• Nie Znaleziono Wyników

MOC NAD PRZESZŁOŚCIĄ

W dokumencie View of On Ockham’s Way Out (Stron 29-35)

Wyjaśnione w (31) pojęcie przypadłościowej konieczności ma, jak sądzę, duże znaczenie w wypadku tych argumentów za determinizmem teologicz-nym, które odwołują się do konieczności przeszłości. Problem ten jest bowiem często, a właściwie z reguły, formułowany jako dotyczący tego, które sądy o przeszłości są takie, że ich prawdziwość pociąga logicznie, iż nikt nie ma mocy postąpić w taki sposób, że byłyby one fałszywe. Jednakże omówiona powyżej konieczność przypadłościowa nie wyjaśnia naszego in-tuicyjnego przekonania o różnicy między przeszłością a przyszłością – o tym, że przyszłość, inaczej niż przeszłość, znajduje się w zasięgu naszej kontroli. Bardzo niewiele sądów okazuje się przypadłościowo koniecznych27.

26

Każde działanie jest takie, że gdybym go dokonał, to bym istniał; gdyby więc istniało wspom-niane działanie, to byłoby ono takie, że gdybym go dokonał, to zarazem bym istniał i nie istniał.

27

Może pojawić się pokusa rozwinięcia (31) w następujący sposób:

(31*) Sąd p jest przypadłościowo konieczny w t zawsze i tylko, gdy p jest prawdziwy w t i nie istnieje działanie D i osoba O takie, że gdyby O dokonała D, to p byłby fałszywy.

Podana w (31*) definicja jest ogólniejsza niż (31). Po pierwsze, jest oczywiste, że każdy sąd spełniający definiens (31) spełnia również definiens (31*). Po drugie, wydaje się możliwe istnienie prawdziwego sądu p takiego, że choć faktycznie jest możliwe, iż istnieje działanie D i osoba O takie, że O może dokonać D i gdyby O dokonała D, to p byłby prawdziwy, faktycznie nie ma takiej osoby ani takiego działania. Jest więc możliwe, że jakiś sąd jest przypadłościowo

Co jest podstawą tego przekonania i na czym polega owa różnica między przeszłością a przyszłością? Czy sprowadza się ona do tego, że zakres naszej mocy w odniesieniu do przeszłości jest znacznie węższy niż w odniesieniu do przyszłości? Inaczej mówiąc, czy chodzi tylko o to, że znacznie mniej sądów dotyczących przeszłości jest takich, że moje działanie może doprowadzić do ich fałszywości? Wątpię, czy w tym tkwi problem, już choćby z tego względu,

że niewiele wiemy na temat zakresu naszej mocy w odniesieniu do przeszłości

i przyszłości. Poza nielicznymi wyjątkami nie wiem, które sądy dotyczące przeszłości są takie, że mogę zrobić coś, co sprawiłoby, że byłyby one fał-szywe. To samo dotyczy prawdziwych sądów o przyszłości.

Spróbujmy więc przyjrzeć się tej sprawie od innej strony. Być może jest coś, co mogę zrobić, takie, że gdybym to zrobił, Abraham by nie istniał; nie jest jednak chyba możliwe, że teraz sprawiam, iż Abraham nie istniał. Choć w mocy Pawła może być postąpienie w taki sposób, że kolonia mrówek nie wprowadziłaby się do jego ogrodu ostatniej soboty, to nie jest chyba teraz w jego mocy – ani w mocy Boga, skoro już o tym mowa – sprawienie, że jest prawdą, iż kolonia mrówek się tam nie wprowadziła. Być może należałoby zmodyfikować naszą definicję przypadłościowej konieczności w taki sposób, aby mówiła ona, że sąd jest (teraz) przypadłościowo konieczny, jeśli jest prawdziwy oraz pociąga logicznie, że nie jest (teraz) w niczyjej mocy (nawet w mocy Boga) doprowadzenie do jego fałszywości. Być może moglibyśmy wówczas powiedzieć, że różnica między przeszłością a przyszłością polega na tym, że prawdziwe sądy dotyczące przeszłości – w odróżnieniu od ich odpowiedników dotyczących przyszłości – są przypadłościowo konieczne w tym nowym sensie.

