1943 r. należał do Gryfa Pom orskiego. Od lipca 1943 r. do końca 1943 r. działał w Armii Krajo w ieckich został Komendantem Grupy Samoobrony. W połow ie maja aresztowany przez U B za przynależność do AK. Po kilku m iesiącach zw olniono go. Objął funkcję prezesa PSL. Po ucieczce M ikołajczyka został ponow nie przez UB aresztowany. Po amnestii Gomułki zw olniony.
Odznaczony: Krzyżem Kampanii W rześniowej 1939 r., Odznaką Pam iątkową I M orskiego Pułku Strzelców, Krzyżem Armii Krajowej, Odznaką Pam iątkową „Akcja Burza”. m
rO
;<-a
r
Jan Piepka
ps. „Orzeł"
Jan Piepka ps. „Orzeł” ur. 6 .0 2 .1 9 2 0 r. w D obrzew ino, syn Jana i Matyldy.
Brał udział w wojnie obronnej 1939 r. na O ksyw iu i Babich D ołach - był ochotnikiem . H / u s t a ł w z i ę t y d o n i e w o l i . u
\ p o ł o w i c p a ź d z i e r n i k a D o
^ S & 1 9 4 3 r. n a l e ż a ł d o G r y f a P o m o r s k i e g o . O d l i p c a
1943 r. do końca 1943 r. działał w Armii Krajo
wej. W styczniu 1944 r. został aresztowany przez G estapo i przyw ieziony do obozu w Tyliczkach k /N o w eg o M iasta. W p ołow ie 1945 r. w czasie ewakuacji zb iegł z obozu. W okresie konspiracji brał udział w walkach z okupantem. N a polecenie dow ódcy Oddziału A K Franciszka O chsy jeźd ził do Berlina jako kurier. D ziałał na terenie K ielna-Strzepcza, w alczył w obronie M echlinek. Po wkroczeniu w ojsk so w ieckich został Kom endantem Grupy Sam oobrony. W p ołow ie maja aresztowany przez U B za przynależność do AK. Po kilku m iesiącach zw olniono go. Objął funkcję
60
61
62
63
mi.Mimotoopórnie słabła wzma gałsię. Wreszcie nadszedł czaswyzwolenia. Na Pomorze wkroczyła ArmiaRadziec kai WojskoPolsikie. Powstańcy „Gry fu Pomorskiego” wyszli z lasu. Były wypadkiwspółdziałaniaz wkraczający mi wojskami.Inni zdawali broń, lub ■nieoficjalnieją porzucali. Organizowali milicję. Niejedenprzywódca„Gryfu" we wsizostawał jej komendantem. , Wojna dobiegała końca. Ludzie na bieralipełne płuca powietrza— walka została wygrana, a dozwycięstwa i oni dołożyli swą cegiełkę. I naglesprawyzaczęły przybierać dziwnyobrót. Pod różnymi pozorami zaczętousuwaćludzi„GryfuPomorskie go”z władz, z urzędów, zestanowisk — w cień. Zaczęłysię drobne, niezna czne.nieprzyjemności. Nikt nie pisałna murach„zdrajcówz „Gryfu” pod sąd”, nikt ludziz bunkrównie nazywał „za plutymi karłami reakcji”. I w tej dzie dzinie dzieje „Gryfu” mają swą od miennąodhistorii AKspecyfikę. Za częto siępoprostuodtychludzi odsu wać. Bezsłowa. Bezstawianiazarzutów. Zrozumieliszybko. Amnestia „Gryf’' objęłajuż w bardzomałymzakre sie.Nieznamyewidencjiujawnionych w naszymwojewództwie. Alenigdy nie- słyszeliśmyo ankiecie personalnej,w której widniałabyw rubryce „przyna leżnośćorganizacyjnaw latachokupa cji” nazwa organizacji„Gryf Pomor ski”. Z obu stron przyjęto za rzecz usta loną„zmowę milczenia”. My nie wie my o „Gryfie”, a wy nigdy o takiej organizacjinie słyszeliście. TunaPo morzużadnegoruchuoporu nie było. I wtedyto osiadaćzaczęła pierwsza warstwa rozgoryczenia. Tyle lat walki, tułaczki polasachi obcychdomach. Tyle ofiar,tyleprzelanej krwi.I po