• Nie Znaleziono Wyników

AKT TRZECI

W dokumencie ALEKSANDER FREDRO Zemsta (Stron 46-66)

e e ta

e e t s e st s e m a a st

e e t Z

Mój majstruniu, mówcie śmiało, Opiszemy sprawę całą;

Na te ciężkie nasze czasy Boskim darem takie basy¹⁰².

Każdy kułak spieniężymy:

Że was bito, wszyscy wiemy.

Niekoniecznie.

Bili przecie, Mój majstruniu.

Niewyraźnie.

Czegóż jeszcze wam nie stało?

Bo machano dosyć raźnie.

Ot, szturknięto¹⁰³ tam coś mało.

Któż tam za to skarżyć zechce!

Lecz kto szturka, ten nie łechce?

Ha! Zapewne.

A więc bije?

Oczywiście.

Komu kije Porachują kości w grzbiecie, Ten jest bity — wszak to wiecie?

A kto bity, ten jest zbity?

Co?

¹⁰² as — ślady na ciele od plag, cięgi.

¹⁰³s t a — szturchać.

Zemsta 

Ha! dobrze pan powiada, Ten jest zbity.

Więc was zbili, To rzecz jasna, moi mili.

Ta, już jakoś tak wypada.

a sa s Skaleczyli?

A, broń Boże!

Nie, serdeńko?

Ach, nie.

Przecie Znak, drapnięcie?

m s m

Znajdziem może.

A drapnięcie, pewnie wiecie, Mała ranka, nic innego.

Tać, tak niby.

Mała, wielka, Jednym słowem, rana wszelka Skąd pochodzi?

Niby… z tego…

Z skaleczenia.

Nie inaczej.

Mieć więc ranę tyle znaczy, Co mieć ciało skaleczone:

Że zaś raną jest drapnięcie, Więc zapewnić możem święcie,

Zemsta 

Że jesteście skaleczeni, Przez to chleba pozbawieni.

O! to znowu…

Pozbawiony Jesteś, bratku, i z przyczyny, Że ci nie dam okruszyny —

s e

Zatem, zatem skaleczeni, Przez to chleba pozbawieni,

Z matką — żoną — czworgiem dzieci.

Nie mam dzieci.

Nie mam żony.

Co? nie macie? — nic nie szkodzi — Mieć możecie — tacy młodzi.

Ha!

Tać prawda.

a sa s

Akt skończony.

Teraz jeszcze zaświadczycie, Że nastawał na me życie.

Stary Cześnik, jęty szałem, Strzelał do mnie.

Nie widziałem.

Wołał strzelby.

Nie słyszałem.

Wołał wprawdzie: „Daj gwintówki!” — Lecz chciał strzelać do makówki.

Do makówki… do makówki…

No, no, dosyć tego będzie — Skąpiec

Świadków na to znajdę wszędzie — Nie brak świadków na tym świecie,

Zemsta 

Teraz chodźcie — bliżej! bliżej! — Znakiem krzyża podpiszecie. — Michał Kafar trochę niżej —

Tak, tak — Maciej Miętus — pięknie! — Za ten krzyżyk będą grosze,

A Cześniczek z żółci pęknie.

Najpokorniej teraz proszę, Coś z dawnego nam przypadnie.

Cześnik wszystko będzie płacił.

Jakoś, panie, to nieładnie…

Byleś wasze nic nie stracił.

Tum pracował…

a m

Idźże z Bogiem, Bo się poznasz z moim progiem.

Tu zapłata, każdy powie…

a m

Idź, serdeńko, bo cię trzepnę.

e a

Ależ przecie…

am a

Bądźcie zdrowi!

Dobrzy ludzie, bądźcie zdrowi!

a a

Czapkę przedam, pas zastawię, A Cześnika stąd wykurzę;

Sarmata

Będzie potem o tej sprawie Na wołowej pisał skórze¹⁰⁴.

Lecz tajemne moje wieści, Jeśli wszystkie z prawdą zgodne, Tym, czym teraz serce pieści, Najboleśniej go ubodnę.

¹⁰⁴ a e sa s e — będzie miał wiele pisania w związku z tą sprawą (podczas ewentualnego procesu).

