• Nie Znaleziono Wyników

Wola Boga

Podczas swojego pobytu we Francji Kelemen Mikes nawrócił się na jansenizm. Był to ruch teologiczno-duchowy zapoczątkowany przez biskupa Ypres – Kornela Ottona Jansena, zwanego też Janseniuszem. W swoim dziele Augustinus z 1640 roku poruszał on problem sprzeczności pomiędzy wolną wolą człowieka ałaską Boga. W chrześcijaństwie są to dwie tezy, które wydają się nie do pogodzenia. Pierwsza głosi, że jeśli Bóg jest wszechmocny i może wszystko, to również arbitralnie decyduje, kto pójdzie do piekła, a kto do nieba. Druga zaś, że człowiek sam decyduje o sobie i poprzez swoje uczynki może wpłynąć na swój los i zostać zbawiony1.

Zagadnienie to nie było nowe w historii myśli chrześcijańskiej – już u powstania reformacji główna oś konfliktu na linii katolicyzm-luteranizm i kalwinizm, a potem katolicyzm-jansenizm, dotyczyła uznania jednego z tych pojęć za dominujące. Papieże poprzez bullę Exurge Domine z 1520 roku, Ex Omnibus Afflictionibus z 1567 roku oraz Cum Occasione z 1653 roku, a także dekrety piąty i szósty Soboru Trydenckiego i konstytucję Unigentius z 1713 roku jednoznacznie opowiedzieli się za poglądem, że decydująca w zbawieniu jest wolna wola człowieka. Tylko poprzez własne starania uczciwego i dobrego życia można dostąpić życia wiecznego. Tymczasem wśród protestantów dominuje predestynacja – koncepcja religijna, według której zbawienie lub potępienie człowieka zależy tylko i wyłącznie od woli Boga2.

1 L. Kołakowski, Bóg nam nic nie jest dłużny, Kraków 1994, s. 11-12, 14-15; J. Brun, Pascal, Warszawa 2000, s. 38; T. Cegielski, W zenicie Oświecenia: jansenizm na dworze papieskim, cesarskim i w lożach wolnomularskich. Zarys problematyki, Warszawa 1999, L. J. Rogier, Historia Kościoła, (1500-1715), t. 3, Warszawa 1986, s. 246-250.

2 L. Kołakowski, op. cit., s. 12-14; J. Brun, op. cit., s. 37; L. J. Rogier, op. cit., s. 246-250.

175 Janseniści powołując się na św. Augustyna, podkreślali iż człowiek z natury jest zły i dlatego uznawali, że Łaska boska jest do zbawienia potrzebna. Bóg jansenistów był absolutnym władcą Wszechświata. Nie można było z nim handlować, pertraktować, czy naginać jego praw – tak jak to czynili jezuici. Wola Boga była ostateczna i nieodwołalna, niezależna od uczynków człowieka.

Jansenista uważał, że trzeba zgodzić się z wolą Boga bez najmniejszych zastrzeżeń.

W tej idei nie było mowy o miłosierdziu. Los człowieka zależał od kaprysu Najwyższego Stwórcy. Takim właśnie surowym Bogiem był też Bóg Kelemena Mikesa3.

Takie postrzeganie Boga zbliżało jednak jansenistów do kalwinizmu i naraziło na atak ze strony jezuitów. Jezuici opierając się na dziełach Moliny4, twierdzili, iż Bóg udziela człowiekowi łaski wystarczającej, a nie skutecznej, co ich zdaniem zapewniało zgodność pomiędzy wolną wolą a darem łaski boskiej5.

W ten sposób rozpoczął się trwający kilkadziesiąt lat konflikt pomiędzy jezuitami a jansenistami. W związku z tym, że Augustinus został wydany dwa lata po śmierci autora, Janseniusz nigdy nie miał możliwości odwołać swoich poglądów, czy odpowiedzieć na stawiane mu zarzuty. Znalazła się jednak dość spora grupa osób, które poparły jego koncepcje i zdecydowanie ich broniły6.

