• Nie Znaleziono Wyników

Historya więzienia stanu w Karze

W dokumencie Syberya. Ser. 2 (Stron 122-154)

Po wyjeździe z Kary pułkownika Kononowicza w r. 1881, posadę kom endanta katorgi karyjskiej objął m ajor Potułów, pozostający już poprzednio w służbie rządowej przy kopalniach srebra w Nerczyńsku. W krót­ ce z pojawieniem się nowego komendanta, wszyscy więźniowie w liczbie około stu, przeniesieni zostali do nowego budynku więziennego, wystawionego przez puł­ kownika Kononowicza w pobliżu Niżniej-Kary. W ię­ zienie to składało się z pięciu obszernych izb, z któ­ rych każda przeznaczona była dla dwudziestu pięciu więźniów. Życie przestępców, jak to świadczą listy*) tajem nie przez nich wysełane do krewnych i przyja­ ciół, było ciężkie, udręczające, wszakże nie tak jeszcze rozpaczliwe. Dozwoloną im była wtedy codzienna prze­

chadzka po dziedzińcu więziennym, korzystali ze szczu­ płych środków pieniężnych, przysyłanych im z kraju,

*) Jestem w posiadaniu w ielu listów, tajem nie w ysyłanych przez więźniów politycznych w Karze, z których to dokumentów czerpałem wiele faktów zamieszczonych n a następnych stronni­ cach niniejszej mojej pracy. Listy te nie zasługują na zarzut stronniczości z tego m ianowicie względu, że pisane były w pełnem zaufaniu do osób najbliższych, nie zaś w celu ujm ow ania sobie publiczności lub też zdobyw aniu jej współczucia. Autorowie tych listów nie przeczuw ali naw et, że kiedykolwiek dójdą one do w ia­ domości ogółu.

mieli trochę książek, nabytych za własne swe pienią­

dze, tudzież otrzymywanych z Rossyi europejskiej,

a prócz tego szukali sobie pewnej rozrywki w w ar­ sztatach ślusarskich i stolarskich, urządzonych na m ałą skalę w obrębie palisady więziennej. Co się tyczy w arunków zdrowotnych, to te niekoniecznie okazywały się przychylnym i; wielu z więźniów dniem i nocą nosili okowy na rękach i nogach, niektórzy byli przy­ kuci łańcuchami do taczek, wzbraniano im uczęszczać na roboty ziemne co wszystko lazem wpływało nie­ korzystnie na zdrowie i usposobienie naw et tych, któ­ rzy dotąd dochowali swe siły fizyczne i moralne. Pozbawiono także więźniów przysługującego im przy­ wileju zamieszkiwania »pod wolną komendą*, i pro­

wadzenia korespondencyi z rodziną. Odgrodzeni od

całego św iata wysoką palisadą, żyli oni — jak to opowiadali sami urzędnicy — wśród udręczeń i dole­ gliwości.

Generał-gubernator Anuczin, w tajemnym raporcie swym do cara, z m arca 1882 r., przedstawiając stan rzeczy w wschodniej Syberyi, wyraża się o przestęp­

cach politycznych w sposób następujący: kończąc ni­ niejsze sprawozdanie o stanie więzień i systemie depor­ tacyjnym, pozwolę sobie zwrócić uwagę Jego Cesarskie­ go Majestatu na przestępców politycznych, zesłanych do wschodniej Syberyi. Na dniu 1. Stycznia 1882 r. było ich ogółem 430, mianowicie:

a) Zesłanych z wyroków sądów:

1) do robót ciężkich . . . . 123

2) na osiedlenie . . . 49

3) do miejsc naznaczonych . . . 41

b) wydalonych porządkiem adm inistracyjnym :

1) do miejsc naznaczonych . . . 217__

Razem . 430 *)

*) G enerał-gubernator oświadcza w sw ym urzędow ym ra ­ porcie bez wszelkiej ogródki, że z 430 w ygnańców politycznych, dwieście siedemdziesiąt, a zatem w iększa połowa, w ydaloną została z kraju bez żadnego sądu lub śledztwa. Czyż rażący ów fakt. nie

