RZEZĄCZKA
KOMU NIE WOLNO S1F, ŻENIĆ
Dużo jest takich ludzi, którzy nie żenią się i nie wychodzą za mąż, dlatego, że muszą się troszczyć 0 swoich starych rodziców albo o rodzeństwo, potrzebujące ich pomocy, albo wreszcie dlatego, że mają do wykonania bardzo ciężkie zadanie. Ludzie tacy żyją zazwyczaj we wzorowej czystości 1 mogliby nam pod niejednym względem służyć jako przykład godny naśladowania. Jakkolwiek każdy człowiek po osiągnięciu pewnego wieku ma prawo do wstępowania w stan małżeński, to jednak każdemu przysługuj*» prawo do zrezygnowania z małżeństwa, jeśli ma po temu jakieś powody natury fizycznej czy idealnej. Naprzykład podczas prześladowań chrześcijan w pierwszych wiekach chrześcijaństwa apostoł Paweł zalecał tym, którzy oddawali się pracy krzewienia chrześcijaństwa, aby się nie żenili, a to w tym celu, iżby posiadali większą swobodę przenoszenia się z miejsca na miejsce. Ale tenże sam apostoł zaznaczał z całym naciskiem, że wszyscy bez wyjątku mają prawo zawierania małżeństwa. Ani żadne władze pań
stwowe ani kościelne nie mają prawa nakazywać komuś bezżeństwo, ale każdy może zdecydować się z własnej woli na bezżeństwo, jeśli uważa, że
•: stani,e bezżćnnym będzie mógł wykonać więcej dla społeczności ludzkiej. Pozatem istnieją jeszcze pe\vne okoliczności, które powinny powstrzymy
wać ludzi od zawierania małżeństwa.
Przedewszystkiem nie ma prawa do zawierania małżeństwa ktoś nie posiadający środków na utrzymanie żony i dzieci. Młodzi ludzie, którzy me pokończyli studjów i nie posiadają stałego za
jęcia z odpowiedniemi dochodami, nie powinni nawet myśleć o tern, aby los swój wiązali z losem Komety, której mogą co najwyżej dać poznać nędzę ludzi ubogich. Gdy mężczyzna posiada jakie takie dochody czy to jako przedsiębiorca, czy też urzę- mk, to obie najbardziej zainteresowane strony powinny zastanowić się gruntownie nad tern, czy takie dochody wystarczą im na to, aby można y.o pędzie życie we względnym spokoju i pokoju.
Powiem braki i bieda niejednokrotnie rozdwajają najbardziej kochające się pary. Rozumie się, że dostateczność dochodów jest pojęciem bardzo względnem. Co dla jednego jest mało, to dla innego może być całkiem dostatecznem, a nawet przedstawiać pewien nadmiar. Dlatego trudno jest ustanowić tu jakąś regułę, która mogłaby obowią- zywac ludzi na wszelkich możliwych szczeblach drabiny społecznej, oraz w sytuacjach, wytworzo- nych przez wychowanie, nawyknienie i t. p.
Nieraz była już mowa o tern, że ludzie, skłonni do chorób piersiowych, nie powinni się żenić. Ich niepewne zdrowie, wątpliwości, czy będą posiadali
173
dosyć sił, aby zapracować na chleb dla siebie i swoich, powinny odstraszać od brania na siebie ciężaru, jaki na każdego ojca rodziny nakłada mał
żeństwo. Jeszcze ważniejszem jest to, że ta straszna choroba, jaką są suchoty, dziedziczy się.
Chorzy rodzice muszą więc liczyć się z tern, że ich potomstwo będzie obarczone ich chorobą i że będą musieli patrzeć na cierpienie istot, którym dali życie. To są powody dostateczne do powstrzyma
nia każdego od małżeństwa, jeśli jest dziedzicznie usposobiony do suchot. Niestety, ponieważ popęd płciowy i pobudliwość nerwowa u osób suchotni- czych są daleko żywsze, niż u osób normalnych, przeto względy te najczęściej zostają pominięte.
Wielka pobudliwość i potężny popęd płciowy każą milczeć rozumowi, który napomina i wzywa do rozwagi.