Pierwszym miejscem, gdzie doszło do sporu na temat tego dzieła była Sorbona. Nicolas Cornet, uczeń jezuitów, wybrał z Augustinus pięć tez, które przedstawił na uczelni. W tym okresie jezuici cieszyli się na niej dość dużymi wpływami, ale nie udało im się doprowadzić do jednoznacznego potępienia Augustinusa. Wkrótce jednak grupa biskupów skierowała list do papieża, domagając się rozwikłania tej sprawy. Ostatecznie Innocenty X, w 1653 roku, potępił pięć zdań z tego dzieła. Do obrony Janseniusza przystąpił Antoni Arnauld, a później Blaise Pascal. W ten sposób powstał już zwarty ruch religijno-polityczny.

Do konfliktu włączył się król Ludwik XIV i episkopat Francji, co zaowocowało

3 L. Kołakowski, op. cit., s. 87-89; B. Pascal, Myśli, przeł. T. Boy-Żeleński, Warszawa 1989, passim;

Z. Tordai, A rodotói janzenizmus w: Filozófiai Tanulmányok, Budapeszt 1957; red. L. J. Rogier, op.

cit., s. 246-250.

4 L. Molina, De l’accord du libre arbitre avec le don de la grace divine, Lizbona 1588.

5 L. Kołakowski, op. cit., s. 15-16; J. Brun, op. cit., s. 37-38.

6 Ibidem.

176 wydaniem formularza, w którym wyrzekano się jansenizmu, a pod którym mieli podpisać się wszyscy duchowni7.

Wydawać się mogło, że pod koniec lat 60. XVII wieku spór uległ wyciszeniu, gdyż janseniści nie byli szykanowani. Ich głównym miejscem działania stał się zaś klasztor Port-Royal. Jednak w 1690, w Lowanium, Święte Oficjum wydało dekret przeciw jansenistom. Trzy lata później Paschaz Quesnel wydał Les reflexions morales, w którym chwalił Janseniusza i przedstawiał własne argumenty popierające jego poglądy. W odpowiedzi Klemens XI w 1713 roku potępił Quesnela. Jednocześnie w 1709 roku z rozkazu władz kościelnych i świeckich zburzono klasztor w Port-Royal8.

Janseniści przetrwali jeszcze dłużej, między innymi w Toskanii oraz Holandii, jednakże ich myśl już nie zyskała na znaczeniu. Jednakże wpływ na historię Kościoła oraz myśli politycznej był znaczący. Janseniści przez swoją krytykę jezuickiej dwulicowości w rozumieniu wiary, czego sami zapewne nie chcieli, dali podwalinę pod oświeceniowy atak na sam Kościół. Poglądy jansenistów dawały późniejszym filozofom argumenty, iż prawdziwa, szczera wiara wystarczy do uzyskania zbawienia, a co za tym idzie – instytucjonalny Kościół jest niepotrzebny. W pracach Pascala rozczytywał się między innymi Wolter, zaś sprzeciw jansenistów wobec władzy królewskiej był pewnego rodzaju wzorem dla rewolucjonistów francuskich. Jednocześnie zaś janseniści, jak twierdzi Leszek Kołakowski, zmusili Kościół do zmian, które pozwoliły mu przetrwać następne stulecia, odcinając się od surowego, augustiańskiego postrzegania Boga – dobrego dla niewielkiej sekty w starożytnym Rzymie, jaką było chrześcijaństwo.

Kościół katolicki stworzył obraz miłosiernego Ojca, dobrego pasterza, który jest nam do dziś znany9.

W Listach z Turcji Kelemen Mikes przemycał poglądy jansenistyczne.

Przekonywał on uparcie swojego czytelnika, że losy człowieka są z góry określone przez Boga. Tym samym węgierscy emigranci skupieni wokół Franciszka II

7 L. Kołakowski, op. cit., s. 15-18, 19-129; M. Wiertlewska, Co jest stawką w zakładzie Pascala, [w:] Poznańskie Studia Teologiczne, t. 24, Poznań 2010; J. Brun, op. cit., s. 40-50; B. Pascal, Myśli, T. Żeleński-Boy (przeł.), Warszawa 1989; Z. Drozdowicz, Antynomia Pascala, Poznań 1993.

