• Nie Znaleziono Wyników

LEED przejawem nowych tendencji w budownictwie kubaturowym

jenie obecnych potrzeb z uwzględnie-niem interesów przyszłych pokoleń.

Tak już jest w ludzkiej naturze, a Po-laków w szczególności, że bardzo nie lubimy, gdy jest nam coś narzucane.

Ten dekretowany w ustawach i wypo-wiedziach znanych polityków zrówno-ważony rozwój nie za bardzo stymu-luje nasze społeczeństwo do działań.

Spektakularnym tego przykładem są wprowadzone od 2009 r. świadectwa energetyczne. Dokument niemal po-wszechnie obowiązujący, a niemają-cy oczekiwanego znaczenia, którego przygotowanie sprowadza się w wielu przypadkach do absurdu. Jaką wartość i poważanie może mieć świadectwo energetyczne, skoro dla budynku jed-norodzinnego można je mieć opraco-wane za 38 zł?

Takich zastrzeżeń i wątpliwości nie będzie w przypadku certyfi katu LEED.

Wszystko różni te dokumenty z wyjąt-kiem rzeczy podstawowej: celu, jaki ma być osiągnięty, tzn. zrównoważonego rozwoju. Co to jest certyfi kat energe-tyczny, wie lepiej lub gorzej większość osób w Polsce, mających do czynie-nia z budynkami. Trochę gorzej jest z LEED-em. Zaczynając od rzeczy w moim przekonaniu najważniejszych, LEED to system oceny stopnia spełnienia zasad zrównoważone-go rozwoju przez budynek, nie-narzucony nikomu prawem, do którego każdy przystępuje

dobro-wolnie. To bardzo istotne, że decyzja o akcesji do dynamicznie rozwijającej się rodziny zielonych inwestorów jest efektem ekologicznej świadomości przede wszystkim inwestora, a także otoczenia społecznego jego działań.

Tu nie ma przymusu prawnego, naj-wyżej zachęta społeczna i ekonomicz-na i zgodnie z misją amerykańskiej or-ganizacji, która go stworzyła i rozwija, ma wspierać rozwój budownictwa opłacalnego.

Toteż zainteresowani powinni być nie tylko entuzjaści zielonego budownic-twa, którzy gotowi są wprowadzać wszystko byle zielone, ale również tacy, którzy na pierwszym miejscu, a nawet wyłącznie, biorą pod uwagę rachu-nek ekonomiczny w swoim działaniu.

LEED, a raczej statystyki dotyczące rea-lizowanych obiektów, potwierdza tę teorię. O statystyce wprawdzie mówi się, że zawsze można za jej pomocą udowodnić wszystko, co się chce, ale nie mamy nic lepszego. A statystyki są łaskawe dla LEED. Według ame-rykańskich badań zielone budynki to o 1/3 mniejsze zużycie ener-gii, jeszcze większa oszczędność wody, a oszczędności na kosztach odpadów mogą sięgać 90%. No i oczywiście zmniejszenie emisji CO2 też o ponad 1/3. Przekłada się to na konsekwencje fi nan-sowe dla inwestora w postaci ok. 10-procentowego obniżenia

kosztów operacyjnych i niewiele mniejszego wzrostu wartości rynkowej, co daje prawie 7-procentowy wzrost rentowności inwestycji. Dane te nie są najnowsze, można więc przypuszczać, że w związku z obniżeniem cen roz-wiązań zielonych obecne wskaźniki są jeszcze korzystniejsze. Żeby to osiąg-nąć, trzeba budynek zaprojektować i zbudować, tak aby spełniał pewne wymagania, co zostanie potwierdzone przyznaniem certyfi katu LEED.

LEED to skrót od angielskiej nazwy Leadership in Energy and Environ-mental Design i sama nazwa mówi wszystko. Zamiarem USGBC (United States Green Building Council) – orga-nizacji, która w 1988 r. rozpoczęła pra-cę nad tym systemem, było stworzenie przewodnika będącego pomocą dla inwestorów, projektantów i wykonaw-ców w praktycznej realizacji budynków, które będą przyjazne dla środowiska, ekonomiczne i będą dobrym miejscem do życia i pracy. Nie bez znaczenia było dążenie do przeciwstawienia się fałszy-wym i wyolbrzymionym roszczeniom organizacji ekologicznych, które wielo-krotnie swą aktywnością robiły złą re-klamę zielonym działaniom. Najkrócej mówiąc, działania te mają optymalizo-wać efekty środowiskowe i ekonomicz-ne w budownictwie kubaturowym, bo warto od razu zaznaczyć, że LEED zajmuje się wyłącznie budynkami, ale skoro budynki zużywają w skali

świato-wej ok. 40% materiałów i energii, 17%

słodkiej wody i emitują 33% dwutlen-ku węgla, stają się ważnym polem, na którym można efektywnie wprowadzać oszczędności.

