• Nie Znaleziono Wyników

(Tymczasowa Państwowa Komisja Ochrony Przyrody powołana do życia przez Ministerstwo W. R. i O. P. opracowała projekt rozporządzenia dla Rady Ministrów, którego treść podajemy. Po ewentualnem uchwaleniu i wydaniu w dro­

dze urzędowej tego „rozporządzenia” skończy się okres tymczasowej działalności Komisji Ochrony Przyrody).

Projekt rozporządzenia Rady Ministrów w przedmiocie organizacji Państwowej Rady Ochrony Przyrody.

Art I. Tw ory przyrody ż y w ej i martwej, za ró w n o p o s z c z e g ó ln e jak i ich grupy m ie j s c o ­ w e, zbiorow iska , gatunki lub odm iany (a w i ę c rośliny, zwier zę ta, w s z e l k i e uksz tałtow ania skorupy z ie m sk ie j, m eteoryty oraz w yk o p a lisk a ), a także całe pr zes trzen ie zie m i z ich florą, fauną i p o d ł o ­ żem g e o lo g ic z n e m , o ile z a ch o w a n ie tych t w o r ó w i przestrzeni, bądź ze w z g lęd u na p iękn e s w o is t e c ec h y krajobrazowe, bądź z e w z g l ę d ó w nau ko wych, bądź pam iątkow ych , przez organy d o te g o p o w o ­ łane uznane zosta nie za leżące w inte resi e pu blicznym, p o d leg a ć będą o p ie ce państwa.

Art. II. W s z y s tk ie orga ny adm inistracji p ań stw ow ej przy spełnian iu s w o ic h w ła śc iw y c h za­

dań pr zes trzegać w in n y zas ad ochrony przyrody. U s ta le n ie tych zasad, w s kazanie p rzed m io tów ochr o­

nić się mających, tud zież s p o s o b ó w ich ochrony, kontrola nad czynno śc iami ochronnemi i w o g ó l e ini­

cjatywa i k ie ro w n ictw o w tej d zied zin ie należeć będą do M in ister st wa W. R. i O. P., w s p iera n eg o przez p o d leg łe, sp ec ja lne, p o w o ła n e ku temu organy. Zanim organy takie osta te cz n ie p o w o ła n e z o ­ staną, funkcje t e g o czynnika p o m o c n ic ze g o po w ie r zo n e z o stały mianowanej przez M in is terstw o W. R.

i O. P. Komisji, której ustrój i funkcje określa nin ie jsz e rozporządzenie.

Art. III. Komisja nosi miano . P a ń s t w o w e j Rady Ochrony P rz y ro d y ”. Składa się ona z 15 osó b, mian ow anych przez ministra W. R. i O. P., która to liczba na w n io s ek Rady p ow ię k s zon ą być może do 20. Na m iejs ce c zło n k ó w us tępujących m ian ow an e będą w 'porozumieniu z Radą inne o s o ­ by. Rada ma praw o c zło n k ó w zaniedbujących s w e obow ią zki, uznać za ustęp ujących , co bliżej okr e­

śli regulamin. Kadencja Rady trwa lat 6, licząc od początku roku 192(1. O ileby jednak przedtem przez us ta w ę lub rozporz ąd zen ie po stanow ion ą została d e fin ity w n a organizacja ochrony przyrody, w e ­ dle której Rada miałaby być zastąpiona przez inny organ lub p osiad ać skład inny, zosta nie taż Rada prz ez ministra W. R. i O. P. już przed u p ły w e m t e g o terminu rozwiązana. Opr ócz c zło n k ó w m iano ­ w an ych i reprezentanta M in ister st wa W. R. i O. P, w chod zą w skład Rady reprezentanci Minister­

st w a Kultury i Sztuki, Sp ra w W ewnętrz nych, Rolnictwa i Dóbr P a ń s tw o w y c h , Robót publicznych, a w czas ie trwania stanu w o je n n eg o , także reprezentan t minist ers tw a Wojny. Na p le rw s z em s w e m

- 79 —

80 nym, żandarmerji, urzędom leśny m, inspektorom rybackim itp. Deleg-'ci mianowani przez Radę będą kontrolować sk utecz ność sposo bów* ochrony i stan przed miotów

