• Nie Znaleziono Wyników

Jesteś tym, kim myślisz, że jesteś!

zwrotu niezliczoną ilość razy w mych wykładach i pismach, zastanawiam się, ilu ludzi naprawdę zrozumiało, o co tu chodzi.

Po jednym z mych wykładów na ten temat podeszła do mnie kobieta. „Pan uważa, że ja jestem biedna, ponieważ tego właśnie chcę? Pan myśli, że jestem nieszczęśliwa, bo tego pragnę?”, zapytała mnie z wyrzutem.

Oczywiście nikt nie chce być biedny czy nieszczęśliwy, faktem jednak pozostaje, że jesteśmy tym, kim uważamy, że jesteśmy. Tak ważne jest, byś w pełni pojął znaczenie tego stwierdzenia, że zostanie mu poświęcony cały rozdział. Je-śli przeczytasz go ze zrozumieniem, ujrzysz w lustrze cał-kiem innego siebie.

„Jestem kompletnie niemuzykalny”, powie ci ktoś, kto nigdy nie zajmował się muzyką.

Jesteś tym, kim myślisz, że jesteś!

„Nie potrafię nic zrobić za pomocą narzędzi”, mówi człowiek, który nigdy nic w tej dziedzinie nie robił.

„Nie mam artystycznych talentów”, „Nie potrafię pi-sać” — jakże często to słyszymy!

Istnieją także ci, którzy próbują opisywać własne emo-cje: „Jestem łatwy w obejściu”, powie jeden, podczas gdy inny deklaruje: „Nikt nigdy nie zdoła mi nic narzucić”.

Jesteś tym, kim uważasz, że jesteś! Nasze ciała nie prze-jawiają talentu czy jego braku.

Jeśli ktoś nie jest muzykalny, to nie dlatego, że istnieje jakaś fizyczna cecha czyniąca człowieka muzykalnym lub wprost przeciwnie.

Jeśli ktoś nie umie się posługiwać narzędziami, to jego ciało nic nie ma z tym wspólnego. To, kim jesteśmy, od-zwierciedla mentalny obraz nas samych, który posiadamy.

Zanim ktoś zgłosi jakieś zastrzeżenia, pozwól mi wyja-śnić, że mówiąc o talentach i cechach charakteru, mam na myśli ludzi zdrowych. Oczywiście ktoś z tylko jedną nogą nie będzie mógł wygrać biegu — i nieważne, jaki rodzaj mentalnego obrazu samego siebie posiada. Ktoś o zde-formowanych dłoniach nie zostanie znakomitym pianistą.

Niewidomy nie zdobędzie sławy wielkiego malarza.

Jaki obraz siebie ma odnoszący sukcesy biznesmen? Czy widzi w sobie marnego biznesmena? Z całą pewnością nie!

Osiągnął wyżyny w swojej dziedzinie, ponieważ postrzegał siebie jako człowieka sukcesu.

Kiedy zamówiłem projekt mojego nowego domu, tłu-maczyłem architektowi, jakiego typu konstrukcję chcę otrzymać. On chwilę się zastanowił, po czym rzekł: „Sądzę,

że wiem, czego pan pragnie”. Czy ten architekt wierzył we własne możliwości? Czy też widział siebie jako marnego architekta? Pytanie jest w istocie durne, ponieważ odpo-wiedź jest oczywista.

Oto naprawdę znakomita wiadomość! Jeśli jest coś, co zawsze chciałeś robić, ale uważałeś, że nie potrafisz, musisz jedynie zdobyć głębokie przeświadczenie, że potrafisz to robić, i nie będziesz miał z robieniem tej rzeczy trudności.

Eksperymentowałem w moim domu, by przetestować prawdziwość tego twierdzenia.

Moja cudowna żona — dziewczyna, której dedykuję tę książkę — zawsze utrzymywała, że nie ma za grosz arty-stycznych talentów. Nigdy nawet nie próbowała rysować czy malować, ponieważ pewna była, że nie potrafi.

Rozpocząłem subtelną kampanię mającą na celu prze-konanie jej, że całkiem łatwo mogłaby zostać artystką.