Przypuszczam, że jest to krok we właściwym kierunku, choć natrafia na

trudności, których nie mogę tu omówić – trudności związanych z przyczyno-wością podmiotową (agent causation), analizą przyczynowości, możliprzyczyno-wością przyczynowości wstecznej czy relacją między przyczynowością a okresami kontrfaktycznymi. Zamiast zajmować się teraz tymi trudnościami, rozważmy krótko pokrewną sugestię. W pierwszym rozumieniu konieczności przy-padłościowej sąd p jest przypadłościowo konieczny zawsze i tylko, gdy p jest prawdziwy, i taki, że nie jest możliwe, iż p jest prawdziwy oraz istnieje jakiś podmiot i jakieś działanie takie, że (1) podmiot ów jest teraz i będzie w

konieczny w sensie (31*), ale nie w sensie (31). Problem z (31*) jest jednak podobny jak z (31): w świetle (31*) będzie istnieć zbyt mało takich (przygodnych) sądów, w przypadku których mamy rację, aby uznać je za przypadłościowo konieczne.

przyszłości w stanie wykonać to działanie i (2) gdyby je wykonał, to p byłby fałszywy. W takim wypadku okazuje się, że przekonania w rodzaju Abraham istniał w 1995 przed Chr. nie są przypadłościowo konieczne, z uwagi na możliwość Bożej przedwiedzy i, by się tak wyrazić, Bożego przedwspół-działania. Być może gdybym dokonał A, to Bóg przewidziałby to i nie stworzyłby Abrahama. Samo dokonanie przeze mnie A nie wystarczy jednak do tego, by Abraham nie istniał, konieczne jest również uprzednie współ-działanie Boga. Przypuśćmy zatem, że wzmocnimy okres kontrfaktyczny, stanowiący część powyższej definicji, i powiemy, że

(39) Sąd p jest przypadłościowo konieczny w t zawsze i tylko, gdy p jest prawdziwy w t i nie jest możliwe, że p jest prawdziwy i zarazem istnieje działanie D i podmiot O takie, że (1) O posiada w t lub później moc dokonania D i (2) jest

konieczne, że gdyby O dokonała D w t lub później, to p byłby fałszywy.

Choć w mocy Pawła może być zrobienie czegoś takiego, że gdyby to zrobił, to kolonia mrówek nie wprowadziłaby się do ogrodu, dokonanie odpowiedniego działania – mianowicie skoszenie trawnika – nie pociąga logicznie fałszy-wości sądu, że mrówki się tam wprowadziły. Wydaje się, że ani Paweł, ani nikt inny nie może zrobić nic, co pociągałoby logicznie fałszywość tego sądu.

Mam kilka uwag na temat tej definicji. Po pierwsze, chociaż mowa w niej o prawdziwości sądu w danej chwili, można ją łatwo zmodyfikować tak, aby zadowolić zwolenników atemporalizmu (podobnie ma się rzecz z sądami (42) i (44), o których będzie mowa dalej). Po drugie, występujące w niej pojęcie podmiotu należy rozumieć szeroko, tak aby obejmowało wszystkie możliwe podmioty, a zwłaszcza Boga. Po trzecie, sądy konieczne w szero-kim sensie logicznym okazują się przypadłościowo konieczne (zob. przypis 25). Po czwarte, tak opisana konieczność przypadłościowa jest domknięta za względu na pociąganie logicznie (entailment), ale nie ze względu na koniun-kcję (zob. Dodatek). Po piąte, wiele przygodnych sądów dotyczących prze-szłości okazuje się przypadłościowo koniecznych, ale to samo dotyczy wielu przygodnych sądów dotyczących przyszłości. I wreszcie, wydaje się, że (39) dostarcza wsparcia dla tezy Ockhama, iż konieczność per accidens jest powiązana z tym, co jest ściśle o przeszłości. Pomijając bowiem kilka kom-plikacji (zob. Dodatek, s. 462), wydaje się, że logicznie przygodny sąd doty-czący przeszłości jest przypadłościowo konieczny w sensie (39) zawsze i tylko, gdy jest prawdziwy i dotyczy ściśle przeszłości. Stąd na przykład sąd

(40) Osiemdziesiąt lat temu zdanie „Paweł skosi trawnik w 2015 r.” wyrażało sąd

jest (jak zakładamy) prawdziwy, ale nie dotyczy ściśle przeszłości. W tym wypadku rzeczywiście jest coś, co ktoś może zrobić, co pociąga logicznie fałszywość (40): Paweł może postanowić, że nie skosi trawnika w 2015 r. Nie jest natomiast możliwe, że jest coś, co Paweł (lub ktokolwiek inny)

mo-że lub będzie mógł zrobić, takie, mo-że zrobienie tego pociąga logicznie, iż sąd (41) Paweł nie skosił trawnika w 1984

jest fałszywy. Idąc za Ockhamem, możemy więc powiedzieć, że sądy ściśle o przeszłości są przypadłościowo konieczne, a różnica między przeszłością i przyszłością polega po prostu na tym, że przygodne sądy dotyczące ściśle przeszłości są przypadłościowo konieczne, natomiast analogiczne sądy doty-czące przyszłości zwykle takie nie są.

