• Nie Znaleziono Wyników

Blaski i cienie ¿ycia pracowników kontraktu 5

W dokumencie Mapa Bagdadu (Stron 23-41)

Irak to sumeryjska kolebka cywilizacji, a wed³ug podañ biblijnych, nawet ca³ej ludzkoœci, gdy¿ tutaj umieszczono legendarny raj.

W okresie kontraktu, Irak by³ zaprzyjaŸnionym z Polsk¹ krajem i wa¿nym kontrahentem handlowym w tym regionie œwiata. Irakijczycy czuj¹ siê spadkobiercami ca³ego dziedzictwa historii z czasów staro¿ytnych i z okresu islamu, której wydarzenia rozgrywa³y siê w Iraku. St¹d Irakijczycy uwa¿aj¹ siê za lidera œwiata arabskiego.

Praca zwi¹zana z opracowaniem map Bagdadu wraz z uzbrojeniem podziemnym by³a bardzo trudnym, ale i niezwykle interesuj¹cym zadaniem. Podobnie jak w ka¿dym innym miejscu na ziemi – nie sam¹ prac¹ cz³owiek ¿yje. Przetrwanie codziennych trudnoœci i stre-sów, udrêki rozstania z rodzin¹ i krajem przez co najmniej rok, by³o mo¿liwe dziêki ró¿nym formom organizacji czasu wolnego, przy m¹drym i ¿yczliwym wsparciu kierownictwa kon-traktu.

Ü ¯ycie codzienne

W muzu³mañskim kraju takim jak Irak, tydzieñ pracy trwa od soboty do czwartku. Pi¹tki, wiêkszoœæ naszych œwi¹t katolickich i niektóre œwiêta arabskie s¹ dniami wolnymi od pracy. Po trudach ca³ego tygodnia i ciê¿kiej pracy w nieznoœnym upale, smrodzie i brudzie, czwartko-we popo³udnia by³y wyczekiwanym czasem odpoczynku, przeznaczonym na prywatne zakupy, pranie, sprz¹tanie pokoi, staranniejsz¹ w³asn¹ toaletê i pisanie listów, Od czasu do czasu by³ to tak¿e czas na imprezy towarzyskie. Niektórzy te czynnoœci z ró¿nym skutkiem przenosili na pi¹tek, ale wiêkszoœæ przeznacza³a ten dzieñ na bardziej cywilizowane rozrywki, przewa¿nie na bli¿sze wycieczki, bo dalsze trzeba by³o organizowaæ w nieco d³u¿szym wolnym czasie, z uwagi na koniecznoœæ odbywania podró¿y w konwojach i na czêste postoje na wojskowych punktach kontrolnych, co stwarza³o problemy z powrotem na czas.

Niezwyk³ym wydarzeniem i doœwiadczeniem dla ka¿dego odwiedzaj¹cego kraj arabski by³a wizyta na bazarze i zakupy. Bagdad posiada ich wiele, ale najwa¿niejszymi i najwiêk-szymi s¹ bazary Suk Szurd¿a i Suk As-Safafir. Suki s¹ duszne, ciasne, czasem cuchn¹ce, ale mo¿na na nich kupiæ dos³ownie wszystko. Tu tak¿e skupiaj¹ siê warsztaty tkackie, kowalskie, meblarskie, skórzane, hafciarskie itp. Jednak jedynymi w swoim rodzaju i naj-wspanialszymi s¹ uliczki z przyprawami i najs³odszymi pod s³oñcem przysmakami. Zapach ich pozostaje na d³ugo w pamiêci. £¹cz¹ siê tutaj wszystkie kolory, zapachy i dŸwiêki. S¹ tak¿e sektory, gdzie odbywa siê handel wszelk¹ ¿ywnoœci¹, ale te nie zawsze s¹ atrakcj¹ dla europejczyka. Wszêdzie mo¿na, a nawet trzeba siê targowaæ. Niektórzy koledzy osi¹gali w tym mistrzostwo. Trzeba by³o uwa¿aæ na z³odziei, bo nie zawsze na suku by³o bezpiecznie. Jarzyny i owoce kupowa³o siê blisko campu na Al-Baji, dok¹d mo¿na by³o dojechaæ autobu-sem. Podobne bazary odwiedzaliœmy w innych, zwiedzanych miastach miêdzy innymi w Kerbali, Samarze i Nadjafie.

