• Nie Znaleziono Wyników

Halina Auderska – reporterka w najstraszliwszej

VII. REPORTERKI O WOJNIE

VII.4. Halina Auderska – reporterka w najstraszliwszej

Użyta przez nas w tytule tego podrozdziału peryfraza odnosi się oczywiście do powstania warszawskiego, niemającego sobie równych zrywu żołnierzy i cywili, heroicznego oporu wobec armii przeciwnika słynącego z okrucień-stwa i dysponującego – do walki miejskiej! – czołgami oraz ciężką artylerią273. To także pozbawiona analogii w nowożytnych dziejach tak wielka hekatomba miasta skazanego w rezultacie, wraz z większością ludności cywilnej, na uni-cestwienie.

Halina Auderska (1904–2000) jest autorką powieści historyczno-obycza-jowych, m.in. Jabłko granatu (1971), Ptasi gościniec (1973), Babie lato (1974), licznych opowiadań, słuchowisk radiowych. Największą popularność przynio-sła jej w ostatnich dekadach XX wieku powieść Smok w herbie (1983) – o kró-lowej Bonie i ostatnich Jagiellonach, będąca następnie podstawą napisanych przez autorkę scenariuszy do filmu fabularnego oraz serialu historycznego (pt. Królowa Bona). Auderska to także koordynatorka wydania i jedna z redak-torów 11-tomowego Słownika Języka Polskiego PAN (1950–1969). Piękną kartą w biografii Auderskiej jest jej udział w działalności konspiracyjnej w okresie

273 Ledwie co piąty powstaniec miał w ogóle jakąkolwiek broń (pistolet, granat), co dwu-dziesty – pistolet maszynowy (za: L.M. Bartelski, Powstanie Warszawskie, dz. cyt., s. 55). Póź-niej pozyskano nieco broni zdobycznej i ze zrzutów. Jeszcze większy problem stanowił brak amunicji.

Kasandry i Amazonki 104

okupacji (m.in. udział w tzw. akcji N274) i służba w Armii Krajowej, z której ra-mienia była korespondentką walk powstańczych dla wychodzącego przez całe powstanie „Biuletynu Informacyjnego AK”.

Pismo to wydawane było regularnie (mimo ekstremalnych warunków kon-spiracji i śmiertelnego zagrożenia redaktorów oraz kolporterów) od 5 listopa-da 1939 do 3 października 1944 roku w Warszawie (317 numerów). W czasie powstania warszawskiego „Biuletyn Informacyjny” stał się dziennikiem i uka-zywał się w nakładzie nawet 20 tys. egzemplarzy. Po upadku powstania wyda-wanie kontynuowano w Krakowie. „Biuletyn” był najpoważniejszym pismem podziemia, centralnym organem prasowym Biura Informacji i Propagandy Komendy Głównej Armii Krajowej (od 1941). Najbardziej zasłużony z redak-torów to Aleksander Kamiński, zarazem autor wielu artykułów w piśmie. Choć w trakcie powstania w wyniku pogarszającej się sytuacji pismo redukowało stopniowo swą objętość, z czterech stron formatu A4 do 2 stron, a nawet jed-nej strony – imponuje starannością i bogactwem aktualnych materiałów, za-równo tych dotyczących sytuacji w samej Warszawie i na ziemiach polskich, jak też działalności organów państwa podziemnego oraz rządu londyńskiego;

informowano również na bieżąco o sytuacji na wszystkich frontach wojny, omawiano aktywność alianckich polityków, cytowano odezwy, uchwały, roz-kazy. Autorzy wypowiadali się nie tylko w krótkich notatkach, ale też nieco ob-szerniejszych (jak na niewielką objętość pisma) artykulikach, komentarzach;

