• Nie Znaleziono Wyników

Co każdy Polak o obecnej wojnie wiedzieć ma i co czynić powinien

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Co każdy Polak o obecnej wojnie wiedzieć ma i co czynić powinien"

Copied!
32
0
0

Pełen tekst

(1)

79:503 ... *mm

WVDAWNICTWO

POLSKIEJ ORGANIZACJI NARODOWEJ :: Nr. 5. ::

Co każdy Polak o obecnej wojnie wiedzieć ma i co

czynić powinien.

Wincentego Frąckśewtcwi

PIOTRKÓW 1914.

NAKŁADEM WYDZIAŁU PRASOWEGO P. O. N.

Cena 20 gr.

!

(2)

tm U

^J( a ^4 aa >

(3)

Grzmot armat na ziemiach polskich zwia­

stował Narodowi Polskiemu, że to, co było marzeniem tylu pokoleń Polaków — wojna eu­

ropejska, wojna światowa wybuchła. — Nie ulega żadnej wątpliwości, że wojna ta zmieni z gruntu polityczną kartę świata i jednym lu­

dom przyniesie zatracenie, innym wolność.

Powstaje tedy pytanie, co Naród Polski w o- becnej wojnie czynić ma, by nakoniec po tylu latach niewoli i męki stal się wolnym. By od­

powiedzieć na to pytanie, musimy rozważyć powody i przyczyny tej pożogi wojennej, zba­

dać, kto byl sprawcą tego morza tez i krwi.

Wiadomo powszechnie, że od roku 1870 Francya pala nienawiścią do Niemiec z po­

wodu odebrania Alzacyi i Lotaryngii'. — Fran­

cya nie mogła ani zapomnieć, ani przeboleć utraty tych dwóch prowincyi, czuła jednak, że sama nie może myśleć o walce z Niemcami, gdyż jest znacznie od nich słabsza. — Zaczęła więc szukać sprzymierzeńców i pomocników i znalazła ich w caracie moskiewskim ii An­

glii. — Wprawdzie nie bardzo pasowała Fran- cyi ta moskiewska przyjaźń, ale Francya dzi­

siejsza — to nie jest dawna Francya, kraj wol­

ności i śmiałych myśli. Dzisiejszy Francuz — to przedewszystkiem oszczędny groszorób. Nic

(4)

więc dziwnego, że Francya z lekkiem sercem za obietnicę pomocy przeciwko Niemcom za­

przepaściła swe dawne tradycye, wyrzekła się i zapomniała o Polsce i szczodrą dłonią da­

rzyła carat moskiewski całemi górami złota.

Rosya pieniądze brała chętnie; co nie utonęło w przepaścistych kieszeniach carskich genera­

łów, ministrów i innych czynowników, obra­

cano na budowę więzień, cerkwi, hodowlę szpiegów i prowokatorów w całej Rosyi, a szczególniej w Polsce, na Litwie, w Finłandyi i na Kaukazie. — Tak to oszczędność francu­

skiego chłopa, rzemieślnika, kupca i fabrykanta stała się przekleństwem dla Polskiego Narodu.

Wbrew nadziejom Francyi carat nie kwa­

pił się bynajmniej do wojny z Niemcami, wo­

lał szukać łatwiejszych zwycięstw i zdobyczy na Dalekim Wschodzie — w Chinach i Korei.

Tu jednak spotkał się z Japonią i otrzymał od niej w 1904— 1905 roku potężne cięgi. Rosya, odepchnięta od dalekiego Wschodu, z tein większą energią rzuciła się na półwysep Bał­

kański — odwieczne pole swych intryg i zbro­

dni politycznych.

Na Bałkanie, prócz Turcyi, Rumunii i Gre- cyi, istnieją trzy słowiańskie państwa: Bułga- rya, Serbia i Czarnogóra. Rosya państwa te wiecznie podburza wzajemnie na siebie, na

(5)

- 5

Turcyę i Austro-Węgry. W tej podstępnej wal­

ce carat pracuje iście moskiewskimi sposoba­

mi: przekupstwem, prowokacyą, skrytobój­

stwem. Gdy jaki panujący lub minister nie chce ulegać Rosyi, dyplomaci moskiewscy nie wahają się użyć najprzewrotniejszych środ­

ków, by usunąć niewygodnego dla nich czło­

wieka. Tak za pieniądze rosyjskie zrzucono z tronu bułgarskiego dzielnego księcia Ale­

ksandra Battenberskieigo, przyjaciela Polaków;

zamordowano przez siepaczy rosyjskich ro­

zumnego polityka bułgarskiego Stambułowa, zwanego Bismarckiem bałkańskim. Wymordo­

wano całą dynastyę serbską Ohrenowiczów.

Cała wina tych ludzi polegała na tem, że byli dobrymi patryotami i nie chcieli być posłusz- nem narzędziem w rękach caratu.

Rosya, popełniając wobec Słowian bałkań­

skich najokropniejsze potworności i zbrodnie, nie przestaje ani na chwilę głosić przez swych płatnych agentów, dziennikarzy, polityków i popów, że jest jedyną obroną Słowian przeciw­

ko Austryi i Turcyi, choć żadne z tych państw nie prowadzi polityki zaborczej. Ostatecznym celem polityki moskiewskie'] jest osłabienie Bul- garyi i Serbii, zniszczenie Turcyi i Austryi, by na ruinie tych państw zatknąć krzyż pra­

wosławny i carsko-kozacki knut. Dla osiągnięcia

(6)

6

tego zamiaru w 1912 roku z nakazu Rosyi po­

wstał związek czterech bałkańskich państw — Czarnogórza, Serbii, Bułgaryi i Grecy! Był on skierowany przeciwko Turcyi, a zarazem i przeciwko Austryi. W pierwszej wojntó bał­

kańskiej Turcya została rozgromiona przez sprzymierzone państwa, a głównie przez Buł- garyę. Gdy się jednak carat przekonał, że Buł- garya chce prowadzić samodzielną politykę i nie da się użyć za narzędzie Rosji przeciwko Austrji, politycy moskiewscy, mimo swych rzekomych sympatyi słowiańskich, stworzyli nowy związek przeciwko słowiańskiej Bułga­

ryi. Do związku tego przystąpiły: Czarnogó­

ra i Serbia oraz niesłowiańskie państwa Gre- cya i Rumunia. — Bułgarya uległa. Od osta­

tecznego pogromu obroniła ją Austrya. Carat moskiewski nazwał tę pomoc, okazaną Buł­

garyi przez Austryę, bezczelnem niemieokiem wtrącaniem się w słowiańskie sprawy. Wojna między Austryą i Rosyą z dni«e)m każdym sta­

wała się coraz bliższą i lada chwila mógł na­

stąpić wybuch. Niebawem też Rosya postarała się o powód, który zmusił Austryę do ostrzej­

szych kroków.

