• Nie Znaleziono Wyników

Karen zostaje w te działania wciągnięta przypadkowo.

Spotyka członków grupy w restauracji, gdzie samotnie zja-da posiłek, rozkoszując się pobytem w tym miejscu — mimo impertynencji kelnera, który wyraźnie daje odczuć nieza-możnej kobiecie, że to nie miejsce dla niej. Stoffer, zaczepiając po kolei wszystkich obecnych w restauracji, chwyta w końcu za rękę Karen — chwyta i już nie puszcza. Przejęta wsia-da wraz z całą grupą do taksówki. Dopiero w trakcie jazdy orientuje się, że z niej zakpiono, że stała się ofiarą prowoka-cji. Jest już jednak za późno na ucieczkę — zostaje wciągnię-ta w orbitę Stoffera i swciągnię-taje się nieformalnym członkiem jego komuny, zaczyna „spastykować”. „Spastykowanie” to gesty

162

i zachowania sprawiające wrażenie niekontrolowanych, od-ruchowych, a w istocie podpatrzonych u autentycznie cho-rych i naśladowanych przez członków grupy. „Spastykowa-nie” to, ujmując rzecz najszerzej, brak samokontroli.

„Spastykując” mieli nadzieję dotrzeć do najgłębiej ukrytych korzeni swojej emocjonalności, do irracjonal-nych podstaw osobowości. Robiąc to publicznie, de-monstrowali pogardę dla „zakłamania świata”10. Karen towarzyszy w wyprawach grupy wyłącznie jako świadek. Nie chce i nie potrafi uczestniczyć w czymś, cze-go nie rozumie. Argumentuje, że przecież na świecie żyją ludzie autentycznie upośledzeni, którzy na pewno chcieliby być zdrowi i normalni. W związku z tym „spastykowanie”

jest jedynie fanaberią, zabawą dla ludzi, którzy mają wybór

— wybór, którego autentycznie upośledzeni są pozbawieni.

Karen nieśmiało, z oddali żyje życiem komuny, ale niczego się o niej nie dowiadujemy. W dwóch długich, emocjonal-nie nabrzmiałych scenach widzimy jej łzy. Bohaterka często przesiaduje we wnęce okiennej, wyglądając przez okno. Tak zastaje ją Suzanne, która po trosze matkuje członkom grupy.

Rozmowa obu kobiet jest naładowana nieprawdopodobnym wręcz ładunkiem emocji. Karen bowiem przeżywa żałobę po stracie dziecka, czego jednak nikt z członków grupy się nie domyśla.

Suzanne jest również świadkiem pierwszego „spasty-kowania” Karen — od tego momentu, jako pełnoprawna członkini grupy, może wyruszać na wyprawy i rozkoszo-wać się opieką „zdrowych”. W niezwykle subtelnej, niemal onirycznej scenie w basenie, gdzie Karen, podtrzymywana przez Jeppe i Susanne „uczy się” pływać i gdzie po jej twa-rzy zaczynają płynąć prawdziwe łzy, Jeppe i Susanne ptwa-rzy- przy-tulają swoje twarze do jej twarzy i to ludzkie ciepło otacza

10 M. Werner: Poza utopią. W: Szukając von Triera…, s. 86.

163 Karen, łagodnie ją kołysząc. Zanurzona w wodzie bohaterka symbolicznie zrywa ze starym życiem, opuszcza je, by naro-dzić się na nowo — woda symbolizuje tu także zapomnienie i porzucenie.

Wydaje się, że dla Karen „spastykowanie” okazało się zbawienną terapią, że pozwoliło jej dotrzeć do emocji, które głęboko w sobie tłumiła. Dopiero czułość, opieka, a przede wszystkim dotyk, jaki w komunie Stoffera odgrywał waż-ną rolę, sprawiły, że Karen zapłakała, i, tym samym, mogła rozpocząć swoją żałobę. Czyżby więc „spastykowanie” i gra w upośledzenie miały być antidotum na nieczułość, na emo-cjonalny chłód? Pretekstem do zaznania ludzkiego ciepła i fizycznego, bezinteresownego kontaktu? A może to tylko kolejna mieszczańska rozrywka, swego rodzaju „sport ekstre-malny”, służący higienie psychicznej, zabieg, którego dokonu-je się raz na jakiś czas, po czym wraca do uprzedniego życia?

Wszyscy uczestnicy eksperymentu, z wyjątkiem Stoffe-ra i Karen, tStoffe-raktowali go jako odskocznię od codzienności, ostatni zryw, by udowodnić sobie, że JA nie jestem miesz-czański, konwencjonalny, że jeszcze potrafię kontestować.

Nie chcą jednak, jak określił to jeden z bohaterów, „spuścić swojego życia z wodą w kiblu”.

Wyzwanie, które rzuca Stoffer, podejmuje tylko Karen.

Wraca do swego dusznego mieszkania, do swej oschłej ro-dziny, w której nie może zaznać miłości, i na oczach najbliż-szych zaczyna „spastykować”. Towarzyszy jej Susanne, która dopiero w trakcie owej upiornej wizyty pojmuje, jaka trage-dia dotknęła Karen i w jakim potwornym domu, wśród ob-cych i okrutnych ludzi przyszło jej żyć. Tę tajemnicę także dopiero teraz poznaje widz.

Dla bohaterki pobyt w komunie Stoffera był autentyczną terapią — terapią, która leczyła brak uczuć, kompletny za-nik emocji, jaki panował w jej domu. Dla cichej, łagodnej Karen „spastykowanie” było jedynym sposobem na wyraże-nie swojego sprzeciwu i bólu, na zakomunikowawyraże-nie, że jest, że żyje i czuje.

164

W historii Karen, tej jednej, która naprawdę pojęła sens gry w idiotę, idea „bycia autentycznym” zyskuje na nowo swój sens i wartość. Gra w idiotę pozwoli Karen uwolnić się od roli, którą wyznaczono jej w rodzinie11. Bohaterka zostaje uderzona przez męża, który nie może znieść jej „spastykowania”. Cios pada przy zupełnej obojęt-ności pozostałych członków rodziny, przy braku jakiejkol-wiek reakcji z ich strony. Możemy się jedynie domyślać, że padał już wcześniej wiele razy, że Karen doświadczała i prze-mocy fizycznej, i psychicznej, co zagłuszyło jej własne emo-cje i uczucia. Nauczona, że nie wolno ich okazywać, odeszła z domu przed pogrzebem swojego synka, co zostało ode-brane przez jej rodzinę jako dowód braku cierpienia. Zmar-łe dziecko było jedyną osobą, na którą Karen mogła przelać ogrom swoich uczuć, całe swoje ciepło i zainteresowanie — emocje, które w jej rodzinie były głęboko ukryte, zakazane.

Zastąpiły je zrytualizowane gesty i zachowania, a wszelkie odstępstwo od reguł było karane odrzuceniem. W świecie, w którym normą jest nieokazywanie uczuć, emocjonalna oschłość i wszechobecny rytuał, ujawnianie uczuć, a nawet samo odczuwanie, jest niewybaczalnym grzechem i, co para-doksalne, jednocześnie źródłem oskarżeń o brak uczuć.

Dopiero „spastykowanie” pozwoliło jej odtajać, uwolnić swoje emocje i je przeżyć.