81

na przyd zielony m so b ie obszarze w ys zu k iw ać będą przed mioty god n e ochrony i ud zielać Radzie s w o ­ ich sp ost rze że ń. Rada naw iąże stosunki ze st ow arz ysz en ia m i dla ochrony przyrody założon em i, lub zajmującemi się jednym z jej d zia łó w (np. ochrona ptak ów, tow arzy stw a m iło ś ników drzew), albo zajmującemi się^nią obok innych c eló w (np. stow arz ysz en ia przyrodnicze, krajoznawcze, upiększania okolic, turystyczne, itp.) b ędzie inicjować n o w e t e g o rodzaju st ow arzyszen ia i nakłaniać .istniejące 0 p ok re wn ych zadaniach do przyjęcia w statuty s w o je także zadań ochrony przyrody. Zarządom tych s tow arzyszeń p o w ie rzo n e mogą być d elegac je.

Art. VIII. W w y k o n y w a n iu zadań w Art. V pod 1. 4 w ska zan yc h, Rada m ięd zy innemi w y ­ da w ać bę dzie c za s o p ism o p o ś w ięc o n e ochronie przyrody, które zaw ierać bę dz ie, jako organ Rady 1 M inisterstwa W. R. i O. P., część urzędową, tudzież część nieur zędo wą. W czę śc i urzęd ow ej o g ła ­ szan e będą u s ta w y i rozporządzenia o chiony przyrody dotyc zące , w y k a zy p r zed m io tó w w z ięty c h pod ochronę, sprawozdania Komisji itp. Cz ęś ć ni eurzę dow ą zawierać b ęd zie rozprawy z dzied zin y ochro­

ny przyrody, informacje, sp raw ozdania st ow arzyszeń , w ia d o m o ś ci bieżące, bibliografję itp

Inwentarz p rzed m io tów chronionych o g ło s z o n y w czas op iśm ie Rady ma autentyczną moc urzędową i nie b ędzie już o g łaszan y w Monitorze p a ń s tw o w y m , który poda tylko w iad om oś ć o o g ł o ­ szeniu danych nu meró w inwentarza w danym numerze czasopisma.

Organizacja i zadania Państwowej Rady Ochrony Przyrody.

Z początk iem roku b ie ż ą c e g o M in is terst w o W. R. i O. P. w War szawie p o w o ła ło do życia T ym czas ow ą P a ń stw o w ą Komisję Ochrony Przyrody, której poruc zyło opracowa nie programu realiza­

cji ochrony przyrody i jej z a b y tk ó w w P o ls ce . W skład tej Komisji w e s z ł o 15 o s ó b mianowanych przez M inisterstwo i delegaci p o s zc z eg ó ln y c h M in is ter st w in te reso w a n y ch w akcji ochrony. P ierw - szem zada niem jakie Komisja miała do sp ełnie nia b yło w y p ra co w a n ie projektu instytucji, któraby, obdarzona sz erszem i ko mpetenc jami prawnemi, zdolna była do w p row ad zen ia w ż y c i e ochrony przy­

rody i jej za b y tk ó w w P o ls ce . P ie r w s z y zjazd Komisji o d b y ł się w dniach 7 i 8 lu te g o 1920 w Kra­

kow ie. Na Zjeźd zie tym w y p ra co w a n o projekt rozporządzenia minist erjalnego p o w o łu ją ce g o do ż y ­ cia , Państwową Radę Ochrony P rzyro d y“, okr eślo no w nim program ochrony, kom p etencje Rady, s z c ze g ó ło w ą jej organizację, st osun ek do w ład z i za sa d n ic zy prawny kierunek p o s tęp o w a n ia zm ie rz a­

jącego do ochrony za bytków . Projekt te g o Rozporządzenia zło żono w M in is terstw ie d o rozpatrzenia i opublikowania w drodze urzęd ow ej. R ó w n o c ze śn ie zajęła się Rada pr z y g o to w a n ie m po d sta w dla przyszłej akcji . R a d y Ochrony Przyrody*. P rz e d e w s z y s t k ie m rozpoczęto organizację Centralnej Rady i jej oddziałów' prowincjonalnych, za ło żono . B iu ro Wydziału G łów ne go " w Krakowie, p o w o ła n o d o ż y ­ cia w e Lw ow ie , Wa rszawie i Poznaniu .Kuratorje", zap ros zono z miast prowincjona lnyc h jednostki interesujące się ochroną do w s p ó łp ra cy w charakterze d e l e g a t ó w Rady, których ilo ść stale się z w i ę ­ ksza, tak że organizacja Ochron y przyrody zatacza coraz sz ersze kręgi w s p o łe c z e ń s t w i e

