• Nie Znaleziono Wyników

— 83 —

Głosy prasy polskiej o procesie bisk. Rhodego.

W IE L K I TR Y U M F KRUSZKI — KOM PRO Ml TACY A BISKUPA

RHODEGO.

Niezbyt dawno społeczeństwo polskie było św iadkiem gorszącej w alki słownej pomiędzy biskupem polskim Rhodem w Chicago, 111., a wydawnictwem M ichała K ruszki

“Dziennikiem Narodowym” w tem- że sam em miejscu.

Jednym z najgłów niejszych po­

wodów tej walki były rewelacye dokonane przez ówczesnego redak­

to ra “Dziennika Narodowego” Du- nina, w spraw ie defraudacyj wy­

krytych w Zjednoczeniu Pol. Rz.

Kat, Po stronie ludzi posądzonych o niedbalstw o i złą wolę stanął bi­

skup Rhode, gdy tym czasem “Dz.

N ar.” sta ra ł się wykazywać ich wi- nę.

Spór zaostrzał się z dniem każ­

dym i włączności z innymi czynni- kam i przetworzył się w nagonkę na postępową prasę polską.

Biskup Rhode stał się prom oto­

rem tej nagonki, a pomagał mu gor­

liwie klerykalny “Dziennik Cliica- goski”, który bojąc się konkuren- cyi interesującego w danym mo­

mencie ogół “Dz. N ar.” naciągał i

przekręcał fak ta odpowiednio do swego interesu, by usposobić wrogo ogół do prasy ta k zwanej “żółtej”.

Za inicyatywą biskupa Rhodego i innych czynników klerykalnych na­

stąpił wiec księży w Detroit, na którym potępiono kilkanaście pism polskich, a między niemi i “Ame- rykę-Echo”, i rozpoczęło się prze­

śladowanie wolnego słowa i wol­

nej myśli, ja k za czasów inkwi- zycyi.

Na jednem z kazań biskup Rhode wyraził się w sposób obelżywy o przedstaw icielach “Dzień. N ar.” w Chicago. Z faktu tego skorzystał

“Dz. Chicagoski” i w barw nym a r­

tykule przedstaw ił ludowi obszerne sprawozdanie o kazaniu, w którem przytoczył i to co mówił biskup i to czego nie mówił, w prowadzając w błąd cały ogół jedynie dla zgnie­

cenia niebezpiecznej konkurencyi

“Dzień. N ar.”, odbierającego prenu­

m eratorów “Dzień. Chicagoskiem u.”

W alka pełna skandalicznych zajść doszła do kulm inacyjnego punktu, gdy “Dziennik Narodowy”

zarzucił biskupowi, iż je st niepra­

wego pochodzenia.

Biskup Rhode zaskarżył

wydaw-84 współwydawców 'Dziennika Narp- dowego” od wszelkiej odpowiedzial­

ności.

Sądy uznały, iż artykuł napisany przez samego K ruszkę przeciwko biskupowi Rhodemu był wprawdzie oszczerstw em karygodnym, ale u- znali także postępow anie biskupa Rhodego za skandaliczne i w wyso­

kim stopniu prowokacyjne. Ponie­

waż przeciwnicy wzajem nie sobie wymyślali — więc sąd nie miał ko­

A rtykuły “Dziennika Chicagoskie- go,” w ykazujące niegodziwość pra­

sy postępow ej w czasie badań sądo­

wych, okazały się bezpodstawne, bez dowodów, niezgodne z prawdą,

go popleczników z osobistymi prze­

ciwnikami, nie różniącą się niczem

od karczem nych wyzwisk pijanych Majków, Franków i Bilów z naroż­

Karczem na kłótnia jedynego pol­

skiego biskupa z reprezentantam i polskiej prasy i ciąganie się po są­ nowych polskich biskupów, gdy jeden jedyny polski przedstaw iciel tej godności w ta k lekkom yślny sposób sw oją godność skom prom i­

tował. ,

Nie pochwalam y tu działalności Kruszki, ani jego organów i w kwestyi te j wypowiedzieliśmy opi­

nię właściwą w swoim czasie. Jego agitacya rzekomo postępow a nie ma na celu dobra ludu, tylko zyska­

nie prenum eraty i dolarów, lecz z całego powyższego procesu wnio­

skować musimy, iż spraw a klery- religijnych i narodowych uczuć lu­

du polskiego, że duchowieństwo

polskie dba jedynie tylko o swój au­ przyjdzie do rozprawy sądowej.

