• Nie Znaleziono Wyników

Formy przechodne, powstające z wyprowadzenia świata ludzkości przez wszechmoc

W trójce form przechodnych, co dopiero rozwiniętych, uważaliśmy rozwój całej natury i wszystkich jej tworów, nie wyjmując człowieka, który pod względem natury także tylko jest jej tw orem , tak ze względu na atom materyalny, który ciału jego byt nadaje, jak ze względu na płciowość, gatunek ludzi utrzym ującą, jak nareszcie ze względu na ruch sił na­ tury w nim działających. W niczym się więc od innych je­ stestw nie różni, i jest dla tego zwierzem-człowiekiein. Atoli człowiek jest także duehem-człowiekiem, i obok świata natury rozwija się świat ludzkości, będący drugą odsłoną wszech­ mocy. Wstąpienie wszechmocy w drugą trójkę form pierwo­ tnych okaże nam tworzenie się tego świata. Bóg i tu jest ciągle stwarzający, wszystkie c z y n y , u s t a w y i i d e a ł y , zgoła cała ludzkość z niego i przez niego się rozwija. Jak świat natury, tak świat ludzkości, Bóg z n i c z e g o wyprowa­ dza do bytu.

Gdzie jest pierwszy początek, pierwszy zapłodek czynu, jak się tworzy, jak wstępuje w świat ludzki, jak żyje i działa, jak się odradza i kona, — to są pytania, które nam się przy powstawaniu czynów' nastręczają. Rozpatrując się bliżej, jest między tworami i czynami wielkie podobieństwo, jest analogia i równoległość. I czyny są tw oram i, tylko że nie natury, ale ludzkości. Są czyny o r g a n i c z n e i n i e o r g a n i c z n e , a osta­ tnie są pierwszych uwarunkowaniem, możnością ich istnienia, i dla tego poprzedzać je muszą. Do organicznych czynów' na­ leżą te wszystkie działania ludzkie, przez które się ideały rozwijają w ludzkości, czyny dziejowe, czyny religijne, czyny sztuki, czyny umiejętności, czyny prawa itp.

Jeżeli chcesz, możesz je podzielić dalej na o r g a n i- c z n o - r o ś l i n n e : będą to czyny nie mające ruchu, ani w oli, korzeniami utkwione w rozległych mechanizmach i urzą­ dzeniach--ludzkich, bo wyższą wolą kierowane; każdy nowy

dzień ich działania jest powtórzeniem tego samego typu, tej samśj kolei. Należą tu czyny z urzędu i powołania odbywane, rozmaite i stopniowane, od czynów n a r o s t o w y c h począ­ wszy, w których zaledwie dostrzedz można organizmu ducho­ wego, aż do czynów, co jak cedry na Libanie, sadzą w górę rozległością władzy i znaczenia. Masz dalej czyny z w i e- r z ę c o - o r g a n i c z n e , czuciem i ruchem dowolnym obda­ rzone. Działania nie są tu już mechaniczne, ale płyną z po­ znania i wiedzy. W czynach tych jest dowolność; jest praca

wedle pojęcia i przekonania, jest dążność do rozmnażania oświaty. Mnogość średnich talentów składa tu płody swoje, będące rozświeceniem, rozszerzaniem, rozprowadzaniem idei, które czas zrodził. Najwyższym organizmem czynów' są te, któreby l u d z k o - o r g a n i c z n y m i nazwać można. Są to czyny jedynie postępowe, posuwające ludzkość naprzód. Policz tu czyny wielkich mężów dziejowych, prawodawców i zakono- dawców. reformatorów umiejętności, twórców nowych systemów i nowych wynalazków'. Są to płody geniuszów'świata, którymi duch czasu i oświaty objawia się ludzkości, w pochodzie swoim czasowym i kroczeniu naprzód.

N i e o r g a n i c z n e czyny są takie, które się nie z sie­ bie, nie z ducha, ideałem nabrzmiałego, ale z czegoś obcego rozwijają. Są to działania, pochodzące z potrzeb i żądzy ciała, z zewnętrznych wpływów natury, i zewnętrznych po­

trzeb społecznych; czyny będące tylko b i e r n y m działaniem, mianowicie n. p. w dziecięcym i młodzieńczym wieku, zanim się w mężu samoistna produkeya czynów nie rozwinie i nie dojrzeje. Że nieorganizm czynów' jest wyższego działania ludz­ kiego podstawą, że je warunkuje i poprzedza, że równie jest rozległym w ludzkości, jak w naturze, uczy codzienne do­ świadczenie.