Za poś red n ic tw em d e l e g a t ó w i koresp o n d en tó w ściąga Rada konkretne w ia d o m o ś ci o przed­

miotach go dn ych ochrony, uz yskuje dane co do sp osob u ich chronienia i kierunku, w którym przyszła oparta na us taw ie, realizacja ni ezb ęd nych r ezerw atów iść powinna. Dan e te z es ta w ia Biuro W y d zia ­ łu Rady w .Inw en tarz z a b y tk ó w pr zyro d nicz ych ”. W tym sam ym celu w yd ru k o w a n o w 10,000 e g z e m ­ plarzy kwestjonarjusz, który roze słany b ę d z ie po w s zy s tk ich zakątkach P olski, w celu zebrania m o ­ żliw ie o b fiteg o materjału d o ty c z ą ce g o o s o b liw o ś c i pr zyrodniczych kraju. Materjały tą drogą zebrane mają ułatwić w y s zu k a n ie i wyb ra n ie p rzed m io tów i teren ów kwalifikujących się do trwałej ochrony.

R ów n ocześn ie ut w orz ono ko misje, które mają rozpocząć pracę ok oło wyb ran ia i d ok ła d n e g o w y z n a ­ czenia tere nów pod .parki natury”, które z a b e zp ie cz y ć w in n y trwale przed zn isz cz en ie m , ile możności, w s z y s t k i e typy naturalnego krajobrazu p olsk iego. W związk u z dokonującą się reformą rolną w n i e ­ siono w po rozumieniu z M in is terstw em Kultury i Sztuki projekt u s ta w y zabezp ie cz ającej intere sy O ch rony Przyrody przy parcelacji. W celu ochrony g in ą c y ch ga tun ków niektórych zwierząt i roślin, przed łożon o M in is ter st w u projekt u s ta w y s e jm o w e j gwarantującej absolutną ochronę z p o m ię d z y z w i e - „ rząt: żubra, kozicy, świstak a, bobra, z dr zew zaś: lim b y i cisa. R ó w n o leg le z vakcją zmierzającą do

- 82

praw n ego za b e zp ie cz e n ia potrzeb ochrony przyrody rozwija Rada propa ga ndę za ko nieczn ośc ią chro­

nienia z a b y tk ó w pr zyrodniczych przez pi sm a i odczyty, oraz usiłuje chronić zabytki drogą prywatnej interwencji .1 in teresow an ych w ła śc icieli.

Dnia 20 czerw ca b. r. od był się w e L w o w ie Ill-ci Zjazd P. R. O. P., na którym o m ó w io n o w i e le spraw do ty czą cy ch działalności Rady, u c hw alo n o regulamin dla Kuratorjów P. R. O. P., p o s t a ­ no w io n o przystąpić do druku r ęk o p is ó w przyjętych przez Komitet redakcyjny do „Ochrony P rz y ro d y ”, przyjęto do w ia d o m o ś ci sp raw ozdania p rzew od n iczących Kuratorjów w e L w o w ie , w Warszawie i w P o ­ znaniu. Na zjeżdzie tym pr zyjęto do Komisji jako n ow ych jej człon ków: Prof. A. K o zik o w sk ie g o ( L w ó w ) i J. G u m o w s k ie g o (Krakowi. D e leg a ta m i P. R O. P wybrano: Karola Karpowicza (Czom- brów), Henryka Kem mera (Rawa Ruska), Dr. Aleksandra Z a w a d zk ie g o (Czortk ów), Henryka Hofbaue- ra (Kołomyja), korespon dentami: Inż Migdała ( N o w y Sącz), Inż A. Stachnika (Kartuzy,), Ludwika Bry­

li ń s k ie g o (Sta n is ła w ó w ), Bronisława Szeffnera (Sambor), M arcelego Szindlera (Kołomyja), Wacława Kuleszę (Poznań^, Jana Tiirkotta (Kniażdwór), Borysa W igil ew a (Za ko pan e) oraz Aleksandra Prze- d rzym irsk iego (Przemyś l).