Jeszcze dziś istnieje powiedzenie: „nie spiszesz na wołowej skórze” — na oznaczenie jakiejś długiej historii, trudnej do spisania nawet na wielkim arkuszu.

Zemsta 

e e t a a

Wczas przychodzisz, drogi synu, Pomówimy słówek parę. —

s a a a e a s a s a Z niejednego twego czynu

Niezachwianą wziąłem wiarę, Iż wstępując w moje ślady, Pobożności kroczysz drogą;

Że złe myśli, podłe rady

Nigdy zwieść cię z niej nie mogą.

Rade temu serce moje,

a em¹⁰⁵ już przy grobie, Żyję tylko jeszcze w tobie.

e a

Sekatury¹⁰⁶ — gorzkie znoje, W nieustannej alternacie¹⁰⁷ Składam kornie ciebie gwoli¹⁰⁸ Przy Najwyższym Majestacie;

Bo ja tylko, moje dziecię, Do fortunnej¹⁰⁹ twojej doli Aspiruję¹¹⁰ jeszcze w świecie.

Łaski ojca dobrodzieja, Acz nieczęsty, dowód drogi.

W tobie jedna ma nadzieja, Lecz zazdroszczą mi jej wrogi;

Syna z ojcem chcą rozdzielić, Chcą się smutkiem mym weselić.

Złego ducha pną mamidła, Twej młodości stawią sidła.

Nie rozumiem.

¹⁰⁵ a em (łac.) — jakkolwiek, aczkolwiek.

¹⁰⁶ e at (z wł.) — dokuczliwości, prześladowania.

¹⁰⁷a te ata (z łac.) — odmiana losu, zmienna kolej życia.

¹⁰⁸ a am e e — dla ciebie.

¹⁰⁹ t a (z łac.) — szczęśliwa. Fortuna — bogini szczęścia u Rzymian.

¹¹⁰ s (z łac.) — wzdycham, dążę.

Zemsta 

Jeśli była tajemnica,

To dlatego, żem chciał wprzody¹¹¹ Do sąsiedzkiej skłonić zgody.

Mnie z Cześnikiem? — O mój Boże!

Któż jej więcej pragnąć może Niż ja, człowiek bogobojny.

Zezwól zatem, abym z Klarą…

Być nie może żadną miarą;

Cześnik burda¹¹², ja spokojny.

Lecz cóż Klara temu winna, Że czasami stryj szalony?

Czy tam winna, czy niewinna, Innej waści trzeba żony;

I, serdeńko, będzie inna.

Ach, mój ojcze, wyrok srogi…

Nieodmienny, synku drogi.

Moja dola, rzekłeś przecie, Jednym¹¹³ celem na tym świecie.

Bóg to widzi i ocenia.

Ja ją kocham.

m e em

To się zdaje.

Nie przeżyję rozłączenia.

Ja się tego nie przestraszę.

I przysięgam.

¹¹¹ (stpol.) — wprzódy, najpierw.

¹¹² e a — awanturnik, kłótnik, zawadiaka, człowiek niespokojny.

¹¹³ e m — tu: jedynym.

Zemsta 

s

Zamilcz wasze!

e s

Co los spuści, przyjąć trzeba:

Niech się dzieje wola nieba. — Lecz, serdeńko, gdyś tak stały, Gdzież dawniejsze twe zapały?

Milczysz — jakże?

e

Nie do wiary, Jak o wszystkim wie ten stary!

Młodość… może…

Podstolina Była am¹¹⁴ ta jedyna!

Ta wybrana! Ta kochana!

Teraz bawi u Cześnika.

e em Zaręczona Cześnikowi.

Póty temu nie uwierzę, Póki sama nie odpowié.

Nie odpowié? Podstolina?

Zapytałem ją w tej mierze;

A jeżeli Bóg dozwoli, Przyjmie rękę mego syna.

Lecz nie przyjmie syn jej ręki.

Syn posłuszny, Bogu dzięki. — Intercyzę¹¹⁵ przyłączyłem, Gdzie dokładnie wyraziłem:

Która zerwać zechce strona, Ta zapłaci sto tysięcy.

Moje szczęście warte więcéj.

Szczęściem będzie taka żona.

