• Nie Znaleziono Wyników

Depresja jako element naznaczenia niepełnosprawności człowieka

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Depresja jako element naznaczenia niepełnosprawności człowieka"

Copied!
17
0
0

Pełen tekst

(1)

Wydzia³ Pedagogiki i Psychologii Zak³ad Psychologii Klinicznej

M A £ G O R Z ATA S T E Æ

Depresja jako element naznaczenia niepe³nosprawnoœci cz³owieka

Depression as a component of stigmatization of human disability

Jest porêcz ale nie ma schodów Jest ja Ale mnie nie ma Rafa³ Wojaczek, Sezon, 1965

W P R O WA D Z E N I E

Niepe³nosprawnoœæ kojarzona jest zwykle z trwa³ym fizycznym kalectwem uniemo¿liwiaj¹cym lub powa¿nie ograniczaj¹cym kontakt jednostki ludzkiej z otaczaj¹cym œwiatem równie¿ w kontekœcie funkcjonowania spo³ecznego i zawodowego. Oczywiœcie skojarzenie to znajduje swoje odzwierciedlenie w rzeczywistoœci, niemniej jednak nie wystarcza do stworzenia pe³nej i, co wiêcej, wyczerpuj¹cej definicji niepe³nosprawnoœci. Nie obejmuje ono bowiem tej sfery dzia³ania cz³owieka, która decyduje o tym, i¿ stanowi on jednostkê œwiadom¹ i zdoln¹ do podejmowania konstruktywnej i celowej aktywnoœci.

Sfer¹ t¹ jest ludzka psychika, bêd¹ca nieodzownym elementem funkcjonowania (nie istnieje mo¿liwoœæ zaistnienia cz³owieka tylko w rozumieniu fizycznym;

zawsze jest on swoist¹ ca³oœci¹ obejmuj¹c¹ zarówno cielesnoœæ, jak i psychikê, nawet wtedy, kiedy jedna z tych sfer lub obydwie sfery s¹ w jakiœ sposób

U N I V E R S I T A T I S M A R I A E C U R I E - S K £ O D O W S K A L U B L I N – P O L O N I A

VOL. XXIII SECTIO J 2010

(2)

ograniczone czy te¿ „uszkodzone”). Definicja niepe³nosprawnoœci musi wiêc obejmowaæ co najmniej dwa aspekty: fizyczny i psychiczny. O fizycznej niepe³nosprawnoœci mo¿na mówiæ wtedy, kiedy sprawnoœæ cz³owieka ogra- niczona jest w jakimœ zakresie w zwi¹zku z trwa³ym uszkodzeniem lub utrat¹ danej czêœci cia³a. Niepe³nosprawnoœæ psychiczna odnosiæ siê bêdzie z kolei do okreœlonej straty, zaburzenia lub ograniczenia wydolnoœci w sferze ludzkiego funkcjonowania psychicznego.

Z zagadnieniem niepe³nosprawnoœci œciœle zwi¹zane jest zjawisko nazna- czania. Osoby niepe³nosprawne, w³aœnie ze wzglêdu na widoczne deficyty w zakresie sprawnoœci i zdolnoœci radzenia sobie, nara¿one s¹ na spostrzeganie ich (a w zwi¹zku z tym tak¿e traktowanie) przez ogó³ spo³eczeñstwa, do którego przynale¿¹, inaczej ni¿ jego pozostali cz³onkowie. Od zarania dziejów bowiem to, co inne, lub po prostu nieznane, budzi obawê, zaniepokojenie, lêk oraz inne negatywne emocje i uczucia. Te z kolei generuj¹ okreœlone postawy oraz zachowania wobec tego, co nieznane. Z tym te¿ procesem zwi¹zane jest m.in.

zjawisko naznaczania (stygmatyzacji) oraz towarzysz¹cego mu samonaznacza- nia dokonywanego przez osoby niepe³nosprawne zarówno w sensie fizycznym, jak i psychicznym. To z kolei rodzi wiele problemów, z którymi boryka siê bardzo wielu chorych, ich rodziny, jak te¿ pomagaj¹cych im specjalistów.

W dobie rozwoju nowoczesnej psychiatrii, psychologii oraz nauk im pokrewnych problem ten staje siê szczególnie ra¿¹cy, gdy¿ skutkuje kon- sekwencjami tak diagnostycznymi, jak i terapeutycznymi, w zwi¹zku z czym bezpoœrednio dotyka ¿ycia pacjenta.

E W O L U C J A P O G L ¥ D Ó W N A O P I S C Z £ O W I E K A W P S Y C H I AT R I I

Podobnie jak w ka¿dej dziedzinie nauki tak te¿ w psychiatrii oraz pokrewnej jej psychologii na przestrzeni historii dokonywa³y siê rozliczne zmiany w spo- strzeganiu tego, czym tak naprawdê jest ludzka natura, jak j¹ opisaæ i zrozumieæ.

Oczywiœcie nale¿y mieæ na uwadze, i¿ psychiatria i psychologia nie narodzi³y siê z ideologicznej pró¿ni. Wp³yw ogólnie obowi¹zuj¹cych trendów myœlowych oraz kulturowych daje siê odnotowaæ w ca³ej zawi³ej historii ustalania granic pomiêdzy psychicznym zdrowiem czy te¿ norm¹ a chorob¹ i patologi¹. St¹d te¿

nale¿y mieæ na wzglêdzie, i¿ wypracowane w toku ewolucji pogl¹dów na ludzk¹ naturê ujêcia teoretyczne stanowi¹ niejako wypadkow¹ wielu wieków tradycji, i choæ podlega³y z czasem zmianom oraz mniej lub bardziej trafnym reinter- pretacjom, nie utraci³y do chwili obecnej ca³kowicie si³y swego oddzia³ywania.

Tak jak grecka mitologia nadal stanowi fundament nowoczesnego humanizmu, tak minione czasy refleksji nad tym, czym jest ob³êd i zdrowie psychiczne, stoj¹

(3)

na pozycji antenatów wobec wspó³czesnych koncepcji dotycz¹cych pogl¹dów na naturê ludzkiej psychiki.

Poniewa¿ artyku³ dotyczy naznaczania ludzkiej niepe³nosprawnoœci psy- chicznej, poni¿ej przedstawiony zostanie skrócony rys historyczny maj¹cy wyjaœniæ, jak kszta³towa³y siê pogl¹dy na naturê ludzkich zaburzeñ psychicz- nych w obliczu najwa¿niejszych paradygmatów naukowych.

Mo¿na powiedzieæ, ¿e ca³¹ znan¹ historiê psychiatrii zdominowa³y dwa pogl¹dy kszta³tuj¹ce obraz ludzkiej natury na przestrzeni wieków. Pierwszym z nich jest siêgaj¹ce czasów staro¿ytnych biologiczno-mechanistyczne ujêcie psychiki jako wypadkowej procesów cielesnych, organicznych, a wiêc tak¿e mózgowych, zaœ drugim – ujêcie spo³eczne, akcentuj¹ce rolê wp³ywu g³ównie czynników socjologicznych na kszta³towanie siê kolorytu nastroju, jak równie¿

jakoœci funkcjonowania procesów czynnoœciowych czy po prostu „nerwów”

(por. Shorter 2005). Pogl¹dy te przeplata³y siê ze sob¹ w rywalizacji o to, który z nich najpe³niej wyra¿a mo¿liwoœæ zrozumienia niezrozumia³ych dot¹d i w tym sensie przera¿aj¹cych chorób psychicznych. Z tego punktu widzenia stanowi¹ one dwa g³ówne paradygmaty psychiatrii i psychologii.