Następća tronu austryackiego, arcyksiążę Franciszek Ferdynand, gorliwy katolik i przy­

jaciel Słowian^ zamierzał oprzeć politykę Au-

(7)

stryi o słowiańskie narody katolickie, by dać skuteczny opór moskiewsko-prawosławnej dzia­

łalności caratu. Rząd moskiewski postanowił usunąć następcę tronu austryaćkiiego, widząc w nim rozumnego i groźnego przeciwnika. Dnia 28-go czerwca bie'żącego roku arcyksiążę Franciszek Ferdynand wraz ze swą małżonką został zamordowany w Serajewie. Austrya zażądała ukarania winnych urzędników i ofi­

cerów serbskich, którym faktami udowodniono współudział w zbrodni. Serbia, poduszczana przdz Rosyę, odmówiła wykonania tego zu­

pełnie słusznego i sprawiedliwego żądania Au­

stryi. Rząd austryacki nie mógł pozwolić, mi­

mo iż cesarz austryacki pragnął pokojowo za­

łatwić sprawę, by zamordowanie następcy tro­

nu puścić płazem. Austrya wypowiedziała woj­

nę Serbii. Rząd moskiewski począł głosić z o- burzeniem, iż wielka niemiecka Austrya chce zniszczyć biedną, małą słowiańską Serbię.

Co warto to moskiewskie oburzenie, my, Pofacy, wiemy najlepiej. Ody w Królestwie podczas rewolucyi w 1905— 1907 roku zabito byle jakiego oficera żandarmskiego, naczelni­

ka powiatu, lub pierwszego lepszego szpiega, Moskale nie wahali się strzelać po ulicach pol­

skich miast, nie troszcząc się o to bynajmniej, ż.e kule karabinowe kładły trupem całe dzie-^

(8)

_ 8 - -

siątki ludzi Bogu ducha winnych. — Łatwo sobie można wyobrazić, coby to Moskale zro­

bili, gdyby w Warszawie, lub innem polskiem mieś do zabito moskiewskiego następcę tronu.

Chyba nie zostawiliby kamienia na kamieniu.

Bezczelność moskiewska nie wahała się jednak wymagać, by Austrya zadowoliła się papiero- wem załatwieniem sprawy i nie domagała się od Serbii wydania współwijnowajców w za­

mordowaniu następcy tronu. Austrya musiała odrzucić te urągliwe wymagania Moskali

Niemcy, związane ścisłem przymierzem z Austryą, wystąpiły w obronie Austryi i wy­

powiedziały wojnę Rosyi, a następnie i Fran- cyi, jako sprzymierzeńcowi moskiewskiemu.

Anglia, obawiając się konkurencyi handlowej niemieckiej, stanęła po stronie Rosyi i Francyi.

Japonia, związana z Anglią i zależna od niej materyalnie, wypowiedziała wojnę Niemcom.

Oto, jaki był początek obecnej wojny świato­

wej.

Bije się niemal cały świat i nigdy jeszcze nie było takiej wojny. Moskwa wywołała tę wojnę. Nikt inny, tylko moskiewski rząd jest podpalaczem, on to bowiem rzucił żagiew po­

żarną. MoskaJe knuli spiski, bunty i zamachy na Bałkanie. Za moskiewskie ruble i przy udzia­

le moskiewskiego posła w Serbii, Hartwiga, do­

(9)

konano zamachu na austryackiego następcę tronu. Lzy milionów matek, wdów i sierót, przekleństwo setek tysięcy kalek unieszczęśli- wionych n'a całe życie na niezliczonych po­

łach walki, zniszczenie olbrzymich ilości dóbr, nie dające się obliczyć bieda i nędza dziesiąt­

ków milionów ludzi — oto plon moskiewskiej, wiarołomnej zaborczej polityki!

Nie brak jednak ludzi głupich, dobrowol­

nych i płatnych sług Moskali, którzy mówią, że wojnę tę wywołała drapieżność niemiecka i chciwość austryacka, że jest to ostateczny porachunek Niemców ze Słowianami — Jest to wierutne kłamstwo! Gdyby Niemcy i Au­

strya chciały naprawdę wojny z Rosyą, to wy­

brałyby odpowiedniejszy moment — wojnę japońską i okres rewolucyjny, kiedy dwa, trzy korpusy niemieckie lub austryackie dałyby sobie radę z Moskalami. O porachunku Sło­

wian z Germanami (Niemcami) mowy być nie może, bo po stronie Moskali stoją Anglicy i Flamandzi belgijscy — narody, należące do szczepu germańskiego (niemieckiego), a po stronie Niemiec i Austryi walczy wiele Sło­

wiańskich narodów: Kroaci, Słoweńcy, Słowa­

cy, Czesi i my Polacy. Tak więc głupiec tyl­

ko, lub ageint moskiewski może mówić, że to walka Słowian z Niemcami.

(10)

10

Inni znów twierdzą, że powinniśmy stanąć po stronie Rosyi, bo Wielki książę Mikołaj Mikołajewicz, główny dowódca wszystkich rosyjskich wojsk, w manifeście, wydanym do Polaków, obiecał ustępstwa naszemu narodo­

wi. Co na to odpowiedzieć? Polska historya daje na to jasną i stanowczą odpowiedź.

Naród Polski prowadzi ciągłą wojnę z Ro- syą, — choć Polacy nigdy nie występowali zaczepnie. Nieraz też nasi królowie starali się zawrzeć stały, wieczysty pokój z Moskalami.