8 L. Kołakowski, op. cit., s. 130-131; J. Brun, op. cit., s. 38-40; J. Attali, Pascal, Warszawa 2004, s.

355-363.

9 L. Kołakowski, op. cit., s. 84-85, 133-140, 211-223; J. Attali, op. cit., s. 364-369.

177 Rakoczego, nie cierpieli bezsensownie, tułając się po obcych krajach, lecz wykonywali wolę Najwyższego. Fatalizm Seklera powodował, iż jego zdaniem życie Węgrów na wygnaniu w Turcji nabierało sensu10.

Taką postawę podkomorzy prezentował już od samego początku pobytu nad Bosforem. Jednym ze swoich pierwszych listów, gdy obawiał się, że wojna habsbursko-turecka zakończy się zbyt szybko, pisał do swojej wyimaginowanej krewnej: „Droga Ciociu, przy tym dalej nie pójdziemy, tylko musimy opierać się na woli Boga. On sprowadził nas tutaj, On dowodzi naszymi sprawami”11.

Widocznie wkrótce, gdy jego obawy zaczęły się sprawdzać, poczuł się w obowiązku szerzej przedstawić ten pogląd. Twierdził, iż Bóg dla każdego człowieka w różnych miejscach rozsypał stosy bochenków chleba. Ludzie, niezależnie od swojej woli, musieli zaś iść tym wyznaczonym przez Stwórcę szlakiem i zatrzymywać się tam, gdzie ich Pan przygotował dla nich pokarm.

Również tylko Najwyższy miał wiedzieć, jak długo Węgrzy będą jedli ów chleb w jednym miejscu i kiedy należy przenieść ich dalej12. Co istotne, być może nie chcąc otwarcie manifestować poglądów jansenistycznych, pisał, iż to Turcy używali właśnie metafory ów rozrzuconych po świecie kawałków chleba13.

Jednocześnie przywoływał znany w chrześcijaństwie motyw garncarza14. Pisał do Cioci, iż garnek musi przybrać kształt zgodny z wolą garncarza.

Jednocześnie naczynie, jak żartował podkomorzy, nie mogło dyskutować, gdzie zostało przez swojego Stwórcę wysłane, nawet jeśli była to Turcja. Jednocześnie stwierdził, iż wolałby być „garnkiem z kapustą w Siedmiogrodzie niż filiżanką kawy u cesarza”15.

Bóg Seklera był władcą twardym, nieznoszącym sprzeciwu. Jego rozkazy, jak informował Podkomorzy, należało wykonywać najszybciej jak to możliwe i to nawet z radością. On miał zarządzać przyszłością i wiedzieć, jak potoczą się

10 L. László, G.Orlovszky, É. Jeney, I. Józan, op. cit., s. 581.

11 MKTL, list nr 4 z 7 listopada 1717 r.

12 MKTL, list nr 7 z 17 grudnia 1717 r.; list nr 16 z 15 sierpnia 1718 r.; list nr 19 z 22 września 1718 r.

13 MKTL, list nr 7 z 17 grudnia 1717 r.

14 „Lecz teraz, Panie, Ty jesteś naszym Ojcem, my jesteśmy gliną, a Ty naszym Stwórcą i wszyscyśmy dziełem twoich rąk!” (Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, op. cit., s. 904);

„[...] Oto jak glina w ręku garncarza, tak wy jesteście w moim ręku, domu Izraela!” (Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, op. cit., s. 929).

15 MKTL, list nr 7 z 17 grudnia 1717 r.

178 wydarzenia. Niezależnie gdzie posłał człowieka, tam należało nie tylko iść, ale nawet biec, gdyż to było zgodne z wolą Stwórcy16.

