• Nie Znaleziono Wyników

Alfabet polskiej misji

[Wydawnictwo Ender, Ustroń 2011, 249 s.]

Wraz ze wzrastającą liczbą ofiar związaną z udziałem Polskiego Kontyngentu Woj-skowego w operacji NATO w Afganistanie temat zaangażowania Polski w stabilizację tego kraju staje się coraz bardziej nośny. Dziennikarze większości mediów tradycyj-nych, jak i elektronicztradycyj-nych, stawiają wówczas pytania o sens tej operacji, o szanse zwycięstwa, o konieczność uczestniczenia w niej Polaków, o środki, jakimi dysponują, specyfikę ich służby, jej przygotowanie i przeprowadzanie, a wreszcie o termin za-kończenia pobytu Wojska Polskiego na ziemi afgańskiej. Liczni eksperci ukazywani przy tej okazji starają się na nie odpowiedzieć, sięgając do wiedzy wynikającej z wła-snego uczestnictwa w tego typu operacjach, analiz naukowych czy rozważań doty-czących przyszłości Paktu Północnoatlantyckiego i roli, jaką chce w nim pełnić Polska. Jednak opinia publiczna zdaje się nie zważać na wiedzę, jaka jest jej wtedy prze-kazywana. Dominuje uproszczony przekaz ograniczający się do kilku prostych odpo-wiedzi i stwierdzenia, że tej wojny wygrać się nie da, a Polacy robią tam wszystko co mogą w imię sojuszniczej solidarności. Skutkiem tego obraz PKW Afganistan, w szcze-gólności jego funkcjonowania i osiągnięć, jest swego rodzaju syntezą faktów i wy-obrażeń związanych z zaangażowaniem Polski w operacje wojskowe poza granicami kraju w XXI wieku, szczególnie w Iraku, jak i pierwszych zmian PKW w Afganistanie. A trzeba pamiętać, że Polacy stacjonują tam już od 2002 roku, a wielkość kontyn-gentu, początkowo ok. 120 żołnierzy, zwiększyła się do ok. 2600. Zmienił się obszar

odpowiedzialności, zmieniały się warunki pełnienia zadań i wreszcie postawa, mo-tywacja i podejście uczestników do zadań, jakie przyszło im wykonywać w Afgani-stanie.

Marcin Ogdowski, dziennikarz, który pierwszy raz był wśród polskich żołnierzy w Afganistanie w 2004 roku, a od 2009 roku prowadzi blog Z Afganistanu.pl, na którym zamieszcza relacje ze swoich kolejnych pobytów, jak i otrzymywane spostrze-żenia od uczestników PKW, podjął się próby przyblispostrze-żenia czytelnikowi rzeczywistego obrazu misji. Autor dzieli się swoją wiedzą, ale też ocenami i wnioskami. Przy tym na-leży podkreślić, że nie jest to publikacja o charakterze naukowym, jednak w mojej ocenie jest dla naukowców bardzo użyteczna. Potwierdza to lektura tej i innych tego typu książek dotyczących PKW Irak, na przykład pt. Psy z Karbali. Dziesięć razy Irak Marcina Górki i Adama Nadwornego (Szczecin 2009, 160 s.). Masowy odbiorca po raz pierwszy mógł przeczytać w niej o udziale Polaków w walkach w Karbali w 2004 roku, ale były to także wiadomości cenne dla tych wszystkich, którzy misji starali się przypatrywać dokładniej, a nie mieli możliwości bezpośredniego kontaktu z jej uczest-nikami. Podobny walor ma książka Ogdowskiego, który pokazuje misję w Afganistanie widzianą oczami własnymi, jak i jej uczestników, których historię stanowią istotę pracy. Dla naukowca jest to rzecz niebagatelna, zyskuje bowiem w ten sposób relację bez-pośrednich uczestników, które ze względu na różne ograniczenia, jak i niechęć żoł-nierzy do otwierania się przed obcymi (szczególnie po wydarzeniach w Nangar Khel), są wartościowym materiałem badawczym. Z tego powodu warto jest odnotować wy-danie tego typu książki w periodyku naukowym poświęconym tematyce bezpieczeń-stwa.