Gromowładni dostojnicy kościel­

ni tłóm aczą się niezręcznie, że oni

Proces powyższy przyniósł ludo­

wi polskiemu olbrzymie korzyści, oświecił go i nauczył ja k ma postę­

pować.

I lud pójdzie po właściwej drodze.

“Echo Polskie.”

Jan Kłos.

“Dziennik Chicagoslp”, organ bi­

skupa Rhodego, podaje:

“Proces wydawców “Dziennika Narodowego”, wytoczony przez pro- kuratoryę o oszczerstwo skierow a­

ne przeciw JE. ks. biskupowi Rho­

demu, względnie przeciw czcigod­

nej jego matce, zakończył się ubie­

głej nocy, ja k o tern donosimy w obszernem sprawozdaniu, uznaniem oskarżonych niewinnymi. N arada dw unastu sędziów przysięgłych trw ała blizko 7 godzin; dowód to, zupełnie niewinnymi robionych im zarzutów i wniesionego przez sąd wielkoprzysięgłych oskarżenia (in­

dictm ent). Zazwyczaj tylko ci, .któ­ sensacyjniejszych polskich proce­

sów prasowych w tym kraju.

My z naszej strony będziemy się starali ja k najbezstronniej i jak najspokojniej to omówić.

Skonstatujm y najprzód, dlaczego wniesiono oskarżenie?

Podstaw ę oskarżenia tworzył ar­

tykuł “Dziennika Narodowego”, który każdy czytelnik tego arty k u ­ łu, obeznany ze stosunkam i mu­

siał zrozumieć w taki sposób, że

— 86 —

zaw ierał on insynuacyę, rzucenie podejrzenia, zaatakow anie czci nie­

wieściej, m atki N ajprzewiel. ks. bi­

skupa Rhodego i który przedewszy- stkiem w ta k i sposób m usiał zro­

zumieć ks. biskup. Treść artykułu robiła wrażenie publicznego podłe­

go zelżenia publicznego pierwszego biskupa w Ameryce. Jeżeliby zelżo- nowicie zwrócenie się do sędziego o dodatkową, instrukcyę, świadczy, że w ahanie się to, czy niezgadza- wywołałoby to najprzód zdziwienie, u wielu bardzo oburzenie nawet, żo skarżenia wymienione być musiały osoby, k tóre były tym i wydawcami, nie zawiodły ostatecznie, chociaż, ja k z przebiegu procesu widać, zale­

dwie mu się to udało, a udało się tylko dzięki pewnym sprzyjającym mu okolicznościom.

* * #

Z zeznań głównego św iadka pro- kuratoryi, byłego redaktora “Dzień.

Narodowego”, M. Dunina, jasno się świadka, zaprzeczył tym ostatnim zeznaniom (wyżej pod nr. 2 wymie­

nionym) Dunina. Ponieważ obaj ci świadkowie zeznania swe składali pod przysięgą, więc któryś z nich dopuścił się niezawodnie krzywo­

przysięstw a. Że w rezultacie sędzio­

chownym” nie obejmowało osoby ks. biskupa Rhodego, że nie polecał tysfakcya, — choć niedostateczna,

— jak ą przebieg tego procesu może dać pokrzywdzonym.

• * *

Były jeszcze różne inne okolicz­

ności sprzyjające * oskarżonym, a

głównie autorow i artykułu, oprócz owych sprzecznych zeznań złożo­

nych pod przysięgą.