Wszyscy przestępcy należący do kategoryi ka- torżników, znajdują się w kopalniach złota pod strażą 200 kozaków zabajkalskich. Przestępców tych nie m o­ żna używać do robót ziemnych wspólnie ze zw ykłym i; nie można ich także posyłać w oddzielnej grupie, raz ze względu na brak właściwej miejscowości, powtóre, że reguła przyjęta powszechnie za granicą, przeciążania przestępców skazanych do kopalń fizyczną pracą, nie znajduje u nas zastosowania. Z tego wszystkiego wryni- ka, że dla tej klasy przestępców nie mamy w kopal­ niach karyjskich odpowiedniego za ję c ia , zaś władze miejscowe zagrożone surow ą odpowiedzialnością w' ra­ zie ich ucieczki, zmuszone są trzymać wszystkich prze­ stępców pod kluczem i ścisłą strażą, dozwalając im okolicznościowo tylko wychodzić na dziedziniec wię­ zienny lub pracować w miejscach blisko więzienia po­ łożonych. Tego rodzaju jednak dorywcze roboty nie mogą być uważane za przymusowa ale raczej za roz- rywkę_ sprzyjającą zdrowiu. Zresztą, zwolnienie przestę­ pcy poetycznego od uczęszczania do robót ciężkich, nie wpłynie bynajmniej na ulżenie jego doli. Przeciwnie zupełne odosobnienie i ciągłe, nieustanne ograniczanie pola jakiegokolwiek bądź działania, czynią życie więźnia ostatecznie nieznośnem

kilku z nich zakończyło życie samobój­ stwem, a przed parą dniami jeden zwaryował. Inni są bliscy pomieszania zmysłów. Odnosiłem się do mi­ nistra spraw wewnętrznych względem przeniesienia wszystkich chorych umysłowo do Czyty *), i umieszcze­

je st jeszcze dostatecznym powodem do otw orzenia oczu tym w szyst­ kim, którzy noszą się z m yślą zaw iązania trak tatu rossyjsko-am e- rykańskiego względem w ydaw ania Rossyi em igrantów politycznych.

*) W trzy czy też w cztery la ta później, w czasie pobytu naszego w kopalniach karyjskich, nic jeszcze w tym względzie nie postanowiono. Obłąkani przestępcy przem ieszkiw ali w celach w ię­ ziennych razem ze zdrow ym i sw ym i tow arzyszam i, przysparzając im tyiko udręczenia. W w ięzieniach w schodnio-sybirskich, dotąd jeszcze nie pom yślano o jakim ś przytułku i opiece dla chorych umysłowo. Zwiedzając więzienia, niejednokrotnie byliśm y przestra­ szeni dzikiemi w rzaskam i i konw ulsyjnym i śm iechy obłąkanych.

nia ich w najętych mieszkaniach, ponieważ w Syberyi nie ma zakładów dla obłąkanych, a w Rossyi wszystkie są już przepełnione.*)

Należy mieć tu na uwadze, że generał-guberator Anuczin, motywując w tak dosadny sposób rozpaczliwe

położenie politycznych przestępców, nie omieszkał

ze swej strony możliwymi środkami przyczynić się do zatrucia im życia. Między innymi ograniczeniami, ka­ zał on otoczyć więzienie niebotyczną palisadą, zamy­ kając więźniów w istotnych skrzynkach pozbawionych wszelkiego widoku na zewnątrz, zaś minister spraw wewnętrznych zniesieniem »wolnej kom endy«, postarał się o zupełne wyosobnienie więźniów z pośród reszty św iata żyjącego, czego następstwem był cały szereg nieszczęśliwych wypadków samobójstw i obłąkań, nad którymi generał-gubernator zdaje się wywodzić swoje żale.

Można się było z góry spodziewać, że młodzi ludzie, pełni sił, nie poddadzą się w pokorze zgotowa­ nej im przez generał-gubernatora doli, którą on sam nazwał >więcej niż nieznośną«; zaś słabsi z więźniów wpadną w stan obłędu lub pokończą życie samobój­ stwem. W kwietniu 1882 r , w rok niespełna po wy­ jeździe z Kary pułkownika Kononowicza, a w miesiąc po wysłaniu raportu generał-gubernatorskiego do Pe­ tersburga, kilku odważniejszych i śmielszych przestęp­

Przyczyny tego są po części w yłuszczone w raporcie generał-gu- bem atora. W całym kraju nie m a ni jednego zakładu dla chorych umysłowo, właściwiej bowiem i wygodniej narażać zdrowych na przykrości, jakie im spraw ia widok obłąkanych tow arzyszy, niżeli pom yśleć o odpowiedniem dla nich schronieniu i opiece. Wielu z w ykształconych przestępców politycznych obaw iają się obłąka­ nego ja k ognia, a przebyw anie z nim w jednej celi więziennej, n a ra ż a ich n a straszne i niew ypow iedziane męki.

