• Nie Znaleziono Wyników

Charakter bytowy normy prawnej

Już w starożytnej Grecji, u Arystotelesa, powstał wyraźnie zaryso­

wany problem wiedzy praktycznej, która miałaby kierować ludzkim po­

46 PRAWO W OGÖLNOSCT

stępowaniem moralnym i obywatelskim 27. Poznanie praktyczne, bardzo swoiste, różne od poznania teoretyczno-informacyjnego jak i pojetycz- nego, jest w jakimś sensie poznaniem normatywnym. I na ten temat istnieje powszechna zgoda. Sprawa jednak komplikuje się z chwilą, gdy będziemy starali się uściślić bliżej charakter owego normatywnego po­

znania, a przez to i wiedzy normatywnej.

Zagadnieniu temu poświęcił specjalną monografię J. Kalinowski2S, w której dochodzi do wniosku29, że można wyróżnić trojaki sens wyra­

żenia „nauka normatywna”: a) jako ta, która d o s t a r c z a norm postę­

powania — i Właśnie tego rodzaju poznanie, sięgające starożytności grec­

kiej, zostało rozbudowane przez filozofię scholastyczną w średniowiczu, a w czasach nowożytnych związało się z nazwiskami Wundta, Goblota, Lalande’a, Husserla itd.; b) nauka normatywna — o ile p o z n a j e i a n a l i z u j e normy, jak tego mamy przykłady w koncepcji prawa J. Kelsena i Petrażyckiego; c) wreszcie w trzecim znaczeniu nauka nor­

matywna — o ile dostarcza podstaw dla norm, z tym że podstawy te nie są zazwyczaj związane z metafizyką, ale z poznaniem wyspecjalizowa­

nych dziedzin nauki, takich jak socjologia (Durkheim) czy biologia (Ba- ruk, Chauchard, Teiilhard de Chardin).

Wyróżnione trzy znaczenia „nauki normatywnej” świadczą, zdaniem Kalinowskiego, o tym, że jedność nauki normatywnej można pojąć je­

dynie metonimicznie, ale owe trzy kierunki rozwiązań wcale się nie wy­

kluczają, lecz przeciwnie — dopełniają, zwłaszcza gdy zwrócimy uwagę na różny charakter poznania zastosowanego w owych rodzajach nauk normatywnych.

Podstawowym jednak zagadnieniem jest zdanie sobie sprawy z tego, w jakim sensie poznanie praktyczne może d o s t a r c z y ć norm dla na­

szego postępowania i, w związku z tym, c z y m jest owa „ n o r m a”

sama w sobie wzięta; jaki jest jej bytowy charakter? Jeśli bowiem nor­

ma ma obowiązywać w naszym postępowaniu, to musi ona j a k o ś by­

tować.

Jeśli i prawo naturalne jawi się każdemu człowiekowi w formie ja­

kiejś n o r m y , kótra najogólniej analogicznie sformułowana —- jak to będzie później uzasadnione — brzmi: „dobro należy czynić”, to tak sfor­

mułowany sąd praktyczny będący zarazem normą prawną w szerokim jej rozumieniu — lub wszelkie inne normy prawne prawa pozytywnego

— posiada swój jakiś bytowy status. Czy istnieje on tylko w umyśle poznającego resp. wypowiadającego ów sąd? Czy jest to tylko czysto

27 Por. J. K a l i n o w s K i . Teoria poznania praktycznego. Lublin 1960 s. 9 nn.

19 Querelle de la science normative. Paris 1969.

89 Tamże s. 151 n.

ASPEKT TEORETYCZNY 47

psychiczne przeżycie, dla każdego człowieka inne? Czy może jest to coś obiektywnego, coś, co dla wielu ludzi objawia się tak samo w tych sa­

mych warunkach poznawczych, co jest czymś obiektywnym, co jakoś bytuje? A jeśli owa norma j a k o ś bytuje — to j ak? z jakich składa się elementów lub momentów bytowych? A jeśliby norma prawna miała być czymś obiektywnym i obiektywnie jednym, to jak: jednoznacznie czy analogicznie? Czy jest ona czymś bytowo realnym, czy tylko intencjo­

nalnym?

