• Nie Znaleziono Wyników

Anna Dwojnych: Nie znudziło się Panu tak długo grać i śpiewać?

Marcin Świetlicki: Już się nudziło, w zeszłym roku już się bardzo nudziło, bo żadnej płyty nie wydaliśmy, niby tam były jakieś kompozycje, około pięćdziesięciu, ale ja do nich tekstów nie napisałem. Taki okres był w życiu, że nie pisałem prawie nic. A w zeszłym roku stuknęło, huknęło i napisałem bardzo dużo tekstów i wierszy. Teraz jest w drukarni książka, w której będzie 88 utworów. No, taki był zeszły rok, w tym roku znów nic nie napisałem, więc znowu będzie trochę posuchy [śmiech], oby nie lata posuchy. A i zrobiliśmy zmiany personalne, Zuzię dwa lata temu wzięliśmy do zespołu, Michała w zeszłym roku, no, jeszcze nie gra z nami rok, od lipca zeszłego roku z nami gra, jednego pana usunęliśmy, bo po prostu jakoś się tak nie rozwijaliśmy. Graliśmy stare piosenki, po prostu ja już nawet nie wiedziałem, co mówię tak naprawdę, tylko tak mechanicznie wykonywałem i już męczyło, już męczyło, i jakbyście mnie panie rok temu, może tam, powiedzmy, dwa lata temu zapytały, czy jeszcze mi się chce, to bym powiedział, że bardzo mi się nie chce, bo dużo myślałem o tych sprawach, pora powoli umierać i niech chłopcy

so-Zapis czasu/czas zapisu. Rozmowy (nie tylko) o książkach

134

bie biorą młodego wokalistę albo młodą wokalistkę. No nie miałem siły, a teraz znowu mam siłę, bo wykonujemy nowe piosenki, bardzo dobre.

A.D.: A jakich twórców z polskiej sceny alternatywnej najbardziej Pan ceni?

Aleksandra Szwagrzyk: A może żadnych Pan nie ceni?

Nie, ja nie wierzę w żadną scenę alternatywną, to wszyst-ko są ci sami wszyst-kolesie.

A.Sz.: A w ogóle istnieje w Polsce jakaś alternatywa?

Nie wiem, alternatywą można nazwać zespoły, które nigdy nie zagrały koncertu [śmiech], a jak się zaczyna grać, to się wchodzi w to wszystko i albo traci się dziewictwo, albo próbuje jakoś zachować czystość. My przynajmniej pró-bujemy zachować czystość, nie robimy takich rzeczy, jakie robią inni. Nie wierzę w żadną alternatywę tak naprawdę – alternatywa to jest po prostu „nie grać”, jak się gra, to już się jest po jednej stronie.

A.Sz.: Czy Pan już ma dość? Mówił Pan podczas koncertu, że zwymiotuje Pan, jak jeszcze raz będzie musiał zaśpiewać frazę „Nigdy nie będzie takiego lata”. Czego jeszcze ma Pan dość?

W życiu?

A.Sz.: W życiu i w twórczości.

W życiu i w tym, co się robi… Mam przede wszystkim dość rzeczy, które robiłem wiele razy, lubię robić rzeczy, których jeszcze nie robiłem.

A.Sz.: A napisze Pan powieść?

Zapis czasu/czas zapisu. Rozmowy (nie tylko) o książkach

135

Napiszę, no, piszę teraz powieść, ale narrator to jest dziewczynka, mała dziewczynka, i to jest wyzwanie, bo pi-sać jak mała dziewczynka… Ale to szczególna dziew-czynka, bo ona ma kilkaset lat, nie jest żadnym wampirem, ale ma kilkaset lat, mówi takim dorosłym językiem – nie umiałbym szczebiotu dziewczęcego naśladować, syna mam, a nie córkę [śmiech].

A.D.: Czytelnictwo, jak wiadomo, spada. Czy myśli Pan, że muzyka jest dobrym sposobem na popula-ryzowanie literatury, zwłaszcza poezji?