*) R aport generał-gubernatora Anuczina do cara A leksan­ d ra III., rozdział V. część trzecia pod'nagłów kiem »wygnanie, ka­ torga i oddział więzienny«. Odpis tego raportu je st u m nie i za­ m ierzam go ogłosić publicznie. Na m arginesie oryginału car zro­ bił w łasnoręcznie następującą uw agę: »grustnaja kartina no nie now aja«. (Ponury to obraz lecz nie nowy).

ców politycznych powzięli myśl ratow ania się z wię­ zienia ucieczką, w którym to celu wykopali tunel pod­ ziemny *). Władze więzienne nie doszukały się wprawdzie wykopanego pod podłogą kanału, ten jednakże z przy­ czyny bagnistej natury terenu, na którem staio wię­ zienie, został zamulony i zalany wodą Ta też okolicz­ ność przeszkodziła zamierzonej ucieczce i skłoniła więźniów do chwycenia się innego planu. Za główny punkt operacyjny obrano budynek leżący po za pali­ sadą więzienną, gdzie ochotnicy pod okiem kozaków zajmowali się w oznaczonych godzinach robotam i sto­ larskimi i ślusarskimi. Otóż w pułapie tego domu wy­ bito otwór, przez które można było wyleść na strych, skąd spuścić się na ziemię. Najkłopotliwszą dla pozo­ stałych , okazała się codzienna kontrola więźniów. Chcąc ukryć nieobecnych zbiegów, należało przygoto­ wać odpowiednią liczbę automatów, które rozłożone na tapczanach w postawie śpiącej, uchodziły w obee

urzędnika prowadzącego kontrolę, — za żyjących

więźniów. Trudności rosły ze zwiększającą się ilością zbiegów, mimo to, owe substytuty dobrze odgrywały swą r o lę , zwłaszcza przy słabem oświetleniu cel wię­ ziennych. Zamiarem więźniów ratujących się ucieczką było dopłynąć na łodziach po rzekach Szyłce i Amu­ rze do oceanu Spokojnego, skąd okrętem puścić się

do Ameryki. Pewnego kwietniowego popo łudn ia,

*) Bagnisty teren n a którym wznosi} się budynek w ięzienny, zasypany był do głębokości 2 1/ , łokci betonow anym kam ieniem . W ięźniowie pod okiem straży w yw ażyli długie, ciężkie dyle stano­ wiące podłogę narożnej izby, w yrąbali w tej żywej opoce jam ę głębokości przynajm niej pięciu łokci, a następnie w ykuli podziem ny tunel długości około dw udziestu pięciu łokci, przerzynający palisadę w ięzienną i w yprow adzający po za linię szyldwachów." Roboty te, trw ały przez m iesięcy dwa, pracow ano codziennie od północka do ranka; w ykopaną ziemię z kam ieniam i przechow ywano w odzieży, dniem zaś składano ją pod podłogę m agazynu, stojącego obok wię­ zienia. Z w iosną gdy nastały odwilże, próbow ano początkowo w y­ czerpywać cisnącą się do tunelu wodę, zbytni w szakże jej napływ , którem u przy braku odpowiednich przyrządów nie m ożna było zapobiedz, stanął więźniom n a przeszkodzie do zużytkow ania tej mozolnej pracy. (P rzypisek tłóm acza)

po należytych przygotowaniach do podróży, dwaj poli­ tyczni przestępcy, Myszkin i Chruszczów, ukryli się w stolarni pomiędzy wiórami, skąd późną nocą wydo­ stali się przez pułap i zbiegli szczęśliwie, nie zw ró­

ciwszy uwagi strzegącego palisady szyldwacha*).