Niestety, pojawia się kolejne pytanie. Co mianowicie należy uznać w tym kontekście za działania? Przypuśćmy, że w mocy Pawła jest postąpienie w taki sposób, iż mrówki nie wprowadziłyby się do ogrodu. Czyż nie ma takiego działania jak sprawienie, że mrówki nie wprowadziłyby się do ogrodu czy postąpienie w taki sposób, że mrówki nie wprowadziłyby się do ogrodu? Jeśli jest takie działanie (a czemu nie?), to jest to działanie, którego Paweł może dokonać, a zarazem takie, że jego dokonanie pociąga logicznie, iż mrówki nie wprowadziły się do ogrodu. To zaś znaczy, że sąd Mrówki nie wprowadziły się do ogrodu nie jest mimo wszystko przypadłościowo ko-nieczny. Jest jasne, że w tym kontekście należy wykorzystać ideę podstawo-wego działania – działania, które podmiot może w pewnym sensie wykonać bezpośrednio. Takim działaniem jest, na przykład, poruszenie własnej ręki, w odróżnieniu od wywołania wojny czy postąpienia w taki sposób, że mrów-ki nie wprowadziłyby się do ogrodu. Powiemy, że działanie jest tamrów-kie, iż mogę go dokonać bezpośrednio jeśli mogę go dokonać bez konieczności do-konania jakiegoś innego działania. Wywołanie przeze mnie wojny nie jest takim działaniem; nie mogę wywołać wojny bez naciśnięcia guzika, pociąg-nięcia spustu, wygłoszenia deklaracji lub zrobienia czegoś w tym rodzaju. Według Rodericka Chisholma jedynymi działaniami, których mogę dokonać bezpośrednio, są próby (undertakings)28. Nie mogę, na przykład, podnieść mojej ręki, nie próbując jej podnieść; a dokładniej (jak zwraca uwagę

Chis-28

R. C h i s h o l m, Person and Object, La Salle: Open Court Publishing Co. 1976, s. 85. Zna-komite rozważania Chisholma na temat podmiotowości (s. 53-88 i 159-74) to lektura obowiązkowa dla wszystkich zainteresowanych tą tematyką. (Sam Chisholm nie używa terminu „bezpośrednio dokonać”, a terminowi „podstawowe działanie” nie nadaje dokładnie takiego sensu jak ja.)

holm, s. 57), nie mogę jej podnieść, nie próbując zrobić czegoś – na przy-kład, podrapać się w ucho. Wydaje mi się, że ma on rację. Mówiąc ogólniej, nie mogę dokonać jakiegoś działania, które nie jest próbą, nie podejmując tego czy innego działania. (Dalsze rozważania nie zależą jednak od tego twierdzenia.) Ma on także rację, mówiąc, że same próby nie są podejmo-wane. Z tego zaś wynika, że jedynymi działaniami, których mogę bezpoś-rednio dokonać, są próby.

Pewne działania, których mogę dokonać, są takie, że o ile moje ciało znajduje się w normalnym stanie, ich podjęcie przeze mnie jest przyczynowo wystarczające dla ich dokonania. Przykładem może być podniesienie przeze mnie mojej ręki lub poruszenie mojej stopy. „Normalny stan” oznacza w tym wypadku, między innymi, brak patologii, a także brak takich zewnętrznych przeszkód jak zamknięcie mnie w bagażniku czy związanie mi rąk na ple-cach. Określenie to wymagałoby oczywiście dopowiedzeń, ale na razie na nim poprzestanę. Powiedzmy więc, że działanie D jest podstawowym dzia-łaniem dla osoby O wtedy i jedynie, gdy istnieje działanie D* spełniające dwa warunki: po pierwsze, osoba O może bezpośrednio dokonać działania D* i, po drugie, bycie przez osobę O w normalnym stanie oraz bezpośrednie dokonanie przez osobę O działania D* są przyczynowo wystarczające dla dokonania przez osobę O działania D. Możemy teraz zmodyfikować (39) dodając „D jest podstawowe dla O”:

(42) Sąd p jest przypadłościowo konieczny w t zawsze i tylko, gdy p jest praw-dziwy w t i nie jest możliwe, że p jest prawpraw-dziwy, oraz istnieje działanie D i podmiot O takie, iż (1) D jest podstawowe dla O; (2) O posiada w t lub później moc dokonania D i (3) jest konieczne, że gdyby O dokonał D w t lub później, to p byłby był fałszywy.