Dość było na wskazaniu tej analogii czynów i tworów, którąby do najdrobniejszych szczegółów', podobnie jak w głó­ wnych rozmiarach, przeprowadzić można. Posłuży ona nam do wyjaśnienia, jak przez wszechmoc stwarzają się pierwotne formy idealne, i jakie są tego stwarzania formy tworzące, czyli przechodne.

Czyn musi się rodzić i powstawać, tak ja k sig twór ro­ dzi i powstaje. Bo chociaż tworzenie się tworu natury sku­ tkiem jest produkcyi sił, a tworzenie się czynu, jako tworu jednostkowego ducha, skutkiem jest produkcyi ideału, to je­

dnak obojgo jest stwarzaniem Boga, a zatym skutkiem pro­ dukcyi wszechmocy. Czyn następnie musi mieć pierwocie swoje, musi jak embryo wyrobić organizm swój w macicy. Czyn w pierwociu jest p o m y s ł e m . Powstaje, organizuje się i dojrzewa w umyśle człowieka, zanim się porodzi na świat i powietrzem przedmiotowości odetchnie. Pomysł nie jest my­ ślą, wyróżnion od niej ta k , jak umysł od władzy myślenia, odrębnie uważanej, albo jak siła do prawa natury. Pomysł, jak to wybornie znaczenie tego wyrazu pokazuje, jest synem myśli; myśl go płodzi i jest ojcem jego. Myśl jest treścią, pomysł już jest tej treści obłoczą, jest organizmem w sobie, jest całostką, indywidualnością, jest to czyn nieurodzony jeszcze.

Pomysł wyróżnia się nadto od myśli, że jest wyłącznie podmiotowej natury. Myśl jest wszędzie, jest w zwierzęciu, w roślinie, w kamieniu, jest w człowieku i zewnątrz czło­ wieka, jest więc podmiotowa i przedmiotowa. Pomysł tylko jest podmiotowy, nie ma go i nie może być w przedmioto­

wości , bo się jeszcze nie urodził i nie stał przedmiotem. — Myśl, co pomysł spłodziła, świecić i przezierać będzie w przed­ miocie, w czynie, bo nie przestaje być jego duszą. Ale ta sama myśl świeci także w pomyśle. W czynie wszyscy ją dozierają, tu zaś tylko ją widzi podmiot, w którym , jako w macicy, pomysł myślą zapłodzony wyrabia się na pierwocie czynu.

Że myśl jest rodzicem, treścią pomysłu, każdy to uzna. Cóż będzie jego macierzą, co formą, kształt mu nadającą? Jest to wyobraźnia, która pod przewodnictwem rozumu działa, myśl we formę jśj odpowiednią obłóczy. Rozum i wyobraźnia są rodzicze potęgi ducha, w których i przez które zapładza s ię , rozwija i dojrzewa pomysł, a następnie czynem się rodzi. Żywot pomysłu nie może się inaczej poczynać, jeno jak żywot tw oru, to jest z n i c z e g o. Myśl, która spłodziła pomysł

i forma tego pomysłu, musiały być punktami, ruchem ducho­ wego żywota z niczego w coś przechodzącymi. Jest więc atom m yśli, jako potencyą wszystkiej myśli rozwiniętej w pomyśle, i atom umności, jako potencyą wszystkiej w nim rozwiniętej formy; a dwa te atomy połączone z sobą, gdy żaden z nich z osobna ani istnieć, ani rozwinąć się nie może, stanowią trzecie nic, atom pomysłowy, jako potencyą wszystkiśj pod­ miotowości i przedmiotowości ludzkiśj. Jak wszystka mate- ryalność świata z atomu materyalnego się rozwinęła, i wszechmoc boża wszystek świat tworów z niego do bytu wyprowadziła, — tak z atomu pomysłowego, który także duchowym nazwać można, taż sama wszechmoc wyprowadza cały świat moralny i dziejowy do bytu. Wszystko a wszystko, co człowiek po­ myśli, co słowem wypowiada, czynem uzewnętrznia, wszystko to, po wszystkie narody i wieki, z atomu duchowego powstaje i rozwija się.