Ody Moskale czuli sie zbyt słabi, by pokonać Polaków, zawierali pokój, gdy byli silniejsi, na­

padali na nas, nie zwracając najmnieljszej uwa­

gi na uroczyste przysięgi swych darów. Poli­

tyka moskiewska w stosunku do Polaków była zawsze jednakowo wiarołomna i krzywoprzy- siężna. Każda stronica historyi polskiej daje aż zadużo dowodów pod tym względem. — Katarzyna II., która podzieliła Polskę, trzy razy uroczyście gwarantowała całość i niepo­

dzielność granic Państwa Polskiego. Nosiła ona nawet tytuł wysokiej „gwarantki" i

„aliantki“ Rzeczypospolitej Polskiej. Nie ina­

czej postępował z Polakami wnuk Katarzy­

ny II., car Aleksander I., ów rzekomy wskrze­

siciel Polski. Udawał on cale życie przyjaciela Polaków wobec te. Adama Czartoryskiego i

(11)

11

ks. Józefa Poniatowskiego, Kościuszki, ks. Lu- beckiego i innych. Nieraz w ostrych słowach potępiaj politykę swej babki, Katarzyny II., co naturalnie nie przeszkadzało mu na Kongre­

sie Wiedeńskim w r. 1815. jak najenergiczniej występować przeciwko wskrzeszeniu Polski, mimo najuroczystszych przysiąg i obietnic, da­

nych dyktatorowi polskiemu, Tadeuszowi Ko­

ściuszce rok przedtem w Paryżu. Takie samo znaczenie miały zapewnienia, danel hr. Wielo­

polskiemu przez Aleksandra II., owego mnie­

manego dobroczyńcę chłopów polskich. A czy inną wartość miał manifest konstytucyjny ca­

ra Mikołaja II. w 1905 r.? — chyba na to nie trzeba żadnej odpowiedzi.

Manifest' wielkiego księcia Mikołaja Miko- łajewicza jest tego samego rodzaju i tej samej wartości. Carat moskiewski jest w dość cięż­

kich opałach, chce kłamstwami uśpić czujność Polaków, by później po wojnie, gdyby zwycię­

żyli, potrójne nałożyć na nas kajdany. Wszyst­

kie carskie przysięgi i manifesty nie mają war­

tości grosza złamanego. Tylko człowiek, zupeł­

nie obrany z rozumu i nie mający najmniejsze­

go pojęcia o historyi Polski, może wierzyć be- zecnym kłamstwom caratu. Najnowszy nasz przyjaciel, wielki książę Mikołaj Mikołajewicz, chwilowo zajął Lwów i część Galicyi, zapew.

(12)

12

niając Polaków galicyjskich, że przychodzi ja­

ko przyjaciel. Jak gospodarował na galicyjskiej ziemi ten przyjaciel? Tysiące chałup polskich chłopów płonie, setki dworów polskiej szlachty uległo zupełnemu zniszczeniu, mienia i majątki doszczętnie zrabowane. Szkoły, kościoły ka­

tolickie rozwalone, biblioteki i zbiory naukowe w drodze do Petersburga. Oto, jak wygląda moskiewska przyjaźń do Polaków w rzeczywi­

stości.

Bodaj najwięcej takich ludzi jest w Polsce, 'o wprawdzie nie wierzą w manifesty carskie, ale) niezbyt ufają Niemcom i Austryi w obawie, byśmy się nie dostali z deszczu pod rynnę. — Zapewne, nikt nie może zaprzeczyć, że poli­

tyka pruska w stosunku do Polaków była błę­

dna, szczególnie w ostatnich latach. — Mimo to jednak nie można twierdzić, by niemożliwa była zupełna zmiana pod tym względem. — Pomiędzy Moskalami a Prusakami jest ta róż­

nica, że Moskale są i byli naszymi wrogami, pełnymi fałszu i obłudy, Prusacy byli szczerzy i otwarci. Należy to zrozumieć i ocdnić. Z o- błudnego i faszywego wroga nigdy nie można mieć przyjaciela, z wroga szczerego i otwar­

tego można. Z Prusami państwo Polskie od pokoju Toruńskiego za Kazimierza Jagielloń­

czyka żyło w zupełnej zgodzie, aż do upadku

(13)

13

Polski. Rząd pruski był nam wrogi aż do upad­

ku państwa polskiego, społeczeństwo zaś nie­

mieckie aż do ostatniego powstania 1863 r.

miało dla Polaków wielkie! sympatye. Dość po­

wiedzieć, że wojsko polskie w 1831 r. było wi­

tano w całych Niemczech z prawdziwą i nie­

kłamaną radością. —- Pochód Polaków aż do granic Francyi był jednym tryumiem. Niemcy w Polakach widzieli obrońców wolności prze­

ciwko przemocy caratu moskiewskiego. Par­

lament niemiecki w 1848 r. podczas rewolucyi uchwalił olbrzymią większością głosów rezo- lucyę o konieczności odbudowania Niepodległej Polski, jako wału ochronnego przeciwko car­

skiej Rosyi. Czy można porównać z tem szla- chetnem zachowaniem się ówczesnych Niem­

ców krętackie, obłudne zachowanie się Dumy rosyjskiej, która w 1905 i 1906 r. nie miała po­

noć czasu, aby uchwalić, choćby na papierze, samorząd dla Polski.

Wprawdzie później inne nadeszły czasy.

Niemcy zapomnieli o swych sympatyach dla Po­

laków, stali się obojętniejszymi, a nawet wrogimi dla nas. Dziś jednak rozum polityczny i żelazny nakaz historyi zmusza Niemców do podania dłoni Polakom. — Rosya obecnie i na przy- szłość przez długie lata będzie zaklętym wro­

giem Niemców. Niemcy doskonale o tem wie­

(14)

14

dzą, muszą więc postarać się, by w Polakach mieli stałych i szczerych sprzymierzeńców przeciwko Rosyi. Polacy, wcieleni do państwa niemieckiego i rządzeni tak, jak dotąd Polacy w Poznańskiem, nie mogą być obroną, ani przyjaciółmi Niemców. Tylko Polska wolnia i silna może dać skuteczną pomoc dla wspólnej walki z caratem. Nie brak różnych oznak, że rząd i społeczeństwo niemieckie) zdaje sobie z tego sprawę, że rozbicie i upokorzenie Ro­

syi bez odbudowania Polski jest niemożliwe.