były też czasem publikowane poezje. Jednym z ważniejszych i bardzo cennym historycznie gatunkiem zamieszczanym w „Biuletynie Informacyjnym” jest właśnie reportaż wojenny: ze starć z wrogiem, z ulic, piwnic, szpitali walczą-cego miasta, z miejsc dystrybucji żywności czy pochówku poległych. Niestety, specyfika pism konspiracyjnych to anonimowość autorów. Tak było (musiało być) przed powstaniem, ale i po 1 sierpnia nic się w tym względzie w zasadzie nie zmieniło. Nieliczne więc tylko teksty podpisane są pseudonimami: w ten sposób mogliśmy odszukać reportaż Haliny Auderskiej Barykady (podpisa-ny: Nowicka). Wiele innych tekstów reportażowych czy quasi-reportażowych w kolejnych numerach mogło też wyjść spod pióra tej autorki (doszukujemy się nawet pewnych stylistycznych podobieństw), ale nie da się tego jedno-znacznie zweryfikować.

Auderska w obszernym szkicu wspomnieniowym o swym udziale w akcji N, ale i samym powstaniu pisze:

274 Działanie dywersyjno-psychologiczne wśród Niemców i volksdeutschów, polegające na dezinformacji poprzez adresowane do nich pisma i ulotki. Auderska była m.in. redaktorką i au-torką tekstów do „Die Ostwache i „Die Zukunft”.

Reporterki o wojnie 105

Od pierwszego dnia [powstania] w którym robiłam wywiad z ‘Garbatym’275 w czasie zdobywania ‘drapacza chmur’ przy placu Napoleona, nie przestawałam pisać reportaży z akcji bojowych. Później do moich obowiązków prasowego sprawozdawcy wojennego (PSW) doszło poprawianie reportaży dostarczanych z innych dzielnic miasta, a także opiniowanie ich do druku w tomikach powstańczych reportaży. Były to odbijane na po-wielaczu zbiorki reportaży prasowych sprawozdawców wojennych, wydawane w PKO w Biurze Prasowym Wydziału Propagandy AK. Obecnie należą one do poszukiwanych białych kruków276.

Jak widać z tego cytatu, aktywność Auderskiej jako reporterki i redaktor-ki była znaczna. Inne podpisane (pseudonimem) reportaże w „Biuletynie” są autorstwa „PSW. Zygmunt”. Z pewnością nie jest to jednak kolejny pseunim Auderskiej. Nie udało się zidentyfikować tego, dysponującego bardzo do-brym stylem reporterskim, autora. „Zygmunt” należał do bardzo popularnych w konspiracji pseudonimów277. Wróćmy jednak do reporterskiej pracy Auder-skiej – wspomina ona jeszcze o reportażach pisanych dla (powielaczowego, zwykle dwu- a czasem czterostronicowego278) dziennika (ukazywało się nawet kilka numerów dziennie!) powstańczego „Warszawa Walczy” oraz tych, jakie przygotowywała dla powstańczej radiostacji „Błyskawica”. Bliżej omawia jeden z tych ostatnich: o udziale w zdobyciu gmachu PAST-y dziewcząt – tzw. mine-rek – z którymi rozmawiała na miejscu akcji. Jak pisze: „Była to relacja walczą-cej Warszawy, przekazana na gorąco całemu światu”279. Szkoda, że autorka nie opublikowała po wojnie tych relacji w jakimś zbiorku.

W odniesieniu do dziennika „Warszawa Walczy”280 dzisiejsi badacze mają więcej szczęścia: już w numerze 2 z 2 sierpnia znajduje się podpisany „Nowi-cka” reportaż Tanki płoną. Są też inne reportaże, ale podpisane „Jas” (to „Ja-skólski”, czyli Dunin-Borkowski, współredaktor – z Auderską – pisma), „Błaż”,

„Tol”, „Sza”, „Boh”, „Szażyński”, „Nienaski”, „Stefan”.

275 Podchorąży „Garbaty” był tym, który w pierwszych godzinach powstania wywiesił pierwszą biało-czerwoną flagę w Śródmieściu.

