• Nie Znaleziono Wyników

Ciekawość tego, kiedy nasze miasto – obojętnie, jakie miałoby imię – znalazło się w orbicie świadomości o swoim istnieniu tych miast,

które miały już utrwalone miejsce na mapie zainteresowań politycz-nych i gospodarczych – jest powszechna. Nie zawsze towarzyszy jej zainteresowanie zmierzające do precyzyjnego wskazania tego momen-tu, ale powszechne jest przekonanie, że miejsce w którym przyszliśmy na świat, musiało „od zawsze” być powszechnie znane i doceniane

1

.

• Ceremonia otwarcia. Od lewej: prof. Marcin Wołoszyn, prof. Andrzej Kokowski, dr Tomasz Dzieńkowski, prof. Marian Harasimiuk (Prze-wodniczący Komitetu Naukowego Obchodów 700-lecia Lublina), dr Krzysztof Żuk

Fot. Bartosz Proll

Oczywiście najbardziej gorącym problemem, od dawna szeroko dys-kutowanym zarówno przez archeolo-gów, jak i historyków, jest wskaza-nie miejsca „zerowego”; tego, które dało początek dzisiejszemu miastu.

Okazuje się, że nawet stosunkowo liczne prace archeologiczne w róż-nych częściach obecnej przestrzeni miejskiej nie potrafią dać (jeszcze) na to pytanie jednoznacznej odpo-wiedzi. Z problemem tym zmierzył się dr hab. Marek Florek z Instytutu Archeologii UMCS. Porządkując, tak naprawdę po raz pierwszy, wszystkie tezy o początkach Lublina doszedł do wniosku, że z wielu propozycji szu-kania najstarszego miejsca warow-nego (Żmigród, Wzgórze Czwartek, Kirkut itd.) jedynie Wzgórze Zam-kowe przynosi dostateczną ilość do-wodów na istnienie tam grodu kasz-telańskiego. Z tego znakomitego wystąpienia wypłynął jeszcze jeden wniosek – o przeważających często nad faktami emocjach badaczy naj-starszych dziejów miasta. Stąd wiele sprzeczności w ocenach, niedomó-wień i nadinterpretacji. Referent nie tylko wprowadził porządek do zna-nych opisów średniowiecznej rze-czywistości, ale również wykluczył pomyłki interpretatorów odkryć ar-cheologicznych, traktowane dotąd –

niesłusznie – bezkrytycznie i z całą powagą.

Postawione w tytule pytanie o po-czątek kariery miasta ma mocną ce-zurę, jaką jest akt nadania prawa miejskiego z 1317 r. Omawiający ten dokument prof. Ryszard Szczy-gieł (UMCS) wyraził mocne prze-konanie, że droga prowadząca do tego aktu była złożona i naznaczo-na dyi naznaczo-namiką postępujących zmian w strukturze osadniczej otocze-nia grodu kasztelańskiego. Tak na-prawdę zaczęła się ona przynajmniej z wyprzedzeniem jednego pokole-nia zanim miał miejsce najważniej-szy dla dziejów miasta akt prawny.

Ponieważ trudno sobie wyobra-zić mieszkańców tego czasu pośród szarych skorupek potłuczonych na-czyń i nieczytelnych dla przecięt-nego zjadacza chleba przebarwień odsłanianych nawarstwień, a nawet pośród liter dokumentu prawa mag-deburskiego, poproszono o ich wi-zualizację Bractwo Rycerskie Dru-żyny Grodów Czerwieńskich. Jest to grupa kilkudziesięciu miłośników hi-storii miasta i regionu, którzy wolne chwile w wykonywaniu różnych za-wodów poświęcają rekonstruowaniu szczegółów ze średniowiecznej histo-rii, odnoszących się głównie do za-kresu tzw. kultury materialnej. Sta-wiają sobie przy tym pytania, które dla profesjonalistów są zazwyczaj mało istotne lub często wykracza-ją poza zakres naukowej wyobraźni – o technikę i technologię odkry-wanych przez archeologów

przed-miotów i rzeczywiste możliwości ich zastosowania (wykorzystania).