Między atomem treściowym w naturze, a atomem myśli w ludzkości, podobnie między atomem formowym, a atomem umności ludzkiej, nareszcie między atomemj materyalnym, a atomem duchowym, względna tylko jest różnica, bo jedne i drugie biorą swój początek z wszechmocy, albo raczej są zaczątkami przez wszechmoc wyprowadzonymi. Tu i tam jest jedno i to samo wszechmocy stwarzanie, i wyprowadzanie przedmiotowości z niczego. Atom, czyli punkt treściowy w na­ turze, jest także punktem myśli, ale utajonej w prawie na­ tu ry ; gdy tymczasem atom myśli jest samego, świadomego siebie myślenia atomem. Punkt formowy atomu materyalnego jest właściwie punktem umności, ale umności natury, któ­ rej działaniem jest siła, gdy tymczasem umność, nadająca kształt myśli, jest idealna. M ateryalność, z atomu materyal­ nego wyprowadzona, jest także przedmiotowością, ale przed- miotowością natury, atom zaś duchowy w przedmiotowość du­ cha się rozmaga.

Ja k się dzieje zapłodzenie pomysłu? — Czyli, jak atom duchowy wstępuje w podmiotowość duchową, która jest przed­ miotowości duchowej embryonem? — Chociaż jesteśmy sami twórcami pomysłów, chociaż dany nam jest pogląd w ducha

naszego, to przecież trzeba wyznać, że jak u tworów początek życia, tak u pomysłów początek ich objawu jest niedocieczony. Zdaje się, że to przejście z niczego do bytu, ta potęga nad nicością, zapłodem bytu brzemienna, jako samej wszechmocy stwarzającej dzieło, na zawsze jednostkowemu i ograniczonemu duchowi naszemu będzie rzeczą utajoną. Wszelako sięgnąć możemy aż do samych granic, gdzie się duchowość w nas poczyna; a w tym poczynaniu się, — w tym , że tak po­ wiem, punkcie zarodkowym, — już widzimy duchowość, jako pomysł, już myśl jest z formą złączona, i w niej znajduje wyraz swój.

Cośmy więc wyżej powiedzieli, żę myśl bez formy, jako obłoczy swojej pojawić się nie może, pokazuje się i na tym miejscu. Będzie to albo obraz w zarysach, mniej więcej wy­ raźnych, albo wyraz, będący także tylko obrazu symbolem, przez który myśl przeglądać będzie. Myślisz o domu, a obraz domu i jego miejscowości, stosunków itp. przedstawia ci się zaraz; myślisz o cnocie, a nasuwają ci się kontury tego, w czym cnotę uważasz; myślisz o Bogu, a wyobrażasz go za­ raz sobie wedle pojęć, jakie masz o nim. Pomyśl najkrótszą m yśl, jaka być może, n. p. j e s t e m , a obraz siebie stanie przed tobą. Myśl n i e , lub t a k , a powody przeczenia i twier­ dzenia, mniej więcej jasne, będą obłoczą tych myśli. Zgoła więc, co tylko człowiek myśli, pojawia się zaraz w formie pewnej, w wyrazie pewnym. Widzimy ztąd , że myślenie jest ciągłym rodzeniem pomysłów, rozwijaniem się ich przy świetle rozumu na warsztacie wyobraźni. Najwięcej z nich umiera zaraz z chwilą rodzenia się, i ginie w przeszłość za­ pomnienia; inne żyją dłużej, ale także nie dojrzeją, i nie po­ rodzą się czynem; inne poronione um ierają; inne jeszcze, zbyt niskiego organizmu, przechodzą w słow'a i uczynki powsze­ dniego życia; najmniej zaś takich, co dojrzawszy zupełnie, występują na świat jako czyn.

