• Nie Znaleziono Wyników

Germańskiej, kierownikiem Zakładu Języka Niemieckiego Uniwersytetu Opolskiego rozmawia Barbara Stankiewicz

-J ę z y k niemiecki na Górnym Śląsku na przestrzeni ostatnich sześćdziesięciu lat to tem at badań prowadzonych - pod pani kie­

rownictwem - w Zakładzie Języka N iem iec­

kiego. Jaki jest cel tych badań?

- Chcemy prześledzić zmiany, jakie na prze­

strzeni ostatniego półwiecza zachodziły w ję­

zyku niemieckim używanym na Górnym Ślą­

sku. Analizujemy więc niemczyznę Górnego Śląska, charakterystyczną dla kolejnych poko­

leń mieszkańców tego regionu: pokolenia naj­

starszego, które językiem niemieckim posługi­

wało się na co dzień, pokolenia średniego, które dorastało w czasie, gdy język niemiecki był z przyczyn politycznych niemile widziany na Górnym Śląsku oraz pokolenia najmłodsze­

go, dzisiejszych osiem nasto-dw udziestolat- ków. Prace nad tym projektem trwają już czwarty rok. W tym czasie udało nam się zgromadzić bardzo bogaty materiał archiwal­

ny - nagrania, fotografie, ankiety socjolingwi­

styczne... Badamy m.in. intonację, szyk zdania, słownictwo, powiązania z gwarą polską... Ta analiza pozwala dotrzeć do specyfiki niemczy­

zny używanej w konkretnych latach, w kon­

kretnych warunkach - bo w naszych badaniach musimy uwzględnić specyfikę języka niemiec­

kiego charakterystycznego dla miejscowości, w której żyją bądź żyli nasi ankietowani, prze­

śledzić historię tej miejscowości.

- Z jakim przyjęciem spotykają się ankie­

terzy? Czy ludzie chętnie zgadzają się na rozmowę, nagranie?

- Nasi studenci, bo oni są ankieterami, od­

wiedzają najczęściej swoich ziomków, ludzi, których znają od lat, przepytują też członków swoich rodzin - siłą rzeczy więc klucz „geogra­

ficzny” zastosowany w naszych badaniach jest bardzo nieprecyzyjny, bo ankieterzy porusza­

ją się w obrębie miejscowości, w których mieszkają ich znajomi, bliscy... Powód jest prosty: łatwiej namówić na zwierzenia babcię niż obcą kobietę. Ta praca ma więc podwójną Ta praca ma

więc podwójną wartość: nauko­

wą, ale i emocjo­

nalną, bo przy okazji ci młodzi ludzie poznają nierzadko bardzo ciekawą historię życia swoich dziadków, sąsia­

dów, w końcu - historię regionu, w którym żyją.

Bo nasz projekt, z pozoru typowo lingwistyczny, za­

wiera wiele ma­

teriału interesu­

jącego i dla so­

cjologów, i dla kulturoznawców...

wartość: naukową, ale i emocjonalną, bo przy okazji ci młodzi ludzie poznają nierzadko bar­

dzo ciekawą historię życia swoich dziadków, sąsiadów, w końcu - historię regionu, w któ­

rym żyją. Bo nasz projekt, z pozoru typowo lingwistyczny, zawiera wiele materiału intere­

sującego i dla socjologów, i dla kulturoznaw ­ ców. Ankietowani ludzie opowiadają przecież o tym, co jest im najbliższe, założyliśmy zresz­

tą (w celu ujednolicenia materiału, co pozw a­

la na porównania), że tematem rozm ow y bę­

dzie życie codzienne. Starsi opowiadają więc najczęściej o wojnie, powojennych represjach (te wątki, zwłaszcza wśród mężczyzn, budzą największe emocje), o zapamiętanych z dzie­

ciństwa i nierzadko kultywowanych do dziś zwyczajach ludowych - specyficznych dla da­

nej miejscowości czy regionu. Taśmy zawiera­

jące nagrania ludzi starszych, z których wielu

wrzesień-paździemik 2002

37

już dziś nie żyje, mają dla nas szczególną w ar­

tość archiwalną - i ze względu na treść, ale przede wszystkim na język. Jest to przepiękna, poprawna niemczyzna, niemal literacka, z ak­

centem górnośląskim. Niemczyzna rzeczywi­

ście wyniesiona z rodzinnego domu, daleka od pewnej sztywności niemczyzny wyuczonej.