W dziale odzieżowym chwaliłem ją za jej smak w doborze kolorów — jak znakomicie wszystkie części jej garderoby do siebie pasowały — po czym rzucałem dyskretną suge-stię, że byłaby niezłą artystką.

Kiedy robiliśmy fotografie, komplementowałem ją za to, jak zręcznie ustawia wszystkich pozujących, by uzyskać najlepszą równowagę obrazu. Wszystko to oczywiście bu-dowało w niej przekonanie, że posiada artystyczne zdolno-ści.

Moim prezentem dla niej na gwiazdkę był komplet przy-borów do malowania i rysowania. Były tam farby olejne, kolorowe pastele, ołówki o wszystkich możliwych twardo-ściach… Kryły się tam także kawałki płótna, szkicowniki,

sztalugi itd. Mogła więc sobie swobodnie wybrać medium, w którym by chciała się realizować.

Jej pierwszą próbą był obraz olejny o wymiarach około 35 × 50 cm, przedstawiający miotane wichrem drzewo cy-prysowe w Monterey w Kalifornii. Bez jakiejkolwiek nauki poradziła sobie z tym pierwszym swoim płótnem napraw-dę znakomicie.

W naszym domu jest teraz wiele dowodów artystycz-nych talentów, które moja żona rozwinęła w sobie, gdy zdała sobie sprawę, że artystyczne talenty posiada.

Szef dużej agencji reklamowej opowiada o tym, jak za-czął być identyfikowany z branżą reklamową. Dochodząc do dwudziestki, uważał, że chciałby być inżynierem. Przez całą szkołę średnią przygotowywał się do tej profesji. Posia-dał też gramofon i sporą liczbę płyt, które chciał sprzedać.

Wybrał nazwiska kilku swoich przyjaciół, którzy mogli być zainteresowani kupnem, i napisał do nich listy, oferując im tę kolekcję. Jeden z nich po otrzymaniu takiego listu kupił gramofon wraz z płytami i w odpowiedzi pochwalił sprze-dającego za jego piękny list, zachęcając autora do pójścia w stronę branży reklamowej, ponieważ posiada zdolność przedstawiania ofert w tak przekonujący sposób.

Tak samo jak kamyk wrzucony do wody powoduje fale docierające do najdalszych krańców zbiornika, ta myśl do-tycząca jego własnej przyszłej kariery, wrzucona w psychikę młodego człowieka, rosła i rosła, aż z czasem nie mógł o so-bie myśleć inaczej niż jako o kimś zajmującym się reklamą.

Innymi słowy — od razu, gdy zaczął zacząć o sobie myśleć jako o człowieku z branży reklamowej, zaczął nim być.

Na spotkaniu pewnego klubu jeden z jego członków został niespodziewanie wywołany, by wygłosić przemówie-nie — czy może raczej prelekcję, w której miał opowie-dzieć o ostatnio odbytej przez siebie podróży. Ten czło-wiek nigdy publicznie nie przemawiał i czuł się naprawdę nieswojo, musząc to teraz zrobić. Po zakończeniu tego klubowego spotkania jeden z obecnych powiedział mówcy, że powinien się zająć wygłaszaniem publicznych prelekcji, ponieważ jego wystąpienie było tak logiczne i składne. Pu-bliczne przemawianie było dosłownie ostatnią rzeczą, jaka przyszłaby temu człowiekowi do głowy jako ewentualne zajęcie… Do czasu, gdy usłyszał tę sugestię. Zaczął się po-strzegać jako ktoś, kto umie publicznie przemawiać, a teraz jest bez przerwy angażowany do wygłaszania przemówień i prelekcji.

Dlaczego jesteś taki, jaki jesteś?

Większość ludzi tak do głębi akceptuje się takimi, jacy są, że niemal wcale nie zastanawiają nad kwestią tego, jak się stali takimi, jacy są.

W ogromnej większości przypadków jesteśmy tacy, jacy jesteśmy, wskutek wpływów z dzieciństwa. Większość lę-ków, fobii, zahamowań i kompleksów, które niesiemy przez życie, powstała w naszej psychice, gdy byliśmy dziećmi.