Człowiek w opinii sługi Rakoczego był przy władcy Wszechświata tylko marnym robakiem, którego żadne zamierzenia nie mogły być doprowadzone do skutku bez boskiego wsparcia17. Jego decyzje należy w pełni zaakceptować i uznawać za cudowne, a nawet chwalebne. Nawet jeśli były niepomyślne dla grupy Franciszka II i Bóg uniemożliwiał im powrót do domu. Z drugiej jednak strony Kelemen Mikes tłumaczył, iż przymusowa emigracja do Turcji się im opłaciła. Jego zdaniem i tak Węgrzy musieliby opuścić Francję, gdyż książę regent chciał polepszenia relacji z Cesarzem Rzymskim. Wskazywał, iż mimo że Bóg poprzez pokój w Europie zniweczył ich plany na dotarcie do Siedmiogrodu, to jednocześnie zapewnił im opiekę sułtana. W Turcji otrzymali oni znacznie większe środki na życie niż nad Sekwaną. W związku z tym Sekler twierdził, iż nie należało się martwić i warto czekać aż Bóg wybierze moment, gdy będą oni mieli szansę znów zawalczyć o swoje18. Jak podkreślał wielokrotnie w listach, Najwyższy miał po prostu wiedzieć, co było najlepsze dla samych Węgrów, nawet jeśli oni tego nie rozumieli19. Pogląd ten nie zmienił się mimo upływu lat. Gdy w 1735 roku Turcy znów nie pozwolili Franciszkowi II Rakoczemu na wyjazd, Sekler napisał: „Bóg czyni wszystko dla naszego dobra i to też zmieni na naszą korzyść, że nie puszczą nas”20. Ostatecznie też Kelemen Mikes pogodził się z myślą, że umrze w Rodostó, jeśli tylko taka byłaby wola Najwyższego21. W ostatnim liście do hrabiny P. E., wiedząc już, że nie wróci do ojczyzny, zanotował:

Nie życzmy więc sobie nic więcej niż woli Pana Boga. Prośmy o życie zbawienne, o dobrą śmierć i zbawienie, a potem przestaniemy prosić, grzeszyć, tułać się i życzyć niemożliwego. Amen22.

16 MKTL, list nr 12 z 27 kwietnia 1718 r.; L. László, G.Orlovszky, É. Jeney, I. Józan, op. cit., s. 581.

17 MKTL, list nr 54 z 19 lipca 1724 r.

18 MKTL, list nr 14 z 6 czerwca 1718 r.

19 MKTL, list nr 15 z 12 lipca 1718 r., list nr 87 z 19 lutego 1728 r.

20 MKTL, list nr 109 z 16 stycznia 1735 r.

21 MKTL, list nr 158 z 20 sierpnia 1740 r.

22 MKTL, list nr 207 z 20 grudnia 1758 r.

179 Jednocześnie zaznaczał z naciskiem, że Pan Wszechrzeczy wszędzie jest tak samo dobry, niezależnie od tego, w jakim kraju, czy nawet na jakim kontynencie człowiek się znajduje23.

Tym, co jednak miało ratować nieszczęśników przez całkowitym defetyzmem, była nadzieja. Bóg nie mógł skazać Węgrów tylko na cierpienie.

Kelemen Mikes podkreślał, że choć mieszkali w złych warunkach, to wciąż wierzyli, iż będą mieszkać jeszcze w pięknych domach. To właśnie nadzieja była motywacją do przetrwania w obcym państwie24.

Do tej kwestii wracał jeszcze kilkukrotnie. W maju 1718 roku pisał:

„Dlatego jesteśmy chrześcijanami, aby mieć nadzieję”25. Pocieszał swoją Ciocię (a także siebie) stwierdzeniem, że trzeba mieć zaufanie do Boga. Nawet kiedy ludzie uważają, iż nie może dać im tego co pragną, jest to możliwe. Jednak tylko i wyłącznie od jego decyzji zależy ich los26. Często używał podnoszących na duchu porzekadeł typu: „Kto daje zimno, ten daje płaszcz”27 lub „Kto daje zęby, ten daje jeść”28.