Oto problem, który należy poddać analizie i szukać ewentualnych ra­

cjonalnych rozwiązań.

Wikłamy się tu — zresztą świadomie — w spór o dość rozległych konsekwencjach (jedną z nich jest właśnie pojmowanie normy prawnej) na temat bytu intencjonalnego i jego struktury. Bo nie od rzeczy będzie przypomnienie, co na ten temat pisał R. Ingarden30: „Wbrew wszelkim teoriom tak wielka jest siła, z jaką narzucają się nam poszczególne przedmioty c z y s t o i n t e n c j o n a l n e , np. poszczególne dzieła lite­

rackie, dzieła muzyczne, przedmioty ustroju społecznego i państwowego, p r a w o p o z y t y w n e itp., że w poszczególnych wypadkach badacze nie są skłonni zaprzeczyć ich istnieniu, lecz zwykle psychologizują je, żeby w ten sposób uratować ich istnienie”.

Trzeba zatem raz jeszcze przypomnieć zasadnicze koncepcje bytu in­

tencjonalnego i na tym tle wyakcentować te momenty teorii, które były mało czytelne i spowodowały pewne nieporozumienia. Nade wszystko zaś ukazanie realistycznej koncepcji bytu intencjonalnego pozwoli uświa­

domić sobie realne bytowe podstawy wiązania normy prawnej, jawiącej się analogicznie w postaci sądu praktycznego o należności realizowania dobra — prawo naturalne — jak i w postaci jednoznacznie sformuło­

wanej normy prawa pozytywnego. Samo zaś rozumienie struktury bytu intencjonalnego (tu wiąże się z- rozumieniem statusu bytowego normy prawnej) jest też kluczowe dla całokształtu systemu filozoficznego i dla węzłowych zagadnień interpretacyjnych, takich jak: charakter ludzkiego poznania, teoria kultury, koncepcja dzieła artystycznego i estetycznego, koncepcja normy prawnej, a nawet koncepcja materii. Można więc po­

wiedzieć, że koncepcja bytu intencjonalnego' swoiście „sprawdza” filozo­

ficzną teorię, przynajmniej w tym sensie, że nie może ona nie być kohe­

rentną z całokształtem systemu filozoficznego. I rzeczywiście jest ona związana z takim lub innym podejściem do filozofii oraz jej zasadniczym charakterem: idealistycznym lub realistycznym. Istnieją zaś dwa różne podejścia w filozoficznej interpretacji rzeczywistości: a) platońskie, czyli

80 Spór o istnienie świata. T. 1. Warszawa 1961 s. 97.

48 PRAWO W OGOLNOSCI

takie, którego punktem wyjścia są dane świadomościowe; b) arystotele- sawskie, analizujące byt (chociaż u samego Arystotelesa sprawa pierw­

szeństwa bytu i poznania jest trudna do ustalenia).

Przy platońskim podejściu do wyjaśnienia rzeczywistości mamy prze­

de wszystkim do czynienia z zawsze stałym, niezmiennym i ogólnym s e n s e m wyrażeń ogólnych. Oczywiście, według Platona, owe „sensy”

(koń jako koń; człowiek jako człowiek itp.) będące przedmiotem inte­

lektualnego poznania wtedy tylko będą wartościowe, gdy same w sobie, jako „wieczne”, będą „rzeczywistym” przedmiotem myślowego poznania.

Dla Platona jako intuicjonisty (nie znał on jeszcze koncepcji abstrakęyj- nego poznania pojęciowego, którego twórcą miał stać się jego uczeń Ary­

stoteles) wszystko to, co stanowiło przedmiot wartościowego poznania noetycznego, było zarazem realnym, samym w sobie, przedmiotem. Ana­

liza zatem sensu była zarazem analizą rzeczywistości samej w sobie, tego, co naprawdę bytuje.