Drogą żmudnego eksperymentu te-stują naukowe hipotezy, zaokrągla-jąc nierówności uczonych opinii. To ciągle niewykorzystane i niedoce-nione w archeologii oraz w historii źródło wiedzy czeka na swoją szan-sę uznania interesującego dorob-ku w zakresie swoich odkryć. Pokaz był dynamiczny, barwny, przepojo-ny kompetencją i erudycją prowa-dzących. Stanowił nie tylko świet-ny przerywnik dla trudnej materii konferencyjnej, ale również temat do gorących dyskusji kuluarowych.

Już w powyższym kontekście, niezwykle interesująca była ocena najbliższego politycznego kontekstu raczkującego dopiero do rangi miasta Lublina. Kardynalnego zagadnienia – rozstrzygnięcia, czy obszar nasze-go miasta leżał w strefie zachodnio- czy wschodniosłowiańskiej – podjął się prof. Michał Parczewski (Uniwer-sytet Jagielloński, Uniwer(Uniwer-sytet Rze-szowski). Żmudne, drobiazgowe ba-dania wskazały bez wątpliwości na obszar zachodniosłowiański, a gród znalazł się w niezwykle wrażliwej, ale stabilnej strefie wschodniego jej po-granicza. Takie położenie było swo-istym handicapem dla przyszłości politycznej i gospodarczej powsta-jącego miasta, co zresztą jego miesz-kańcy z premedytacją i godną naśla-dowania determinacją wykorzystali.

Czasy piastowskie oznaczały jednak jeszcze długo dla Lublina po prostu głęboką prowincjonalność.

O znacze-Fot. Bartosz Proll

• Prof. Radosław Dobrowolski

• Prof. Ryszard Szczygieł

Fot. Bartosz Proll

niu miasta i jego pozycji w tamtych czasach świadczyła przede wszystkim obecność architektury murowanej, o której w Lublinie nawet nie myśla-no. Sąsiedztwo bogatych, dobrze zor-ganizowanych grodów/miast w San-domierzu, Zawichoście i Opatowie – brawurowo przedstawionych przez prof. Andrzeja Buko (Członek Rze-czywisty PAN) – mogło co najwyżej wskazywać cele, ku jakim powinny zmierzać ambicje lubelskich miesz-kańców, i pole dla podglądania me-chanizmów pozwalających w przy-szłości sięgnąć po miejski przywilej.

Zresztą nie tylko od zachodu, ale również od wschodu błyszczały bo-gactwem potężny zespół grodowy z Czermna–Czerwienia, który zatra-cił jednak swoją świetność w poło-wie XIII w. – kapitalnie opowiadał o nim prof. Marcin Wołoszyn (In-stytut Badań Wschodnich w Lip-sku); oraz bliższy Lublinowi Chełm, który wyrósł na metropolię z mo-numentalną architekturą murowa-ną, legitymując się nie tylko zna-czeniem politycznym, ale również gospodarczym. Wizję blasku tej au-tentycznej „gwiazdy Wschodu” rozto-czył dr Tomasz Dzieńkowski (Instytut Archeologii UMCS), malując wyraź-nie dystans, jaki czekał do pokonania lubelskiego kandydata do miejskiej kariery, by osiągnąć poziom rozwo-ju średniowiecznego Chełma. Na po-cieszenie można powiedzieć, że złote

lata Chełma również, tak jak w przy-padku Czermna, trwały krótko. I to Lublin przejął wiodącą rolę w regio-nie, jak się miało okazać – na zawsze.

Słuchaczom mogło się wydawać, że po takiej porcji ocen trzeci blok re-feratów będzie zupełnie pozbawiony emocji. Nie mniej równie licznie wy-pełnili salę Teatru Starego, by posłu-chać o tym, jak świat uczył się dostrze-gania Lublina. I już pierwszy referat – prof. Christiana Lübke z Geisteswis-senschaftliches Zentrum Geschichte und Kultur Ostmitteleuropas an der Universität Leipzig w Lipsku – poka-zał, że warto było! Kapitalne wystąpie-nie o mozole, z jakim Lublin przebijał się do świadomości zachodnich Euro-pejczyków, powstało głównie na bazie analiz kartograficznych. Długotrwały brak naszego grodu na mapach naka-zał autorowi wykonanie jeszcze jednej analizy, którą można określić skrótem jako „zachodnia percepcja europejskie-go Wschodu”. Okazało się, że równie długo niezwykle trudne było dla miesz-kańców Zachodu przekroczenie rubi-konu zainteresowań wyznaczonego biegiem Wisły. O ile „przeskakiwano”

