• Nie Znaleziono Wyników

w Spary&u

NA ZGROMADZENIU WIECZORNEM W SALI MARSOWEJ.

Są dla ludzkości chwile wycięczenia, w których zapały gasną a głosy milczą; w których dusze oh- wijają się płasczem snu, by uroczyście wymarzyć Epopeję przyszłych wielkości...

Należy szanować ten spoczynek niezbędny od- młodnieniu potęg twórczych. Należy odłożyć nie­

nawiść i wiarę aż do lepszych czasów; odroczyć proces zemsty przed godniejszy Trybunał—Niemam też zamiaru zbudzenia w was świętych oburzeń;

4.

cierpcie jescze— Spijcie, spijcie jescze gruzy po­

siane piorunem Moskiewskich arm at... Spijcie przyjaciele w całunie wygnania...Spij o droga Polsko.—Nie wstawaj, aż ze świtem Wschodu; po­

czekaj aż pochodnie aniołów oświecą drogę, którą cię Bóg chce popchnąć do kapitolu świata. Wszak- żeś dość długo, olbrzymi szyldwachu, czuwał u wrót Europy__Na innych kolej...

Nie Panowie; nie przychodzę budzić waszej zem­

sty; przychodzę ubalsamić wasze chore serca i za­

śpiewać hymn żalu nad grobem matki naszej.—

Przychodzę naprzód przypomnieć wam coś my winni szlachetnemu narodowi, który zebra! i prze­

chował sczątki rozbitej Ojczyzny naszej; przycho­

dzę w imieniu waszein złożyć hołd wdzięczności Francii, tej opiekunce wszystkich świętych cier­

pieli; tej arce, w której zagrożona Wolność składa tablice swoich przykazań, za każdym potopem krwi, którym Azia zalewa niwy Sławiariskie...

O Francio ! Francio ! Kraino Potęgi i Światła, Eddo wszystkich przepychów, wszystkich tryum­

fów świata, niech Bóg zaspokojeniem życzeń twoich opłaci gościnność, udzieloną przez cię wygnańcom Polski.

O Francio bądź dobrą siostrą; Królowo ziemi, użycz nam brzegu purpury, którą zamiatasz trony, na otarcie łez kilku. Nie urągaj się ze zwyczajów

' ( T )

naszych; nie trwóż się naszym obchodem.—Złożyć napis na grobowcu, o to święto nasze.

Kiedy dziecię umrze, matka jego klęka na rnaleń - kiej trumnie i płacze.— Kiedy żołnierz umrze, to­

warzysze jego strzelają nad grobem, by w obłokach wojennego dymu wznieść duszę jego do niebios.— jak go pochowano?...jednem westchnieniem tyl­

ko; ale westchnienie przylgnęło do ruin, a czasem echo przeszłej chwały powtarza westchnienie; a wtenczas coś niepojętego dzieje się na ziemi. nicy, która nie chce mieć innego tłómacza jak zem­

stę, innej pociechy jak zwycięztwo, innej sprawie­

dliwości jak krew za krew.

( 72,)

Pięć lat temu, Panowie, byłbym wam pokazał szkarłatna chmurę, pędzona zachodnim wiatrem na carskie stepy.-—Zaprzęgi bym był do niej serca i miecze wasze, śpiewy i zemstę waszą...

Dziś milczę; bo nie śmiem poniewierać świętości, któremi się zastraszają zbolałe dusze nasze, jak zniewieściały satrapa, ciężarem starożytnej zbroi.

Darujcie b ra cia! darujcie. — Jakimżeż prawem żalę się na was ?.... Oto chyba prawem rozpaczy, która rzuca się w grobie by odetchnąć i zmartwych-Avst,ać... O Ludy ! Ludy! ileż wam ofiar trzeba! zwlekasz ?...Ludzi chciałeś, a na twojej drodze wiecej uklękło batalionów, niż by ich trzeba było Tamerlanowi na zawojowanie świata... Złota chciałeś, a w ręku twoim stopniały bogactwa Eu­ go obwija w swoje szerokie skrzydła i całuje w

czo-( w i

ło... Starzec blednieje i kona z westchnieniem, którego świat nie słyszy. Kiedy lud zużyty, chwała mu natrętną; w tedy on sprzedaje się innemu za trochę spoczynku i dymu... Nicość jest pociechą po długiem i trudnem życiu... Ale umierać w ko­

lebce, czuć swoją młodość, czuć swoje siły, czuć swoją wolę, drgać jescze miłością i żądzą, i mimo młodości, mimo woli i żądzy lecić w przepaść...