Nie wiem, czy moim celem jest popularyzowanie poezji, bo nie umiałbym takiego prostego tekstu „piosenkowego”

napisać. Niczego nie chcę popularyzować, ja po prostu robię to, co umiem. A gdy stoję na scenie, to nie myślę, że jakąkolwiek poezję wykonuję, tylko wyrzucam z siebie jakieś teksty po prostu.

A.D.: Występujecie dla bardzo różnej publiczności, i na takich kameralnych festiwalach jak ten, i dużych, jak na Openerze. Gdzie się lepiej gra? Czy to w ogóle ma znaczenie?

Ja najbardziej lubię grać w zadymionych, niedużych – znaczy: nie malutkich, ale do których wchodzi 100-200 osób – lokalach, w których się pije, przewraca się szkło, w których można bez żadnych ograniczeń robić to, co się chce, można się obrazić i zejść na pół godziny ze sceny, a później wrócić.

A.Sz.: A naprawdę rzucił Pan palenie? [na początku koncertu Świetlicki ogłosił, że rzucił palenie].

Nie [śmiech].

A.Sz.: Szkoda.

Zapis czasu/czas zapisu. Rozmowy (nie tylko) o książkach

136

Nie, prosili o to, bo jakieś czujniki są, straż ma przy-jeżdżać.

A.Sz.: I cały urok koncertowi odebrali.

Nie, nie, tu takie podwóreczko jest i można było jarać.

A.Sz.: A co Pan popijał w tym kubeczku dzisiaj na scenie?

Bimber, bo tutaj jeden z panów pracowników malusieńką buteleczkę bimbru z Wielkopolski podarował, malusieńką.

I Tomek większość wypił, bo on to zabrał do hotelu. On jest drugi w kolejności starszeństwa.

A.Sz.: To miał prawo.

No miał prawo, miał. Ja jestem najstarszy, Tomek, później Grześ, później Marek, później Zuzia, później Michał.

A.D.: Gracie już dwadzieścia lat. Jak Pan myśli, czemu Świetliki zawdzięczają tak długoletni sukces, to, że zespołu słuchają ludzie o dużej rozpiętości wiekowej?

No bo gramy rzadko… [śmiech] Jak byśmy grali codzien-nie, to byśmy się już dawno rozpadli, bo byśmy się zaczęli wykłócać.Nie zarabiamy dużych pieniędzy, bo jak byśmy zarabiali, to byśmy się zaczęli kłócić o pieniądze i takie różne. [Grzegorz Dyduch: Panie szofer gazu, Panie szofer gazu!] To już? No ale gramy, w dodatku każdy ma jakąś inną robotę, nie żyjemy z tego, nie zarzynamy się jakoś szczególnie.

A.Sz.: To na koniec pytanie: da się żyć w Polsce z po-ezji?

Ja żyję wyłącznie z poezji, ale nie podejrzewam, żeby było zbyt wiele takich osób. Ja jestem w tej jakieś grupie, nie wiem, dwudziestu osób. Od dziesięciu lat już nie chodzę

Zapis czasu/czas zapisu. Rozmowy (nie tylko) o książkach

137

do żadnej roboty i właściwie wszystkie pieniądze, jakie zarabiam, zarabiam dzięki temu, że piszę. Ale do tej pory pewnie tylko Szymborska żyła z tego, Miłosz i ja [śmiech].

Nie, żartuję, ale na pewno nie ma wielu takich osób. Ja jakoś przestałem lubić chodzenie do pracy. I teraz żyję lepiej niż wtedy, kiedy chodziłem do pracy [śmiech].

A.Sz.: Jak się Panu mieszka z bokserką?

Świetnie. To jedyna kobieta w moim życiu.

A.D., A.Sz.: Dziękujemy bardzo.

Dziękuję.

[2013]

Zapis czasu/czas zapisu. Rozmowy (nie tylko) o książkach

138

„Jestem pogrobowcem