My, jako germaniści, koncentrujemy się szcze­

gólnie na problemie poczucia tożsamości języ­

kowej, ale w zbieranych przez nas materiałach pojawia się i w ątek szczególny, dotyczący po­

czucia tożsamości narodowej. Najwyraźniej widać to w nagraniach rozm ów ze starszymi kobietami z podopolskich wiosek, które opo­

wiadają o dramatycznych przeżyciach Śląza­

ków w latach powojennych. I o tym niesłycha­

nym paradoksie historii, który streszczają tak:

„To Polacy sprawili, że my poczuliśmy się Niem cam i”.

- A jaka jest niemczyzna średniego poko­

lenia?

- Dzieciństwo i młodość tych ludzi przypa­

dły na lata, gdy w szkołach Górnego Śląska nie uczono języka niemieckiego, nie był to też mó­

wiąc oględnie najlepszy czas na pielęgnowanie niemieckiej tożsamości językowej. Dlatego to właśnie pokolenie bardzo słabo zna język nie­

miecki. Nagrania tej grupy ankietowanych sta­

nowią bardzo ciekawy materiał dla germanisty, bo wpływ języka polskiego jest w ich niem- czyźnie ogromny - widać to i w szyku zdania, i w składni, i w gramatyce... Mamy tu do czy­

nienia z klasyczną interferencją językową, przenikaniem się dwóch języków. Wiele osób ze średniego pokolenia próbuje teraz nadrobić stracony czas, szuka swoich korzeni, intensyw­

nie uczy się języka niemieckiego, mając świa­

domość, że znajomość języków obcych jest dziś nieodzowna. Poczucie krzyw dy z powo­

du utraty tożsamości językowej jest w tej gru­

pie dość silna. O ni próbują odzyskać język nie­

miecki jako - zabrzmi to paradoksalnie - „ob­

cy język ojczysty”.

- Czy badania uwzględniają niemczyznę tzw. polskich Niem ców, którzy przez cały tydzień pracują w N iem czech, a jedynie w weekendy przyjeżdżają do swoich rodzin?

- Myślę, że i takie badania włączymy w za­

kres naszych prac, trzeba jednak mieć świado­

mość, że ich przeprowadzenie nie będzie pro­

ste. Po pierwsze ci ludzie są na ogół rozprosze­

ni po całych Niemcach, więc sam dojazd do nich byłby utrudniony, po drugie ciężko będzie snuć jakiekolwiek porównania, zważywszy na fakt, że zwykle trafiają do różnych narodowo­

ściowo grup - wpływy innych języków na ich niemczyznę będą więc niezwykle silne. Jeśli

dodam y do tego specyfikę dialektów niemiec­

kich, pod których wpływem pozostają pracu­

jąc w danym regionie...

- N a tem at niemczyzny używanej przez niektórych liderów mniejszości niemieckiej na Śląsku narosło już wiele mitów... Czy w badaniach, prowadzonych pod pani kie­

runkiem, wyodrębniono tę grupę miesz­

kańców Górnego Śląska?