Trzeba przyznać, że obrońcę mie­

li niezm iernie obrotnego i sprytne­

go, um iejącego doskonale wyzyskać przedewszystkiem fak t że nigdy mc nie da się z jednego języka przeło­

żyć na drugi zupełnie w iernie a przytem poprawnie, zręcznie pod­

suwającego wątpliwość i dwuznacz­

ności w ynikające z używania syno­

nimów,. tj. wyrazów, m ających po­

dobne znaczenie, korzystające­

go z m nóstwa innych okoliczności towarzyszących głównemu wyda­

rzeniu, umiejącego w o statniej przemowie przecież w ciągnąć do spraw y epizody i ustępy przez sędziego z procesu wykluczone, al­

bo z protokółu wykreślone, a co najważniejsza, z te a tra ln ą zdolno­

ścią um iejącego grać na nerw ach i uczuciach sędziów przysięgłych.

Zdaje się też, że najgłówniej- szyiii powodom uzimnici niowinny"

mi w szystkich oskarżonych po 7 go­

dzinnej naradzie był fakt, że sędzio­

wie przysięgli przyszli do przeko­

nania iż z w yjątkiem M ichała K ru­ Michała K ruszki zaś, prawdopodo­

bnie przyszli do przekonania, że nie mogą go uznać winnym, jeżeli niewinnymi uznają jego współoskar- żonych; — ta k przynajm niej wno- sićby wypadało z zapytania, jakie

— 88 —

postaw ili sędziemu Burkę w czasie swych narad. Że pod tym względem długo nie mogli zgodzić się na wspólną, decyzyę, świadczy długość czasu, jakiego potrzebowali do wy­

dania werdyktu. Niem a praw ie wątpliwości, że w polskim sądzie, wobec polskich sędziów przysię­

głych i przebieg procesu i praw do­ opinią.” Niespodziewanie i szybko zaaranżow any ten efekt, nie dozwo­

lił prokuratoryi sprokurow ać do­

statecznej liczby równie poważnych świadków, m ających opinię przeciw­

ną. * * #

Sąd am erykański uwolnił od od­

powiedzialności człowieka, który pierwszy rzucił kam ieniem na w cierpieniach i prześladow aniach, na jakie je st narażony.

“Dziennik Narodowy” o procesie.

Dziennik Narodowy, którego dy- rektorzy zasiadali na ławie oskar­

żonych i zostali uniewinnieni pi­

sze:

“O sądownictwie am erykańskiem wiele krąży niepochlebnych opinij naw et ostrych krytyk, z u st ta k dzielnego wielkiego obyw atela S ta­

nów Zjednoczonych, ja k byłego prezydenta Teodora Roosevelta. To też nie zawsze rezultat samego pro­

cesu je st pewny, lub dający się przewidzieć.

“Jednak w kw estyach zasadni­

czych, które kolidują z gwarancya- mi konstytucyi Stanów Zjednoczo­

nych i osobistą wolnością obywa­

telską — wyroki zwykle są tego u- gruntowaniem.

“Stało się to i w procesie, wyto czonym wydawcom i kierownikom Dziennika Narodowego przez afry­

kańskiego biskupa z C yrenejki P a­

wła Rhodego za podszeptem ma- cocheryi chicagoskiej, a aprobatą spędu klechów w Detrpit.

“Proces, który biskup afrykań­

ski z Cyrenejki przegrał, został wy­

grany przez Dziennik Narodowy, nie przez to, że uwolniono go od od­ ginębieni, względnie rozkazodawcy gnębicieli i obrońcy gnębionych, sa­

mi też w okrutny sposób girębieni.

“Biskup afrykański nie wnosił skargi do sądu w obronie swej czci, zgoła nie naruszonej przez

“Dziennik Narodowy”, lecz użyto te ­ go pretekstu, jako firanki osłania­

jącej cel właściwy, t. zn. zgiębienia

“Dziennika N arodowego”, ja k o pi­

sma, oponującego represyi złego duchowieństwa, a po zatem rzuce­

nia przestrachu, roztoczenia te rro ­ ru n a tych wszystkich, którzy krzywdę czują i przeciw niej pro­

testując, bronią się.

“Dziennik Narodowy”, względnie jego 5-ciu kierowników, nie repre­

zentowało w sądzie siebie i swoich interesów ekonomicznych, lecz te w szystkie żywioły, które walczą w obronie bytu narodowego w Amery­

ce, zagrożonego najbardziej ^ ze strony złych księży, których je st 95 procent na 100.