¹¹⁴ am (łac.) — niegdyś.

¹¹⁵ te a (z łac.) — umowa na piśmie zawierana przed ślubem; dotyczyła przede wszystkim spraw mająt-kowych, również jakichś szczególnych warunków i obowiązków współmałżonków.

Zemsta 

Wprzód mogiła mnie przykryje…

Lecz i Cześnik jeszcze żyje, On nas spali w pierwszym pędzie.

e m a a s e

Ha! — to Cześnik wisieć będzie.

Niech się dzieje wola nieba, Z nią się zawsze zgadzać trzeba.

Ojcze!

Synu!

Ostre noże Topisz w sercu syna twego.

Nie ma złego bez dobrego.

Zmień twój rozkaz.

Być nie może.

a m s

Ach, litości!

Tę zyskałeś!

Patrz, ja płaczę.

sta

Mieć nadzieję?

Nie, serdeńko, być nie może.

Ja z rozpaczy oszaleję.

Patrz, ja płaczę… ani słowa! — Cnota, synu, jest budowa, Jest to ziarno, które sieje…

a a t m m e

Jeszcze diable¹¹⁶ młoda głowa.

¹¹⁶ a e — tu w znaczeniu: diablo, diabelnie.

Zemsta 

Co skłoniło Podstolinę,

Wdówkę tantną¹¹⁷, wdówkę gładką, Za takową iść gadzinę,

To dotychczas jest zagadką;

Ale wątpić nie wypada, Iż zamienić będzie rada.

st s

Acz i starość bywa żwawa,

Wżdy¹¹⁸ wiek młody ma swe prawa.

Ale Cześnik, gdy postrzeże, Iż na dudka wystrychnięty, Może… może… strach mnie bierze, Apopleksją będzie tknięty…

Niech się dzieje wola nieba, Z nią się zawsze zgadzać trzeba.

e e t a

s a s t e

Wolnoż wstąpić?

Bardzo proszę.

a s m em e m a

Pana w domu i Rejenta Widzieć w godnej tej osobie Chluba wielka, niepojęta Spada na mnie w tejże dobie, Jak niemylnie pewnie wnoszę?

e

Tak jest — sługa uniżony.

Wolnoż mi się w odwet spytać, Kogom zyskał honor witać?

a st e

Hm! pokorna coś szlachciurka, Z każdym słowem daje nurka¹¹⁹ — Niepotrzebne miałem względy.

m e e Jestem Papkin.

¹¹⁷ta t a (z łac.) — zamożna.

¹¹⁸ (stpol.) — jednak.

¹¹⁹ a e a — wyrażenie myśliwskie: ustępuje, cofa się przed niebezpieczeństwem; tu: spuszcza z tonu.

Zemsta 

e e t s a e em es a st e a at e s a

e e t t a a s e a m a e s a ma e s e e m e s st

a m a e a st e

Jak uważam, Skończę wszystko bez pomocy.

a s a e e

Jestem Papkin — lew północy, Rotmistrz sławny i kawaler —

Rycerz

a estem st e e

Tak, siak, tedy i owędy.

Mądry w radzie, dzielny w boju, Dusza wojny, wróg pokoju.

Znają Szwedy, muzułmany, Sasy, Włochy i Hiszpany Artemizy ostrze sławne I nim władać ramię wprawne.

Jednym słowem, krótko mówiąc, Kula ziemska zna Papkina — Teraz, bratku, daj mi wina.

t m a a a st e em sa e s s at e s¹²⁰.

sta e te s st a m em a te at at a a e a am

e a e a t m ast e

a st e

O! Brat szlachcic tchórzem podszyt! — Po zleceniu od Cześnika

Może sobie udrę łyka¹²¹.

a a e

Istna lura, panie bracie, Cóż, lepszego tu nie macie?

Wybacz, waszmość, lecz nie stało.

¹²⁰ em sa e s s at e s (łac.) — „Nie jest mądry, kto nie umie być cierpliwy” — średniowieczne przy-słowie łacińskie.

¹²¹ a — coś zarobię, coś skorzystam.

¹²² e s (dosł.: osad piwny, zlewki) — tu: złe, słabe wino.

¹²³ e es (z węg.) — tu: mętny, słaby trunek, lura.

