• Nie Znaleziono Wyników

K

ażdy warkocz to splot trzech kosmyków włosów w jedną całość. Dobrze zapleciony robi wrażenie porządku. Co on ma wspólnego z Panem Bogiem? Czy cnoty Boskie: Wiara, Na-dzieja i Miłość nie są też pięknym splotem, który można porów-nać do warkoczyka? Są łaską i darem Bożym, które musimy każ-dego dnia w ogromnym trudzie pielęgnować.

W jaki sposób odnaleźć kosmyk światła wiary? Pamiętam z dzieciństwa, jak godzinami potrafiłem siedzieć w oknie i ob-serwować ulicę, na której znajdowały się gazowe latarnie. Szcze-gólnie interesujący był zmierzch. ulica zaczęła tonąc w ciemno-ściach, wydawała się bardzo nieprzyjazna i smutna. Pojawiał się wtedy na rowerze latarnik, który długim kijem otwierał zawory tych lamp. One powoli rozświetlały ulicę ciepłym delikatnym światłem, która stawała się bardziej przyjazna. W ciągu dnia w ta-kiej gazowej latarni był widoczny maleńki delikatny płomyk jak-by dopalającej się zapałki. Czasami zdarzało się, że on gasł. Po-jawiał się wtedy latarnik z ogromną drabiną i starannie czyścił to źródło światła, by stało się otuchą dla ludzi wędrujących w mro-kach nocy.

Papież Franciszek w Encyklice „Lumen Fidei” – „Światło Wia-ry” naucza: tym wyrażeniem tradycja Kościoła nazwała wielki dar przyniesiony przez Jezusa, który tak oto przedstawia się w Ewan-gelii św. Jana: «Ja przyszedłem na świat, jako światłość, aby nikt,

ROZWAŻANIA

60

kto we Mnie wierzy, nie pozostawał w ciemności». To światło na-stępnie przekazywali apostołowie, głosząc Ewangelię.

W sakramencie chrztu został rozniecony delikatny płomyczek wiary w naszych sercach. Rodzice i chrzestni są szczególnie po-wołani do rozpalenia światła wiary w życiu swego dziecka. Kościół ma za zadanie tylko ich wspomagać w tym trudnym powołaniu.

W dorosłym życiu każdy z nas musi stać się takim latarnikiem troszczącym się o światło swojej wiary. Pomocne są w tym sakra-menty Kościoła. Są one niejako paliwem do podtrzymywania tego płomienia wiary. Dlatego moim zadaniem jest regularne przystę-powanie do nich, a szczególnie do sakramentu pokuty oczyszcza-jącego klosz serca z brudów popełnionych grzechów, by następnie karmić się Eucharystią, która jest paliwem rozniecającym w na-szych sercach płomień prawdziwej i żywej wiary.

Czy pamiętam tę osobę, która pierwsza rozpalała w moim sercu płomień wiary? Może to byli rodzice, dziadkowie czy koś inny.

Moim marzeniem jest to, by być takim latarnikiem rozpala-jącym w sercach spotkanych ludzi przepiękny płomień wiary.

Wiem jedno, że jeżeli nie rozpalimy płomienia wiary w kosmyku naszego życia, to na pewno nie odnajdziemy tych dwóch braku-jących kosmyków: Nadziei i Miłości Bożej.

Maciej Jakubowski

Trzykroć Święty

W

szyscy znamy śpiewane w naszych kościołach suplikacje rozpoczynające się inwokacją: „Święty Boże, Święty Moc-ny, Święty a Nieśmiertelny – zmiłuj się nad nami!”

Dopiero od niedawna wiem, jakie jest pochodzenie tej inwo-kacji. To fraza Trisagionu (gr. Triságios – ‘trzykroć święty’), moc-nego i piękmoc-nego w swej prostocie, nawiązującego do „śpiewu aniołów” starożytnego hymnu na cześć Boga Trójjedynego (Iz.

6,2–3; Ap.4,8); a równocześnie to modlitwa błagania i ufności.

Hymn powstał prawdopodobnie w kręgu kultury greckiej, a upowszechnił się w Kościele wschodnim i zachodnim. Mnisi – nie wiem czy wszyscy – śpiewają go parokrotnie w ciągu dnia.

Kto bywa na przykład we Wspólnotach Jerozolimskich wie o tym dobrze. Warto posłuchać nagrań zwłaszcza w języku greckim (Agios o Theos, Agios ischyros, Agios athanatos, eleison imas) albo cerkiewnosłowiańskim (Swiatyj Boże, Swiatyj Krepkij, Swiatyj Besmiertnyj, pomiłuj nas). Po polsku też brzmi pięknie (warto posłuchać np. zespołu Jerycho).

Świeccy też mogą czuć się zaproszeni, gdyż: Trisagion jest modlitwą uniwersalną. Może być częścią modlitwy uwielbienia, jak również usilnie zanoszoną prośbą do Pana w trudnych sytu-acjach życiowych. Jest też wezwaniem przebłagalnym i pokutnym.

W bardzo prostej formie wyraża najważniejsze Boże przymioty, ale również, poprzez wezwanie „zmiłuj się nad nami!”, daje na-dzieję na nasze nawrócenie, powstanie z grzechów i niezmierzone Boże miłosierdzie. Można ją odmawiać praktycznie zawsze i wszę-dzie, podobnie jak modlitwę Jezusową” (pl.aleteia.org, 24.06.2019)

Z NOtatNika

Z NOTATNIKA

62

No właśnie: zawsze i wszędzie. I wtedy gdy jest cisza, i wtedy gdy jest ciężko, burzliwie, niebezpiecznie, a teraz tak właśnie jest.

Każdy wie. Może więc jest to chwila, która wzywa i jakby prosi wszystkich o wołanie: Święty Boże, Święty mocny…..

Wypada tak wołać zwłaszcza teraz, w czasie Wielkiego Postu, by móc potem bardziej radośnie i z głębi serca zaśpiewać: Weso-ły nam dzień dziś nastał, którego z nas każdy żądał… Zawitaj, przybywający – Boży Synu wszechmogący. Alleluja, Alleluja!

* * *

Na koniec tej notatki wracam jeszcze do głównej myśli notat-ki poprzedniej, adwentowej: Hypomone! To słowo – pisał ks. Ja-klewicz [GN, 46/2019] - pojawia się w Biblii wielokrotnie. Ozna-cza stałość, wierność, aktywne oczekiwanie na dobra, które są nieosiągalne ludzkimi siłami. Hypomone to postawa, w której człowiek nie opiera się na sobie czy innych, lecz pokłada ufność w Bogu. Robi swoje i czeka w nadziei na przyjście Pana. Taką stałość daje Bóg, a jej przykładem jest Chrystus, który „przecierpiał krzyż” (Hbr 12, 2 – dosłownie: „wytrwał krzyż” – hypemeinen stauron)”

Postawa wytrwałości (a może cnota?) jest teraz i będzie w naj-bliższym czasie szczególnie potrzebna, ale nie ta wytrwałość – sztywna, twarda, z zaciśniętymi pięściami, ale ta, która jest siostrą współczucia i matką nadziei, nawet pośród najtrudniejszych do-świadczeń. Taka wytrwałość jest dobrem i darem. O ten dar trzeba prosić Tego, do którego wołamy:

Święty Boże, Święty mocny, Święty nieśmiertelny….

ks. Tomasz Bek