• Nie Znaleziono Wyników

Na marginesie pracy magisterskiej

Począwszy od dwudziestego stulecia, aż po dziś dzień, doświadczamy w sposób szczególny osobli-wego fenomenu, który wybitny historyk francuski – Pierre Nora, określa czasem pamięci (Nora, 2001). U podłoża hipertrofii pamięci leży zjawisko, które za Da-nielem Halžvym nazwać można przyspieszeniem histo-rii. Niesłychany wzrost tempa życia spowodował, że zjawiskiem najbardziej ciągłym i stałym nie jest już stałość i ciągłość, lecz właśnie zmiana (ibidem: 39).

Diagnoza stawiana przez Hlažvego, a jeszcze dobitniej przez Norę, znajduje swoje potwierdzenie w stosun-ku współczesnego człowieka do problemu pamięci i upamiętniania. Szczególnie ważkimi wydają się dwa wyznaczniki związku człowieka z dorobkiem poprzed-nich pokoleń.

Pierwszym z nich jest prymat pamięci zarchiwizo-wanej będącej przejawem skłonności do akumulowa-nia wszelkich materialnych i niematerialnych śladów przeszłości. Tendencji do gromadzenia, często bezre-fleksyjnego i pozbawionego uzasadnienia, towarzyszy niespotykany rozrost wszelkiego rodzaju instytucji pa-mięci – muzeów, bibliotek, skansenów itp. W rozra-stającej się sieci instytucji kultury nie ma oczywiście niczego złego. Jedyna wątpliwość sprowadza się do kwestii, na ile gromadzone przez nie materiały przy-czyniają się do uświadomienia człowiekowi jego miej-sca w świecie, determinowanego bezpośrednio przez przeszłe wydarzenia.

Bardziej jaskrawego przykładu poszukiwania wię-zi z przeszłością dostarczają mnożone na szeroką

ska-lę miejsca pamięci. Jak zauważa Pierre Nora: człowiek współczesny usiłuje wskrzesić przeszłość przez lieux de memoire (Nora 1989: 16–17). Wspomniane miejsca pamięci mają wieloraki wymiar, poczynając od wsze-lakich instytucji kultury poprzez monumenty i miej-sca upamiętnień, na piśmiennictwie kończąc. O tym, do jakiego stopnia człowiek funkcjonuje poprzez takie właśnie miejsca pamięci, świadczy choćby niemilkną-ca batalia o upamiętnienie katastrofy smoleńskiej. Co jednak najważniejsze, w opinii twórcy kategorii lieux de memoire, miejsca pamięci zazwyczaj oderwane są od tych treści, które upamiętniają, jak gdyby akcent przesunięty został na sam fakt upamiętniania, nie zaś na przeszłe zdarzenia, których miejsca pamięci doty-czą.

W konsekwencji przedstawionych wyżej modyfika-cji, w relacji człowieka współczesnego z dorobkiem wcześniejszych pokoleń na znaczeniu zyskuje histo-ria pisana losami jednostkowego człowieka, świadka przeszłych wydarzeń. Wobec zagubienia dzisiejszego człowieka, w coraz dynamiczniej zmieniającej się rze-czywistości, jedynym źródłem oparcia staje się zgłę-bianie „małej historii”, rodzącej się poprzez dialog międzypokoleniowy. Stopniowe przechodzenie od pa-mięci do upamiętniania zmusza współczesnego czło-wieka do powrotu do czegoś, co przecież od wieków było naturalnym – budowania tożsamości w oparciu o poznanie losów własnych przodków. Takie spojrzenie stało się dla mnie inspiracją do skupienia uwagi na lo-sach mojej rodziny. Zainteresowanie to zaowocowało

pracą magisterską poruszającą temat deportacji w głąb ZSRR, bowiem właśnie ów zesłańczy los był udziałem moich krewnych – prababci i dwójki jej dzieci.

O potrzebie zadbania o rodzinną pamięć przeko-nały mnie słowa jednego z moich rozmówców: Ale tak to jakoś niestety jest, że jak już potem nie ma ko-go tak naprawdę zapytać, to zaczynają nam się two-rzyć pytania…. Istotnie, codzienne zabieganie i chro-niczny brak czasu raczej nie sprzyjają rozmowom w gronie rodzinnym i poznawaniu przebogatej przeszło-ści będącej udziałem wcześniejszych pokoleń. A prze-cież nieubłaganie płynący czas powoduje, że odcho-dzą kolejne pokolenia, a wraz z nimi odchodzi pamięć tego, czego w przeszłości doświadczyły. Dopiero do-ciekania rodzinne uświadomiły mi, jak niewiele wiem o przeszłości moich najbliższych. Spotykamy się sto-sunkowo często, często też rozmawiamy, ale niewiado-mą pozostaje odpowiedź na pytanie: ile tak naprawdę wiemy o losach rodziny pisanych życiorysem pokoleń, które odeszły?