W kilka dni p o te m , wysforowała się w ten sam spo­ sób druga para, za nią trzecia, tak, że w ciągu czter­ nastu dni funkcyonowało na tapczanach cel więzien­ nych sześć automatów, pogrążonych w głębokim śnie i zwróconych tw arzam i do ścian. Z początkiem trze­ ciego tygodnia, od dnia ucieczki pierwszej pary więź­ niów, liczba automatów doszła do ósemki. Niestety

jednak , ci dwaj o statn i, niezręcznem zeskoczeniem ze strychu stolarni zwrócili na siebie uwagę szyldwacha, który wystrzałem z karabina zaalarm ował całą załogę. W jakie dziesięć m inut, rządca więzienia wkroczywszy do cel z kozakam i, przekonał się naocznie o nieobec­ ności ośmiu więźniów. Wiadomość o zaszłej ucieczce więźniów politycznych została zakomunikowana tele­ graficznie głównemu naczelnikowi więzień w cesarstwie, senatorowi Gałkin-W rasskiemu i generałowi Iliasze wi­ eżowi , którzy zwiedziwszy przed dwoma tygodniami więzienia w K arze, przebywali obecnie w mieście gu- bernialnym , Czycie. Wiadomość o ucieczce więźniów sprowadziła ich ponownie do Uść-Kary, gdzie wspólnie z majorem Potułowem i innymi urzędnikami przystą­ piono do obmyślenia możliwych środków w celu po- chw ytania zbiegów. W net zabrzęczały druty telegra­ ficzne po brzegi oceanu Spokojnego; wyżsi urzędnicy z fotografiami zbiegów, puścili się za nimi w pogoń; wydano rozkaz zatrzym ywania na drogach wszystkich

*) Zbiegłszy ze stolarni, M yszkin i Chruszczów skierow ali się nocą ku Uść-Karze w ziam iarze kupienia łodzi i popłynięcia z biegem rzeki Szyłki. Tu jednakże zostali przytrzym ani przez uriadnika-kozackiego, i mimo przedłożonych m u (fałszywych) swych legitym acyi, uw ięzieni n a odwachu. R ublow a łapów ka d ana przez M yszkina uriadnikow i, odegrała i w tym razie sw ą tradycyjną rolę. W nocy jeszcze, obadw a wypuszczeni z aresztu, bezwłocznie kupili łódź i popłynęli po Szyłce. (P rzypisek tłómacza).

przejezdnych obcych, lub też wzbudzających podejrze­ n ie; zegnano włościan z wszystkich wsi i podjęto m a­ sową obławę po leśnych puszczach, nakładając znaczne wynadgrodzenie za każdego schwytanego przestępcę. Rezultatem owych zabiegów było pochwytanie wszyst­ kich zbiegłych więźniów, którzy trapieni głodem, chło­ dem i udręczeni długotrwałem błąkaniem się po leśnych puszczach, w obec tej masowej pogoni uczuli się bez­ silnymi. Myszkin i Chruszczów dobili już byli do przy­ stani w Władiwostoku, odległej od Kary o 1500 kilo­ metrów, tam jednakże zostali przytrzymani i w oko­ wach na nogach i rękach odstawieni do Kary. *)

Obecnie, władze urzędowe skierowały wszystkie swe zabiegi ku udzieleniu przestępcom politycznym »właściwej lekcyi«**) i przywróceniu porządku w wię­ zieniu « Pozbawiono ich wszystkich dotychczasowych przywileji, odebrano im książki, ogołocono z pienię­ dzy, bielizny, pościeli i innych przedmiotów dozwolo­ nych naw et przestępcom krym inalnym ; wreszcie po­ dzielono więźniów na grupy i porozganiano po oko­ licznych więzieniach w Uść-Karze, W ierchniej-Karze i Amurze, gdzie pozostawali w tak zwanem »położeniu karcernem «.***)

*) N azw iska ośm iu schw ytanych s ą : Myszkin, Chruszczów, Balamcz, Lewczenko, Jurkowski, Diakowski, Krzyżanowski i Mi- naków.

**) Tak się w yraził m ajor Potułow opow iadając m i o tej ucieczce. W ielu z przestępców politycznych w Karze utrzym ują, że władze w ięzienne rozm yślnem prześladow aniem zm uszały więź­ niów do oporu, w celu nastręczenia sobie powodu do obrażania ich cieleśnie, powtóre, ażeby zaprow adzeniem w więzieniu stanu wyjątkowego, zwrócić uw agę m inistra n a opieszałość urzędników, pod których okiem dokonano ucieczki.