Wiod¹cy prym do pocz¹tku XX wieku ortodoksyjny biologizm, pragn¹c odkryæ zwi¹zek mózgu i umys³u, koncentrowa³ swoje wysi³ki na rozwoju metody kliniczno-patologicznej i próbach powi¹zania „ob³êdu” rozumianego dotychczas raczej w kategoriach magiczno-opêtañczych z medycznym modelem wyjaœniania nieprawid³owoœci w funkcjonowaniu. Nale¿y zauwa¿yæ, i¿ pocz¹tkowo praktyka psychiatryczna by³a w³aœciwie wyrazem osobistych zainteresowañ lekarzy (zwa- nych ze wzglêdu na swoje zainteresowania alienistami) takich specjalnoœci jak neurologia ni¿ pe³noprawn¹ dziedzin¹ medycyny (Shorter 2005).

Jak zauwa¿a E. Shorter (2005), do koñca XVIII wieku, a zatem do czasu wyodrêbnienia siê psychiatrii jako nauki, chorych traktowano bezdusznie i bru- talnie, sprawuj¹c nad nimi nadzór w instytucjach na miarê s³ynnego Bethlem.

Miejsca te nie by³y niczym wiêcej ni¿ przytu³kami maj¹cymi za zadanie rozwi¹zaæ problem rzeszy bezdomnych ludzi cierpi¹cych na psychozy lub choroby otêpienne, którymi nie chcia³a, lub z jakichœ wzglêdów nie mog³a zajmowaæ siê w³asna rodzina. W zwi¹zku z brakiem jednoznacznego i jedno- rodnego pogl¹du na etiologiê „ob³êdu” o leczeniu chorób umys³owych nie mog³o byæ mowy, zaœ tradycyjnie i konserwatywnie nastawione spo³eczeñstwo nie mia³o ¿adnego interesu w próbie przywracania na ³ono ¿ycia jednostek, których zachowania by³y nie tylko niezrozumia³e, ale wrêcz budz¹ce grozê ze wzglêdu na nieprzewidywalnoœæ. Jedynymi œrodkami, jakie stosowano wobec cho- rych, by³o wiêc g³odzenie, trzymanie w zimnych pomieszczeniach, podawanie silnie dzia³aj¹cych leków przeczyszczaj¹cych, bicie i krêpowanie (Gutowska 2006).

(4)

Zasadne wydaje siê przypuszczenie, i¿ celem stosowania tego typu œrodków by³o jedynie uspokojenie lub ukaranie osób chorych.

Mo¿na domniemywaæ, ¿e g³ównie za spraw¹ z³ej s³awy instytucji nadzo- ruj¹cych chorych psychicznie, jak to ma miejsce w przypadku wspomnianego ju¿ wczeœniej oœrodka Bethlem, obraz choroby psychicznej w szeroko pojêtej kulturze (która, b¹dŸ co b¹dŸ, silnie kszta³tuje postawy spo³eczeñstwa, jednoczeœ- nie stanowi¹c Ÿród³o stereotypizacji obrazu szaleñstwa), sta³ siê jednoznacznie negatywny. Jak wspomina E. Shorter (2005, s. 15), „okreœlenie »Bedlam« do dziœ kojarzy siê z szaleñstwem, nad którym nikt nie panuje”, zaœ sam szeroko rozumiany azyl dla ob³¹kanych zyska³ powszechny statut „ludzkiego zoo, czy [...] gabinetu osobliwoœci” (Porter 2003, s. 85), w którym osoby chore „wysta- wiane” s¹ na widok publiczny w celu przestrogi lub dania moralnego przyk³adu.

Mo¿na zastanawiaæ siê nad s³usznoœci¹ tego typu praktyk, które prawdo- podobnie nie tylko nie podbudowywa³y nikogo moralnie, ale wzbudza³y jeszcze wiêkszy lêk spo³eczeñstwa przed tajemnicz¹ chorob¹, która w oczach ówczesnej purytañskiej socjety w sposób nieodwracalny zniewala³a umys³ i odbiera³a kontrolê nad zachowaniem, a zatem mo¿liwoœci¹ kszta³towania swojego ¿ycia i – co wiêcej – swojej to¿samoœci w duchu i granicach obowi¹zuj¹cych norm.

O nieludzkim traktowaniu pacjentów w murach instytucji nadzorczych dowiadujemy siê tak¿e z relacji samych pacjentów, wœród których nie mog³o zabrakn¹æ pisarzy, poetów i innych wiod¹cych „beztroskie”, a wiêc nieakcepto- wane spo³ecznie ¿ycie artystów. R. Porter (2003) podaje przyk³ad Johna Perce- vala, autora ksi¹¿ki A Narrative of the Treatment Received by a Gentleman, During a State of Mental Derangement z 1838 roku, bêd¹cej pamiêtnikiem i zarazem gorzk¹ relacj¹ z pobytu w przytu³ku, w którym personel nie tylko nie s³ucha³ próœb pacjentów, ale wrêcz nie traktowa³ ich jak istot ludzkich maj¹cych realne potrzeby, pragnienia czy obawy.

Podsumowuj¹c, biologiczny nurt w psychiatrii doprowadzi³ do zakrojonej na szerok¹ skalê instytucjonalizacji, a ta z kolei do wyalienowania pacjentów oraz ich negatywnej stygmatyzacji przez spo³eczeñstwo opieraj¹ce swoje oceny na tradycyjnej polaryzacji s¹dów podkreœlaj¹cej przepaœæ dziel¹c¹ jakkolwiek pojête zdrowie psychiczne od choroby.

Wyodrêbnianie siê nowego paradygmatu propaguj¹cego ujêcie ob³êdu jako mo¿liwego do wyleczenia zaburzenia psychicznego datuje siê na koniec drugiej po³owy wieku XVIII. Okres terapeutycznego optymizmu i reformatorskiej filozofii leczenia zaburzeñ psychiatria zawdziêcza pogl¹dom takich uczonych, jak W. Battie, P. Pinel, V. Chiarugi czy J. Esquirol, którzy mocno wierzyli w mo¿liwoœæ terapii osób cierpi¹cych na choroby psychiczne, m.in. dziêki tzw.

oddzia³ywaniom „moralnym”, bêd¹cym pierwowzorem wspó³czesnej psycho-

(5)

terapii opartej na leczniczym znaczeniu relacji terapeutycznej powstaj¹cej miêdzy lekarzem a pacjentem (Shorter 2005). I choæ terapia moralna w zasadzie znik³a z psychiatrii tak szybko, jak siê pojawi³a, jej wp³yw na œwiadomoœæ lekarzy, a w zwi¹zku z tym tak¿e spo³eczeñstwa by³ bardzo istotny. Psychiatrzy zwrócili siê w stronê poszukiwania nowych dróg leczenia, zaœ widmo dotych- czas nieuleczalnej biologicznie uwarunkowanej choroby psychicznej jako swo- istego wyroku sta³o siê mniej wyraziste, ustêpuj¹c miejsca wrêcz po¿¹danym diagnostycznie „chorobom nerwowym”.

W zwi¹zku z zerwaniem z nieuleczalnoœci¹ i niejako konstytucjonalnoœci¹ chorób psychicznych pojawi³a siê nadzieja na zmazanie winy za chorobê z samego cierpi¹cego na ni¹ cz³owieka. Idea winy za chorobê psychiczn¹ pokutowa³a w psychiatrii bardzo d³ugo dodatkowo podtrzymywana przez reli- gijne spo³ecznoœci oraz przywi¹zanych do koncepcji metafizycznej duchowoœci religijnych dzia³aczy, takich jak J. C. A. Heinroth, który uznawa³ wszelkie zaburzenia psychiczne za œwiadome, wynikaj¹ce ze z³ej woli danej osoby, a zatem grzeszne postanowienia (Porter 2003).

Jednoznaczne zerwanie z mechanistycznym paradygmatem psychiatrii dokona³o siê oko³o roku 1780 za spraw¹ W. Cullena i T. Arnolda, którzy zwrócili siê w rozpatrywaniu genezy ob³êdu w stronê samej psychiki, a zatem umys³u, zw³aszcza w aspekcie dynamiki procesów myœlowych, kojarzeniowych, jak te¿

afektywnych (Porter 2003). Przynios³o to nadziejê na mo¿liwoœæ poradzenia sobie z zaburzeniami, opieraj¹c siê na metodach typowo psychologicznych, niewymagaj¹cych podejmowania drastycznych œrodków nadzorczych.