- Nie, nas interesuje niemczyzna na G ór­

nym Śląsku, nieważne czy używana przez działaczy mniejszości niemieckiej czy niezrze- szonych - przynależność do określonej grupy nie ma najmniejszego znaczenia dla oceny zmian, jakie zaszły w języku niemieckim na na­

szym terenie. Ale skoro pani pyta - owszem, niemczyzna członków, także liderów mniej­

szości niemieckiej (bo oni na ogół występują publicznie) w wielu przypadkach pozostawia­

ła wiele do życzenia. Używam czasu przeszłe­

go, bo to się zmienia - ojcowie nadrabiają stra­

cony czas ucząc się niemieckiego na kursach, ich dzieci korzystają z możliwości, jakich nie mieli rodzice: studiują za granicą, kształcą w dwujęzycznych liceach, wyjeżdżają na sty­

pendia, wycieczki...

- W jakich okolicznościach używa się dziś języka niemieckiego na Górnym Śląsku?

- Starsi ludzie liczą jeszcze po niemiecku, modlą się w tym języku - w ich przypadku jest to rzeczywiście „język serca”... Ale w domu dom inuje gwara śląska, której mieszkańcy Górnego Śląska używają też między sobą.

Przetrw ała natomiast niemczyzna dnia co­

dziennego, zwłaszcza słownictwo dotyczące pracy - powszechnie używa się na przykład niemieckich nazw narzędzi.

- I tak dotarłyśmy do trzeciej grupy an­

kietowanych - pokolenia najmłodszego. Tu chyba żadnych zaskoczeń nie było?

- O tó ż jest pewien fenomen, jeśli chodzi o to pokolenie - ci młodzi ludzie uczyli się nie­

mieckiego od swoich dziadków z całkowitym pominięciem ojców, z powodów, o których już mówiłam. Jest to pokolenie dwujęzyczne, zna­

jomość języka niemieckiego i znajomość kul­

tury niemieckiej tej młodzieży jest rzeczywiście imponująca. Ale też niezwykle przychylne są warunki, w jakich ci młodzi ludzie dorastają:

dwujęzyczne licea, zagraniczne studia, prakty­

ki, możliwość wyjazdów zagranicę, także do pracy. To są możliwości nieporównywalne z tymi, jakie mieli ich rodzice.

-J a k i jest stopień zaawansowania badań nad niemczyzną Górnego Śląska?

- Produktem finalnym będzie kilka opraco­

wań dotyczących niemczyzny kolejnych rejo­

My, jako germa­

czący poczucia tożsamości naro­

dowej. Najwyraź­

niej widać to w nagraniach rozmów ze star­

szymi kobietami z podopolskich wiosek, które opowiadają o dramatycznych przeżyciach Śląza­

ków w latach powojennych.

38

INDEKS nr5-6 (35-36)

Poziom naszej germanistyki sta­

le rośnie, coraz lepiej przygoto­

wani są też kan­

dydaci zdający u nas egzaminy oczywiście zdarza nam się egzami­

nować i kandy­

datów po rocz­

nym kursie języ­

kowym, którzy studia germani- styczne traktują jako okazję do nauczenia się niemieckiego.

nów Górnego Śląska, na przykład miejscowo­

ści skupionych wokół Opola, w okół Gliwic itd. Pierwszą część tej pracy chcemy wydać już w przyszłym roku, kolejne w ciągu 3-4 naj­

bliższych lat. W oparciu o zebrane już m ate­

riały powstają już prace magisterskie i doktor­

skie - okolice Głogówka na przykład bada pod tym kątem Daniela Pełka, pisanie pracy dok­

torskiej kończy Jarosław Bogacki, który badał niemczyznę dokum entów urzędowych będą­

cych w posiadaniu w Archiwum Państwowe­

go w Opolu... Felicja Księżyk z kolei jako te­

mat swojej pracy doktorskiej obrała opraco­

wanie „wyspy językowej” w Gościęcinie, osa­

dy niemieckiej założonej w X III wieku, gdzie do dziś przetrw ał bardzo stary śląski niemiec­

ki dialekt kolonizacyjny. „Wyspy językowe”

to swoisty fenomen, arcyciekawe źródło badań dla naukowca. Swego czasu zajmowałam się badaniem „wyspy językowej” w W ilamowi­

cach koło Bielska. Język, jakim posługują się wilamowiczanie jest tak specyficzny, żc pro­

blem z jego zrozumieniem mają także N iem ­ cy. Sami mieszkańcy Wilamowic mówią zresz­

tą o sobie: „my nie jesteśmy Niemcami, my pochodzim y z Flam andów ”. O ni stworzyli sobie prawdziwą enklawę - i językową, i kul­

turow ą - tak silne było ich poczucie własnej tożsamości, którą dodatkow o potęgował ostratyzm otoczenia, które tworzyło dowcipy o wilamowiczanach, wyśmiewało się z nich...

