• Nie Znaleziono Wyników

Lata sześćdziesiąte – Ungaretti przywódcą szkoły

Nagroda Nobla dla Salvatore Quasimoda w 1959 roku spowodo-wała wzrost zainteresowania włoską poezją współczesną73. „Syndrom noblowski” ożywił tłumaczy oraz wydawców, co zaowocowało serią prasowych prezentacji dorobku Quasimoda i innych poetów związa-nych z estetyką hermetyzmu (w tym Ungarettiego), a także wydaniem zbioru poezji Quasimoda pod redakcją Artura Międzyrzeckiego74. Do

72 Vita 1969, s. 41.

73 M. Gurgul, M. Woźniak, op.cit., s. 123.

74 S. Quasimodo, Poezje, red. i słowo wstępne A. Międzyrzecki, PIW, Warszawa 1961.

Jak ta skała

Valloncello di Cima Quattro il 5 agosto Come questa pietra

współpracy nad przekładem zaprosił on najwybitniejszych poetów epo-ki, m.in. Przybosia, Władysława Broniewskiego, Mieczysława Jastruna, Jarosława Iwaszkiewicza i Antoniego Słonimskiego. Rezultat ich pracy translatorskiej został przyjęty z umiarkowanym zachwytem. Większość przekładów powstała na podstawie tzw. rybki, przekładu filologicznego, gdyż język włoski znali nieliczni z wybranych przez Międzyrzeckiego poetów75. Mimo to ukazanie się tomu z poezją Quasimoda stanowiło symboliczny moment przełomu. Z nim dokonało się ostatecznie wpro-wadzenie poezji włoskiej pierwszej połowy XX wieku, a w szczególności włoskiego hermetyzmu, do świadomości polskiego odbiorcy. Czasopisma literackie przestały w końcu widzieć w Ungarettim tajemniczego bywal-ca międzynarodowych kongresów pisarzy, zachwybywal-cającego się nowym sputnikiem76 wysłanym w przestrzeń kosmiczną przez radziecki rząd.

Wyrósł na fundatora poetyckiego nurtu, który dał światu Salvatore Quasimoda, pisarza o określonym artystycznym życiorysie i trwale zde-finiowanej pozycji w systemie odniesień literatury światowej.

Ów przełom w postrzeganiu Ungarettiego najlepiej widać na przy-kładzie wzrastającej liczby i różnorodności tłumaczeń oraz wzmianek krytycznych. Wprawdzie w roku 1959 ukazał się zaledwie jeden wiersz Ungarettiego w nie najlepszym tłumaczeniu Jerzego Prokopiuka77, ale już w roku kolejnym „Nowa Kultura” przedrukowała wywiad z poe-tą opublikowany we francuskim „Figaro Littéraire”78, a Mieczysław Jastrun zamieścił własny przekład Canto w zbiorze szkiców o naturze poezji, Między słowem a milczeniem79. W roku 1962 tłumaczenia utwo-rów Ungarettiego pojawiły się w „Odgłosach” (fragmenty Monologhetto w przekładzie Stanisława Kaszyńskiego)80, „Nowej Kulturze” (Caino i L’Isola w przekładzie Waldemara Krysińskiego)81 oraz „Współczesności”

(w numerze w całości poświęconym literaturze włoskiej znalazło się m.in. tłumaczenie I fiumi autorstwa Artura Międzyrzeckiego)82, nato-miast Zbigniew Herbert w swoim słynnym, dziś kultowym, tomie ese-jów, Barbarzyńca w ogrodzie, zamieścił przekład wiersza Canto83.

75 H. Kralowa, op.cit., s. 168.

76 „Przegląd Kulturalny”, 23/1958.

77 „Życie i Myśl”, 11–12/1959.

78 Ungaretti o Honolulu, Japonii i poezji, „Nowa Kultura”, 27/1960.

79 M. Jastrun, Między słowem a milczeniem, wyd. I, PIW, Warszawa 1960.

80 „Odgłosy”, 19/1962.

