• Nie Znaleziono Wyników

LISTY DO REDAKCYI

W dokumencie Ognisko. R. 1, nr 4 (1912) (Stron 39-49)

Szanow ny Panie Redaktorze!

Pozw oli pan i chłopu samoukowi zabrać głos na szpaltach swego pism a w spraw ach obchodzących cały naród, a zwłaszcza tych, którzy p rag ną widzieć jaśniejszą jego przyszłość.

Zastanaw iam się nad przyszłością naszą i myślę, że sm utny nasz los będzie, jeśli będziemy mieli wśród siebie tylko dw a ga­

tunki ludzi — jednych, którzy dbają jedynie o swój w łasny inte­

res i innych, którzy w ierzą w jakieś mrzonki w szechludzkie, m a­

jące nam dać szczęście i wolność..

Pociechą dla mnie je st jednak, że oprócz tych dwóch gatunków ludzi m am y jeszcze i innych. Zwłaszcza w śród m łodzieży widzę dużo dobrych chęci i w ysiłku w pracy nad sobą i dla społeczeń­

stwa. Praw da, że i w śród m łodzieży włościańskiej widzimy sm u­

tny fakt rozdw ojenia, owej przysłow iow ej polskiej niezgody. S ze­

regi, które postaw iły zaledwie pierw sze kroki w życiu społecznem, rozbiły się na dw a obozy, jeden stały, niezmienny i drugi tak zwany

„ludowy".

Jedną z przyczyn tej waśni i niezgody w naszem łonie jest, zdaniem mojem, zły przykład ze strony ziem iaństw a, a w części i duchowieństwa.

K iedy rozbudzony chłop postaw ił pierw szy krok na nowej drodze, to, niestety, spotkał się z w ielom a przykładam i złego po­

stępow ania ludzi bardziej oświeconych, więc pom yślał sobie: to tak w ygląda ta oświata, ta wielka pani, dająca człowiekowi oprócz wiedzy tyle innych dobrodziejstw; toż nie w arto w takim razie 0 nią się dobijać, jeśli ona nie prowadzi do dobrego, lecz do złego.

T ak rozum ując wielu traciło energię i zapał. Sam i jednak przezwyciężyli się, mówiąc sobie, że w prawdzie wiele je st na świe- cie podłości, lecz ja pozostanę dobrym i będę dążył do tego, by się oświecić i uszlachetnić, by inni mieli ze mnie dobry przykład, a na­

ród pożytek. Inni jeszcze, zobaczywszy zło, zam iast pracow ać nad sobą, stanęli w miejscu i rozpoczęli z tem złem walkę nieużyteczną 1 bezcelową, pochłaniającą nadarem no tę ich energię, która mogła służyć im do dalszej wędrówki po wiedzę i do dalszego uszlache­

tnienia sam ego siebie.

W tej walce, podjętej złemi sposobam i i nie celowej, młodzież

Baczność polska młodzieży! Idź za prawdziwym postępem i prawdziwą kulturą, które prowadzą do uszlachetnienia uczuć, do najsprytniejsi na świecie, którzy uczą naród polski niedościgłych ideałów, a sami poniżają się do wykonywania trudnych spraw ma- drugiem zebraniu było uczestników mniej, na trzecim jeszcze mniej, na czwartem z pośród ziemian zostało tylko trzech, a obecnie m a­

M 4 OGNISKO. 183

wituty. Dlaczego tjdko niewielka ilość szlachty uregulow ała ser­

w ituty zaraz po uw łaszczeniu i usunęła tę kość niezgody raz na

184 OGNISKO. „Y" \ dla nas ten jest szlachcicem, kto postępuje szlachetnie, niezależnie od tego, z jakiego stanu się wywodzi. Nie ma się dziś co szczycić wielkiemi czynami przodków ten, kto sam postępuje nieszlachetnie.

Kończę na tem moje uwagi. A choć ciemny przedstaw iłem niezm iernie ważne zagadnienie naszego życia wewnętrznego, za­

gadnienie, które powinno podlegać sumiennej i gruntow nej roz­

wadze, a które dotyczy stosunku wzajemnego ludu w iejskiego i większych właścicieli ziemskich, stosunku ludu i inteligencyi na wsi.