Rozważmy na przykład nieśmiałość. Niemal nikt nie staje się nieśmiały jako dorosły. To pewne sugestie, otrzy-mane przez nas, gdy byliśmy bardzo młodzi, zostały potem wyolbrzymione i teraz je niesiemy przez życie.

Matka może chcieć zaprezentować małą Marysię swoim gościom. Prosi więc Marysię, żeby coś wyrecytowała albo zaśpiewała. Z jakiegoś powodu Marysia się opiera. Wtedy matka, nie zdając sobie sprawy z tego, co robi, stwierdza, że Marysia jest taka nieśmiała.

„Kiedy jest sama, trajkocze jak katarynka, ale w towa-rzystwie milknie i zamyka się w sobie”, tłumaczy matka.

Takie komentarze, wypowiadane w obecności dziecka, tworzą świadomość nieśmiałości. Kiedy Marysia dorośnie, będzie stale mówić o własnej nieśmiałości, marząc jednocze-śnie o tym, by móc się czuć swobodnie w towarzystwie innych, ale przyznając, że nie może, ponieważ jest zbyt nieśmiała. Ci z nas, którzy wiedzą cokolwiek o działaniu psychiki, zdają sobie sprawę z tego, że za każdym razem, gdy Marysia wyraża opinię (albo choćby myśli) o własnej nieśmiałości, pogłębia ją tylko. W wyniku tego ta pani idzie przez życie, tracąc wiele z jego rozkoszy właśnie z powodu swej nieśmiałości.

To poczucie niepewności, które tak wielu z nas nosi w sobie stale, nie rozwinęło się w życiu dorosłym. Znowu musimy winić za to rodziców, niewiedzących nic albo pra-wie nic o psychologii dziecka.

Mały Mareczek bawi się na podwórku i słyszy ostrzeże-nie: „Uważaj na spodnie — Bóg jeden wie, kiedy dostaniesz drugą parę!”. Jeśli Mareczek zostawi na talerzu okruszek, usłyszy zaraz, ilu to ludzi na świecie głoduje i marzyłoby o tym okruszku, potem zaś słyszy, że może nadejść czas, gdy on sam zamarzy, że ma ten okruszek dla siebie.

Mareczek idzie potem przez życie, nigdy nie czując się naprawdę bezpieczny. Obawia się zrobić cokolwiek, co by

wymagało inicjatywy, ponieważ — jak sądzi — mogłoby mu się nie udać.

Nie chodzi mi o to, że dzieci powinny być wychowywa-ne do rozrzutności i niedbalstwa, ale że mogą być wycho-wywane bez poczucia, że nędza czyha na nie za każdym ro-giem. Stwierdzono, że większość z tych, którym przez całe życie się nie powodzi, ma instynkt porażki, który został tym ludziom wpojony w psychikę, gdy byli jeszcze dziećmi.

Wielu z nas krępuje nabyte w dzieciństwie poczucie, że się w jakiś sposób nie nadajemy. „Odejdź stamtąd, zepsu-jesz! Zupełnie się nie znasz się na narzędziach”. Dziecko zawsze słyszy o tym, czego nie potrafi robić, rzadko jednak chwali się je za to, co umie. Taki chłopak wyrośnie potem i będzie powtarzał: „Nie radzę sobie z narzędziami”. Nie radzi sobie, ponieważ powiedziano mu bardzo wcześnie w jego życiu — w czasie, gdy był najbardziej podatny na wpływy — że się na narzędziach nie zna. I on w to uwie-rzył.

Można by dowolnie mnożyć przykłady ukazujące, dla-czego jesteśmy właśnie tacy, jacy jesteśmy. W większości przypadków utrwaliły się w naszych umysłach schema-ty myślowe, że jesteśmy „tacy właśnie” albo „całkiem nie tacy” — i stąd czerpiemy nasze przekonanie.

Jesteś tym, kim myślisz, że jesteś. Jeśli twoi rodzice mieli dość rozumu, by wpoić ci przekonanie, że masz w sobie wszystko, czego potrzeba, by zostać odnoszącym sukcesem biznesmenem, będziesz nadal widział siebie jako kogoś ta-kiego, w późniejszych zaś latach będziesz ten zachowany obraz odtwarzał w swym biznesowym życiu.