chętnie z zainteresowaniami na tere-ny Rusi i Rosji, to strefa, w jakiej zna-lazł się Lublin, późno trafiła na karty nie tylko map, ale również bedekerów i innych dokumentów. Stąd absolut-ne zaskoczenie, że w annałach jed-nego z miast hanzeatyckich pojawiło się swojsko brzmiące nazwisko

jedne-go z mieszkańców (jedne-gości)… zapisane jako „obywatel Lublin”. I tutaj stała się rzecz, o jakiej marzy każdy organiza-tor konferencji, pragnący, by to przed-sięwzięcie na dłużej zaistniało w pa-mięci nie tylko słuchaczy, ale również historyków. Otóż kilka godzin wcześ-niej dr hab. Marek Florek przedstawił sensacyjne odkrycie z terenu północ-nych Niemiec w postaci kafla pieco-wego z wyobrażeniem… herbu Lub-lina!2 Świadczy ono, że mieszkańcy naszego miasta docierali na zachód kontynentu i pozostawiali po sobie wyraziste ślady. Jeżeli więc nawet Za-chód jeszcze nie zdołał się zaintere-sować ich miastem, to oni intereso-wali się z całą pewnością Zachodem.

Jeżeli coś mogło emocjonalnie

„rozczarować” słuchaczy, to histo-ria postrzegania Lublina od południa.

Bogate polsko-węgierskie paralele polityczne nie wpłynęły w najmniej-szy sposób na węgierską świadomość istnienia Lublina. Nie pomogły temu ani małżeństwa dynastyczne (za któ-rymi szły często ziemskie schedy po-sagowe), ani nawet dwunastoletni okres unii personalnej z czasów kró-la Ludwika I. Jak słusznie zauważył doc. dr István Petrovics z uniwersy-tetu w Szeged, „rządzący mieli waż-niejsze sprawy, w ważniejszych mia-stach na głowach”, co nie wyklucza przecież, że przy biesiadnych sto-łach wymieniano nie raz i nie dwa miasto z winoroślą i kozłem w her-bie, które już od paru dekad cieszy-ło się nadaniem prawa miejskiego.

2 Wszystko wskazuje że jest ono najstarsze. Przed naukową publikacją tego sensacyjne-go odkrycia nie możemy ujawnić miejsca znalezienia.

• Bractwo Rycerskie Drużyny Grodów Czerwieńskich

• Prof. Christian Lübke

Fot. Warsztaty Kultury Lublin

Fot. Bartosz Proll

Na wschodzie jednym z najważ-niejszych ośrodków gospodarczych był w tym czasie Nowogród, przez który prowadziły najważniejsze w tej części świata szlaki handlowe; gdzie koncentrował się wschodnioeuropej-ski handel i skąd wyruszały karawa-ny kupieckie wypatrywane w wielu ośrodkach średniowiecznej Europy.

Pytanie o miejsce Lublina w tej han-dlowej grze było więc jak najbar-dziej na miejscu, a zmierzył się z nim prof. Aleksandr Musin z Petersbur-ga. Co prawda, uwagę swoją skupił na wiekach XIV i XVI, ale po ana-lizie wszystkich dostępnych źródeł doszedł do interesującego wniosku, że ponad wszelką wątpliwość Lublin nowogrodzianom nie był obojętny (skarżyli się m.in. na „pazerność” jego mieszkańców w zakresie opłat han-dlowych i ceł), ale ci pierwsi z całą pewnością o Nowogrodzie wiedzieli więcej niż nowogrodzianie o Lublinie.

Apogeum swojego znaczenia zdo-był Lublin w okresie sejmu uchwala-jącego unię Polski z Litwą, nazwaną później Unią Lubelską. To był szczyto-wy okres kariery miasta jako ośrodka politycznego, gospodarczego i kultu-ralnego. Obradom sejmu przygląda-ła się jeżeli nie caprzygląda-ła Europa, to z całą pewnością sąsiedzi Korony, w tym z dużym niepokojem Rosja. Właśnie tym aspektem zajął się dr hab. Kon-stantin Jerusalimskij z Moskwy, poka-zując całą złożoność lęków o utratę wpływów, przywilejów, praw przez mieszkających w Polsce i na Litwie

Moskwitów. To oczywiście maleńka cząstka z układanki politycznej wy-nikającej z Unii, ale za to jak w so-czewce pokazująca niezwykłe zna-czenie tego aktu. A Lublin był wtedy rzeczywiście na ustach wszystkich.

