• Nie Znaleziono Wyników

Na froncie walki o kulturę i prawa narodu

N ow y projekt prawa karnego o „przerywaniu c ią ż y ”. — W pływ y liberalne w Komisji Kodyfikacyjnej.— Propaganda grupy B o y a .—

P ask u d ztw a, s a m e paskudztwa!— Woj. K ostek-Biernacki, jako lite­

rat.— Kurz na s a li.,.— P ow ód i przyczyna ostatnich z a j ś ć anty­

se m ic k ic h na w y ż s z y c h uczelniach.

Ogłoszenie p ro je k tu Komisji Kodyfikacyjnej o jednolitej d la całego p a ń s tw a u staw ie małżeńskiej wywołało silne w r a ­ żenie w społeczeństw ie i wzbudziło zdrow y i norm alny odruch p rotestu, o czem piszemy obszerniej w innem mięjscu. Roz­

p a tr u ją c to k a p ita ln e zagadnienie, od którego rozw iązania bę­

dzie zależał w dużej m ierze rozwój katolicyzm u w Polsce, m u­

simy wziąć także pod uwagę sp raw y poboczne, łączące się z nim pośrednio, lub bezpośrednio.

Do takich należy w pierwszym rzędzie sp ra w a „ przery­

w ania c ią ż y ” w projekcie nowego kod ek su karnego, któ ry również już został o p racow any przez Komisję Kodyfikacyjną.

K.A.P. z e b ra ła w tej sp raw ie informacje następujące:

N iesłych an e jest stanow isko projektu kodeksu w obec przestępstw przerywania ciąży. Mowa o tem w ro zd zia le 35 zatytułow anym „P rze­

stępstw a przeciwko życiu i zd row iu ” w art. 229—232:

Art. 229. Kobieta, która płód swój sp ęd za lub pozwala na sp ę d z e ­ nie go przez inną o so b ę, ulega karze a resztu do lat 3. Art. 230. Kto za zgodą kobiety ciężarnej płód jej sp ęd za lub jej przy tem u d ziela pomocy, ulega karze w ięzienia do lat 5. Art. 231. N iem a p rzestęp stw a z art. 229 i 230, jeżeli zabieg był dokonany przez lekarza i przytem był konieczny

PR O C H R ISTO —W IA R A I CZYN Str. 33

ze w zg lęd u na zdrow ie kobiety ciężarnej, jej ciężk ie p o ło żen ie m aterjal- ne, dobro rodziny lub ważny in teres sp ołeczn y. — Art. 232. Kto bez zgody kobiety ciężarnej płód jej spędza, ulega karze w ięzie n ia do la t 10.

Jak w idzim y z pow yższego zesta w ien ia artykułów 229, 230, 231, arty­

kuł 231 w łaściw ie przekreśla w praktyce w szelk ą o d p ow ied zialn ość za sp ęd zan ie płodu, a w ięc za zabójstw o dzieck a w łon ie matki. Jeżeli po­

zwala się na sp ęd za n ie płodu ze w zględ u „na cięż k ie p o ło żen ie m aterjal- ne ”, „dobro rod zin y”, lub na „in teres sp o łeczn y ”, to napraw dę nie znaj­

d zie się żadnej kobiety, któraby wyznała, że dopuściła s ię zbrodni zabój­

stwa płodu dla swojej w łasnej p rzyjem ności, narażając przytem sw oje ży­

c ie j zdrow ie. W obec p rzepisu art. 231 są całk ow icie zb y teczn e w szelk ie Przepisy o w ystępkach sp ęd zan ia płodu i karalności za nie, Cała ta c z ę ś ć rozdziału o .P r z e stę p s tw a c h przeciw ko życiu i zd row iu ” wygląda n ie s a ­ m ow icie, n iep ow ażn ie i kom prom ituje w w ysokim stopniu kom isję kody­

fikacyjną.