Najwiêksz¹ radoœci¹ dla wszystkich zatrudnionych na kontrakcie by³y odwiedziny rodzin. Najpierw by³y nerwowe oczekiwania i zakupy, potem wyjazd na lotnisko i wreszcie po d³u-gim rozstaniu nastêpowa³ szczêœliwy, zwykle oko³o 30 dni trwaj¹cy upragniony pobyt naj-bli¿szych. Potem trzeba by³o zorganizowaæ spotkanie powitalne dla grupy przyjació³. Rodzi-ny z regu³y, oprócz inRodzi-nych wymarzoRodzi-nych przedmiotów, czy smako³yków przywozi³y „przydzia³” – 10 butelek spirytusu, którym trzeba by³o oszczêdnie gospodarowaæ, ¿eby zosta³o „na lekarstwo” na d³u¿ej oraz na po¿egnalne przyjêcie. By³y cudowne momenty, gdy ktoœ, odej-muj¹c sobie od ust, poczêstowa³ kawa³kiem wspania³ego polskiego chleba, such¹ kie³-bask¹, czy œledziem.

Najliczniejsze przyjazdy nastêpowa³y w okresach Œwi¹t Bo¿ego Narodzenia i Wielkanocy. Ci szczêœliwcy, którzy mieli przy sobie bliskich, razem z innymi uczestniczyli w uroczystoœciach wigilijnych, organizowanych przez kierownictwo kontraktu. Dla dzieci rodzice kupowali piêkne prezenty, a wybór zabawek i innych atrakcji by³ wtedy du¿o wiêkszy ni¿ w kraju, pozosta³o tylko przygotowaæ miko³ajow¹ imprezê i kogoœ do roli œw. Miko³aja. Trzeba by³o siê cieszyæ rado-œci¹ innych, a kto nie potrafi³, zazdroszcz¹c szczêœliwcom, wybiera³ samotne topienie smutku w swoim pokoju.

Inny nieco charakter mia³y Œwiêta Wielkanocne. Po zbudowaniu w prawdziwym czynie spo³ecznym klubu, z pozosta³ych po budowie campu resztek, zaimprowizowano w nim kapli-cê i mo¿na by³o odbywaæ msze, gdy odwiedza³ nas polski ksi¹dz, a by³o to czêsto w okresie wielkanocnym. Ksi¹dz zadba³ o nasze dusze, a my z trudem zdobywaliœmy jajka, trochê m¹ki, solone mas³o, na œwi¹teczne wypieki. Te œwiêta by³y zawsze bardziej radosne, bo i w Iraku poprzedza³y nadejœcie lata, a potem urlopów.

Dla wszystkich wierz¹cych pracowników polskich w Iraku by³o wa¿ne, ¿e mo¿na by³o w sobotê wieczorem uczestniczyæ w mszy przeznaczonej dla Polaków w katolickiej katedrze œw. Józefa. Mszê odprawia³ ksi¹dz Michel, a lektorami bywali nasi koledzy. Msza ze wspania³ym mocnym mêskim œpiewem po polsku stanowi³a, zw³aszcza na pocz¹tku pobytu, niezapo-mniane, silne, wyciskaj¹ce ³zy, prze¿ycie. Wyje¿d¿aliœmy tak¿e do Mosulu, gdzie skupia³o siê najwiêcej chrzeœcijan, aby zwiedziæ najstarszy w Iraku koœció³ chaldejski Szymona Piotra i pochodz¹cy z XIII w. koœció³ œw. Tomasza oraz przenocowaæ w klasztorze œw. Grzegorza z XVII wieku, którego czêœæ u¿ytkowali muzu³manie.