***) W ięzień zostający na stopie »karcernej« pozbawiony je s t pieniędzy, książek, m ateryałów piśm iennych, bielizny, tytoniu i wszystkiego w ogóle; nie wolno m u w yjść po za próg drzwi celi, podtrzym yw ać jakichkolw iek bądź stosunków ze św ia te m ; dzienna jego straw a składa się z chleba razow ego i wody, cza­ sam i tylko dają mu m iskę wodnistego krupniku, zwanego przez w ięźniów »balandą.«

Iliaszewicz i Gałkin-Wrasskoj, wiedząc nadto do­ brze. że więźniowie nie poddadzą się zgotowanemu im przez nich losowi *), pościągali z poblizkich koszar sześć sotni kozaków i nocą cichaczem napadli na śpiących więźniów. Nieusprawiedliwiony ten żadnymi słusznymi powodami napad na bezbronnych, znany jest w kro­

nice więzienia karyjskiego pod nazw ą »pogromu*.

Dwie czy trzy sotnie kozaków pod dowództwem m ajora Rudenki, wkroczyło cichaczem do cel więziennych z na­ jeżonymi bagnetami, gdzie ma rozkaz dany przez swe­ go komendanta, rzucili się na śpiących więźniów, roz­ bierali ich do naga z całą brutalnością i bili przykła­ dami karabinów. Wszystkie protesta ze strony krzyw­ dzonych więźniów, przyjmowane były szyderstwem i odpierane obelgami, a gdy niektórzy z nich pochwy­ cili w ręce deski, zasłaniając się nimi od godzących im ciosów ze strony napastników, wówczas ci, rzucili się na nich, i zmaltretowanych, zbitych, broczących krw ią wyprowadzali na dziedziniec. Najwięcej ucierpieli w tym napadzie: Wołoszenko, Radionow, Kobylański, Bobo- chow i Orłów. Nie będę tu podawał szczegółowego opisu tego barbarzyńskiego napadu na bezbronnych, nie mógłbym naw et przedstawić go gorzej, niż miał miejsce w rzeczywistości. Zadaniem mojem jest skon­ statow ać fakt, że dnia 11. m aja przedpołudniem (1882 r.) zbitych, skrwawionych i ogołoconych z wszelkiej wła­ sności więźniów, podzielono n a grupy i bosych poroz-

ganiano po okolicznych więzieniach. Każdą grupę

więźniów, składającą się z dziesięciu do kilkunastu osób, eskortowało po stu kozaków, których zachęcał słowy, gubernator Iliaszewicz ażeby nie szczędząc

*) B arbarzyński ten napad, uprzedzono w ysianiem następu­ jącego ultim atum : 1) Więźniowie m ają natychm iast oddać władzy swoje bieliznę, odzież, książki i wszelkie przedm ioty nie objęte instrukcyą w ię z ie n n ą ; 2) przyw dziać kajdany ; 3) pogolić głowy. Odpowiedź więźniów b rz m ia ła : jesteśm y gotowi w każdej chwili zadośćuczynić pierwszym dwom punktom żądania guberkatorskie- go, co się tyczy jednak golenia głów, to tej poniżającej cerem onji gubernator dopełni n a naszych trupach. ( Przypisek tłum acza).

przykładów karabinowych dawali się dobrze we znaki konwojowanym więźniom*). Więźniowie transportow ani do Uść-Kary, między którymi był jeden przykuty do taczki, prosili, ażeby im pozwolono zrobić n a drodze chwilowy wypoczynek. Żołnierze odmówili ich żądaniu,

nagląc znużonych do dalszego pochodu bagnetam i,

w zamian za co zostali obrzuceni przez więźniów k a ­ mieniami. W ywiązała się nierów na w a lk a ; więźniowie zbici przykładami strzelb i pokrępowani dowlekli się

do Uść-Kary nad wieczorem, gdzie zrewidowanych

w najbrutalniejszy sposób zamknięto w dwóch bru­ dnych ciemnych celach »sekretnych*. **)

