychowawczynie. Po­

zwala to kobiecie zachować sm ukłą linię i wię­

cej korzystać z wielu społecznych urozmaiceń.

Jak ą jednak cenę płaci za to ona sama i dzie­

cko?

Wobec powyższego skłonni jesteśm y w ysu­

nąć supozycję, że do następstw pokarmowej i psychicznej separacji m atki i niemowlęcia należą:

1. niedorozwój system u odpornościowego (immunologicznego) i obronnego stosunku or­

ganizmu do obcych biologicznych składników otoczenia,

2. inn y niż daw niej w pływ na charak ter przyszłego obyw atela; przewidywać można zm niejszenie się samodzielności i zaradności, wzrost zaś egocentryczności,

3. niedorozwój specyficznej uczuciowej skłonności w zajem nej dziecka i matki, a wraz z tym skłonność do zadrażnień i konfliktów pomiędzy nimi. U kobiety w zrost odczuwania przykrości z powodu „obciążenia” dzieckiem.

U dziecka wzrost skłonności do wiązania się z pozarodzinnymi grupam i społecznymi.

Współczesne pokolenia są niew ątpliw ie inne niż dawniejsze. Je st to naturaln e z powodu zmiany w arunków ekonomicznych i bytowych.

Jak i w tym udział przypada wczesnej i póź­

niejszej separacji dziecka i m atki, nie da się w tej chwili orzec, ale nie byłoby dla nas nie­

spodzianką, gdyby się okazało, że w pływ ten

na ch arak ter człowieka jest bardzo wielki.

(8)

222

Zadaniem niniejszego arty k u łu nie je st b y ­ najm niej utyskiw anie na nowe stosunki, ani naw oływ anie do oczywiście niemożliwego p rzy­

wrócenia daw niejszych form. Tem pora m utan- tur et nos m utam u r in illis. Naszym zadaniem je st wskazać na istnienie w nauce w ielkiej lu ­ ki, uniem ożliwiającej należyte w e jrz e n ie . na kształtow anie się ch arak teru człowieka.

W narodach, k tó re lepiej znamy, stosow any jest system bigamicznego rodzinnego w ycho­

wywania. Uchodzi on za właściwy i słuszny, ale je st przez samo społeczeństwo rozbijany.

A nie jest to system jedyny. U wielu zw ierząt

•i ludzi istnieją inne rodzaje układów m iędzy­

płciowych i wychowawczych. S tw ierdźm y je ­ szcze, że znaczne różnice organizacji społecz­

nej dają się stw ierdzić u szczepów bardzo bli­

sko ze sobą spokrew nionych. Różne odm iany współżycia istnieją zarówno na przykład u m a­

kaków, jak u tzw. „dzikich” ludów.

In tu icja skłania nas do zachowania obycza­

jów. Życie społeczne natom iast zmusza nas do odstępstw, jak widzieliśmy, dość drastycznych.

Otóż człowiek rozum ny (H. sapiens) powinien dążyć — jeśli to możliwe — do świadomego zbadania „odległych następstw własnej działal­

ności”. Rozum w skazuje więc, że powinniśmy się starać poznać fizjologiczne w arunki wczes­

nych faz rozw oju człowieka. Pozwoli to nam uniknąć błędów, których następstw a odbiją się najsilniej na przyszłych pokoleniach.

ANNA K R Z Y SZ T O FO W IC Z (K raków ) '

KARACZANY

M ija w ty m ro k u 50 la t, od czasu, k ie d y to d r J a n Ż ab iń sk i, je d e n z w y b itn y c h p o lsk ich p o p u la ry z a to ­ ró w w iedzy p rzy ro d n icz ej, o p u b lik o w a ł m a łą m o n o ­ g rafię pt. K araluch (G e b eth n er i W olff, W arszaw a 1928) p ośw ięconą g a tu n k o w i o w ad a o n azw ie ła c iń ­ skiej B la tta orientalis, a z n a n em u szeroko zarów no w Polsce, ja k i w in n y c h k r a ja c h św iata. Z a in te re so ­ w an ie ty m g a tu n k ie m i je m u p o k re w n y m i n ie s ła b ­ nie, są one bow iem je d n y m i z n a jb a rd z ie j u p rz y ­ k rzo n y c h w sp ó łlo k a to ró w i w sp ó łk o n su m en tó w czło­

w ieka, k tó ry m w ypow ied ział on w o jn ę, a w k tó re j w ciąż ow ad y są w ofensyw ie.

Z an im zazn ajo m im y się z biologią g atu n k ó w zw ią­

zanych z n aszy m ro d zim y m środow iskiem , za jm iem y się ogólną c h a ra k te ry s ty k ą całej ro d zin y B la ttid a e — K arac za n o w a te , do k tó ry c h n ależ ą in te re s u ją c e n as ow ady.