“W yobrażam y sobie, rzecz, dziś już nie możliwą: skazanie pięciu kierowników “Dziennika Narodowe­

go. T . . .

“Cóżby się wówczas stało, jakie to miałoby następstw a?

“Liczmy, ta k tylko pobieżnie.

“Znaczne stra ty finansow e dla

“Dziennika Narodowego’ , pognę­

bienie ekonomiczne pięciu oskar­

żonych”, kto wie, czy nie dalsze ciosy dla “D ziennika Narodowego i “K uryera Polskiego,”

“Lecz to w szystko je s t drobnost­

ką, bagatelką, w porównaniu z następstw am i natu ry ogólnej.

“W yrok, skazujący “Dziennik Narodowy”, przez cały szereg nie­

dziel byłby tem atem dla 95 procent kaznodziejów w polskich kościo­

łach w Ameryce, byłby stałym przedm iotem artykułów redakcyj­

nych dla gazecin księżych, źródłem podłych natchnień dla “referen ta”

biura prasowego (?) stow arzysze­

nia parafialnych literatów , czyli brudnej prasy (?), p. Bezzasady, czyli rozszerzony by został po wszystkich zakątkach polskich w Ameryce, kom entowany i objawio­

ny najkłam liw iej, najohydniej.

“Na lud polski w Ameryce rzu­

ciłoby się złe duchowieństwo ze wzmożoną wściekłością, depcąc go, rabując mu kardynalne praw a czło­

wiecze, rujnując jego dorobek kul­

turalny i społeczny, to znaczy, pol­

skie organizacye narodowe (Zw.

Nar. Pol., Sokolstwo, Zw. Młodzie­ tucyom i poszczególnym narodo­

wym pracownikom, przy lada o kazyi, rujnując m ateryalnie, roz­

zuchwaleni ew entualną przegraną

“Dziennika Narodowego.”

“Orkan zniszczenia, rozpętanie żywiołów mroków, pogrom m oral­

ny Polonii w Ameryce — to by­

łyby następstw a — ew entualnego zwycięstwa afrykańskiego biskupa.

“Radzi jesteśm y z uwolnienia kierowników naszego pisma, osobi­

ście. rozwoju samodzielnego w przybra­

nej ojczyźnie — przed gnębicielami, domowymi wrogami, którzy, przez straszn e szyderstw o zwą się jego

“przyrodzonymi wodzami,”

“Idźmyż naprzód, pracujm y bez wytchnienia, walczmy dzielnie

— a zw yciężym y!”

* * #

Opinia “Dziennika Związkowego.”

“D ziennik Związkowy” zwala ca­

ciu dyrektorom “Dziennika Naro­

dowego”, lecz twierdzi, że popchnę­

li go do tego Zm artwychwstańcy.

Zdaniem naszem Dziennik Związ­

kowy mylnie sądzi, bo ks. Rhode je st mężem dojrzałym, a nie dziec­

kiem, którem każdy może dobro­

wolnie kierować. W iedział on do­

brze, co robi, i był powinien nie słuchać podszeptów złych doradców.

Lecz słuchajmy, co tw ierdzi

“Dziennik Związkowy”, gdy pisze:

“Ubiegłej soboty w nocy zakoń­

czył się proces “D ziennika Narodo­

wego”, wytoczony mu za rzekome

“oszczerstw o” rzucone n a polskie­

go biskupa-sufragana Paw ła P.

Rhodego.

“Proces ten spowodował osła­

wiony “D ziennik Chicagoski”, organ zakonu 0 0 . Zm artwychwstańców, który pierw szy pomieścił spraw o­

zdanie z kazania biskupa Rhodego, twierdząc, że biskup nazw ał redak­

torów i wydawców “Dziennika Na­

rodowego” “złodziejam i”, “szujam i”

i ludźmi “niepewnego pochodzenia”

i t. p. . . .