Nowy paradygmat umo¿liwi³ tak¿e podjêcie kwestii uwyraŸnienia dycho- tomii pomiêdzy przera¿aj¹cymi z powodu widma genetycznego obci¹¿enia chorobami psychicznymi a chorobami nerwów, których diagnozê przyjmowano z kolei wrêcz z zadowoleniem i dum¹. Choroby nerwów, jakkolwiek uci¹¿liwe, sta³y siê szybko œwiadectwem charakterystycznej dla ówczesnej arystokracji

„superwyrafinowanej wra¿liwoœci” (Porter 2003, s. 100). Jak zauwa¿a E. Shorter (2005, s. 134) „choroba psychiczna zaczê³a byæ synonimem nie- ub³aganego, dziedzicznego szaleñstwa, a choroba nerwowa oznacza³a orga- niczne schorzenie nerwów, które nie musia³o byæ wcale dziedziczne i nie zagra¿a³o ma³¿eñskim planom niczyich córek”.

Wynikiem przemian w rozumieniu genezy zaburzeñ psychicznych by³a tak¿e zakrojona na szerok¹ skalê XIX-wieczna walka z instytucjonalizacj¹.

Otwarte zak³ady psychiatryczne sta³y siê istotnym elementem destygmatyzacji chorych. Wspomagane dodatkowo przez lokowanie pacjentów w maj¹cych siê nimi opiekowaæ rodzinach stanowi³y fundament psychiatrii spo³ecznej i œrodo- wiskowej (Shorter 2005).

(6)

Kolejnym krokiem by³o powstanie ruchu antypsychiatrycznego, który sta- nowi³ ostr¹ opozycjê wobec psychiatrii naukowej, autorytatywnej, narzucaj¹cej osobom uznawanym za chore „piêtno” w postaci diagnostycznej etykiety, maj¹cej tworzyæ obraz patologii tam, gdzie co najwy¿ej mo¿na mówiæ o niesto- sowaniu siê do ogólnie przyjêtych norm. T. Szasz, E. Goffman czy R. D. Laing g³osili pogl¹d, i¿ zak³ad psychiatryczny nie jest niczym wiêcej ni¿ „instytucj¹ totaln¹”, w obrêbie której rozpoznaje siê choroby psychiczne po to, by ograni- czaæ tych, którzy nie mieszcz¹ siê w w¹skich ramach systemu norm i dopusz- czalnego poziomu spo³ecznej tolerancji (Shorter 2005). Pomimo niemo¿liwoœci jasnego zdefiniowania, czym tak naprawdê mia³ byæ ruch antypsychiatryczny (Szasz 2008, s. 80), jego przedstawicielom uda³o siê wzbudziæ w spo³eczeñstwie poczucie, i¿ praca psychiatry polega g³ównie na stosowaniu nieuzasadnionego przymusu przez narzucanie diagnostycznych etykiet w celu despotycznego rozporz¹dzania wra¿liwymi, niedostosowanymi do wymogów realnego œwiata jednostkami, co równoczeœnie poczytywane by³o przez wiod¹cych antypsy- chiatrów za wyraz choroby nêkaj¹cej sam¹ psychiatriê (Berlim i in. 2003).

Wszystkie wspomniane przemiany doprowadzi³y do zupe³nie nowego tren- du w psychiatrii (a tak¿e neurologii i neuropsychologii), o którym mimo i¿ nie mówi siê jeszcze w kategoriach paradygmatu, to staje siê on tendencj¹ wyraŸn¹, maj¹c¹ coraz wiêksze grono zwolenników. Trend ten zwykle okreœla siê mianem nurtu romantycznego uznaj¹cego holistyczn¹ koncepcjê jednostki ludzkiej jako psychofizycznej ca³oœci definiowanej po czêœci przez niepowtarzaln¹ to¿sa- moœæ. Do najbardziej znanych przedstawicieli niniejszego nurtu zalicza siê s³ynnego radzieckiego neurologa i neuropsychologa A. R. £uriê. Stara³ siê on dociekaæ zasad dzia³ania ludzkiego mózgu na podstawie analizy nie tylko klinicznej symptomatologii, ale tak¿e historii ¿ycia jednostek ludzkich, pacjen- tów, których traktowa³ i opisywa³ z wielk¹ wnikliwoœci¹ i szacunkiem. Podobnie czyni O. Sacks, twórca „neurologii ulicznej” opartej na badaniach w naturalnym dla chorego otoczeniu, z poszanowaniem jego osobistej godnoœci i wartoœci jako spójnego jestestwa, którego ujêcie w sposób analityczny i fragmentaryczny by³oby powa¿nym artefaktem (Kaczmarek 2002). O. Sacks (1994, s. 14) wychodzi bowiem z za³o¿enia koniecznoœci rozwijania „neurologii to¿samoœci”, twierdz¹c, i¿ „chc¹c znów umieœciæ cierpi¹cy, zraniony, walcz¹cy ludzki pod- miot w centrum uwagi, musimy pog³êbiæ historiê przypadku, zamieniæ j¹ na opowieœæ. Tylko wtedy bêdziemy mieæ »jego«, czy »j¹« tak samo jak »to«, prawdziw¹ osobê, pacjenta w odniesieniu do choroby, do tego, co fizyczne”.

W niniejszy nurt wpisuje siê tak¿e K. R. Jamison, która bêd¹c uznanym autorytetem w dziedzinie znajomoœci choroby afektywnej dwubiegunowej, otwarcie przyzna³a siê do cierpienia na tê w³aœnie chorobê, dowodz¹c jedno-

(7)

czeœnie, ¿e otwarta dyskusja nad problemami psychicznymi zwyczajnych ludzi jest istotnym elementem walki z piêtnem choroby psychicznej (Jamison 2006).

Ostatecznie wydaje siê, ¿e pogl¹dy na chorobê psychiczn¹ jako rodzaj niepe³nosprawnoœci czy niepe³nowartoœciowoœci ludzkiej powoli odchodz¹ do lamusa. Ewolucja, jaka dokona³a siê na przestrzeni wieków w psychiatrii oraz naukach pokrewnych, wiedzie od demonizacji psychicznej niesprawnoœci cz³o- wieka do jej akceptacji oraz zrozumienia. Niestety, proces ten nie odbywa siê bezproblemowo. Zjawiska takie jak dyskryminacja, stygmatyzacja czy etykie- towanie pozostaj¹ aktualnie pal¹cym problemem diagnostyki psychiatrycznej.

Pomimo wzrostu œwiadomoœci, jak równie¿ poparcia ze strony œrodowisk naukowych tych koncepcji, które chorobê psychiczn¹ zrównuj¹ pod wzglêdem charakterystyki z niestygmatyzuj¹c¹ chorob¹ somatyczn¹, zdecydowana wiêk- szoœæ spo³eczeñstwa, w tym pacjentów i opiekuj¹cych siê nimi lekarzy, odnosi siê do problemu chorób natury psychicznej z rezerw¹ i nieskrywanymi, ale te¿

nie do koñca uzasadnionymi obawami.

S T Y G M AT Y Z A C J A J A K O „ P R O D U K T U B O C Z N Y ” R O Z P O Z N A N I A

Osoby cierpi¹ce na zaburzenia i choroby psychiczne zmuszone s¹ zwykle do radzenia sobie z rozlicznymi problemami.

Podstawow¹ trudnoœci¹, z jak¹ musz¹ zmagaæ siê niemal¿e codziennie, jest szeroki zakres symptomów, których wystêpowanie nierzadko nie tylko dezor- ganizuje ¿ycie, ale tak¿e ogranicza kontakty spo³eczne, powoduje deterioracjê wiêzi rodzinnych oraz rozpad zawodowej aktywnoœci, w zwi¹zku z czym powa¿nie obni¿a jakoœæ ¿ycia.