Z w ierzę ta te są bardzo sta re , z n a n e są bow iem ju ż z o k resu k arb o ń sk ie g o , k ie d y licznie zam ieszki­

w ały la sy (ryc. 1). F a k t, że było ic h ju ż w te d y dużo, bo aż 50% ów cześnie ży jący ch g a tu n k ó w ow adów , p o ­ z w ala przypuszczać, że h isto ria ich je s t sta rsz a i li­

czy się, że rzą d te n tr w a ju ż 400 m in la t. O becnie znam y 3—4 ty sią c e g atu n k ó w k a ra c z a n ó w , a w ięc zaled w ie 0,3% en to m o fau n y . W iększość k a ra c z a n o w a - ty c h ży je w tro p ik a c h i su b tro p ik a c h , a 6 g atu n k ó w je st sy n a n tro p ijn y c h . T e o s ta tn ie są z w ie rzętam i lą ­ dow ym i, w szy stk o żern y m i, słabo la ta ją c y m i. W naszej

fa u n ie ro d zim ej, w w olnej p rzy ro d zie ż y ją 3 g a tu n ­ ki, a w n aszy c h do m ach sp o ty k a m y (ryc. 2):

p ru s a k a — B la tte lla germ anica

k a ra c z a n a w schodniego — B la tta orientalis p rzy b y sz k ę — P erip la n eta am ericana.

C iało k a ra c z a n o w a ty c h , ta k z re sztą ja k w ielu ow a­

dów , je s t n am aszczan e w oskow ą s u b sta n c ją , cienko ro zp ro w a d za n ą po całej p o w ie rz c h n i ow ada. K o m ó r­

k i n a s k ó rk a ty c h z w ie rząt sta le w y d zie la ją poprzez o skórek w osk rozpuszczony w lo tn y m ro zp u sz cz aln i­

k u, k tó ry w olno p a r u je p o zo staw ia jąc n a p o w ierz ch n i k u tik u li n ie p rz ep u sz cz aln y d la w o d y sm ar. W k u ti- k u li z n a jd u ją się rów nież u jśc ia gru czo łó w za p ac h o ­

w ych, w y d zie la jąc y ch o d stra sz a ją c ą ciecz, będącą m ie ­ sz an in ą chinonów .

B la ttid a e są bardzo w ra żliw e n a zm iany te m p e ra ­ tu ry . M ogą one żyć w g ra n ic a c h —5 do +40°C , ale ju ż poniżej + 7 ° C n ie ru c h o m ie ją . O p tim u m te m p e ra ­ tu ro w e w yn o si 30° C. K a ra c z a n o w a te m ożna h a rto ­ w ać. Jeżeli p rz e trz y m a m y k a ra c z a n a je d en dzień w te m p e ra tu rz e 15° C, m oże on w ów czas poruszać się w tem p. 2° C, ale jeżeli go p rz e trz y m a m y w 36° C, to n iezdolny je s t ju ż do ru c h u p rz y 9°C .

S w iatło fo b n o ść je s t cechą w szystkich karaczariow a- ty c h ży jąc y ch w d o m o stw a ch ludzkich. P o sia d a ją one p ie rw o tn ą ogólną w rażliw o ść ciała n a św iatło. Je ż e ­ li po zb aw im y je oczu czy n a w e t głow y, n a d a l u cie­

k a ją przed św ia tłe m . U w aża się, że po ich ciele ro z­

p ro w a d z a n a je s t su b sta n c ja św iatło czu ła, k tó ra po n a ­ św ie tle n iu d ziała p o b u d za ją co n a u k ła d nerw ow y.

G łó w n y m n a rz ą d e m zm y słu są czułki, a n ie oczy.

R yc. 1. K a ra c z a n k a rb o ń sk i trz y k ro tn ie zm niejszony

(9)

223

K iedy k ara c z a n o w a te siedzą nieruchom o, ich długie, biczykow ate a n te n y są cały czas w r u c h u i a la rm u ją w ra z ie potrzeby. D rugim n a rz ą d e m zm ysłu o rie n tu ­ ją cy m ow ada w środow isku są w y ro stk i odw łokow e zw ane ry lco w y m i (ryc. 2). Są one p o k ry te w łoskam i zm ysłow ym i, w ra żliw y m i n a d źw ięki i wszelkiego ro d za ju d rg a n ia podłoża i pow ietrza. P rzekonano się o tym przez re je stro w a n ie bard zo czułym i p rzy rzą d a-

A 8

C

D

Ryc. 3. ABCD — k o le jn e sta d ia k sz tałto w an ia ooteki, g — g rzeb ień ooteki, w r — w y ro stk i rylcow e, A — koniec odw łoka sam icy z niew idoczną jeszcze ooteką,

D — o oteka gotow a, po sk ręcen iu o 90%

m i p rą d ó w elek try cz n y ch w m ózgu pod w p ły w em d ziała n ia dźw ięk am i n a w y ro stk i rylcow e. O w ady r e ­ ago w ały n a b ardzo n isk ie tony, n ie sły sz aln e d la lu ­ dzkiego uch a oraz n a d rg a n ia p o w ietrza o często­

tliw ości sięgającej 400/sek. W yrostki rylcow e są ró w ­ nież ro d za jem w iatro m ierza.