Przedmiotem moich dociekań stała się pamięć szcze-gólna, a zarazem niezwykle bolesna – pamięć zesłania na Sybir w latach 1940–1941. W refleksji nad przeszło-ścią rodzinną nieodłącznie towarzyszyło mi przekona-nie o koprzekona-nieczności ocalenia narracji jedynego pozosta-jącego przy życiu świadka zesłańczej gehenny – mojej babci – aby tym samym, choćby w małym stopniu, zre-kompensować utraconą szansę wysłuchania relacji po-zostałych członków rodziny, którzy odeszli. Trzeba bo-wiem mieć świadomość, że w chwili obecnej stoimy bodaj przed jedną z ostatnich szans na wysłuchanie świadectw odchodzących pokoleń – świadków okrop-ności drugiej wojny światowej. Stąd też poczucie obo-wiązku wsłuchiwania się w przesłanie, jakim chcą się z nami dzielić ci, którzy mimowolnie stali się uczest-nikami wojennej trajektorii. W trakcie zbierania nar-racji osób zesłanych, również spoza mojej rodzinny,

doświadczyłem niezwykłej życz-liwości i chęci podzielenia się ze mną – przedstawicielem młodsze-go pokolenia, które wojnę zna je-dynie z literatury i lekcji historii – historią swojego życia, naznaczoną piętnem deportacji.

Poszukiwanie informacji o ze-słańczej przeszłości moich przod-ków stało się impulsem do ożywie-nia dyskusji w gronie rodzinnym, poszukiwania materialnych zna-ków przeżytej przez zesłanych ge-henny. Dzięki staraniom rodziny dane mi było prześledzić kore-spondencję zesłanych z krewny-mi w kraju, dotarłem do fotografii wykonanych po powrocie z zesła-nia, zdobyłem także dokumenty, w których znajduje się spis pozosta-wionych na Kresach zabudowań mieszkalnych i gospodarskich, doszczętnie zniszczo-nych w wojennej pożodze.

Spojrzenie na wszelkie świadectwa zesłańczej prze-szłości mojej rodziny – zarówno te, które przybrały po-stać narracji, jak i przedmioty materialne: dokumenty, listy, pamiątki czy dewocjonalia, a następnie zestawie-nie ich z podobnymi świadectwami innych zesłanych, z którymi rozmawiałem, pozwoliło mi na doświad-czenie pewnego fenomenu, który określić można, od-wołując się do kategorii zaproponowanej przez Pau-la Ricoeura, mianem sybirackiej narracji pamięci. Ze wspomnień, których miałem przyjemność wysłuchać, wyłania się przebogata w treść i uwarunkowana wie-loma czynnikami opowieść o cierpieniu i niesprawie-dliwości, codziennej walce o przetrwanie, ale jedno-cześnie o wielkim harcie ducha, woli przetrwania i wierze w szczęśliwy powrót do ojczyzny, do normal-nego szczęśliwego życia.

Najistotniejszym rysem narracji zesłańczych jest pojawianie się dwóch zasadniczych pól tematycz-nych, wokół których oscyluje wypowiedź. Pierwszym z nich – co oczywiste – jest opis zesłania od momen-tu wywózki aż do informacji o możliwości powromomen-tu.

W tym miejscu szczegółowo omówiona zostaje podróż zesłańczym eszelonem, warunki zesłania i codzienna walka o przetrwanie, wypełniona wielogodzinną ka-torżniczą pracą. Drugim z wątków obecnych we wspo-mnieniach zesłanych, równie mocno eksponowanym, jest powrót do ojczyzny i długa droga powrotu do nor-malności okupiona koniecznością przystosowania się do nowych społeczno-politycznych uwarunkowań po-wojennej ojczyzny.

Szczególnie istotny jest ów drugi wątek narracji sy-birackich w kontekście zjawiska, które nazwałem – za Kają Kaźmierską – asymetrią pamięci zbiorowej i jed-nostkowej (Kaźmierska, 2008). Nowa sytuacja poli-tyczna powojennej Polski, w której dotychczasowy so-Rodzinna fotografia wykonana przed wywózką. Na zdjęciu prababcia autora

Michali-na Skibińska wraz z synem Ryszardem, który w roku wywózki miał 12 lat

wiecki okupant zachował znaczne wpływy, skutkowała zepchnięciem problematyki deportacyjnej poza ramy historycznej i społecznej debaty dotyczącej wojennej problematyki. W moim odczuciu niemożność mówie-nia o tragedii zesłamówie-nia w znacznej mierze przyczyniła się do stosunkowo niewielkiej świadomości społecznej dotyczącej zesłań. Zasadniczo można mówić o dwóch konsekwencjach tego stanu rzeczy.