Pomysł więc od pierwszej chwili bytu swego jest już je­ dnością myśli i formy, czyli atom pomysłowy już jest pomy­ słem , ta k jak atom inateryalny już jest jestestwem. Cóż go więc wywołuje do bytu? Pojrzawszy w siebie, widzimy, że

powstanie jego jest tak nagle, jak błyskawicy; że go obudzą, albo wrażenie zewnętrznego świata, albo przypomnienie, albo obce m yśli, słowa i czyny, albo nasze własne. Zważywszy, że każde wrażenie zewnętrzne, czy to z natury, czy z czynu, z mowy, lub z pisma wzięte, w tę samą chwilę zamienia się na m ateryał naszśj myśli i naszej wyobraźni; że i przypomnie­ nia do tego samego należą m ateryału, i że z tego wszystkiego układają się pomysły, •— będziemy mogli postawić za prawidło, ż e p o m y s ł y z p o m y s ł ó w s i ę r o d z ą ; że każdy nowy pomysł jest skutkiem poprzedniego pomysłu, ten znowu ma w swoim poprzednim przyczynę swoją, i tak następnie, aż do pierwotnego pomysłu. Jest zatym rozradzanie się pomysłów w człowieku, jak jest rozradzanie się tworów, i z każdego po­ mysłu, idąc wstecz, do pierwotnego dojśćby można, gdyby było podobna rodowód ich utrzymywać.

Na pozór to, co zewnątrz przychodzi i pomysł w nas obudzą, zda się ku innym przedmiotowym kierunkom , a tym samym w nieskończoność, początki rodzenia się pomysłów' odnosić. Bo jeżeli N e w t o n , siedząc pod jabłon ią, ze spadku jabłk a wpadł na pomysł grawitacyi ciał niebieskich; jeżeli 191etni G a l i l e i , będąc roztargnionym na nabożeństwie w tu ­ mie P izańskim , z kołysania się wiszącśj lampy wpadł na po­ mysł wahadła, którym później mierzono ziemię i odgadywano kształt jćj elipsoidu; — gdzieby tu szukać pierwszej przyczyny pomysłu, skoro raz wyszła za obręb podmiotowego myślenia? A toli przyczyna pomysłu nie może leżeć zewnątrz podmioto­ wego myślenia, bo go tworzy myśl i wyobraźnia podmiotowa. Myśl podmiotowa może być zażegniona myślą przedmiotową, bo obie są tśj samej n a tu ry ; wyobraźnia może być zażegniona formą i kształtem przedmiotowym, bo tu i tam jest działanie tej samśj um ności; — ale gdy się obie objęły i płód wydały, więc ten związek i to zapłodzenie i to wydanie płodu umysło­ wego, nie mogło się stać gdzieindziśj, tylko w podmiotowym ^uchu, i dla tego każdy pomysł jest p o d m i o t o w e j n a ­ tury. Spadek ja b łk a , jako wypadek, jest wrażeniem , jest obrazem, z wielu bardzo myśli i form uwitym; jako pomysł je st wielu innych podmiotowych pomysłów płodem. Sam spa­

dek jest osobnym pomysłem, mającym przyczynę swoją w po­ mysłach innych, jako to w pomysłach o attrakcyi ziemi, o cię­ żarze ciała, materyalności itd. Podobnie kształt jabłka jest pomysłem elipsoidu, z pomysłów poprzednich, przestrzeni ciał i rozmaitych bryłowatości, nabytym. Tym tylko tćż sposobem wytłomaczyć sobie można assocyacyą myśli i pomysłów, jak jedne o drugie trącają, jedne drugie wywołują, jak w poda­

nym przykładzie mędrca angielskiego spadające jabłko napro­ wadzić mogło na ciała niebieskie i na praw a, których te ciała słuchają.