J e ż e li ze stanow iska czy sto praw nego zejd ziem y na grunt etyki na­

turalnej i ch rześcijań sk iej, to w idzim y, że projekt kodeksu karnego w tym Punkcie mija s ię całkow icie z nakazam i tej etyki i rozgrzesza od przyka­

zania „nie zabijaj”. W żadnym, nietylko z daw nych, ale i z now oczesn ych kodeksów karnych (za wyjątkiem so w ieck ieg o ) n ie zn ajd zie się przepisów,

®nalogicznych do art. 231 projektu kod ek su p olsk iego. W nowym k odek­

sie w łoskim sp ę d z a n ie płodu k ob iecie bez jej w ied zy pociąga za sobą ka­

rę w ięzie n ia od 8 do 12 lat (art. 596). Za sp ęd za n ie płodu tak kobieta, jak i osoba, płód sp ęd zająca, karane są w ięzie n iem od 2 do 5 lat (art. 597).

Kto nam awia ciężarn ą kobietę do sp ęd zan ia płodu lub dostarcza jej do tego środków choćby sp ęd zen ia nie dokonano, ulega karze w ięzienia od 6 m iesięc y do 2 lat (art. 598). Kto proponuje lub p u b liczn ie wzywa do stosow an ia środków przeciw ko p łodzeniu u legn ie karze w ięzien ia do 1 ro­

ku i grzyw nie do 20 ty sięcy lir (art. 532). Ta sam a kara grozi tem u , kto z ch ęci zysku d ostarcza tych środków.

W idzim y więc, że kodeks włoski stoi na stanow isku mniej Wprawdzie liberalnym, ale za to bardziej katolickim i patrjo- tycznym. Dotychczas obowiązujące u nas praw o d a w stw o k a rn e ujmuje tę sp ra w ę w sposób zadawalniający, dopiero w nowym kodeksie nasi domorośli sekciarze liberalno-m asońscy p o s ta n o ­ wili popisać się przed całym światem szczytną to le ra n c ją p a ń ­ stw a wobec m atek, m ordujących swoje dzieci zanim jeszcze Wyjdą z ich łona! Zaiste, b rak n ie już cierpliwości. Co wyj­

dzie jaki p ro je k t z Komisji Kodyfikacyjnej— to poroniony z po­

wodu zbytniej praw omyślności liberalnej tych sui generis „po­

stępow ców ". Czy byłoby rz e c z ą zbyt tru d n ą rozwiązać Komisję Kodyfikacyjną i wyznaczyć p e w n ą ilość nowych ludzi? J e s t e ś ­ my optym istam i i sądzimy, że znaleźliby się w Polsce ludzie

S tr. 34 PR O C H R IS T O -W IA R A I CZYN Ne 1 współcześni i nowożytni prawnicy, z odpowiednim w ykształ­

ceniem.

Może wreszcie dojść do tego, że w Polsce stanow ić będą p r a w a ludzie t a k oddaleni od poglądów i uczuć olbrzymiej większości narodu, jak starożytni Egipcjanie od pokolenia dzi­

siejszego. Doczekaliśmy się ładnych rzeczy. Je sz c z e obowią­

zuje dotychczasow y kodeks karny, a już K o m isarjat Rządu zezwolił n a otw orzenie w W a rsz a w ie porad ni zapobiegania ciąży. „ J a s n ą jest rzeczą— czytam y w interpelacji Klubu Ch.

D. w S e n a c ie —że zapobieganie ciąży jest eufeminizmem dla p rz e r w a n ia ciąży... Nie p o trz e b a udowadniać, jak otw arcie tego rodzaju po rad n i szkodliwie wpłynie na moralność publicz­

ną. Z re sz tą zabiegi zapobiegania ciąży odbiją się szkodliwie n a organiźmie k o b iety według z d a ń najpow ażniejszych le k a rz y jak o te ż wedle sta ty s ty k i sowieckiej, k tó ra w ykazuje, że skutkiem ta k ic h zabiegów 30% k obiet w Rosji sowieckiej jest bezpłodnych.