Dodatkowym obci¹¿eniem dla pacjentów psychiatrycznych jest sam fakt cierpienia na chorobê psychiczn¹, która w wiêkszoœci spo³eczeñstw nadal po- strzegana jest w sposób zdecydowanie negatywny (Rush i in. 2005). W zwi¹zku z tym faktem problem stygmatyzacji czy te¿ naznaczania osób chorych psy- chicznie staje siê istotnym elementem problematyki dotycz¹cej psychicznej niepe³nosprawnoœci. Dzieje siê tak choæby dlatego, ¿e proces naznaczania nie pozostaje bez wp³ywu na aktywnoœæ osób chorych pod wzglêdem szukania pomocy medycznej, zatrudnienia, zakwaterowania, czy te¿ po prostu szeroko pojêtego wsparcia spo³ecznego. Mo¿na spodziewaæ siê, i¿ deficyty odnotowane na wspomnianym powy¿ej poziomie bêd¹ mia³y du¿e znaczenie dla terapii zaburzeñ ze wzglêdu na fakt wtórnego pog³êbiania objawów chorobowych.

W œwietle tych¿e ustaleñ warto zastanowiæ siê, czym jest naznaczanie (stygmatyzacja) chorych psychicznie, jakie s¹ jej mo¿liwe Ÿród³a, potencjalne konsekwencje oraz powi¹zania.

(8)

E. Goffman definiuje sam¹ stygmê (naznaczenie) jako cechê g³êboko dyskredytuj¹c¹, zaœ proces stygmatyzowania (naznaczania) jako interaktywny proces spo³eczny (Gray 2002).

E. Scambler z kolei spostrzega stygmê jako ka¿d¹ podstawowa cechê czy zaburzenie naznaczaj¹ce jednostkê, co powoduje, ¿e ró¿ni siê ona od innych ludzi w stopniu niemo¿liwym do zaakceptowania. Dodatkowo na podstawie badañ w³asnych wyró¿nia on dwa rodzaje stygmy, które mog¹ ze sob¹ wspó³wy- stêpowaæ. Z jednaj strony jest to rzeczywista stygma (enacted sigma), a wiêc doœwiadczenie bycia dyskryminowanym b¹dŸ nieakceptowanym przez innych, zaœ z drugiej strony stygma odczuwana (felt stigma), czyli poczucie bycia stygmatyzowanym odnosz¹ce siê do obawy czy wrêcz strachu przed faktem dyskryminowania lub nieakceptacji ze strony innych, co okazuje siê bardziej dewastuj¹ce dla ¿ycia pacjenta ni¿ wp³yw rzeczywistej stygmy (Scambler 1998).

Nale¿y odnotowaæ, i¿ proces stygmatyzowania zwi¹zany jest silnie ze zjawiskiem etykietowania (labelling). Pojêcie to wprowadzi³ w latach 60.

ubieg³ego wieku T. Scheff na oznaczenie procesu aktywizacji stereotypów dotycz¹cych okreœlonej choroby psychicznej nagromadzonych w toku rozwoju jednostki (Gray 2002). Mo¿na domyœlaæ siê, ¿e stereotypy te aktywizowane s¹ niejako z powodu samej diagnozy, która bezsprzecznie wymaga nie tylko u¿ywania specjalistycznych systemów klasyfikacji schorzeñ, ale, co siê z tym wi¹¿e, tak¿e specjalistycznej nomenklatury, jako ¿e diagnoza per se jest zawsze diagnoz¹ „czegoœ”, co z racji okreœlonej specyfiki musi daæ siê wyró¿niæ ju¿ za pomoc¹ samej nazwy.

E. Shorter (2005) podaje, i¿ stygmatyzacja pojawi³a siê w³aœnie w zwi¹zku z XIX-wieczn¹ tendencj¹ do wi¹zania zaburzeñ psychicznych z procesem dziedziczenia, co budzi³o lêk spo³eczeñstwa, powoduj¹c jednoczeœnie, ¿e nazwy poszczególnych schorzeñ psychicznych zaczê³y rodziæ nieprzyjemne skoja- rzenia. Nie ulega w¹tpliwoœci, ¿e pojêcie choroby psychicznej nadal obci¹¿one jest w œwiadomoœci spo³ecznej wieloma stereotypami i negatywnymi konota- cjami, w zwi¹zku z czym – jak podaje R. Porter (2003, s. 76) – „diagnoza stanowi silne narzêdzie klasyfikacyjne, medycyna zaœ ma niema³y udzia³ w pro- dukcji stygmatu”.

Mo¿na zastanawiaæ siê, czy w zwi¹zku z tym medycyna jako nauka powinna „czuæ siê wina” za wystêpowanie zjawiska stygmatyzacji czy te¿ raczej zachowaæ status quo jako dziedzina zupe³nie w tej¿e kwestii neutralna. A. Gray (2002) zauwa¿a, i¿ nie mo¿emy w ¿aden sposób pozbyæ siê medycznej nomenklatury, bo ta wymagana jest zarówno w praktyce klinicznej, jak i w bada- niach empirycznych. Poza tym stygma nie zale¿y tylko i wy³¹cznie od „ety- kiety”, ale równie¿ od okreœlonych zachowañ osoby stygmatyzowanej. Z badañ

(9)

wynika, ¿e nasze reakcje na zachowanie innej osoby determinowane s¹ nie tylko tym, i¿ wiemy o tej¿e osobie, i¿ cierpi na dany rodzaj schorzenia, ale tak¿e tym, i¿ dostrzegamy w jej zachowaniu coœ, co odró¿nia j¹ od ogó³u spo³eczeñstwa, do którego przynale¿ymy. Badania dowodz¹, i¿ pacjenci doœwiadczaj¹cy silniej wyra¿onych objawów mog¹ byæ bardziej nara¿eni na doœwiadczanie styg- matyzacji. Czêsta w chorobach psychicznych zwiêkszona podejrzliwoœæ oraz gorsze umiejêtnoœci spo³eczne powoduj¹ bardziej negatywne reakcje ze strony otoczenia (Ertugrul i Ulug 2004).

Do podtrzymania przekonañ o odmiennoœci okreœlonej mniejszoœci spo-

³ecznej czy te¿ jednostki niezbêdna jest wyraŸna postawa spo³ecznej przyna- le¿noœci do pewnego „my”, a zatem wysoki poziom poczucia bycia czêœci¹ danej grupy oraz zwi¹zanej z tym faktem silnego poczucia grupowej to¿samoœci, która wymaga ostrego okreœlenia, co przynale¿y do obrazu „my”, a co do niego nie przynale¿y, a w zwi¹zku z tym zas³uguje na odrzucenie. Generalnie rzecz ujmuj¹c, etykietowanie sprzyja ostrej dychotomizacji na „my-oni”, co prowadzi do przeœwiadczenia, i¿ „oni” w sposób fundamentalny ró¿ni¹ siê od „my” i ¿e s¹ tym, czego mianem s¹ okreœlani.

Ró¿nice te podtrzymuje tak¿e sposób u¿ycia jêzyka, czego przyk³adem jest mówienie o osobie chorej psychicznie „schizofrenik”, zamiast nazywanie jej osob¹ chor¹ na schizofreniê, co jednoczeœnie wyklucza tak¹ osobê z krêgu „my”, a wiêc w tym przypadku osób zas³uguj¹cych na szacunek istot ludzkich (Rusch i in. 2005).

Z pojêciem stygmatyzacji wi¹¿e siê tak¿e wiele innych zjawisk, tj. stereo- typizacja, uprzedzenia oraz dyskryminacja. Wspó³istniej¹ one ze sob¹, tworz¹c tzw. stygmê spo³eczn¹. Stereotypy bêd¹ce strukturami wiedzy o charakterze negatywnych przekonañ o danej grupie ludzi (o ich niekompetencji, s³aboœci charakterologicznej, niebezpiecznoœci) s¹ czêsto poczytywane za prawdziwe, co z kolei wiedzie do wytworzenia siê uprzedzeñ wobec grupy, której dotyczy dany stereotyp (zgoda na stereotyp, czemu towarzysz¹ negatywne emocje, tj. z³oœæ czy strach), zaœ koñcowym efektem ca³ego procesu okazuje siê reakcja behawio- ralna w postaci dyskryminacji (np. odmowa pomocy czy zaoferowania zatrud- nienia). Warto zauwa¿yæ, i¿ schemat ten odnosi siê tak¿e do procesu samostyg- matyzacji (Rusch i in. 2005).