W podsumowaniu wypadało tylko stwierdzić, że kariera miasta nabiera-ła rozpędu, którego ważnym etapem był akt nadania prawa miejskiego.

Rosło ono w siłę i znaczenie po-między wielkimi ośrodkami miejski-mi średniowiecza, czekając na ukłon historii, która pozwoli mu zabrać na-leżne miejsce na szczycie. Korzystne położenie blisko pogranicza dwóch światów: religijnych, politycznych i gospodarczych, w gruncie rzeczy wzmacniało pozycję Lublina. Jego

mieszkańcy szybko przyzwyczajali się do wielokulturowości i potrafi-li wykorzystać ten fakt, rozbudowu-jąc gród, a potem miasto.

Konferencja rodziła się w niemal trzyletnich przygotowaniach w ra-mach prac Naukowego Komitetu Ob-chodów 700. rocznicy Lubina, któ-rym kieruje prof. Marian Harasimiuk (UMCS). Pomysł konferencji realizowa-łem wraz z dr. hab. Marcinem Woło-szynem, prof. UR (Instytut Archeologii UR – Geisteswissenschaftliches Zen-trum Geschichte und Kultur Ostmit-teleuropas an der Universität Leipzig) oraz dr. Tomaszem Dzieńkowskim z In-stytutu Archeologii UMCS. Była to dla nas interesująca przygoda, pełna zwrotów akcji w odniesieniu do refe-rentów, niepewności organizacyjnych i obaw o odbiór naszego przedsię-wzięcia. Poświęciliśmy jej wiele go-dzin żmudnej pracy; wymieniliśmy dziesiątki maili, przedyskutowaliśmy sporo godzin. Udało się! Również dlatego, że odium rezerwacji przejaz-dów naszych gości, miejsc i noclegów wzięły na siebie lubelskie Warsztaty Kultury. Usłyszeliśmy wiele ciepłych słów, zarówno od władz Miasta, jak i od słuchaczy wykładów. Naszą tro-ską pozostaje teraz jedynie wydanie zebranych materiałów drukiem. Bo-wiem drugiej takiej szansy konfronta-cji opinii na temat początków kariery Lublina już raczej długo nie będzie.

Andrzej Kokowski

• Dr hab. Konstantin Jerusalimskij

Fot. Warsztaty Kultury Lublin Fot. Bartosz Proll

W

 dniach 16–20 stycznia 2017 r. dr hab. Urszula Oszwa z Zakładu Dydak-tyki Instytutu Pedagogiki przebywała z wizytą w ramach TeachingMobili-ty Erasmus+ na Uniwersytecie Ho-geschool van Arnhem en Nijmegen (HAN) w Holandii.

Nijemegen jest najstarszym miastem w kraju (a może nawet w Europie), któ-re w 2005 r. obchodziło 2000 lat swego istnienia. Celem wyjazdu była kontynu-acja współpracy dydaktycznej, a także nawiązanie współpracy naukowo-ba-dawczej z partnerskim ośrodkiem

aka-demickim w Holandii. Zajęcia odbywały się w nowo odda-nym do użytku przestronodda-nym obiekcie, zaprojektowaodda-nym i wybudowanym w całości zgodnie z doktryną ekonomii do-tyczącą zrównoważonego rozwoju (Sustainable Development), polegającą na dbałości o integrację, stabilność i piękno na-turalnych systemów biologicznych oraz łączeniu przeszłości z teraźniejszością i przyszłością. Realizację tej zasady widać nie tylko w obiekcie akademickim, korzystającym z odnawial-nych źródeł energii, ale także w całym kraju i w podejściu do edukacji kolejnych pokoleń mieszkańców naszej planety.

Fakultet Edukacji HAN posiada liczne kontakty z wielo-ma krajami Europy w raz wielo-mach programu Erasmus, ale tak-że z uniwersytetami na innych kontynentach, tj. w USA, Kanadzie, Republice Południowej Afryki, Izraelu, Australii, gdzie realizuje programy i projekty badawcze, edukacyjne i dydaktyczne w ramach współpracy akademickiej dla stu-dentów i pracowników. Tylko z jednego Instytutu Pedago-giki HAN rocznie około 200 studentów wyjeżdża do innych krajów na jeden semestr studiów, a drugie tyle studentów przyjeżdża tu na studia w ramach wymiany studenckiej.

