• Nie Znaleziono Wyników

Boże Narodzenie w obozie

W dokumencie Kozłowski Narcyz (Stron 66-75)

3

mmmm najwięcej tyło „muzułmanów”, którzy poru­

szali się jak cienie. Pragnieniem ich było ujrzeć najbliższych i spokojnie umrzeć.

Chcieli zobaczyć swoją wieś, swoje miasto rodzinne, ale i to było niemożliwe. W koń­

cu pragnęli tylko jednego, najeść się kar­

tofli do syta. I teraz wśród nich rozlega się kolęda w języku polskim „Bóg się rodzi”.

Na rewirze śpiewaliśmy kolędy stosunkowo długo, przygrywała orkiestra a szczególnie skrzypki Francuza wzruszały „muzułmanów”.

Lekarz obozowy Sergiusz ściskał nam dłonie chleb i suchary zostawiali adresatowi. An­

drzej przyniósł paczkę do izby w której mie­

Odtąd gdy inni otrzymywali paczki, izbowy dzielił żywność pomiędzy wszystkich. Wkrót­

ce stało się to tradycją, niepisanym pra­

W kartonie ze wspomnianej paczki, Andrzej znalazł list od matki, który przeczytał wszy­

stkim towarzyszom niedoli: „Kochany sy­

nu, doskonale wiemy o sytuacji więźniów w obozach koncentracyjnych. Ojca i mnie na­

reszcie zostawili w spokoju. Jesienią Niem­

cy z Rogowa połamali żebra ojcu w stodole i bili go do nieprzytomności. Po ich odejściu odzyskał przytomność i podczołgał się do domu, długo musiał leżeć w łóżku, ale już chodzi powoli. Sprawcami mordowania ojca byli: dwóch Benertów z Chrostkowa, Rec z wszyscy się podzieliliśmy. (Matka Andrzeja żyje, ma 91 lat, jest niewidoma, przewlekle z doświadczonym doktorem medycyny z Gre­

cji. Razem przydzielono nas do transportu i zawieziono do podobozu w Melku. Doktor został głównym lekarzem na rewirze, a ja zostałem przydzielony do robót ziemnych przy budowie zakładów zbrojeniowych. Bez­

nadziejne wyżywienie, prowizoryczne po­

mieszczenia w byłej ujeżdżalni dla koni, podgórskie wiatry, dojazd odkrytymi samo­

chodami do zakładów zbrojeniowych craz ciężka, mordercza praca spowodowały, że na apelu zemdlałem i upadłem. Zawieziono mnie na rewir do doktora. Lekarz zbadał mnie i orzekł: osłabienie organizmu, opuchlizna twarzy z powodu wiatrćw górskich, wysoka temperatura. Pamiętam, że posmarował mi twarz różowym płynem, zabandażował i na sześć tygodni byłem niewidomym. Z pomo­

cą przyszedł mi Janek, sanitariusz z Rypi­

na. Jemu to przekazałem pozdrowienia dla moich rodziców, gdyby wrócił do Rypina.

Trzeciego dnia zostałem przewieziony samo­

chodem ciężarowym razem z trupami do kre­

matorium w-Mauthausen. Umieszczono mnie na rewirze chorób zakaźnych- Leżałem na

jego życia. Ostatnie słowa, jakie powiedzia­

łem, to „Mamo ja wrócę tło Polski”. Stra­

Zygmunt Fasiński, jak zwykle poukładał na wózku trupy, aby odwieźć do kremato­

Rodzice Andrzeja zostali powiadomieni przez kierownictwo obozu, że zmarł na udar serca. Po zakończeniu wojny, w dniu 16 sierp­

nia 1945 roku, Andrzej powrócił do kraju,

69

70

ITLEROWCY nie ba­

cząc na konwencje ła­

mali prawa międzyna- / rodowe. Zwolnieni jeń-

cy.Wojenni z obozów jenieckich i1' po powrocie na tzw. „wolność”

byli aresztowani, torturowani, j a następnie osadzani w obozach : koncentracyjnych. Przykładem

•j takiego postępowania jest Woj­

ciech Sabat, kierownik szkoły i powszechnej w Zagórzu, dzia­ Piotrem Kleiną. Bici ponownie do nieprzytomności, zostali zamknięci w celach więzien­

nych. Po dwóch dniach tortur A. Smerecka zmarła w czasie przesłuchania. Ciało jej zostało zakopane razem z 17 Ornasem, których w okrutny k/Poznania.

sposób zamordowano w obo­

zach koncentracyjnych.