co? Poto, bybez słowa zostaćwyrzuco nympozanawias społeczeństwa? Ludziz „GryfuPomorskiego” przez: ubiegłe11lat właściwie nikt nie prze śladował zaprzeszłość. Cóżz tego, że caławieś, całemiasteczko wiedziało, żeten czy ów był „w bunkrze” — w an kiecieprzecieżmowy o tymnie było. Nieraz i nie dwa coprawda taki czło wiek musiał odpowiadać naszeregnaj różniejszych zarzutów. Na ogółjednak nie mówiłosięo właściwymich podło żu. A już zupełnie sporadycznebyły wypadki bezpośredniegostawiania przezwładzewprost, w formiezarzutu przynależności do„GryfuPomorskie go”. O ilezaś to robionotozazwyczaj podciągano„Gryf” pod AK. Takminęło11lat. Cinajlepsi, naj aktywniejsi,najbardziej wartościowi — ludzie, którzynie ugięli karkuw la tachnajgorszych — zostali w większo ści usunięci nabok, w kąt,w który po pierwszymsygnale sami jak najgłębiej sięzaszyli. I dziśżyją, pracują, biorą udziałw naszejwspólnej budo-
budo-czej: mążw lagrze, została żonaz ma łymi dziećmi, czy też:mążzostałza mordowany przez hitlerowców, albo zginąłnafroncie, została wdowa w tru dnejsytuacji materialnej.Niemalw każdej wsibył człowiek, który o niej pamiętał,pomagał materialnie— czło wiek „Giyfu”. Akcje „GryfuPomorskiego” nie były tak efektowne i głośne jak walki ludzi z lasu, czy ludzi w mieściew GG. Nie mogłybyć.Na Pomorzu— wypada to powtórzyć jeszcze raz — sytuacjabyła o wieletrudniejsza. Tumieszkalinie obywatele ziemokupowanych ale oby wateleReichu i najmniejszewystąpię-
najmniejszewystąpię-okresie rozbiorówpod zaborami Rosji carskiej czy Austrii. W tamtych latach naPomorzupotężnymorężemw walce byławiara— w większości wypadków protestant równałosięNiemiec, katolik — Pola/k. Przeztamtelatanarosła też żółwia, twarda, dobrze ‘chroniąca sko rupakonserwatyzmu. „Gryf Pomorski” działał przede wszystkimnawsii w miastachpowia towych. W Gdańskumożliwości i siły ludzkiebyłynajmniejsze. Formywalki przyjętopodobne jak w,całej okupowa nej Polsce: dywersja, kontrwywiad, partyzantka. O tych,którzy siedzieli w lasachmówionoszeptem„ludzie z bun-
bun-wartościowszych ludzi, którzynie zdo łalisięukryć. Z tychdni datujesię początektragicznej sławy Piaśnicy, La sów Szprengierskich, Lipusza, Borów Tucholskich... Nieznamydatypowstania „Gryfu Pomorskiego” — organizacjiwalczącej przeciwhitlerowskiemuokupantowi — wiemytylko, że już wczesną wiosną 1940r.istniałyjej grupy. „Gryf Pomor ski” w krótkimczasiestałsię swegoro dzaju odpowiednikiemAKnaPomo rzu (w późniejszychokresachz AKna wiązywał zresztą kontakty).Byłjedyną
Ostatnie miesiące znacząsię trium falnympochodemnaszej prasy. Na cze le podążają periodyki kulturalno-spo łeczne, zanimi centralna prasacodzien na,nakońcu prasaterenowa. Nigdy chyba w naszymkrajunie czytanotak skrupulatnietygodnikówi gazet, nigdy nie czekanotak wytrwale w kolejkach przykioskach„Ruchu”. Obecne dni swejchwałyprasana sza zawdzięczasprawieprostej— prawdzie. Znikają z naszegożycia te maty„tabu”. Prasapobudzadziśdy skusje, wyzwalakTytykę ubiegłegoo- kresu i twórczeposzukiwaniedrógdoj ściadoprawdyw praktyce życia. Proces ten jednakodbywa się wciąż jeszcze wedługstopni hierarchiiustalo