276 H.  Auderska, Pisane okupacyjną nocą, [w:] Akcja N.  Wspomnienia 1941–1944, red.

H. Auderska, Z. Ziółek, Warszawa 1972, s. 314.

277 Internetowy słownik Powstańcze biogramy wymienia ponad dwudziestu Zygmuntów, ale żaden nie ma funkcji „psw”; https://www.1944.pl/powstancze-biogramy (dostęp: 20.12.2018).

278 56 numerów od 2 VIII do 4 IX. Od numeru 31/13 sierpnia jakość wydania poprawia się zaskakująco: skład i druk monotypiczny, większa szpalta, pojawiają się reporterskie fotografie, jednak objętość to tylko jedna strona leżąca; layout przypomina plakat, co sugeruje też nowy podtytuł „Żołnierska gazeta ścienna”, jak i apostrofa na dole strony adresowana do czytelników:

„Nalep na murze”.

279 H. Auderska, Pisane okupacyjną nocą, dz. cyt., s. 316.

280 „Warszawa walczy: pismo Wydziału Propagandy Armii Krajowej”. Redaktorzy: Sławomir Dunin-Borkowski, Halina Auderska. Źródło: Mazowiecka Biblioteka Cyfrowa; mbc.cyfrowe-mazowsze.pl (dostęp 20.12.2018).

Kasandry i Amazonki 106

* * *

Reportaż Barykady („Biuletyn Informacyjny”, por. wyżej) stanowi bezcenny przykład odważnego udziału kobiety reporterki (oficjalnej korespondentki AK) w walkach w mieście na pierwszej linii. Opublikowany 5 sierpnia tekst pokazuje „cywili” (używamy cudzysłowu, gdyż tam wówczas wszyscy sta-wali się żołnierzami) jeszcze w pierwszym okresie batalii, owładniętych złud-ną nadzieją zwycięstwa, liczących na szybką pomoc sojuszników z Zachodu i Wschodu. Temat krótkiego reportażu to kluczowa dla działań obronnych w aglomeracji miejskiej budowa barykad. Jak pisze Lesław M. Bartelski w swej monografii: „Całe miasto dzięki masowemu udziałowi jego mieszkańców po-kryło się barykadami, kopano również – gdzie się dało – ziemne umocnienia i rowy przeciwczołgowe”281.

Tekst jest wysoce akcyjny, dynamiczny, co implikowała już sama dramatycz-na sytuacja – autorka charakteryzuje ją obrazowo już w pierwszym akapicie.

Dziwić może jakże wtedy złowieszcza hiperbola działań hitlerowskich czołgów:

„Plują pociski, sieją zniszczenie”. Zaraz jednak przeciwstawiona jest jej optymi-styczna deklaracja w mowie pozornie zależnej „Należy położyć temu kres”.

Autorka używa krótkich zdań i czasu teraźniejszego, bohater jest zbiorowy (solidarna społeczność Śródmieścia), dookreślone jest miejsce (ulice: Bracka, Chmielna, Pierackiego, Nowy Świat), czas to zapewne 4 sierpnia – walorem tego wojennego reportażu jest bowiem gorąca aktualność.

Budowa barykady przedstawiona jest krótko, ale bardzo merytorycznie: wy-mienione są improwizowane surowce, pokazane sprawne współdziałanie ochot-ników. Wzorem dla innych ma być zapewne przytoczony tu przykład solidarno-ści między pobliskimi ulicami (a przecież każda dla siebie stanowiła samodzielny

„front”, powinna więc przede wszystkim dla siebie zachowywać środki i siły).

Od tego mimetycznie i oszczędnie budowanego obrazu szybko jednak autorka przechodzi do tonu wysokiego, zbieżnego z poetyką apelu, używa metafor i za-mienni, przywołujących pamięć niedawnych zbrodni, za które należy się zemsta:

cegły na barykadę są bowiem spryskane krwią rozstrzelanych podczas okupa-cyjnej nocy (którą teraz powstanie skończy). Patos tego przesłania wzmacnia też użycie archaizacji znaczeniowej, odwołującej się do polskiej tradycji rycersko--powstańczej: barykada ma stanąć „jako tarcza między szwabską kulą a polską, powstańczą piersią”. W całej krótkiej narracji da się zauważyć – zapewne zamie-rzoną  – gradację funkcji impresywnej. To zdania wykrzyknikowe, wiele wy-krzykników-znaków interpunkcyjnych, nagła zmiana osoby w narracji: z trzeciej osoby (l.mn. i lp.) na osobę pierwszą liczby mnogiej, co stanowi mocny akcent włączający do wspólnej walki (obejmuje on czytelnika i narratora reportera):