81 Z liryki włoskiej, „Nowa Kultura”, 41/1962.

82 „Współczesność”, 11/1962.

83 Z. Herbert, Barbarzyńca w ogrodzie, wyd. V, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 1995, s. 122 (wyd. I, Czytelnik, Warszawa 1962).

O tym, że wywiad z poetą w „Nowej Kulturze” znalazł pewien od-dźwięk w polskich kręgach literackich, przekonuje zapis w dzienniku Mieczysława Jastruna pod datą 14 sierpnia 1960 roku:

Przeczytałem w „Nowej Kulturze” rozmowę z Ungarettim. Byłem wstrząśnięty jego wyznaniem: „Z czego wywodzą się jego wiersze?”

„Przede wszystkim z poczucia nicości, które tkwi w każdym pragnieniu... Wrażenie, że wszystko jest iluzoryczne... Są to uczucia znane tym, którzy żyli w pobliżu pustyni...” Przecież to uczucie to-warzyszyło mi przez całe życie. To był główny „temat” moich wier-szy, powtarzany w różnych wariacjach. Uderzyło mnie to – niby spotkanie dwóch dusz z tak różnych planet. Jestem ciągle pod wra-żeniem tych kilku zdań, które dla kogoś innego niewiele znaczą84. Być może właśnie pod wrażeniem tego niespodziewanego „spotka-nia dusz” Jastrun (1903–1983) postanowił przetłumaczyć na język polski

„drobiazg” ze spuścizny Ungarettiego. Kilka miesięcy później, 1 listopa-da, zanotował:

Profesor Verdiani dwukrotnie u mnie. Przełożyłem przy jego po-mocy wiersze – Ungaretti: Wyspa, i Montale: XXX85.

W wypadku Jastruna, jak też innych wielkich osobowości polskiej poezji, które tłumaczyły Ungarettiego na początku lat sześćdziesiątych, język włoski znając przy tym słabo lub wcale, Carlo Verdiani, włoski slawista wspominany przy okazji recepcji poety w okresie międzywo-jennym, odgrywał najwyraźniej rolę pośrednika, a przynajmniej in-spiratora translatorskich prób. Verdiani miał kontakt z ówczesną elitą poetycką przy okazji pracy nad antologią współczesnej liryki polskiej, w której znalazły się przekłady utworów m.in. Jastruna, Przybosia czy Herberta86. Z dziennika Jastruna wynika również, że przyjacielska za-żyłość łączyła go także z Międzyrzeckim i jego żoną, Julią Hartwig87.

84 M. Jastrun, Dziennik 1955–1981, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2002, s. 267.

85 Ibidem, s. 273.

86 Poeti polacchi contemporanei.... Aleksander Wat, który w latach 1960–1961 pracował jako redaktor kolekcji polskiej i rosyjskiej firmującego antologię wydawnictwa Silva Editore (por. A. Wat, Korespondencja..., t. 1, s. 8, przyp. 2), konsekwentnie określał ją epitetem „śmietnik” Verdianiego: „Niestety [jest w wydawnictwie – przyp. aut.]

również obskurna 500-stronnicowa antologia poezji, do której nie chcę i nie mogę się wtrącać – spadek po Verdianim. Ogromne śmietnisko. Miłosz ma tam jedena-ście stron, a Jalu Kurek dziesięć”. Ibidem, t. 1, s. 299.