Pomysł na konstrukcję książki można uznać za trafiony. Autor stara się sporządzić swego rodzaju „alfabet” misji w Afganistanie widzianej oczyma jej uczestnika. Dla-tego publikacja podzielona jest na wiele części zgodnie z literami alfabetu, który staje się przewodnikiem po rzeczywistości afgańskiego „misjonarza”. Wobec tego czytelnik może poznać istotę i znaczenie rzeczy ukrytych pod takimi hasłami jak np. „A jak ajdik”, „E jak emocje”, „R jak reguły” czy „U jak uposażenie”. Jak widać, Ogdowski nie pomija także tematów drażliwych, a do takich niektórzy zaliczają pieniądze otrzymy-wane przez żołnierzy. Autor w bardzo przejrzysty sposób – w formie tabeli na s. 208, pokazuje wysokość zarobków polskich żołnierzy i osób cywilnych, wskazując na okre-ślone składowe i wyjaśniające tajemnice mnożników i innych mechanizmów wpływają-cych na kwotę wynagrodzenia. Przykład ten pozwala także na pewną generalną ocenę – Ogdowski stara się rozwiewać wiele mitów związanych z misją w Afganistanie, a wy-sokość zarobków jest jednym z nich. Autor pokazuje też koszty, jakie ponoszą ci, którzy po nie sięgają. Nie chodzi tu „tylko” o ryzyko śmierci (a zginęło już ponad 30 polskich żołnierzy) i odniesienia ran (według źródeł MON około 500 żołnierzy, chociaż tutaj stosowane są różne klasyfikacje). Niezwykle celne są relacje z części „E jak emocje” i „T jak trauma”, które przywołują pewne konsekwencje, jakie niesie ze sobą udział w misji, a które zostają na całe życie w formie ran często gorszych niż te fizyczne. Przy-wołane są pojawiające się problemy w życiu rodzinnym, w relacjach damsko-męskich, w rodzinach, zespół PTSD (zespół stresu pourazowego) i trudności, z jakimi spotykają się żołnierze w radzeniu sobie z tymi problemami, często będąc pozostawieni sami sobie. A ich przeżycia muszą zostawiać trwałe ślady w psychice, o czym przekonuje

chociażby lektura części „I jak Indianie” (tak określani są szeregowi żołnierze na misji w odróżnieniu od tzw. „wodzów”, czyli dowodzących, nazewnictwo to stosowane jest także w kraju), w której autor opisuje atak na polski konwój. W książce nie zabrakło elementów zwykle obecnych w tego typu publikacjach. Zatem dla przykładu w „S jak Sprzęt” czytelnik dowie się, jakiego wyposażenia używają polscy żołnierze i jakie są jego oceny. I nie są to tylko suche dane, tajemnicze nazwy czy symbole, ale żywe, kla-rowne sformułowania, nie unikające wskazywania problemów i bolączek, z jakimi spo-tykają się żołnierze.

Zawartość książki czyni z niej użyteczny materiał dla badacza, a także dla czy-telnika pragnącego poznać specyfikę polskiej misji w Afganistanie, w takim stopniu, w jakim jest to możliwe poprzez wykorzystanie tej formy przekazu. A ponieważ mamy do czynienia z dziennikarzem, który przygotowując bloga, pracuje także nad jego za-wartością graficzną, to i w książce czytelnik odnajdzie liczne zdjęcia będące świetnymi ilustracjami do przekazywanej treści. Oczywiście publikacji można byłoby zarzucić pewną wybiórczość, jak i często widoczne zaangażowanie autora, jednak ze względu na jej charakter trzeba się z tym pogodzić. Można na przykład wykorzystywać ją do porównań obrazu misji przekazywanego w oficjalnych komunikatach z tym, jak widzą ją jej uczestnicy. Biorąc zaś pod uwagę, że jest to obecnie jedna z nielicznych tego typu książek, to tym bardziej jest ona godna polecenia.