Gdy filozofia podmiotu „miejsce” sensu znalazła nie w platońskiej pleromie jako niebieskim przybytku idei, ale właśnie w świadomości ludzkiej (czy świadomości jako takiej, Bewusstsein überhaubtl), analizy

„danych” świadomości stanowią istotny punkt zainteresowania filozofów.

Jest rzeczą jasną, że filozofia podmiotu — od, Descartes’a po nasze cza­

sy — wzbogaciła swoje analizy i potrafiła wyróżnić w analizowanych

„sensach” ich „stany” idealne, realne, intencjonalne, a nawet stan abso­

lutny 31, ale jednak mamy tu do czynienia z zasadniczo platońskim, „idea­

listycznym” sposobem myślenia — nie poznania32. Ujawnia się to szcze­

gólnie w Husserlowskiej fenomenologii, której punktem wyjścia nie jest realne poznanie rzeczywistości, ale właśnie ogląd jawiącej się w świadomości zawartości idei. Mamy tu wypadek „noesologii” raczej niż gnozeologii3S. W tym typie myślenia realne istnienie bytu bierze się z rozmysłu, a priori w nawias; także — z definicji — jest pominięte zarów­

u Wszystkie te jednak „stany” stanowią odpowiedni zestaw cech porządku treściowego, ale nie stanowią poznawczego ujęcia realnie istniejących bytów. Zresz­

tą wyrażenia: „realnie” i „istniejący” są także w tej konwencji językowej odpo­

wiednim uposażeniem jakościowo-treściowym. Oczywiście, dyskutuję w tym miej­

scu z ujęciem fenomenologów.

12 Między myśleniem — jako dziedzictwem głównie pokartezjańskim — a po­

znaniem zachodzi ta różnica, że myślenie jest różnorodną „operacją na sensach”

już uprzednio poznanych, podczas gdy poznanie jest swoistym, właśnie poznaw­

czym (racja pierwotna!) stykiem z rzeczą. Poznanie obejmuje trzy sfery: rzecz- znaczoną, znaki formalne (ujęte aspektowo sensy rzeczy) oraz znaki umowne, jakim jest sam język. Szerzej na temat poznania piszę w pracy Ja — człowiek. Zarys antropologii filozoficznej (Lublin 1974).

.** Na ten temat słusznie i wnikliwie uwagi przedstawił Kalinowski (Querelle s. 113 nn.).

ASPEKT TEORETYCZNY 49 no istnienie' przedmiotu — bytu, jak i istnienie własnego bytu — pod­

miotu. Mając pominięte istnienie już w pierwszym akcie myślenia o za­

wartości idei, później także nigdy z realnym istnieniem myśl się nie zetknie. A jeśli nawet specjalny układ treści nazwie się „istnieniem” in­

tencjonalnym czy realnym, będzie to tylko jakościowym uposażeniem (treścią odpowiednio dobraną) myślowego „przedmiotu”. Oczywiście, tak pojęty „byt” intencjonalny będzie odpowiednio przez naszą myśl skon­

struowaną treścią rzeczy, o ile jest ona przez nas myślana, nie zaś o ile ona isnieje „słabo” ,4. Pozory „stanów bytowych”' myślanych treści są jedynie następstwem mechanizmu ludzkiego myślenia, pochodzącego od poznania rzeczywistości.

Dlatego też na pozycjach filozofii świadomości nie można szukać rozwiązań ostatecznych dla stanów realnie istniejących, skoro owo ist­

nienie jest stamtąd, z natury rzeczy, przepędzone.

Zwróćmy zatem uwagę na inne alternatywne wyjaśnienie rzeczy­

wistości i aktu poznania tudzież tego, co od poznania jest istotnie po­

chodne i na aktach poznania zostało nabudowane35.