Słyszyć pożegnania braci— Czuć ciężar zasypu na trumnie swojej— O przyjaciele ! wszak to dzikie katusze ?...

Umierać ze świtem zorzy wiary i oswobodzenia, którą się rumieni widnokrąg młodych światów;

umierać kiedy wszystko otwiera powiekę promie­

niom niezmierzonej przyszłości; umierać w sam dzień zaręczyn swoich z dziewicą wolności... Wszak to straszny w yrok?...

Rządcy, Hetmany, Posły, dzierżyciele pióra i miecza, bracia serca, współ wygnańcy, wy wszyscy których tu widzę zebranych po sześciu latach wy­

gnania, czy przypominacie sobie ten wieczór, w którym archanioł pomsty zastukał do drzwi cie­

mięzców naszych ?...był to wieczór jasny i mro­

źny__ wieczór stworzony dla nas ludzi północy....

wiecz r rzeżwy, którego świstem pędzone obłoki kreśliły po niebie MANĘ, THECEL, PHARES, nad głową tyranów. Ale o czem wam gadać? Alboż to

4

.

trzeba przypominać wam dzieje wasze; alboż to niejesteście sami, żyjący historia? alboż to nie nosi­

cie na piersiach waszych śladów tysiąca bitew ? Czyż mózgi wasze nie są monstrancią, w której Bóg przechowai hostią cierpienia ?

O jak my to byliśmy dumni i wielcy w tej nocy, która jednem cięciem żelaza zmazała piętnaście lat ohydy ! Jak to serca nasze biły w takt, na dźwięk miecza, którym uderzaliśmy grobowce jakby dla zbudzenia poległych pamiątek. — Wszystkie cuda poezii gubią się w tych olbrzymich wspomnieniach, a mowa ludzka napróźno u ich stóp się czołga.—

Drażnią tylko duszę, wyciskają łzy i jęki, wyzy­

wają niewczesne żale jak powieść utraconego raju.

— Bo to wtedy ród ludzki zdawał się szlachetniej­

szym; każdy kamień Warszawskiego bruku zdawał się ołtarzem i tronem, i na każdym z nich byliśmy gotowi postawić bożyscze i kadzić mu parą krwi naszej....

Mróz zimowy upajał nas szaloną radością.—Ko­

bierce śniegu jaśniały nam jak ślubna szala mło­

dej Ojczyzny.— Wszystkie głosy, wszystkie sczę- ki, wszystkie westchnienia rozrzewnionej stolicy, wzniosły się chórem ku niebiosom, by spaść na serca w rosie uniesień i sczęścia. — Bracia ! O b ra cia! wszak się w tenczas stworzenia tliły blas­

kiem, którego im brak dzisiaj; dmuchnięciem

wy-( )

woływały cienie przeszłości, wstrząsały kopułami świątyń, siały pułki po pustyniach. — Cmentarze gdzie ciemięzcy pochowali młodość i dzieje nasze;

cmentarze zmartwychwstawały na werbel bębnów, a szkielety Boliatyrów równały się niezmierzo­

nym frontem, rycząc : Zemsta! Z em sta!....

O ! wtedy wszystko było życiem i płomieniem, radością i zmartwychwstaniem, ufnością i szałem.

Była to uczta Tytanów, uczta stóletnia połknięta w stu godzinach. Uczta niebieska co się zapożyczy­

ła u wieczności, by wspaniałością swoją zawsty­

dzić wszystkie rozkosze, wszystkie majestaty ziem­

skie.

0 tak bracia ! huczna to była biesiada !... Trzy potomstwa olbrzymie zasiadły w koło, w przecią­

gu czasu który nie wystarcza Bogu na zbudowanie dziecięcia, i wszystko pożarły...W szystko.... wia­

ra rycerska, dziewicza miłość, pociechy rajskie, czysta sława, niewinne marzenia, ufność w Bogu, wszystko co jest świętem na ziemi... i w niebie....

wszystko znikło...