281 L.M. Bartelski, Powstanie Warszawskie, dz. cyt., s. 61.

Reporterki o wojnie 107

dwukrotnie powtórzone „I my!”. Pozytywny, optymistyczny wydźwięk tekstu potęgują końcowe zdania o charakterze prognostyczno- poakcyjnym, mówiące w czasie przyszłym, że barykada obroni się, zatrzyma czołgi. Końcowe zdanie, będące retorycznym wyzwaniem skierowanym do przeciwnika, zawiera dodat-kowo obraźliwy epitet i znany wojenny synonim „przeklęte szkopy” – oba odda-jące realizm okupacyjno-konspiracyjnego języka ulicy.

Chcielibyśmy teraz zwrócić uwagę na jeszcze jeden szczególnie ważny epizod zawarty w tym reportażu, a odpowiadający świetnie intencjom całe-go naszecałe-go tomu poświęconecałe-go kobiecej twórczości wojenno-reportażowej.

Auderska silnie akcentuje udział w walce dziewcząt z tzw. Wojskowej Służby Kobiet. To one, wykazując się siłą i odwagą, ale też chyba świadomością tak-tyki, dzielnie toczą – w ogniu ostrzałowym – ku stawianej właśnie barykadzie ciężką beczkę z bezcenną amunicją, co w domyśle daje duże szanse na odpar-cie ataku czołgów.

Należy dodać, że obok analizowanego tu reportażu autorstwa „Nowickiej”

(Auderskiej) umieszczony został jeszcze materiał pt. Pułapka na czołgi przy ba-rykadzie, stanowiący prawie integralną część tego pierwszego (niepodpisany – być może więc też autorstwa Auderskiej?). Jest zbiorem praktycznych porad dotyczących konstrukcji barykady, która powinna być najbardziej skuteczna, ale zarazem trzeba zużywać do jej budowy jak najmniej materiału, zwłaszcza cegieł i płyt chodnikowych, których brakuje. Inna ciekawa rada-wskazanie:

budować trzeba nie prostopadle do murów, w ulicach, ale tylko na skrzyżowa-niach, i to skośnie, od rogu do rogu. Dalej mowa jest o przygotowaniu i uży-waniu (w ataku z barykady) butelek z benzyną, przydatnych przede wszystkim przeciwko czołgom. Końcowa uwaga dotyczy technik brania jeńców, wyska-kujących z płonącego czołgu; jeńcy mają być brani żywcem, tym bardziej że za żywych jeńców należy się nagroda!

Reportaż zamieszczony w „Warszawa Walczy” ma charakter stricte bata-listyczny, pokazuje w bardzo zwięzłym, dynamicznym ujęciu akcyjnym bra-wurowy atak powstańców na czołg niemiecki (tygrysa). Potyczka kończy się pełnym sukcesem chłopców uzbrojonych w butelki z benzyną. Taka scena sta-ła się potem – w powszechnym przekazie – symbolem straceńczej taktyki, wy-muszonej brakiem broni p-panc. Teraz, w pierwszym dniu walk, ukazana jest owa taktyka jako wybitny wynalazek wojenny, znakomita prognoza przyszłych sukcesów, wręcz – wyższości bojowej AK nad hitlerowcami. Miary zwycięstwa („Tank spalony, załoga dobita”) dopełnia scena pozyskania broni czołgistów oraz towarzyszącej całej akcji euforii widzów cywili, patrzących na akcję ni-czym wspaniałe teatralne widowisko. Reporterka świetnie oddała tu ogólne optymistyczne nastawienie ludności i żołnierzy na początku powstania – wy-obrażających sobie rychły upadek III Rzeszy, poprzedzony spektakularnym wyparciem ich ze stolicy Polski.