Z czasem, Sekler pisał jednak coraz mniej o nadziei. Używał zaś innej metafory. Porównywał życie ludzkie do egzystencji więźnia, który został skazany na karę śmierci, ale nie wiedział, kiedy dokładnie wyrok zostanie wykonany. Los każdego człowieka miał być więc z góry przesądzony i kończył się tak samo. Tylko Bóg zaś wybierał moment śmierci29.

Innym razem zwracał jednak uwagę, że dobrze, iż człowiek nie zna swojej przyszłości, gdyż wtedy mógłby się załamać. Tymczasem może mieć nadzieję, że jego sprawy potoczą się tak, jak sobie on obmyślił. To jednak Bóg ostateczne rozporządza życiową drogą każdego z nas30. Co więcej autor Listów z Turcji podkreślał, że Wszechmocny nie będzie zmieniał swojego zdania, gdyż kilku ludzi tego by chciało31.

23 MKTL, list nr 30 z 16 sierpnia 1719 r.

24 MKTL, list nr 10 z 15 marca 1718 r., list nr 39 z 18 listopada 1720 r.

25 MKTL, list nr 13 z 9 maja 1718 r.

26 Ibidem.

27 MKTL, list nr 39 z 18 listopada 1720 r.

28 MKTL, list nr 122 z 2 grudnia 1736 r., list nr 153 z 18 września 1739 r.

29 MKTL, list nr 207 z 20 grudnia 1758 r.; Metafora najprawdopodobniej zaczerpnięta od Pascala.

Vide B. Pascal, op. cit., s.142.

30 MKTL, list nr 58 z 13 grudnia 1724 r.

31 MKTL, list nr 85 z 8 listopada 1727 r.

180 Stwórca w myśli Kelemena Mikesa nie skupiał się tylko na każdej jednostce z osobna, ale również na całej zbiorowości. To On arbitralne podejmował decyzję, które kraje miały się rozwijać, a które miały upadać. Dobrzy lub źli władcy byli zesłani przez Niego. Ludzie nie mogli się więc buntować. Okrutny, czy zły książę był więc narzędziem rękach Najwyższego32. Jeśli Ojciec w Niebie postanowił ukarać takim przywódcą jakiś naród, to zdaniem byłego kuruca, należało to nie tylko zaakceptować, ale nawet „wycałować kij, którym Bóg bije”33. Musieli zaakceptować wolę Boga w tym zakresie. Pogląd taki wygłaszany przez byłego powstańca, który walczył przeciwko prawowitemu królowi Węgier, jakim był Józef I wydawać się może pewną niekonsekwencją. Należy jednak zwrócić uwagę, iż zapewne Sekler, uważał go za uzurpatora, gdyż Habsburg nigdy nie został obwołany księciem Siedmiogrodu. W przekonaniach podkomorzego można było dopatrywać się wpływu francuskiej myśli politycznej. Jego zdaniem władza królewska miała boskie pochodzenie i nie wolno było się jej sprzeciwiać.

Najprawdopodobniej jego poglądy z młodości uległy też w czasie pobytu nad Sekwaną i Bosforem korekcie.

Sługa ostatniego władcy Siedmiogrodu poświęcił swoją uwagę zagadnieniu, które można nazwać chrześcijańską etyką w polityce. Żywił on przekonanie, iż władcy powinni w swoich działaniach kierować się Ewangelią. W tym kontekście krytykował zwłaszcza postępowania Karola VI. Zdaniem podkomorzego, grupka węgierskich emigrantów w Turcji nie stanowiła już dla Wiednia żadnego zagrożenia. Tymczasem byli oni wciąż prześladowani przez posła niemieckiego w Stambule, który cały czas spiskował przeciw nim. Kelemen Mikes pisał, iż przykazania Boga zostały dane wszystkim ludziom, także cesarzom. Jezus przecież nakazał przebaczać wrogom i za złe odpłacać dobrym. Mikes zastanawiał się, co Habsburg odpowie na Sądzie Ostatecznym. Jego zdaniem władca znad Dunaju zapewne będzie się bronił słowami:

32 Ibidem.

33 Ibidem.

181 Nasi ministrowie polecili mi, żebym wygonił tułających się Węgrów. Politica ratio nakazywała żebym doprowadził ich do takiego stanu, żeby w przyszłości nie mogli mi zaszkodzić34.