Ns 4 OGNISKO. 185

Jeśli będziemy uważali za pożądany przedział między dwiema w arstw am i, a walkę za potrzebną, to oczywiście nic nie pozostaje innego, jak to, co robią tak zwani „ludowcy" — a więc szerzenie nieufności do ziem iaństw a całego, szerzenie hasła „sami sobie“, uważanie ziemian za urodzonych wrogów ludu.

Jeżeli zaś będziemy uważali, że dla dobra narodu i dla do­

bra poszczególnych w arstw było by lepiej, gdyby w spólna praca stała się możliwą, to inną drogę postępow ania obrać musimy.

Jaką — zaraz to wyjaśnimy.

W naszem przekonaniu niema właściwie sprzeczności intere­

sów między w ielką i drobną w łasnością u nas. W zajem na nieuf­

T aki właśnie obóz pragnęlibyśm y stworzyć koło naszego Ogni­

ska, obóz do którego należeliby ludzie z różnych w arstw , lecz przejęci jednakiem i myślami i uczuciami. D latego też chętnie da­

my miejsce w szystkim listom, które przyniosą nowe fakty, lub nowe myśli do rozpraw nad poruszonem i przez p. Spychalskiego sprawami. Oczywiście nie w celu obsypyw ania się wzajemnie o skar­

żeniami, lecz w celu w yjaśnienia istniejących stosunków i n akre­

ślenia dróg do napraw y i sposobów pracy, której, jak powiada autor listu, ma przyśw iecać „jeden wielki cel — nasza przyszłość jako narodu".

Redakcya.

186 OGNISKO. N? 4

Z MIESIĄCA.

K ALEN DA RZY K H ISTO R Y C ZN Y .

5 kw. 1617 r. K rólew icz W ład ysław rusza ku M oskwie.

8 kw. 1634 r. Sułtan Amurat IV w yrusza p rzeciw Polsce.

9 kw. 1241 r. B itw a pod Lignicą w której zmarł H enryk P obożny.

12 kw. 1603 r. Dorpat poddaje się Karolowi C hodkiew iczow i.

15 kw. 1454 r. Z atw ierdzenie w cielen ia Prus i Pom orza do Polski.

17 kw, 1604 r. D ym itr Sam ozw aniec przyjm uje katolicyzm w Krakowie.

22 kw. 1228 r. Konrad M azowiecki nadaje Krzyżakom ziem ię chełm ińską i nieszawską.

23 kw. 997 r. Zabójstwo św . W ojciecha.

24 kw. 1438 r. K onfederacya przeciw ko burzycielom spokoju za sprawą Zbigniew a O leśnickiego.

28 kw. 1576 r. W jazd Stefana Batorego do Krakowa.

30 kw. 1310 r. Urodził się Kazimierz W ielki.

ALLELUJA .

Doroczna pam iątka Zm artw ychw stania Pańskiego, niosąc myśl naszą ku wielkim spraw om życia religijnego, budzi też otuchę, że niedola pociechą, przygnębienie radością, upadek wydźwignięciem kończyć się może. Zm artw ychw stanie, to nadzieja obleczona w czy­

ny, to moc. Ku niej w yciągnąć ram iona, ku niej podnieść serca—

sursum corda!

Kościół do obchodu Zm artw ychw stania Pańskiego prowadzi poprzez w ielotygodniow e rozważanie prac, poświęceń, trudów, cier­

pień Zbawiciela, opow iada w reszcie o tym najwyższym zdawałoby się tryum fie zbrodni nad praw em , praw dą i cnotą — o pognębie­

niu C hrystusa, i nagle uderza w dzwony i grzm i wołaniem: A lle­

luja! Zwycięstwo!

•Ns 4 O GNISKO. 187

R O Z T R Z Ą S A N IE S Ą D O W E ZBRODNI M O R D E R S T W A I Ś W IĘ T O K R A D Z T W A .