W dniach od 8 - g o d o 16-go lip ca b. r. czynną była w tere nie P u sz c zy B ia ło w ie sk ie j z ra­

mienia P. R O. P. Komisja, złożona z prof. W. Szafera jako p r z ew o d n iczą ceg o , oraz pp.: prof B. Hry­

n ie w iec k ie g o , Dr. S K ulczyńs kiego, J. Lilpopa jako członk ów, a pp. Dr. M. O rł ow icza i Dr. H. Kun- tzeka jako d e l e g a t ó w z ain teres ow an ych M inisterstw, której zada niem by ło wyb ra n ie miejsca dla ma­

ją c eg o p ow stać w P u szczy w i ę k s z e g o rezerwatu leś n e g o . W nas tępny m z e s z y c ie „Ochrony przyro­

d y ” o g ło s z o n e b ę d z ie dok ładne spraw ozd anie z czy nno ści Komisji, oraz s z c z e g ó ło w y plan zrea li zo w a ­ nia pro jek to w a n eg o rezerwatu.

W dniach 5 - g o i 6 - g o września b. r. odbyła się z ramienia P. R. O. P. konferencja w Za­

kopanem, z u d ziałem Sekcji Ochrony Tatr T T. oraz kilku zapr os zony ch os ób, której zada niem by ło us tale n ie zakresu i granic rezerwatu w Tatrach. W yn ik iem obrad tej konferencji b ęd zie memorjał do Rządu, w którym w s k azan e będą dokładne granice m aj ącego p ow stać w Tatrach rezerwatu, oraz wskazana droga p o s tęp o w a n ia p raw n ego, w celu osiągnięcia sk utecznej ochrony zagrożonej w sw em istnieniu pierw otnej przyrody Tatr i prz y le g a ją ce g o doń S k aln ego Podhala.

O b e cn y skład P. R. O. P. jest następujący:

Prezydjum; Prof. Dr. W ła d y sła w Szafer (Kraków,) pr zew od niczący, Prof. Dr. Jan G. P a w l i ­ kow ski ( L w ó w ) za stęp ca p r z ew o d n iczą ceg o , Prof. Sta n is ław S o k o ło w sk i (Kraków) sekretarz, Prof.

Dr. Eugeniusz Kiernik (W arszawa) 1-szy asesor, Prof. Dr. Jerzy Sm oleńsk i (Kraków), 2-gi asesor, Dr.

Wiktor Kuźniar (Kraków) 3-ci asesor.

Członkowie: Prof. Dr. Jan Grochmalicki (Pozn ań), J. G u m o w s k i (Kraków), Prof. Dr. Jan Hirschler (L w ów ), Prof. Dr. B o le s ła w H ryn ie w ieck i (Warszawa), Radca Ministerjum Alaksander Ja­

now sk i (Warszawa), Prof. O. Kamocki (Kraków), Prof. A K ozik ow sk i (L w ó w ), Prof. Dr. Stan isław P a w ło w s k i (Poznań), Prof. Ksa w ery Prauss (Za ko pan e), Prof. Dr. Eugenjusz Romer (L w ów ), Dr. Ed ­ ward Schechtel (W ar szawa).

D e le g a c i Ministerstw: pp. B. Lichtarow icz (Min. W. R. i O. P ), Dr. M. O rło w ic z (Min. Ro ­ bót pub].), J. M ik la s ze w s k i (Min. Roln. i Dóbr państw.), por. A. P a w e łe k (Min. Spraw Wojsk:), Dr.

K. Kuntzek (Min. Kult. i Sztuki), Dyr. Dr. J. M orozew ic z (Min. Przem. i Handlu). D e le g a t e m Pań­

s t w o w e g o Grona Konse rw atoró w jest p. Dr. W. A n toniew ic z.

Biuro Prezydjalne: Sekretarz: Dr. S ta n is ła w Kulczyński. Ad re s Biura Prezydjalnego: Kraków, ul. Lubicz 46.

Korespondencje.