W obec tego podpisani z a p y tu ją p. m inistra, czy je s t skłonny cofnąć udzielone p rzez k o m isarza rządu zezwolenie..." P a n m inister dotychczas nie odpowiedział, ani zezw olenia nie cofnął.

J e s t r z e c z ą notorycznie znaną, że g rasu jąca od kilku lat w Polsce szajka n ieu k a ran y c h dotąd przestęp có w prasow ych, h o łdu jąca t. zw., boizmowi"*), zohydza w sposób n ieprzeb ierają- cy w środkach religję i moralność, propagując zuchwale p r z e ­ s tę p s tw a n a tle seksualnym i wszelkie p a s k u d ztw a moralne.

T e n nieznośny stan rzeczy — sprzykrzył się już n a w e t n ie k tó ­ rym uczciwszym pismom radykalnym. O to co pisze w „Ro­

botniku" Karol Irzykowski o działalności Boya i jego zw olen ­ nika Słonimskiego:

„Otóż w żadnym innym kraju tylko w P o lsce śm ieszn e rew elacje lite ­ rackie Boya (o jeszcze jednej kochance M ickiew icza) nie stałyby się „rew o­

lu cją” zostałyby tem , czem są: przyczynkiem do życiorysu. 1 w żadnym innym kraju zasług Boya około rozpow szechnienia zasady św iadom ego ma­

cierzyństw a nie taksowanoby, jako zasług literackich. Trudno zaś czołow ym pisarzem dem okracji robić człow ieka, który w ystępuje przeciw sądom przysięgłych lub uspraw iedliw ia paskudztw a—dw ie zasługi, które p. S łon im ­ ski w stydliw ie w tem m iejscu przem ilczał... Pan Słonim ski nie czu je—ch o.

ciaż jako generał od walk ze bzdurą, czuć by pow inien— że nieustanna ga­

danina o w alce z obłudą, czysto form alna, arbitralna, bez odpow iedniego aparatu socjologicznego, psychologicznego, filozoficznego, je s t rów nież swo- istem żerow anięm na ludzkiej głupocie. (P ro szę stw ierdzić, ile razy w arty­

kułach pp. Boya, Słonim skiego, Krzywickiej powtarzają się wyrazy „dem a­

*) A. N owaczyński nazw ał to „b oyszew izm em ”.

PRO CHRISTO— WIARA I CZYN. Str. 35

skow ać”, „zakłam anie” itp. Np. w ziąć artykuł p. Krzywickiej „Kontrola w sp ó łczesn o ści” w n-rze 45). Wytworzył się pod tym w zględem snobizm i i nowy rodzaj—nie powiem: zakłam ania, lecz zacietrzew ienia, bardzo n ie­

bezpieczny, który trudno b ędzie odw ikłać. Czy p. Słonim ski nie w idzi, że Boy stał się. Ś w iętoszkiem , a rebours, on sam , Słonim ski, czy Skiw ski, jego Orgonem , a ciocią P ern elle—pani Krzywicka?

To zlegendyzow anie Boya zaczynają już przykro odczuw ać różni m ło­

dzi literaci i już sporo artykułów na ten tem at się pojawiło (w „Prądach”, w „Linji”, w „Nowej Kronice”, w „G azecie Literackiej”), a jeszcze przed­

tem pisali o tem J. E. P łom ieński i St. Kołaczkowski w sw ojej literaturze.

Tylko p. Słonim ski nic nie w idzi, choć p. Krzywicka mówi o nim, że to je ­ dyny (?) z m łodych, który poczuw a się „do obow iązku kontrolowania w spół­

c z e sn o ś c i”. Ja go zresztą nie judzę—snać p. Słonim ski, p sioczący zresztą na w szystkich, potrzebuje w Boyu przedm iotu uw ielbienia dla równowagi.

N iech go Boy ma w swojej opiecel I niech Boy jak najprędzej dostanie już państwow ą nagrodę literacką, do której go „W iadom ości L iterackie” na gwałt windują—m oże w tedy już przestanie ogłupiać literaturę polską swo-

jem i śm ieszn em i problem am i”.