nej tradycją 11-lecia. NajpierwWar szawa — tamsiędyskutuje, tammówi sięgłośnoi otwarcie, tamzasłowami postępującoraz częściejczyny. Miasta wojewódzkiepodążająw drugimszere gu— jedne szybciej, drugiewolniej, ale we wszystkich zaczyna się już „dziać”. Pomiastach wojewódzkichnastępuje długa przerwa i dopierogdzieś, w dali majaczą miastapowiatowe. I tu ludzie czytająprasę, i tu nu mery przede wszystkim„Po prostu" wędrują z rąk dorąk,ale zasada od czytywaniazawartych w nichproble mówjestodmienna niż napierwszych dwu szczeblachhierarchicznych. Ludzie czytają, kiwajągłowami napotwier dzenie słuszności i zgodnościz ichwła snymzdaniemtegooo pisze prasa, ewentualniezamieniają naten tematze znajomymi paręsłówi odkładająpismo nastertę już przeczytanych gazet. Bo przecieżcóż z tego, że w gazecienapi sanosłusznie— u nich, w powiatowym mieścieżyjesię nadaltak jak się żyło przedXXZjazdem, prżed rokiem, przed trzema laty...Baśń o „żelaznymwilku” też jestinteresującai też w najmniej szymstopniunie dotyczy ich życia.Tam w Warszawie, tamw Gdańsku— jak piszą — coś siędzieje, ale to tam, nie - u nichw Kartuzach czy Wejherowie, Puckuczy Kościerzynie... A jednakjuż przed ponaddwoma miesiącami nałamachprasy centralnej (a znaczniepóźniej i gdańskiej)znala zła sięsprawa, któraporuszyła bezpo średnioumysłyi serca mieszkańcówwy mienionych, a takżewieluinnychmia steczekpomorskich. Była to sprawa AK. ^utorzy artykułuw „Po prostu",ot wierającegodyskusjęnaten temat,bez wiednienatrafilinanajczulszypunkt naszychmałychmiasteczek(również zresztą w dużej mierze i trójmiasta). Bezwiednie, bonie jesteśmypewni, czy kiedykolwiek choćbysłyszeli o „Gr y- fiePomorskim”. Wychodząc „Na spotkanieludziom z AK” wyszlizarazemnasootikanie
64
I wtedy to osiadaćzaczęła pierwsza
u
warstwa rozgoryczenia. Tyle lat walki,J
tułaczki polasachi obcychdomach. Tyle ofiar,tyleprzelanej krwi. I po c o? Poto, bybez słowa zostaćwyrzuco nympozanawias społeczeństwa? Ludzi z „GryfuPomorskiego” przez, ubiegłe11lat właściwienikt nie prze śladował za przeszłość. Cóżz tego,że
caławieś, całemiasteczkowiedziało, żeten czy ówbył „w bunkrze” — w an kiecie przecież mowy o tymnie było. Nieraz i nie dwa coprawda taki czło wiek musiał odpowiadać naszeregnaj różniejszychzarzutów. Na ogółjednak nie mówiłosięo właściwymich podło żu. A już zupełniesporadyczne były wypadki bezpośredniego stawiania przez władzewprost, w formiezarzutu przynależności do„GryfuPomorskie go”. O ilezaś to robionoto zazwyczaj podciągano „Gryf” pod AK. Takminęło11lat. Oi najlepsi, naj aktywniejsi,najbardziej wartościowi — ludzie, którzynie ugięlikarkuw la tachnajgorszych — zostali w większo ści usunięci nabok, w kąt,w który po pierwszymsygnale sami jak najgłębiej sięzaszyli.1 dziśżyją, pracują, biorą udziałw naszej wspólnejbudo wiesocjalizmu, ale pamiętają. Nie potrafią (i nie można im- się dziwić), zapomnieć namwszystkimtendencyj nego„zaipomnienia” o nich, o ich wal ce. Nawetteraz, kiedy po11latachza- czynajałamaćtylko w swoim, ciasnym, zamkniętymkręgu zmowę milczenia, kiedy stawiająpytanie: „Ajak będzie z „Gryfem”? Wciążjeszcze nie