Ü Organizacja czasu wolnego

Czas po pracy, ka¿dy z nas wykorzystywa³ i organizowa³ wed³ug w³asnych mo¿liwoœci i upodobañ. Wielu z nas spo¿ytkowa³o go na czytanie. Prasa, to by³y cenne gazety przywiezione z kraju przez rodziny i tzw. „bocianów”, czyli œwie¿y dop³yw pracowników na kontrakt. Jednak nie ma to jak dobra ksi¹¿ka. Wiedz¹c o tym, przedsiêbiorstwo OPGK we Wroc³awiu wraz z

wk³adem instrumentów i wyposa¿enia, przekaza³o 50 ksi¹¿ek – nowoœci wydawniczych. Ta liczba ksi¹¿ek sta³a siê zal¹¿kiem biblioteki, która w roku 1985 roku liczy³a ju¿ ponad 3000 skatalogowanych woluminów, i by³a wiêksza i bogatsza ni¿ biblioteka w ambasadzie polskiej w Iraku. Zrodzi³o siê takie niepisane prawo, ¿e ka¿da przyje¿d¿aj¹ca rodzina przywozi dwie ksi¹¿ki, jakie ukaza³y siê na rynku. St¹d by³ sta³y dop³yw interesuj¹cych pozycji i czytelnicy byli na bie¿¹co z cyklem wydawniczym w kraju. Dzia³alnoœæ biblioteczna by³a prowadzona poza godzinami pracy przez pasjonatów ksi¹¿ki dwa razy w tygodniu po dwie godziny. Wiadomoœæ o funkcjonowaniu biblioteki na campie Mapa Bagdadu, rozesz³a siê po ca³ym Iraku, przy-je¿d¿ali wiêc do nas geodeci i nie tylko z ró¿nych kontraktów rozsianych od Amadiji i Rawan-duz na pó³nocy, Al-Kajm na zachodzie, Derbendi Chan na wschodzie, a¿ po Basrê na po³u-dniu. Przyje¿d¿ali na camp, rzadko odwiedzaj¹c Bagdad, wypo¿yczali wiêksz¹ liczbê ksi¹¿ek i nie zdarzy³o siê ¿eby jakaœ ksi¹¿ka nie wróci³a, a czasem nawet dok³adali w³asne przeczytane pozycje.

Wielu ludziom, ksi¹¿ki pozwoli³y przetrwaæ trudne chwile rozstania, kryzysów fizycznych i psychicznych. Liczni byli tacy, którzy przyznawali siê, ¿e na kontrakcie dopiero odkryli potrzebê czytania.

Na campie mieszkaliœmy w drewnianych, wygodnych domkach, w pokojach jednoosobo-wych tzw. œrednie kierownictwo, a w dwuosobojednoosobo-wych – pozostali wykonawcy. W kuchniach by³y bardzo dobre lodówki typu no frost, co wówczas by³o jeszcze w kraju rzadkoœci¹, kuchenki gazowe dwupalnikowe, na których mo¿na by³o przyrz¹dzaæ posi³ki, g³ównie œniadania i kola-cje, bo obiady w dniach pracy przygotowywa³a, znakomicie zorganizowana sto³ówka z kucha-rzami o wysokich kwalifikacjach. Tej sto³ówki zazdroœcili nam inni Polacy, którzy nie mogli z niej korzystaæ. Du¿¹ rolê w organizacji ¿ycia kontraktowego odegra³ wspomniany wczeœniej klub.