Nie ulega wątpliwości, że ludzie postępowaliby naogół mniej lekkomyślnie, gdyby mieli przed oczyma wszystkie skutki lekkomyślnego postępo
wania. Małżeństwa, zawierane między ludźmi skłonnymi do suchot, tworzą prawie zawsze pod
stawę do posępnych tragedji. Mężczyzna, słabo
wity przed ożenkiem, staje się jeszcze słabszym skutkiem częstego u suchotników nadużywania stosunków płciowych i niebawem spostrzega, że jego siły maleją zastraszająco. Przychodzą na świat dzieci słabowite, skłonne do różnych chorób i rzeczywiście chorujące tak często, że lekarz jest w domu stałym gościem. Wytwarza się atmosfera
niepokoju, bezustannych trosk i niewczesnych żalów, i w tej ponurej atmosferze chory małżonek rozchorowuje się poważnie i umiera. Pozostaje biedna kobieta z kilkorgiem słabowitych dzieci, bardzo często sama zarażona straszną chorobą męża i ten dalszy ciąg tragedji jest każdemu aż nadto dobrze znany. Matka wysila się, aby dzieci swoje zaopatrzyć w chleb powszedni, niszczy resztę zdrowia, starzeje się przedwcześnie i spo
glądając wstecz, widzi dopiero w całej pełni, jak przez własną nierozwagę zniweczyła szczęście całego swego życia. Dzieci wychowują się ostate
cznie przy bezustannem zapadaniu na różne cier
pienia, ale zazwyczaj nie są to dzieci, po których możnaby się czegoś spodziewać. Gdy matka, wy
czerpana troskami całego życia, spogląda z pewną otuchą na dorastające dzieci, mając nadzieję, że te dzieci dopomogą jej zapomnieć o strasznych przeży
ciach i bolesnych doświadczeniach żywota, okazuje się, że właśnie tym dzieciom przydałaby się stała i trwała pomoc, że nie posiadają one dość sił, aby myśleć o sobie. Niejednokrotnie dzieje się i tak, że matka, napracowawszy się ciężko nad wychowa
niem i wykształceniem dzieci, musi patrzeć, jak stopniowo rozwija się w nich straszliwa choroba, dziedzictwo ojca, i wreszcie układa jedno po drugiem do grobu, aby pozostać na świecie samą, pozostawioną na pastwę najboleśniejszych wspomnień.
Tak samo mniej więcej układają się rzeczy,
żdzie zdrowy mężczyzna żeni się z panienką, pochodzącą z rodziny suchotnicze]. Taka kobieta nie wytrzymuje zazwyczaj ciężarów małżeństwa i po dwóch albo trzech rozwiązaniach zaczyna chorzeć, aby wreszcie umrzeć i pozostawić męża z kilkorgiem dzieci. Po szeregu lat, w ciągu któ
rych taki mężczyzna musiał myśleć prawie wy
łącznie o pielęgowaniu chorej żony, pozostaje bezradny wdowiec z sierotami, których los nigdy nie jest do pozazdroszczenia, bo żadna opieka nie zastąpi opieki macierzyńskiej. O tern, że dzieci mogły odziedziczyć skłonność do suchot po matce, nie trzeba wspominać. Bardzo wielką odpowie
dzialność bierze na siebie człowiek, który lekko
myślnie poślubia chorowitą pannę z rodziny suchotniczej. To też żaden mężczyzna nie po
winien żenić się z dziewczyną skłonną do suchot.
Stosunki płciowe wymagają od organizmu tak wielkich wysiłków, że tylko ludzie krzepcy i zdro
wi sprostać im mogą, podczas gdy ludzie chorowici skutkiem tych wysiłków popadają w wielkie wy
czerpanie i nabawiają się ciężkich chorób.
Jednym z najzwyklejszych i najfatalniejszych objawów choroby piersiowej jest ten, że chorzy nie wierzą w istnienie swej choroby. Od lekarza nie można oczekiwać, że takiemu choremu powie całą prawdę, boć ostatecznie zadaniem lekarza nie jest zniechęcanie ludzi do życia, a wiedza lekarska nie jest zresztą tak daleko, aby mogła z pewnością niezawodzącą rokować o przyszłym stanie zdrowia
danego człowieka. Dlatego każdy kandydat stanu małżeńskiego musi sam otwierać oczy szeroko i rozglądać się dokoła samego siebie i swej wy
branej. Rodzice, dziadkowie i krewni powinni interesować go w równej mierze co do jego osoby własnej jak i co do osoby dziewczęcia, które chciałby poślubić. Jeśli spostrzeże, że w rodzinie jego ktoś umarł na suchoty, to może być prze- konany, że i w jego organizmie tkwią zadatki tej choroby. To samo można powiedzieć o jego wy
branej. Oczywiście, nic piszę tego, aby ludzi nie
pokoić, ale aby zwrócić im uwagę na możliwe wielkie niepokoje i troski, których mogą uniknąć.