Czy wyjaśniłem to wszystko dość jasno? Czy rozumiesz już teraz, co oznacza stwierdzenie: „JESTEŚ TYM, KIM MYŚLISZ, ŻE JESTEŚ”? Czy już wiesz, że nieważne, kim byłeś dotychczas — teraz możesz być kim zechcesz?

Twoja ważna przemiana

Ile czasu zajmie ci przemienienie się z tego, kim jesteś, w tego, kim pragniesz być? To jest sensowne pytanie i od-powiedź będzie interesująca — a nawet inspirująca.

Twoja transformacja nie będzie natychmiastowa. Po tym, jak uzyskasz świadomość, że możesz robić rzeczy, które zawsze pragnąłeś robić, zaczniesz zdobywać techni-kę, co nie zajmie ci wiele czasu.

Jeśli na przykład zawsze marzyłeś, by zostać pisarzem, ale uważałeś, że nie jesteś do tego „stworzony”, możesz spróbo-wać coś napisać, ale wynik tego wysiłku nie będzie najprawdo-podobniej bardzo dobry. Każde napisane przez ciebie zdanie będzie wyrażało twój brak wiary w siebie. Jednak jeśli stworzysz sobie świadomość, że jesteś dobrym pisarzem, zauważysz po-prawę w tym, co piszesz, dosłownie ze strony na stronę. Nowe pomysły zaczną do ciebie same przychodzić, zaczniesz świa-domie stosować odpowiednie środki ekspresji, będzie ci też coraz łatwiej znajdować odpowiednie słowa, które w intere-sujący sposób wyrażą twe myśli. Słownik, encyklopedia i inna literatura referencyjna staną się twymi przyjaciółmi.

W sensownie krótkim czasie zaczną do ciebie przycho-dzić zamówienia od wydawców pragnących opublikować twoje prace.

Załóżmy, że zawsze zazdrościłeś tym, którzy mają własny biznes. Nigdy nie próbowałeś zająć się biznesem, bo się bałeś. Bałeś się, że brakuje ci zdolności do pro-wadzenia biznesu i dlatego on upadnie. Załóżmy jednak, że dokonałeś reedukacji swego Twórczego Umysłu w ten sposób, że teraz widzisz siebie jako kogoś, kto mógłby stworzyć odnoszący sukcesy biznes. Co teraz nastąpi?

Kiedy już zdecydujesz, jaki rodzaj biznesu dałby ci ra-dość, podejmiesz odpowiednie kroki, by taki biznes stwo-rzyć. Zaś sukces, który osiągniesz, zależy wyłącznie od wyrazistości mentalnego obrazu biznesmena, który masz na swój temat. Im silniejszy ten obraz, tym większy od-niesiesz sukces.

Oto stwierdzenie, którego znaczenia nie da się po pro-stu przecenić! Bądź pewien, że nie jest tak, że po propro-stu chciałbyś tych wszystkich zmian. Jak możesz przeczytać w tylu moich książkach — „chciałbym” jest negatywne!

Kiedy „chciałbyś” czegoś, oznacza to, że się tego nie spo-dziewasz — inaczej nie miałbyś powodu, by wypowiadać czy myśleć, że tego „chciałbyś”.

Stan, o który nam w tym rozdziale chodzi, to taki, w któ-rym wiesz, iż jesteś dobktó-rym biznesmenem, jesteś dobktó-rym pisarzem, jesteś wspaniałym muzykiem — czy kimkolwiek być pragniesz.

W dalszych rozdziałach otrzymasz dokładnie instrukcje, które pozwolą ci łatwo — i szybko — zmienić się z tego, kim jesteś, w tego, kim chciałbyś być… kiedy będziesz spać! Dowiesz się, jak wykorzystać swój Twórczy Umysł i jego zdolność rozumowania w celu stworzenia nowego

i większego ciebie… Podczas gdy twoja świadomość nie ma nic do gadania, ponieważ śpi.

Ostrzeżenie pod adresem rodziców Ci spośród was, którzy mają nieletnie dzieci — bądźcie, proszę, uważni z tym, co im mówicie. Świadomie czy nie, kształtujecie ich życie i ich przyszłość, która będzie odpo-wiadać temu, co im mówiliście, gdy były małe.