Podobnych do LEED systemów certyfi -kacji funkcjonuje na świecie kilka. Ten wyróżnia się jednak dużą dynamiką rozwoju i zasięgiem. System opraco-wano w USA i dla USA, ale obecnie ponad 30% certyfi kacji prowadzi się poza Stanami Zjednoczonymi. O dyna-mice rozwoju niech świadczy fakt, że codziennie nawet kilkadziesiąt obiek-tów otrzymuje certyfi kat w którejś z kategorii. W zależności jaki obiekt chcemy poddać certyfi kacji, wybiera-my odpowiednią kategorię. Obecnie do wyboru jest kilkanaście kategorii, spośród których pięć można określić jako podstawowe. Z tych pięciu aż cztery kategorie są obecne w Polsce.

Dotychczas 15 obiektom w naszym kraju udało się zdobyć certyfi kat – naj-liczniej reprezentowana jest kategoria Core and Shell (7 obiektów), za nią jest kategoria New Construction (4 obiek-ty). Nie jest to imponujący wynik, jeśli porównamy go z liczbą blisko 42 tys.

komercyjnych obiektów posiadających certyfi kat LEED na świecie. Wszystkich obiektów certyfi kowanych jest ponad 36 tys., większość tych budynków znajduje się w USA. Nic dziwnego, bo system jest amerykański, ale chyba głównym powodem jest podejście do

certyfi kacji w Stanach Zjednoczonych.

Posiadanie budynku, który zasłużył na certyfi kat, to prestiż i zainteresowani są tym nie tylko deweloperzy budu-jący na wynajem, ale również w nie mniejszym stopniu właściciele domów jednorodzinnych. Odzwierciedleniem tego są kolejne statystyki, z których wynika, że domy z certyfi katem cha-rakteryzują się większym o 4% zain-teresowaniem, przy 3-procentowym wzroście cen wynajmu.

Proces certyfi kacji sam w sobie wy-maga dodatkowego wysiłku praktycz-nie od wszystkich uczestników tego procesu oraz na każdym jego etapie.

Podstawowe informacje o nim przy-dają się też wszystkim uczestnikom.

Na początku inwestorowi, by mógł podjąć decyzję o przystąpieniu i żeby decyzja ta była w pełni świadoma, a później w trakcie wdrażania, aby mógł sprawować kontrolę nad wyni-kami, a jego oczekiwania w stosunku do pozostałych uczestników procesu były racjonalne. Dobrze, jeżeli zespół projektowy również posiada znajo-mość wymagań, bo wtedy nie będzie zdany wyłącznie na pomoc ze strony dedykowanego zespołu certyfi kacji i jego działania, bez wątpienia, będą bardziej ukierunkowane, a przez to lepiej zorganizowane. Przecież pro-ces LEED to, jak sama nazwa wska-zuje, sposób podejścia do procesu projektowania. Należy jednak mocno Fot. 2 Dom studencki w Dallas (Teksas), który otrzymał certyfikat LEED na platynowym poziomie Fot. Wikipedia

t e c h n o l o g i e

109

wr zesień 13 [109]

podkreślić, że LEED nie kończy się na projektowaniu. Najlepszy pro-jekt nie uzyska certyfi katu, bo oceniane jest jego wdrożenie, osiągnięty rezultat w postaci wy-budowanego i funkcjonującego obiektu. Nie mniejsze zainteresowa-nie niż decyzją o lokalizacji obiektu i rozwiązaniami projektowymi LEED przykłada do procesu budowlanego.

Znalazło to odzwierciedlenie w po-dziale wymagań – „credits” na projek-towe i realizacyjne. Pierwsze możemy spełnić jeszcze przed rozpoczęciem wykonywania robót, drugie dopiero po ich zakończeniu. Tak czy inaczej, certyfi kat otrzymamy dopiero po przeprowadzeniu odbioru i rozpoczę-ciu użytkowania, bo oceniane są nie intencje, lecz ich realizacja. Choć do-bre chęci też mogą być zauważone.

W związku z tym w kategorii Core and Shell przewidziano coś takiego jak pre-certyfi kacja.

Budynek budynkowi nierówny, także z punktu widzenia zieloności. Te naj-bardziej zielone otrzymują w proce-sie oceny co najmniej 80 punktów na 110 możliwych i wtedy są nagrodzone certyfi katem najwyższym – platyno-wym. Trochę mniej zielone mają szanse na certyfi kat złoty (od 60 punktów), jeszcze mniej na srebrny (powyżej 50 punktów), a te budynki, które otrzy-mały między 40 a 49 pkt będą po pro-stu certyfi kowane. Nie przekreśli to ich

szans w przyszłości na lepszy wynik – gdy wprowadzone zostaną kolejne zielone rozwiązania, można będzie przeprowadzić uzupełniającą certyfi ka-cję w kategorii Existing Buldings, Ope-rations and Maintenance.