Lecz to płodzenie się pomysłów ze siebie, to ich rozra- dzanie się, jest tylko zewnętrzną przyczyną, jest podścieli- skiem duchowym, po którym i przez które samo odbywa się dzieło stwarzania przez wszechmoc. Tu widoczniśj jeszcze widać to bezpośrednie jśj działanie, niżeli u tworów natury, właśnie dla tego, że tu duch jednostkowy dać o sobie może świadectwo, że czuje na siebie wpływ bezwzględnego ducha. Nowe i wiel­ kie pomysły, jakie się tylko geniuszom objawiają, nagłe przej­ rzenia i niejako jasnowidzenia prawdy, dotąd oczom naszym zasłonionćj, nie dadzą się wytłomaczyć przez samą generacyę pomysłów, przez samo następstwo przyczyny i skutku. Nikt nie powie, że obraz jabłka spadającego był rodzicem olbrzy­ miego pomysłu grawitacyi światów, ale przyzna-, że był tylko przypadkową jego przyczyną. To światło nagłe, które się w duchu Newtona obudziło, musiało mieć wyższą , istotniejszą przyczynę, niżeli przypadek tak małowrażny, milionkroć bez takich następstw powtarzany. Mogły i inne dawniejsze pomy­ sły rozświecić umysł i sprawić to nagłe przejrzenie prawdy; atoli czemuż tego skutku dąwnićj nie miały? Czemuż tysiące ludzi i tysiące uczonych patrzało na spadające jabłka, a nikt ztąd prawa grawitacyi nie odkrył? Miliony ludzi uważało, że w wodzie ręka lżejszą się czuje, a tylko jeden Archimedes, i to z powodu korony Dyonizyuszowej, wpadł na odkrycie prawa ciężkości ciał gatunkowej ? Nagłe światło prawdy, co się nowym pomysłem w duchu rozświeca, ma więc wyższe po­ chodzenie. Jest ono iskrą mądrości wszechmocnej, pry śnię tą w ducha jednostkowego, i rozświecającą jednę z prawd nowych,

co w nim dotąd, tak jak w całśj ludzkości, ciemną niewia- domością utajoną była.

To zstąpienie wszechmocy na pomysł, ten bezpośredni związek ducha bezwzględnego z duchem jednostkowym, nazwa­ liśmy indziej n a t c h n i e n i e m . Przez natchnienie dzieje się stwarzanie pomysłów i czynów, odbywa się zstąpienie bezpo­ średnie wszechmocy w formę idealną, i wyprowadzenie jej do bytu. Jest to błysk myśli i wyobraźni razem w duchu pod­ miotowym; jest to pierwocie pomysłu niesłychanej potencyi, bo jest zarodem wielkiej prawdy, albo wielkiego poświęcenia,, wielkich następstw i czynów. Co nam się na stanowisku sił natury niepodobnym wydawało, aby w atomie materyalnym była cała potencyą, np. przyszłego słonia i jego gatunku, — to tu na jaŚDi się pokazuje, bo nie tyle, co w tercyi czasu, błyska pomysł następstwem, całych wieków ciężarny. — Nie oledwie w punkt czasu i przestrzeni ściśnięta tu i stoczona treść wielu wieków, narodów i czynów. Weźmy tylko na uwagę pierwszy pomysł, który się w duchu Chrystusa, jako przyszłego zakonodawcy rozwinął, może już wtenczas, gdy jako dwunastoletni młodzieniaszek zgubion i znalezion w ko­ ściele Jerozolimskim, rzekł do m atki swojej: „Co tobie i mnie, niewiasto, wszak dziełami, które są ojca mego, ja się tru ­ dnić muszę.“ Albo weźmy pierwszy pomysł drukowania ksią­ żek; jakież to niesłychane następstwa na wszystkie dzieje

i wszystkie pokolenia z tych obydwóch pomysłów rozwinęły się ? To samo działanie przez natchnienie trzeba nam przyjąć przy innych wszystkich pomysłach, acz w nich bliższą wydaje się przyczyna pomysłu zewnętrzna, a odleglejszą, bo mniej uderzającą, przyczyna duchowa wewnętrzna.

Pomysły nieskończenie są różne. Tym są doskonalsze i organiczniśj rozwinięte, i tym ważniejsze następstwami, gdy się światu jako słowo, lub jako czyn objawią, — im dosko­ nalsze są do rozwinienia takiego organizmu warunki, tj.: im myśl jest w treść, a wyobraźnia w formy bogatsza, i im wię­ ksza jednej i drugiśj sprężystość. Dla tego dopiero z dojrzal­ szym wiekiem działania ludzkie na imie czynów zasługują,,

a myślenie ludzkie na imie pomysłów; tylko w wykształconych i rozleglejszych wiedzach i talentach organiczniejsze i dosko­ nalsze rozwijają, się pomysły. Są, znowu inne zbyt krótkiego pierwociego życia i nieoledwie w tej samej chwili, w którój wr umyśle powstały, w słowo i czyn przechodzą. Właśnie dla tego znaczenie ich bywa przemijające. Chociaż mogą być wy­ jątkowo i pewnej doniosłości.

