• Nie Znaleziono Wyników

64 Krassa nadziei nie traci;

Woła na siostry i braci, Którzy się z nią połączyli, Ażeby dzień jeden byli Równie jak ona szczęśliwi.

Na głos i przykład młodej dziewczyny Pobiegli wszyscy — ołtarz z darniny

Wzniósł się wysoki, dumny, Wsparły go kwiatów kolumny,

A na jego szczycie Złożono obficie

Przyszłych owoców zawiązki. Młodych drzew pierwsze gałązki, Młodych roślin pierwsze kwiaty, Młodych matek ślubne szaty.—

Potem wszystkie dziewice i wszyscy młodzieńce Razem się wzięli za ręce;

Krassa na stos ofiarnych darów Podrzuciła świętych żarów, I ponad szaty, kwiaty, owoce Płomienny ogień w iskry migoce.

Dym biały kłębuje — A młodzież wesoła,

Pląsa dokoła

I pląsom przyśpiewuje.

A jak u spodu wzgórza ta młodzież szczęśliwa, Tak za obłokiem Kościej dla Mainy śpiewa.

R a z e m w s z y s c y .

Zdaleka smutni, zdaleka starzy! My tu nie chcemy ponurej twarzy!

Łada bóstwem piękności, Łada bóstwem młodości, Łada! wielka Łada! Dalej! dalej! myśmy młodzi, Nam się cieszyć, pląsać godzi,

65

Dalej! dalej! wokoło! Szczęśliwy, kto żyje, Komu serce bije, Kwiaty wieńczą czoło! Łada! wielka Łada!

K o ś c 1 e j.

Słuchaj, Maino! przyszli bracia twoi O szczęściu śpiewać ci tylko,

Lecz ich szczęście nikłą jest chwilką, jest krótkim wypoczynkiem wśród trudów i znoi;

Nie wierz ich pieśni, Maino!

Ja zwołam duchów, duchy przypłyną Na skrzydłach Pochwista, na słońca promieniach, Lub w świetle jutrzenki, lub w Noceny cieniach 10);

Duchy o boskich tajemnicach wiedzą, Duchy, Maino, prawdę ci powiedzą.

G ł o s k o b i e c y .

Pogoda błękitna po polach biegała n ), W leciutkie skrzydełka nad ziemią trzepała, A strzegła od zimna, broniła od szkody Kwiateczki, owoce, płód Kupała młody. Myśmy je zerwały na twoje ołtarze, Łado piękna, młoda, przyniesłyśmy w darze, Bo tobie należą, póki ich nie zmieni Sroga burza lata— mroźny wiatr jesieni.

Łada! wielka Łada!

D u c h z i e m i .

Jest światów mnóstwo, lecz na moim święcie Radość i szczęście, jak w szaleju kwiecie Miód i trucizna. Tylko bracia twoi Więcej z trucizny wypili napoi, Bo miodu mało i nie każdy zdoła

Tak go wydzielić, jak skrzydlata pszczoła.

66

1

Na moim świecie mało jest wesela

I mało światła; ledwo czasem kiedy Z grubej ciemnoty i wieczystej biedy, Ku innym światom mój padół odstrzela Weselszym wzrokiem, światlejszym promieniem,

Nadzieją, lub zapomnieniem!

G ł o s m ę s k i .

Łada wesoła, to bóstwo nasze! Dajcie tu czaszę—ja wielką czaszę Duszkiem wychylę—śmiało tylko lać!

Niech miód złocisty, Wonny i czysty, W rogowe naczynie

Strumieniem płynie, Póki miodu na ziemi stać!

Miód napój boski, Rzeźwi i krzepi, Rozpędza troski. Rozkosze szczepi, Bo kto miód pije, Z bogami żyje! Lejcie miód w czary! A z pełnym rogiem 12), Młodym będzie stary. Młody będzie bogiem!

D u c h p o w i e t r z a .

Miód piją ludzie, Żeby o troskach, żeby o trudzie

t Myśl pozbyć z głowy.

My chociaż trudu, troski nie znamy, Jednak na wiecznej uczcie spijamy,

Wieczny napój, deszcz perłowy. Listek różany jest moją czaszą, Obłok poranny jest moją flaszą,

67

A pieśnią moją, gdy się zapiję, Wszystko co żyje, Głos całej natury!

Czasem Perkun do mnie się odzywa I czarnemi chmury W pioruny mi przygrywa; Czasem Pochwista schwytam za ręce,

Gdy nad twoją ziemią biegnie. I tak z nim lecę, tak się z nim kręcę

Po wszystkie świata strony, Aż w całej przestrzeni Tysiąc gwiazd bieg zmieni, Aż sam Pochwist, zmęczony, W głębi morza przylegnie.

Głos kobiecy. Młoda dziewczyna.