W dzień n ie a k ty w n e , sy n a n tro p ijn e B la ttid a e oży­

w a ją w nocy, w yposażone p rzez n a tu rę w rodzaj ze­

g a ra w ew n ętrzn eg o , o d m ierzającego 24-godzinne o k re ­ sy. D obow y cykl ak ty w n o ści u trz y m u je się n a w e t przez k ilk a d n i w w a ru n k a c h p rze trz y m y w an ia o w a­

da w zup ełn ej ciem ności lu b w p ełn y m św ietle.

N ajm n iejszy m a n a jb a rd z ie j uciążliw ym d la czło­

w iek a je s t g a tu n e k B la tte lla germ anica (ryc. 2A), zw a­

n y p o p u la rn ie p ru sa k ie m , szw abem , p ersa k iem , a n a ­ w et fra n cu z em czy szw edem . N azw y te zostały u k u ­

te w d aw n y c h czasach w pow iązaniu z p lą d ru ją c y m po dom ach w ojskiem najeźdźców . G atu n e k te n c h a­

ra k te ry z u je się 12—14 m m długości ciała, b ru d n o - -żółtym kolorem i ja śn ie jszy m i odnóżam i i a n te n a ­ mi. Na p ły tc e grzbietow ej pierw szego segm entu tu ­ łow iow ego w y stę p u ją d w ie ciem ne pręgi. S am ica n ie ­ co w iększa od sam ca posiada sk rzy d ła dłuższe niż odw łok. Stopy p ru sak ó w są p rzystosow ane do cho­

dzenia po p ow ierzchniach gładkich. Nie la ta ją czyn­

nie, a sk rzy d ła służą im tylk o do spadania.

P ru sa k i sta ły się w o sta tn ic h la ta c h p lag ą ludzkich osiedli i to n a całym św iecie. O pan o w ały hotele, b iu ­ ra, sklepy, szpitale i p ry w a tn e dom y. P ro w ad zą try b życia nocny, chow ając się w dzień w szp arac h po­

dłóg, f u try n i w e w szystkich m ożliw ych z a k a m a r­

kach, co u ła tw ia im spłaszczony k sz ta łt ciała. Są w y­

trzy m ałe n a głód; sam ice m ogą żyć bez p o k a rm u 40 dn i, sam ce 15, a sta rsze la rw y 20 dni. O dżyw iają się ty m w szystkim , czym żyw ią się ludzie, a le rów nież niszczą k siążk i i odzież.

Rozwój tego g atu n k u został p rze b a d a n y d okładnie, dlatego om ów im y go tu tr a k tu ją c to ja k o p rzy k ła d rozw oju d la pozostałych d w u gatunków .

Z apłodniona sam ica sk ła d a ja ja w fo rm ie zg ru b ia­

łego p ak iecik a zw anego ooteką lu b kokonem (ryc. 3A, 5). F o rm o w a n ie tego ostatniego, zaczyna się ju ż w ew ­ n ą trz dróg ro d n y ch sam icy. K iedy k ilk a ja j je s t ju ż w pakieciku, zaczyna się on w y su w ać n a z e w n ątrz i je st w idoczny n a k o ń cu odw łoka (ryc. 3A, B); co 50 m in u t p rzy b y w a je d e n odcinek ooteki. P o 7—8 go­

dzinach w ygląd ooteki p rze d sta w ia ry c in a 3C, a po 15 godzinach je st ona ju ż gotow a (ryc. 3D, 5). O óteka po stro n ie grzbietow ej posiada g rzebień, k tó ry w o sta­

tn ie j fazie fo rm o w an ia zostaje p rz e su n ię ty o 90°

(ryc. 3D). Z naczenie tego m a n e w ru n ie je s t znane.

W ym iary ko k o n u w ynoszą 8 X 3 X 2 mm. Początkow o kokon je s t k o loru białego, potem b rązow ieje. S am ica nosi go 25 d n i do m o m en tu rozpoczęcia w ylęgu larw . P otem go odrzuca i p rz e sta je in te reso w ać się losam i potom stw a. K ażda sam ica sk ła d a w ciągu życia. 4 ko ­ kony. W pierw szy m kokonie z n a jd u je się około -40 ja j, w dalszych ilość ta m aleje. J a ja o w y m ia ra c h 3X 1X 3 m m ułożone są w dw u rzę d a c h z w y jątk iem końca ooteki. Z arodki, k tó re leżą n a je j k o ń cu a zo­

sta ły złożone pierw sze, r o z b ija ją się szybciej. Rozwój zarodka w 25° C trw a 25 dni.

