• Nie Znaleziono Wyników

W ilno m usi m ieć teatr przynajm niej taki, ja k i m a K raków czy Lw ów , a nawet jeszcze lepszy - pow tarzali przez całe dw udziestolecie m iędzyw ojenne w ileń­

scy recenzenci teatralni i publicyści zajm ujący się życiem kulturalnym miasta- Tylko bow iem dobry, bardzo dobry teatr m oże przyciągnąć publiczność rosyj­

ską i żydow ską. Skłonienie Rosjan i Żydów do brania aktyw nego udziału w polskim życiu kulturalnym było też jednym z głów nych argum entów przy­

w oływ anych przez zw olenników utw orzenia polskiej opery w W ilnie. Teatry m iały być w izy tów ką polskiej kultury. Były postrzegane ja k o ta dziedzina życia kulturalnego, która je s t najbardziej ekspansyw na. T eatr w ięc, ja k tw ierdzili regionaliści, m oże i pow inien być m iejscem spotkania i poznania kultury pol­

skiej, naszej m entalności, co sprzyjać będzie w zajem nem u zrozum ieniu i two­

rzeniu w ielokulturow ej w spólnoty, albo ja k chcieli inni — np. publicyści

„D ziennika W ileńskiego” - fascynacja polską kulturą poprzez teatr m oże byc istotnym elem entem w procesie polonizacji.

W edług przeprow adzonych spisów ludności w 1897 roku W ilno liczył0 140,2 tys. m ieszkańców , w tym Polacy stanowili 37,8% , Żydzi - 45% , Rosjanie - 12,2%, Litwini - 2,1 %, inni - 2,9% . Szacowano, że w 1909 roku w Wilnie m ieszkało 205,2 tys. ludności, w tym 37,8% Polaków, 36,8% Żydów, 12,2% Rosjan, 4,7% Litw inów , 8,5% innych narodow ości. W 1931 roku struk­

tu ra narodow a W ilna przedstaw iła się następująco: ogólna liczba ludności "

195,1 tys., w tym 65,9% Polaków, 28% Żydów, 0,9% Białorusinów , 0,8% Li­

tw inów , 4,4% innych narodow ości, w tym przede w szystkim R osjanie1.

R osjanie stanow ili w ięc niewielki odsetek ludności. Polscy recenzenci pa' m iętali jednak, że publiczność rosyjskojęzyczna je s t znacznie liczniejsza, nale­

żeli do niej bow iem przede w szystkim , oprócz Rosjan, Żydzi i Białorusini»

a także Litw ini, rów nież sami Polacy biegle posługiw ali się tym językiem • 2

W okresie m iędzyw ojennym , zdaniem w ileńskich recenzentów teatralnych,

1 Dane podaję za: P. Eberhardt, Przemiany narodowościowe na Litwie w XX wieku. ,,Prze”

gląd Wschodni” 1991, t. I, z. 3, s. 449^185.

2 Zob. np. F. Hoesick, Wilno i Krzemieniec. Wrażenia z dwóch wycieczek literackich p°"

znakiem Słowackiego. Warszawa 1933.

III. Dramat i teatr rosyjski w Wilnie 1906-1940 131

Publiczność rosyjskojęzyczną stanow ili przede w szystkim R osjanie i Żydzi, i to właśnie ich należało koniecznie pozyskać, ze w zględów społecznych oraz eko­

nomicznych. H asło to - aczkolw iek słuszne - było, ja k się wydaje, form ułow a­

ne trochę na w yrost, propagandow o, w zm acniało apele o w ysoki poziom arty­

styczny scen polskich. O bok bow iem postulatów o to, aby teatr polski dołożył Wszelkich starań, by stać się napraw dę teatrem wileńskim , a w ięc m iejscem spotkania różnych środow isk i narodow ości, pow tarzano w ielokrotnie, że Rosjanie i Żydzi lubią teatr i są jeg o stałymi bywalcam i. Rosjanie, co pośw iad- CZaJą publicyści, przychodzili na polskie przedstaw ienia w ystaw iane przez ze- społy goszczące w W ilnie jeszcze przed utw orzeniem tu stałej polskiej sceny.

HiPolit K orw in-M ilew ski w G aw ędzie starego szlachcica nie bez satysfakcji Pisał po obejrzeniu Śniegu Przybyszew skiego:

Wrażenie, jakie wywarła sztuka na publiczności, nie było korzystne.

I bardzo się z tego cieszę. Obrońców pana Przybyszewskiego spoty­

kałem prawie w yłącznie m iędzy Rosjanami3, których niemało było na sali. W szyscy porównywali Śnieg do sławnych Pam iętników w ariata {Zapiski sum aszedszaho) Gogola. I ta pochwała w iele znaczy - bo P am iętniki są p o w ieśc ią lecz nie sztuką teatralną4.