W otoczeniu naszych budynków miêdzy chodnikami by³ piasek i zwarta glina, ale ktoœ kto lubi³ pracê fizyczn¹, w szybkim czasie przekszta³ca³ te miejsca w ogródki, gdzie ros³y bujne „rycynusy” (nazwa campowa), zielone, jednoroczne sesipany, tworz¹ce œcianê jak iglaki, z tym ¿e ig³y by³y miêkkie jak listki i mia³y kolor zielonoszary. Udawa³y siê tak¿e ozdobne s³oneczniki, opuncje, oleandry i ró¿e, a nawet, jak siê ktoœ upar³ i podlewa³, to zielona pietruszka i szczypio-rek. W jednym roku, przed Wielkanoc¹ kierownik kontraktu zainicjowa³ akcjê zazieleniania campu, oczywiœcie chêtni koledzy, po pracy wykopali rowki wzd³u¿ chodników, prowadz¹cych od bramy wjazdowej do budynków biurowych oraz wzd³u¿ ogrodzenia (by³ to rozleg³y obszar), zalali rowki wod¹, a równie chêtne do pracy kole¿anki posia³y nasiona sesipanów i posadzi³y oleandry, które wkrótce obsypane by³y ró¿nokolorowymi kwiatami. Ca³y teren campu by³ utrzy-many zawsze w nale¿ytym porz¹dku, czyste samochody sta³y równo w wyznaczonych miej-scach, a my byliœmy dumni, ¿e stworzono nam, z naszym udzia³em, takie warunki do ¿ycia i do pracy. Nic dziwnego, ¿e CAMP BASE MAP OF BAGHDAD PROJECT cieszy³ siê du¿ym zainte-resowaniem i uznaniem.

Na kontrakcie w pewnych okresach by³o zatrudnionych ponad 200 osób. W tak du¿ym zespole ludzi, zawsze trafi¹ siê entuzjaœci i organizatorzy ró¿nych form rozrywek, chêtni do bezinteresownej pracy na rzecz innych. Na naszym kontrakcie równie¿ nie brakowa³o pasjo-natów. Powsta³ pomys³ zorganizowania ogniska, mimo ¿e o drewno by³o bardzo trudno. Nasi „górale” stwierdzili, ¿e wystarczy tylko zdobyæ drewno na u³o¿enie watry, a potem bêdziemy paliæ wysuszone kolczaste roœliny rosn¹ce na „campowej ³¹ce”. Po³¹czono przyjemne z po¿y-tecznym, bo wyciêto roœliny, tworz¹c idealny plac na boisko do pi³ki no¿nej, a ogromne masy zielska do spalenia. Prowadz¹cy imprezê wci¹gnêli do zabawy wiêkszoœæ kole¿anek i kole-gów, a przy ogniu by³ jak zwykle œpiew, wiersze i anegdoty. Organizowano turnieje bryd¿owe, biegi sylwestrowe, grê w siatkówkê, która przez d³u¿szy czas by³a bardzo popularna w naszym campowym œrodowisku.

Przygotowanie boiska do pi³ki no¿nej wywo³a³o zainteresowanie wielu kolegów, amato-rów tej dyscypliny i umo¿liwi³o zorganizowanie dru¿yny campowej, która w szybkim czasie sta³a siê doœæ znana w Bagdadzie, ale zmieni³o siê to wraz z odjazdem pomys³odawców i liderów.

Niezwykle popularn¹ form¹ ¿ycia sportowego i towarzyskiego na campie by³y: tenis – i jak¿e by inaczej – bryd¿. Wielu kolegów, a niekiedy równie¿ kole¿anek, po pasjonuj¹cym nocnym turnieju, przystêpowa³o nazajutrz, a zw³aszcza w soboty, do pracy na nieco miêkkich nogach, gdy¿ jak powszechnie wiadomo, karty lubi¹... dym. Wewnêtrzne turnieje odbywa³y siê doœæ regularnie, mimo ¿e nie ustanawiano nagród rzeczowych dla zwyciêzców, a stawki i „wygrane” by³y symboliczne. Niektórzy, nawet dobrzy gracze, nie dali siê wci¹gn¹æ w szpony hazardu, wybieraj¹c inne formy spêdzania wolnego czasu, np. organizowali grupê i uczyli siê jêzyka angielskiego.

