• Nie Znaleziono Wyników

(od)głosy rzeczywistości

W dokumencie Ciało cierpiące w poezji Nowej Fali (Stron 132-137)

Tadeusz Nyczek w inspirującym szkicu na temat poezji Barańczaka wspominał o głosach-fantomach w poezji autora Sztucznego oddychania, dotykając „zagadnienia słyszalności świata poetyckiego”447. Badacz zwrócił uwagę na „wrzaskliwą orkiestrę otaczającego świata”, która towarzyszy bohaterowi – N. N. – na każdym kroku448. I jeśli przyjrzymy się bliżej poszczególnym tomom poetyckim Barańczaka z okresu Sturm und Drang, zauważymy szeroką gamę bolesnych dźwięków. Rozpoczynając od Korekty twarzy, zaczynamy od muzyki słowa: „[…] nich ten szept / wchodzi na scenę i gra moje słowa” , woła podmiot liryczny w wierszu Szept. Tomik Barańczaka oddano do druku 6 grudnia 1967 roku i jak pisze Nyczek: „Nikt jeszcze wtedy nie wiedział, co zdarzy się za trzy miesiące”449

444 A. Gór ni c ka -Boratyńska, W poszukiwaniu starszych sióstr. Wanda Melcer – próba portretu [w:] Ciało i tekst, s. 131.

. Poetyka debitu jest odbiciem grającej w niej muzyki: kunsztownej, barokowej fugi. Jest to – posługując się tytułem wiersza Barańczaka – Myślenie dzwonem, czyli racjonalne akordy, dążące do pochwycenia istoty bytu. Usłyszmy tu przede usłyszmy drobne pobrzmienia słowa, które próbuje się wtopić i zamknąć, i nie rozsypać (Jak w jedno słowo). Dźwięki są raczej

445 M. Mer l eau -Po nt y, Widzialne i niewidzialne, s. 247.

446B. Przymuszała, Szukanie dotyku, s. 19 oraz s. 62.

447 T . N yc ze k, Powiedz tylko słowo, s. 102. Badacz wyraził również opinię, że motyw dźwięku w twórczości Barańczaka „wart jest osobnej rozprawki”. A słowa te zainspirowały mnie do poświęcenia większego szkicu temu zagadnieniu w poezji Nowej Fali.

448 T . Nyc ze k, Powiedz tylko słowo, s. 102.

449Tamże, s. 92.

mroczne. Gdzieniegdzie słychać „echo kroków / w posępnych korytarzach” (Skrócone, pierzchające), słowo jest szeptane (Szept). Okazuje się, „[…] że gra / dopiero się zaczyna”

(Wziął za dobrą monetę). Nie ma tutaj jeszcze natarczywości „wrzaskliwej orkiestry”, o której wspominał Nyczek, słyszalny jest jeszcze półgłos, szept. Ale wraz z Sonetami łamanymi rozbrzmiewają barwy drastyczności, „obsesyjnej agresji”, jak pisała A.

Legeżyńska450

W kolejnych tomach (Jednym tchem oraz Dzienniku porannym) słowo poetyckie coraz bardziej deklaruje „[…] wzięcie na siebie bólu ciała”

. Oto, najmniejszy element dźwiękowej wypowiedzi – głoska – zaczyna pobrzmiewać łańcuchem, a głos pęka jak tafla (W tej celi, gdzie dążenie jest celem) i „słychać szkarłat ścieranych bezprawi” (Na tej czereśni czerwień, na jej krwawe włókna). W części tomiku zatytułowanej Walki pojawia się dźwięk, który na stałe zagości już w poezji Barańczaka – krzyk. Oto w utworze Artykulacja pojawia się „zwięzła taśma krzyku”, która stanie się jedną możliwością wypowiedzi.

