- Pieśń ze wsi Niedźwiedźy (pow. Brzeski) (według słów stu
letniej staruszki).
Drzewi starzy ludzie brzydzili się czartami, A teraz małe dziatki liczą tysiącami.
Chodzi po ulicy,-tysiącami liczy,
A matka, ojciec słyszy, lecz go nie wyćwiczy.
Na swoje dziatki i rózgi żałuje, Przeto onym i sobie piekło nagotuje.
Żebyś ty matko rózgą dziatki siekła, Wybawiłabyś swoją duszę z piekła.
Siostra u siostry domu nie nawiedzi, Która bogata, uboższą się brzydzi.
0 siostro, siostro, na moje sieroctwo, Które mię trapi nędza i ubóstwo (sic).
Matka u córki izby nie zagrzeje,
Boć się w jej domu złe przekleństwo dzieje.
„Ach, córko, córko, gdzieś Lego nawykła?
Bodajżeś była w mym żywocie znikła!
Wykarmiłam cię mojemi piersiami, Co spojrzę na cię, obleję się łzami!u Ojciec u syna prosi wspomożenie, Spojrzy na niego, złe na nim odzienie.
Idzie do drugiego, siada do obiada;
Ten mówi do żony: „Odpraw tego dziada!"
Zajdzie do trzeciego, a trzeci chleb kraje;
Prosi go choć o skibeczkę, a on mu nie daje.
Alecz po małej chwili Umarł ojciec szczęśliwy, 1 nieśli go szeroko Do nieba wysoko.
Skoro po niedługiej chwili, Umarł i syn nieszczęśliwy, OchI nieśli go szeroko Do piekła głęboko.
3.
Różne wiadomości
= ś . p. dr Klemens Kohler. Społeczeństwo poznańskie poniosło niedawno dotkliwą stratę przez śmierć ś. p. dra Klemensa Kohlera, radcy sanitarnego, wybitnego archeologa i jednego z najczynniej- szych członków tamtejszego Tow. Przyjaciół Nauk. Zmarły lekarz wielkim cieszył się uznaniem i poważaniem, zarówno wśród polskiej, jak i niemieckiej ludności całej dzielnicy.
Pomimo rozległej praktyki, którą zdobył sobie ś. p. dr. Kohler, jako znakomity specjalista w chorobach gardła, krtani i t. p., zmar
ły brał gorliwy udział w życiu społeczeństwa i z zapałem oddawał się sludjom nad historją i archeologią. Prace te zyskały mu rozgłos szeroki, dzięki czemu powołany też był na redaktora działu ar
cheologicznego „Roczników Tow. Przyj, Nauk.“ Tam pomieścił ś. p.
Kohler znaczną część rozpraw swoich; osobno ogłosił dwa wspa
niałe wydania spisu urn, bronzów i gładzonych narzędzi kamien
nych, odkopanych w W. Ks. Poznańskim.
Ś. p. Kohler wydał cały szereg popularnych podręczników le
karskich, skreślił „Etnografję m. Kościana," czynny był w różnych instytucjach. Dowodem wielkiego poważania było też powołanie ś. p. dra Kohlera na prezesa izby lekarskiej W. Ks. Poznańskiego.
W prywatnym życiu był niezmiernie sympatyczny i prawy.
Całą duszą oddany społeczeństwu, był wzorem pracowników i su
miennego pojmowania obowiązków.
Zmarł, licząc niespełna łat 60.
= W spraw ie zbiorów etnograficznych. Członkowie Muzeum przemysłu i rolnictwa naradzali się niedawno nad losami dalsze- mi Muzeum etnograficznego, mieszczącego się obecnie w gmachu Muzeum. Ponieważ opiekunowie zbiorów pragną przekazać je na własność Muzeum przemysłu, wybrano więc komisyę, pp. Jana Karłowicza, Leopold;1 Janikowskiego i Erazma Majewskiego, którzy mają porozumieć się w lej sprawie z zarządem i zarazem ob
myślić środki na utrzymanie zbiorów.
= Drobiazgi gw aroznaw cze. Gwara uczniow ska krakowska. Zy
cie studenckie nie jest tu u nas tak rozwinięte, jak np. u sąsiednich Niemców, gdzie nietylko młodzież uniwersytetu lecz i szkół średnich łączy się w kółka burszowskie. Nie wyodrębnia się życie młodzieży z życia ogólnego, nie ma leż prawie cech swoich, ani objawów. A jed
nym z takich objawów żywota oddzielnego jest i gwara. Posiadają też Niemcy całe zbiory wyrazów studenckich i słowniki studencko- gwarowe. U nas choć w tych rozmiarach gwaroznawca materjału napróżnoby szukał, przecież kilkadziesiąt wyrażeń napotka, których czasem nie zrozumie, jeśli nie jest lub nie był studentem. Ze
stu-denckiego tedy, a właściwie uczniowskiego, słownika krakowskiego przytoczę tu słów kilka, aby pobudzić innych do rozszerzenia tego działu gwaroznawstwa.