*) Puczków dowódzca sotni, odprow adzając do więzienia am urskiego grupę, do której m nie zaliczano, odezwał się w ten sposób do swych ż o łn ierzy : »0to b u n to w n icy ! carobójcy ! odpro­ w adzić ich żywcem do w ięzienia amurskiego i baczyć pilnie, by który z nich nie uciekł z drogi, bo ci czarow nicy w szystkich nas potrafią w ypradzić w pole. Jeżeli który z nich opóźniać się bę­ dzie w pochodzie, to przykładam i strzelb bić po żebrach. Zresztą, j a sam za w am i podążę. Czy słyszycie bałw any? N aprzód ! m arsz !« W dalszym ciągu tego pochodu, gdy zbici, znużeni i bosi zatrzy­ m aliśm y się przy potoku, by ugasić w odą traw iące n a s pragnienie, sotnik Puczków ryknął ja k niedźwiedź raniony oszczepem : P a sz o ł! odgrażając się, że głowy pościna kozakom, jeśli nie znaglą n as bagnetam i do spiesznego m arszu. (P rzyp tłómacza).

**) Cele te przeznaczone są dla m orderców i różnych cięż­ kich zbrodniarzy, w których, przesiadują oni sam otnie. W czasie przeglądu więzień, nie pokazyw ano mi nigdzie tych cel. W Irkucku, kapitan Makowski poprow adził m nie do jednej z nich. Była to ciem na no ra z podłogą kam ienną, pozbaw iona wszelkich sprzętów. W celach takich przetrzym yw ano ludzi, którzy nigdy jeszcze nie staw ali przed sądem . Gdybym był w możności powołać n a św iad­ ków niższych urzędników więzienia śledczego w Petersburgu, to udowodniłbym sądownie, że w najparadniejszych naw ^t w ię­ zieniach stolicy Rossyi, w celach sekretnych, podłogę zalegają kupy k ału ludzkiego. Rozumie się sam o przez się, że o tem w szyst- kiem nie mogli wiedzieć najw yżsi urzędnicy w ięzienni pp. Gałkin- W rasskoj i Kokowcow. Mimo tego, fakt pozostanie faktem. Prze­ stęp ca polityczny Dicheskulo, po buncie spow odowanym w w ię­ zieniu śledczem w Petersburgu, ukaraniem cielesnem studenta Bogoliubowa, przesiadyw ał w jednej z takich cel. Odmówiono mi w K arze pozw olenia n a zwiedzanie cel »sekretnych«, nie w ątpię jed n ak , że lepiej one były utrzym ane od znajdujących się w w ię­

zieniu petersburskiem . Nie chciałbym wprowadzić w błąd

Nielepszy los spotkał innych więźniów, pognanych do więzień w Amurze i Wierzchniej-Karze. W ten to sposób, gubernator Iliaszewicz wspólnie z senatorem Gałkinem-Wrasskim, uśmierzyli bunt w więzieniu stanu. Pouczająca to istotnie lekcya, napaść na śpiących wię­ źniów, obedrzeć ich ze wszystkiego, i zbitych, skrwa­ wionych rozgonić po różnych odw achach! Panowie ci złożyli ministrowi spraw wewnętrznych dotykalne do­ wody swej waleczności, taktu i odwagi. W więzieniu stanu w Karze »przywrócony został porządek« ten sam, który ongi zapanował w Warszawie.

W ciągu dwóch całych miesięcy gnębiono więź­ niów w ciasnych celach, nie dozwalając im przekro­ czyć progu drzwi. Zepsute powietrze, jaknajgorsza straw a

i zupełny brak ruchu, wpływały jaknajzgubniej na

zdrowie więzionych, zaczął się rozwijać między nimi szkorbut, tak że niezadługo wielu z nich, między któ­ rymi Tichonow i Żuków stali nad grobem; większość zaś nie mogła o własnych siłach powstać z podłogi. W ciągu całego tego czasu władze będąc w posiada­ niu pieniędzy, nadsełanych więźniom przez ich rodziny, odmawiały im dostarczenia za nie bielizny, pościeli i po- silniejszej strawy, tak niezbędnej dla podtrzymania sił, wycieńczonych ostateczną poniewierką. Major żan- darmeryi Hołturin, nowo mianowany kom endant w ię­ zienia stanu, zezwolił nieprędzej na kupno więźniom pościeli, póki szkorbut nie rozwinął się między nimi w całej pełni.

Nie w lepszem położeniu od mężczyzn znalazły

W dokumencie Syberya. Ser. 2 (Stron 122-154)

Powiązane dokumenty