Samostygmatyzacja czy te¿ samonaznaczanie jest procesem analogicznym do procesu stygmatyzacji, niemniej jednak dotyczy nie reakcji pomiêdzy wiêk- sz¹ grupa spo³eczn¹ a cierpi¹c¹ z powodu swej odmiennoœci jednostk¹, ale relacji, jaka zachodzi pomiêdzy jednostk¹ a ni¹ sam¹. Samostygmatyzacja tak¿e opiera siê na powi¹zaniu stereotypów, uprzedzeñ i procesu dyskryminacji, ale dotycz¹ one tylko jednej osoby. Osoba ta, po pierwsze, musi zgodziæ siê ze

(10)

stereotypem dotycz¹cym siebie jako jednostki chorej, a wiêc w swoim prze- œwiadczaniu s³abej, niekompetentnej, niebezpiecznej, co, po drugie, wiedzie do samouprzedzenia i zwi¹zanych z tym negatywnych stanów emocjonalnych i behawioralnych, zw³aszcza obni¿enia poczucia w³asnej wartoœci i w³asnej skutecznoœci. To mo¿e prowadziæ do wycofywania siê tej osoby z aktywnoœci maj¹cej na celu choæby poszukiwanie zatrudnienia lub samodzielnego miesz- kania. Okazuje siê wiêc, i¿ ró¿nego typu problemy spo³eczne i ekonomiczne dotykaj¹ce osób cierpi¹cych z powodu zaburzeñ i chorób psychicznych mog¹ wynikaæ nie z samego faktu choroby, ale ich samodyskryminuj¹cego zacho- wania (Rusch i in. 2005).

K O N S E K W E N C J E D L A ¯ Y C I A PA C J E N TA

Proces stygmatyzacji oraz etykietowania w sposób bezpoœredni wp³ywa na

¿ycie osób, których dotyczy, a wiêc w tym przypadku tak¿e osób cierpi¹cych na zaburzenia i choroby psychiczne. Wp³yw ten ma najczêœciej charakter nega- tywny i w sposób widoczny obni¿a odczuwany poziom jakoœci ¿ycia. Zakres tego oddzia³ywania jest bardzo szeroki. Obejmuje bowiem nie tylko samego chorego, ale tak¿e jego œrodowisko, p³aszczyznê relacji spo³ecznych, zawo- dowych oraz socjalnych.

Stygmatyzacja oraz zwi¹zane z ni¹ zjawisko dyskryminowania osób cier- pi¹cych na schorzenia psychiczne stanowi powa¿n¹ przeszkodê dla rozwoju opieki zdrowotnej skierowanej na prowadzenie dzia³alnoœci pomocowej wobec tej grupy ludzi. Chorzy czêsto nie otrzymuj¹ nale¿nych im oraz ich rodzinom œwiadczeñ ze wzglêdu na negatywne postawy osób wydaj¹cych decyzje w tej sprawie. Podobna sytuacja dotyczy samego procesu leczenia, a tak¿e prób w³¹czania osób cierpi¹cych na choroby psychiczne z powrotem na ³ono spo-

³eczeñstwa (Sartorius 1998).

Okazuje siê tak¿e, i¿ postawy lekarzy psychiatrów wobec osób chorych psychicznie nie ró¿ni¹ siê w znacznym stopniu od postaw odnotowywanych w szeroko rozumianym spo³eczeñstwie. Problem dyskryminacji, a przynajmniej nieco „innego” traktowania chorych nie jest w tym przypadku czymœ odosob- nionym, choæ ogólnie deklaruje siê tu pozytywne nastawienie i swego rodzaju przychylnoœæ. Obydwie poddane badaniom grupy okazuj¹ siê charakteryzowaæ tendencj¹ do zwiêkszania dystansu wobec osób cierpi¹cych na zaburzenia psychiczne w przypadku wchodzenia z nimi w interakcje wymagaj¹ce spo-

³ecznej bliskoœci. Grupa lekarzy psychiatrów okaza³a siê jednak bardziej otwarta na ewentualn¹ przeprowadzkê w pobli¿e miejsca zamieszkania osoby chorej psychicznie, zawieranie z ni¹ przyjaŸni czy te¿ zaakceptowania zwi¹zku

(11)

uczuciowego swojego doros³ego dziecka z tak¹ osob¹. Je¿eli zaœ chodzi o mo¿li- woœæ podjêcia pracy w tym samym miejscu co osoba chora, przedstawiciele ogólnej populacji wykazali siê wiêksz¹ ni¿ grupa lekarzy psychiatrów gotowoœ- ci¹. W zwi¹zku z powy¿szymi ustaleniami lekarze pe³ni¹cy w spo³eczeñstwie funkcjê autorytetów w dziedzinie zdrowia i choroby zarówno na p³aszczyŸnie somatycznej, jak i psychicznej powinni mieæ œwiadomoœæ, i¿ reprezentowane przez nich postawy kszta³tuj¹ w du¿ej mierze obraz opinii publicznej. Ich stanowisko ma wszechstronny wp³yw na stosunek spo³ecznoœci do osób cier- pi¹cych na problemy psychiczne, w zwi¹zku z czym powinni czuæ siê zobligo- wani do poszerzania swojej wiedzy nie tylko o nowe sposoby leczenia, ale te¿

nie mniej wa¿ne sposoby walki z naznaczaniem i dyskryminacj¹ (Lauber i in.

2004).

Istotny z punktu widzenia pacjentów i zajmuj¹cej siê ich problemami s³u¿by zdrowia jest fakt przejawianego przez nich lêku przed szukaniem pomocy. To w³aœnie strach przed napiêtnowaniem stanowi podstawowe utrudnienie w za- siêgniêciu porady lekarza, przez co czas zwi¹zany z otrzymaniem obligatoryjnej w przypadku zaburzeñ i chorób psychicznych profesjonalnej pomocy psychia- trycznej i psychologicznej przed³u¿a siê, co – rzecz jasna – dzia³a na niekorzyœæ pacjentów i ich rodzin. Wielu cierpi¹cych z powodu symptomów choroby psychicznej ludzi œwiadomie b¹dŸ nieœwiadomie unika kontaktu z psychiatr¹ w celu chronienia siebie przed spodziewanym napiêtnowaniem. Antycypacja bycia stygmatyzowanym dzia³a tu w sposób bardzo silny. Z tego powodu powinno siê dbaæ o to, by ju¿ we wczesnych fazach kontaktu pacjenta psychia- trycznego ze s³u¿b¹ zdrowia wspomagaæ go w radzeniu sobie ze strachem, by umo¿liwiæ mu tym samym podjêcie skutecznej terapii (Freidl i in. 2003).

Podwójnym zagro¿eniem jest stygmatyzacja osób starszych cierpi¹cych jednoczeœnie na zaburzenia psychiczne, takie jak zwi¹zana z wiekiem depresja, zaburzenia lêkowe czy organicznie uwarunkowane problemy natury poznaw- czej. Przez parali¿uj¹cy strach przed spo³ecznym odrzuceniem wielu starszych ludzi cierpi w samotnoœci i ciszy, nie maj¹c odwagi przyznaæ siê do utrudnia- j¹cych im funkcjonowanie dodatkowych deficytów, jednoczenie przyczyniaj¹c siê do braku spo³ecznej dyskusji na temat polepszenia warunków pomocowych stosowanych wobec tej grupy chorych (De Mendonca Lima 2004).