Na ry c in ie 4 p rze d staw io n y je s t schem atycznie w y ­ gląd ro zw ija jąc y ch się zarodków p o czy n ając od p ie rw ­ szej godziny rozw oju aż do m o m e n tu w ylęgu. Proces opuszczania przez la rw y kokonu o d b y w a się w d w u etap ach . N a jp ie rw la rw y ro z ry w a ją osłonki ja jo w e, a potem w spólnym w y siłk iem o tw ie ra ją ootekę ja k zam ek w d am skiej torebce. L arw y św ieżo w y lęg n ięte są białe, a le ju ż po k ilk u godzinach brązo w ieją, a po trzeciej w ylince m a ją ju ż zaw iązki skrzydeł. Rozwój la rw a ln y trw a 2,5 do 8 m iesięcy, w ty m o k resie p rz e ­ chodzą 7 w ylinek. C zas trw a n ia rozw oju zależy od w aru n k ó w środow iska.

G odny u w agi je s t m echanizm p o b ie ra n ia tle n u przez ro zw ija ją c e się zarodki p ru sa k a . K ażde ja jo posiada w zgórek gąbczasty w y p ełn io n y pow ietrzem , k tó ry łączy się z o słonką ja jo w ą (ryc. 5C). J a k ja jo oddycha pod w a rstw ą stężałej su b sta n c ji, k tó rą sa m i­

ca każdorazow o o blew a now o złożone ja jo ? S p ecjaln e s tru k tu ry um ożliw iają u tw o rzen ie p onad ja je m k a n a ­ lika, k tó ry o tw iera się z je d n ej stro n y od gąbcza­

stego w yrostka, z d ru g ie j do otoczenia zew nętrznego.

Ryc. 2. A. B la ttella germ anica — p ru sa k . B. P eripla- neta am ericana — przybyszka. C. B la tta orientalis — k ara cza n w schodni; a — a n te n y , o — ooteka, p — przedplecze, s — sk rzy d ła, w r — w y ro stk i rylcow e.

R yciny ow adów w n a tu ra ln e j w ielkości

(10)

224

O tw o ry oddechow e ja j tk w ią w g rze b ien iu ooteki (ryc. 5).

D rugim g a tu n k iem dobrze zn a n y m w P olsce je st k a ra c z a n w schodni — B la tta orientalis. P o siad a on 10 synonim ów ła ciń sk ich i n ie m niej n az w p olskich za­

rów no w ję zy k u n au k o w y m — k a ra c z a n , k a ra lu c h , k a ra k o n — ja k i w g w arze lu d o w e j: ta ra k a n , k a r a -

mm § § « » »

Ryc. 4. ABCDEF — kolejne stadia rozwoju zarodka (z) B la tte lla germ anica. A — od 0 do 2 godzin po zniesieniu, B — 4 godz., C — 6 godz., E — 12 godz., F — 24 godz., zarodek w m om encie w ylęgu; a —

anteny, g — głow a, od — odnóża, z — za ro d ek k a n , tairakanus, m oskal. T rz eb a p am iętać , że nazw y lu d o w e odnoszą się n ie tylk o do tego g a tu n k u , ale też p odobnie n a z y w a n y je s t B la ttella germ anica, a z a ­ m ie sz an ie w p ro w a d z a ją sta d ia m łodociane, bard zo do siebie p o dobne u obu gatunków .

O jczyzną k a ra c z a n a w schodniego je s t część p o d ­ zw ro tn ik o w a A zji M niejszej. Do E u ro p y z a w ęd ro w ał o n szlak am i h an d lo w y m i, m o rsk im i i ląd o w y m i. Do P o lsk i p raw d o p o d o b n ie d ro g i jego w io d ły z p o łu d n io ­ w ej R osji. O becnie te n tro p ik a ln y g a tu n e k s ta ł się d zięk i człow iekow i kosm opolityczny. P ie rw sz a w z m ia n ­ k a p isa n a o k a ra c z a n ie w sch o d n im pochodzi z 1643 ro k u , ja k o o ow adzie zam ie szk u jąc y m p iw n ice i m ły ­ ny.

U b a rw ie n ie k a ra c z a n a w schodniego je s t je d n o lite , ciem nobrązow e. D ługość c ia ła około 25 m m , sk rz y d ła I i II p a r y do b rze ro zw in ię te je d y n ie u sam ca. P ie r w ­ sza p a ra tw o rzy skórzaste p o k ry w y , k tó re je d n a k n ie z a k ry w a ją do ko ń ca odw łoku.