87 M. Jastrun, Dziennik..., s. 375.

Pod koniec lat sześćdziesiątych na łamach prasy w Polsce i w emi-gracyjnych czasopismach kulturalnych własne przekłady Ungarettiego zaczął ogłaszać Zygmunt Ławrynowicz (1925–1987), poeta mieszkający na stałe w Londynie, jak dotąd najbardziej konsekwentny popularyza-tor Vita d’un uomo i jeden z najważniejszych rzeczników włoskiej poezji współczesnej w ogóle88. Wraz z pojawieniem się Ławrynowicza nastąpił w polskiej recepcji Ungarettiego wyraźny przełom ilościowy. Tłumacz ten, ewidentnie nosząc się z zamiarem wydania całego zbioru utworów Ungarettiego89, pracował nad obszernym korpusem tekstów i już wów-czas dysponował wieloma gotowymi przekładami, wymagającymi jedy-nie końcowej rewizji. Tylko w ciągu roku 1967 przekłady Ławrynowicza opublikowały „Tygodnik Powszechny”90, „Poezja”91 (w części numeru dedykowanej wyłącznie włoskiemu poecie, obok dwóch tłumaczeń Międzyrzeckiego: I Fiumi i Fine di Crono oraz eseju Gianniego Pozziego opoezji Ungarettiego) oraz ukazująca się w Londynie „Oficyna Poetów”92. Tu towarzyszyło im obszerne studium o życiu i twórczości sędziwego podówczas poety, także autorstwa Ławrynowicza93. Ciąg dalszy prezen-tacji Ungarettiego na łamach „Okolicy” w numerze z 1968 roku zbiegł się z osiemdziesiątą rocznicą jego urodzin, stąd do przekładów poezji dołą-czono kilka entuzjastycznych ocen twórczości włoskiego poety autorstwa gwiazd światowej poezji, m.in. T.S. Eliota, Saint-Johna Perse’a czy Renégo Chara, pochodzących z oryginalnego wydania Il Taccuino del Vecchio94. W tym samym roku Ławrynowiczowi udało się jeszcze zamieścić własne tłumaczenia Ungarettiego w londyńskiej „Kronice”95 i „Zwierciadle”96. W ciągu dwóch lat tłumacz ten opublikował 63 (!) przekłady utworów Ungarettiego (niektóre z nich – jak I Fiumi, Fase, Italia – powtarzają się w kilku redakcjach na łamach różnych czasopism), w tym również cechu-jących się znacznymi rozmiarami cykli poetyckich, jak La morte meditata (złożony z sześciu pieśni)97, czy poematów (Cori descrittivi di stati d’animo di Didone98). Trzeba jednak podkreślić, iż duża część jego translatorskich

88 B. Dorosz, Ławrynowicz Zygmunt [w:] Słownik, t. 5, Warszawa 1997, s. 161–162.

89 Jak wynikałoby z rozmowy Zofii Ernstowej i Eugeniusza Kabatca opublikowanej w „Literaturze na Świecie”, tłumaczenia Ławrynowicza już w 1973 r. złożone były w redakcji Państwowego Instytutu Wydawniczego. Por. E. K[abatc]., op.cit., s. 384.

90 „Tygodnik Powszechny”, 37/1967.

91 Giuseppe Ungaretti, „Poezja”, 10/1967.

92 Giuseppe Ungaretti. Przełożył Zygmunt Ławrynowicz, „Oficyna Poetów”, 2/1967.

93 Z. Ławrynowicz, Giuseppe Ungaretti. Nota o życiu i twórczości, loc.cit.

94 Giuseppe Ungaretti, „Oficyna Poetów”, 3/1968.

95 Giuseppe Ungaretti. „Rzeki” i inne liryki, „Kronika” (Londyn), 41/1968.

96 Faza, „Zwierciadło”, 4/1968.

97 „Oficyna Poetów”, 3/1968.

98 Ibidem, 2/1967.

dokonań ogłoszona została w emigracyjnych periodykach wychodzących w Anglii, gdzie Ungaretti od dawna cieszył się sławą jednego z klasyków światowej poezji99. Z kolei powroty tych samych tytułów w wyborach tłumaczeń dla różnych czasopism to niewątpliwie wynik funkcjonowa-nia literatury tego czasu w podwójnym, krajowym i emigracyjnym obie-gu. Ławrynowicz mógł zresztą już wówczas negocjować z wydawcami w Polsce edycję książkową wierszy włoskiego poety.