Nie mniejszym zainteresowaniem cieszy³y siê rozgrywki tenisowe, chocia¿ ten rodzaj „eli-tarnego” sportu uprawia³a ograniczona liczba entuzjastów, limitowana pojemnoœci¹ kortu. Popularne by³y zw³aszcza turnieje bryd¿owe i tenisowe, organizowane wespó³ z innymi pol-skimi specjalistami, pracuj¹cymi w okolicach Bagdadu, czy te¿ z goœæmi wizytuj¹cymi kierow-nictwo kontraktu.

Nie zabrak³o wœród nas wêdkarzy i grzybiarzy. To po¿yteczne hobby nawet postronnym uczestnikom przynosi³o korzyœci, gdy¿ zainteresowani, swoimi sukcesami chêtnie dzielili siê z innymi. Kilka wypraw na grzyby do pobliskich lasków nad Dijal¹ te¿ siê op³aci³o. Zbieraliœmy grzyby podobne do naszych, w doœæ du¿ych iloœciach, bo Arabowie ich nie zbierali, a potem czekaliœmy co bêdzie po spo¿yciu. Na szczêœcie wszyscy prze¿yli.

Imprezy organizowane dla geodetów i przez geodetów budzi³y zainteresowanie ambasa-dy, a nawet przedstawicieli w³adz Bagdadu, z którymi wspó³pracowaliœmy.

W okresie, kiedy nast¹pi³ wzrost prac kameralnych i na kontrakt przyjecha³y licznie kole-¿anki, a tak¿e ¿ony kolegów, mo¿na by³o zorganizowaæ bale sylwestrowe, które stanowi³y rzadk¹ okazjê do odœwie¿enia umiejêtnoœci tanecznych i do powitania nowego roku, w szer-szym, weso³ym gronie.

Inn¹, ciekaw¹ tradycj¹ powsta³¹ na kontrakcie by³o tzw. „obcinanie dziobów”. Dotyczy³o to wszystkich nowo przyby³ych na kontrakt „bocianów”, których przylot z ró¿nych powodów rado-œnie witali wszyscy. To by³a zawsze szansa na szybkie dowiezienie listów, dla oczekuj¹cych kolegów, œwie¿a dostawa spirytusu i krajowych delicji np. ciemnego, razowego chleba oraz gazet i wiadomoœci.

W momencie, w którym uznano, ¿e „bocian” ju¿ siê zaaklimatyzowa³, odpowiedzialny za niego kolega, podczas uroczystej kolacji siekier¹ obcina³, symboliczny papierowy dziób, a inni pomocnicy przytrzymywali miednicê na ewentualn¹ krew (fot. 12). Jak to w ¿yciu bywa s¹ powitania, s¹ te¿ rozstania. Uroczystoœæ po¿egnania opuszczaj¹cych kontrakt zale¿a³a od tego, jakim uznaniem i sympati¹ wœród spo³ecznoœci kontraktu, ¿egnany siê cieszy³.

Cenn¹ inicjatyw¹ by³o organizowanie po¿egnañ, wyje¿d¿aj¹cych po zakoñczeniu kontrak-tu pracowników, przez kierownictwo kontrakkontrak-tu. Skoñczy³a siê tzw. poczekalnia, a tak okreœlano sytuacjê, gdy pracownik zrobi³ swoje i anonimowo znika³. Wprowadzono piêknie opracowane graficznie dyplomy dla wyró¿niaj¹cych siê wykonawców.

