• Nie Znaleziono Wyników

97 Ciało z więzy żelaznemi

W dokumencie Improwizacje i poezje Deotymy (Stron 105-113)

Co go przykuwa do ziemi!....

Wyście szczęśliwsze, o ptaki!

Cóż wstrzymuje waszą wolę ? Wam otwarte modre szlaki W ukochanym wam żywiole!....

Ciebie najprzód, nad obłokiem Gonię wyobraźni okiem, Kolibrze, złoty atomie,

Coś tu spadł jak klejnot żywy Z anielskiego naszyjnika!

Twa postać w stworzeń ogromie, Równie drobna jak błyszcząca, Przechodzi wszystkie ich dziwy!

Bo jak punkt w sobie zamyka Węzeł uroków tysiąca,

Blaskom, barwom twojej szaty Chyba jeden zrównać może:

Ten, co gdy leci w przestworze, Zdaje się jak kwiat skrzydlaty!

Gdy swe wachlarze roztoczy, Puch z ognia zpod nich wypływa....

Pył złoty, jak złota grzywa Spada mu na drobne oczy....

Dziwny blask pod jego szyją Jak młoda trawka się mieni;

Ku ziemi nakształt promieni Dwa długie pióra się wiją.

7

Taka on pięknością błyska,

Tak wysoko mknie w chmur dali.

Ze ludzie myślą nieśmiałą Próżno szukając nazwiska Coby tym cudom zrównało, Ptakiem rajskim go nazwali!....

Jednak chociaż tak bogato Syny Edenu się stroją, Wolę cię, z twą ciemną szatą, Z niewidzialną lutnią twoją

Ty, co wśród bzów, przy strumyku Wiecznie się żalisz, słowiku!

— Gdy owiany w blask księżyca, Srebrnym dzwonkiem budzisz gaje;

Wędrowiec idący drogą Jak posąg pod drzewem staje.

W tedy marząca dziewica Zwolna wychodzi na ganek, I aż do łez się zachwyca!

I już się bieli poranek, A oni odejść nie mogą!....

Lecz gdy świt wzlata na wschodzie, Już, czujny w godzin rozmiarze, Dajesz się słyszeć w zagrodzie O ty żyjący zegarze,

Którego głos duchy woła!

Ten głos co dźwięcząc, przestrogą, Tak gorzką przeniknął trwogą Najstarszego apostoła!

— Na twoje głośne wyzwanie Chór gajów wita zaranie.

W gospodzie, w rannej godzinie Budzą się Rzymu zbawczynie.

I paw', godło blasków ziemi Roztacza źrenic tysiące ; Pewnie, by mógł lepiej niemi Widzieć swe szaty błyszczące!

Bór swe gęstwiny przewiewa, Woń z nich wznoszą leśne ziółka, A skryta w zieleni drzewa

Gdzieś się odzywa kukułka....

Zpod cienia listnych osłonek, Już nad polem się przemyka Wierny towarzysz rolnika, Swawolne dziecię: skowronek.

Nie nuci on w gęstwi drzewa, Lecz kąpiąc się w zorzy złocie, Im dłużej, radośniej śpiewa, Tem chyżej wzbija się w locie!....

— Tak w pośród życia jutrzenki, Prostota serca szczęśliwa,

Jak dźwięk radosnej piosenki Przed słońcem się nie ukrywa!

— Lecz gdy ciężkie życia boje Omylą tę ufność błogą;

Dusza wstrzyma pieśni swoje

100

I w sobie się zamknie z trwogą__

Pogrążając sie w dumanie

Wzrok badawczy zwróci wszędzie, I smutną, milczącą będzie;

Lecz milcząc, mądrą się stanie.

Tak sowa w nocy zbudzona Pod pustelniczem ukryciem, Daleka od ptaków grona, Jak martwa myśli nad życiem.

A jej ponura źrenica Mądrością zadziwia ludzi;

Bo im głębsza tajemnica, Tern potężniejszą cześć budzi.

— Lecz gdy tęsknocie badacza I nauka nie odpowie,

On, podobny puszczykowi, Nie rozważa, lecz rozpacza.

I jako ten ptak złowrogi W ruinach jęcząc z żałobą, W groby zrzuca pióra szare;

Tak dusza co traci wiarę,

Z drżeniem, już ciągle przed sobą Widzi zimne śmierci progi....