„Spędzisz życie w więzieniu albo skończysz na krześle elektrycznym”, mówiła pewna matka do swego syna, gdy ten zrobił coś nie tak. Czy to dziwne, że ten chłopiec zo-stanie potem przestępcą? Dano mu już przecież reputację, którą należało potwierdzić, jest więc spora szansa, że tak właśnie uczyni.

Kiedy dzieci są naprawdę małe, przyjmują każde słowo ojca i matki jako fakt. Jeśli rodzice mówią dziecku: „Jesteś zły!” — dziecko w to wierzy i oczywiście udowadnia, że to stwierdzenie było prawdziwe.

Nigdy nie określaj dziecka w jakikolwiek inny sposób niż taki, który określa to, czego dla niego pragniesz. Nazy-wanie go złym, głupim, leniwym, nieśmiałym — lub opisy-wanie czegokolwiek innego, czego chciałbyś uniknąć — to po prostu zasiewanie w jego Twórczym Umyśle tych rze-czy, które potem będą rosnąć i dojrzewać.

„Nie mogę nazywać dziecka dobrym, kiedy było niedo-bre”, z oburzeniem wykrzyknie jakaś gniewna matka. Zgo-da, to nie jest konieczne, ale istnieją inne sposoby ukarania dziecka niż nazywanie go złym.

„Grzeczni chłopcy tak nie robią”, powie jakiś rodzic.

W ten sposób porównuje dziecko z grzecznymi, nie zaś z niegrzecznymi.

„Mając taki bystry rozum, możesz łatwo rozwinąć się, zostać szanowanym liderem i nie musieć harować całe ży-cie”, mówiła pewna inteligentna matka synowi, który miał skłonność do obijania się na studiach.

Kiedy, powiedzmy, kobieta cały dzień ciężko pracuje, do rozpaczy doprowadza ją złe zachowanie jej dzieci i napraw-dę sporej samokontroli wymaga powstrzymanie się przed wybuchem. Zdaj sobie jednak, proszę, sprawę z faktu, że wysiłek związany z utrzymaniem dzieci na właściwej drodze to nic w porównaniu ze strapieniami, które będziesz miała, jeśli twoje dzieci zostaną lumpami czy przestępcami.

Mieć dzieci to największe z możliwych błogosławieństw, a także nasza największa odpowiedzialność. Kiedy dziecko się pojawia, jest w twych rękach jak bryłka gliny, którą mo-żesz ukształtować tak, jak tylko zechcesz. To, czym dziecko stanie się za dwadzieścia lat, zależy całkowicie od tego, co w jego umysł włożysz, gdy jest małe.

Niektórzy rodzice winią za złe nawyki swoich dzieci swych sąsiadów. Przeważnie wina leży zupełnie gdzie in-dziej.

Pewni moi znajomi przeprowadzili się do niezbyt miłej dzielnicy. Mieli oni dwunastoletniego syna, chłopca odróż-niającego dobro od zła i zachowującego się przyzwoicie, ponieważ chciał się przyzwoicie zachowywać. Jaki wpływ mieli sąsiedzi na tego chłopca? Należałoby raczej zapytać, jaki wpływ miał ten chłopiec na swych sąsiadów.

Zorga-nizował lokalny klub i zainteresował miejscowych chłopa-ków różnymi konstruktywnymi sprawami.

Pamiętaj — łatwiej mieć dobry wpływ niż zły! Istnieje wiele powodów, by być porządnym, nie ma natomiast żad-nego, by być świnią.

Wiedza o tym, co mówić swym dzieciom, to tylko część rodzicielskich obowiązków. Muszą oni także uważać na to, co mówią w obecności dzieci.

Pewien ojciec skarżył się, że jego dzieci go nie szanują.

Okazało się, że jego żona, kiedy tylko się na niego zezło-ściła, wyzywała go od „bezwartościowych”, „leni”, „obi-boków” itd. Czy nie było więc naturalne, że dzieci straciły szacunek? I oczywiście jeśli ten mąż także zacząłby wyzy-wać żonę, miałoby to ten sam wpływ na dzieci.