Może wreszcie dojść do tego, że istotnie Boy dostanie pań stw ow ą nagrodę lite r a c k ą za swoje „paskudztw a". W czasach, kiedy K ostek -B iern ack i jest wojewodą, Boy-Żeleński może śmiało Pretendow ać do nazw y najw ybitniejszego p isa rz a „państw o­

wego".

Nie zam ierzam y z re s z tą bynajmniej obrażać jednego, ani drugiego tym porównaniem . T r z e b a im przyznać, obydwaj są „uniąues en son g en re", k a ż d y z nich re p re z e n tu je indyw i­

dualność p e łn ą i skończoną w całym tego słowa znaczeniu. Ko­

stek-Biernacki stał się historycznym, a ostatnio p rze sz e d ł t a k ­ że do litera tu ry , w ydając zbiór nowelek pod bardzo trafny m t y ­ tułem: „Djabeł-Zwycięzca", gdzie na str. 168 czytam y tak i ustęp:

„Pokochał tę pracę jak kocha m yśliwy szla ch etn y sport m ordowania ptaków i zajęcy. N orm alny człow iek za w sze tęsk n i za m ordem , choćby w najgorszym razie tylko za m ordem owadów. J e st to najstarsza i naj­

szacow n iejsza tęsknota ludzka. Objawia się ona najw yraźniej w tłum ach, zarówno lu d zi półdzikich, jak i o najw yższej kulturze ducha. C iem ne m a­

sy ch łop sk ie dusiły panów w c z a sie przeróżnych ruchów sp ołeczn ych , ale sejm y i sen aty uchw alają kary śm ierci i prawa w yjątkow e. C złow iek po­

jedynczy je s t o w iele w ięcej litościw y, bo boi się . W tłu m ie nabiera szczerej odw agi. W icek był odw ażnym człow iekiem i konsekw entnym z ło ­ dziejem . Po u c ie c z c e z Lublina napadał na chłopów i żydów , bijąc ich dla przyjem ności i dla wydobycia ukrytych p ien ięd zy, w edług starej m eto ­ dy śled czej, stosow an ej do d z iś p rzez państw ow e organy naw et w Anglji 1 jej kolonjach. Krew sw oją nazyw ają lu d zie eliksirem , który ma jakoby niep ojęte w łasności: z krwi rodzą s ię m śc ic ie le , krew obmywa z win, krew

Str. 36 PRO C H R ISTO —W IARA I CZYN Ks 1

woła o p om stę i t. d. W gruncie rzeczy krew działa d ość um iarkowanie:

widok jej jest niem iły dla n iezain teresow an ych , okropny dla tracącego ten elik sir, a bardzo przyjem ny dla spraw cy m ordu i zra n ien ia ”.

W każdej n a rr a c ji— pisze N ow aczyński o książce p. woj.

K ostka-Biernackiego— stale dźwięczą i na pierw szy plan doby­

w ają się dw a motywy zasadnicze: obsesjonalne— pierwsze: nie­

nawiść do katolicyzm u i do duchowieństwa („popi nie lubią Piłsudskiego") ro z sz e rz a n a gdzieniegdzie do całego chrystjaniz- mu i do religjanctwa, do etyki aryjskiej wogóle. A drugie:

lubowanie się w deskrypcji znęcań się, pastw ienia, bicia, mor- dobicia i w p ro st mordu. B o h a te r cen traln ej noweli Celestyn Okpimurek: „służył w brygadzie Piłsudskiego i oczywiście był poganinem". T en poganizm i nienawiść obłędna do ideologji chrystjanicznej p rzeb iją z każdego wiersza. A nim a n a turali- t e r pogana. O d rzucanie bezwzględne c h a rita s jak u te o r e ty ­ ków Hitleryzmu. Nienawiść do duchow ieństw a w p ro st dław ią ­ ca od czasu, kiedy a u to r nowelowego p a m ię tn ik a „rozczaro­

wał się do adw okatów , prezesów , szlachciców, proboszczów i katolickich Polek". W yszydza więc „posłankę panią R ó ż a ń ­ cową", „księdza k a te c h e tę M atołka".