W roku 1969 tygodnik „Forum” przedrukował wywiad z Ungarettim, udzielony francuskiemu pismu „Nouvelles Littéraires” jako głos w de-bacie na temat pozycji pisarza we współczesnej rzeczywistości (Pisarz w świecie współczesnym. Teoria i praktyka)100. Osobę Ungarettiego przeciw-stawiono w niej Jamesowi Hadleyowi Chase’owi (1906–1985), angielskie-mu twórcy popularnych kryminałów101. Ci dwaj autorzy reprezentować mieli dwa przeciwległe bieguny nowoczesnej praktyki pisarskiej, dwie przeciwstawne postawy wobec artystycznej misji. Ungarettiemu przy-pisano tu rolę symbolu literatury wysokiej, elitarnej, rozumianej jako metafizyczna podróż ku tajemnicy istnienia, która na dodatek rzadko przynosi twórcy znaczące finansowe profity („Na poezji nie robi się ma-jątku, a rozgłos przychodzi bardzo, bardzo powoli”). Chase natomiast utożsamiony zostaje z pisarstwem popularnym, ukierunkowanym na komercyjny sukces („Jestem i chcę być pisarzem komercyjnym”).

Pomijając fakt, że Ungaretti zbyt ochoczo zadeklarował w swej wypo-wiedzi brak zainteresowania materialną stroną życia (to niewątpliwie kolejny autokreacyjny wybieg, pisaliśmy o tym w poprzednim rozdziale) i że z pewnością pochlebiłoby mu ujrzenie się w roli sędziwego mędrca, w którego długim życiu zamyka się doświadczenie pisarstwa „czystego”, wywiad przedrukowany w „Forum” jest w polskim kontekście ważnym świadectwem. Pojawiło się w nim kilka pojęć, bez których nie sposób rozszyfrować poetyki Ungarettiego, co niezwykle ważne w przypadku, gdy brak innych analiz krytycznych. Szczególnie ciekawy i piękny jest fragment poświęcony twórczemu natchnieniu, wielokrotnie przywoły-wany później w recenzjach przez polskich autorów102:

Piszę, gdy pan Bóg przypomina sobie o mnie i obdarza mnie por-cją światła, które zdaje się posiadać cudowną moc uwolnienia mnie od losu śmiertelnika. Jest to oczywiście tylko złudzenie, ale z całego serca pragnąłbym, by to była prawda. Dotychczas mówię o

99 Tom wierszy Ungarettiego w angielskim przekładzie ukazał się w 1958 r. Por.

G. Ungaretti, Life of a Man, wstęp A. Mandelbaum, Hamilton, London–New Directions, New York–Scheiwiller, Milano 1958.

100 „Forum”, 22/1969.

101 Przedruk wywiadu z czasopisma „Nouvel Adam”.

102 Na przykład M. Baterowicz, Nad Ungarettim, „Nowy Wyraz”, 5/1976.

niejszym problemie poety: o natchnieniu. Natomiast o tym, w jaki sposób natchnienie to wyrazić w wierszu lub prozie – niewiele mam do powiedzenia. Niekiedy sformułowania narzucają się tak gwał-townie, że z trudem zdążę je zapisać. Innymi razy – całe miesiące pracy nie wystarczają mi na odnalezienie właściwej formy. Czasami – po długich latach bezowocnych prób pisania – udawało mi się na-dać głosowi mej duszy odpowiedni wyraz poetycki (...).

Nie byłbym poetą żywym, gdybym nie zmieniał również formy wyrazu. Nie było to łatwe. Trudno jest bowiem doskonalić się we-wnętrznie. A słowo poetyckie może się doskonalić tylko wraz z do-skonaleniem się wewnętrznym.