Żaden z uczniów galicyjskich nie nazwie potocznie profesora inaczej jeno belfer (Behelfer), a błędy w zadaniu bykami. Do auto
rów klasycznych używa bryka (Esels-brucke—most ośli), we Lwowie nazywanego prozaikerem (gdyż wiersze są prozą przełożone). Wyraz ćmić oznacza u nich palenie papierosów lub kłamanie (obok wyrazu blagować). Kierownik gimnazjum zwie się dyrtlas, nie dyrektor, ka- tacheta—kapota. Uczeń nosi z sobą kniby, przy końcu roku idzie na Szpitalkę (ulica Szpitalna) kniby obić (sprzedać). Kozę doić znaczy siedzieć w areszcie. Szkoła zwie się laba, a po za szkołą chodzić lą- bować. Przedmioty mają czasem przezwiska, jak łapświnia (łacina), mantyka (matematyka). Ża coś niższego uważa gimnazjasta kandydata nauczycielskiego i zowie go panem; mówi też, że X. Y. poszedł na pana (do seminar.) i jest na przygotówce (kurs przygotowawczy).
Zadanie odbijają (odpisują), gdy panpsór (profesor) nie patrzy.
Egzamin poprawczy tó u nich ferzecka (fortsetzen), stypendjum stypa, a poparcie protegą lub plenami się zowie. Przy pytaniu uczeń, gdy zryje (nie umie), mówi też że obrył. Gdy przy egzaminie uczeń prze
padnie, mówi się, że go profesor zlał, utrącił, odkurzył, sktirzył,. lub
spalił. Jan Fr. Magierą.
— Uwaga z powodu ustępu na str. 781— 2 „ Wisły" t. XIV w a rt p n. „P iszczele" p r z e z p . Marjana Kucza.
Twierdzę z zupełną pewnością, że dwie zwrotki o odpustach sando
mierskich, przytoczone jakoby z druku „na bibule grubej,11 wcale nie z ta
kiego druku są odpisaue; wątpię też, aby, jak twierdzi autor „u prastarych rodzin mieszczańskich... jeszcze w połowie bieżącego (XIX-go) stulecia znaleźć było można wielce oryginalny pisownią i rymem wiersz “ Druki bowiem nigdy z taką pisownią nie wychodziły. Dwie zaś zwrotki żywcem powtórzone są z „Dodatków* do „Piśmiennictwa polskiego11 W. A. Macie
jowskiego, str. 139. Ten zaś znalazł „wewnątrz okładek starej książki przy
lepione dwa półarkusze papierowe ręką XV-go wieku napisane11 (t. I, 3C9), z pieśniami, które odniósł do r. 1497 i zatytułował „Sandomirzanina pie
śni i dzieje wierszem opowiadane.* Przytoczone zwrotki pochodzą z 6-go ustępu, któremu Maciejowski dał tytuł: „Ważniejsze zdarzenia, a mianowi
cie te, które w Sandomirzu od r. 1241 do 1464 zaszły11 zamiast „o męczen
nikach sandomierskich." Pieśń ma 4 zwrotki, z tych dwie końcowe podano w „Wiśle,11 dwie początkowe przytaczam w pisowni dzisiejszej:
W Sandomirzu co się też stało Przez Tatary płaczliwe działo:
Tak ludzi wiele pobili,
Wisłę trupy ( = trupami) zastawili, Dziatki z krwią po wodzie płynęły.
Piotr z Krępy wtenczas starostą był,
Ksiądz ( = książę) Bolesław w Sandomierza j i ( = go; zostawił Sam do Sirodza uclekszy zbył,
Z starostą się tam nie bronił, W pokoju gród Tatarom spuścił.
*
W następnej zwrotce odpisujący opuścił koniec 3-go i początek 4-go wiersza, stąd sens w odpisie danym do „Wisły" niezupełnie jest jasny, przytaczamy tedy całą zwrotkę, wiernie ją z Maciejowskiego kopjując:
„Z kąnonykem Bodząthą Dzekan posszedł do Bzymą ')
Prze odpnsthy sząm thąm z plączem yal papyezą zandacz By mu odpusthy raczył dacz
Zkazonych koczyolow (tak zam. kościołów) poprawacz."
Ciekawą podaje wiadomość autor artykułu o Piszczelach w przypieku na str. 782 o starcach, którzy śpiewywali tę samą pieśń w latach 1860—
1863 i 1884. Szkoda jednak, że zamiast odpisu z żywego słowa, podał nam ją z powszechnie znanego dzieła Maciejowskiego, przez co odjął nam wia
rę i w swe twierdzenie, że był ten „wiersz na bibule grubej drukowany"
(jeżeli był, to z pewnością nie taką pisownią!), i że sam słyszał „tenże śpiew w r. 1884 z ust 106-letniego wtedy starca."
H. Łopaciński.
Opuścił prasę toru IV-'j dzieła:
ZOilhelma (Bogusławskiego