„Nie jest rzeczą przyp a d k o w ą, że zbiór nosi tytuł: „Dja- beł zw ycięzca”. Mesjanizmowi polskiemu p rzeciw staw iony jest kult przemocy, gwałtu, siły fizycznej, pięści, b u ta kopiącego w brzuch powalonych i b a ta świszczącego n a d bezbronnym i, Nietschego „U eberm ensch", „blonde Bestie". To nie jest tyl­

ko przypadkow y zbiorek luźnie do b ran y c h opowiastek, to jest sui generis confiteor”.

Zarów no nazwisko au tora, jak i tre ś ć książki musiały w yw rzeć zrozum iałe w rażen ie. W obec jej rozgłosu uw ażał za stosowne zareagow ać organ W a ty k a n u „ O sse rv a to re Rom ano", k tó ry podkreśla, że książka t a dyszy nienaw iścią do Kościoła katolickiego i religji wogóle, a n aw et nie b r a k w niej aluzji obraźliw ych p o d a dresem Stolicy Apostolskiej, p ra w a moralne depce się, b o h a te ra m i now elek są łotrzy, p ro stytutki i dege­

neraci, opinją katolicka p rotestuje przeciw ko tej bezwstydnej książce, w wysokim stopniu kom prom itującej urząd, k tó ry a u to r spraw uje.

Do tej przykrej wiązanki faktów dodajem y jeszcze ta k ą w iadom ość rozesłan ą przez K.A.P.:

Ne 1 PRO C H R ISTO —W IA R A I CZYN Str. 37

J esteśm y w posiadaniu ankiety, rozesłanej przez Min, W. R. i O. P.

(w ydział programowy) do szkół średnich żeńskich z zapytaniami, dotyczące- mi tw órczości Stefana Żerom skiego. Ankieta skierowana jest do uczen n ic klas VI, VII i VIII. Wśród pytań zasługują na uwagę m. in. następujące:

O ile znasz „D zieje grzechu”, to co m yślisz o postępow aniu Ewy (potępiasz ją, czy uspraw iedliw iasz?). U zasadnij.

Która scen a z „Dziejów grzechu” utkwiła ci najbardziej w pamięci?

Czy w olisz Żerom skiego jako pisarza patrjotycznego, społecznego, czy też pociągają cię bardziej jego opisy przeżyć m iłosnych, lub piękna natury?

Podobne tem aty do dyskusji m ożna czasam i spotkać w brukowych pisem kach, obliczonych na niezdrow ą sen san cję. Ale żeby najw yższa instan­

cja państwowa, kierująca wychowaniem m łodzieży, wciągała d zieci z klasy szóstej do dyskusji w sprawie „przeżyć m iłosnych” lub żądała od nich wy­

roku na Ewę Pobratym ską, a tem sam em kazała im w głębiać się wyobraź­

nią w brudach w ielkom iejskiego życia,—to naprawdę trudne do wiary.

To też z w ielu odpow iedzi uczennic p. wizytatorka M ichałowska (pod­

pisana na ankiecie) zapew ne nie b ęd zie zadowolona. Brzm ią one: „Nie czytałam „Dziejów grzechu” i nie in teresu je m nie ta książka”.

Co na to ks. w icem inister Żongołłowicz?

T ak jest! Co na to X vicem inister Żongołłowicz? Co na to inni ministrowie i dygnitarze? I nietylko na to... ale tak ż e i na tam to i na o w o !

N azbierało się w Polsce już dosyć brudów, atm osfera przesyco na m iazm atam i. Kiedyż wreszcie b ędziem y mogli o tworzyć okna i przew ietrzyć...

Czy kogo może dziwić, że w takiej atm osferze mogły pow stać p rojek ty kodeksu małżeńskiego, karnego i t. d. P e w ­ ne czynniki pow iedziały sobie wyraźnie, że obecny moment jest odpowiedni do p rzem ycania rozm aitych rzeczy, bo w po­

w ietrzu aż ciemno od kurzu...