Nale¿y podkreœliæ równie¿, i¿ problem naznaczania osób chorych psy- chicznie nie pozostaje bez wp³ywu na powa¿noœæ doœwiadczanych przez nie objawów. Okazuje siê, ¿e osoby chore, zg³aszaj¹ce doœwiadczenia zwi¹zane ze stygmatyzacj¹, charakteryzuj¹ siê silniej wyra¿onymi symptomami, zw³aszcza z grupy objawów pozytywnych: z³udzeniami oraz zwiêkszonym poziomem podejrzliwoœci. Jednoczeœnie zaznacza siê przy tym wspó³wystêpuj¹ce wyco-

(12)

fanie emocjonalne, stêpia³y afekt, stany depresyjne, pasywnoœæ w nawi¹zywaniu kontaktów spo³ecznych, ale te¿ wyra¿ony w reakcjach somatycznych niepokój.

Wszystko to skorelowane jest w du¿ym stopniu z poziomem psychicznej niepe³nosprawnoœci osób cierpi¹cych na problemy natury psychicznej. Relacja pomiêdzy niepe³nosprawnoœci¹ a stygmatyzacj¹ ma wiêc charakter b³êdnego ko³a, którego elementy wzajemnie siê wzmacniaj¹, czego wynikiem jest zwiêk- szony poziom cierpienia chorego i jego bliskich. Tylko przerwanie tej relacji mo¿e doprowadziæ do widocznego polepszenia siê warunków ¿yciowych osób chorych psychicznie (Ertugrul i Ulug 2004).

Pomimo potwierdzonych negatywnych skutków stygmatyzacji i etykie- towania niektórzy autorzy podaj¹, i¿ etykietowanie ma pewien pozytywny aspekt, mianowicie zmniejsza u osoby chorej poczucie winy za doœwiadczany stan psychiczny. Zaznaczaj¹ oni przy tym, i¿ nale¿y do tej kwestii podejœæ z pewn¹ ostro¿noœci¹. Nadanie etykiety i zwi¹zane z tym obni¿enie poczucia winy przewa¿ane jest bowiem w znacznym stopniu przez negatywne skutki naznaczania (Angermeyer i Matschinger 2005).

Pewne jest, i¿ wa¿n¹ konsekwencj¹ procesu stygmatyzacji jest stan zobo- jêtnienia obecny u wielu osób doœwiadczaj¹cych problemów psychicznych.

Spodziewaj¹c siê napiêtnowania ze strony spo³eczeñstwa, poddaj¹ siê i wyco- fuj¹ z aktywnoœci, potwierdzaj¹c tym samym stereotypowy obraz osoby chorej psychicznie jako niekompetentnej, s³abej czy niepotrafi¹cej sobie skutecznie radziæ. Towarzysz¹ce temu problemy ze znalezieniem zatrudnienia, jak równie¿

otrzymaniem profesjonalnej pomocy stanowi¹ czynnik wzmacniaj¹cy poczucie bycia osob¹ chor¹, niezdoln¹ do funkcjonowania i podejmowania aktywnoœci maj¹cej na celu zmianê swojej sytuacji. Skutki tego procesu mog¹ byæ bardzo powa¿ne, poniewa¿ doœwiadczanie poczucia beznadziejnoœci i zawê¿onych perspektyw zwiêksza ryzyko podejmowania prób samobójczych (Gray 2002).

Za kszta³towanie poczucia bycia gorszym u osób cierpi¹cych na zaburzenia psychiczne odpowiadaj¹ równie¿ szeroko pojête media, które odgrywaj¹ wa¿n¹ rolê tak¿e w kszta³towaniu spo³ecznego wizerunku osoby chorej. Niestety, wizerunek ten ma charakter potwierdzaj¹cy negatywne stereotypy. Filmy i pro- gramy dotycz¹ce osób z problemami natury psychicznej zwykle koncentruj¹ siê na sensacyjnych i jednoczeœnie negatywnych aspektach w ukazywaniu ¿ycia osób chorych. Fakty s¹ czêsto przejaskrawiane, zbyt dramatyczne lub szokuj¹ce, w zwi¹zku z tym podtrzymuj¹ obawy spo³eczeñstwa przed osobami boryka- j¹cymi siê z problemami psychicznymi (Grzywa 2005).

(13)

S T Y G M AT Y Z A C J A W D E P R E S J I

– I L U S T R A C J A E M P I RY C Z N A R E F L E K S J I T E O R E T Y C Z N E J

Depresja jest jedn¹ z najbardziej rozpowszechnionych chorób psychicz- nych. Podobnie jak inne schorzenia natury psychicznej tak¿e depresja podlega procesowi stygmatyzacji. Badania dowodz¹, i¿ osoby cierpi¹ce na zaburzenia depresyjne poczytywane s¹ za nieprzewidywalne, a nawet niebezpieczne (Wang i Lai 2008).

Bêd¹c œwiadomymi nieprzychylnych postaw spo³ecznych, osoby z pro- blemem depresji czêsto unikaj¹ szukania profesjonalnej pomocy, która jest niezbêdna nie tylko w celu rozpoczêcia procesu terapeutycznego, ale tak¿e zmniejszenia ryzyka samobójstwa. Niestety, utrzymywanie choroby w tajem- nicy to najczêœciej stosowany przez chorych na depresje mechanizm radzenia sobie z napiêtnowaniem (Schomerus i in. 2009).

Jako przyk³ad tak pojêtego sposobu radzenia sobie z problemem stygma- tyzacji przez osobê doœwiadczaj¹c¹ depresji poni¿ej zaprezentowana zostanie pogl¹dowa analiza studium przypadku osoby cierpi¹cej na zaburzenie depre- syjne wykonanego przez autorkê niniejszego artyku³u.

Badania przeprowadzono w 2009 roku na potrzeby pracy magisterskiej w Zak³adzie Psychologii Klinicznej Uniwersytetu Marii Curie-Sk³odowskiej w Lublinie.

Osob¹ badan¹ by³a kobieta w wieku 50 lat cierpi¹ca na powa¿ne zaburzenia depresyjne, które pojawi³y siê u niej po okresie trwaj¹cego kilka lat problemu z poszukiwaniem pracy. Wykorzystano standaryzowane lub znane techniki diagnostyczne (m.in. Inwentarz Depresji Becka, Skala UMACL, Kwestionariusz EWD, STAI, INTE, EPQ-R oraz NEO-PI-R), jak te¿ analizê dyskursu narra- cyjnego na podstawie treœci udzielonych przez ni¹ dwóch wywiadów. Ich tematyka dotyczy³a g³ównie historii ¿ycia oraz choroby osoby badanej.

W niniejszym opracowaniu przedstawiona zostanie czêœæ wyników analizy narracyjnej dyskursu, gdy¿ – moim zdaniem – relacja samej badanej najlepiej ilustruje problem doœwiadczania przez ni¹ naznaczania i problemów zwi¹zanych z tym faktem.

W jednym z udzielonych przez osobê badan¹ wywiadów wyrazi³a ona swoje obawy przed zasiêgniêciem porady psychiatry:

No i któregoœ razu, w czasie spotkania pani M., znaczy M. powiedzia³a, ¿e mnie by siê chy- ba przyda³a jednak rozmowa z fachowcem w takiej przychodni specjalistycznej neurologi- czno-psychiatrycznej, tak mi delikatnie powiedzia³a. Mówi: Zadzwoñ tam, umów siê na spotkanie z psychiatr¹, to on ci pomo¿e. No, myœlê sobie: no to, tak, no tak, to piêknie, jak ju¿ tylko psychiatra mi pomo¿e.

(14)

Wydaje siê, i¿ w jej poczuciu wizyta u psychiatry by³a przykr¹ koniecznoœci¹, a nie szans¹ na znalezienie pomocy. Ton wypowiedzi wyra¿a w¹tpliwoœci co do mo¿liwoœci uzyskania pomocy oraz przeœwiadczenie o fakcie dewaluacji w³asnej wartoœci spowodowanej przez cierpienie na schorzenie natury psychicznej.