wierze, żenapytanieto otrzymająodpowiedź. ■Pomóżmy im uwierzyć. Tucho dzio tysiące ludzi, którymnależą sięsłowa Uznaniai podziękowania za ich walkę z hitlerowskimokupantem, zaprzelanąnie nadarmokrewtych, którzyw tej walceubyliz ich szere gów. Cytujemy za art. J.Ambroziewi- cza,W. Namiotkiewicza i J.Olszew skiegow „Po prostu": „Należyprzywrócićbohateromtej walki właściwą rangę. Jej tradycje wprzęgnąćwszystkimi możliwymi środ kami zarównodla naprawieniakrzywd jak i sprawywychowania tych, którzy przyjdą pomas. Niewolnodłużej cze kać. Oszczędźmytrudunastępnympo koleniom”. Tesłowa musząodnosić sięrów nieżdoludziz ,,GryfuPomor skiego”. Jednocześniedłużej nie wolnoprze milczaćsamejorganizacji — jej oblicza ideowegoi politycznego. Stwierdzenie, żebyłato onganizacja ruchu oporu o tendencjachnacjonalistycznychi pod wpływami klerykalnymi,to napewno zamało. Potrzebnatu rzetelnaocena krytycznaoblicza i roli„Gryfu”, po trzebna ocena roli, jakąodegrali- jego przywódcy w odróżnieniuodzwykłych szeregowych członków, dla którychje dynymcelembyławalka z hitlerow skimzaborcą. iNależy sięgnąćdomate riałówźródłowych — przecież muszą gdzieśbyć.Pracaniedokonana przez lat 11— przed nami. i IZABELLATROJANOWSKA/ JANPIEPKA■>f
przecież cóż z tego, żew gazecienapi sanosłusznie— u nich, w powiatowym mieścieżyjesięnadałtak jak siężyło przed XXZjazdem, prżed roiki - m, przed trzema laty... Baśń o „żelaznymwilku” też jestinteresującai też w najmniej szymstopniunie dotyczyich życia.Tam w Warszawie, tamw Gdańsku— jak piszą — coś siędzieje, ale to tam, nie - u nichw Kartuzach czy Wejherowie, Puckuczy Kościerzynie... A jednakjuż przed ponaddwoma miesiącami nałamachprasy centralnej (a znaczniepóźniej i gdańskiej)znala zła się sprawa, któraporuszyła bezpo średnioumysłyi serca mieszkańcówwy mienionych, a takżewieluinnychmia steczekpomorskich. Była to sprawaAK. ^utorzyartykułuw „Po prostu",ot wierającegodyskusję naten temat,bez wiednienatrafilinanajczulszypunkt naszychmałychmiasteczek(również zresztą w dużej mierze i trójmiasta). Bezwiednie, bonie jesteśmypewni, czy kiedykolwiek choćbysłyszeli o „Gr y- fiePomorskim”. Wychodząc „Na spotkanieludziom z AK” wyszlizarazemnaspotkanie zamkniętych narazie, ograniczonych ścianami prywatnychmieszkań, nie kończącychsięrozmówo okupacyjnej organizacjipomorskiej „Gryfie”. Spra wili, iż ludzie naPomorzuporaz pier wszy odlat 11zaczęli zadawać sobie i przyjaciołompytanie: A. jak będzie z „Gryfem”? Zaczęliw ogóle o „Gryfie Pomorskim” mówić. Coto był „Gryf Pomorski”? Towy jaśnienie winniśmytym, którzyprzy bylinaWybrzeże pozakończeniu woj ny. Wieluz nich, szczególniemłodzież, nie słyszałonaweto tym, żeorganiza cja takakiedykolwiek istniała. I ni< dziwnego, od1945r.wokół „GryfuPo morskiego” panujebowiemniepisana zmowa milczenia. Abyjednakodpo wiedzieć nato pytanie trzeba cofnąćsi< domomentuwybuchudrugiej wojnj światowej, a nawet jeszcze przeć 1 września1939r. Na Pomorzu, jegowycinku, którj znajdował sięw granicach grzedwrze- śn^owejPolski, przed wybuchemI wojnyświatowej sytuacja byłaodmien naniż w reszcie kraju. Rychłepanowa nie nad tymi