Kasandry i Amazonki 108

Styl narracji, oparty na krótkich oznajmujących zdaniach, eksponujący fakty (godzina, nazwy ulic, szczegóły taktyczne), wzmacniany jest jednak wykrzyk-nieniami o charakterze mowy pozornie zależnej (euforia „widzów”) oraz dość stereotypowymi hiperbolami: wpełza „stalowe cielsko pancernego gada”, chłop-ców „ogarnia szał”, „ulica huczy”, „Warszawa – najwspanialsze z miast”. Rezultat w postaci wzmocnienia morale warszawiaków ma też dać zapewne multiplika-cja przedstawionego zwycięstwa już w tytule: to „tanki płoną”, a nie ten jeden – konkretnie opisany przez przyglądającą się starciu reporterkę – czołg.

* * *

Ze względu na unikatowy charakter analizowanych reportaży (i ich niewielki rozmiar, dyktowany ekstremalną sytuacją i tempem tworzenia oraz publikacji) postanowiliśmy zacytować oba teksty w całości.

[Biuletyn Informacyjny (wydanie codzienne), 1944 nr 42 (249) z 5 sierpnia 1944; s. 4]

Nowicka [Halina Auderska]

BARYKADY

Ulicami Warszawy przewalają się niemieckie czołgi. Plują pociski, sieją zniszczenie.

Należy temu położyć kres! Z narożnej kamienicy na Brackiej pada okrzyk:

– Budować barykady!

Ludzie wybiegają z bram, znosząc łomy, łopaty, skrzynie i deski. Z okien mieszkań pa-dają na bruk ciężkie tapczany, stoły, ławki. Robota wre. Rodzi się powstańcza barykada.

Nagle przybiega jakiś zdyszany chłopak i krzyczy: „Na Chmielnej też każą budować!

Wołają o pomoc”.

Tłum porywa wózki na śmiecie, ładuje w nie resztki nieużytych płyt chodnika i rzuca się ku Chmielnej. I ten sam mur, który zaczerwieniła niedawno krew rozstrzelanych więźniów z Pawiaka, wyrasta nagle jako zapora przeciw niemieckim czołgom. Staje jako tarcza między szwabską kulą a polską, powstańczą piersią!

Cegły wędrują z rąk do rąk. Barykada rośnie.

Wtem od strony Pierackiego słychać głuchy furkot. To dziewczęta z W.S.K. Pchają ku Chmielnej beczkę z amunicją. Wszyscy biegną ku nim. I my!

I my! Pchnięta wspólnym wysiłkiem kilkunastu osób, leżących na jezdni pod gradem kul, olbrzymia beczka przetacza się w ogniu świetlnych pocisków przez całą szerokość Nowego Światu!

Amunicja będzie dostarczona na czas! Barykada zatrzyma czołgi. Możecie teraz iść do ataku, przeklęte szkopy!

Nowicka

===========================================================

Reporterki o wojnie 109

[„Warszawa Walczy: pismo Wydziału Propagandy Armii Krajowej”, 1944 nr 2 z 2 sierpnia 1944]

TANKI PŁONĄ

2 VIII. Drugi dzień walk zaciętych o każdą ulicę, o każdy dom Warszawy. Od rana wy-ruszają na miasto tanki Tygrysy. O godz. 11.20 z ulicy Zielnej w Świętokrzyską wpełza stalowe cielsko potwornego gada. Zmierza on ku Marszałkowskiej. Ale znacznie wcześ-niej trafiają go już benzynowo pierwsze pociski. Chłopcy orzekli, że na tanki nie warto marnować amunicji. Wystarczy oblać je benzyną i podpalić! Lecą więc celnie rzucone butelki z benzyną. Na gąsienicach pojawiają się natychmiast ogniste błyski, tank zaczy-na płonąć. Już zaczy-na Marszałkowskiej Niemcy wyskakują w popłochu i walą się trafieni niezawodną polską kulą. Dwóch lżej rannych wpełza do najbliższych bram. Buchając ogniem ze wszystkich otworów, tank pędzi Marszałkowską i ginie z oczu żołnierzy AK.