¥ * ¥

Pisaliśm y powyżej o grożącym nam n ieb ezpieczeństw ie um ieszczecia w naszych k o d ek sach niespraw iedliw ych i nie­

moralnych przepisów prawnych, sprzecznych z duchem i d ą ­ żeniami narodu. Musimy jednak pam iętać, że nie mniejsze znaczenie od p raw o d a stw a ma wykonyw anie praw a. Instru­

m entem do tego przeznaczonym jest sądownictwo, jest to insty­

tucja bazdzo ważna, niezb ęd n a tk a n k a w organizmie społecznym, równocześnie i in stru m e n t b a rd z o delikatny, łatwo psujący się w skutek lad a jakiej nieopatrzności ludzkiej lub błędu, a cał-kowi- cie zaham ow any w swych dobroczynnych skutkach, gdy ktoś w kła­

da żelazny drąg między szprychy, lub miota piasek między tryby

Str. 38 PRO CHRISTO—WIARA I CZYN No 1 i koła tej skomplikowanej i kosztow nej maszyny. M ożna ją łatwo spaczyć i zepsuć, ta k jak kom pas na okręcie, zapom ocą lada- jakiego narzędzia, ale n a p ra w a później drogo kosztow ać będzie...

N iedaw no czytaliśm y w socjalistycznym „Robotniku" t a ­ kie zestaw ienie faktów:

Przed n iew ielu m iesiącam i Sąd O kręgow y w C zęsto ch o w ie rozpa­

trywał spraw ę o p obicie aresztow an ych przez p olicję. We W rzosow ej p o­

w iatu C zęsto ch o w sk ieg o 2 posterunkow i w ym uszali zezn a n ia biciem . P o ­ dejrzanego o kradzież gołębi niejakiego Ujma bili posterunkow i batem oplecionym w szn u r zakończony ołow ianą kulą. Na p osteru n k u P. P. zna­

lezion o kilka lin drucianych, okutych żela zem i batów i zło żo n o je S ą d o ­ wi jako dowody rzeczo w e. O skarżał w tedy prok. dr. K arniol. W ziąw szy do ręki bat, którym katow ano poszkodow anych m ów ił prokurator:

„To jest ten oto bat, którym w 1930 ch ło sta n o ob yw ateli R zeczyp o­

spolitej, tej sam ej R zeczyp osp olitej, która już tyle w ieków tem u gw aran­

towała: nem inem captivabim us nisi jure victum ... Ten bat, le ż ą c y d ziś na s to le sęd ziow sk im nie św ista ł tylko nad Ujm em i Zw olskim w e W rzosow ej le c z św ista ł nad całą P olską. W szyscy lu d zie u czciw i w stydzili s ię , gdy sły sz e li p ośw ist tego bata z ołow ianą kulą. I o ten w styd i ból w szy stk ich uczciw ych lu d zi w P o lsce, o krzyw dę w yrządzoną całej R zeczy p o sp o litej”—

tak zakończył sw e p rzem ów ienie prokurator — oskarżam was panow ie po­

steru n k ow i”.

Z końcem sierpnia b.r. doręczono prok. drowi Karniolowi postanow ie­

nie m inistra spraw iedliw ości M ichałowskiego, iż na mocy art. 242 § 1 pra­

wa o ustroju sądów pow szechnych przenosi się go z urzędu z C zęstochow y do prokuratury Sądu Okręgowega w Kołomyji. Dr. Karniol zrzekł się urzę­

du i podał sie do dym isji-..

O skarżeni byli: naczelnik sądą w Kętach Dymek i dwaj sęd ziow ie tegoż sądu Dziom ba i Rospond. W ytoczono im dyscyplinarkę o to, że pod­

p isali sw ojego czasu protest przeciw B rześciow i.