Po oficjalnym zakoñczeniu obowi¹zków, nale¿a³o siê spakowaæ, wyprawiæ ucztê po¿e-gnaln¹, a wieczorem grono przyjació³ i znajomych odprowadza³o delikwenta do samochodu, czasem ze œpiewem i wzruszaj¹c¹ nas wszystkich gr¹ na akordeonie. Jeszcze tylko z sa-molotu mo¿na by³o obejrzeæ z innej perspektywy znane miejsca, piêknie oœwietlony Bagdad, i pomyœleæ.. „a mo¿e jeszcze tu kiedyœ wrócê”. Tak dla ka¿dego koñczy³a siê bagdadzka przygoda.

Ü Mo¿liwoœci turystyczne

Bogat¹ historiê Iraku odnajdowaliœmy podczas czêsto organizowanych wycieczek do naj-ciekawszych zabytków. Do najczêœciej odwiedzanych miejsc nale¿a³y:

Ø Babilon, gdzie byliœmy œwiadkami prac rekonstrukcyjnych, miêdzy innymi: wisz¹cych ogro-dów Semiramidy, wspania³ych œwi¹tyñ, pa³acu Nabuchodonozora oraz portalu przy repre-zentacyjnej drodze i amfiteatru Aleksandra Macedoñskiego;

Ø Samarra, gdzie mo¿na by³o zwiedziæ szyicki zespó³ z³otego meczetu ze spiralnym minare-tem i jego replik¹ – „Ma³¹ Samarr¹”, a tak¿e pozosta³oœæ po pa³acu i ogromny dziedziniec, otoczony murami, na którym odbywa³y siê liczne parady i uroczystoœci, cywilne i wojskowe, zaœ œciany murów wykorzystywano do prezentacji malarstwa i rysunków;

Ø Œwiête miasta Kerbala zna wy dwoma „z³otymi meczetami”, z grobami Al-Husajna i jego brata Abbasa oraz An-Nad¿af ze „z³otym meczetem” immama Alego, ziêcia Mahometa i ogromnym cmentarzem szyickim, na który przywo¿¹ zmar³ych z Kuwejtu, Iranu, a nawet Afganistanu, aby ich pochowaæ w œwiêtym miejscu;

Ø Ziggurat w Agargoufie na fundamencie o wymiarach 69 m na 67 m;

Ø Niniwa – mury miejskie z piêcioma bramami: Boga S³oñca, Ksiê¿yca, Nergala z rekon-struowanym pos¹giem uskrzydlonego byka, pa³ac Assurbanipala, resztki œwi¹tyñ Nabu i Isztar oraz pomieszczenia pa³acowe króla Sanhenba;

W latach 1982–1985 zorganizowano trzy wycieczki turystyczne do Jordanii, dwie do Indii. W drodze powrotnej do kraju, po kontrakcie lub na urlop, grupy wybiera³y trasê przez Turcjê. Podró¿ do Istambu³u trwa³a 48 godzin, by³a bardzo mêcz¹ca, ale ciekawa i mo¿na by³o zwie-dziæ Istambu³.

Wszystkie wycieczki i wyprawy, dalekie lub bliskie, odbywa³y siê za zgod¹ i wiedz¹ kierow-nictwa, z du¿ym finansowym wsparciem, jakim by³o u¿yczanie samochodów. Szefowie kon-traktu czêsto sami uczestniczyli w organizowanych przez nas wyprawach. Ciekawym i wzru-szaj¹cym nas prze¿yciem, by³y wyjazdy na cmentarz w Bagdadzie w dniu Wszystkich Œwiêtych, gdzie znajdowa³a siê polska kwatera ¿o³nierzy Armii Andersa. Przez miasto przeje¿d¿aliœmy kawalkad¹ jednakowych bia³ych samochodów Toyota, a za nimi czerwonych Land Roverów, wzbudzaj¹c zainteresowanie miejscowej spo³ecznoœci arabskiej (fot. 13).