Należą tu po większćj części pomysły pod przewagą żądz i namiętności wywołane, ale i inne, które rącza rozwaga poddaje. Tak nazwana przytomność umysłu zamienia od razu pomysły w czyny, i przez krótką dobę czasu samymi pomysłami staje się brzemienną. Bywa to oznaką sprężystości umysłu, który w jednej tercyi czasu organiczny pomysł wyrabia, na co inny godziny potrzebuje. Jakób Russo, filozof Genewski, ska­ rżył się nie raz na siebie, że mu się pomysły zawsze dopiero w kwadrans późniój, niżeli innym ludziom nawijały. Na ten sam sposób może się niejeden inny na siebie skarży. Przy­ chodzi mu pomysł, ale zapóźno, gdy już pora korzystnego za­ stosowania go minęła.

Wszakże im rozleglejszy jest pomysłu jakiego organizm, tym dłuższego potrzebuje czasu, ażeby dojrzał. Pomysły wy­ nalazków, nowych prawd i systemów, bywają długiego namysłu płodem. Sam Chrystus dopiero w trzydziestym roku życia wystąpił z nauką nowego zakonu. Od dwunastego więc roku, gdzie go już widzimy wśród doktorów i uczonych, żydowskich, napełnionego duchem przyszłego posłannictwa swego, aż: do roku trzydziestego, do wieku zupełnćj męzkości, rosł i doj­ rzewał w nim wielki pomysł odkupienia i zbawienia rodzaju ludzkiego. Ale za to też tysiące l a t , gdy się pomysł jego ewangelią objawił, miały z niego czerpać źródła mądrości i wiary, pociechy i duchowego uszczęśliwienia..

Gdy się pomysł w czyn zamienia, wstępuje myśl ukształ­ towana z podmiotowości do przedmiotowości, przechodzi z nmy- słu naszego w świat zewnętrzny. Przypatrzmy się bliżćj temu porodowi czynu, a może ztąd na kształcenie się samego po­ mysłu uczynić można będzie wnioski. — Cesarz Aleksander,

jak Biilow-Kumerow * utrzymuje, miał być sam twórcą pomy­ słu świętego przymierza, co uprawdopodabnia religijny kieru­ nek umysłu tego monarchy. Może dawno w jego głowie bu­ dziła się myśl wiecznego pokoju, acz sprzeczna z planem zaborczej polityki, którą Piotr W ielki nakreślił następcom swoim. Bo w umyśle któregoż monarchy nie musi się ta myśl budzić, jeżeli serce jego dobrem ludu swego przejęte i religijnym uczuciem natchnione! Niespokojny, wojenny umysł Napoleona mało dawał nadziei ku urzeczywiszczeniu tego ideału. Gdyby się było udało temu bohaterowi wieku zawojować całą E uropę, gdyby nawet Rosya i Anglia były orężowi jego ule­ gły, byłby i to pokój, ale u tratą niepodległości narodowych nabyty, i dla tego przyszłych wojen i rewolucyi nasieniem. Zanosiło się jednak na to. A gdy cudem prawie, bo żywio­ łami natury, zwalczoną została półmilionowa zaborcza armia, i Aleksander jako zwycięzca wjechał do P aryża, mógł religijny umysł cara w takim strąceniu olbrzymićj potęgi Napoleona widzieć palec boży, a siebie uważać za narzędzie opatrzności przyniesienia szczęścia i pokoju narodom. W chwilach pier­ wszego zapału i uniesienia pomysł wiecznego pokoju dojrzał. Monarchowie sprzymierzeni mieli się połączyć w alians święty, do nich mieli przystąpić i inni udzielni książęta, mieli sobie poprzysiądz pokój na wieczne czasy, i jako stróżowie szczęścia ludów, berłu swemu powierzonych, mieli je rządzić wedle za­

Powiązane dokumenty