Zemsta 

Otóż to jest szlachta nasza!

e a

Siedzi na wsi — sieje, wieje — Zrzędzi, nudzi, gdera, łaje.

A dać wina — to nie staje.

e st a a e a s e e e t e s a ma

Albo jeśli przyjdzie flasza, Samą maścią¹²⁴ już przestrasza;

Potem prosi: „Jeśli łaska” — Nie proś, nie nudź, hreczkosieju¹²⁵, A lepszego daj, u diaska!

Ależ mości dobrodzieju…

Mętne, kwaśne nad pojęcie — Istna lura, mój Rejencie!

a st e

Cierpliwości wiele trzeba;

Niech się dzieje wola nieba.

Zwiedź piwnice wszystkie moje, Gdzie z pół świata masz napoje, Gdzie sto beczek stoi rzędem!

Jeśli znajdziesz co takiego, Dam ci, bratku, konia z rzędem.

em

Pozwól spytać, panie drogi, Gdyż nie znana mi przyczyna, Co w nikczemne moje progi Marsowego wiedzie syna?

e a s a e e st

Co? Chcesz wiedzieć?

Proszę o to.

Więc staję tu, wiedz, niecnoto, Z strony jaśnie wielmożnego Cześnika Raptusiewicza, Co go ranka dzisiejszego

¹²⁴sam ma — zewnętrznym wyglądem. Flaszka powinna być dobrze omszała, co jest świadectwem sta-rości, a więc dobroci wina.

¹²⁵ e s e — pogardliwa nazwa zasiedziałego na wsi, niezbyt zamożnego szlachcica.

Zemsta 

Twych służalców sprośna dzicza¹²⁶, Godna jednak pryncypała, W jego zamku napaść śmiała.

Mówże, waszmość, trochę ciszéj, Jego sługa dobrze słyszy.

Mówię zawsze podług woli.

Ależ bo mnie głowa boli.

es e e

Że tam komu w uszach strzyka Albo że tam czyj łeb chory, Przez to nigdy w pieśń słowika Nie odmienią głos stentory¹²⁷.

s

Ależ bo ja mam i ludzi.

Każę oknem cię wyrzucić.

a m a s e e ta sta e a e m a e s

A tam dobry kawał z góry.

O, nie trzeba.

Jest tam który!

Hola!

Niech się pan nie trudzi.

Pan jak piórko stąd wyjedzie.

s

Czekać w czterech tam za drzwiami!

Ale na cóż to, sąsiedzie, Tej parady między nami?

Teraz słucham waszmość pana.

sa a a e a tem

Bardzo proszę — bardzo proszę —

s a a s a e

¹²⁶ a (forma staropol. tak jak: łodzia, pieczenia itp.) — dzisiejsze: dzicz.

¹²⁷ste t — człowiek o potężnym głosie. Nazwa pochodzi od jednego z bohaterów wojny trojańskiej, Stentora, odznaczanego się silnym, tubalnym głosem.

Zemsta 

Jakaż czynność jest mu dana?

e s s a a a a

Jesteś trochę nadto żywy:

Nie wiedziałem, Bóg mi świadkiem, Że tak bardzo masz słuch tkliwy — Przestrzeż, proszę, gdy przypadkiem — Jakieś słówko głośniej powiem.

Czy się prędko rzeczy dowiem?

a

Zaraz — Cześnik bardzo prosi…

Hę!

Czy głośniej?

a a ta e e ta m a e

Cześnik prosi…

To jest… raczej Cześnik wnosi, Że, by skończyć w jednej chwili Kontrowersją¹²⁸, co… zrobili…

e m e e ta m es a s a e

Dobrze mówię… co zrobili…

Kontrowersją… jak rzecz znana…

Że tak… to jest… że… sprzy… sprzyja…

a a s a st e A to jakiś wzrok szatana, Cały język w trąbkę zwija.

Ja nie jestem pojąć w stanie, Waszmość prawisz zbyt zawiło.

sta

Bo to… bo te… wybacz, panie, Wino trochę mocne było.

A nie jestem zbyt wymowny…

s e

Czy tych czterech jeszcze stoi?

Jednym słowem — mój szanowny, Dobry sąsiad czego żąda?