Z narodów, podbitych przez Rosyę, tylko jedni Polacy są narodem o wielkiej przeszłości hi­

storycznej; w duszy każdego Polaka tkwi głęboko pamięć o dawnem polskidm państwie i niezłomna wiara, że Polska musi być. Pru­

sakom dużo można zarzucić, nie można iim je­

dnak odmówić rozumu i chłodnego obrachun­

ku. Otóż ten rozum polityczny i chłodny obra­

chunek nakazuje im poprzeć usiłowania Pola­

ków, dążące do odbudowania Polski.

Co do Austryi, to każdy Polak musi mieć do togo państwa zaufanie. Od blizko pól wie­

ku naród polski w Galicyi ma prawa narodo­

we i polityczne: wszystkie urzędy, począwszy od gminy aż do namiestnictwa są polskie, wszyscy urzędnicy są Polacy, szkoły, gimna- zya i uniwersytety polskie, sądy polskie. O

(15)

15

uszczuplaniu praw narodu polskiego w Austryi mowy być nie może, choćby już z tego powo­

du, że Austrya jest państwem niejednoUtem pod względem narodowościowym. Żaden na­

ród w Austryi nie jest tak silny, by mógł na­

rzucić gwałtem drugiemu narodowi swój język, lub wyrządzić poważniejszą krzywdę. Cesarz austryacki, Franciszek Józef I., 85-cio letni do-:

stojny starzec, patryarcha wśród monarchów świata jest głęboko czczony i poważany przez wszystkie ludy austryackie i wszystkie partye polityczne. Monarcha ten żywi wielką sympa- tyę dla narodu polskiego. Jako gorliwy kato­

lik dokładnie rozumie, że katolicka Polska mo­

że być przedmurzem przeciwko prawosławnej Moskwie.

Mimo to jednak w Polsce niej brak dobro­

wolnych chwalców caratu, którzy krzywem o- kiem patrzą na Austryę i wszelkimi sposobami starają się osłabić sympatyę Polaków dla pań­

stwa Austryackiego. Ludzie ci twierdzą: cóż z tego, że w Galicyi wszystkie urzędy są pol­

skie, że można śpiewać: „Jeszcze Polska nie zgiuęła“, kiedy za to wielkie podatki i bieda.

Zapewne nie da się zaprzeczyć, że w Austryi są większe nieco podatki, niż w Kosy i. Jeżeli jednak weźmie się pod uwagę ilość i stan szkół, dróg. kolei, gospodarkę miejską w Austryi i Ro-

(16)

16

syi, to łatwo zrozumieć, że Rosya, jako półbar- barzyńskie państwo, nie posiadająca całej mo­

cy urządzeń społeczno-kulturalnych, może ścią­

gać mniejsze podatki. Z drugiej strony nie na­

tęży zapominać, że dotąd Rosya miała nieogra­

niczony kredyt we Francyi. Po wojnie wszyst­

ko się zmieni zupełnie. Carat nie dostanie już od Francyi i Austryi ani złamanego grosza, a podatki siłą faktów muszą znacznie się zwięk­

szyć. Zresztą i dziś już naogół dobrobyt lu­

dności w Austryi jest znacznie większy, niż w Rosyi, gdzie prócz czynowników i przedsię­

biorców wszystko żyje w nędzy. — Dość po­

wiedzieć, że na stu chłopów rosyjskich siedm- dziesięciu pięciu, jak żyje, nie widziało butów na swych nogach, tylko łapcie. W Austryi tyl­

ko jedna Galicya jest poniekąd upośledzona i zacofana w rozwoju ekonomicznym. Od kilku lat jednak, w miarę, jak do steru rządów w Ga- licyi poczęła przychodzić demokracya i war­

stwy ludowe, rozwój gospodarczy idzie szyb­

ko naprzód. A

Są wśród nas tacy, którzy boją się, że wol­

na Polska straci rynek zbytu w Rosyi, wsku­

tek czego nasz przemysł upadnie i robotnik i chłop polski po dawnemu będzie musiał szukać zarobku w Ameryce i Niemczech. Obawy te są zupełnie płonne. Polska powstanie tylko wte-

(17)

17

dy, jeżeli Niemcy i Austrya wspólnie z Pola­

kami skruszą carat moskiewski. Sprzymierzo­

ne zwycięskie państwa potrafią upokorzone*

Rosyi podyktować takie warunki pokoju, dzię­

ki którym przemysł polski rozwijać się będzie swobodnie. Pierwszym warunkiem dla rozwoju gospodarczego jest wolność polityczna. Widzi­

my przecież, że w Europie jest dość państw z natury daleko uboższych od naszego kraju, a mimo to jednak posiadających znacznie więk­

szy dobrobyt. Takiemi państwami są: Dania, Szwecya, Norwegia i Szwajcarya. Dobrobyt ich polega przedewszystkiem na tem, iż są po- l litycznie wolne i niepodległe. Polski chłop, ro-

| botnik, kupiec, przemysłowiec i inżynier umie i chce pracować. Ody pęta moskiewskie będą narwane, dobrobyt zakwitnie w Polsce, zależeć to bowiem będzie od nas samych. Tylko nie­

dołęga, człowiek o małej i słabej duszy lub płatny zdrajca moskiewski może wierzyć lub udawać, że wierzy, iż Polska nie może się obejść bez Moskali. Żyliśmy wolni 900 lat', — czemużbyśmy i w przyszłości wolni i samo­

dzielni nie mogli żyć?