S am ica po k o p u la c ji w 5— 10 d n i w y tw a rz a kokony i p r o d u k u je ich śred n io 4 rocznie. N o rm aln y kokon m a w y m ia ry 12X6 m m i za w ie ra 16 ja j. W tra k c ie ro zw o ju 30% zaro d k ó w ginie. R ozw ój la rw trw a od jed n eg o ro k u do 4 la t, a w o p ty m a ln y c h w a ru n k a c h

te m p e ra tu ro w y c h (30° C) i w ilgoci sk rac a się do 7 m ie ­ sięcy. K a ra c z a n w sch o d n i n ie żyje d łużej niż rok.

W y m ag a n ia życiow e te n g a tu n ek m a b ardzo w ysokie.

W rażliw y n a p leśń i zgniliznę trzy m a się m ie jsc czy­

stych, d o stateczn ie w ilg o tn y c h i ze sta łą te m p e ra tu rą . O d ży w ia się w szelkim i p ro d u k ta m i spożyw czym i czło­

w iek a — p re fe r u je gotow ane ziem niaki, m arch ew , ja b łk a .

T rzeci k a ra c z a n to P eriplaneta am ericana — p rz y - byszka. J a k sam a n az w a polska w skazuje, p rzy b y ł on do n a s z A m e ry k i i to z je j części su b tro p ik a ln y ch . J e s t to n a jw ię k sz y z dom ow ych k araczanów . O siąga 35 m m długości. C z erw ono-brązow y, o p rzedpleczu rd z a w y m z ciem n y m i p la m am i. S k rz y d ła u obu p łc i d o b rze rozw inięte. W ciągu życia sam ica sk ła d a oko­

ło 70 kokonów w od stęp ach 5—12-dniow ych, p rzy k le­

ja je do podłoża za pom ocą w ydzieliny z o tw o ru gę­

bow ego i n a s tę p n ie p rz y k ry w a o d p ad k am i. L arw y w y lę g a ją się po u p ły w ie 35 lu b 100 d n i i p o trz e b u ją 14— 16 m ie się cy (13 w y lin ek ), a b y dojść do dojrzałości.

C a ły rozw ój trw a około 3 la t, a czasem 4. S am ce ż y ją około 2 lat, sam ice rok. S potyka się je w niż­

szych k o n d y g n a c ja c h dom ów . P łodność sam ic gw a­

r a n tu j e im d u że ro zp rze strzen ien ie . S ą ju ż obecnie n a w szy stk ich k o n ty n e n ta c h k u li ziem skiej.

G d yśm y ju ż p o zn a li naszy ch ry w a li do m ieszk an ia i je d ze n ia, to p rz y p a trz m y się jeszcze, ja k w ygląda tę p ie n ie k ara cza n ó w . J a k do te j p o ry są stosow ane d w a sposoby zw alczan ia ty c h u p rzy k rzo n y c h ow adów , chem iczn e i m echaniczne, a n ie sto su je się w a lk i bio­

logicznej, ta k ju ż często u ży w an ej w w y p ad k u tę p ie­

n ia in n y c h szkodliw ych ow adów . Do chem icznego z w alczan ia sto s u je się w szystkie ow adobójcze p re p a ­ r a ty . W p u b lik a c ja c h a m e ry k a ń sk ic h dotyczących ko n ­ tr o li chem icznej B la ttella g erm anica n a p ierw szy m m ie jsc u je s t p o d a w a n y k w a s b o rn y m ieszany z p re ­ p a r a ta m i D rio n i D ri-d ie 67, z a w ierając y m i k rze m io n ­ kę. K w as b o rn y p o w o d u je z a tru c ie p rze w o d u p o k a r­

m ow ego. J e s t on w y p ró b o w a n y m p re p a ra te m i u nas, a n a jle p ie j go stosow ać w m ieszan in ie z cu k re m p u -

Ryc. 5. M echanizm o d d y ch a n ia ja j B la ttella g erm a n i­

ca. A — ko n iec odw łoka sam icy z ooteką (o), w r — w y ro s tk i rylcow e, B — o oteka z w idocznym i k a n a li­

k a m i p o w ietrz n y m i (k) u chodzącym i n a ze w n ątrz w g rze b ien iu (g), so — ścian a ooteki. C — p rzek ró j p o d łu ż n y p rze z ootekę z w idocznym w y ro stk iem g ą b ­ c z asty m (wg) ja ja (j), k a n a lik ie m p o w ietrz n y m (k)

i o sło n k ą ja jo w ą w y p ełn io n ą p o w ietrz em (ch)

(11)