Lecz się poseł trochę —

¹²⁸ t e s a (z łac.) — spór, sprzeczka, nieporozumienie.

Zemsta 

…Boi.

Bądź, serdeńko, bez obawy.

Więc Cześnika prośba niesie, Abyś waszmość a a tam¹²⁹ U trzech kopców w Czarnym Lesie Stanął z szablą do rozprawy.

e

Stary Cześnik jeszcze żwawy!

m e a s

Ba! To wszyscy wiedzą przecie, Że niemylne jego ciosy — Wszakże w całym już powiecie Pokarbował szlachcie nosy, Tylko jeszcze…

Ciszej, proszę.

a s a

Prawda, ciszej. — Cicho zatem Jego grzeczną prośbę wnoszę I dołączam moją własną O odpowiedź krótką, jasną.

Tę listownie mu udzielę, Ale jakże się to zgadza:

Wszak ci jutro ma wesele.

m e e

Tamto temu nie przeszkadza:

Rano pierścień — w pół dnia szabla — Wieczór kielich — w nocy…

s

Cicho.

Prawda, cicho.

a st e

Sprawa diabla, Ani mrumru. — Czy mnie licho Tu przyniosło w takie szpony!

¹²⁹ a a tam (łac.) — koło czwartej.

Zemsta 

e

Wielkiż afekt¹³⁰ przyszłej żony?

Fiu! fiu! fiu! — Taż z miłości

Trzykroć na dzień wpada w mdłości — Cześnik, także rozogniony,

Jak gromnica ku niej pała — Będzie para doskonała.

A że wierna w każdej sprawie, Ręce, nogi w zakład stawię.

e e t a st a

Otóż jestem na wezwanie W twoim domu, mój Rejencie, Co dowodem niech się stanie, Żem zmieniła przedsięwzięcie.

Nie straciłam na namyśle Niepotrzebnym czasu wiele — Bo ja rzadko kiedy myślę, Alem za to chyża w dziele — I nie mówiąc Cześnikowi:

Mój staruszku, bądźcie zdrowi, Milsze od was są sąsiady — Podpisuję twe układy I w minucie tutaj staję. —

a a e

Waszmość panu jeden daję, Drugi odpis u mnie będzie.

Gdy więc pewność w każdym względzie I wzajemnie dane słowa,

Witam ciebie jak synowa.

Wielki splendor¹³¹ na mnie spływa, Moja pani miłościwa,

I fortuna¹³² w złotej nawie Żagiel dla mnie swój rozpięła, Gdyś chętliwie i łaskawie W twoje skarbne serce wzięła Najkorniejsze prośby moje.

Tak jest, pani miłościwa, Wielki splendor na mnie spływa;

A na szczepu mego trzaski¹³³ Jeszcze większy spłynąć może, Bo chcesz z arcywielkiej łaski Mego syna dzielić łoże.

Niechże mi tu wolno będzie

¹³⁰a e t (z łac.) — tu: uczucie.

¹³¹s e (z łac.) — zaszczyt, blask.

¹³² t a (z łac.) — tu: szczęśliwy los.

¹³³s e me t as — przyszli moi potomkowie po synie.

Zemsta 

Na tej lichej, własnej grzędzie, Polecając waszmość pani Trwałej przychylności zdroje I powolne służby moje, Do maluczkich upaść nóżek, Jako sługa i podnóżek.

a e a st e

Co ja słyszę! Co, u kata!

Zdmuchnął żonę Cześnikowi I z nią syna swego swata!

Wszak ci Cześnik, gdy się dowie, Jak szczupaka go rozpłata.

Nie myśl jednak, mój Rejencie, Że to z gustu do odmiany Wzięłam inne przedsięwzięcie;

Syn twój, Wacław, był mi znany, Bardzo znany — jednym słowem, Na cóż mam się kryć w tej mierze:

Był kochany — kochał szczerze.

as a a e

Tędy droga!

Cóż to znaczy?

Papkin tu?

Tak, Papkin czeka, Aż go Anna zoczyć raczy.

e e ta

Waszmość cierpisz tego człeka?

a a

Precz mi z oczu!

e em

Idę.

Czekaj, Wasze!