W S P R A W I E O C H R O N Y L I S A i B O C I A N A .

Na ręce je d n e g o z człon k ów P. K. O. P. otrzymujemy następujące pismo:

P rzem yśl 2 0 -5 1920 r.

Nie mały spotyka mnie ze strony Ł a s k a w e g o Pana za sz cz y t w zapytaniu o moje bardzo niemiarodajne zdanie w spraw ie pr ojektowan ej ochrony lisa — z a g r o ż o n e g o d ziś prócz e p id e m ic zn e ­ g o św ierzb u także i chciw ośc ią ludzką w o b e c bardzo w y s o k iej cen y j e g o koszulki. Epid emia, broń palna, trucizna i łapki stają d ziś do w s p ó łza w o d n ic t w a w tępien iu t e g o n a s ze g o , m im o w s zys tk o- sy m p a ty cz n e g o drapieżcy.

Z t e g o n i e b e z p ie c z n e g o dla lisa z es p o łu najgroźniejszym czy n n ik iem jest epidem ia świerzbu, której w niektórych okolicach u l e g ło z w y ż 60 procent l is ó w i na tę kl ęsk ę nie mamy bezpo średnie j rady, zw ła s z cz a ż e pacjenci z p e w n o śc ią bardzo n iech ętn ie p o d daw ali by się lekarskim z a b ieg o m — w drodze w ię c tylko u s taw od aw czej, m ożnaby przez w y d a n ie su ro w eg o nakazu g ł ę b o k i e g o z a k o p y ­ wania padłych na ś w ie r zb koni, za p o b ie g a ć dalszem u szerz en iu się zarazy w śród lisów. — Trucie i staw ia n ie paści jako n ie b e z p ie c z n e dla ludzi i inn ych zwierząt po dpada także u s t a w o w y m p rzep i­

so m a odstrzał da łb y się ogr anicz yć albo prywatną inicjatywą albo też u s ta n o w ien iem o d p o w i e d n i e ­ g o czasu ochr on ne go, do c z e g o potrzebną b yłab y uch wała se jm owa. C zy dzisiaj taka uchwała b y ­ łaby m ożliw ą d o uzyskania, trudno pr zew id zi eć .

Prz echo dząc do rozważania o ile lis za sł uguje r z e cz y w iś c ie na ochronę m usim y sp raw ę tę ocen ić z w ielorakich stan ow isk , a to:

1. Ze st an ow isk a rolnictwa; 2. Ze stan ow isk a leśnictwa; 3 Ze st an owisk a ło w iec tw a , w r e ­ szcie 4. Ze st an ow isk a ochrony z a b y tk ó w przyrody.

Z punktu w id zen ia rolnika i leśnika, lis jest bezwzględnie po ż y te cz n e m z w ier zę cie m — na ­ tomiast jest b e z w z g l ę d n ie s z k o d liw y m dla rozmnoży drobnej zw ierzy n y . Jako składnik krajowej fau­

ny i je den z czy n n ik ó w z i m o w e g o p o ls k ie g o krajobrazu p ow in ien się c ie s z y ć umiarkowaną ochroną.

O so b iś cie, jako m y ś liw y i przyrodnik pragnąłbym lisa w i d z i e ć z a w s z e w umiarkowanej ilo ­ ści i w kniei i w polu i nie wą tp ię, źe ma on sw oją uzasadnioną misję w eko no mji przyrody i że b e z w z g l ę d n e je g o tę pien ie o d b ićb y się m us iało s z k o d liw ie przyrostem m nóstwa drobnych s z k o d n i­

ków z w ierzęcych , które stanowią g łó w n ą p o d s t a w ę je g o żeru (m y sz y , chomiki, pędraki). To p ra w ­ da, ż e lis nie gardzi zającz kiem i kuropatwą, ale w ręku czło w iek a le ż y zupełna możność o g ra n icze­

nia j e g o liczby i szkód przez n i e g o zrządz ony ch w zw ier zy n ie i drobiu, za które płaci n iszczen iem s zk od n ik ów i d rogocen nem dz iś futrem

Zapytaniem s w o j e m o ochronę lisa poruszył Ł ask aw y Pan inną, b oleśn ie jsz ą strunę w mem sercu, której skargę pr agnąłbym równie ż p olecić o r ęd o w n ic tw u Pańskiemu.