Norma prawna jest jakimś zdaniem: a) dotyczącym zasadniczo tego, co winno być dokonane (lub nie dokonane) przez ludzkie postępowanie;

b) wyrażającym — jak każde zdanie — odpowiedni układ treści.

Gdy chodzi o zagadnienie pierwsze, to zwykle wiąże się tu sprawa poznania bytu i powinności oraz „przejścia” od poznawczego stwierdze­

nia bytu — tego, co jest — do tego, czego jeszcze nie ma, a co być po­

winno realizowane przez akt ludzki. Od czasów Kanta,8 sprawa ta na­

M Bytowość intencjonalną, w tym ujęciu, cechują niesamodzielne momenty:

niesamoistności, pochodności, nieaktualności. Taki przedmiot, chociaż został zbu­

dowany przez intencyjne akty świadomości, to jednak sam w sobie nie jest ni­

czym, bo może być przedmiotem sądów prawdziwościowych, które są intersubiek- tywnie dostępne; może być skonkretyzowany u odbiorcy i konkretyzacja ta może być zarówno poznawcza, jak i estetyczna. Wszystko to jest słuszne, z wyjątkiem jakiejś „bytowości”, chociażby najsłabszej. Bytowość płynie jedynie z istnienia, a to istnienie jest istnieniem wyłącznie podmiotu. „Istnienie przedmiotowe" to czysty absurd.

*• Wyrażam się tutaj nieostro, ale wiadomo z kontekstu, że „akty poznania"

odnoszą się do -operacji psychicznopoznawczycH, o ile te są emanacją podmiotu, stykającego się w procesie poznawczym z przedmiotem poznawczym. Można by je nazwać „aktami intencyjnymi”.

*• Wcześniej — już w okresie scholastyki — zdawano sobie sprawę, w zagad­

nieniu częściowo się nakładającym, że „a posse ad esse non valet illatio” — „od stanów możliwych do realnych nie ma przejścia”. A właśnie treści poznawcze (sen­

sy rzeczy) uniwersalne stanowiły owo „posse”, jako że każde uniwersalne poję­

cie „stanowi tylko potencjalny stan (właśnie niedookreślony)” realnych treści rze­

czy. Kant ze względów gnozeologicznych (formalny aprioryzm) negował możliwość poznawczego ujęcia bytu w sobie.

50 PRAWO W OGOLNO$CI

brała szczególnego wyrazu, gdy została zanegowana możliwość przejścia od bytu (Sein) do powinności (sollen) i gdy obie dziedziny poczęto sobie ostro przeciwstawiać.

Na gruncie poznania uniwersalizującego — takiego, jakim posługi­

wał się Kant i większość filozofów tudzież różne nauki —* rzeczywiście przejścia nie ma, jak nie ma przejścia logicznego od stanów możliwych do stanów realnych: „a posse ad esse non valet illatio”. Inaczej ma się sprawa jednak na gruncie poznania analogicznego i tramscendentalizu- jącego, w którym nie odrywamy się od afirmowania realnego istnienia bytu, ale przeciwnie, w sądach ujmujemy realne treści jako istniejące.

Układ treści „pod” aktualnym istnieniem może przedstawiać sobą nie tylko aktualną, realną, statyczną rzeczywistość, ale rzeczywistość poten­

cjalną, dynamiczną — równie realną jak dostrzegana i afifmowana jej aktualność. I owa właśnie dynamiczna, potencjalna rzeczywistość nie jest niczym innym jak wyrażonym w języku Kanta sollen, stanem mającym nastać. Ów mający w odpowiednich warunkach nastać stań rzeczy jest już intelektualnie dostrzeganą wartością, którą możemy wyrazić w zda­

niu normatywnym, dotyczącym także rzeczywistości w jej dynamicz­

nym aspekcie, odczytanym w poznaniu transcendentalizującym.