Jednak Sekler mocno ganił taką argumentację. Wychodził on z założenia, że Bóg nie będzie sądził według praw ludzkich ani państwowych, ale na podstawie Ewangelii. Według Stwórca odpowie tak Karolowi VI:

Nie trzeba było nad tym pracować, aby odebrać ten chleb od nich, co ja im przyznałem w obcym kraju, ponieważ już odebrałeś ich dziedzictwo; tylko z powodu politica ratio nie trzeba było popełniać zła na bliźnich z powodu niepewnej szkody dla Ciebie w przyszłości35.

Cesarz był więc skazany na potępienie. Zabrał Franciszkowi II jego dziedzictwo, a ponadto ścigał go wraz z wiernymi poddanymi, nie pozwalając im żyć w spokoju nawet na wygnaniu. Dla Kelemena Mikesa nie było argumentem to, iż Rakoczy mógł zagrozić panowaniu Karola VI na Węgrzech. Zdawał on sobie sprawę, że osoby skupione wokół ostatniego księcia Siedmiogrodu nie miały wystarczająco sił i środków, aby faktycznie stworzyć jakiekolwiek niebezpieczeństwo dla Wiednia. Sekler był przekonany, że sprawiedliwy Bóg słusznie ukaże ich prześladowców36.

Były Kuruc atakował cesarza za niedotrzymywanie słowa. Uważał, iż chrześcijanin zawsze powinien dotrzymywać obietnicy. Również wtedy, gdy złożył przysięgę niewiernym Turkom. Dlatego też nie szczędził słów krytyki, gdy Karol VI, który miał być mediatorem pomiędzy Rosją i Osmanami, mimo wciąż obowiązującego pokoju z tymi ostatnimi z 1718 roku, rozpoczął działania wojenne.

Niezwykle ciekawa była argumentacja samego Kelemena Mikesa. Pisał, że: „Bóg Turków jest również sprawiedliwym i wiecznym Bogiem”37. Rozumieć należy to w ten sposób, iż w opinii Seklera, obie wielkie religie: chrześcijaństwo i islam wierzyły w tego samego Stwórcę. Skoro więc między Wiedniem a Stambułem były

34 MKTL, list nr 32 z 10 października 1719 r.

35 Ibidem.

36 MKTL, list nr 32 z 10 października 1719 r., list nr 36 z 24 kwietnia 1720 r.

37 MKTL, list nr 125 z 20 lipca 1737 r.

182 zawarte porozumienia, to nie należało ich zrywać. Przytaczał przykład Turcji, która jego zdaniem raz zawartej umowy zawsze przestrzegała. Wierzył, że Bóg jest sprawiedliwy, zatem jeśli władcy znad Dunaju złamali pokój, to przegrają wojnę.

Tym też tłumaczył, dlaczego mimo ciężkich walk z carem i cesarzem Turcy nie utracili bojowego ducha. Jednocześnie jednak zaznaczał, że wspólne siły Rosji i Austrii, jeśli Najwyższy oczywiście na to pozwoli, mogą razem wygnać Turków z Europy38.

Gdy zaś okazało się, że Imperium Osmańskie wygrało na froncie zachodnim i odzyskało Belgrad i część Wołoszczyzny, Kelemen Mikes podkreślał, iż Karol VI słusznie został ukarany przez Boga za swoją niechrześcijańską politykę39.