W starożytnym trybunalskim grodzie — Piotrkowie, wydany został w yrok na eks-zakonnika jasnogórskiego, Damazego Maco­

cha. Zbrodniarz został skazany na 12 lat ciężkich robót i zesła­

nie na Syberyę. P rokurator tak charakteryzował Macocha: „Ma­

coch to typowy pisarz gminny, który nauczył się w kancelaryi gminnej służyć wszystkim, zyskiwać zaufanie wszystkich. Umie­

jętność tę przeniósł do klasztoru. Zyskał zaufanie przeora i na­

dużywał go. Kiedy zaś gromiono go, to groził zamknięciem klasz­

toru. Musiano mu dać spokój, był to człowiek niebezpieczny".

Świadek, ks. Przeździecki wyjaśnił na sądzie, odpowiadając na pytanie adwokata Korwina Piotrowskiego, jakim sposobem Ma­

coch dostał się do klasztoru. „Zakon Paulinów—mówi ks. Przeź­

dziecki — posiada swą konstytucyę, w edług której powinien się rządzić w swem życiu wewnętrznem. Jednak obowiązują go i prze­

pisy rządowe sprzeczne z konstytucyą. W edług konstytucyi w aż­

niejsze sprawy, a między innemi przyjmowanie nowych zakonników, powinny być załatwiane przez przeora zgodnie z opinią ogółu za­ proponow ał urządzenie w klasztorze składu książek nielegalnych oraz broni. Ś w iadek odpow iedział, że czytał o tem w prasie za-

188 OGNISKO. .N« 4

do oczu Macocha i Bazylego O lesińskiego. Macoch przyznaw ał się tylko do mniejszych kradzieży i pomawiał o w spółudział O le­

sińskiego. O lesiński zeznał, że oskarżanie się Macocha o kradzież ze skarbca je st kłamstwem. „Kto zna choć trochę życie klasztoru jasnogórskiego, powiadał, ten w to nie uw ierzy. W ciągu dnia je st taki ruch w zakrystyi, że dostać się cichaczem do skarbca je st niepodobieństw em . W nocy, kiedy w szystko zam knięte i zary­

glowane, tem bardziej. Niech Macoch powie o jakiej porze doko­

nyw ał kradzieży". Przewodniczący zawezwał M acocha do stołu sędziowskiego, żeby dał w yjaśnienie. „Kradłem w południe, — pow iada Macoch. — „N ieprawda!4* — odparł O lesiński. T ak brat mówisz, aby nie przyznać się do jednej większej kradzieży". „Był­

bym głupi,—rzecze Macoch,—żebym się przyznaw ał do kilku k ra­

dzieży zam iast do jednej. „A powiedz, — pow iada O lesiński, — dlaczegoś zabił W acław a? Żeś zabił w rozdrażnieniu, to kłamstwo!

W ielu ludzi słyszało to, co mówił W acław , kiedy szedł ostatni raz do twej celi, mówił: „idę do D am azego i jeżeli się nie zgodzi na to, czego żądam, to wówczas dowiecie się o takich rzeczach, o jakich nie myślicie naw et“. Powiedz, dlaczegoś go zabił. W i­

dzisz ja wszystkim patrzę prosto w oczy, spojrzyj i ty ”!

Przewodniczący sądu kazał O lesińskiem u i Macochowi zaprze­

stać kłótni i wrócić na miejsce.

W yrok sądu zam knął formalnie bolesną spraw ę zbrodniczego sprofanowania Jasnej Góry. D obrze się stało, że proces sądow y toczył się jaw nie, przy drzwiach otwartych. Skutkiem tego, każdy nie złej woli człowiek mógł się przekonać, że winy nie ponosi tu organizacya kościelna, ale w inną je st i była zbrodnicza jednostka, która w skutek nieszczęśliwych okoliczności mogła dostać się do

klasztoru.

RZĄDY ŻY D O W SK IE.