Osoba portretowana doœwiadcza³a tak¿e napiêtnowania ze strony w³asnej matki, która nie mog¹c zrozumieæ problemu swojej córki, nie tylko nie wspiera³a jej w zadowalaj¹cym stopniu w procesie walki z chorob¹, lecz równie¿ etykie- towa³a w sposób negatywny:

No wiêc mmm... dr M. powiedzia³, ¿e by mi siê przyda³a taka w³aœnie terapia w oddziale, na oddziale otwartym, bo jest coœ takiego, ¿e wiesz, rano siê idzie...yyy...do popo³udnia, s¹ zajê- cia...No i by³am tam przez jakiœ czas... No przyznam szczerze, ¿e jak chodzi³am na to, to moja mama mówi³a: Do wariatkowa chodzisz? Nie mog³a zrozumieæ, ¿e mnie to jest potrzebne.

Z badañ wynika, i¿ rodziny osób cierpi¹cych na choroby i zaburzenia psychiczne buduj¹ z³e otoczenie przez silnie wyra¿one poczucie wstydu, braku zrozumienia, pretensji czy nadmiernej ochrony (Grzywa 2005). Wydaje siê, i¿

w przypadku matki osoby badanej dominuje zdecydowanie agrawacja negatyw- nego stereotypu zwi¹zanego z chorob¹ psychiczn¹ jako tak¹ (przyrównanie szpitala psychiatrycznego do „wariatkowa”, a wiêc zaliczenie w³asnej córki do grupy „wariatów”, osób których nale¿y siê wstydziæ).

Wiele osób borykaj¹cych siê z problemem cierpienia na chorobê psychiczn¹ nie mo¿e znaleŸæ zatrudnienia lub te¿ pracuje w miejscach, w których mini- malizuje siê mo¿liwoœæ ujawnienia objawów chorobowych, a tym samym skazuje osoby chore na jeszcze wiêksz¹ samotnoœæ, odosobnienie oraz poczucie mniejszej wartoœci. Z podobnym traktowaniem spotka³a siê osoba badana:

Mój szwagier by³y zaproponowa³ mi, ¿ebym u niego w biurze by³a w sekretariacie po pro- stu. No, okaza³o siê, ¿e to by³a praca tego typu, ¿e on przenosi³ biuro do innego miejsca, gdzie wszyscy poszli do innego miejsca, a ja zosta³am w tym starym jeszcze, no bo mog³y byæ ró¿ne, wiesz, kontakty. Wiêc siedzia³am ca³ymi dniami sama, z komputerem sama i nic nie by³o do roboty, wiêc ja wytrzyma³am szeœæ tygodni i powiedzia³am: „Szwagier, jeszcze dzieñ posiedzê, to wrócê do A., ale ju¿ na oddzia³ zamkniêty, wiêc niestety musimy siê po¿egnaæ”, bo on mi nie móg³ zaproponowaæ miejsca tam, tylko tu. Wiesz, mówi, ¿e oo... „kiedyœ to siê zmieni”...oo..., a ja mówiê: „Do tego, kiedy siê zmieni, to ze mnie bêdzie tylko, wiesz, œlad, mo¿e punkt”. Nie by³am w stanie tego znieœæ.

Praca, któr¹ zaproponowano osobie badanej, mia³a wiêc charakter „ukrycia”

jej przykrego problemu. Nie liczono siê przy tym z konsekwencjami uœwiado- mienia sobie przez ni¹ tego faktu oraz kosztami takiego rozwi¹zania dla jej stanu psychicznego.

Osoba badana doœwiadczy³a tak¿e bezpoœredniego naznaczenia przez kobietê udzielaj¹c¹ zatrudnienia w pewnej firmie. Zbudowa³o to u niej przeœwiadczenie, i¿ nie mo¿e znaleŸæ pracy z powodu swojej choroby, a to z kolei spowodowa³o

(15)

powziêcie przez ni¹ postanowienia, i¿ nie przyzna siê nikomu do cierpienia na chorobê psychiczn¹.

No, ale jak posz³am na rozmowê do tej pani, bo ta pani na razie jedna by³a. Mia³am byæ dru- ga. Jak ona mnie zaczê³a wypytywaæ, z jakiego powodu ja jestem na rencie, jak jej powiedzia³am prawdê, no, to siê tak na mnie spojrza³a i podziêkowa³a. I od tamtej pory powiedzia³am, ¿e nigdy nie powiem z jakiego powodu, nigdy, ¿eby mnie po prostu przetorturowali. Ju¿ parê razy mnie tutaj przepytywano. Nawet Warszawa mnie pyta³a, ale im nie powiedzia³am.

Uznaj¹c, i¿ nie mo¿e ona nikomu powiedzieæ o swoim problemie, osoba portretowana umocni³a w sobie przekonanie, i¿ fakt bycia chorym na depresjê czyni j¹ gorsz¹ od innych przedstawicieli spo³eczeñstwa i jest czymœ, co nale¿y za wszelka cenê ukryæ. Mo¿e to skutkowaæ niechêci¹ do poszukiwania przez ni¹ pomocy z powodu antycypowanego lêku przed odrzuceniem i dodatkowym napiêtnowaniem. Depresja jest wiêc w jej przypadku brzemieniem, z którym trudno jej ¿yæ nie tylko z powodu ograniczaj¹cych aktywnoœæ objawów, ale tak¿e zwi¹zanej ze stereotypem tego schorzenia realnej mo¿liwoœci bycia uznanym za kogoœ mniej wartego, winnego za swój stan, s³abego, niedaj¹cego sobie rady z w³asnymi emocjami i towarzysz¹cymi im reakcjami.

K O N K L U Z J E

Zagadnienie stygmatyzacji i etykietowania chorych psychicznie jest aktual- nym i niezwykle powa¿nym problemem psychiatrii i psychologii. Wi¹¿e siê ono bowiem z diagnoz¹ oraz w wyraŸny sposób wp³ywa na proces terapeutyczny.

Wp³yw ten ma charakter negatywny w zwi¹zku z faktem powa¿nego ograniczania osobom chorym psychicznie dostêpu do nale¿nych im œwiadczeñ.

Ograniczenia te czêsto w sposób nieœwiadomy narzucaj¹ na siebie tak¿e sami pacjenci, unikaj¹c szukania profesjonalnej pomocy z uwagi na lêk przed byciem napiêtnowanym jako osoba psychicznie chora, a wiêc psychicznie niepe³no- wartoœciowa, niepe³nosprawna, gorsza.

Dotyczy to tak¿e poszukiwania wsparcia spo³ecznego. Œwiadomoœæ istnie- nia negatywnych stereotypów spo³ecznych odnosz¹cych siê do osób cierpi¹cych na zaburzania i choroby psychiczne skutecznie powstrzymuje takie osoby od otwartego przyznawania siê do problemów, co prowadzi do samotnego cierpie- nia i borykania siê z nieuzasadnionym, ale zrozumia³ym w takich okolicznoœ- ciach poczuciem winy i wstydu.

Walka ze stygmatyzacj¹ wymaga szerokiego zainteresowania nie tylko specjalistów, ale tak¿e szeroko pojêtego spo³eczeñstwa. Otwarta dyskusja nad tym zagadnieniem powinna towarzyszyæ inicjatywom spo³ecznym podejmo- wanym na rzecz osób chorych psychicznie i ich rodzin (Jamison 2006).

(16)

Wiele krajów anga¿uje siê corocznie w liczne akcje edukacyjne i inte- gracyjne maj¹ce na celu uœwiadomienie spo³eczeñstwu, i¿ ¿ycie z chorob¹ psychiczn¹ jest mo¿liwe, o ile œrodowisko spo³eczne gotowe jest na akceptacjê, otwartoœæ i gotowoœæ do pomocy. Podstaw¹ tak pojêtej pomocy jest walka z wci¹¿ ¿ywymi stereotypami dotycz¹cymi zaburzeñ i chorób psychicznych.