To sprawiło, że izolowali się jeszcze bardziej, nie kontaktowali się z innymi wioskami, na­

wet małżeństwa zawierali w obrębie swojej przez wspólnych znajomych. Później uczyłam się ich języka - najpierw rozmawialiśmy po polsku, oni to tłumaczyli na swój dialekt...

Próbowałam zaczynać po niemiecku, ale oni w tedy autom atycznie przechodzili na nie­

miecki, pomijając swój dialekt. O kazało się więc, że „ścieżką dostępu” jest tu język pol­

ski. Problem y miałam na początku wielkie, w miarę upływu czasu rozumieliśmy się coraz lepiej, bywałam na ich uroczystościach, p o ­ znawałam ich, okazali się wspaniałymi ludź­

mi o szerokich horyzontach. Ludźmi, z któ ­ rymi historia, podobnie jak ze Ślązakami, obeszła się okrutnie - w czasie wojny służyli w niemieckim wojsku, potem trafiali do pol­

skich więzień... Badanie dialektu wilamowi- czan było niezmiernie ciekawe, ale i trudne, ponieważ niemieckie gwary są bardzo specy­

ficzne, trudne w zrozumieniu także dla Niem ­ ców. Dlatego wiele z naszych badań prow a­

dzimy we współpracy z niemieckimi dialekto­

logami - z Marburga, z Mannheim. W spółpra­

cujem y też z dialektologam i węgierskimi z Uniwersytetu w Veszprem i w Budapeszcie.

Realizujemy wspólnie duży program dotyczą­

cy języka niemieckiego poza granicami N ie­

miec, w środkowow schodniej Europie. Te ko ntakty w ykorzystujem y i w codziennej pracy dydaktycznej - gościł już u nas z wykła­

dem dyrektor germanistyki na Uniwersytecie w Veszprem, prof. Fóldes.

- W y k ła d y p r e le g e n tó w z za g r a n icy u w a ­ żan e są za jedną z m o c n y c h str o n naszej g e r ­ m a n isty k i...

- Nasza kadra na pewno jest jednym z po­

wodów, dla których opolska germanistyka jest w studenckich rankingach oceniana tak wyso­

ko. Studenci mają okazję obcować także ze znanymi niemieckimi naukowcami np. profe­

sorem Denklerem, który był pracownikiem na­

szego Instytutu. Co roku lektorów języka nie­

mieckiego przysyła nam Uniwersytet w Re­

gensburgu, z którym w krótce będziemy pod­

pisywać umowę o współpracy, umowę part­

nerską podpisaliśmy już z Uniw ersytetem w W iirzburgu (ta um owa przewiduje m.in.

obronę prac magisterskich - naszych studen­

tów w W iirzburgu i odwrotnie). A skoro już oceniamy - ja z kolei bardzo wysoko oceniam poziom naszych studentów, i nie jest to wy­

łącznie moja ocena, bo po każdym ich wyjeź- dzie do Niemiec na praktyki czy studia seme­

stralne otrzym ujem y listy, w których nasi nie­

mieccy partnerzy podkreślają kompetencję i dojrzałość, nie tylko językową studentów z Opola. A okazji do wyjazdów nie brakuje - ostatnio nasza młodzież miała np. okazję ob­

serwować prace Parlam entu Europejskiego.