225

d re m w stosunku 10:9 0 . Z alecan a je st też jako do­

m ieszka do kw asu bornego sól sodow a k w asu fluoro­

krzem ow ego N a2S iF l4. P rz y tę p ie n iu k ara cza n ó w n a ­ leży zbadać drogi, k tó ry m i ow ad y w ę d ru ją do po­

m ieszczeń i ta m sypać tru cizn ę. O statnio w A m ery ­ ce sto su je się um ieszczanie tru c iz n ju ż fab ry czn ie w przed m io tach , w k tó ry c h o n e żyją, a w ięc np.

w m a te ria le izolacyjnym ogrzew anych tac-w ózków szpitalnych, czy pom iędzy p o d w ó jn e ocieplane śc ian ­ k i pom ieszczeń, w obud o w ach lodów ek, szczególnie w ich ty ln y c h śc ian k a ch , w obudow ach r u r z ciepłą w odą. A le n a jw a żn iejsz a je s t p ro fila k ty k a w w alce z ty m i ow adam i, n ie p ozostaw ianie odpadków p o k a r­

m ów i w ody. Tę o sta tn ią m ożna stosow ać ja k o p u ­ ła p k ę u sta w ia ją c n ac zy n ia o g ła d k ic h ścian ach z d o j­

ściem od zew nątrz. D opuszczenie do zagnieżdżenia się w pom ieszczeniu k ara cza n ó w je s t ju ż pierw szym zw y­

cięstw em tych zw ierząt nad nam i. N iezbyt energicznie stosow ane tęp ien ie doprow adza do u m a cn ia n ia popu­

la cji w edług p ra w biologicznych, ja k im po d leg ają ow a­

dy. T rz eb a rów nież p am iętać, że szybko przyzw ycza­

ja ją się one do trucizn.

K arac za n y są rów nież n iebezpiecznym i przenosicie- la m i chorób. Z ich c ia ła w yizolow ano b a k te rie g ru ź­

licy, ty fu su , cholery oraz la rw y pasożytniczych n i­

cieni.

K arac za n y były też przed m io tem zain tereso w an ia w m edycynie ludow ej. L u d y w schodu polecały k a ra ­ czana n a dolegliw ości n e re k i uszu, a w F ilad e lfii za­

lecano w X IX w ieku „cockroach p ils ” — p ig u łk i k a ­ raczan ie i „co ck ro ach -tea” — h e rb a tk ę z k araczanów jako środki m edyczne, a solone k a ra c z a n y ja k o p rzy ­ p ra w ę p ik a n tn ą do sosów. De g u stib u s non est d isp u - ta n d u m ■ — m a w iali R zym ianie!

JÓ Z E F DU DZIA K (K raków )

WPŁYW DZIAŁALNOŚCI CZŁOWIEKA NA WSPÓŁCZESNĄ SEDYMENTACJĘ RZEK GÓRSKICH

Je d n y m z p rze jaw ó w in g e re n c ji człow ieka w w a ­ ru n k i śro d o w isk a p rzyrodniczego są zakłócenia p o ­ w odow ane w p rze b ieg u w spółczesnej se d y m en tacji rzecznej, zaznaczające się n a jw y ra ź n ie j w p rz y p a d ­ k u cieków górskich. W rze k a c h n a przed p o lu T a tr p rzyczyną zm ian w rozw oju w spółczesnych osadów je s t p rzede w szystkim m asow a ek sp lo atacja k ru sz y ­ w a z k o ry t (ryc. 1). P oniew aż m a ona zw ykle c h a ­ r a k te r w ybiórczy — dotyczy określo n y ch w ielkości otoczaków , toteż n a sk u te k d łu g o trw ałeg o w ydoby­

w a n ia k a m ie n ia z k o ry t zo stają zburzone n a tu ra ln e p ro p o rc je w rozm ieszczeniu różnych k la s w ielkości żw iru w zd łu ż biegu rzeki. S k u tk ó w te j in g e re n c ji n ie z m ien iają w isto tn y sposób w e z b ra n ia p o ja w ia ją c e się każdego ro k u , gdyż d o p ły w k a m ie n ia z o b szaru źró­

dłow ego je st w spółcześnie n ie w ielk i (W szechśw iat 4/1978), a zm iany podczas p rzy b o ró w w ody po leg ają głó w n ie n a lo k aln y m przem ieszczan iu otoczaków . Ryc.

2 p rze d sta w ia je d n ą z odnóg B iałk i w p obliżu u jśc ia do D u n ajca, w k tó re j p rz e p ły w o dbyw ał się podczas w ez b ra ń , a skąd u su n ię to żw ir o w iększej średnicy.