_ 84

Mam na myśli coraz bardziej zni kającego bociana, tę o z d o b ę polsk iej strzechy i polskiej łąki. Wpr awdzie i polska strzecha staje się coraz bardziej białym krukiem, a jej m iejsce zastępuje asbit, dachó w ka i blacha, zmieniając d o sz czętu krajobrazowy charakter naszej w s i — pancerząc z a ­ razem serca jej m ies zk a ń c ó w i zniec zu lając je na g ł o s tys iącletniej tradycji.

My, e p ig o n i króla Piasta i praojców, którzy z r ozm ysłem w y c ią g a li koła na s w o je strzechy, aby bo cianow i u ła tw ić gn ie żd że n ie , którzy o b e c n o ś ć bociana na s trzesze uw ażali za oznakę b ł o g o ­ s ł a w i e ń s t w a B o ż e g o , my dziś na m odłę N i e m c ó w i C z ec h ó w st rze lam y bocian y po d pozorem p od n ie ­ sie nia ło w ie c t w a , a c zę s to bez ż a d n e g o pozoru, dla pu sty ch str ze lczych p o p isó w .

Strzela bociany quasi h od ow ca z w ie r z y n y — strzela żołn ierz na urlopie, strzela m ies zc zu ch g d y w y r w ie się za rogatki. — A ani je den g ł o s nie po d n o s i się w obronie t e g o w s p a n ia łe g o p o l­

s k ie g o ptaka, którego ż y c ie tak śc iśle związan e by ło z ż y c ie m nas zych d z ia d ó w i który jest taką ozdobą nie do zast ąpie nia nas zych łąk i strzech.

— A le bocian^zjada zajączki i połyka jak kluski młod e ku ropatwy — żali się „mały m yśli­

w y ” wyk ulturow an y na c ze s k o -n iem ieck im sosie ; tak to prawda, ale bocian zjada także ty si ące m y s z y pędraków i s z k o d liw y c h płazów, ślim ak ów itd , a w g o sp o d a r stw ie przyrody je st obsze rne m iejsce dla bociana obo k zajęcy i obf itośc i kuropatw, tak jak w dżun gli afrykańskiej lub ind yjskiej jest miejsce dla ty g r y só w , lw ó w , panter a obo k nich dla nieprze br an yc h ty s ię c y antylop, zebr i in n eg o drobn ego zwierza. — 1 te arkadyjskie stosunki trwają w ie k i całe aż do chwili g d y c zło w iek zacz yna poprawiać urządzenia przyrody i w c is k a ć je w cia sne ramy s w o ic h praw. Padają lw y i tyg rysy, a mimo ż e kra­

jo w co m odbiera się możność p olow an ia w e d ł u g w ł a s n e g o uznania, rezultatem k o ń co w y m jest zupe łhy zanik zwierza.

N ie lew , ty g ry s czy pantera, nie lis czy bocian są n ie b e zp ie c zn i dla s w o ic h z w ier zę cy c h są ­ siadów , wś ród których żyli od st w orz en ia świata, l ec z jedynie tylko czł ow iek , który ma zam knię te se rce i u s zy na w ie lk ie g ł o s y przyrody, z am knięte o c z y na jej cudy, a w sw ej zarozum iałości pragnie o d w ie c z n e prawidła w cisn ą ć w sw o je cia sne formułki, czł ow iek , który pod ja kim kolw iek po zorem pra­

gnie strzelać co po d lufę w le zie.

D z iś bocian jest u nas parjasem, którego każde mu w o ln o bezkarnie tępić. I tęp im y g o choć sami jako d z iec i w it a liś m y radośnie je g o w i o s e n n y kleko t i za ep ok ę u w ażaliśm y je g o z ja w ien ie — a ze sm u tkiem ż eg n a liś m y g o w jesieni. Tępim y go, choć on tak w iern ie pr zylgnął do naszy ch strzech i b y ł (sam bardzo długow ieczny) św ia d k iem i u czes tn ik iem radości i sm u tk ó w nieraz dw u lub w i ę ­ cej ludzkich po k oleń . Z o s ta w m y tę oprawczą robotę N ie m co m i Cz ec ho m, nie przystoi ona nam Polakom. N ie ch i bocian, ten ib is polski, odc zuje o d ro d zen ie ojczyzny , niech się uczuje 11 „ s i e b i e ” na polsk iej zie m i, tak jak czuł się u s ie b ie na str ze s z e Piasta Kołodzieja.