Zdanie natomiast normatywne wyrażające odpowiedni układ treści nie różni się w swej funkcji przedstawiania od innych zdań i stanowi specjalny, charakterystyczny dla tworów poznawczych stan bytowania, zwany bytem intencjonalnym.

Co w bycie intencjonalnym jest specyficzne? Najogólniej odpowiada­

jąc, dla bytu intencjonalnego szczególnie charakterystycznym jest ze­

spolenie w jedno podmiotowo-bytowej i przedmiotowo-treściowej stro­

ny. Jeśli bowiem w tworach naturalnych (tworach przyrody) treść real­

na rzeczy formuje się „pod” aktualnym istnieniem, które konstytuuje byt w samej realności, i zarazem formowana realna treść jest współ­

mierna do swego aktualnego istnienia, to w bycie intencjonalnym zau­

ważamy heterogeniczność, „obcość” treści w stosunku do istnienia, bę­

dącego istnieniem samego podmiotu (ściślej: istnieniem „pochodnym”, realnie jednak „podtrzymywanym”, bo ciągle emanowanym z podmiotu).

Popatrzmy nieco bliżej na to właśnie zagadnienie. Przede wszyst­

kim zwrócić należy uwagę na to, że wszelkie byty intencjonalne są na- budowane na aktach poznawczych. Znaczy to, że zasadniczo bytem in­

tencjonalnym jest sam akt poznawczy37, przedstawiający ujętą

aspek-87 Jak z kontekstu wynika, akt poznawczy (czyli akty intencyjne), o ile p r z e d s t a w i a treść rzeczy. Nie można oddzielić „pustych aktów intencyjnych”

od treści rzeczy, bo nie istnieją jakieś „akty intencyjne” „puste”, jakieś „niebyty”, na których „zawiesza się” tematy, treści, „byty”. To tylko u niektórych filozofów takie opisy występują, powodując bardzo istotne szkody, gdyż nie ma tematów

ASPEKT TEORETYCZNY 51 towo jakąś treść, oraz wszystko to, go od aktu poznania jest pochodne, a więc najrozmaitsze twory kulturowe w najrozmaitszych dziedzinach kultury 38. Aby jednak zrozumieć strukturę bytu intencjonalnego pocho­

dzącego od poznania (twory kulturowe), wpierw trzeba sobie uświado­

mić intencjonalność samego aktu poznania, ściślej: treści aktu poznaw­

czego. W akcie poznawczym zauważamy stronę osobistą, podmiotową: to, że jest to akt m ó j . To j a poznaję; jestem tego najbardziej pewny. Ja jestem przytomny w przeżywanych poznawczo treściach. Mogę zatem stwierdzić, że poznawane treści są jakby nanizane na „ja”. Skoro akty te „j a” z siebie wypromieniowuje — one bytują poprzez „ja”. Inaczej mówiąc, istnienie poznawanych treści jest istnieniem podmiotu pozna­

jącego39. Nie precyzując tu bliżej (dla poznania analizowanego zagad­

nienia nie jest to potrzebne w obecnej chwili) charakteru tego podmio­

towego istnienia — oczywiście jest to istnienie wtórne, wypromieniowa- ne, akcydentalne40 — trzeba ogólnie powiedzieć, że jest to realne istnie­

nie samego podmiotu. Jest to mi zresztą oczywiście dane, skoro wiem, że. to ja poznaję; skoro ja doskonalę się przez moje poznanie; skoro prze­

żywam wysiłek procesu poznania; skoro raduję się z mojego zrozumienia czegoś. Zanegowanie podmiotowego istnienia treści poznawczych byłoby próbą zanegowania immanencji „ja” w tym wszystkim, co jest zwią­

zane z życiem. Gdyby treści poznawane miały jakieś, chociażby ułom­

ne,.„swoje” treściowe istnienie, to nie istniałaby tak wyraźna immanen­

cja „ja” w aktach poznawczych; co więcej, trzeba by zawsze specjalnego aktu poznania bytów intencjonalnych, które jako „stworzone” przeze mnie istniałyby już dalej ode mnie oddzielone. To oczywiście jest nie­

prawdą. A nade wszystko popadlibyśmy z miejsca w idealizm, gdyż po­

jęcia byłyby dla siebie oddzielnym światem; światem idei, który trze­

ba, znowu nie wiadomo jak, poznawać, by „dostać się” do samych treści.

