M ajątek Sinołęka, własność p. Dr. W ładysław a Filewicza, obejmuje obok gospodarstwa rolnego — 210 mórg wzorowo prowadzonego sadu
— 83 —
Praktyka ogrodnicza trwa od 15. III — 30 X I. 1927 r. Miesiąc lipiec poświęcony ferjom wakacyjnym .
Grupa otrzymuje dwa zł. dziennie na każdego ucznia (t. s. w ycho
wawca), mieszkanie, opał, światło, opieranie bielizny oraz przydział kucharki z majątku.
Czas pracy od godziny 7 — 19 z przerwą 1 */l> godziny na obiad.
Rozdziałem prac między uczniów kieruje wychow aw ca na podstawie dyspozycji, wydanej przez W łaściciela. Teren dla praktyki bardzo cenny.
Poza pracami zwykłemi, jakich racjonalnie prowadzony sad wym aga, począwszy od czyszczenia drzew, bielenia, opryskiwania, wogóle walki ze szkodnikami w różnych formach, a kończąc" na zbiorze owoców, sprzedaży i ekspedycji, — uczniowie mieli powierzone prace i tak precy
zyjne, jak przeszczepianie i leczenie drzew owocowych, sporządzanie odlewów gipsowych drzew leczonych, wykonywanie pomiarów obser
wacyjnych nad wzrostem drzew, kwitnieniem i owocowaniem i cały szereg innych. Poza sadem, terenem pracy były inspekta i ogród warzywny.
— Stosunek p. Dr. Filewicza do grupy nacechowany serdeczną życzliwością, jeśli to określenie może być wystarczające. W sadzie, przy pracy uczniów Doktór obecny codziennie, w pogodnej, przystępnej formie objaśnia uczniom nie tylko samą technikę i cel pracy, ale wzbudza w nich zainteresowanie do ąbserwacji życia przyrody. Początkowo wie
czory wiosenne, później popołudnia niedzielne i świąteczne wypełnia uczniom pogadankam i na tem aty nie tylko z sadownictwem, a szczegól
tyce do grupy uczniów Lubelskiej Szkoły Ogrodniczej” .
Ja k wartościowe ziarno było rzucane na glebę młodych du?z, naj godnem usposobieniu, rozkoszując się pięknemi widokami budzącej się do życia natury, śpiewaliśm y chórem nasze szkolne pieśni. W tej chwili
E. flbram ow ski: Pisma, t. I. „Życie i słowo" str. 396 i n. Nakładem Zw. Pol.
Stow. Spoż. 1924 r.
— 84
-poza stawami, rozlanemi po okolicy i lasem pobielonych pni drzew owocowych, ukazała się wspaniała tęcza. Z przeciwnej strony czerwieniejąca tarcza słoneczna chyliła się ku zachodowi, rzucając snop promieni na gładką powierzchnię wód. W jak najlepszym nastroju przyszliśmy do dworu. Tam w pokoju u p. Wychowawcy około godziny 7-ej wieczór p. Dr. Filewicz przeczytał nam wykład profesora flbramowskiego, słyn
nego filozofa polskiego, „O woli" i objaśniał szczegółowo trudniejsze przykład możemy sobie postawić działaczy społecznych, twórców różnych instytucyj, jak szkół, różnych fabryk, kopalni i t. p. Urzeczywistnienie się woli wychowawców, nauczycieli można zaobserwować w ich uczniach, którzy stają się szeregiem nowych ogniw. Każdy akt woli jest zapocząt
kowaniem nowego nieskończonego szeregu urzeczywistnień. Wola jest w stanie połączyć moją istotę wewnętrzną z istotą wewnętrzną innych ludzi. Ona wykazuje, że w nas wszystkićh tkwi ten sam pierwiastek, który ftbramowski nazywa pierwiastkiem tożsamości, który, mówiąc języ
kiem religji, nazwać można boskim. Im więcej odkrywamy go w oto
czeniu, w ludziach i w przyrodzie, tem więcej odczuwamy miłość ku bliźniemu i rozumiemy Boga, który zdaniem wszystkich ludzi, doznających głębokich przeżyć religijnych, jest właśnie miłością. Jeżeli życie nasze oddala się od wzorów braterstwa, wtedy w samolubstwie zaprzeczamy istocie naszej woli i zaprzeczamy jej pierwiastka twórczości. Kto jest człowiekiem samolubnym i zamkniętym w sobie, ten- zatraca zupełnie istotę woli rzeczywistej, ten przez deprawację woli, przez egoizm zużytko- Wuje jej siłę twórczą na jej własne zaprzeczenie. Wtedy traci źródło szczęścia, braterstwa, tworzy zaporę niezniszczalną między sobą a Bogiem, przez którą już żaden promień wspólności przedostać się ,nie może. Za
przeczenie to wychodzi z naszego subjektywizmu i utrwala się w tysiącz
nych wypadkach i poza nami zaczyna żyć własnem życiem. Bo jak wyżej powiedzieliśmy, każdy akt woli jest początkiem nowego szeregu urze
czywistnień, taki to egoizm działa i tworzy szeregi egoizmów, z których każdy żyje własnem życiem.