“Ze strony “Dziennika Narodo­

wego” padła o stra odowiedź na skich potępiających “Dziennik N a­

rodowy”, ale i do w ytoczenia proce­

su krym inalnego owemu dzienniko­

wi za rzekome oszczerstwo, rzucone nych uwolnił od wszelkiej odpowie­

dzialności.

“Biskup Rhode może zawdzię- czyć “przyjaciołom ” z zakonu 0 0 , Zm artw ychwstańców i ich organo­

wi “Dziennikowi Chicagoskiem u”, że niepotrzebnie został w ciągnięty

w błoto i musiał swoje dobre imię włóczyć po sądach am erykańskich i słuchać niezbyt przyjem nych epite­

tów, rzuconych pod Jego adresem ze strony oskarżonej.”

W tym samym, poniedziałkowym, num erze “D ziennik Związkowy” o- pisuje całą historyę procesu, m ia­

nowicie ja k to Dziennik Chicago­

ski ogłosił kazanie biskupa Rhode­

go na Józefowie w Chicago, jak welską politykę fałszywego zakonu i jego organu, tudzież nie znając szkodliwego kościołowi, znieprawia- jącego w iernych katolików, a w do­

datku wydawnictwu tegoż Dzienni­

ka wytoczył proces krym inalny za

oszczerstwo, na s w o je ... trzecie nieszczęście.

“Dziennik Chicagoski” dopiął ce­

lu! Zatryum fował nieborak, zapła­

kał krokodylem i łzami nad rzeko­

mą zniewagą, biskupa Rhodego, ja ­ ką niby to wyrządził mu “Dz, N ar.”, tłustem i czcionkami i w obwódce na pierwszej stronie pomieścił potę­

pienie, czy coś w rodzaju klątw y kościelnej, rzucone przez biskupa Rhodego na owo pismo, a w szere­

gu obłudnych artykułów, uwag i zjadliwych “notateczek” usiłował wmówić w ogół swoich czytelników że “Dz. N ar.” je s t pism em oszczer- czem, wyklętem przez biskupa, więc czytać się go nie godzi w ier­

nym katolikom, bo się targ n ął na dostojnika kościoła katolickiego — na jedynego biskupa polskiego w

“pobożni” ojcowie zazdroszczą ks.

biskupowi Rhodemu infuły, że ta się nie dostała którem u z członków ich nieciekawego Zgroma­

dzenia i zapewne nie są dlań ta k Zm artwychwstańców łudził, jeżeli mu się uda nakłonić biskupa-sufra­

gana do w ytoczenia procesu “Dz.

— 92

Narodowemu, mianowicie, że gaze­

ta ta po pomyślnie przeprow adzo­

reg świadków, “tłómaczów-lingwi- stów ”, z których każdy po swojemu nicował ów nieszczęsny “artykuł o- szczerczy” ; zaangażowano, sprow a­

dzono z Chicago i Milwaukee po­

ważnych obywateli, aby ci wydali opinię o osobach w plątanych w ten proces. Grzmiał donośnie adwokat, obrońca podsądnych . — grzmiał jeszcze głośniej asy sten t prokurato­

ra, dom agający się kary na “oszczer­

ców” . ..

“A sędziowie przysięgli w liczbie 12-tu, obyw atele poważni, inteli­

gentni, nieuprzedzeni do nikogo, bezstronni, w ybrani z liczby wielu

in-strukcyi bezstronnych przez sędzie­

go Burke, poszli na narady, i po sześciu godzinach dyskusyi, doszli do przekonania, że ów rzekomo o- szczerczy artykuł, pomieszczony w

“Dzienniku Narodowym”, bynaj­

mniej nie uwłaczał czci biskupa Rhodego ni też jego sędziwej ma­

tki, lecz odnosił się ogólnie do złe­

go, zepsutego kleru. Doszli też do przekonania sędziowie przysięgli, że biskupa Rhodego wciągnął w intrygę organ 0 0 . Zm artwych­

wstańców, “Dziennik Chicagoski”, podając, fałsze które wywołały rep­

sować przysłowie naszego poety:

“W śród serdecznych przyjaciół psy zająca zjadły” . . .

Powiązane dokumenty