Moskale wszczepili nam w duszę truciznę zwątpienia, która na każdym kroku hamuje pol­

ski czyn. Dziś znaczne części kraju są wolne od Moskali. Można w nich organizować życie

(18)

18

narodowe, tworzyć podwaliny nowej Niepo­

dległej Polski. Opieszale jednak idzie ta praca, bo w duszach Polaków lęk i jak gdyby tęskno­

ta za knutem moskiewskim. Czy Polak już się oduczył wolnym być? Coby na to powiedzieli Polacy z 1830 i 1863 roku, którzy mieli odwa­

gę bez! niczyjej pomocy wyzwać carat na krwa.

wy bój. Obecnie warunki dla powstania pol­

skiego stokroć są lepsze, gdyż Niemcy i Au- strya walczą z Rosyą o swe istnienie; nie jest to jednak wojna zaborcza o polskie ziemie, lecz:

o zdruzgotanie caratu, by przestał grozić Eu­

ropie. Austrya i Niemcy muszą zwyciężyć, każdy bowiem żołnierz austryacki bez różnicy narodowości i niemiecki doskonale wie, że po zwycięstwie Rosyi knut zapanowałby w całej Europie. Napróżno car śle hordy kozaków i in­

nej dziczy azyatyckiej i europejskiej. Wszyst­

ko to będzie sfarte na proch. Carat musi być zwyciężony. I w tym dziejowym porachunku Zachodu ze Wschodem, kultury z barbarzyń­

stwem, Polacy, czy ma nas zabraknąć? Czy mamy być nieobecni? Z czemże przyjdziemy na przyszły kongres europejski, który będzie stanowić o losach Europy? Cóż odpowiemy,, gdy Europa zapyta: „Polacy, gdzie polski czyn?“ Mamy więc tam iść z pokorną łzą i skamłaniem niewolnika? Nie, stokroć nie!

(19)

19

My musimy wziąć czynny udział w obecnej wojnie, gdyż inaczej czeka nas wieczna nie­

wola i ostateczna zagłada. Na święcie zadar- mo niema nic. Musimy przelewać krew —- nie szczędząc jej bynajmniej. Historya świata pisana jest krwią. Kto nie umie lub nie chce w odpowiedniej chwili przelać swej krwi, ten dobrowolnie wykreśla się z pośród żyjących i staje się trupem gnijącym. A my jeszcze nie jesteśmy trupe/n. Polska krew już się leje.

Od początku wojny żołnierze polscy pod dowództwem Józefa Piłsudskiego toczą boha­

terski bój z Moskalem. Idziemy ramię do ra­

mienia z Austryą i Niemcami w myśl zasady, że wróg mojego wroga jest moim sprzymie-i rzeńcem. Nie Austrya jednak ani Niemcy nas posłały. Nie za austryackie ani niemieckie pie­

niądze został uszeregowany polski żołnierz.

Nakaz mu wręczyły duchy bohaterskich kró­

lów polskich, ich wielkich wodzów i cienie poległych żołnierzy z pod Maciejowic, Gro­

chowa, Ostrołęki i niezliczonych bitw,- stoczo­

nych z Moskalami. Poszedł spełnić testament tych, co na carskich szubienicach, więzieniach, katorgach i na Sybirze oddali żywot swój za wolną Polskę. Pieniądze na polskiego żołnierza dał polski chłop, polski robotnik, mieszczanin, rzemieślnik, urzędnik, właściciel ziemski i

(20)

20

ksiądz; da}y polskie wsie, zarządy miast i gmin, banków i fabryk w Galicyi. Nie niemie­

cki lub austryacki polityk przez szereg lat bu­

dzi} czujność Polaków, dowodząc, że wojna światowa się zbliża i że koniecznością jest stworzenie armii polskiej. Robili to niepodle­

głościowcy polscy. Nic Niemiec ani Austryak organizował i stworzył armię polską. Robił to Józef Piłsudski i on pierwszy poprowadził ją w bój. W szeregach żołnierzy polskich są wszyscy, co najgoręcej po polsku czuć potra­

fią. Jest tam Stefan Żeromski, Wacław Siero­

szewski, Gustaw Daniłowski, Andrzej Strug, Jerzy Żuławski. Nazwiska ich każdy Polak z czcią wymawiać musi, o ile jest Polakiem nietylko z imienia.

Pomyśl węc, wątpiący Polaku, o ile niewo­

la carska doszczętnie nie splugawiia ci' Twej polskiej duszy, z jakiemże1 czołem żyć będziesz w wolnej Polsce, jeżeli Ciebie zabraknie w de­

cydującej chwili w szeregach walczącej Polski!

Pomyśl i zrób polski rachunek sumienia, polską spowiedź!

Kto nieustannemi wojnami niszczył Pol­

skę? Kto przez przekupstwo, fałszywe obictrr- ce, niedotrzymanie przymierza, wszczynanie sporów partyjnych doprowadził Polskę d!o u- padku? Kto przy podziale zagarnął 8/ i o części

(21)

21

państwa Polskiego? Kto po jej upadku na­

tychmiast rozpoczął walkę z wiarą katolicką i językiem polskim? Kto zaludnił Sybir, wię­

zienia i katorgi najlepszymi synami Polski?

Kto konfiskował i kradł polskie majątki naro­

dowe i prywatne? Kto przypędził z całej Ro->

syi stada głodnych szakali do Polski, dając im prawo życia i śmierci nad każdym Polakiem?;

Kto zniszczył nasze szkoły i.wywiózł nam bi­

blioteki i muzea? Kto w ciągu lat 99 od 1815 do 1914 r. w samej Kongresówce w formie podat­

ków, prócz konfiskat i łapówek, wybrał około 10 miliardów .rubli? Kto popierał złodziejstwo, bandytyzm? Kto hodował szpiegów i prowoka­

torów? Kto niszczył zabytki polskiej kultury wszelkiego rodzaju? Kto knutem i bagnetem na­

wracał na prawosławie i carosławie Podlasie, Litwę i Białoruś? Kto shańbił i splugawił pol­

ską duszę? Kto w twoją duszę, wątpiący Pola­

ku, wsączył truciznę niewoli, odbierającą ci wiarę w polski czyn i wolność? Oto grzechy caratu moskiewskiego wobec Polski, wobec każdego Polaka.

Polaku, wstań i wierz! Karząca ręka histo- ryi wypisała już bowiem nad caratem swe nieubłagane biblijne: „Manę, tekel, fares.“ Dziś kiedy zbliża się ostateczna klęska caratu, odpędź od siebie kusicieli ugody! Wszakże* ich

(22)

22

dobrze znasz! Jeżeli jesteś robotnikiem-socya- listą, — to przysięgać ci będą, że ruch zbrojny prowadzą kapitaliści i właściciele ziemscy, by jeszcze gorzej wyzyskiwać robotnika i chłopa.