Kontakty z Arabami ogranicza³y siê do spotkañ podczas pracy. Najczêœciej nie mo¿na by³o siê opêdziæ od t³umnie otaczaj¹cych nas dzieci. Wizyty w domach arabskich nale¿a³y do rzadkoœci, chocia¿ codzienne ¿ycie rodzin arabskich wzbudza³o nasz¹ ciekawoœæ. Staraliœmy siê podgl¹daæ ich obyczaje. W kontaktach podczas pracy, w kolejkach, na bazarach spotyka-liœmy siê z ogromn¹ ¿yczliwoœci¹ i poszanowaniem. Serdecznoœæ i chêæ poczêstunku, szcze-gólnie napojami, najczêœciej okazywa³a nam biedniejsza czêœæ ludnoœci.

Ü Choroby i wypadki

Los nie oszczêdza³ nikogo. Na kontrakcie, jak wszêdzie, zdarza³y siê choroby, które cza-sem koñczy³y siê zjazdem do kraju. Niewinny wirus, przywieziony po urlopie z kraju, w warun-kach irackiego klimatu stawa³ siê bardzo groŸny. Podobnie, zaka¿enie ameb¹ w Iraku, by³o w miarê ³atwe i szybkie do wyleczenia, natomiast przywiezione do kraju, wymaga³o d³ugiego okresu specjalistycznego leczenia. Przypadki korzystania z opieki szpitalnej, to anegdotyczne opisy czasem œmieszne, a czasem tragiczne, np. nie wiedzieliœmy, ¿e chorego w szpitalu nale¿y karmiæ w ramach w³asnych. Naszego kolegê po operacji wyrostka dokarmia³y rodziny arabskie tym, co przynieœli dla swoich krewnych i nie zawsze by³a to w³aœciwa dieta. w Iraku na polskich kontraktach nie uniknêliœmy tak¿e wstrz¹saj¹cych przypadków nag³ej œmierci, na skutek chorób serca, wypadków drogowych, b¹dŸ innych zdarzeñ losowych. Takie wydarzenia prze¿ywaliœmy wszyscy bardzo d³ugo.

Wypadki drogowe to odrêbny rozdzia³ ¿ycia i pracy na kontrakcie. O niewinnoœci kierowcy nie decydowa³o przestrzeganie przepisów. Winnym wypadku by³ zawsze cudzoziemiec, z samego faktu, ¿e znalaz³ siê w okreœlonym czasie i miejscu. Bez pomocy irackich prawników ze znajo-moœci¹ jêzyka polskiego wiele, z pozoru prostych spraw mog³o zakoñczyæ siê wiêzieniem. Trudno by³o siê dziwiæ, ¿e nie wszyscy kierowcy mieli odwagê jeŸdziæ po irackich drogach.

Teraz, po latach, wracamy wspomnieniami do tego okresu, jak do niezwyk³ego prezentu, który nam los ofiarowa³.

Zakoñczenie

Kontrakt Mapa Bagdadu zosta³ zakoñczony po wykonaniu II etapu. Przekazanie ostatniej czêœci materia³ów z zakresu II etapu do Amanatu al-Assima przez ówczesnego kierownika kontraktu J. W. Frelka nast¹pi³o 31 marca 1988 roku.

Strona iracka nie podjê³a decyzji o rozpoczêciu realizacji III etapu kontraktu i etap ten nie by³ realizowany, co wi¹za³o siê niew¹tpliwie z ówczesn¹ sytuacj¹ w kraju.

W okresie gwarancyjnym Amanat al-Assima zg³osi³ ujawnienie niezgodnoœci na stykach map wykonanych przez POLSERVICE – GEOKART w ramach kontraktu Mapa Bagdadu z mapami terenów zastrze¿onych wykonanych przez stronê irack¹. W zwi¹zku z tymi zastrze-¿eniami, na pocz¹tku lutego 1992 roku, dwaj polscy eksperci, mgr in¿. Kazimierz Dubanie-wicz oraz mgr in¿. Lech Wereszczyñski wykonali pomiary kontrolne w terenie, które wyka-za³y, ¿e niezgodnoœci s¹ spowodowane b³êdami w mapach irackich. Wynikiem by³a wiêc zarówno pozytywna ocena wykonania kontraktu, jak te¿ efekt finansowy, gdy¿ strona iracka niezw³ocznie i ca³kowicie wywi¹za³a siê ze wszystkich p³atnoœci.