1 w coż więc wierzyć o Boże ! jeśli wszystko co ty nazywasz boliatyrstwem, poświęceniem, cnotą, sprawiedliwością, oprzeć się nie zdołało zapędowi Arymana, któremu szatan powierzył chorągiew

Genzeryka... O Boże ! Boże ! miałeś lud szlachet­

ny i poczciwy, który cię błagał z prostotą, a

ko-cnal z zapałem; miałeś świątynie dawne jak ty, czyste jak ty, wspaniałe jak ty; miałeś Apostołow skromnych i światłych, którzy cię o nic nie prosili nad promień słońca, nad łzę miłości twojej....

A tyś pozwolił lud twój wykosić barbarzyńcom, ludo-żercorn co zarzynają dzieci na ołtarzach glinia­

nych bałwanów.—Pozwoliłeś dwugłowemu Potwo- trowi zajęć miejsce twoich świątyń; głos Apostołów twoich zagłuszył huk Aziatyckich bębnów; a ty milczysz Boże I— O Boże dziwaczny ! Boże nie­

pojęty • czyż to już wszelkie prawo marzeniem, wszystko co ziemskie pośmiewiskiem ?...

I cożeś postawił w miejsce tego narodu, którego hymny i ofiary znudziły aniołów twoich ? Cożeś postawił w miejsce wojsk osłaniających ziemie, w miejsce prawa opiekującego się towarzystwem, w miejsce wiary płacącej ci daninę ? ....Oto gruzy i pustynie, a potem szyldwachy dla pilnowania gru­

zów i pustyń...szyldwachy dla odpowiadania na wycia wilków,szyldwachy dla stawiania czoła losom;

szyldwachy u bram pozostałych kościołów, by nie przepuścić w estchnienia; szyldwachy na po • piołach, by ostatnia w nich zgasić iskrę; szyldwa­

chy na granicach niesczęsnej ziemi, by przejąć znaki braci tułaczów; szyldwachy na grobach dla oparcia się zmartwychwstaniu mściwych trupów !.

A na Krzyżu tego olbrzymiego cmentarza,rozpiął

się twój wybrany... Skrzydłami sięga od Archan- gelu do Oddessy, i nocą swojego cienia zakrył ćwierć kuli ziemskiej... Kto on jest ? z kąd on przyszedł?.... Czego on chce pomiędzy ludźm i?...

Jeśli on jest Bogiem tobie równym oddajże mu ber- berlo twoje; jeżli to zaś duch znisczenia, posłaniec piekieł, czemuż go nie ztrącisz w otchłanie?... mieniałej ludzkości... Na odgłos jego imienia Kró­

lowie blednieją, narody wzdychają, państwa się walą, anioły kłamią, potępieńce śmieją się śmie­

chem okropnym !.. Bracia widzieliścież kiedy owo niepojęte stworzenie, które Mikołajem zowią ?...

Może to rycerz z bronzu, albo tajemniczy mędrzec utajony w wnętrznościach ziemi, jak wielki mag­

nes na którym kula ziemska wiruie; albo też chemik, któremu wulkany alembikiem, a piekło ogniskiem.

Albo też wreszcie zagadka, jak Brahma, jak Chry­

stus, jak przyszłość... Czy to Bog, czy Czart..-..

Potwór potęgi, czy potwor zbrodni ?... Karol W iel­

ki czy A ttyla?...

Bynajmniej... To nawet nie zupełny Rozbójnik;

( 77 )

'i

(

80

)

po stepach Sybiru, spuść na jej czoła promień słoń­

ca twojego, by w promieniu poczuła całus braci—

Jeźli kiedy ujrzysz dziewicę zagnaną do łoza Woz- neseńskich Satrapów, poślej jej w tchu wiatru żale wygnańców. Weż jej duszę, daj nam jej serce;

trupa jej zostaw Satrapom ! —

Jeżeli wszystkie jęki, wszystkie żale, wszystkie zapały ojczyste umilłky pod kirem niewoli, o Panie choć w cichem westchnieniu zanieś męczennikom pożegnanie braci...

O Bohatyrowie zapomnianej w iary ! cienie świę­

te, które zgłębi cmentarzów, sami już tylko strze­

żecie Polskę ziemię.... Nie wywołam was— lękam się by slużalce cara nie spodliły imion waszych i nie splamiły szaty anielskiej , zakałem swojego sądu...

uniwersytecka V) ra*uŃ^ •

,v

!

*

Powiązane dokumenty