Jeżeli jesteś przedsiębiorcą, to zaklinać cię bę­

dą, byś miał się na baczności, gdyż na czele ruchu stoją socyaJiści, którzy chcą zniszczyć przemysł krajowy i wzniecić anarchię społe­

czną. Jeżeli jesteś gorliwym katolikiem, powie­

dzą Ci, że na czele ruchu stoją bezbożnicy, któ.

rzy narodowi polskiemu chcą odebrać wiarę.

Jetżeli jesteś wolnomyślny, przekonywać cię będą, że na czele stoją jezuici galicyjscy z ks.

biskupem Sapiehą, którzy chcą zakuć naród polski w pęta średniowiecznego klerykalizmu.

Oto ich drogi i ścieżki! Nauczyli się oni dobrze kłamać od swych bizantyjsko-mongolskich mi­

strzów z nad Newy. Car dał im wszechżan- darmskie odpuszczenie wszystkich grzechów i błogosławieństwo na wszelkie podłości, jakie- mi chcą osłabić wyzwolenie polskiego narodu.

Mickiewicz przeczuł, pisząc: „Glosy ich będą, jak psa szczekanie, który długo, cierpliwie no­

sząc obrożę, gotów kąsać rękę, co ją targa."

W Polsce, w XIX. wieku ludzie innej mia­

ry, niż obecnie, starali się pogodzić Polskę z Rosyą. Książę Adam Czartoryski' poświęcił niemal pól wieku swesgo życia tej sprawie. Mial

(23)

23

wszystkie warunki, by dążenia jego doprowa­

dziły do celu. Był to wielki pan, magnat, jeden z najbogatszych w Polsce i całej Europie, dob­

rze widziany przez Polaków dla zasług wła­

snych i swej rodziny, spowinowacony z kilko­

ma domami panującymi, dobrze znający Rosyę i Rosyan, wychowywał się bowiem w Peters­

burgu na dworze carskim, i co najważniejsze, osobisty przyjaciel cara Aleksandra I., powier­

nik jego najskrytszych, najtajniejszych marzeń.

Zamiaiy Czartoryskiego spełzły na fficzem.

Na kongresie wiedeńskim ustanowiono wpraw­

dzie Królestwo Polskie w dzisiejszej postaci, stało się to jednak nie dzięki Aleksandrowi I., lecz wbrew jego woli.

Istotne zamiary Aleksandra 1. względem Polski były zawsze wrogie. Ody Napoleon I.

tworzył księstwo Warszawskie, chciał mu na­

dać nazwę Polskiego — Aleksander osobiście zwrócił się do Napoleona, prosząc go, by nie nazywał nowopowstającego państwa polskiem, gdyż nietylko naród polski1, ale sama nazwa Polska powinna być na wieki zniszczona. Ody w parę lat później Napoleon nosił się z zamia­

rem zawarcia ścisłego przymierza z Aleksan­

drem I., Aleksandetr zażądał, by w tajnym pa­

ragrafie owego przymierza było zastrzeżenie, że Polska nigdy i pod żadnymi warunkami nie

(24)

24

może być wskrzeszoną. Napoleon odrzucił to żądanie. Oto, jak wyglądają rzeczywiste sym-.

patye do Polski Aleksandra I., owego obłudne­

go greka bizantyjskiego, jak go stale nazywał Napoleon, genialny znawca ludzi.

Czartoryski, mimo swej zażyłości z Aleksan.

drem I., nie potrafił przejrzeć charakteru swe­

go ukoronowanego przyjaciela, to też całym swym wpływeto poparł Rosyę w 1812 roku, kiedy byt Rosyi był zagrożony. Czartoryski swą powagą moralną przeciwdziałał generało­

wi Dąbrowskiemu, twórcy legionów i ks. Jó­

zefowi Poniatowskiemu. Polskie społeczeń­

stwo na Litwie zostało rozdwojonej i nie przy­

jęło armii Napoleona i wojsk polskich całem sercem i z oddaniem. Znaczna część magna- tów i szlachty polsko-litewskiej, ulegając na­

mowom i zapewnieniom Czartoryskiego, po­

parła orężnie sprawę Rosyi, tworząc szereg pułków lekkiej kawaleryi pod wodzą genera­

ła Czaplica, który dał się dobrze we znaki Na­

poleonowi i pod Berezyną omało nie doprowa­

dził armii francuskiej do ostatecznej klęski.

A kto wie, jakby się skończyła wojna 1812 ro­

ku, gdyby Czaplic stanął po stronie Napoleona.

Wszak zwycięska armia rosyjska była niewiele mniej wyczerpana, jak pobita francuska. — W początkch 1813 roku w Kaliszu, gdzie Ale­

(25)

25

ksander I. zawarł przymierze z Prusami dla walki z Francyą, armia rosyjska liczyła 15 ty­

sięcy ludzi. Zasługi więc Czartoryskiego dla Rosyi i Aleksandra I. były olbrzymie, co na kongresie wiedeńskim nie przeszkodziło bynaj­

mniej Aleksandrowi oszukać Czartoryskiego i Polaków w najhaniebniejszy sposób. Czarto­

ryski zrozumiał nakoniec prawdziwe iin*encye Moskwy dla Polski i w rewolucyi 1830 roku objął ster rządu rewolucyjnego. Umarł na wy­

gnaniu we Francyi, skazany zaocznie przez bra­

ta swego przyjaciela, cara Mikołaja I., na śmierć przez powieszenie. Taki był koniec pierwszego zwolennika ugody polsko-rosyjskiej.

Nie mniej tragicznym był los innego krzewi­

ciela tej idei, ks. Ksawerego Lubeckiego. Jako zakładnik wzięty do Petersburga przez Katarzy­

nę II., wychowany w korpusie paziów, oficer armii rosyjskiej, walczącej z Francyą we W ło­

szech, udekorowany został orderem św. Jerzego przez największego wodza Rosyi, Suworowa.