Poziom naszej germanistyki stale rośnie, coraz lepiej przygotowani są też kandydaci zdający u nas egzaminy wstępne - ci młodzi ludzie z re­

guły bardzo dobrze znają niemiecki już w mo­

mencie rozpoczęcia studiów, choć oczywiście zdarza nam się egzaminować i kandydatów po rocznym kursie językowym, którzy studia ger- manistyczne traktują jako okazję do nauczenia się niemieckiego. zdawało 270 kandydatów, podczas gdy miejsc mamy zaledwie 60. Poziom był wysoki - egza­

wrzesień-pażdziemik 2002

39

min zdało bardzo porządnie 87 osób. W ykaza­

li się nie tylko biegłą znajomością języka nie­

mieckiego, ale i znajomością literatury niemiec­

kiej, kultury oraz polityki. Rzeczywiście domi­

nują u nas studenci ze Śląska, ale jedynym kry­

terium jakim kieruje się komisja egzaminacyj­

na jest wiedza kandydata. Chciałabym podkre­

ślić jedną ważną rzecz: dla nas naprawdę nie ma znaczenia skąd pochodzą nasi studenci, ni­

gdy też nic dopytujemy czy mają niemieckie czy też polskie korzenie... Żyjemy tu, na Ślą­

sku, tu kształtujemy naszą tożsamość, zwraca­

jąc się ku Europie, a nie w stronę nacjonalizmu - tak staramy się naszych studentów kształcić.

Zresztą, to pokolenie jest naprawdę zdrowe w swoich poglądach - dla nich kłótnie dotyczą­

ce polskości czy niemieckości Ślązaków są po­

zbawione sensu.

- A jak pani postrzega G órny Śląsk?

-J e s t to wielkie archiwum rodzimej śląskiej i niemieckiej gwary, tradycji, obyczajowości.

Teren, na który przez wieki oddziaływały w pływ y polskie, niemieckie, ale i czeskie.

Prawdziwy tygiel, niesłychanie ciekawy dla ję­

zykoznawców, historyków, folklorystów, so­

cjologów... Dla mnie osobiście G órny Śląsk jest drugim domem. Pochodzę z Oświęcimia,

z O polem jestem związana od 1990 roku.

I muszę powiedzieć, że coraz bardziej czuję się Ślązaczką, jest to oczywiście tożsamość naby­

ta, ale nieraz łapię się na tym, że utożsamiam się z tym miejscem, z żyjącymi tu ludźmi.

Śląsk mnie po prostu adoptował... Germani- stykę studiowałam na Uniwersytecie Jagielloń­

skim, wcześniej uczyłam się niemieckiego w li­

ceum pod okiem znakomitego nauczyciela Tomasza Sośniaka, którem u naprawdę dużo zawdzięczam.

-J a k pani sądzi - czy z wiedzą, którą pa­

ni wówczas posiadała, wystarczającą aby dostać się na studia na UJ, zdałaby pani dzi­

siaj egzam in wstępny na germanistykę w Opolu?

- W tedy zdawałam egzamin z języka nie­

mieckiego oraz literatury polskiej, w Opolu niezbędna byłaby znajomość literatury i kul­

tu ry niemieckiej, a także polityki... N o i ten wysoki poziom języka niemieckiego już na starcie... Powiem tak: mam nadzieję, że ten eg­

zamin wstępny udałoby mi się zdać, ale - bio­

rąc pod uwagę naprawdę wysoki poziom opol­

skiej germanistyki - stuprocentowej pewności

Żyjemy tu, na Śląsku, tu kształ­

tujemy naszą tożsamość, zwra­

cając się ku Eu­

ropie, a nie w stronę nacjo­

nalizmu - tak staramy się na­

szych studentów kształcić. Zresztą, to pokolenie jest naprawdę zdrowe w swoich poglą­

dach - dla nich kłótnie dotyczące polskości czy nie­

mieckości Śląza­

ków są pozba­

wione sensu.

me mam.

- Dziękuję za rozmowę.