Zgodnie z warunkami umowy dwustronnej Erasmus+, w ciągu pięciodniowej wizyty w Nijmegen dr hab. U. Oszwa wygłosiła łącznie osiem godzin wykładów w języku an-gielskim na temat edukacji pt. „Teach and learn. How to keepitenjoyable?”, zrealizowanych w postaci serii spot-kań z różnymi grupami słuchaczy: studentami z Austra-lii przebywającymi na trzytygodniowym kursie edukacyj-nym, studentami zagranicznymi (International Students), którzy przyjechali w ramach Erasmus+ na jeden semestr, holenderskimi studentami I roku pedagogiki, pracowni-kami Instytutu Edukacji Wczesnoszkolnej HAN. Wykła-dy spotkały się z dużym zainteresowaniem we wszyst-kich grupach słuchaczy. Jeden z nauczycieli akademicwszyst-kich sporządził na temat ich interaktywnego charakteru en-tuzjastyczną notatkę, która od razu ukazała się w Wy-działowych Wiadomościach online (Faculty Newsletter).

W trakcie licznych spotkań z pra-cownikami i studentami dokonano wymiany informacji na temat holen-derskiego, polskiego i australijskiego systemu edukacji, odnajdując podo-bieństwa i różnice, zwłaszcza doty-czące statusu zawodu nauczyciela edukacji wczesnoszkolnej w tych kra-jach oraz pozycji w rankingu PISA 2015 (Programme for International Student Assessment) koordynowanym przez OECD (Organization for Econo-mic Cooperation and Development).

Podjęto też rozmowy z pracownika-mi HAN na temat możliwości rozszerze-nia wzajemnych kontaktów z Wydziałem Pedagogiki i Psy-chologii UMCS na dalsze obszary zawodowe w kierunku:

podpisania umowy bilateralnej o współpracy naukowo--badawczej dotyczącej kształcenia wczesnoszkolnego, włą-czenia studentów pedagogiki oraz pracowników Zakładu Dydaktyki UMCS w międzynarodowy projekt EPTE (Euro-pean Primary Teacher Education), zwiększenia mobilności studentów pedagogiki UMCS. Dwóch pracowników Wy-działu Edukacji HAN przyjęło zaproszenia do Instytutu Pe-dagogiki UMCS na organizowanym przez Zakład Dydaktyki w maju 2017 r. Międzynarodowym Sympozjum Naukowo--Metodycznym oraz do przeprowadzenia wykładu i war-sztatu edukacyjnego w ramach Erasmus+ jesienią 2017 r.

Wizyta zaowocowała także kilkoma inspiracjami na-ukowo-badawczymi i dydaktycznymi, dzięki dodatko-wej sposobności uczestniczenia dr hab. U. Oszwy w se-minariach i warsztatach ze studentami prowadzonych przez pracowników HAN na temat alternatywnych po-dejść w nauczaniu wczesnoszkolnym oraz edukacji ma-tematycznej (RME – Realistic Math Education).

Warte uwagi są aktualne intensywne działania Uniwersy-tetu w Nijmegen w kierunku prac nad przyszłością edukacji akademickiej w epoce globalizmu, zwaną umiędzynarodowie-niem w warunkach lokalnych (Internationalisationat Home).

Mają one na celu stworzenie dostępu studentom miejscowym do edukacji opartej na wymianie międzynarodowej w ciągu całego okresu studiów w wielu zakresach, dzięki modyfikacji programów studiów, znacznie poszerzonym kontaktom stu-dentów miejscowych i zagranicznych, prowadzeniu badań skoncentrowanych na edukacji międzynarodowej, innowa-cyjnym włączaniem w ten proces nowoczesnych technologii.

Celem tego nowatorskiego podejścia jest wyposażenie wszyst-kich studentów uniwersytetu w doświadczenie międzynaro-dowej edukacji wyższej, a nie tylko tych, którzy wyjeżdżają z wyboru na krótki okres w ramach wymiany zagranicznej.

Urszula Oszwa

Akademicka Holandia, czyli raport

Powiązane dokumenty