Skuteczny proces certyfi kacji wymaga zaangażowania również wykonawcy, ponieważ oceniany jest też sposób realizacji robót, szczególnie gospo-darka odpadami. Od wykonawcy naj-częściej zależy dobór konkretnych mate-riałów spełniających kryteria zieloności lub nie. Niezależnie od tego, czy projekt aspiruje do platynowego czy tylko do zwykłego certyfi katu, każdy musi spełnić te same podstawowe wymagania, tak zwane kredyty obligatoryjne. Wymaga-nia te muszą być bezwzględnie spełnione, żeby móc marzyć o zdobyciu certyfi -katu, niezależnie od jego poziomu.

Certyfi kację może przeprowadzić każdy, wystarczy się tego nauczyć. Wprawdzie za aktywny udział osoby legitymującej się tytułem AP (Accredited Professional) otrzymuje się jeden punkt, ale żaden członek zespołu nie musi mieć tytułu AP. Od niedawna warunkiem uzyska-nia takiego tytułu, oprócz zdauzyska-nia eg-zaminu potwierdzającego znajomość zasad LEED, jest posiadanie doświad-czenia w postaci uczestnictwa w pro-cesie certyfi kowania zakończonego przyznaniem certyfi katu. I to niewąt-pliwie słuszny kierunek, bo wcześniej-sze praktyczne kontakty z certyfi kacją Fot. 3 Kompleks biurowy Green Towers we Wrocławiu, pierwszy w Polsce obiekt, który ma certyfikat

środowiskowy LEED na platynowym poziomie

bardzo pomagają w skutecznym dzia-łaniu. Dzięki nim poznajemy specyfi kę kontaktu z GBCI (instytucji oceniającej) i niuanse LEED-owskiego podejścia do zrównoważonego rozwoju. Jest to bo-wiem system opracowany w Ameryce i z myślą o amerykańskim budownic-twie i wiele elementów może być dla nas, w Polsce, zaskoczeniem. Choćby amerykański system miar tak różny od SI, do którego przywykliśmy, tak iż trudno nam sobie wyobrazić, że może-my stosować zupełnie inne jednostki, no i obowiązkowy język angielski we wszystkich dokumentach, także tych towarzyszących certyfi kacji, nie tylko w formularzach aplikacyjnych.

Wymagania, które powinien spełniać budynek, mają różny charakter i sto-pień trudności. Znajomość wymagań i doświadczenie pozwalają wybrać optymalną ścieżkę i osiągnąć najwyż-szy certyfi kat za najniższą cenę. Wy-magania podzielone są na siedem rozdziałów: zrównoważone lokali-zacje, oszczędność wody, energia i atmosfera, materiały i zasoby, ja-kość środowiska i innowacyjność, priorytety regionalne. Jak widać, jest to dużo szersze podejście niż nacisk na racjonalną gospodarkę energią, na czym zaczęliśmy się skupiać w naszym kraju.

Nie znaczy to wcale, że aby spełnić wy-magania przedstawione w innych roz-działach, trzeba będzie robić rewolucję i przekraczać znacznie standardy polskie-go budownictwa. W wielu wypadkach nie są one wcale niższe i to niewątpli-wie jest dobra wiadomość dla poten-cjalnych inwestorów zainteresowanych LEED-em. Trzeba tylko podjąć decyzję, by później móc bez kompleksów mówić, że obiekty w Polsce są porównywalne z najlepszymi na świecie. Będzie to po-wszechniejsze, gdy takie przedmioty, jak certyfi kacja zrównoważonego rozwoju, czy to według LEED czy BREEAM (opra-cowany przez BRE, Building Research Establishment), czy naszego krajowego systemu, oby powstał, będą przedmio-tem nauczania w szkołach.

Fot. Skanska Property Poland

jest również beton produkowany przez wykonawcę, ale poza placem budowy, oraz beton produkowany na miejscu bu-dowy, ale nie przez wykonawcę.

Istotą takiego zdefi niowania betonu jest to, aby wykonawca sam dla siebie nie produkował betonu na placu budowy, aby nie istniała

żadna podległość służbowa mię-dzy wykonawcą konstrukcji be-tonowej a producentem betonu, aby zakładowa kontrola produkcji na węźle betoniarskim działała niezależnie od kontroli bezpośred-nio na budowie przy wznoszeniu obiektu budowlanego.

Aby precyzyjnie odpowiedzieć na pytanie w tytule, należy zacząć od defi -nicji normowej.

Według PN-EN 206-1:2003 betonem towarowym jest beton dostarczony jako mieszanka betonowa przez osobę lub jednostkę niebędącą wykonawcą. W zna-czeniu tej normy betonem towarowym

Beton towarowy jest dostarczany na budowę jako mieszanka