Po pierwsze zauważyć należy, że po dziś dzień na plan pierwszy w dyspucie dotyczącej losów Polaków w latach drugiej wojny światowej, wysuwa się proble-matyka okupacji niemieckiej. Do pewnego stopnia ów stan rzeczy jest pokłosiem peerelowskiej polityki pa-mięci, nastawionej szczególnie na eksponowanie nie-mieckich zbrodni wobec narodu polskiego. Świado-mość swoistego zapomnienia o sowieckiej okupacji jest powszechna u osób zesłanych i stanowi dla nich motywację do opowiadania historii życia naznaczonej piętnem zesłania.

Konieczność milczenia w sprawie zesłań przekłada-ła się również na przekaz w obrębie rodziny. Przez po-nad cztery dekady za prawdę na temat deportacji płaco-no najwyższą cenę – rezygnacji z realizacji planów w rzeczywistości powojennej Polski. Zesłani, chcąc stu-diować, piastować odpowiedzialne stanowiska, musie-li godzić się na milczenie. Przymus powstrzymywania się od mówienia o doświadczeniu zsyłki przekładał się również na relacje rodzinne, skutkując zaniechaniem rozmów o deportacjach. Sybiracy, mając na względzie troskę o bezpieczeństwo swojej rodziny, starali się

unikać poruszania tematy-ki przymusowych deporta-cji w głąb ZSRR. Fakt ten pozostał nie bez znacnia dla świadomości ze-słań u młodszego pokole-nia, również po roku 1989, kiedy pamięć zsyłek zosta-ła uwolniona.

Obcowanie ze świa-dectwami wojennej histo-rii mojej rodziny było do-świadczeniem niezwykle pouczającym i wzrusza-jącym. Pogłębiając bli-ską mojej rodzinie tematy-kę zesłań, rozmawiałem z osobami, które spotkał po-dobny do moich bliskich los. Wszyscy rozmówcy ujęli mnie pogodą ducha i ogromnym dystansem do przeszłych, dramatycznych wydarzeń. Z wysłuchanych historii wyłania się swo-ista wspólnota odczuć i do-świadczeń. Doznane przez zesłanych krzywdy i cier-pienia przekute zostały w ogromną siłę i determinację do walki o powrót do normalności i budowania nowe-go, lepszego życia. Dowodem tego są sukcesy nauko-we i zawodonauko-we, a także fakt założenia przez zesłanych pełnych i szczęśliwych rodzin. Paradoksalnie, gehenna zesłania stała się dla nich siłą do realizacji osobistych marzeń. Doświadczenie wywózki uświadomiło moim rozmówcom, jak ważnymi wartościami są ojczyzna, dom i rodzina.

Czas mija nieubłaganie, obecnie obchodzimy sie-demdziesiątą rocznicę pierwszych deportacji w głąb ZSRR. Z każdym rokiem ubywa świadków tamtych tragicznych wydarzeń, dlatego obowiązkiem młode-go pokolenia jest troska o zachowanie świadectwa do-znanych cierpień. To właśnie synowie, córki oraz wnu-ki deportowanych powinni zachować ciągłość pamięci zesłań. Uważam bowiem, że jedynie świadomość lo-sów własnych przodków pozwoli w pełni zrozumieć teraźniejszość oraz w świadomy sposób kształtować przyszłość, aby nie powtórzyć błędów przeszłości.

Maciej Surpeta

Bibliografia:

Kaźmierska K., 2008, Biografia i Pamięć. Na przykładzie po-koleniowego doświadczenia ocalonych z zagłady; Kraków, Zakład Wydawniczy „NOMOS”.

Nora P., 1989, Between Memory and History: Lieux de Memo-ire, Representations 26: 7–24 – cyt. za: Kaźmierska, 2008.

Nora P., 2001, Czas pamięci, przeł. W. Dłuski; „Res Publica Nowa”; 7 (lipiec): 37-43.

Po powrocie z Sybiru. Prababcia autora Michalina z córką Danutą (pierwsza z prawej, w stro-ju komunijnym), która w dniu wywózki miała niespełna 3 lata. Na zdjęciu także siostry Micha-liny Skibińskiej – Helena i Teofila – z dziećmi

Od dwóch lat Olga Tokarczuk prowadzi na Uniwersytecie Opolskim zajęcia z creative writing,