Na zakończenie pogadanki przypomnieliśmy sobie zdanie o samo
lubach z „Ody do młodości” : Patrz, jak nad jej wody trupie Wzbił się jakiś płaz w skorupie, Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem, Goniąc za żywiołkami drobniejszego płazu, To się wspina, w głąb wal',
Czegóż bowiem ci uczniowie tam nie m ie li? Goście p. Doktora byli ich gośćmi. Przybyli do Sinołęki pp. Profesorowie Bassalik i Moycho to dla grupy. Cala niedziela upłynęła uczniom na wykładach i ćwicze
niach anatomicznych z botaniki pod mikroskopami. Przybyli p. Pęciło z Pańm i Tratową i Konopacką, to dalejże nauka pływania, a i p. Archi
tekt Szałowski nie szczędził czasu na wykłady o odlewach gipsowych i ćwiczenia praktyczne.
Dzięki atmosferze o wysokim poziomie kulturalnym, dzięki serdecz
ności, z jaką Szanowny Gospodarz szedł do grupy, z braku szczerzącej zęby i w ysuw ającej pazury chęci zysku uczniowie starali się wykonywać swoje obowiązki sumiennie, z zamiłowaniem, pracując bez dozoru, poza samym oczywiście wychowawcą.
Zycie grupy poza codziennemi obowiązkami upływa w cichej atm o
sferze pracy. Uczniowie są zajęci pisaniem dzienników, układaniem zbioru entomologicznego szkodników układaniem zielnika i pisaniem zbiorowych listów do innych grup pod kierunkiem Komitetu redakcyjnego.
O listach stów parę. Na okres praktyk zrywa się współżycie całej grom ady szkolnej. Poszczególne tylko jednostki utrzymują kontakt ze sobą przez korespondencję. A czemuż wszyscy nie m o gą? I oto pow
staje m yśl pisania listów grupowych. Komitet redakcyjny układa treść listu,*) poszczególne działy z życia grupy przydziela uczniom do opraco
wania i zgromadzony m aterjał— po przejrzeniu przez Komitet redakcyjny przy udziale w ychow aw cy — w treściwej formie wysyła się do Szkoły, skąd po odbiciu na maszynie potrzebnej ilości egzemplarzy,— rozsyła się go po grupach. Ta forma wym iany myśli (może jako zaczątek przy
szłego pisemka), będąca łącznikiem koleżeństwa, nie powinna być zaniechana.
Święto narodowe 3 M aja nie pozostaje u uczniów bez echa. Grupa urządza mieszkańcom Sinołęki i okolicznych wiosek wieczornicę. W ystę puje w niej na tarasie pałacu chór trzygłosowy grupy, deklam acje po
ważne i „bigosy literackie” , żywy obraz (Zjednane stany) przy śpiewie chóru, jest i przemówienie p. Dr. Filewicza i referat jednego z uczniów.
W stęp na wieczornicę bezpłatny, koszta pokryte z oszczędności, uciuła
nych przy gospodarce. Przed wyjazdem urządzają uczniowie przedsta
wienie na rzecz miejscowej straży ogniowej.
Młodzież uczy się w organizowanych imprezach ofiarności, a nie szukania zysku.
Dzięki um iejętnie prowadzonej gospodarce przez samych uczniów w „kasie oszczędności” grupy urosła tak znaczna kwota, że w okresie Zielonych Św iątek grupa podejmuje trzydniową wycieczkę do W arszawy i jej okolic. Zwiedza niektóre muzea, parki, Zachętę, Łazienki, W ystaw ę Sanitarno - higjeniczną, zakłady ogrodnicze Firm y Ulrych, B-ci Hoserów w Żbikowie i Rakowcu, W ilanów (park i pałac), gości w Teatrze Polskim.
! ) T em aty L istó w d o tyczyły najp ierw opisu w arsztatu pracy, a następnie przed
sta w ia ły ż y fie grupy, c h a ra k te ry sty k ę prac i t. p. W stęp, dodawany od Kom itetu re d ak cyjn eg o do każdego listu, ch a ra k teryz o w a ł jeg o treść. M iędzy innem i zam iesz
czono: sad w Sin o lę c e , ch a ra k te ry sty k a pogadanek, nasza dola i niedola, z naszej gospodarki, zbiory szkodników roślin i t. p.
— 86
-Kościoły są zdała położone od Sinołęki. Zamiast uczęszczać do jednego, odwiedzała grupa wszystkie, położone w promieniu 10 km., po
znając tem samem okolicę.
W dniu poświęcenia Sztandaru Szkoły, grupa zorganizowała wystawę swych prac. B y ły na niej: odlewy gipsowe drzew leczonych, rysunki, kolekcja odmian owoców, zielnik, zbiór entomolog, szkodników, książki kasowe, ilustrujące gospodarką grupy, ucz. W iśniew ski wygłosił na aka- demji referat na temat leczenia drzew przy przezroczach.
Zdrowie dopisało wszystkim uczniom jak najlepsze. Kilku nawet za przykładem p. Dra. Filewicza używało zimnych kąpieli od marca, a następnie całą zimę (1927/28) w Bystrzycy.
W ychow aw cą grupy był p. Leon Stasek.