Nale¿y uznaæ, ¿e kontrakt Mapa Bagdadu realizowany w latach 1981–1988 w bardzo trudnych warunkach, podczas tocz¹cej siê wojny z Iranem, zakoñczy³ siê w pe³ni pozytyw-nie pod wzglêdem technicznym, organizacyjnym i finansowym.

Summary

This paper presents implementation of the Map of Baghdad Project – a remarkable achievement of Polish surveyors in the eighties of the last century. It covers the period from signing of the contract until the end of works and providing the client with the final results.

The entire technical process was described, taking into account establishment of horizontal and vertical geodetic control, inventory of underground installations and photogrammetric map produc-tion based on field and photo control. Aspects of organizaproduc-tion, technology, preparaproduc-tion of producproduc-tion, training, staff and work and leisure conditions were also dealt with. In spite of difficulties and threats caused above all by the Iraq-Iran war, the project was completed on time and on budget, with all features and parameters originally specified.

mgr in¿. Jan Bieniek tel. +48 32 252 36 60 pgi_kat@ka.onet.pl mgr in¿. Jan Kulka kulka.jan@wp.pl

66

Prepared by Polservice GEOKART PL Rys. 3. Fragment nak³adki sytuacyjno-wysokoœciowej

Jan Bienek, Jan Kulka

Fot. 1. Odwiedziny przedstawicieli kontraktu Mapa Bagdadu w osiedlu s¹siaduj¹cym z campem. Wœród mieszkañców pierwszy z prawej Janusz Rudnicki, w œrodku Ma³gorzata Redlak.

Fot. 2. Tablica informacyjna campu z napisem: AMANAT AL ASSIMA. SURVEYING DEPARTMENT. THE PROJECT OF BAGHDAD BASE MAP WITH UNDERGROUND INSTALLATIONS INVENTORY. ENTERING THE AGREEMENT INTO FORCE: 30.O6.1981. PERIOD OF COMPLETION: 60 MONTHS. RESIDENT ENGINEER: MISS SEVDA GUL FATIH. EXECUTING COMPANY: POLSERVICE – GEOKART.

Stoj¹ przy samochodzie: prof. Jerzy GaŸdzicki i mgr in¿. Roman Jankowski. Zdjêcie ze zbioru Jerzego GaŸdzickiego, listopad 1982

Fot. 4. Pomiary w asyœcie policji. Pierwszy z prawej: Wit Bober. Zdjêcie ze zbioru

Janusza Rudnickiego, 1983 Fot. 3. Pomiar osnowy

geodezyjnej. Zdjêcie ze zbioru Alicji Dorzak, 1983

Fot. 5. ¯eñska czêœæ za³ogi kontraktu z ulubieñcem pañ Januszem Rudnickim. Zdjêcie ze zbioru Janusza Rudnickiego, 1983

Fot. 7. Zespó³ polowy w terenie – nasz transport by³ nieco lepszy od miejscowego. Zdjêcie ze zbioru Janusza Rudnickiego, 1983

Fot. 6. Kontrola prac polowych przez Resident Engineer kontraktu Sevdê Gul Fatih. Od prawej stoj¹: zastêpca kierownika kontraktu Wojciech Burkacki, Jan Kulka, Sevda Gul Fatih,

a od lewej: Andrzej Cholewa, zastêpca dyrektora PPGK Witold Frelek. Zdjêcie ze zbioru Jana Kulki, 1982

W dokumencie Mapa Bagdadu (Stron 23-41)

Powiązane dokumenty