O! nie tak się trapi srogo, Chociaż pod krzyżem boleje, Ten, co zachowa nadzieję I zdąża Kalwarji drogą;

Drogą, gdzie zakończył życie

Z łonem boleścią szarpanem Ten, którego wieszcz w zachwycie Nazwał: boskim pelikanem;

Bo on strumieniem krwi swojej, Drogie dziecię: — ludzkość poi!

Ach! czemuż w uczuciach ptaków Widzę tyle smutku znaków?

Smutny jest ten, co w jeziorze Podrzuca perłowe piany;

Ten sfinx wodny, niezbadany, Biały jak marmur w Luxorze.

Ludzkość, jak on nieszczęśliwa, Jak on piękna i milcząca, Wśród bladych wieków tysiąca W głębiach tajemnicy pływa....

— Lecz przy wielkiej śmierci swojej, Gdy się zbudzą pokolenia,

Gdy świat w gruzy padać będzie, Ona się nagle ukoi,

I wzniesie hymn przemienienia, Jak pożegnanie łabędzie!

I ty z smutnym skrzydeł świstem, Mierzysz łzawe chmur otchłanie Kruku! żyjący hebanie!

Twój przelot w powietrzu mglistem Zwiastuje nam, jak błysk w burzy,

Ile szczęścia, ciszy błogiej Przybycie gołąbka wróży!

— Gołąb gdy w lazurach buja, Muzyką piór brylantową Zda się szeleścić to słowo:

„ Alleluj a! Alleluj a! “

— On w osłonie piór śnieżystej, Przyjaciołom nosi listy;

Bo wzrok jego drogę bada, I lube miejsca poznaje.

I nieraz gołębi stada Mają dwa rodzinne kraje;

W różnym pór roku rozmiarze Lecąc, wracając koleją,

Jako wahadło w zegarze

W pośród dwóch krain się chwieją!

Wśród tych wędrownych orszaków Widzę i tłum innych ptaków;

Wspaniałe w locie bociany, Co zwiedzają dwór drewiany I w gnieździć błyszczącem rosą Bieląc się nad wierzby szczytem, Cieszą ludzi swym pobytem:

Bo te ptaki szczęście niosą!

I ty, drobna jaskółeczko, Pierwiosnku ptaków radosny, Co pierwsza dźwięczną piosneczką Przyśpiewujesz pląsom wiosny!

4

103

I ty 'mkniesz nad wieże grodów, I nad stepowe bezdroża,

Wśród lekkopiórych narodów Co mierzą lądy i morza!....

Inne, niestrudzone lotem, Koczują w pogodzie, w burzy, Pod skrzydeł swoich namiotem, Bez stałych celów podróży.

Tak strusie w rodzinnem kole, Gdy przez libijskie pustynie, Po wrzącej piasków głębinie Nawpół lecą, nawpół biega, Rzucają na wiatrów wole Zwoje puchu srebrzystego, Niby biały płaszcz Farysa.

— Czasem na piramid szczycie Ujrzą smętnego ibisa,

Co dziś na swój los się żali:

Bo świetniejsze wiódł on życie Niegdyś gdy go ubóstwiali Wielbiciele Ozirysa!

Lecz to wy, o albatrosy!

Naj wy trwalszy lot wznosicie....

Wam pielgrzymką całe życie!

Wam gniazdem całe niebiosy!

Bo nawet wśród nocnej pory Gdy świat się nurza w marzenie, W y, jak żywe meteory,

Śniąc o różach i Edenie, Nad czołem znikomej ziemi Same w powietrznym ogromie, Skrzydłami rozwiniętemi Zwieszacie się nieruchomie!

Lecz dziwna istota taka Rączo przed ludźmi ucieka....

Gdy więc strzała z rąk człowieka Zdobyczy zgonić nie może ; Wtedy strzelec na przestworze W pogoń ptaka, puszcza ptaka.

Czy słyszycie? w głuchym borze Zabrzmiał szelest.... dzwonią trąbki,

Już wystrzały Się ozwały!

A bażanty i jarząbki Kryją się za chmur osłonką....

— Zjawia się orszak wspaniały Jeźdźcy majowo ubrani;

Wśród nich na rumaku, pani Strojna ciemną amazonką.

Nad alabastrem jej czoła Strzela z lekka czaple pióro....

Welon ją owiewa chmurą, A na ręku ma sokoła.

— Gdy ni strzał, ni lot rumaka Zbiegów doścignąć nie zdoła, Pani puści swego ptaka:

On wnet gniewem się zapali

105

W dokumencie Improwizacje i poezje Deotymy (Stron 105-113)

Powiązane dokumenty