Nowy bowiem akt poznania tylko by mnie oddalił od przedmiotu po­

znania. (jakim jest moje pojęcie), bo skończyłby się nową produkcją no­

wego bytu intencjonalnego — i tak w nieskończoność. To wszystko jest

oderwanych od aktu poznawczego, czyli od aktów intencyjnych budujących te tematy.

,8 Por. na ten temat mój artykuł Intencjonalny charakter kultury. W:,Logos i Ethos. Kraków 1971 s. 203-218.

39 Jak już wspominano, istnienie niepodmiotowe jest równoważne przyjęciu istnienia czysto przedmiotowego, a to jest uwikłane w sprzeczności. Albo też przyjmuje się wieloznaczność wyrażenia „istnienie”. I zazwyczaj ta właśnie do­

myślnie przyjmowana wieloznaczność stawała się powodem nieporozumień w tej materii.

40 Ale nie znaczy to, że sprowadza się bytowość intencjonalną do przeżyć psychicznych! W tej materii całkowicie zgadzam się z tym, co napisał, Kalinowski 0Querelle s. 124-130).

52 PRAWO W OGÓLNOŚCI

jednak nie do przyjęcia, a rozważane tu jedynie dlatego, że tak właśnie w nurcie platonizmu i dzisiejszej fenomenologii akceptuje się byt in­

tencjonalny z własnym istnieniem, co oczywiście jest zwyczajną ekwi- wokacją.

Sprawą drugą w tej dziedzinie jest kwestia treści poznawczych. One są również widoczne jako „nie-moje”. Treści poznawcze są nieustannie

„narzucane” od zewnątrz. Jak z jednej strony wiem, że to ja dokonuję poznania, że proces poznania jest mój, przeze mnie wypromieniowany

i przeze mnie i we mnie istniejący, tak z drugiej strony wiem również, że jestem „nieodpowiedzialny” za samą treść poznania, za układ cech uzy­

skanego w poznaniu pojęcia. Treść pochodzi całkowicie od rzeczy na wzór (daleki) filmu, na którym — jak na istniejącym podłożu — jest utrwalona treść, będąca odbiciem rzeczy. Oczywiście różnica jest ta, że odbita treść jest „narzucona” na elementach światłoczułych (chemicz­

nych), podczas gdy w człowieku treść jest całkowicie „noszona” na ak­

tach (istniejących) intelektu. Treści nie są dowolnie skonstruowane, lecz całkowicie nabudowane przez rzecz poznawaną. W wyniku tego treść poznawana jest „obca” w stosunku do podmiotu poznającego; jest w sta­

nie nieustannego od zewnątrz „zaatakowania” podmiotu: „est in statu obiectali”.

Zachodzi zatem dziwny twór bytowy, jedyny, stanowiący właśnie po­

rządek bytowania „intencjonalny”, właśnie niepełny; „zmierzający do”;

„w akcie — atakowania — przez...”

Treści same przez siebie, przez swój układ nie istnieją41, ale istnie­

ją przez akty intelektu, które są modyfikowane do wyrażenia układu treści bytu poznawanego.

Zrozumienie takiego stanu rzeczy jest jedynie możliwe przez przy­

jęcie takiej struktury bytowej, w której istnienie i treść (istota) nie są tym samym, lecz czymś różnym. Byt intencjonalny jest takim właśnie bytem, w którym istnienie jest realnym istnieniem podmiotu, a treść (istota) jest obca; jest treścią aspektowo tożsamą z treścią samej rze­

czy. Wszystko, co stanowi treść bytu intencjonalnego, jest radykalnie obce w stosunku do istniejącego podłoża tej treści.