Bodaj to żyć na ziemi, Być piękną i młodą, Świecić nad innemi

Cudniejszą urodą! Do mych rodziców chaty, Już od święta Kolędy 13), Trzech młodzian słało swaty, Siedmiu było na zwiedy. Lecz póki dla którego Serce mi nie zabije, Łzami nie błysną oczy, Rumieniec nie wyskoczy I lica nie okryje — Dopóty dla każdego,

I w każdej wiośnie, I w każde lato, Przed naszą chatą Groch wysoko rośnie u ). Mnie tak dobrze u matki, Jak mi nigdzie nie będzie:

— G8

CaJy dzień zbieram kwiatki, A matka na sukienki Taki biały i cienki

Len dla mnie przędzie! fa ledwo czasem, czasem Pędzę bydełko lasem, I niekiedy o świcie Doję krówki w oborze; Częściej wianeczki plotę, Lub w przejrzystem jeziorze Wyścigam rybki złote, Lub z innemi dziewczyny Śpiewam bogom pochwały— Mnie zabawką godziny, Mnie weselem dzień cały, Mnie szczęściem całe życie.

Łada! wielka Łada!

D u c h g w i a z d y .

Jest bóg wielki nad ludźmi—bóg wielki nad nami, Na cztery strony świata czterema twarzami Pilnie patrzy, a każde spojrzenie jaśnieje;

Światłem sobie samo świeci I światłem sieje

Słońcu, gwiazdom, księżycowi. Z ziemskich dzieci,

Żadne dość chwały jego nie wypowie; Światowidem go zowią, lecz w naszej dziedzinie “ ) Z czystszem imieniem bóstwa pieśń pochwalna

[płynie. Dawniej byłam ciemna bryła— Jeden promień jego oka

Padł na mnie z wysoka I gwiazda zaświeciła!

Dawniej byłam głucha, pusta— Jedno słowo rzekły usta,

69

Brzmię jego chwałą! Dawniej błędnie biegałam,

Celu drogi nie miałam; On skinął—jedno skinienie Dało gwieździe przeznaczenie. Równe przeznaczeniu słońca.

Teraz pewno i śmiało Idę, gdzie mi wskazało,

Ku szczęściu bez końca!

G ł o s m ę s k i .

Młodość jest szczęściem, bo młodość siłą; Ja młody jestem, silny i śmiały!

Pięć turów ramię moje zwaliło, A choć pierś nagą, bosą mam nogę, Pierś się nie boi wrogowej strzały, I smoka, kiedy ludzką krew chłepce,

Nogą zadepcę! Ja młody jestem, silny i śmiały!

Mnie każda dziewa Miłośnie śpiewa, Ale ta, która z ich grona Moja będzie ulubiona.

Ta nad wszystkie pełna chwały, Tej całe życie szczęśliwe! Ni jej dosięże oko złośliwe,

Ni w plon ją pojmie German zuchwały, Bom ja jest silny, młody i śmiały!

Łada! wielka Łada!

D u c h m o r z a .

Nędzny człowieku, nie śpiewaj tyle O twojej mocy, o twojej sile,

Słabym ten śpiew się nie godzi. Ja przez litość jedynie Cierpię, że po mej głębinie

70

Bo ja tylko—ja sam Moc, siłę mam! Cała ziemia zwyciężona Upadła w moje ramiona I wyrwać się z nich nie może.

W tak silne kręgi, W tak ciasne wstęgi, Oplotło ją powoli Posłuszne mej woli

Bezdenne morze! Kiedy kraj który Upodobam sobie, Rozrywam góry. Przepaść z nich robię;

A młodą wyspę, kochankę moją, Na wieczne rozkosze, Tak daleko unoszę.

Ze nawet Lewiatany płynąć się tam boją!

Głos kobiecy. Młoda matka.

Dzień ślubu, dzień wesela, Dniem twoim, Łado. bywa!

Nad wszystkie kwiaty, nad wszystkie ziela Chwali cię para szczęśliwa!

Dwie ręce złączone, Dwa serca spojone Uściskiem miłości! Z kochanków pieszczoty, Dla trzeciej istoty Odnowa przyszłości! Niech cię pieśń nasza chwali, Łado, niech tobie w jasne płomienie

Pierwszych rozkoszy wspomnienie Na ołtarzu się pali!

71

D u c h o g n i a

Światowid mnie rozświetlił jasności promieniem I wlał wieczyste ciepło wiecznie ciepłem tchnie­

niem ; Ja jestem połyskiem,

Pieszczotą, uściskiem, Wiecznym uściskiem Siwy i Kupała.

Z którego ziemia powstała I codzień jeszcze nowe bierze życie.

Ja jestem duchem, który rozwija Wszystko, co podziemna Nija Z łona wyrzuca obficie; Ja jestem ten, którego Siwa,

Ku prawdziwej odnowie świata, W każdą poczętą istotę wplata

1 w każdym porodzie wzywa. Ja ogień jestem, świecę i grzeję;

Bez mego ciepła, Ziemiaby krzepła, Jak tam gdzie mnie niema, Przy krańcach świata, wieczysta zima

Wiecznie martwieje!

G ł o s m ę s k i .

Młodość jest siłą, a siła sławą, A sława życ.iem wieczności! Niech róg zatrąbi na walkę krwawą,

Albo na myśliwskie łowy, Ja zawsze biegnąć gotowy;

Czy wśród lasu, czy wśród pola Świecić będą moje kości, Niech się spełni bogów wola, Mniejsza o to! Młódź nie zważa

Na niewczasy i na biedy, I na śmierć i na znoje; Znojów, śmierci się nie boję

72

Powiązane dokumenty