W całym om aw ianym okresie i Żydzi, i R osjanie chodzili do Lutni, n a Po­

s ł a n k ę oraz do O grodu Po-B ernardyńskiego. Pisali o tym niejednokrotnie re- Cenzenci teatralni: jedni z saty sfa k cją inni - z przekąsem . Pilaw a stwierdzała:

N azw isko rosyjskiego autora na afiszu to dla najliczniejszych w nas m niejszości narodowych jakby dźwięk międzynarodówki, jak podcię­

cie biczem dla konia; teatr wypełnili licznie przedstawiciele rasy nie- aryjskiej. Doznali m oże zawodu, bo nie było na scenie m ow y ani o Marksie, ani o rżnięciu burżujów, ale wynagrodzili to sobie w ido­

kiem m oskiewskich rubaszek, tradycyjnego tulskiego samowara, brzękiem bałałajek i dźwiękiem kozaczka5.

W okresie międzywojennym dość często, przy okazji charakterystyki dramaturgii rosyj- eJ, recenzenci podkreślali, że Przybyszewski cieszył się dużą popularnością w Rosji, gdyż jego adentyzm, samoudręczanie się bohaterów dramatu - były bardzo bliskie głównym tendencjom literaturze rosyjskiej (dekadentyzm, katastrofizm, pesymizm, autodestrukcja, nihilizm itp.).

4

Wujaszek, Gawędy starego szlachcica. Z wrażeń teatralnych. „Kuryer Litewski” 1905 nr5.

Pilawa [Wanda Stanisławska], Teatr Polski. „Zazdrość", sztuka Arcybaszewa w 5 aktach.

’’Siennik Wileński” 1924, nr 31.

132 O „polifonią głosów zbiorowych

G alerię i tańsze m iejsca w teatrze na przedstaw ieniach kom edii, fars zaj­

m ow ała - j e ż e l i w ierzyć recenzentom - w znacznej części publiczność żydow­

ska, w w iększości rosyjskojęzyczna6.

Praktycznie, hasło pozyskania dla polskiego teatru publiczności niepo­

lskiej oznaczało, oczyw iście, zw iększenie liczby w idzów w yw odzących się z uboższych w arstw , ale przede w szystkim — inteligencji, zam ożniejszego ku- piectw a rosyjskiego i żydow skiego. To oni, w ykształceni, jeżd żący sw ego czasu do Petersburga i M oskw y, byli tą częścią publiczności w ym agającej, bywającej w najlepszych teatrach rosyjskich. N ależy także pam iętać, że znaczna część publiczności polskiej także była ukształtow ana przez teatr rosyjski. W arto tu przypom nieć w yznania choćby K orw in-M ilew skiego, który w 1905 roku pisał:

Przez czterdzieści lat na przedstawienia rosyjskie, które, jak słysza­

łem, bywały wcale niezłe, zupełnie nie chodziliśmy [...] Przyznam się, że od 40 lat byłem w Wilnie tylko na dwóch przedstawieniach dra­

matycznych trupy małoruskiej. Jednak w innych miastach rzadko by­

wa, żebym przepędził jaki wieczór, nie zachodząc choćby na jeden lub dwa akty do teatru, a w Petersburgu i Moskwie z największą przyjem­

nością słucham rosyjskich komedii i dramatów, ponieważ scena rosyj­

ska ma już bogaty, własny repertuar i wybornych wykonawców7.

N ie tylko nazw iska, teorie,.ale i praktyka artystyczna czołow ych t w ó r c ó w

teatru rosyjskiego nie były więc obce znakom itej części polskiej i n t e li g e n c j i

w W ilnie i recenzentom teatralnym : W ojciechow i B aranow skiem u, C z e s ł a w o w i

Jankow skiem u i przede w szystkim M ieczysław ow i Lim anow skiem u.

6 Mieczysław Limanowski wspomina następujące wydarzenie: „Podczas Nocy listopadowej Wyspiańskiego rozległ się kiedyś niedawno na Pohulance głos: W czom dieło? W trzeciej odsło­

nie czy czwartej na galerii jeden z synów Izraela absolutnie nie mógł dać sobie rady z tą sztuka w której są polskie ognie, natchnienia, patosy i ekstazy. Biedak pracował, wreszcie wykrztusił to swoje najszczersze: w czom dieło?”. M. Limanowski, „Ten, którego biją po twarzy" A n d r e j e W ■

Występ Junoszy-Stępowskiego na Pohulance. „Słowo” 1931, nr 70; cyt. za: M. Limanowski- Duchowość i maestria. Recenzje teatralne 1901-1940. Zebrał i opracował Z. Osiński, Warsza" ' 3

1992, s. 366. Obecność widzów innych narodowości odnotowywała ze satysfakcją Romer' -Ochenkowska oraz Stanisławska, rec. „Dziennika Wileńskiego”. Ta druga często w kontekście że za mało polskich widzów zasiada na widowni polskich teatrów.

7 Wujaszek, Gawędy starego szlachcica, op.cit.

III. Dramat i teatr rosyjski w Wilnie 1906-1940

133

2 .„Stary duch i w ieczn ie nowa m iło ść d o sztuki teatralnej

Powiązane dokumenty