ziemiami — .pradawnyrr terytoriumgermańskim”, przygotowy wanostarannie, tak, bybez truduv odpowiedniej chwili wcielić„niemiec kie” ziemiedoniemieckiegoRteichu Pedantycznieustalano listy osób, któri należy bezpośrednio po„przywróceniu’ tychobszarów„ojczyźnie” zlikwidować aby nie zakłócałypraworządnegobytu l innychobywateli. Sumiennieszykowa \ nosię dloostatecznego i nieod'.vołalnegi \ odcięcia, zgermani:zowaniaresztyPomo V-za.Jak konsekwentnebyłyte przygo \owan-ia dowiodłyjuż ostatnie miesiąc «39 roku. Pomorze nadwiślańskiezo ęło doskonaleodcięte odGGt, zdań \ko nazaborcówi nasiebie, natych pozbawione wszystkichtychnaj masową (ok 15 tys. ludzibezwzględnie krów”. Tozaich sprawą pociągwiozą- nie przeciwIII Rzeszy byłozdradą hnwiBmW waninkarhrkuDacvinvc’n cy amunicję wyleciał w powietrze, to „ojczyzny”. Zaprzywódcami „Gryfu” bowiemw P y szukałyoddziałySSw BorachTu-dążyływ śladcoraz to nowe listy goń- Pomorza oznaczałomasowosc) orga-cholskich, to oni,lub donichstrzelano cze:10 tys. mareknagrody, 50tys., 100 nizacjąwalczącą z faszystami.Obejmo-w nocy, kiedyw chatachprzyciem- tys.Setki ludzizwiązanych z „Gryfem”, wałswymzasięgiempowiatyodWisłynychszybachludzie wypatrywaliz bi- lub tylko podejrzanych o kontakty, cale nazachód, ażpoBytowSkie i Lęborskie ciemserca co tamgdzieśwMesie, czy rodzinytychludziwędrowałydoStutt- ’ _ , .... zalasemsiędzieje, to oni odbiliuwię- hofulub ginęłynamiejscuodkul ge-„ włącznie, odBałtykunapołudnie, azpozj0nych, którychnie zdążonojeszcze stapowców. Niebraknacmentarzach Bydgoszcz. odtransportowaćdoStutthofu... pomorskichpomników, naktórychobok _ . „ _ .., nazwiska „człowieka z bunkru” widnie- Nieznamyprogramu„Gryfu. ZeFormą walki a zarazemobrcmy była. na2wiska caiej rodzinyz kiłkuletni- skąpychinformacjiludzi,którzyw je- tezinformacjai pomoc. „Znikaj czło- m- dziećmi włącznie któradałamu goszeregachwalczyli,lub którzyz nim wiekuboladadzień, czy ladachwila chwilowe schronienie współdziałalipomocniczo— a ludzie c:hitlerowcy cięzamkną”. „Jesteśw nie- dodziśniechętniemówiącokolwiekna bezpieczeństwie, przynajmniej nape- Mimo coraz krwawszych represji z ten temat — wiemyjedynie, żemiał wien okres ukryj się”. „Nieprzyjmuj rokunarok szeregi„Gryfu” rosły. Za- oncharakter „bogoojczyźniany”. I tu III grupy, dadzącispokój". „Trudno, silałyje dziesiątki i setki ludzi, którzy znowu ludziomnie z Pomorza winniś- m-us^z wziąćIII grupę”. Kontrwywiadchcieli walczyć i wierzyliw zwycięstwo my przypomnienie, bądźwyjaśnienie. „GryfuPomorskiego” nie tylkowykra- tej walki. Setki ginęłow obozach, koń- Lata niewoli, germanizacjiziempomor-dał tajneplany czy rozkazy, troszczył czylo życie w Piaśnicy, gniło w wię- skich liczą się nawieki. Lata _zaboru się i o bezpieczeństwo ludzi pozostaja- zieniach. Bunkry, w którychkryłosię pruskiego — panowania Fryderykai cychpozabezpośrednimzasięgiemwal- czasemkilku tylkoludzihitlerowcy Wilhelma, wyglądały tu inaczejniż na- ki.Niedarmomiał „swoich” i w urzę-atakowalipancerfaustami.Grupki leś- wetw Poznańskim, nie mówiąc już o dachi w Wehrmachcie. Lubjeszcze ina-neścigali kilkusetosobowymi obława-