Wulgarny język, nadużywanie alkoholu, kłótnie i bijaty-ki — wszystko to nie powinno być dla dzieci widoczne, po-nieważ z pewnością zacznie się odbijać na ich zachowaniu.

Sprawienie, że twoje małżeństwo będzie sukcesem, to wykazanie talentów przywódczych w prowadzeniu jednej z najwspanialszych instytucji na ziemi.

Wszystkie te uwagi na temat dzieci zawarte w tym roz-dziale mogą się wydawać odejściem od tematu „Jesteś tym, kim myślisz, że jesteś”, jednak tak nie jest.

Jak już wcześniej wyjaśniłem, większość lęków, fobii, kompleksów i zahamowań, które niesiemy ze sobą przez życie, została zasiana w naszych umysłach, gdy byliśmy dziećmi.

Jeśli rodzice uczynią zgodny wysiłek, by odgrodzić dzieci od negatywnych wpływów, nowi dorośli będą

zdro-wi, bogaci i mądrzy, ponieważ będą sami postrzegać siebie jako takich.

Czy mogę coś zasugerować? Ten rozdział jest tak waż-ny dla rodziców, jak i dla wszystkich, którzy spodziewają się zostać rodzicami, że uczyniłbyś ogromną przysługę tym, którzy mogliby z niego skorzystać, pożyczając im tę książkę albo inny jej egzemplarz. W wyniku tej twojej przemyślanej hojności o wiele więcej ludzi cieszyłoby się szczęśliwszym i bardziej udanym życiem.

Jesteś tym, kim myślisz, że jesteś. Teraz, kiedy już rozu-miesz znaczenie tego stwierdzenia, co myślisz o samym so-bie? Widzisz w sobie wielkiego przywódcę? Odnoszącego sukcesy biznesmena? Zdolnego i skutecznego pracownika?

Dobrego współmałżonka i rodzica?

Czy widzisz siebie jako autora? Malarza? Popularnego wykładowcę? Pamiętaj — nie ma znaczenia, co myślałeś o sobie, zanim zacząłeś czytać ten rozdział. Możesz zmie-nić całe swe życie — po prostu, w dosłownym sensie,

„zmieniając swój umysł”.

Do łóżka idź zawsze z wyraźną myślą o tym, jaki bę-dziesz w przyszłości. Nie masz „chcieć”, żeby się coś zmie-niło, lecz ujrzeć siebie jako już zmienionego.

Co byś powiedział na sugestię, byś przeczytał ten roz-dział jeszcze raz, zanim zaczniesz czytać następny? Wyryj w swym umyśle prawdę, że jesteś tym, kim myślisz, że je-steś — i od tego momentu już zawsze będziesz miał o so-bie dobrą opinię.

Nikodem Marszałek

Jest to książka, która najdłużej ze wszystkich zajmowała pierwsze miej-sce na liście bestsellerów Złotych Myśli. Nie ma też chyba drugiej ta-kiej w naszym wydawnictwie, która zbierałaby tak entuzjastyczne opinie czytelników, napawała ich takim optymizmem i energią do życia, a przede wszystkim… pomagała im rozwinąć skrzydła!

Poznaj sekrety zwykłych ludzi, którzy osiągają niezwykłe rezultaty i uwolnij śpiącego w Tobie olbrzyma.

Często sukces jest odpychany przez złe słowa, czyny i obrazy z młodo-ści. Niestety, można podziękować za to w dużej mierze swoim dawnym kolegom, rodzicom, przyjaciołom, telewizji, gazetom. Pamiętaj, że Twój sukces będzie największą zemstą dla ich słów „nie dasz rady, nie uda Ci się, daj sobie spokój, Ty chcesz to zrobić, osiągnąć?”.

Powiem Ci coś: to wszystko się nie liczy, jeśli przeczytasz i zastosujesz od zaraz prawa i techniki, które pomagają ludziom na całym świecie

Powiem Ci coś: to wszystko się nie liczy, jeśli przeczytasz i zastosujesz od zaraz prawa i techniki, które pomagają ludziom na całym świecie

Powiązane dokumenty