Pozostaje jeszcze jeden problem29. Sąd

(43) Bóg przewidział, że Smith razem z Jonesem nie będą w sposób wolny kosić trawnika

nie powinien być przypadłościowo konieczny, a tymczasem w świetle (42) taki właśnie jest. Problem polega na tym, że w (42) nie bierze się pod uwagę

29

Zwrócił mi na niego uwagę Edward Wierenga, któremu jestem szczególnie wdzięczny za wnikliwe uwagi do wcześniejszej wersji tego tekstu. Podobną wdzięczność winien jestem wielu innym osobom, między innymi Lawrence’owi Powersowi, Alfredowi Freddoso, Markowi Helle-rowi, Peterowi Van Inwagenowi, Williamowi Alstonowi, Davidowi Vriendowi, uczestnikom wtorkowego seminarium w Calvin College i w szczególności Nelsonowi Pike’owi.

podjętego w sposób wolny współdziałania. (42) należy więc uogólnić w taki sposób, aby uwzględnić działania wieloosobowe. Nic prostszego:

(44) Sąd p jest przypadłościowo konieczny w t zawsze i tylko, gdy p jest prawdziwy w t i nie jest możliwe, że p jest prawdziwy, oraz istnieją podmioty O1 … On i działania D1 … Dn takie, iż (1) Di jest podstawowe dla Oi; (2) Oi posiada w t lub później moc dokonania Di i (3) koniecznie, gdyby każdy Oi dokonał

Di w t lub później, to p byłby był fałszywy30.

Możemy teraz chyba powiedzieć, że sposób, w jaki przyszłość, w odróżnie-niu od przeszłości, znajduje się w zasięgu naszej kontroli, polega na tym, że przygodne sądy dotyczące ściśle przeszłości są konieczne przypadłościowo, natomiast sądy o przyszłości zwykle takie nie są.

Podsumowując: dwa główne argumenty za niezgodnością Bożej przedwie-dzy i ludzkiej wolności są chybione. Ockhamowska teza, że nie wszystkie sądy dotyczące przeszłości są twardymi faktami dotyczącymi przeszłości, wy-daje się poprawna. Jeśli przyjmiemy, że Bóg jest z istoty wszechwiedzący, to wśród sądów, które nie są twardymi faktami, znajdują się sądy o (przeszłej) Bożej przedwiedzy na temat przyszłych ludzkich działań, a także sądy o prze-szłych Bożych przekonaniach na temat przyprze-szłych ludzkich działań. Jednakże tylko twarde fakty dotyczące przeszłości można wiarygodnie potraktować jako przypadłościowo konieczne. A zatem ani Boża przedwiedza, ani Boże

przed-30

I tym razem (44) można, naturalnie, zmodyfikować tak, aby uwzględnić zwolenników atemporalizmu. Twierdzę, że sądy dotyczące ściśle przeszłości są przypadłościowo konieczne w sensie (44), w odróżnieniu od podobnych sądów o przyszłości. Nie twierdzę, że (44) stanowi zadowalającą ogólną analizę naszego przed-analitycznego pojęcia konieczności przypadłościo-wej. Tak rozumiana, definicja (44) jest wystawiona na rozmaite kontrprzykłady, w tym sądy o postaci P lub Q, gdzie P jest fałszywym przygodnym sądem ściśle o przeszłości, a Q sądem o przyszłości, mówiącym, że pewien wolny podmiot działania O dokona pewnego działania (działania, które znajduje się w mocy O). Uważam, że faktycznie posiadamy ogólne przed-analityczne pojęcie konieczności przypadłościowej, choć istnieją pewne trudne przypadki zagadkowe i sprawy szybko się komplikują. W pierwszym podejściu zaproponowałbym, co następuje: powiemy, że p jest przeszłym przypadłościowo sądem koniecznym zawsze i tylko, gdy p jest sądem dotyczącym przeszłości (niekoniecznie dotyczącym ściśle przeszłości) i p jest przypadłościowo konieczny w sensie (44). Niech P będzie koniunkcją przeszłych koniecznych sądów. Wówczas

(44*) Sąd p jest przypadłościowo konieczny simpliciter zawsze i tylko, gdy p jest prawdziwy i nie jest możliwe, że (a) p jest przeszłym przypadłościowo koniecznym sądem – ale takim sądem nie jest żaden sąd właściwie pociągający logicznie p, a zarazem (b) ist-nieje przeszły przypadłościowo konieczny sąd q, podmiot O i działanie D, takie, że

(1) D jest podstawowe dla O; (2) Omoże dokonać D w t lub później i (3) jest

przekonanie nie stanowią zagrożenia dla ludzkiej wolności. Pojęcie koniecz-ności przypadłościowej jest trudne, ale można je wyjaśnić, odwołując się do mocy podmiotów. Początkowo wiarygodne ujęcie takiej konieczności ((31)) nie oddaje trafnie intuicyjnie oczywistej różnicy między przeszłością a przy-szłością – zbyt mało sądów okazuje się przypadłościowo koniecznych w jego

świetle. Ujęcie sformułowane w (44) wydaje się bardziej zadowalające.

W dokumencie View of On Ockham’s Way Out (Stron 29-35)

Powiązane dokumenty