A wówczas chłopców ogarnia po prostu szał. Pędzą w stronę zabitych i rannych, pory-wają ich pistolety i granaty!

Pewien młodziutki żołnierz – dziecko prawie – ugina się pod ciężarem zdobycznej broni.

Na jednym ramieniu dźwiga karabin maszynowy, z drugiego zwisają mu się 2 karabiny, kilka pistoletów i granatów. Zgrzany, zmęczony, ale uszczęśliwiony zdobyczą, dopada uli-cy Szkolnej. Wita go głośne entuzjastyczne hurra kolegów. Jednocześnie z okien wychyla-ją się liczne twarze. Ludzie nie zwracawychyla-ją uwagi na gwiżdżące wokół kule, biwychyla-ją zapamiętale brawo! Ulica huczy radością, dźwięczy od zwycięskich okrzyków…

Tank spalony, załoga wybita! Czy można było myśleć, że będzie inaczej? To przecież Warszawa, najdzielniejsze, najwspanialsze z miast, toczy zwycięski bój o wolność. Swo-ją i całej Polski! Musi więc dać z siebie wszystko! Musi uczynić rzecz niezwykłą, pozor-nie pozor-niemożliwą: prześcignąć samą siebie!

Nowicka

* * *

Reasumując. Cytowany już tu wspomnieniowy esej Auderskiej Pisane oku-pacyjną nocą zawiera ciekawą anegdotę, dotyczącą oceny tekstów reporterki przez medialny autorytet z AK – „Wolfa” (Kazimierza Gorzkowskiego), tj. sze-fa Departamentu Specjalnego „N”. Spotkany przypadkowo na warszawskiej powstaniowej ulicy, zarzucił on swej niedawnej współpracowniczce, iż pisze reportaże „raczej dla żołnierzy niż dla cywilów”, takie „bojowe kawałki”; że

„chodzi górą” (czyli po ostrzeliwanych ulicach), a unika ciemnych piwnic, gdzie kryje się „zabiedzona i głodna” ludność cywilna282. Auderska bardzo żachnęła się na te zarzuty, ale wyciągnęła wnioski:

Skutek tego monitu ‘Wolfa’ był jednoznacznie pozytywny i opłakany. Zaczęłam chodzić po piwnicznych schronach oraz korytarzach, słuchać tego, co mówią ludzie, i pisać tak-że dla nich, to prawda. Ale jednocześnie miałam wkrótce ze cztery zawalone kamienice

282 H. Auderska, Pisane…, dz. cyt., s. 318.

Kasandry i Amazonki 110

na grzbiecie i kiedy przywlekłam się pewnego razu z białymi od kurzu włosami, obszar-pana i kulejąca, ‘Sawa’ zapytał: ‘Znowu cię przywaliło?’283.

Na koniec tego wspomnienia przyznaje się reporterka do doznanego w wy-niku reporterskich peregrynacji (i „przywaleń”) urazu kręgosłupa. Ta samo-krytyka i zmiana reporterskiej optyki to droga od wojennych ujęć akcyjno--batalistycznych, które są przecież pożądane jako ukierunkowane na istotę zmagań (pisanie „o żołnierzach” i „dla żołnierzy”), do relacji typu human inte-rest, za cel nadrzędny i temat mających przede wszystkim los niewinnych ofiar, wplątanych w wojenną machinę. W tej refleksji Auderska odwołuje się też, jak widać, do kwestii granic ofiarności reportera wojennego: zawstydzona przez krytyka nie oszczędzała się, wkraczała w niebezpieczne miejsca, by dać pełny obraz wojny. Szkoda, że tak niewiele jej tekstów reporterskich przetrwało.

VII.5. Swietłana Aleksijewicz – polifoniczność wojennego