Nigdy nie padł na niego ani cień podejrzenia o nielojalność względem caratu. W 1812 roku, będąc marszałkiem szlachty gubernii grodzień­

skiej okazał armii rosyjskiej w dostawie żywno­

ści nieocenione usługi. Doskonały znawca Ro­

syi, stosunków’ dworu petersburskiego, umiai on dawać sobie radę z Rosyanami, jak nikt

(26)

26

z Polaków ani przed nim, ani po nim. Jako mi­

nister skarbu Królestwa Polskiego położy! pod­

waliny pod późniejszy rozwój przemysłu. Te zasługi jego na tem polu zostaną na zawsze w pamięci każdego Polaka. Stosunek jego do cara Mikołaja I. był możliwie najlepszy. Jeden Lubecki, opierając się na swój wpływ na cara, mógł sobie lekceważyć kaprysy i gniew wielkie­

go księcia Konstantego, naczelnego wodza armii polskiej. Mikołaj 1., zachwycony bystrością Lubeckiego i przekonany niezłomnie o jego bezwzględnej lojalności względem caratu, w przystępie szczerości zapewnił go, że zawsze może śmiało i otwarcie mówić mu, co myśli, nie krępując się bynajmniej etykietą, chociaż­

by w formie: „Ty wriosz Nikołaj11 (Kłamiesz, Mikołaju!). Zdaje się, żaden car nie ośmielił swojego ministra do większej poufałości, jak Mikołaj I. Lubeckiego.

W 1830 roku podczas rewolucyi odegrał Lu­

becki rolę, podobną do roli1 Czartoryskiego w 1812 r. Był hamulcem ruchu rewolucyjnego, doradzał paktowanie z Mikołajem w nadziei, -żo, być może, uda się osiągnąć przyłączenie Litwy do Królestwa, a w najgorszym razie au­

tonomia Królestwa zostanie zagwarantowana przez Mikołaja I. Car chętnie nawiązał ukła­

dy dla zgromadzenia większych mas wojen­

(27)

27

nych celem zgniecenia rewolucyil Lubecki, mi­

mo całej swej bystrości i przebiegłości, dał się wywileść Mikołajowi I. w pole. Gdy zaś w kilka lat po upadku powstania 1830—31 roku ośmielił się przypomnieć Mikołajowi I., że rzą­

dami Paszkiewicza i jego siepaczy nie da się rozstrzygnąć sprawy polskiej, caT przerwał mu i zagroził Sybirem. Lubecki wyrzekł się wszelkich złudzeń, opuścił Petersburg i umarł w zapomnieniu na Litwie.

Trzeci z ugodowców, margrabia Aleksan.

der Wielopolski, nie był szczęśliwszy od swych poprzedników na ciernistej drodze ugody z ca­

ratem. Rozwinął on program slowianofilstwa polskiego i zupełnej zgody z Rosyą. Ruch na­

rodowy 1861 roku wyniósł go na widownię dziejową. Powołany przecz cara Aleksandra II.

do Petersburga, potrafił zdobyć poparcie kół słowianofilskich, sfer dworskich, sympatyę carowej i zaufanie cara. Mianowany naczelni­

kiem władz cywilnych w Królestwie, przywiózł do Warszawy znaczne ustępstwa pod wzglę­

dem narodowym i politycznym. Z energią go­

dną podziwu wziął się do usunięcia systemu ks. Paszkiewicza i jego kreatur. Ugody polsko- rosyjskiej jednak nie przeprowadził. Gdy tylko bowiem minęło niebezpieczdństwo wojny eu­

ropejskiej z powoda sprawy polskiej, carat

(28)

28

uznał działalność Wielopolskiego za zupełnie zbyteczną. Wielopolski, zdając sobie z tego sprawę, podał się do dymisyi i umarł na do- browolnem wygnaniu w Niemczech, przeklina­

ny przez Polaków. W powstaniu 1863 r. odegrał taką samą rolę, jak Czartoryski w 1812 r., a Lubecki w 1830 r.: rozdwoił i sparaliżował si­

ły powstającej Polski, ułatwił Moskwie zwy­

cięstwo. Okazało się po raz trzeci w wieku XIX., że nie można godzić Polski z Rosyą, nie można być lojalnym carskim poddanym i dob­

rym Polakiem. Nie można jednocześnie służyć Bogu i dyabłu.

Jeżeli Czartoryskiemu, Lubeckiemu i Wielo­

polskiemu nie udało się pogodzić Polski z Ro­

syą, mimo ich wpływów, jakie dawało im uro­

dzenie, nazwisko, stanowisko, zasługi i zdolno­

ści osobiste, to cóż można powiedzieć o ich dzi­

siejszych nieudolnych naśladowcach? Czy mo­

żna ich równać pod jakimkolwiek bądź wzglę­

dem? Czy choć na sekundę można przypu­

szczać, by to, co okazało się niemożliwem dla wielkich postaci historyi polskiej XIX. wieku, okazało się możliwem dla grupy drugorzędnych dziennikarzy i adwokatów, karłów politycznych, ograniczonych lub nikczemnych? Wszakże ich to mial na myśli prof. Kapustin, gdy po mowie w Dumie petersburskiej jednego z ich przed­

(29)

29

stawicieli, powiedział, że widzi teraz, że knut w stosunku do Polaków to nie jest zla rzecz, byleby tylko nie w rękach pijanego kozaka. Oto rosyjska ocena mądrej „polskijej“ polityki tych najnowszych ugodowców.

Idea pogodzenia Polski z Rosyą jest niemo­

żliwą do urzeczywistnienia, ponieważ istnieje czynnik potężniejszy od wszystkich ca­

rów, dyplomatów i ministrów, zakładający sta­

nowczy protest przeciwko tej idei. Tym czyn­

nikiem jest historya. — Polska prowadziła nie­

ustanne walki z Rosyą. Musiała je prowadzić, była bowiem ostatnią placówką Zachodu, Ro­

sya forpocztą Wschodu.

Nasza cywilizacya i kultura ma swoje źró­

dło w Rzymie, rosyjska w Bizancyum. My z Moskwą mamy tylko pokrewieństwo języko­

we, poza tem absolutnie nic — same przeci­

wności.