Najbardziej rozpowszechnionym programem skierowanym przeciwko ste- reotypom choroby psychicznej jest zainicjowana w 1996 roku przez Word Psychiatric Association (WPA) miêdzynarodowa akcja „Schizofrenia: otwórzcie drzwi”, której celem jest walka z naznaczeniem i dyskryminacj¹ w odniesieniu do osób cierpi¹cych na schizofreniê. Choroba ta zosta³a wybrana jako rdzeñ kampanii, gdy¿ to w³aœnie towarzysz¹ce jej objawy s¹ kojarzone przez spo³e- czeñstwo z pojêciem schorzenia psychicznego. Wci¹¿ ¿ywa inicjatywa WPA ma na celu zwiêkszenie œwiadomoœci i wiedzy o naturze schizofrenii i metodach jej leczenia. Skutkowaæ ma to popraw¹ spo³ecznych postaw w stosunku do osób cierpi¹cych na schizofreniê i ich rodzin po to, by eliminowaæ zjawisko dyskry- minacji i uprzedzeñ. Akcja oparta jest na trzech strategiach walki z nazna- czaniem: proteœcie przeciwko publicznej stygmatyzacji, edukacji oraz kontakcie z osobami chorymi (Rusch i in. 2005).

Nale¿y liczyæ siê z faktem niemo¿liwoœci ca³kowitego wyeliminowania stereotypów choroby psychicznej ze spo³ecznej percepcji, co jednak nie ozna- cza, ¿e ich iloœæ, a tym samym wp³yw na kszta³towanie postaw wobec osób cierpi¹cych na choroby psychiczne nie mo¿e byæ zredukowany. Zale¿y to od wysi³ków zarówno specjalistów zajmuj¹cych siê problematyk¹ chorób i zabu- rzeñ psychicznych, jak i osób odpowiadaj¹cych za przyznawanie œwiadczeñ osobom cierpi¹cym z powodu problemów natury psychicznej. Powinni oni aktywnie zachêcaæ do korzystania z pomocy i dbaæ o to, by wizerunek instytucji pomocowych nie by³ kojarzony z dyskryminowaniem i piêtnowaniem.

U³atwienie dostêpu do terapii mo¿e tak¿e pomóc w zwalczaniu stereotypu choroby psychicznej oraz zwi¹zanej z nim stygmatyzacji. Im wiêcej osób bêdzie w razie koniecznoœci korzysta³o z pomocy specjalistów, tym wiêksze s¹ szanse na ich wyleczenie i szybki powrót do spo³eczeñstwa. Unikanie kontaktu ze s³u¿bami pomocowymi stanowi czynnik zwiêkszaj¹cy ryzyko stygmatyzacji w zwi¹zku z przed³u¿aj¹cym siê czasem cierpienia z powodu objawów choro- bowych.

Wa¿na jest tak¿e rozbudowana sieæ wsparcia spo³ecznego. Prawid³owe postawy otoczenia, jak te¿ wysoki poziom zrozumienia oraz empatii stanowi najistotniejszy czynnik w radzeniu sobie z chorob¹ psychiczn¹.

(17)

B I B L I O G R A F I A

Angermeyer M. C., Matschinger H. (2005). Labeling-stereotype-discrimination. An investiga- tion of the stigma process. „Social Psychiatry and Psychiatric Epidemiology”, 40, s. 391–395.

Berlim M. T., Fleck M. P. A., Shorter E. (2003). Notes on antipsychiatry. „European Archive of Psychiatry and Clinical Neuroscience”, 253, s. 61–67.

De Mendonca Lima C.A. (2004). The reduction of stigma and discrimination against older people with mental disorders: a challenge for the future. „Archives of Gerontology and Geriatrics”, 9, s. 109–120.

Ertugrul A., Ulug B. (2004). Perception of stigma among patients with schizophrenia. „Social Psychiatry and Psychiatric Epidemiology”, 39, s. 73–77.

Freidl M., Lang T., Scherer M. (2003). How psychiatric patients perceive the public’s stereotype of mental illness. „Social Psychiatry and Psychiatric Epidemiology”, 38, s. 269–275.

Gray A. (2002). Sigma in psychiatry. „Journal of The Royal Society of Medicine”, 95, s. 72–76.

Gutowska A. (2006). Stygmatyzacja chorych psychicznie – kontekst edukacyjny. W: Z. Palak (red.), Jakoœæ ¿ycia osób niepe³nosprawnych i nieprzystosowanych spo³ecznie.

Lublin: Wyd. UMCS, s. 229–238.

Grzywa A. (2005). Oblicza psychozy. Lublin: Wydawnictwo Czelej.

Jamison K. R. (2006). The many stigmas of mental illness. „The Lancet”, 367, s. 533–534.

Kaczmarek B. J. J. (2002). Nurt romantyczny w badaniach neuropsychologicznych. W:

A. Herzyk, B. Daniluk (red.), Jakoœciowy opis w neuropsychologii klinicznej.

Lublin: Wyd. UMCS, s. 15–27.

Lauber C., Anthony M., Ajdacic-Gross V., Rossler W. (2004). What about psychiatrists’

attitude to mentally ill people? „European Psychiatry”, 19, s. 423–427.

Porter R. (2003). Szaleñstwo. Rys historyczny. Poznañ: Wydawnictwo Rebis.

Rusch N., Angermeyer M. C., Corrigan P. W. (2005). Mental illness stigma: Concepts, consequences, and initiatives to reduce stigma. „European Psychiatry”, 20, s. 529–539.

Sacks O. (1994). Mê¿czyzna, który pomyli³ ¿onê z kapeluszem. Poznañ: Wyd. Zysk i Ska.

Sartorius N. (1998). Stigma: what can psychiatrists do about it?, „The Lancet”, 352, s. 1058–1059.

Scambler G. (1998). Stigma and disease: changing paradigms. „The Lancet”, 352, s. 1054–1055.

Schomerus G., Matschinger H., Angermeyer M. C. (2009). The stigma of psychiatric treatment and help-seeking intentions for depression. „European Archive of Psychiatry and Clinical Neuroscience”, 259, s. 298–306.

Shorter E. (1997). Historia psychiatrii. Od zak³adu dla ob³¹kanych po erê Prozacu. Warszawa:

Wydawnictwo WSiP.

Steæ M. (2009). Rozwi¹zywanie problemów ¿yciowych przez osobê z zaburzeniami depresyj- nymi. Portret psychologiczny. Niepublikowana praca magisterska. Instytut Psycho- logii UMCS.

Szasz T. (2008). Debunking Antipsychiatry: Laing, Law, and Largactil. „Current Psychology”, 27, s. 79–10.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Choć problematyka wsparcia osób z niepełnosprawnością jest przede wszystkim kluczową domeną nauk społecznych: pedagogiki społecznej, psychologii i socjologii 19 , to wraz z

Zebrano dane o sposobie świadczenia specjalistycznych usług opiekuńczych dla osób chorujących psychicznie, specyfice grupy nimi objętej oraz ocenie programu dokonanej

brzuścem, podciętą strefą przydenną i wyodrębnionym, płaskim od zewnątrz, a wypukłym w środku dnem. W miejscu przejścia brzuśca w szyjkę naczynia zachował się

Tworzy siê b³êdne ko³o: postrzeganie i traktowanie chorego przez spo³eczeñstwo (a tak¿e personel szpitalny) – zniekszta³cony obraz samego siebie – ograniczenie obrazu

cji poświęconych kulturowemu dziedzictwu regionu, do tej pory nie ukazała się monografia kultury ludowej, w tym sztuki ludowej Śląska Cieszyńskiego w jego historycznych

o ochronie zdrowia psychicznego jest zapew- nienie możliwości leczenia bez zgody osób chorych psy- chicznie oraz diagnostyki osób z podejrzeniem choroby psychicznej.. Zdarzają się

Innym możliwym czynnikiem etiologicznym depresji u chorych z padaczką jest zjawisko tzw. „wymuszonej normalizacji” opisane po raz pierwszy przez Landolta w 1953 r. Polega ono

Na potwierdzenie tej hipotezy przytaczane są dowody płodowo-podobnego wyglądu komó- rek mięśniowych w SMA (zwłaszcza typie 1), przetrwania poliaksonalnej organizacji