W podobnym kontekście wspomniał on o klęsce Władysława Warneńczyka w bitwie pod Warną. Przytaczał on informację, że zawierając pokój pomiędzy Węgrami a Turkami, Jagiellon miał podarować sułtanowi Muradowi II (nazywanego przez Seklera Amuratesem), połowę hostii. Miała być to dodatkowa gwarancja pokojowych zamiarów króla. Jednak wkrótce zerwał on rozejm i zaatakował ziemię islamskiego sąsiada. Według wiedzy Kelemena Mikesa Turcy mieli przegrywać bitwę i wtedy sułtan ku niebu wyciągnął relikwię, którą otrzymał i prosił, aby Bóg ukarał tych, którzy zerwali pokój. Tak też miało się stać, gdyż janczarzy, mimo początkowej ucieczki zawrócili i pokonali wroga. Sam zaś Warneńczyk podczas odwrotu, miał utonąć w jakimś bagnie. Dla podkomorzego był to kolejny przykład wskazujący na to, że w polityce powinno się kierować zasadami pochodzącymi z Ewangelii. W przeciwnym razie Najwyższy Sędzia ukaże tych, którzy zachowali się nie po chrześcijańsku, na przykład składając fałszywe świadectwo wobec bliźnich40.

Jednak autor Listów z Turcji odnosi się negatywnie nie tylko do Habsburga.

Przedstawiał też dwulicowość innych władców, zwłaszcza księcia Orleańczyka.

Ten miał pozostawić Franciszka II bez pomocy. Związki rodzinne (wszak Rakoczy był spowinowacony z regentem) nic dla niego nie znaczyły. Ważniejsze było dla Paryża zbliżenie z Wiedniem niż wsparcie dla Węgrów41. Podkomorzy stawiał

38 Ibidem.

39 MKTL, list nr 156 z 22 maja 1740 r.

40 MKTL, list nr 203 z 30 czerwca 1757 r.

41 MKTL, list nr 32 z 10 października 1719 r., list nr 39 z 18 listopada 1720 r.

183 wtedy mocne pytanie: „A gdzie jest chrześcijaństwo, czy Ewangelię dano tylko dla plebsu?”42. Jednocześnie był on jednak realistą i zdawał sobie sprawę, że książęta raczej nie dostosują się do nakazów Jezusa43.

Wszyscy władcy musieli być posłuszni woli Boga. Kolejnym przykładem była dla Kelemena Mikesa Karolina Amelia Heska – żona Rakoczego, która całe życie spędziła w wielkiej nędzy i nieszczęściu, pozostawiona przez męża we Francji. Gdy Sekler dowiedział o jej śmierci dowodził, że cierpienie osób z elit sprawiało, iż biednym było łatwiej znosić swój los. Najwyższy więc był Sprawiedliwy, gdyż wszystkich, z całą swoją surowością, traktował równo.

Niezależnie od ich pozycji społecznej, majątku lub pochodzenia44.

Tematyka cierpienia w Listach z Turcji ma rolę szczególną. Trudności iboleści musieli przeżywać wszyscy Węgrzy: sam Franciszek II, jego żona, Kelemen Mikes, hrabia Bercsényi. Każdy na swój sposób i z innych powodów.

Zwłaszcza choroba wspomnianego magnata – niezwykle bogatego, cieszącego się ogromnym szacunkiem, upodabniała go do Hioba. W obliczu śmierci wszyscy stawali się sobie równi. Cierpienie zaś, zdaniem Seklera, miało swoje pozytywne cechy: pozwalało oczyszczać duszę, ułatwiając tym samym zbawienie45. Jednocześnie zaznaczał, iż pośród wszystkich zwierząt, jego zdaniem, najwięcej cierpią i pracują ludzie46.

Okresem szczególnie trudnym dla podkomorzego był okres po śmierci Franciszka II Rakoczego. Jak nigdy wcześniej czuł się on osamotniony i nieszczęśliwy. Jego sytuację utrudniały jeszcze wzajemne animozje i kłótnie,

Okresem szczególnie trudnym dla podkomorzego był okres po śmierci Franciszka II Rakoczego. Jak nigdy wcześniej czuł się on osamotniony i nieszczęśliwy. Jego sytuację utrudniały jeszcze wzajemne animozje i kłótnie,

Powiązane dokumenty