Na języku, na filologii nikt nie opierał poli­

tyki. Irlandczycy utracili swój język, mówią po angielsku, a nienawidzą Anglii. By usprawie­

dliwić „słowiaństwo“ w polityce polskiej, trze­

ba odrobić całą historyę polską, potępić całą naszą przeszłość, wyrzec się jej i zdeptać, uznać wszystkich naszych królów, mężów sta­

nu i wodzów za ludzi zgoła pozbawionych ro­

zumu. A przecież jest to niemożliwe nawet dla

(30)

30

stu carskich przysaęg i stu manifestów, ogło­

szonych choćby przy dzwonach wszystkich cerkwi w całej prawosławnej Rosyi.

Moskwa doskonale to rozumie, dlatego tak serdecznie, tak szczerze nienawidzi nas, naszą przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Niena­

widzi nas rząd i naród moskiewski. Tak by­

ło zawsze. W literaturze rosyjskiej, która naj­

lepiej odzwierciadla duszę narodu, nie znajdzie o nas ani jednego dobrego słowa. Puszkin, w młodości przyjaciel Mickiewicza, Gogol, Do­

stojewski i Gorkij są dla nas zarówno wrogo usposobieni, jak Katkow, Aksakow lub pierwszy lepszy Iwan Iwanowicz z szarego tłumu mo­

skiewskiego.

Ta zadziwiająca zgodność nie jest przecież przypadkową, nie jest jakąś niepojętą igraszką losu. Taki Dostojewski, który w każdym zbro­

dniarzu, w każdym łotrze umiał dopatrzyć choć iskierkę człowieczeństwa i wzbudzić do nich sympatyę, jako do nieszczęśliwych ofiar, w jednych tylko Polakach, powstańcach, swych współtowarzyszach katorgi na Sybitrze nie dopatrzył się niczego, prócz pychy i dumy. — Inaczej, lecz nie lepiej, przedstawia nas piewca bosiaków rosyjskich — Gorkij. — Tołstoj, apo­

stoł ewangeliczndj prostoty, nie rozumiał pa- tryotyzmu polskiego narodu, natomiast radził

(31)

31

pokornie znosić zlo, nie sprzeciwiać mu się.

Od Moskwy niema dla nas ani jednego promy­

ka nadziei i być nie może, ponieważ my nale­

żymy do kultury Zachodu, — Moskwa do Wschodu.

Obecna wojna jest więc wojną Europy z Azyą, kultury z barbarzyństwem. Chodzi o to, czy Europa, jak to się obawiał Napoleon I., ma zostać kozacką. Przymierze Francyi i Anglii nie zmienia w niczem postaci rzeczy. W razie zwycięstwa Moskwy, Francya byłaby pokor­

nym wasalem caratu, Anglia zaś, jako nie mająca st'alej armii lądowej, jest za słaba, by skutecznie przeciwdziałać Moskwie.

Obojętnymi widzami w tej wojnie być nie możemy, gdyż i tak ludność polska i kraj nasz ponosi od samego początku walki ofiary, które niesie z sobą każda wojna. Jeżeli nie weźmie-:

my udziału, jako współwalczący, obcy bez nas będą stanowić o nas. Musimy stanąć po stronie Austryi i Niemiec, po stronie Zachodu przeciw­

ko Wschodowi, przeciwko Azyi. Tak nam na­

kazuje uczynić cała nasza przeszłość history­

czna, wszystkie tradycye naszych walk o wol­

ność z Moskwą, obowiązek względem siebie samego i przyszłej Polski i chłodny obrachu­

nek polityczny.

Po stronie Rosyi ten tylko z Polaków sta-

(32)

32

nąć może, którego Moskale wywłaszczyli z je­

go polskiej duszy, dla którego gubernator mo­

skiewski większą stanowi powagę, niż Ko­

ściuszko, ks. Józef Poniatowski i Dąbrowski, dla którego rozkaz’ żandarma zawiera więcej mądrości, niż wszystkie dzieła Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego. Zwycięska, wolna Polska załatwi się z nimi!

Polacy! Odrzućcie więc precz wszelkie wąt­

pliwości, wszelką opieszałość; pomnóżcie sze­

regi walczących! Hańbę tyloletniej niewoli mu­

simy zmyć moskiewską krwią! Miara zbrodni caratu już się dopełniła. Już się ma ku końcowi panowanie moskiewskiego potwora. Los nas woła, by z bronią w ręku dać świadectwo, że Polska ma prawo i chce być wolną.

Biblioteka Śląska w Katowicach Id: 0030000674778

I 79303

Cytaty

Powiązane dokumenty

Na niektóre przedstawione zagadnienia można mieć odmienny pogląd (np. przedstawio- ne etymologie, wciąż dyskutowane koncepty drogi Ario-Sło- wian z Azji do Europy itp.),

dziwym (buon fresco), ta technika jest najtrwalszą i tak samo odznacza się jasnymi kolorami jak fresk prawdziwy.. Technika ta jest w zasadzie połączeniem

Instrukcje bezpieczeństwa pożarowego, znaki ewakuacyjne i oświetlenie awaryjne .... Instrukcja bezpieczeństwa

skiwania wszystkich, do zdobycia pewnych sum pieniężnych, które w rezultacie idą na zrealizowanie programu Ligi, ale o ile istnieją jednostki, które chcą zapoznać

wszyscy druhowie i druhny przy spotkaniu pozdrawiają się wzajemnie, bez względu na to, czy należą do jedne­. go, czy też do różnych

Szkolna fizyka powinna ich na całe życie nauczyć tego, co w fizyce samej jest najważniejsze i co z fizyki uczy- niło prawdziwą i trudną do zdetronizowania królową nauk, a

Na jego podstawie można stwierdzić, czy bodźce generowane przez stymulator docierają poprzez elektrodę do serca, ale tylko w sytuacji, kiedy naturalny rytm jest wolniejszy

Przedstawienie zaczęło się więc oryginalnie i wesoło, a biorąc pod uwagę skłonność Wiszniewskiego do śmiechu, toczyło się już w narastającej coraz