Proszę o w y b a c z e n i e za trochę przydługą obronę bociana, który już dop ra w dy staje się u nas muz ealnym oka zem — g d y b y tych s ł ó w kilka przycz ynić się m o g ło choć w czę śc i d o ochr o­

ny strażnika polskiej łąki i strzechy czu łb ym się ogrom nie s z c z ę ś l iw y m i w d zię cz n y m tym, którzyby tę ochronę s p o w o d o w a ć mogli.

Łączę w yrazy p r a w d z iw e g o po w aża n ia i ścisk am dłoń Pańską se r d e cz n ie.

A leksander P rzedrzym irski.

W S P R A W I E O C H R O N Y L I S A .

M edyka w maju, 1920 r.

Ze zw ierząt po trzeb ujących u nas ochrony, jednem z pie rw szych , na które dzisiaj u w a g ę zw ró cić należy — jest lis.

U w a ża n y przez laik ów za s z k o d li w e g o drapieżcę, w obronę musi być w z i ę t y przez m y ś li­

wych. Nie jest b o w ie m parad ok se m p o w ie d z e n ie , że lis w les ie jest tem, czem szczu pa k w stawie;

szuka i wyb ie ra z pośród słabs ze j od s ie b ie z w ie r z y n y jednostki marne, bądźto scho row ahe, bądźto sk ale czon e i w ten s p o s ó b oczy s zc za las ze zw ierząt ni enadajq cych się d o podtrzymania gatunku.

85

N ie w ą tp liw ie nie bez zarzutu o db yw a się ta naturalna selek cja, ale sw o je {przewiny w z g l ę d e m dro­

bniejszej z w ierzy n y i jej am atorów wy nagradza lis rolnikowi i le śnikow i, tępiąc mysz y, chomiki i w i e le innych szkodników' gos p odar sk ich.

Każdy nie omal czł ow iek , który się zetk ną ł z polsk ą w s ią i trochę p od gląd ał przyrodę w i ­ dział lisa ela s ty czn e skoki, g d y w y p r ę ż y w s z y piękną kitę urządzał p o lo w a n ie na m ysz y.

Dzisiaj coraz rzadziej można się pr zyglądać tym łowom; wojna lis y zdzie si ątkow ała , nie tylko dzięki lic znym karabinom w o js k o w y m , które l is ó w nie osz c zę d z a ły , ale g ł ó w n i e z p ow od u p o d ­ cza s w o jn y rozn iesione j po kraju epide mji świerzbu, która od koni padłych i ni eza k opyw an ych , na lis y się przen iosła . D r o g o ce n n e i prawie jed yn e p iękn e futra, które z naszy ch la s ó w m ieć m o ż em y ulegają w ten s p o s ó b z n isz cz en iu i wk rótce lis stanie się u nas „ białym krukiem ”, je ż e li g o nie w e ź ­ m iem y w opiekę.

Dla zapobieżenia temu po winna w e jś ć w ż y c ie us taw a chroniąca lisa, streszczająca się w na­

stępujących punktach:

1) N ie w o ln o w y w o z i ć do la só w lub w p o b liż e la s ó w koni padłych na świerzb;

2) N a le ży konie, które padły na św ierzb , g łęb o k o na grze b o w is k a c h gminny ch lub d w or­

skich, ew en tualnie w o j s k o w y c h zakopyw ać.

3) N a le ży strzelać lis y chore na ś w ie rzb i g ł ę b o k o je zakopywać.;

4) Lisó w nie w o ln o ani truć ani łapać na paści;

5) D la l is ó w zd row ych n a le ży u s tanow ić czas ochronny od 1-go lu tego do 15-go listopada, W szy stk ie p o w y ż s z e punkty w oso b n y m okólniku w in n y roze sła ć star ost w a do pr z eło że n s tw gmin i obsza rów dw orskich w całej K o n g res ó w ce i M ałopolsce.

H enryk Woźniakowski.

Powiązane dokumenty