W samej jednak treści (istocie) nie ma i nie może być zawartego aktu istnienia, chyba że wyrażamy się metonimicznie, a więc wie­

loznacznie.

Gdy chodzi o „budowę” intencjonalnej treści, to przy poznaniu typu uniwersalizującego treść ta jest potencjalna, a przez to niedookreślona,

41 Gdyby „istniały” treści przez to, że są treściami — istniałoby przejście

„a posse ad esse” i wystarczyłoby o czymś pomyśleć, by to było już zrealizowane.

Albo też radykalnie różnie od danych zdroworozsądkowych pojmujemy rzeczy­

wistość!

aspektteoretyczny 53

aspektowo tożsama z treścią samej rzeczy (w momentach selektywnie ujętych) i ma charakter znakowy (a więc można ją rozpatrywać w niej samej, jak jest zbudowana, oraz jako przedstawiającą aspektowo tożsamą treść poznanego przedmiotu). Na ten temat wiele ciekawych i traf­

nych analiz przeprowadzili fenomenologowie; szczególnie zaś R.

Ingarden, którego analizy sposobu budowy treści i sposobu reprezento­

wania treści realnego przedmiotu uchodzą za epokowe. Trudno jednak zgodzić się z Ingardenem z jego twierdzeniem o „bytowaniu” intencjo­

nalnym, gdyż ta sprawa jest kontynuacją błędnej drogi platońskiej.

Gdy chodzi o normę prawną i jej bytowy status,- to należy odróżnić normę prawa naturalnego od normy prawa pozytywnego. Pierwsza jest sformułowana w języku analogicznym, transcendentalizującym, druga zaś w języku uniwersalizującym42. Analogiczny język, będący wyrazem transcendentalizującego poznania, inaczej przedstawia treści poznawane, aniżeli to dokonuje się w języku uniwersalizującym, gdyż treści w nim wyrażane nie są abstrakcyjne, a więc potencjalne, ale jedynie „mętny­

mi”, niewyraźnymi, wszakże aktualnymi ujęciami realnego bytu. Mieli to chyba na uwadze teoretycy analogii w średniowieczu i okresie rene­

sansu, gdy twierdzili, że transcendentalno-analogiczne pojęcia octu con- fuse43 przedstawiają rzecz. W poznaniu bowiem transcendentalno-ana- logicznym posiadamy nieustannie kontakt z poznawaną rzeczywistością konkretnie istniejącą i nie dokonuje się abstrakcyjne przedstawianie treś­

ci rzeczy, ale afirmowanie jej istnienia aktualizującego konkretną treść, dla nas zazwyczaj niewyraźnie występującą. Gdy bowiem posługuję się wyrażeniem „byt”, „dobro” itd., to chodzi mi o zrozumienie rzeczy ze względu na jej istnienie i na jej — jako istniejącą — konkretną pożą- dalność, powodującą rozpoczęcie procesu decyzji. Prawo zatem natu­

ralne, wyrażane w sądzie (później uzasadnionym!) „czyń dobro”, nie przedstawia jakiejś ogólnie Jednoznacznej treści, która byłaby określo­

nym bytem intencjonalnym takiego typu jak zdanie będące normą praw­

ną prawa pozytywnego, wyrażone w sądzie stanowiącym rezultat pozna­

nia uniwensalizującego, abstrakcyjnego, jednoznacznego. Takie zdanie jest właśnie typowym znakiem bytu intencjonalnego, zapodmiotowanego (i istniejącego przez) w umyśle prawodawcy, o ile ten, mając na wzglę­

dzie dobro wspólne, ujmuje aspektowo odpowiedni układ rzeczy (lub

dzie dobro wspólne, ujmuje aspektowo odpowiedni układ rzeczy (lub

Powiązane dokumenty