• Nie Znaleziono Wyników

§ 49. Przez długi przeciąg czasu to występo­ wanieciepła przy tarciu lub uderzeniu było uwa­

żane za niepodobne do wytłumaczenia. Sądzono bowiem, że ciepłą jest pewnym rodzajem materyi;

i dlategowłaśnie trudno było zrozumieć,zkąd mo­ głoono pochodzić w takich przypadkach. Stron­ nicy tego przypuszczenia że ciepło jest materyją, próbowali wprawdzie wywinąćsię z trudności, utrzy­ mując, że ciepło mogło w tych razach być wzięte zciał otaczających, w ten sposób, że cieplik (takie nazwisko nadano urojonej materyi ciepłej) podczas uderzenia lub tarcia zostawał z tychże ciał wyciśnię­ tym. Lecz wielu fizyków uważało takie objaśnienie zjawiska za żadne, nawet jeszcze przed doświadcze­

niami Davyego, który w końcu zeszłego wieku sta­

nowczo pokazał, że tych zjawisk w taki sposób tłu­ maczyć nie można.

§ 5o. W doświadczeniach Dav'yego dwa ka­ wałki lodubyły pocierane o siebie tak długo, dopó­ ki nie zostały stopione. Warunki wktórych do­

świadczenia były wykonywane, Davy zmieniał w ten sposób, że z nich najwyraźniej pokazało się, iż cie­ pło występującew tych razach nie mogło pochodzić zciał otaczających.

§ 5i. Zastanówmy się chwilę nad tą alterna­ tywą, w jakiej nas te doświadczenia stawiają. Jeżeli, pomimo nich, chcemy dalćj uważaćciepło za mate-

ryją, wtedy musimy jednocześnie przypuścić, że ono zostało utworzone podczas tarcia, gdyż niebyło ono wzięte z ciał otaczających. Jeżeli zaś przyjmiemy, że ciepło jest pewnym rodzajemruchu,wtedyobja­

śnienie staje się prostszem: skoro bowiem energija ruchu widzialnego zniknęła podczas tarcia, możemy przypuścić, że została ona przekształconą w inny rodzaj ruchu,mianowicie w pewien ruch cząstecz­

kowy, którynazywamy ciepłem. Ten właśnie osta­

tni wniosek wyprowadził Davy ze swoich do­ świadczeń.

§ 5г. Około tegoż samego czasu inny fizyk zajmował się doświadczeniami podobnego rodzaju.

Hrabia Rumford był w owym czasie w Monachium głównozarządzającym warsztatami, w których wier­

cono działa, i tam to został mocno uderzony bardzo wielką ilością ciepła, jakie się wywiązuje podczas wiercenia armat. Źródło tego ciepła wydawałomu się niewyczerpanem; a ponieważ nie chciał on uwa­ żaćwywiązanego ciepła za tworzenie pewnego ro­ dzaju materyi,przeto przyszedł w podobny sposób jak Davy do tego wniosku, że ciepło jest pewnym rodzajem ruchu.

§ 53. Przyjmując więc, że ciepło jest pewnym rodzajem ruchu, wypada nam najprzód zastanowić się, jakiego to rodzaju jest ten ruch i w czem on się różni od zwyczajnego widzialnego ruchu. Wystaw­ my sobie w tym celu pociąg kolei żelaznej pełen pasażerów, szybujący z wielkąprędkością. Podróżni w nim zajmują swoje miejsca spokojnie, nie dozna­

jąc żadnych wstrząśnień, gdyż jakkolwiek znaj­ dują się oni w niezmiernie szybkim ruchu, to je­ dnakżewszyscy poruszają się z tąż samą prędkością i w jednymkierunku. Przypuśćmyteraz, że pociąg w skutek jakiejkolwiek przyczyny zostaje nagle zatrzymanym; swoboda i spokój podróżnych odrazu kończą się w smutnysposób:—klęska jest rezultatem takiego nagłego wstrzymania.

Przypuszczając nawet, że pociąg nie został rozbi­

tym a podróżni pozabijani, to itakjeszcze w każdym razie znajdować się oni będą w stanie gwałtownego poruszenia; ci którzy twarzą siedzieli ku lokomoty­ wie zostają silnie rzuceni na swoich sąsiadów wprost nich siedzących, i przez tych ostatnich z równąż siłą zostają odepchnięci, gdyż każdy w tym ogólnym popłochu myśli tylko o sobie. Należy nam teraz tylko w miejsce osób podstawić cząstki materyi, aby powziąść wyobrażenieo tern, co następuje wte­ dy, gdy uderzenie zostaje przekształcone w ciepło.

Przy uderzeniu ma miejsce, przynajmniej tak przy­

puszczamy, toż samo gwałtowne spotykaniesię ato­ mów, toż samo rzucenie się cząstki A na cząstkę В i taż sama gwałtowność w odrzuceniu napowrót cząstkiAprzez cząstkęB; tażsama walka, zamie­ szanie i wzburzenie; cała różnica polega na tern, że tucząsteczki zostają rozgrzane, tam zaś ludziepo­

ruszeni.

§ 5ą. Musimy tu wyznać, że dowód jaki do­

piero co podaliśmynie jest bezpośrednim; w samej rzeczy wykazaliśmy w pierwszym rozdziale, że ni­

gdywidzićć nie będziemy ani pojedyńczych cząste­

czek materyi, ani też ich ruchów. Z tego to właśnie powodu nigdy nie będzie można dać dowodu bezpo­ średniego na to twierdzenie, że ciepłopolega na ru­

chach tego rodzaju. Nie możemy wprawdzie wi­

dzieć tego, że takie ruchy stanowią ciepło; z tćm wszystkiem jako istoty obdarzone władząrozumo­ wania, możemy miść to przekonanie, że się nie my­

limy w naszych domysłach.

W przedmiocie, który nas w tej chwili zajmuje, mamy dwa przypuszczenia do wyboru: albo ciepło polegana ruchu cząstek, albo też gdy uderzenielub tarcie przekształca się w ciepło, musi siętworzyć szczególna materyja zwana cieplikiem. Jeżeli bo­

wiem ciepło nie jest pewnym rodzajem ruchu, wte­ dy musi być koniecznie pewnym rodzajem materyi.

Podługnas racyjonalniejszą jest rzeczą uważać cie­ pło jako pewien gatunekruchu, aniżeli przypuszczać utworzenie pewnego szczególnego rodzaju materyi.

§ 55. Stronnikowi przeciwnego zdania, który woli raczej przypuścić utworzenie materyi jak przy­ jąć, że ciepło jest ruchem, możemy odpowiedzieć, że niezliczona liczba doświadczeń wykazała, iż go­ rące ciało nie jest bynajmniej cięższem od zimnego, że zatem jeżeli ciepło jest pewnego rodzaju mate-ryją, to materyja ta nie podlega prawu ciężkości.

Gdy drut żelazny palimy w tlenie, wtedy mamy prawo utrzymywać, iż żelazo łączy się z tlenem;

wiemy bowiem, że produkt spaleniajest cięższym od użytego żelaza ściśle otyle, ile tlen stracił na wa­

48

dze. Lecz zupełnie brakuje takiego dowodu na to, że podczas paleniasię, żelazo połączyło się zmate- ryją zwaną cieplikiem,i ten brakwłaśnie dostatecz­

nie upoważnia nas do tego, abyśmy uważali ciepło raczćj za pewien rodzaj ruchu jak za pewien rodzaj materyi.