Czekam.

Odpis przecie.

Zemsta 

On to zdradną swą wymową Mnie, zbyt słabej, mnie, kobiecie, Opłakane wyrwał słowo.

Ja?

I gdyby nie ta zmiana, Szłabym biedna w moc tyrana.

s e e Dzień feralny¹³⁴!

st

Wola nieba, Z nią się zawsze zgadzać trzeba.

Ale teraz moje zdanie,

Że gdy Cześnik nie wie jeszcze O nam chlubnie zaszłej zmianie, Lubo w piśmie rzecz umieszczę, Dobrze będzie, gdy z twej strony Papkin weźmie zapewnienie I powtórzy to, co w liście.

a st e

Chce mnie zgubić, oczywiście!

Daj mu, pani, twe zlecenie, A ja skreślę słówek parę.

Ó st a a

a a ma

Podstolino! mam dać wiarę?

Co to znaczy? gdzie sumienie?

a a

Proszę ciszéj.

Prawda, ciszéj.

a st e

¹³⁴ e e a (z łac.) — dzień niepomyślny, fatalny, w którym wszelkie przedsięwzięcia kończą się niepo-wodzeniem lub nieszczęściem. Wiara w dni feralne, uznawana przez niektóre religie, była dość rozpowszech-niona w owej epoce, choć oficjalnie uważana już za przesąd i wyśmiewana w literaturze (patrz: a e st

a e a a, Za i in.)

Zemsta 

I przez mury czart ten słyszy.

st

Ach, co robisz, Podstolino?

Z twej przyczyny wszyscy zginą — Czyliż Cześnik ci nie znany?

On nie zniesie tego sromu¹³⁵, On pochodnią i żelazem Śmierć wyrzuci w wasze ściany, Gruz zostawi z tego domu.

Bój się Boga, chodźmy razem

a s a a a a e a st

Ach, ty nie wiesz, gdzieś przybyła…

W jakiej strasznej jesteś toni…

Cicho!… Gdyby nie w tej dłoni Artemizy groźna siła,

Już by… sza!… Niech Bóg nas broni!…

Dalej we drzwi i na schody.

a s Wolna droga.

Niekoniecznie, Czterech stoi.

Lecz weź wprzody Pożegnanie dla Cześnika:

Kłaniaj mu się bardzo grzecznie, Powiedz oraz, jak mą duszę Zbyt boleśnie żal przenika, Że się tak z nim rozstać muszę — Niech porywczo mnie nie gani…

Banialuki¹³⁶, moja pani, Tych ode mnie nie usłyszy.

Ó

st a a e e t

Ciszéj z łaski.

Prawda, ciszéj.

Oto jest list do sąsiada…

¹³⁵s m — tu: zniewaga.

¹³⁶ a a — gadanie bez sensu, brednie. Wyraz wywodzi się z dzieła Hieronima Morsztyna (–) pt.

st a es a a e e e a a e , zawierającego rozwlekłą, niesamowitą, nie wiążącą się logicznie akcję, która swą bezsensownością przeszła w przysłowie.

Zemsta 

Ambasada¹³⁷ diable śliska!

Żegnam.

a

Papkin nóżki ściska.

Za przyjęcie dzięki składa.

e em e a a s e Nie ma za co.

O, i owszem.

a a Sługa, sługa uniżony.

Proszę wrócić.

Nie wypada.

Suplikuję¹³⁸.

Tylko z góry.

Nie pozwolę.

t e a s a te e a

Jest tam który!

O, bez wszelkich ceremonii.

a

Panu temu wskazać drogę.

Ściskam nóżki — trafić mogę.

Wziąć pod ręce — nie bez laski — Schody ciemne — macać trzeba —

Ściskam nóżki — zbytek łaski. —

¹³⁷ m asa a (z anc.) — tu: poselstwo, polecenie.

¹³⁸ (łac.) — błagam, proszę.

Zemsta 

em e m s sem a am s a e s am a s a s t

a t e a e s

st a e e e t

a a

Niech się dzieje wola nieba, Z nią się zawsze zgadzać trzeba!

Zemsta 

W dokumencie ALEKSANDER FREDRO Zemsta (Stron 46-66)

Powiązane dokumenty