451, a rzeczywistość staje się mroczna, osaczająca, wroga. Dźwięki ją wypełniające z rzadka nazwane są bezpośrednio (jak krzyk, huk, wystrzał, trzask, jęk, szum). Częściej „słyszymy” je obrazami, które malowane są takimi czasownikami jak: odzierać, miażdżyć, wwiercać, zganiatać, dusić, palić, łamać, chłostać, pękać. Pojawiają się też pojedyncze akordy „wrzaskliwej orkiestry”, która kulminację swoją osiągnie w Sztucznym oddychaniu. Szczególnie w wierszu Protokół, zapowiada się poetyka, która rozbrzmi totalnie w kolejnym tomie. W utworze tym wyrażenia parantetyczne stanowią odgłosy oklasków, owacji, braw i śmiechu: konformistyczne po-głosy wspólnego wiwatu partyjnej nowomowy (później, w tomie Ja wiem, że to nie słuszne, pojawi się wiersz Określona epoka, zawierający wtrącenia odgłosów odchrząkania, siorbnięcia, odkaszlnięcia, bulgotu z karafki i brzęku odstawianej szklanki. Uzupełniają one prawdziwy obraz partyjnej nowomowy: z wierzchu ugładzonej, efekciarskiej, obłudnej – w środku nieokrzesanej, aroganckiej, gruboskórnej, chamskiej). Wspomnijmy również o synestezyjnej palecie dźwięków, na przykład w wierszu Złożyli wieńce i wiązanki kwiatów, w którym dźwięk miesza się z zapachem i barwą i niesie ze sobą przyjmujące brzmienie cierpienia:

i tylko dzwony,

bukiety zawieszone koronami w dół, rozsiewają nad miastem

450 A. Legeżyńska, Elegie przedwczesne w poezji Ewy Lipskiej i Stanisława Barańczaka [w:] tejże, Gest pożegnania, s. 167-168.

451 T . Nyc ze k, Powiedz tylko słowo, s. 95.

dawno zapomnianą woń ołowianych łez

(z tomu JWŻTN, s. 91)

Dzwony (kwiaty, instrument, gong) rozsiewają (rozpylają, rozbrzmiewają, zawiadamiają) woń (zapach, dźwięk) ołowianych łez (pyłków, nut, kul). W ostatnim utworze z tomu Dziennik poranny bohaterowie / podmiot jest Śpiący, dzień wstaje „spod łomotu kubłów ze śmieciami”, a czynność spania przypomina apokaliptyczne wizje:

[…] po miękkich podniebieniach niech suną chrapliwie ciężkie lawiny tchu i niech nad ziemią płyną ciężkie oddechy śpiących, ciężkie chmury snu

(s. 105).

W Sztucznym oddychaniu budzi się nowy bohater – N.N, „33-letni, przegrany Chrystus XX wieku”452. Tomik rozbrzmiewa Hymnem porannym (klamrowo spięty Hymnem wieczorym na zakończenie), który już samym tytułem wskazuje na duży stopień fałszywej powagi (hymn – uroczysta pieśń pochwalna, ranek – zwykła codzienność). Skomponowany na cześć poranka, hymn, ma swoją wrzaskliwą tonację:

[…] Z pijackich śpiewów Z krzyku noworodka Z szeptu modlitwy Z wrzasku pobitego pałką Z rzężenia konających Z głośnych pierdnięć piosenek wojskowych chrapania ostatnich depesz agencyjnych syren fabrycznych zgrzytu tramwaju […]

(s. 117)

W kolejnych wierszach odgłosy nasilają się: „spiker czyta z zaangażowaną zadyszką BĘDZIEMY UCINAĆ RĘCE TYM KTÓRZY […]” (N.N. przyznaje się do wszystkiego) i dalej:

[…] to on wraz z całym stadionem zrywa się na równe nogi, gdy bucha z głośnika dętą i blaszaną falą CO NAM OBCA, to on śpiewa te słowa przez ściśnięte gardło, na baczność, z jedną ręką ZA TWOIM PRZEWODEM na szwie spodni, a palce drugiej, błąkające się w okolicy serca ZŁĄCZYM SIĘ manewrują już przy ciepłej zakrętce butelki zwanej piersiówką.