W Bydgoszczy sprawuje urząd sędziow ski sędzia T om aszew ski. Gdy na w okandzie znalazła się sprawa z oskarżenia przeciw redaktorowi „Gaze­

ty B ydgoskiej” za nazw anie B rześcia kaźnią i gdy oskarżony redaktor ofia­

rował dowód prawdy z w ięźniów brzeskich, jako świadków, sęd zia Tom a­

szew ski dopuścił ten dowód. Odebrano mu prow adzenie tej sprawy, prze­

niesiono proces do Torunia a sęd ziem u T om aszew skiem u w ytoczono kilka dyscyplinarek, m iędzy innymi o to, że w obecnym okresie oszczęd n o ści budżetow ych wzywa... zbyt w ielu świadków....

F a k t y b ardzo znam ienne. Toczący się w oczach całego społeczeństw a „proces brzeski" rzucił na nasz e k ra n naro d o ­ wy nową garść smutnych w yd arzeń i refleksów. Zsumujmy to wszystko i zastan ów m y się, do czego Polska dojdzie, gdy w dalszym ciągu w tym samym k ieru n k u toczyć się będzie nasze życie w e w n ętrzne ? Czy zdołamy w ten sposób rozbu­

dować i udoskonalić instytucje nasze społeczne, czy też p r z e ­ ciwnie dem oralizować będziem y je ciągle, aż doprowadzim y

Ne 1 PRO CH RISTO —W IA R A I CZYN S ti. 39 do całkowitego upadku. Mimo woli przychodzi na pamięć pesymistyczne oświadczenie jednego ze świadków toczącego się procesu o ludziach, k tó rz y w stęp u ją w m rok i ciągną za so­

b ą Polskę. Ciągną!...

¥ * ¥

P rz ed dwoma m iesiącam i byliśmy świadkam i żyw iołow e­

go odruchu młodzieży akademickiej skierowanego przeciw ko inwazji żydowskiej na w yższych uczelniach. Spotkał się on z aplauzem i p oparciem u jednych, a z bezwzględnym p o tę ­ pieniem u drugich. Spróbujm y zanalizować k ilka c h a r a k te ­ rystycznych objawów.

Zaczęło się jak zwykle od prosektorjum . Żydzi nie d o s ta r­

czają swoich trupów , chcą uczyć się n a tr u p a c h c h rz e śc ijań ­ skich. Gdy przy prz e ć ich do m uru w tej sprawie, powołują się na p rze pisy ich religji, k tó re z a k az u ją k raja ć trupy. Lecz jeżeli nie wolno im k ra ja ć trupów, to dlaczego k r a ją zwłoki chrześcijań? Je że li zaś Talm u d zwłoki chrześcijan k r a ­ jać pozwala, to widocznie dlatego, że u w a ż a c h rz e śc ijan za coś gorszego od żydów, za ulepionych z gorszej gliny, n a co znowu żadną m ia rą p rzy s ta ć nie możemy, sprzeciw iałoby się to bowiem naszej godności! Spraw iedliw ość więc objek- ty w n a jest po naszej stronie. M ożem y żydom powiedzieć z zupełną słusznością: „Jeżeli w am nie wolno k r a ja ć zwłok w aszych współwyznawców, to uczcie się n a zw ierzętach, albo wcale nie k rajcie". Dziwna rzecz, że ta s p ra w a — t a k p ro sta i jasn a nie z o stała dotychczas należycie u n o rm ow ana p rze z władze. W ydanie odpowiednich p rzepisó w w myśl wyżej wy"

łożonej z a sa d y —pozwoliłoby uniknąć szeregu konfliktów i z a ­ burzeń. Stan zaś dotychczasow y, że żydzi uczą się medycyny i chirurgji n a ciałach zm arłych chrześcijan na podstaw ie nie­

łożonej z a sa d y —pozwoliłoby uniknąć szeregu konfliktów i z a ­ burzeń. Stan zaś dotychczasow y, że żydzi uczą się medycyny i chirurgji n a ciałach zm arłych chrześcijan na podstaw ie nie­