N aw et p rze jście dużego w e z b ra n ia z 1970 r. (o p ra w ­ dopodobieństw ie p o ja w ien ia się ra z n a 30 lat) n ie spow odow ało ta m w y ra źn iejsz y ch o d chyleń w sk ła ­ dzie ziarn o w y m fra k c ji żw iro w ej; zm ian y w yw ołane e k sp lo a ta c ją w y k az y w a ły trw ało ść . S tąd też w rze­

k ac h , w k tó ry c h od b y w a się m asow e pozyskiw anie k ru szy w a, sk ład g ran u lo m etry cz n y żw irow isk n ie o b ra z u je n a tu ra ln e g o rozm ieszczenia poszczególnych fra k c ji w zdłuż bieg u rzeki, lecz różny sto p ień n a sile ­ n ia ek sp lo atacji żw iru.

D łu g o trw ałe , p ro w a d zo n e n a d u żą skalę w ydobycie k a m ie n ia z d n a rzeki, zw łaszcza gdy o d b y w a się p rzy pom ocy sp rzę tu m echanicznego, je st ta k ż e p rzyczyną p o w sta w a n ia ro zgałęzień k o ry ta , p ie rw o tn ie je d n o li­

tego. P rz y k ład e m m oże b y ć S iw a W oda w sąsiedz­

tw ie skrzyżow ania z d rogą K ościelisko-W itów , gdzie pro w ad zo n a je s t e k s p lo a ta c ja k ru szy w a p rz y pomocy m aszyn. P rzed 1955 r. p otok tw o rz y ł ta m k o ry to bez rozgałęzień, podobnie ja k obecnie w pobliżu w y lotu

Ryc. 1. Część składow iska otoczaków gran ito w y ch , w ydobytych z k o ry ta B iałki w pobliżu je j ujścia.

Fot. J. D udziak

Ryc. 2. Je d n a z odnóg B iałk i w p obliżu ujścia, z k tó ­ re j u su n ię to otoczaki o śred n icy p onad 15 cm. Fot.

J. D udziak

(12)

226

Ryc. 3. K o ry to S iw ej W ody u w y lo tu z T a tr, n a od­

cin k u w o ln y m od in g e re n c ji gospodarczej. F ot. J. D u­

d ziak

z T a tr (ryc. 3). N a sk u te k d łu g o trw ałeg o w y dobycia k a m ie n ia z d n a i żw iro w isk okresow o z a ta p ian y c h , k o ry to czynne zostało poszerzone, a rów nocześnie po­

w sta ły trw a le u trz y m u ją c e się o d g ałęz ien ia głów nego n u r tu (ryc. 4). In n y p rz y k ła d zm ian w p rze b ieg u n u r ­ tu , b ęd ący ch n a s tę p stw e m m asow ego po zy sk iw an ia k ru sz y w a , n a C zarn y m D u n a jc u n a N od C hochołow a (spadek ok. 8%o) p rz e d sta w ia ryc. 5. R ozgałęzione k o ­ ry to u trz y m u je się trw a le , podczas k o le jn y ch w ez­

b r a ń zm ianom u le g a ją ty lk o z a ry sy i k o n fig u ra c ja n a g ro m a d ze ń żw iro w y ch w n u rcie.

W rze k ach o du ży m spadku, w w a ru n k a c h n ie z a ­ kłó co n y ch d ziałaln o ścią gospodarczą, n ie m a l zu p e łn ie n ie p o ja w ia ją się w iększe n ag ro m a d ze n ia piask u . P rz y k ła d e m m oże być B ia łk a w sw oim g ó rn y m bie­

gu, w okolicach Ju rg o w a (spadek 14—15%o), gdzie po p rz e jśc iu w ez b ra ń w la ta c h 1968, 1970 i 1973 pozo­

sta ły n a p o w ierz ch n i żw irow isk okresow o z a ta p ia n y c h tylk o n ieliczne, d ro b n e sk u p ie n ia p ia sk u , b ra k ich było n a to m ia st w k o ry cie czynnym . B ra k zw a rty c h ła w ic p iaszczystych je s t ta m n a s tę p stw e m zarów no w ielk ich p ręd k o śc i p rz e p ły w u podczas w e z b ra ń ja k i nieznacznego d o p ły w u drobnoziarnistego- m a te ria łu okruchow ego do tra n s p o rtu . Inaczej n a to m ia st p rz e ­ biega a k u m u la c ja n a niżej położonym o d cin k u rzeki, tj. m iędzy prze ło m em K ra m n ic y -O b ła zo w ej a u jśc ie m B iałk i do D u n ajc a, gdzie począw szy od 1964 ro k u za­

znaczało się coraz w iększe ro z p rz e strz e n ia n ie z w a r-

Ryc. 5. K o ry to C zarnego D u n ajc a n a N od C hocho­

łow a. P oszerzenie i rozgałęzienie k o ry ta w y w o łan e m asow ą e k sp lo atacją k am ien ia. F ot. J. D udziak ty c h ła w ic p iaszczystych n a p o w ierzch n i żw irow isk okresow o z a ta p ian y c h . Po p rze jściu w ez b ra n ia z 1970 ro k u w zdłuż k o ry ta poniżej p rzeło m u K ra m n ic y -O b ­ łazow ej p o w sta ły z w a rte sk u p ie n ia p ia sk u , z k tó ry ch n ajw ię k sz e liczyły 60 m długości i 10 m szerokości.