Dodać należy, że Niemcy za nauczycielami gdańskimi pe­

netrowali nawet w Generalnej Guberni. Nauczycielka z Wej­

herowa Pelagia Matuszewska schroniła się w Radomiu.

Niemcy powiesili przy szosie warśzawskiej ! 50 *' Polaków;

centracyjny Stutthof wraz ze swoimi filiami, który urucho­

miony został w momencie wy­

buchu II wojny światowej i ist-Wśród^nich pocieszona została* ' niał do zakończenia działań również Pelagia Matuszewska. tysięcy ofiar ludzkich. Według nielicznych dokumentów oraz relacji byłych więźniów i ich Aniela Smerecka, nauczycielka rodzin przez obóz koncentra-,

cyjny Stutthof przeszło około 250 nauczycieli, w tym z zie­

mi gdańskiej 127.

Dzień pracy w obozie wyno­

sił od 10— 12 godzin, od 2 do 4 godzin apele i różne uciąż­

liwe zbiórki. „Dozorcy obozowi SS pędzili również do pracy młodocianych, ludzi starych i chorych. Majstrowie cywilni, kolację porcji chleba 100—250 gramów oraz 10 gramów mar­ luch byli przesłuchiwani przez gestapo na Kamiennej Górze w

72

N r 2 0 (10 4 7 7 ) 29, 30, 31 s ty c z n ia .1993 r. W szechnicy Polskiej. W krótce otrzyma! nową pracę w wiejskiej spółdzielni kinem atograficznej.

N ajw iększym pow odzeniem w objazdowych seansach cieszył się u dorosłych “Znachor” , a u młodzieży . “Młody Las” - film przedstawiający w alkę o polską szkołę. N iestety byl tak słaby, że kwiaty wnet wypadły mu z rąk. Myślał, że idą na wiejski żyto i sadzono ziemniaki, czekało 11 gąb: pięciu braci, dwie siostry,rodzice i dziadkowie. Żeby przeżyć, trzeba było ' chodzić do bogatszych

“czuł” ziemię, na przysposobieniu rolniczym był prymusem, otrzymał przy budowie drogi. Niestety, gdy koledzy od łopaty dowiedzieli się, że wyglądasz! A Narcyz nic, bo wstyd mu było. Chrześniak akurat jechał do Rojewa na urlop.

Ale szczęście uśmiechnęło się do Narcyza jeszcze tego samego dnia.

Spotkał instruktora przysposobienia rolniczego, który niegdyś tak zachwycał się jego poletkiem. Nic dal zginąć dawnemu prymusowi.

Wykąpał, odział, nakarmił i załatwił posadę gońca w ZMW "Siew" za 80 złotych z ogonkiem. Narcyz nieczłowiek, nie ma pracy, nie ma co jeść, tragedia! Matka nie zdzierżyła las, choć nie widać, choć nie słychać, ale rośnie wkoło nas, miody las, polski las” . Ulotka wzywała do utrzymania ducha polskości, do sabotowania pracy na rzecz okupanta okupantowi. Ich gazetki rzetelnie informowały o sytuacji na wszystkich frontach, polskie książki krążyły ■ między czytelnikami a ... grobowcem na cmentarzu, który slużyl za tajną składnicę. Prowadzono też tajne nauczanie, w którym licznie Grunwaldem i szeptem ślubowali wierność polskości.

Gdy w roku 1942 władze hitlerowskie wezwały Polaków do podpisania volkslisty, wydali ulotkę, obozu. W leśnych dolach zostawiano 1 im żywność, cywilne ubrania dla uciekinierów a także mapy i książki. | Zabierano korespondencję. Zdarzyło się nieraz, że dary trafiały w ręce kapo.

a w dole natykano się na sterty trupów, bo w obozie nie było krematorium. załatwić wszystkie swoje ziemskie sprawy. - Więcej życia panu już nie

zostało... "

Panu Narcyzowi jednak ani .w głowie było umierać. Znalazł pracę w szkole i podpierając się sękatym kijem, odpoczywając co chwila, . codziennie do niej wędrował 10 km.

Jak przeprowadzi! się już do miasteczka, odwiedził lekarza. -

,

Bardzo pana przepraszam - oznajmił zdumiony medyk. - To się nie zdarza, żeby po takich przejściach człowiek wygrał ze śmiercią..

Nawet dzisiaj panu Narcyzowi niejeden pozazdrościłby krzepy,

74

Młod^ L a s ” (3)

W dokumencie Kozłowski Narcyz (Stron 66-75)

Powiązane dokumenty