Jeśli ktoś ma w rodzinie przypadki suchot, to nie znaczy to bynajmniej, aby miał koniecznie paść ofiarą tej choroby, jeśli uniknie wszystkiego, co mogłoby osłabić jego organizm i przyczynić się do rozwinięcia tej fatalnej choroby. I<t0 wie o tern, ze w rodzinie miał suchotników, powinien pro
wadzić odpowiedni tryb życia, nie przepracowy
wać się, używać umiarkowanego ruchu na czystem swiezem powietrzu, powinien dalej dbać o to, aby podnieść siły cielesne przez odpowiednie ćwicze
nia, głębokie oddychanie i t. p. Przy takim trybie życia organizm może opanować chorobę całkowicie.
Co powiedzieliśmy o suchotach, da się bez za- strzeżeń powiedzieć także o chorobach umysło
wych. Każdy młody kandydat stanu małżeńskiego winien poddać całą swoją rodzinę starannemu
prze-2 177
giądowi, aby mógł stwierdzić, czy nie potrzebuje się obawiać niespodzianek pod tym względem.
Gdyby mai stwierdzić jakiś przypadek choroby umysłowej w bliższej swej rodzinie, to oczywiście musiałby naradzić się poważnie ze swojem sumie
niem, czy wolno mu wstępować w stan małżeński, narażać siebie na wybuch ciężkiej choroby, a rodzinę swoją na wszystkie te niedole, jakie towarzyszą rodzinom pozbawionym opiekunów.
Pod tym względem żadna ostrożność nie może być uważana za nadmierną.
To samo trzeba powiedzieć o ludziach, którzy byli zarażeni syfilisem. Wykazaliśmy już wyżej, że o wyleczeniu zupełnem nie może tu być mowy, a żaden syfilityk nigdy nie posiada zupełnej pewności, że w pewnej chwili, nawet po wielu latach, choroba nie odezwie się na nowo. Jakie
kolwiek tłumaczenia natury moralnej, że na przy
kład dany osobnik nabawił się choroby tylko przy
padkowo, że nie jest człowiekiem zepsutym, albo że inni bywali bardziej chorzy, a jednak pożenili się i są zdrowi, są bez znaczenia wobec fatalnego faktu, że człowiek taki przez ożenek naraża nie- tylko własną żonę, ale przyszłe pokolenia na cier
pienia, które życie zamieniają na istne piekło. Kogo przekonały wywody nasze o zarazie syfilitycznej, ten chyba nie będzie miał wątpliwości co do tego, że syfilitykowi niewolno myśleć o tern, aby jad własnej choroby przekazywać miał własnemu potomstwu. Tam, gdzie nie wchodzą w rachubę
pobudki idealne, powinny wystarczyć pobudki egoistyczne. Syfilityk powinien dla własnego spo
koju nie żenić się. Bo jeśli się ożeni, jeśli będzie miał dzieci, a po latach odezwą się u niego objawy choroby, szczególniej zaś, jeśli dostrzeże je na własnych dzieciach, jakże okropnem będzie jego życie, gdy spoglądając dokoła siebie, widzieć będzie, że istoty najbliższe i najdroższe nabawił cierpienia, skazując je na męki i udręki nie
zawinione.
Nie zawaham się powiedzieć, że i mężczyzna, który chorował na rzeżączkę, także nie ma prawa do zawierania związków małżeńskich, dopóki badanie mikroskopowe nie wykaże, że z organizmu jego zniknął najdrobniejszy ślad gonokoków.
Rzeżączka nie jest chorobą tak straszliwą w skutkach, jak syfilis, ale i ona może być źródłem nieopisanych udręk, a przeto i z nią człowiek uczciwy liczyć się winien, jeśli sumienie jego powiada mu, że nie ma prawa unieszczęśliwiać innych.
12* 179