C z y n n ik iem p o w o d u jąc y m znaczny w zro st dostaw y dro b n eg o m a te r ia łu okruchow ego do tra n s p o rtu było m aso w e w ydobycie k a m ie n ia n a w yżej położonym od­

cin k u k o ry ta . Części p y la ste , p ia sek i sz u te r w y p e ł­

n ia ją c e p rz e strz e n ie m iędzy o to czakam i w te ra sie (ryc. 6) o raz w głębszych p a rtia c h k am ień có w s ta ­ n o w ią około 30% o b jęto ści ław ic i b y ły g rom adzone w p rz e strz e n ia c h m iędzy b lo k am i g ra n ito w y m i przez d łu g i czas. W zw a rty m n ie n aru szo n y m osadzie te d ro b n e sk ła d n ik i są n ie d o stę p n e d la tr a n s p o r tu dzię­

k i osłonie, ja k ą tw o rz y d la n ic h m a te ria ł g ru b o o k ru - chow y. Po jego u su n ię ciu p rzy ek sp lo atacji, piasek w y p e łn ia ją c y d aw n ie j p rz e strz e n ie m iędzy głazam i i oto czak am i pozostaje n a p o w ierz ch n i kam ieńców , a n a s tę p n ie podczas w e z b ra ń je st tra n sp o rto w a n y w dół rze k i i d ep o n o w an y poza k o ry te m czynnym . Roz­

w ój a k u m u la c ji p ia sk u zaznacza się jeszcze w y ra źn iej n a C z arn y m D u n ajc u , a to ze w zględu n a w iększe zasoby m a te r ia łu d robnookruchow ego pozostaw ionego po u su n ię c iu otoczaków g ran ito w y ch . W okolicach W róblów ki, w odległości 22 k m od k ra w ę d z i T a tr (sp ad ek rz e k i około 9%o), po w e z b ra n iu z 1970 ro k u ,

■y.

Ryc. 4. K o ry to C zarnego D u n ajc a poniżej d ro g i K oś­

cielisko— W itów. P o w stan ie k o ry ta rozgałęzionego ja k o sk u te k e k sp lo atacji k ru szy w a. F ot. J. D udziak

Ryc. 6. T e ra s a ero z y jn a B iałk i w okolicy T rybsza.

P rz e strz e n ie m iędzy otoczakam i g ra n ito w y m i w y p e ł­

n ia m a te ria ł d ro b n o o k ru c h o w y , pozo stający n a m ie j­

scu po e k s p lo a ta c ji żw iru . F ot. J. D udziak

(13)

Ia. KA RACZAN Z M ADAG ASKA RU, G rom phadorhina brauneri, larw a. Hodowla Z ak ład u Zoologii S ystem atycznej U J

F ot. E. K isiel

Ib. K A RACZA NY Z KUBY, N auphoeta cinerea, z hodow li Z akładu Zoologii S ystem atycznej U J

Fot. E. K isiel

(14)

II. PRZEZIERNIKOSOWIEC, Aegeria apijormis

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zachęcam Was również do zapoznania się z poradami dr Lisy Damour, która ukazuje, w jaki sposób, każdy z nas, może zadbać o swoje dobre samopoczucie w tym trudnym czasie....

b) uczestniczy w pracach nad projektem budżetu rocznego Porozumienia,.. W swoich działaniach Dyrektor BHP wspierany jest przez Grupę Roboczą BHP, której to pracami

1 jako posiadające właściwości zaburzające funkcjonowanie układu hormonalnego ani składników o właściwościach zaburzających funkcjonowanie układu hormonalnego zgodnie z

mont aż u szybko zmiennego

- dotacje celowe otrzymane z budżetu państwa na realizację zadań bieżących z zakresu administracji rządowej oraz innych zadań zleconych gminie (związkom gmin,

Konwencja poświęca dużo uwagi kobietom, ponieważ obejmuje formy przemocy, których doświadczają jedynie kobiety!. (przymusowa aborcja, okaleczenie

- dotacje celowe otrzymane z budżetu państwa na realizację zadań bieżących z zakresu administracji rządowej oraz innych zadań zleconych gminie (związkom gmin) ustawami - -

Etap ten jest dosyć skomplikowany, ponieważ wymaga bardzo szczegółowej analizy konkretnego procesu spedycyjnego pod względem ryzyka związanego z innymi zdarzeniami;.. - pom