(N.N. przyznaje się do wszystkiego).

452Tamże, s. 101.

Świat N.N. to świat głosów-fantomów napływający kanałem radiowym („z ponuro dziarskiego radia”, N.N. zastanawia się, kto jest szarym człowiekiem), telewizyjnym, prasowym, ulicznym, wiecowym – lub mówiąc za W. Boleckim: kanałem mowy propagandowej, urzędowej i potocznej453. Stosowanie przez Barańczaka retoryki wieloznaczności oraz identyfikacji demaskuje ukryte znaczenia i ukazuje społeczne zniewolenie454

Ale jest to też świat krzyków, kroków, zastraszeń:

.

Każdy krok na schodach i szum windy i samochód co staje przed bramą ze snu zrywa nas Każdy jest winny ale chce by sąsiada zabrano

(Piosenka zza lewej ściany, s. 129).

Dźwięk jako zwiastun bezpośredniego zagrożenia to nie tylko kroki na schodach, ale też

„stuk do drzwi”:

[…] i wiemy,

że słysząc stuk do drzwi, należy polecić żonie, abym nam spakowała zawiniątko z ciepłą, jak najcieplejszą bielizną […]

(Gdzie drwa robią [II], JWŻTN, s. 184), A także „kleszcz dzwonka”:

[…]

Kleszczami dzwonka wyciągnięty za głowę z pościeli, oszołomiony jak noworodek,

otworzysz drzwi. […]

(Trzej Królowie, JWŻTN, s. 188).

W tomie Ja wiem, że to nie słuszne propaganda nie ustaje, wciąż: „wiadomo co jest grane”:

[…] muzyka ludowa

w radio, wojskowe marsze na ulicach

w każde święto, na estradach piosenki młodzieżowe o radości życia, na stadionie grany

jest hymn państwowy, na wieży mariackiej hejnał, w czasie pochodu Międzynarodówka, o świcie grana jest pobudka na fanfarach fabrycznych syren, a wieczorem

kołysanka telewizyjnego filmu z wyższych sfer;

(Co jest grane, s. 164).

453 W. Bol ec ki , Język jako świat przedstawiony, s. 205.

454Tamże, s. 207-208.

Bohater coraz bardziej terroryzowany „tumultem wszystkiego”, „ogłuszony i ogłupiony doszczętnie” – traci głos i głowę (Co jest grane), „bity w twarz pięścią / pieśni masowej”

(Ugryź się w język), zastraszony: „[…] nasze / ściany mają czułe usze” (To nie jest rozmowa na telefon), żyjący wciąż „pomiędzy” – wśród słów prawdziwych i fałszywych, które:

są – wiem, że to niepojęte – słowami jednego i tego samego języka

(Te słowa, s. 170).

Bohater zdaje sobie sprawę, że:

Coraz trudniej utrzymać się na powierzchni tej ziemi, wstrząsanej zmęczonym tupotem

świątecznych pochodów i codziennych zachodów, drgającej od oklasków posłusznie przechodzących w owację,

rozkołysanej walącymi miarowo falami głosu z megafonów, bombardowanej co chwila braterskimi depeszami słanymi w czasie przelotu nad terytorium, umykającej bez przerwy spod stóp

(Coraz trudniej utrzymać się na powierzchni, s. 175)

I w jednym z ostatnich wierszy z tomu, w utworze Tłum, który tłumi i tłumaczy, który poprzez samą swoją poetykę (paronomazje, aliteracje) jest muzyką – widzimy do jakiego stopnia dźwięk zagłuszył bohatera i jego świat.

Część II

W dokumencie Ciało cierpiące w poezji Nowej Fali (Stron 132-137)