W jednym z ostatnich numerów Zaranią w ydrukow any zo­

stał list z okolic W odzisław ia i Działoszyc. W liście tym znajdu­

jem y opis klęsk i nieszczęść, jakie spotykają miejscową ludność polską ze strony rozwydrzonej m asy żydowskiej. O pis jest tak straszny, tak silnie w strząsa grozą wypadków , że w łosy stają na głowie czytelnika i wierzyć się nie chce, aby podobne rzeczy dziać się mogły w kraju naszym. M iasteczka ziemi kieleckiej: Działo­

szyce i W odzisław — to siedliska żydów, którzy swoje sieci pa­

jęcze zarzucili na całą okolicę. Żydzi trudnią się tutaj złodziej­

stwem, przedew szystkiem koniokradztwem . Kiedy przed 20 laty złodziejstwo żydow skie doszło do niebywałych rozmiarów, władze rządow e na skutek bardzo długich starań polskiej inteligencyi przysłały oddziały wojska. W yłapano wówczas tych, którzy byli

Ns 4 O G N ISK O ._______ ______ 189

narzędziem złodziejstwa. A sprawców nie ruszono. Przycichli oni na pewien czas, lecz potem wzięli się na nowo do swego fa­

chu. „1 dzisiaj — czytamy w liście — nie tylko złodziejstwo jest na porządku dziennym, ale żydzi prowadzą napady, podpalania i grabieże spalenisk, a nawet zabójstwa na taką skalę, że to praw ­ wezwany przez żydów, to zostanie spalone jego gospodarstwo albo on. sam zostanie zabity, jeśli się nie wyniesie w inne strony.

190 OGNISKO. 4

czy? Do czego chcą doprowadzić? Pytam y rabinów tych m iaste­

czek, czy sposobam i jakie posiadają w rękach, nie m yślą poskro­

mić plagi, którą ich wyznawcy sieją po okolicy?"

Możemy żydów w yręczyć w odpowiedzi. Żydzi m yślą, że te torby, które oni noszą na plecach, mogą być napełnione pracą polskich chłopów. I nic tutaj nie pomoże, naw et zw racanie się do rabinów jak to czyni Zaranie. I nie w ystarczy łapać grom adnie podpalaczy, jak to radzi Zaranie S ą środki inne, niezawodne, o których Zaranie wie, ale o których nie pisało i pew nie nie napisze.

Żydzi są dla naszego chłopa i dla całego narodu naszego cię­

żarem , od którego jaknajrychlej uwolnić nam się trzeba.

O BRO N A K R E SÓ W .

Niem a zapewne większego niebezpieczeństw a narodow ego jak w yzbyw anie się ziemi i oddaw anie jej w obce ręce. Pod tym względem najbardziej zagrożone są takie okolice, gdzie obok lud­

ności naszej mieszkają inne narodowości i gdzie mają kapitał i chęć nabyw ania ziemi.

Jednakże nie dosyć je st utrzym ać się przy ziemi rodzinnej.

Dążyć należy do w ykupyw anie ziemi od ludzi innej narodowości, bo w ten sposób zyskuje się grunt pod nogam i, rozszesza się nasz stan posiadania i nasze wpływy.

Z tego właśnie punktu wychodząc, zawiązało się we Lwowie tow arzystw o pod nazwą „Ziemia Polska". Zadsnia nowego tow a­

rzystw a polegają na tem, aby zachęcać lud polski do osiaoania na kresach, w miejscowościach zagrożonych narodowo, aby ułatw iać Polakom obejrzenie gruntów przeznaczonych na sprzedaż, aby uw ia­

dam iać ludność naszą o tem, gdzie je st ziemia do sprzedania i na jakich w arunkach. „Ziemia polska" pragnie również dopomagać polskim osadnikom , polskim kolonistom przy osiadaniu na kre­

sach, dopom agać pieniężnie, m ateryalnie i przez udzielanie w yja­

śnień praw nych.

Jakkolw iek „Ziemia Polska" ma praw o działać w całej Ga- licyi, to przecież uw agę swoją skieruje przedew szsstkiem na Ga- licyę W schodnią, bo to są nasze kresy, bo tutaj ziemia polska przejść może w ręce rusińskie i żydowskie. T rzeba jej bronić

i zdobywać nowe obszary.

Początek tow arzystw u dał znany powszechnie w Galicyi dzia­

łacz narodow y prof. St. Srokow ski z T arnopola. Prezesem „Zie­

mi polskiej" obrano profesora d-ra G łąbińskiego, wiceprezesami:

Tadeusza Cieńskiego, d-ra Jana G w alberta Paw likow skiego oraz prof. St. Srokow skiego.

■Nś 4 OGNISKO. 191

W dokumencie Ognisko. R. 1, nr 4 (1912) (Stron 39-49)

Powiązane dokumenty